Książki

Kapitan i jego lekarz

Nie ma w historii powieści marynistycznej bardziej zgranego i wiernego, choć pozornie niedopasowanego duetu jak kapitan Jack „Szczęściarz” Aubrey i lekarz okrętowy Stephen Maturin. Ukazanie się w Polsce kolejnego, dwunastego już tomu cyklu historyczno-przygodowych powieści Patricka O’Briana to dobra okazja, żeby zachęcić nowych czytelników do wyruszenia na morza i oceany epoki wojen napoleońskich.

Przeciwieństwa przyciągają się a postacie bohaterów dobrane na zasadzie kontrastu cech fizycznych i cech charakteru to motyw stary jak świat. Aubreya i Maturina łączy miłość do muzyki i w zasadzie nic więcej. Pierwszy jest Anglikiem, oficerem Royal Navy, zwalistym, przystojnym, pewnym siebie i dość zasadniczym (przynajmniej jeśli chodzi o regulamin) typem. Świetnym żeglarzem ale jednocześnie prostolinijnym naiwniakiem. Jego niebywałemu szczęściu na morzu odpowiada pech w prawie każdym przedsięwzięciu, w jakie angażuje się na lądzie – zarówno jeśli chodzi o sprawy sercowe jak i finansowe. Ten drugi jest na pół Irlandczykiem, na pół Katalończykiem, wiecznie zaniedbanym mężczyzną drobnej postury. W przeciwieństwie do Aubreya jest kompletnym dyletantem na morzu, bywa roztargniony i niepunktualny, nadużywa laudanum. Jest za to doskonałym chirurgiem, światłym naukowcem, poliglotą a przede wszystkim – brytyjskim szpiegiem. Służba na okręcie to dla niego dobra przykrywka do swobodnego przemieszczania się po Europie przygniecionej napoleońskim butem. Zaś co do wspomnianej muzyki – Aubrey i Maturin poznają się na koncercie, obaj grają na instrumentach – Aubrey na skrzypcach a Maturin na wiolonczeli. Od momentu gdy Maturin obejmuje u Aubreya posadę lekarza okrętowego, w wolnych chwilach podczas rejsów grywają razem utwory współczesnych im mistrzów.

aubreymaturin1

Patrick O’Brian, angielski pisarz i tłumacz zmarły w 2000 roku, wymyślając kolejne przygody swoich bohaterów zastosował podobne rozwiązanie jak kilka dekad wcześniej inny klasyk powieści marynistycznej C.S. Forester w cyklu o Horatio Hornblowerze. Aubrey także wzorowany jest na kilku postaciach historycznych. Głównie na lordzie Thomasie Cochrane, bohaterze wojen z napoleońską Francją, uczestniku walk o niepodległość krajów Ameryki Południowej i Grecji, ostatecznie admirale Royal Navy. Większość akcji w jakich biorą na morzu i lądzie udział Aubrey i Maturin ma swoje historyczne pierwowzory. W ciągu kilkunastu lat duet przemierza pół świata, walcząc z Francuzami, Hiszpanami, Amerykanami, Maurami, Turkami, Holendrami, z regularną marynarką i z piratami. Nie samą wojną jednak cykl stoi bo bohaterowie równie dużo czasu spędzają na lądzie. Książki O’Briana nabierają w tych fragmentach charakteru wręcz obyczajowego. O’Brian kreśli w nich portret brytyjskiego społeczeństwa, na owe czasy nowoczesnego ale z naszego punktu widzenia kastowego, pełnego uprzedzeń, zawiści, oszustw i innych pułapek czyhających na dobrodusznego żeglarza. Odwrotnie niż na morzu – w „lądowej” cześć przygód prym wyraźnie wiedzie doktor Maturin, który często ratuje Aubreya z finansowych, towarzyskich a nawet na poły kryminalnych tarapatów.

aubreymaturin2

Głównych bohaterów otacza wianuszek postaci drugoplanowych, charakteryzowanych przez O’Briana zwięźle ale zarazem bardzo plastycznie. Są wśród nich zarówno marynarze z kolejnych okrętów Aubreya (z niezmiennym „szkieletem” załogi, grupą starych wilków morskich podążających za swoim kapitanem) ale także żony i kochanki obu bohaterów, członkowie ich rodzin, politycy, szpiedzy, handlarze i inni. Moim ulubieńcem jest zrzędliwy steward Killick, bezczelnie strofujący swojego dowódcę w kwestiach jedzenia i ubioru, dbający o dowódcę jak kwoka o nierozgarniętego pisklaka.

O przygodach dzielnego duetu możemy czytać po polsku dzięki Marcinowi Mortce. Ten pisarz, twórca powieści historycznych, przygodowych, autor fantastyki i książek dla dzieci a zarazem wielki miłośnik prozy O’Briana tłumaczy jego cykl od trzeciego tomu i robi to z dużym znawstwem tematu. A wiedza jest w tym wypadku niezbędna bo XIX-wieczny żaglowy okręt wojenny to machina niezwykle skomplikowana, ówczesna marynarka wojenna pełna była specyficznych rytuałów a z tym wszystkim wiąże się mnogość fachowej terminologii. Cykl od początku wydawany jest w Polsce przez wydawnictwo Zyski i S-ka, któremu przez kilkanaście już lat udało się utrzymać zbliżona formę graficzną kolejnych tomów, przez co kolekcja cieszy oko na półce.

aubreymaturin3

W 2003 na ekrany kin wszedł film Petera Weira, którego scenariusz oparto na motywach zaczerpniętych z kilku powieści o Aubreyu i Maturinie. Zdjęcia z tego filmu ilustrują niniejszy tekst. Zrealizowana z dużym pietyzmem ekranizacja została ciepło przyjęta przez fanów cyklu jak i krytyków filmowych. Russel Crowe w roli Aubreya był tak oczywistym i trafnym wyborem, że obraz australijskiego aktora w mundurze Royal Navy definitywnie wyparł moje wcześniejsze wyobrażenia tej postaci. Gorzej poszło odpowiedzialnym za casting w przypadku doktora Maturina – Paul Bettany jest świetnym aktorem ale ze swoimi 192 cm wzrostu nijak nie przypomina literackiego pierwowzoru.

Tytuły wydanych do tej pory w języku polskim tomów, tytuł oryginalny, rok angielskiego i polskiego wydania:

  • Dowódca „Sophie” (Master and Commander) 1970, 1997
  • Kapitan (Post Captain) 1972, 1999
  • HMS „Surprise” (HMS „Surprise”) 1973, 2002
  • Dowództwo na Mauritiusie (The Mauritius Command) 1977, 2003
  • Zapomniana wyspa (Desolation Island) 1978, 2004
  • Wojenne losy (The Fortune of War) 1979, 2006
  • Mat lekarza pokładowego (The Surgeon’s Mate) 1980, 2008
  • Jońska misja (The Ionian Mission) 1981, 2009
  • Port zdrady (Treason’s Harbour) 1983, 2010
  • Pan i władca. Na krańcu świata (The Far Side of the World) 1984, 2003
  • Druga strona medalu (The Reverse of the Medal) 1986, 2011
  • List kaperski (The Letter of Marque) 1988, 2014

Jak widać wewnętrzna chronologia cyklu została u nas raz zakłócona – przy okazji premiery filmu Weira gdy „poza kolejnością” wydano tom 10. Przed Marcinem Mortką i wydawnictwem Zysk i S-ka jeszcze dużo pracy – do przetłumaczenia i wydania zostało 9 tomów! W dotychczasowym tempie potrwa to pewnie kolejnych kilkanaście lat ale na dobre rzeczy warto czekać.

Voo

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Back to top button