Jeremy’ego Clarksona zna pewnie każdy miłośnik czterech kółek oraz smrodu spalonych opon. Przez lata tworzył wizerunek sarkastycznego, wiecznie narzekającego, wciskającego gaz do podłogi starego dziada, pozbawionego jakichkolwiek zdolności manualnych, obdarzonego przy okazji sporym talentem komediowym. Po czterech sezonach The Grand Tour, będącego duchową kontynuacją kultowego Top Gear, decydenci Amazonu oraz trójka prowadzących uznali chyba, że formuła się wyczerpała i korzystając z covidowego zamieszania, postanowili poszukać nowych form ekspresji. James May podbija internet robiąc na wizji kanapki smarowane nożem, Richard Hammond próbuje uciec z bezludnej wyspy, a Jeremy… został rolnikiem.
Przyznam szczerze, że rolnictwo to ostatnie, co kojarzy mi się z panem Clarksonem, może poza dzierganiem na szydełku. Idea serialu (programu? filmu?) jest prosta: Jeremy jako właściciel sporego gospodarstwa rolnego postanawia wziąć sprawy we własne ręce i zamiast wydzierżawiać swoje pola, sam zajmuje się uprawą roli, hodowlą owiec i pszczół, a potem również sprzedażą wyhodowanych przez siebie plonów. Wszystko z wrodzonym wdziękiem, pasją i zamiłowaniem do przesady. Rozpoczyna od zakupu największego ciągnika marki Lamborghini, a potem… potem wszystko jakoś leci już samo.
Oczywiście nawet tak utalentowany człowiek jak Jeremy, nie byłby w stanie samemu ogarnąć 400 ha ziemi, dlatego pomaga mu dzielnie drużyna złożona z aktualnej partnerki życiowej Clarksona, profesjonalnego agronoma Charliego, jednoosobowej brygady roboczej imieniem Kaleb, gadającego z przecudownym zachodnioangielskim akcentem konserwatora kamiennych płotów Geralda oraz znawców owiec Ellen i Kevina. Ta barwna gromadka służy właścicielowi radą i pomocną dłonią w prowadzeniu agroprzedsięwzięcia. W zasadzie chyba należałoby powiedzieć, że to oni zajmują się farmą, próbując przy okazji gasić pożary wzniecane przez nad wyraz ambitnego właściciela. Jeremy bowiem nie tylko postanowił sprawdzić się w roli operatora maszyn rolniczych, ale też przekształcać krajobraz, kopiąc i zarybiając staw, hodując owce zamiast kosić łąki, czy wreszcie walczyć z biurokracją, żeby otworzyć sklep z lokalnymi płodami rolnymi. Wszystko oczywiście w oparach absurdu, jeżdżenia zygzakiem, chodzenia w gumowcach, dewastowania krajobrazu i nieumiejętnego posługiwania się młotkiem oraz pędzlem.
Czy takie podejście się sprawdziło? Czy da się traktować Farmę Clarksona jako coś więcej niż komediową farsę? TAK! Bo pod płaszczykiem głupkowatej komedii kryje się świetny paradokument o życiu rolnika. To starannie wyreżyserowana i przepięknie nakręcona opowieść o walce człowieka z naturą, o starciu tradycji z nowoczesnością i o mieszczuchu na wsi. Kto oglądał Top Gear i The Grand Tour, od razu rozpoznają charakterystyczny sposób realizacji, fantastyczne zdjęcia, znakomity soundtrack, znajomy komentarz Jeremy’ego spoza kadru i podejście typu “how hard can it be?”. Okazuje się oczywiście, że oranie pól to coś bardziej skomplikowanego niż jazda tam i nazad, hodowla owiec kosztuje więcej, niż dostarcza zysków (ale za to można zjeść własnoręcznie wyhodowaną jagnięcinę), a deszcz, lub jego brak może stanowić o być albo nie być dla całego gospodarstwa.
Nawet najbardziej zatwardziały mieszczuch powinien znaleźć dla siebie coś w Farmie Clarksona, bo to po prostu dobra produkcja. Sprawdza się jako program komediowy w stylu Top Gear, sprawdza się jako program materiał o życiu na wsi, sprawdza się również po prostu jako ciekawy i świetnie zrealizowany reżyserowany dokument. Oczywiście można mu zarzucić odtwórczość i próbę przeniesienia schematów dobrze znanych programów motoryzacyjnych na nieco inny grunt, bo w gruncie rzeczy Farma to Top Gear z traktorami i opryskiwaczami zamiast Ferrari i Porsche. Jedyne, co może przeszkadzać, to spora liczba wulgaryzmów i kloacznego humoru, które normalnie zupełnie by mi nie przeszkadzały, ale ze względu na tematykę chciałem pokazać program małoletniemu synowi, z czego ostatecznie zrezygnowałem. Poza tym jednym szczegółem ciężko się do czegoś przyczepić. Jeśli czujecie w sobie tęsknotę za naturą, zagrywacie się w Farming Simulator, co roku pod choinkę dostajecie książkę Clarksona, albo chcecie zobaczyć, jak nie uprawiać pszenicy, to jest to program dla was. Jeśli czekacie na kolejny sezon The Grand Tour, to też jest program dla was, chociaż może jeszcze o tym nie wiecie.
-
Ocena Crowleya - 8/10
8/10
Myślę, że nie tyle wyczerpała się formuła Grand Tour, co po prostu jest mniejsza dostępność tego programu. Nie żeby oczywiście było to trudne, ale jednak, gdy było na bbc łatwiej było sięgnąć po to w momencie posuchy.
No nie wiem. Amazon bardzo się rozpycha na rynku usług streamingowych. Już nawet u nas można legalnie kupić Prime Video, a pandemia dała tym wszystkim Netflixom dodatkowego paliwa. BBC to chyba tylko kablówki, i to nie wszystkie.
Na pewno w tej chwili z uwagi na covidowe ograniczenia nikt nie zaryzykuje produkcji programu o jeżdżeniu drogimi samochodami po całym świecie. To na pewno zmieniło plany co do TGT. Jestem ciekaw, czy jak już kiedyś wrócimy do normy, Grand Tour wróci, czy zagościmy na dłużej w gospodarstwie Jeremy’ego. Na razie potwierdzono 2 sezon.
Nawet w czasach TG, każdy z nich miał swój równoległy projekt, więc nie martwiłbym się o losy TGT. Zwłaszcza, że nawet w okresie pandemii nagrywali (w Szkocji), więc bardziej przeszkodą za jakiś czas będzie wiek współprowadzących.
A sam program, moim zdaniem świetny, nie tylko z uwagi na Clarksona, ale i resztę „farmerów” 🙂
Cała ekipa „robi robotę”. Ten program udowadnia, że nie ma złych tematów na film, jest tylko brak pomysłów na ich nakręcenie. A dobry scenariusz zrobi gwiazdę nawet z faceta, którego nie da się zrozumieć.
Lepsze od Rolników z Podlasia ? 🙂
Nie wiem, nie oglądałem. Ale Cotswold wygląda trochę jak Podlasie. 😉
Jeszcze tak się zastanawiam – potwierdzono drugi sezon, a pierwszy kończy się na jesień 2020. Właściwie z marszu musieliby ruszyć z nagrywaniem materiału, żeby mieć co pokazać. No chyba, że teraz zaczną i pokażą w przyszłym roku.
Kiedy recenzja Diuny?
Taaa Clarkson jako niekompetentny idiota w akcji. Brakuje tamtych dwóch. Obejrzałem 2 odcinki i mnie znudziło.
2. Pojawił się jeden odcinek TGT i był nienajgorszy.