Książki

[Biblioteka gracza] Zostań na chwilę i posłuchaj. O dwóch Blizzardach, które dały światu Diablo i zbudowały imperium. Księga 1 – David L. Craddock

Polscy miłośnicy gier firmy Blizzard mają ostatnio powody do zadowolenia. Niestety nie dlatego, że studio wróciło do formy i znowu produkuje świetne tytuły. Ledwie parę tygodni temu do księgarń trafiła bardzo udana książka, pod tytułem “Play Nice” Jasona Schreiera, a chwilę później wydawnictwo Open Beta dołożyło do kompletu pierwszą księgę “Zostań na chwilę i posłuchaj – O dwóch Blizzardach, które dały światu Diablo i zbudowały imperium” niejakiego Davida L. Craddocka. Ktoś mógłby pomyśleć, że dwie książki o tym samym to co najmniej o jedną za dużo, ale nic bardziej mylnego. Pierwszy raz spotykam się z sytuacją, kiedy dwaj różni autorzy piszą o tym samym, ale w zupełnie inny sposób, dotykając kompletnie różnych zagadnień. O ile Schreier skupił się na samym Blizzardzie, to Craddock z właściwą sobie drobiazgowością przyjrzał się i opoisał sam proces tworzenia gier. A w zasadzie gry, bo chociaż jest tu również obszerny fragment o pierwszym Warcrafcie, a nawet kilku wcześniejszych grach, to clou programu jest pierwsze “Diabolo”.

Jeśli czytaliście “Niech żyje Mortal Kombat”, które tu jakiś czas temu zachwalałem, to w “Zostań na chwilę i posłuchaj” poczujecie się jak w domu, choć już na pierwszy rzut oka widać, że to sporo starsza książka. Craddock snuje opowieść o powstaniu dwóch oddziałów studia Blizzard oraz produkcji pierwszych ich gier na podstawie kilkudziesięciu wywiadów, jakie przeprowadził z różnymi pracownikami obu firm. I jest to opowieść niezwykle drobiazgowa, wchodząca bardzo głęboko w detale, a przy tym napisana w mocno specyficznym stylu, do którego przez chwilę ciężko mi było przywyknąć. Autor fabularyzuje fragmenty historii, tworząc na podstawie wypowiedzi swoich rozmówców serię opowiadań. Jednocześnie w książce pełno jest bezpośrednich cytatów ze wspomnianych wywiadów, które często powtarzają w pewnym sensie to, co chwilę wcześniej znajdowało się we fragmencie opisowym. Nie każdemu taki styl się spodoba, można wręcz zapytać, czy nie można było w takim razie opublikować po prostu surowych zapisów wywiadów? Ja, chociaż nie przepadam za fabularyzowanymi dokumentami, po krótkim czasem zupełnie przywykłem do takiego stylu. Co więcej, uważam, że dobrze się stało, że Craddock wybrał jedynie fragmenty wywiadów, a resztę opisał swoimi słowami. Cytowane wypowiedzi czasami są niezbyt składne i trudno by się to czytało – one sprawdzają się bardziej jako komentarz.

Od lewej do prawej: David Brevik, David L. Craddock (autor książki), Eric Schaefer, Max Schaefer. Zdjęcie z prywatnych zbiorów Davida L. Craddocka.

Poza tym autorowi udało się dzięki takiej formie uporządkować fakty, wyciągając z opowieści jej sedno oraz najistotniejsze z punktu widzenia gracza-czytelnika detale. Trzeba bowiem pamiętać, że to faktycznie opowieść o dwóch studiach, które  do pewnego momentu działały  pełni autonomicznie. Bohaterowie wydarzeń czasami przedstawiali sprzeczne ze sobą wersje zdarzeń i takie rozbieżności są skrupulatnie zanotowane. W przeciwieństwie do Schreiera Craddock lubi wchodzić w detale. Może nie do końca technologiczne – nie ma tu aż tak dokładnych opisów technologii i fragmentów kodu, jak później w ”Niech żyje Mortal Kombat” – ale jest to prawdziwa kopalnia ciekawostek i zakulisowych historii. Zresztą jestem pewien, że fragmenty „Play Nice” powstały w oparciu o tekst omawianej dziś książki, właśnie z uwagi na zawarte w niej ciekawostki zaczerpnięte u samego źródła.

W „Zostańna chwilę i posłuchaj” przyjdzie nam śledzić początki działalności Blizzardów, funkcjonujących wtedy pod różnymi innymi nazwami, szczegóły wykupienia Blizzard Entertainment przez Davidson & Associates (które opisuje również Schreier, ale z nieco innej perspektywy), prace nad pierwszymi grami, przejęcie firmy Condor oraz głównego bohatera tej opowieści: historię powstania pierwszej części “Diablo”. To jej poświęcono większość tekstu, zresztą nie ma się co dziwić – byli pracownicy nieistniejącego już Blizzard North, w tym jego załozyciele – bracia Schaeferowie i David Brevik – nie mieli oporów przed wypowiedzeniem się do dyktafonu. Zupełnie odwrotnie niż szychy Blizzard Entertainment, którzy do dziś trzymają buzie na kłódkę.

Od pierwszych stron w oczy rzuca się entuzjazm, z jakim wszyscy wypowiadają się na temat tamtych czasów. Uderzające było przede wszystkim podejście do pracy polegające na tym, że absolutnie wszystkim zależało na tym, żeby Diablo i inne gry studiów stały po prostu na najwyższym możliwym poziomie. Przez lata udawało się im unikać wpadnięcia w korporacyjne piekło, które, jak wiemy, ostatecznie było nieuchronne. Zamiast tego oni na zmianę grali i tworzyli gry swoich marzeń. Produkcja “Diablo” polegała na zarządzaniu przez chaos (jeden z Blizzardów nawet nazywał się przeez moment Chaos Studios) niesamowitym twórczym fermentem, aby spełnić marzenia o grze doskonałej. Cały proces jest opisany bardzo drobiazgowo i zawiera ogrom kapitalnych historyjek. Choćby taką, że gra przez długi czas była turowa, jak MUDy, z których się wywodziła. Kiedy panowie z południowego Blizzarda zobaczyli grę, od razu przekonali wszystkich, że należy przejść na czas rzeczywisty. Wtedy jeden z programistów zaszył się przed komputerem i dosłownie w jeden wieczór przeprogramował “Diablo”. Takie były czasy, że jeden człowiek mógł w ciągu kilku godzin własnoręcznie zmienić tak fundamentalne rzeczy w kodzie gry.

Dużo miejsca Craddock poświęca opisowi, jak działał generator losowych map i w ogóle skąd pomysł na takie rozwiązanie. W analogiczny sposób przedstawia również kwestię genezy przerywników filmowych oraz charakterystycznej oprawy wizualnej. Nie da się przy tym nie zauważyć, że przywoływanie tych wspomnień musiało poruszyć niejedną czułą strunę wśród rozmówców autora. Z ich wypowiedzi czuć autentyczną radość i dumę z efektów ich pracy, ale też tęsknotę do tych prostszych czasów.

Warto jeszcze wspomnieć, że każdy rozdział kończy specyficzna sekcja ciekawostek, które nawiązują do jego tematyki, ale nie było na nie miejsca w głównym tekście. Jest to określane jako “misje poboczne” i sprawdza się znakomicie. Faktycznie są to elementy niezwiązane bezpośrednio z “Diablo”, ale dla retro-gracza będą to bardzo wartościowe fragmenty. Jakby tego było mało, po zakończeniu głównej opowieści (czyli mniej więcej wydaniu pierwszego “Diablo”), przechodzimy do sekcji dodatków – zwanych „rundy dodatkowe” – i tak jak w “misjach pobocznych” możemy zagłębić się w tajniki i meandry branży growej sprzed ponad 30 lat. Ten układ jest bardzo oryginalny i nie wiem, czy był konieczny, ale z pewnością wyróżnia “Zostań na chwilę i poszłuchaj” od sterty innych gierkowych książek.

Ja bawiłem się przy niej wspaniale, chociaż nie jestem ani fanem “Diablo”, ani nawet gier Blizzarda w ogólności. Ale uwielbiam czytać o kulisach powstawania gier i książka Davida L. Craddocka, chociaż mogłaby być lepiej zredagowana, to zawiera tak ogromną porcję nostalgicznej wiedzy bezużytecznej, że nie sposób oderwać się od lektury. To taki sam produkt pozytywnych emocji, jak gra, której proces powstawania opisuje. I pomimo tych fabularyzowanych wstawek, jest znakomicie udokumentowana, bo oprócz wspomnianych już cytatów z wywiadów, autor wszystko podpiera wypowiedziami, faktami i mnóstwem researchu. Mnie to kupiło. Pal licho opowieści o tym, jak młodzi bracia Schaeferowie grają w Dungeons & Dragons, najważniejsza jest produkcja “Diablo” i pod tym względem “Zostań na chwilę i posłuchaj” zdobywa złoty medal i moje wielkie uznanie. Dość powiedzieć, że jeszcze w trakcie lektury zacząłem grzebać w kartonach, szukając płyty z grą, żeby pograć w nią po latach. Bo teraz wiedziałbym, przynajmniej w teorii, jak to wszystko działa, skąd się wziął Rzeźnik, dlaczego map jest tyle, ile jest, oraz wiele, wiele innych ciekawostek. To kolejna książka od fana dla fanów, spisana na podstawie wspomnień innych fanów. Takich, którzy zmienili bieg historii, często poświęcając w procesie swoje życie rodzinne. To przy okazji pocztówka z wierszem miłosnym do końcówkki XX wieku. Gwarantuję, że i wy nie raz zatęsknicie, jeśli zdecydujecie się na lekturę. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa w bibliotece każdego gracza.

Zostań na chwilę i posłuchaj. O dwóch Blizzardach, które dały światu Diablo i zbudowały imperium. Księga 1 - David L. Craddock
  • Ocena Crowleya - 9/10
    9/10

Egzemplarz do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Wydawnictwa Open Beta, za co serdecznie dziękujemy.

 

To mi się podoba 1
To mi się nie podoba 0

Crowley

Maruda międzypokoleniowa i mistrz w robieniu wszystkiego na ostatnią chwilę. Straszliwy łasuch pożerający wszystko, co związane z popkulturą. Miłośnik Pratchetta i Clancy'ego, kiedyś nawet Gwiezdnych wojen, a przede wszystkim muzyki starszej niż on sam.

Related Articles

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Regulamin zamieszczania komentarzy


Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button