Książki

Pytania do maesterów #60

Zdrajca

Kto zdradził Arianne odnośnie jej planów uprowadzenia (de facto) córki Cersei i jej koronowania? – ManiekPRL

BT: Pewnie można by próbować spekulować, który ze spiskowców był informatorem Dorana przyglądając się temu, w jaki sposób poszczególni z nich zostali ukarani – jednak na temat tych kar wiadomo tylko tyle, ile sam Doran powiedział Arianne, a mógł nie mówić wtedy prawdy. Za ciekawy pomysł uważam jednak to, co sugerowali niektórzy fani – że wszyscy dornijscy towarzysze Arianne (poza Geroldem Dayne) byli zdrajcami.

D: Ja raczej próbowałbym odszukać zdrajcę metodą eliminacji. Choć to tylko zawęża grupę podejrzanych. Na pewno możemy wyeliminować Arysa. Prawdopodobnie możemy też wyeliminować Ciemną Gwiazdę – chyba, że jego donos był obliczony na wywołanie chaosu, który pozwoliłby mu zrealizować własny plan. Wydaje mi się jednak, że to trochę zbyt skomplikowane. Czyli zostają Andrey, Garin i Sylva. Tak jak mówi Bluetiger, teoretycznie mogła zdradzić nawet cała trójka. Choć ja akurat mam wśród nich swój typ, a i nie wykluczałbym też działania kogoś z zewnątrz. Hmmm… temat jest trochę zbyt skomplikowany, więc myślę, że napiszę na ten temat Szaloną Teorię.

Ciąża

“Więc Robb nie może być dzieckiem Brandona, gdyż musiałaby być już w ciąży w czasie ślubu. No i urodziłaby szybciej niż te 9 miesięcy, co mogłoby wzbudzić podejrzenie.” Przepraszam za nadmierny seksizm, ale tylko ktoś, kto nigdy nie był w ciąży może coś takiego napisać 😀 Zacznijmy od tego, że musieli mieć cholernego farta, że akurat w noc poślubną wypadały jej dni płodne. Po drugie – ustalenie terminu zapłodnienia na podstawie terminu porodu jest, delikatnie rzecz ujmując, niemożliwe. Ciąża nie trwa 9 miesięcy, tylko 40 tygodni, a właściwie od 38 do 42 tygodni. Jeśli dziecko rosło szybciej i jest gotowe, może się urodzić silne i zdrowe w 38 tygodniu ciąży. Jak widzicie mamy tu prawie miesiąc rozbieżności. Więc Catelyn mogła zajść w ciążę np. tydzień przed ślubem. Terminy nie są tu żadną wskazówką, to ludzki układ rozrodczy, a nie komputer. Ja oczywiście nie podaję w wątpliwość dziewictwa Catelyn, tylko prostuję drobne nielogiczności, które zapewne wynikają z braku wiedzy na temat tego “jak to działa”. – singri

D: Przyjmuję do wiadomości. Nie mam dzieci, nie znam się na ciąży.

Wojskowy potencjał Krain Korony

Ja mam problem w kwestii Krain Korony – czemu w trakcie Wojny nie wystawili własnych sił (oczywiście nie liczę Stannisa i jego wasali)? Mówiłeś Dealu, że mod a Game of Thrones do gry Crusader Kings II dobrze przedstawia możliwości bojowe rodów – a z niego wynika, że Hyford, Stokeworth i Rosby mogły dostarczyć nawet 6 tysięcy żołnierzy, którzy mogliby mieć gigantyczne znaczenie w takiej Bitwie o Królewską Przystań. Poza tym co z Duskendale? Wiemy, że jest zaprzysiężone Joffreyowi, nie wysyła jednak posiłków ani Tywinowi w Harrenhall, ani Tyrionowi w stolicy. No i przy okazji – co w trakcie Wojny Pięciu Królów robili lordowie Królewskiego Lasu, oraz Lord Chelsted, Farring i Messey? Wiemy, że ich krewni przystąpili do Stannisa (np. Ser Justin Messey i Ser Godry Farring), nie wiadomo jednak nic o głównych liniach rodowych. Kwestią otwartą jest też udział w walkach wojsk z Przylądka Krabów (gdzie swoje ziemie mieli choćby dalecy krewni Lothora Bruna). – Joe+Cool

BT: Nie zdziwiłbym się, gdyby wielu lordów z Krain Korony zwlekało z wysłaniem wsparcia do Królewskiej Przystani lub wyprawiło do stolicy jedynie minimalne siły ze względu na pamięć o splądrowaniu miasta przez Lannisterów, w czasie którego wielu członków tych rodów zapewne poniosło o śmierć. Na dodatek wielu z tych lordów miało krewnych, którzy zostali pojmani w czasie obrony Królewskiej Przystani i otrzymali od Tywina wybór pomiędzy Murem i egzekucją (w ten sposób w Nocnej Straży znaleźli się choćby ser Jaremy Rykker i ser Alliser Thorne). Powodów, by pomagać Joffreyowi nie miał również ród Mallerych, którego głowa – lord Lothar – został wysłany razem z Berikiem Dondarrionem, by wymierzyć sprawiedliwość Gregorowi Clegane’owi i utonął podczas zasadzki u brodu. Z kolei głowa rodu Hayfordów, lady Ermesande, była niemowlęciem, a jej mąż – Tyrek Lannister – zaginął podczas zamieszek głodowych, co na pewno nie sprzyjało sprawnemu zwołaniu sił (na dodatek ziemie wasali Hayfordów – Hoggów – leżące na granicy z Dorzeczem najechali ludzie Amory’ego Lorcha). Z Rosby do stolicy przed bitwą na Czarnym Nurcie przybyły oddziały, jednak przyprowadził je nie lord Gyles, tylko ser Jacelyn Bywater, mianowany przez Tyriona dowódcą straży miejskiej – Cersei dla bezpieczeństwa wyprawiła do Rosby Tommena, ale Tyrion wysłał własnych ludzi, by przejęli zamek. Ze Stokeworth przybył niewielki oddział – być może lady Tanda wolała, by większa część jej sił broniła jej ziem, a nie stolicy. Co do Duskendale – po bitwie nad Czarnym Nurtem lord Rykker dołączył do wojsk Randylla Tarly’ego, ale nie wiadomo, czy wcześniej opowiedział się po którejś ze stron.

D: Warto tu dodać, że jednak część lordów Krain Korony poparła Stannisa otwarcie – miał za sobą pełną siłę Velaryonów i Celtigarów. To też ujęło co nieco z potencjału wojskowego Krain Korony jako całości.

Zbroja Littlefingera

Jak to możliwe że Littlefinger na dworze mówił o pozbawieniu dziewictwa sióstr Tully. Przecież Jon musiałby go za takie coś co najmniej usunąć z dworu bo hańba straszna (właściwie czy poza Jonem, Petyrem i rodziną Tullych ktoś wiedział że Lysa nie była dziewicą w momencie ślubu? – Tywin

D: To jest powód, dla którego powtarzam, że Littlefinger ma u Martina po prostu niesamowity fart. Bo rzeczywiście, rozumiem mechanizm, na podstawie którego nikt nie mówi Nedowi co Littlefinger rozpowiada (jedni nie chcą powiedzieć, bo nie chcą urazić, a myślą, że wie; inni nie mają z Nedem odpowiedniej relacji, a wiedzą, że w społeczności takiej jak Westeros mogłoby się to dla nich źle skończyć; jeszcze inni mają to gdzieś albo cieszą się z plotek)… ale nawet rozumiejąc ten mechanizm, uważam, że ryzyko, iż ktoś szepnie słówko, było bardzo duże. Wystarczy, żeby to wyciekło do niższych sfer – od dworzan do rycerzy, od rycerzy do służby, itd… A w momencie, gdyby Ned się o tym dowiedział, nawet gdyby sądził, że to plotki i ktoś próbuje oczernić Littlefingera, miałby przynajmniej włączone jakieś światełko ostrzegawcze w kwestii zaufania dla Baelisha. A bez tego, wydarzenia w KP przebiegłyby kompletnie inaczej. To samo można powiedzieć o Jonie Arrynie.

BT: Można się również zastanawiać, czemu informacje o tym, co opowiadał Littlefinger dotarły do Catelyn dopiero za pośrednictwem Tyriona – mam na myśli to, że izolacja Starków od różnego rodzaju wieści z dworu również jest nieco dziwna. Czy Namiestnik Północy nie miał w stolicy ani jednego człowieka, który informowałby go o tym, co się tam dzieje? Mógłby to być na przykład jakiś lord lub rycerz z Doliny, którego Eddard poznał podczas pobytu u Jona Arryna.

POV w prologu

Od dawna zastanawia mnie kwestia prologu Wichrów. Wiemy, że będzie on dotyczył próby odbicia jeńców w drodze do Casterly Rock. Jednak z czyjej perspektywy będzie? Osobiście sądzę, że będziemy widzieć wydarzenia oczami Blackfisha, który zginie odbijając swoją królową. Jeśli chodzi o Jeyne, to gdzie miałaby się potem udać? Pewnie będą chcieli przetransportować ją w jakieś bezpieczne miejsce, ale gdzie? Turnia odpada, całe Dorzecze praktycznie też. Na północy nadal rządzą Boltonowie, więc nie byłaby tam bezpieczna. Jedynymi opcjami wydają się Przesmyk oraz ewentualne przyłączenie się do Bractwa. I jest w ogóle jakaś możliwość, żeby Jeyne Westerling była w ciąży z Robbem? Sama w sobie nie jest zbyt cenna, jest po prostu królową wdową. Jednak gdyby nosiła dziecko króla. – Nymer

D: Co do głównej postaci, która będzie stanowić punkt widzenia, to mam wrażenie, że będzie to maester. Do tej pory istniała pewna prawidłowość – w pierwszej, trzeciej i piątej książce POV-em z prologu był ktoś przebywający za Murem, a w drugiej i czwartej ktoś związany z Cytadelą. Wprawdzie to nie żadna reguła, i Martin może sobie dobrać, kogo chce, ale wydaje mi się, że przedstawienie akcji z perspektywy maestera towarzyszącego Jeyne byłoby niegłupie. Ba, może dzięki temu dowiedzielibyśmy się, jak naprawdę wygląda sprawa z jej ciążą. Aha, jeszcze gwoli wyjaśnienia, bo nie każdy musi ten fakt kojarzyć – to, że zobaczymy Jeyne w prologu potwierdził Martin. Więc siłą rzeczy musimy zobaczyć ją w trakcie podróży do Krain Zachodu, bo tam właśnie udaje się z lannisterską eskortą.

BT: Kiedyś zastanawiałem się, czy prolog Wichrów nie będzie napisany z perspektywy Forleya Prestera – rycerza z Krain Zachodu, który dowodzi eskortą Jeyne i Edmure’a. Jednak nie skłaniam się jakoś szczególnie ku żadnej możliwości.

Gruba kreska

Dlaczego Varys pozostał na swoim stanowisku po zakończeniu rebelii? Wiadomo, że już wtedy miał dość rozbudowaną siatkę szpiegowską, ale czy nie był po prostu zagrożeniem. Pycelle przysłużył sie przynajmniej otworzeniem bram, a czy Varys nie trzymał z Aerysem do końca? 2 o co w ogóle mu chodzi? Mówi o dobru królestwa, lecz zatrzymuje przejęcie władzy przez Reagara, a potem na spółkę z LF wywołują wojne 5 królów – Gruha

Od początku wiedziałem, że to podejrzany typek.

D: Dlaczego Varys został na stanowisku? Bo Robert był zwolennikiem grubej kreski, łatwo zjednywał ludzi i (jak sądzę) uważał, że starszy nad szeptaczami z Lys będzie wygodnym narzędziem, bo nic go trwale nie łączy z Targaryenami. A co do motywacji Varysa – zrobiłem o tym dawno temu Szaloną Teorię. Moim zdaniem nie zależy mu na dobru królestwa, tylko na obsadzeniu na tronie potomka Blackfyre’ów (czyli fałszywego Aegona). Dlatego zmierzał do obalenia Aerysa, a następnie działał na rzecz stabilizacji Siedmiu Królestw tak długi, jak to mu było na rękę.

BT: Nie jestem zupełnie przekonany, czy Varys jest ukrytym zwolennikiem Blackfyre’ów (choć uważam to za bardzo prawdopodobne) – możliwe, że tak naprawdę nie zależy mu na tym, jaki ród zasiądzie na Żelaznym Tronie, tylko na tym, żeby posadzić na nim swoją marionetkę.

A co z Victarionem?

Dael, czy napisałbyś szaloną teorię (lub spekulacje) o przyszłym losie Vicariona? Bo jest wokół niego wiele osób, które chcą go wykorzystać do własnych celów, a żelazny kapitan zdaje się tego nie zauważać i wydaje mu się że panuje nad sytuacja. – EJM

D: Tak, prawdę powiedziawszy to całkiem niezły pomysł. Tekst nie będzie długi, ale wydaje mi się, że można się zakończenia historii Victariona domyślić.

A co z Armią Umarłych?

Czy pojawi się recenzja „Armii umarłych” ? – CrazyPants!

D: Już się pojawiła. Ach to dwumiesięczne opóźnienie z odpowiedziami 🙂

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 39

  1. Co do Victariona, jego los można odczytać już z treści dotychczas wydanych książek, może zbiorę się w końcu i podeślę fragmenty, które o tym mówią, na email.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  2. Pytanie do maesterów:

    Niedawno natknąłem się na ciekawą teorię dotyczącą Białych Wędrowców, ich motywacji i możliwego końca. Link:
    https://lucifermeanslightbringer.com/2021/01/25/symbolism-of-the-others-weir-walkers/
    Autor pisze, że Biali Wędrowcy to w pewnym sensie „duchy” czardrzew, które wyłaniają się z nich żeby je bronić. Zieloni jasnowidze i dzieci lasu odebrali im drzewa, stąd ich nienawiść. Jako możliwy sposób na pokonanie Wędrowców autor podaje usunięcie „czardrzewnetu” przez Brana i oddanie drzew Innym.
    Co sądzicie o tej teorii?
    Oczywiście mocno spłyciłem opis, zachęcam do przeczytania artykułu.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  3. Przykro mi to pisać, ale w tym tygodniu pytania do maestrów poruszyły mało interesujące, przynajmniej mnie, tematy. Truefyre czytając to pewnie będzie strzelał korkami od szampana 🙁

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  4. „to, że zobaczymy Jeyne w prologu potwierdził Martin”

    W dniu dzisiejszym ten tekst mnie przekonuje tyle co wypowiedzi polityków w mediach 🙂
    Moim zdaniem nawet niektóre opublikowane rozdziały można śmiało olać. Bo jeżeli przyjąć teorie, że zaczął pisać od nowa, to mógł wyrzucić je już dawno do kosza.
    Jeżeli nie i dalej od 10 lat szuka możliwości wybrnięcia ze zbyt dużej ilości wątków , to również możemy je olać jak i całe uniwersum. Ponieważ Wichry nigdy nie wyjdą 😛

    Proponuję cykl „Rozliczamy Martina” 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  5. Witam, miałbym kilka pytań do szanownych maesterów:
    1. Dlaczego Starkowie nie zrobili porządku z Boltonami, jako swoimi niewiernymi wasalami? Tak, wiem, że każdy ród panujący nad jednym z siedmiu królestw ma inną dynastię (albo i kilka), które kwestionują lub chciałyby otwarcie zastąpić ich na pozycji seniora, ale Boltonowie są w tym rodem szczególnym. Kilkukrotnie lub kilkunastokrotnie występowali zbrojnie przeciwko władzy Starków, nie raz ich brutalnie zabijając. Starkowie zaś ich tolerują, mimo, że za podobny bunt całkowicie wybili swój krewniacki ród – Greystarków. Nawet ich nie wygonili z Północy, co spotkało Blackwoodów czy Manderlych (chociaż tych wyrzucono z Reach). A niepewny ród Boltonów, można byłoby zastąpić nową boczną gałęzią Starków, lub wzmocnić istniejące sąsiednie rody (Umberów, Karstarków, Hornwoodów, Manderlych) lub dać ich ziemie innym wiernym rodom. O ile doczekamy kolejnych książek, to prawdopodobnie ród Boltonów wygaśnie, ale można byłoby „uregulować” to wcześniej.
    2. Dlaczego właściwie zostali wygnani z Północy Blackwoodowie? Ze „Światu Lodu i Ognia” wiemy, że dawno temu rządzili większą cześć Wilczego Lasu (cytat z pamięci, więc może ten las był określony w książce inaczej, nazwę zaczerpnąłem bardziej z gry CK2: AGOT). Czy była to tylko wynikiem walki o władzę? W końcu inni potężni wasale, którzy byli niegdyś królami, na Północy zostali. A jedynym rodem wygnanym z Północy są Blackwoodowie. Czy za tą decyzją ukryty jest jakiś inny, mroczniejszy powód? Przyznam, że lubię ten ród który w samym świecie Westeros jest dość istotny, wiążąc się zarówno ze Starkami i Targaryenami, mając potężnych przedstawicieli (Brynden Rivers). Ma to jakieś magiczne wytłumaczenie czy po prostu zwykła walka o władzę?
    3. Jak zapatrujecie się na teorię „Great Northern Conspiracy”? W niektórych artykułach widziałem, że Dael zahaczałeś o temat, jednak nie skupiając się na całkowitym problemie. Czy w swoich „Szalonych Teoriach” zamierzasz podejść do tego tematu, opisując go jakby „od A do Z”? Czy może uważasz, że nie trzyma się to kupy i nie zatem czego opisywać?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. 4. Grając w CK2: AGOT wyrobiłem sobie pewną teorię, że panujące rody Siedmiu Królestw zostaną wytępione i / lub stracą władzę? Mam na myśli nowy podział władzy, szczególnie po zmianach na Północy i w Dorzeczu. Chodzi mi o rody: Bolton, Frey / Baelish, Arryn, Baratheon – Lannister, Greyjoy, Lannister, Tyrell, Baratheon i Martell. Boltonów jest dwóch i synek może szybko zastąpić tatusia. U Arrynów Lord jest słaby i chory, a jego dziedzic pewnie też długo się nie nacieszy przejęciem władzy. Baelish jest jeden i zapewne się zakiwa w swych intrygach i jego nieletnia rudowłosa miłość może go wykończyć. Freyów jest dużo, ale mogą wykończyć się wzajemnie i wrogów mają sporo. Lannister-Baratheon, ród panujący w Królestwie to już tylko dwójka dzieci, którym przepowiednia głosi złote całuny. Baratheonów mamy znanych czworo: dwójkę prawowitych, z których ojciec może polec w bitwie a córka ma nieszczęście być w towarzystwie zwariowanej mamuśki i nadgorliwej kapłanki, które za bardzo lubią ogień. Nieprawowitych znamy dwójkę, dwóch bękartów, z których przynajmniej o jednym całe królestwo wie, że jest bękartem byłego króla. Lannisterów i Tyrellów mamy mrowie, ale obawiam się, że główne linie obu rodów mogą być skazane na zagładę (no, czort wie co z pewnym złośliwym, beznosym karłem). Greyjowie – jeden będzie powtórnie utopiony, drugi prawdopodobnie nie ma możliwości płodzić dzieci, trzeci stracił żonę i córkę, a czwarty ma chyba samych bękartów. Piąta zaś jest kobietą i żoną starca. Martellów też już coraz mniej, w tym patriarcha jest schorowany, dziedziczka bawi się w grę co może ją przerosnąć a drugi ego syna może spotkać również smutny koniec. Pozostały bękarcice, z których te cztery starsze mogą nie pożyć specjalnie długo. W swoim długaśnym wywodzie chodzi mi o to, że panujące wielkie rody wyginą i zostaną zastąpione nowymi (lub jak ewentualnie na Północy czy w Dorzeczu – starymi). Jak się na to zapatrujecie? Czy może uważacie (jak chyba Dael spekulował w jednej z teorii), że po wojnie z Innymi system feudalny Westeros upadnie?
      5. W sadze Martina z Jonem Snow rozstaliśmy się gdy zadano mu kilka, czy kilkanaście ciosów nożem. Z „Szalonych teorii”, serialu i własnych przemyśleń możemy założyć z pewnością, że po pewnym czasie Jon zostanie reanimowany (po krótkim pobycie w ciele Ducha). Wobec tego kilka krótkich pytań: Kto ożywi Lorda Dowódcę? Czy będzie to Melisandre, paląc biedną Shireen czy może Val użyje swoich zdolności? Z książek możemy się domyślać, że Val jest kimś istotnym dla Wolnych Ludzi, zapewne kapłanką. Czy po ożywieniu i zwolnieniu ze ślubów Jon pojmie Val za żonę? (by scementować sojusz z Dzikimi). Czy tak jak w serialu zostanie władcą północy, ale z dziką u boku, i potem odejdzie za mur? [omijając brednie panów D&D z całą hecą z Daenerys).

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. 1. Historia Starków i Boltonów przypomina mi perypetie polsko-krzyżackie. Występują przeciw nam, dostają łupnia i obiecują, że już więcej nie będą, ale jak tylko odzyskają siły to znowu zaczynają knuć i zataczamy koło, kolejny już raz. Dlaczego im na to pozwalaliśmy? Bo Jagiellonom zwyczajnie brakowało jaj by zakończyć sprawę raz na zawsze.

      Czy tak to wyglądało na Północy? Niekoniecznie, wszak mamy przykłady Greystarków i Blackwoodów. Acz trzeba mieć świadomość, że Wilki rządzą od 8 tysięcy lat, więc na pewno mieliśmy okresy kiedy u władzy byli mściwi jak i bardziej spolegliwi królowie. Może Boltonowie mieli więcej szczęścia niż rozumu i rebelie organizowali pod takim panowaniem, że nieposłuszeństwo mogło zostać wybaczone? Ewentualnie mieli tyle linii bocznych, że zawsze znalazł się jakiś kuzyn Bob nieuwikłany w proceder, który mógł odziedziczyć Dreadfort?

      Poza tym zauważ, że na dobrą sprawę nie wiemy co się stało z wymienionymi przez Ciebie rodami. „Wybili” to zbyt ogólne słowo, dla przykładu Aegon Zdobywca wybił Hoare’ów, ale przecież nie ścigał ich po całym Westeros jak Aerys Darklynów, tylko tak się złożyło, że było ich na tyle mało, że w jednej bitwie zginęli wszyscy. Może tak samo było z Greystarkami? Nie wiadomo.

      A Blackwoodowie i Manderly? Tutaj też mamy problem z dosłownością „wygnania”. Nie jestem przekonany, że to tak wyglądało, że ktoś stanął przed nimi i powiedział „ja król Fred Stark skazuję Was na banicję, musicie opuścić Północ w trybie natychmiastowym”. To raczej wyglądało tak, że to co z Blackwoodów zostało uciekło w popłochu, inaczej czekałaby ich śmierć.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Trzeba wziąć pod uwagę jedną rzecz. Westeros to quasi-średniowiecze, a w średniowieczu bardzo niechętnie wybijano się co do nogi. To nie starożytność. Średniowieczne wojny wyglądały najczęściej tak, że jedna strona najechała ziemie drugiej, pobili paru chłopów, uprowadzili parę bab i spalili kilka chałup. Potem adwersarze spotykali się gdzieś na rozmowach, albo przyjmowali arbitraż trzeciej strony, wychlali parę beczułek piwa, pojedli dziczyzny, po czym dogadywali się i rozjeżdżali do domów. Do następnego razu. Tak też wyglądały wspomniane przez ciebie wojny polsko-krzyżackie. Z całym szacunkiem, ale w ciągu całej historii tych wojen zginęło co najwyżej paręnaście tysięcy ludzi, a istnienie państwa polskiego i krzyżackiego nie była ani razu poważnie zagrożone. Nie mówiąc już o fizycznym bycie narodów polskiego i niemieckiego (w obrębie państwa krzyżackiego). Co by nie mówić o średniowieczu, to jednak nie było wtedy barbarzyństwa typowego dla starożytności i czasów współczesnych. Tak więc, jeżeli jakiś ród w Westeros wyginął do nogi, to raczej miał po prostu pecha, jak wspomniani Hoare, a nie, że taka była praktyka ówczesnych wojen. Nawet utrata wszystkich ziem to przypadki wyjątkowe.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Starożytna Europa była dużo bardziej cywilizowana niż średniowieczna a współczesna jest najbardziej cywilizowana. Nigdy nie wybijano się „co do nogi”, jedynie kilka razy zburzono miasta a ludzi sprzedano w niewolę. Jedyny przykład, gdzie zabito 100% mieszkańców to zdobycie Jerozolimy przez krzyżowców.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Zależy co rozumiesz przez bycie cywilizowanym? Bo w starożytności burzono miasta (Kartagina), jeńców brano w niewolę a buntowników krzyżowano. Swoją drogą dlaczego jesteś tak uprzedzony do średniowiecza, że pod to naginasz fakty?

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
          2. Popełniasz typowy błąd, myląc cywilizację ze stanem nauki, krytycyzmem wobec religii i obyczajów, czy wręcz z poziomem życia. Ładna mi cywilizacja wysyłająca do komór gazowych za przynależność narodową.
            Zaś reszta argumentacji to czysta bzdura, z którą nie sposób polemizować. Poczytaj sobie o bitwie pod Kannami i porównaj ją pod względem przebiegu oraz liczby ofiar z bitwami średniowiecza. Poczytaj o zdobyciu Tyru, Syrakuz czy choćby wspomnianej Jerozolimy, tyle że przez Rzymian w 70 r. Zresztą owe 100% zabitych mieszkańców Jerozolimy podczas I krucjaty to kolejna bzdura, udająca wiedzę. Według niedawnych badań, opartych na hebrajskich źródłach z epoki, liczba ofiar rzezi nie przekroczyła 3 tysięcy. Ale nawet przyjmując źródła frankijskie (10 tys.) czy muzułmańskie (70 tys.) to i tak najwyżej od kilku do kilkunastu procent mieszkańców, nie 100%.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Może rozmawiajmy na argumenty a nie kto ma co przeczytać? Jak nie to, o Kannach, Tyrze i Jerozolimie czytałem opracowania z epoki (liwiusz, appian, Józef flawiusz), proszę przytocz hebrajskie (starożytny język) źródła z krucjat. Także może Ty przeczytaj Herodota, Tukidydesa, Cezara, Plutarcha, Ksenofonta i Polibiusza a także trzech których wymieniłem wyżej i porównaj sobie to np. z krucjatami. Ja po tych lekturach mam inne zdanie

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Szczerze mówiąc to nie rozumiem teraz co ty do mnie mówisz. To jeszcze polski? :/ Ale spróbujmy jeszcze raz:
                Podaję ci argumenty w postaci liczb. Kanny – 60 tys. zabitych. Gaugamela – 40 tys. Pokaż mi takie bitwy w średniowieczu. Rzymskie oblężenie Jerozolimy – 60 tys. zabitych. Krzyżowcy – kilka tysięcy (a o źródłach hebrajskich wspomina Thomas Asbridge w „Krucjaty. Wojna o Ziemię Świętą”). Jedźmy dalej – w Tyrze wymordowano wszystkich mężczyzn, zaś kobiety i dzieci (około 30 tys.) sprzedano w niewolę. Po upadku Syrakuz było jeszcze gorzej. O upadku Kartaginy wspominał już kolega KwarcPL. Masz podobne przykłady zagłady miast ze średniowiecza? :/ Niemal każde oblężenie w starożytności kończyło się powszechną rzezią, a każda bitwa masakrą. Nie mogło zresztą być inaczej. W średniowieczu celem wojen było podporządkowanie ludzi swojej władzy, zdobycie kolejnych domen i kolejnych poddanych. W starożytności celem wojen była zagłada. Wiem, że w pewnych kręgach (zwłaszcza lewicowych) średniowiecze ma swoją czarną legendę, a starożytność się idealizuje, ale trzymajmy się faktów. Średniowieczne bitwy to najczęściej od kilkuset zabitych do kilku tysięcy w tych największych. Największe bitwy starożytności to prawdziwe hekatomby. W średniowieczu miasta i wioski przechodziły z rąk do rąk bez większego uszczerbku i istnieją do dziś. W starożytności mieszkańców wyrzynano, resztę uprowadzano w niewolę, same miasta burzono, palono, a miejsce po nich posypywano saletrą. :/

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. 1. Pytanie było jakie źródła hebrajskie, a nie kto o nich, gdzie wspomina
                  2. Kanny, Gaugamela, Tyr, Syrakuzy zostały opisane dużo później więc, te liczby są niepotwierdzone. W Jerozolimie zginęło dużo więcej niż 60 000 (polecam źródła, nie tylko Wikipedie albo chociaż przeczytaj angielską wersję) ale z różnych powodów. Na podstawie J. Flawiusza, Rzymianie wtedy prowadzili wojnę dużo bardziej cywilizowanie niż krzyżowcy. W starożytności miasta i wioski przechodziły z rąk do rąk bez większego uszczerbku i istnieją do dziś ale zdarzały się masowe morderstwa, dużo cześciej sprzedanie ludności w niewolę (jaka saletra, jest legenda, że Kartaginę posypano solą). W średniowieczu tak samo mieszkańców wyrzynano, same miasta burzono, palono.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                2. Przykłady, przykłady… Jak na razie to tylko ja podaję rzeczywiste przykłady, a ty sadzisz jakieś ogólne komunały o wspaniałej starożytności i mrocznych krzyżowcach. Dorzuć koniecznie jeszcze coś o Inkwizycji. 🙂 Pomijam już fakt, że mówiąc o wojnach średniowiecznych miałem na myśli tylko wojny w Europie, między chrześcijanami, bo tylko takie można porównać do wojen w Westeros. Ale biorąc średniowiecze jako całość zawsze można przecież wyciągnąć jakiegoś Timura Chromego, prawda?

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
          3. Wspomnieć też trzeba o powszechnym w średniowieczu obyczaju przyjmowania okupu za wziętych do niewoli rycerzy, który powodował, że jeżeli nie zginęło się bezpośrednio w zamęcie bitwy, lub od ran, to raczej miało się pewność przeżycia.
            Oraz o poczuciu honoru, które powodowało, że na ogół dotrzymywało się słowa i zobowiązań wobec przeciwników. Np. wobec poddających się miast, bo w starożytności różnie z tym bywało.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
    3. 3. Jak najbardziej rody Manderly i Umber (ci nawet otwarcie) konspirują, reszta jest neutralna i pewnie otworzy bramy Winterfell Stannisowi i wyda im Freyów i Boltonów. Reszta nie trzyma się kupy i jest mało istotna.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  6. „Mówiłeś Dealu, że mod a Game of Thrones do gry Crusader Kings II dobrze przedstawia możliwości bojowe rodów – a z niego wynika, że Hyford, Stokeworth i Rosby mogły dostarczyć nawet 6 tysięcy żołnierzy, którzy mogliby mieć gigantyczne znaczenie w takiej Bitwie o Królewską Przystań” – ja mam taką teorię- Martin nie grał z CK2. A bardziej ogólnie – przy tak rozbudowanym świecie, nie trudno o pomyłki bądź z”zapomnienie o którymś z detali. Nie mam pewności czy było tak naprawdę, ale w internetach twierdzą, że Janos Slynt miał być powieszony, ale gdy Martin przeczytał fragment na jakimś konwencie, fani przypomnieli mu, ze „syn” Neda Starka nie korzysta z pośredników. W pytaniach do M pojawiła się też kwestia okrętu Balona, który gdzieś przepadł w trakcie narracji, mimo że był chyba największym jaki posiadali Żelaźni Ludzie. Dael słusznie wskazał, że jego zdaniem Martin po prostu o tym zapomniał. Więc możliwe, że w opisywanym przypadku też tak było. Zdaje sobie sprawę, że takie założenie psuje trochę zabawę nam wszystkim, ale gdy dochodzi do bardzo szczegółowych rozkmin na temat dlaczego stało się jak się stało, chociaż wydaje nam się to nielogiczne, w mojej ocenie najczęściej odpowiedzi są dwie: bo autor tak chciał, albo się pomylił. Pozdrawiam 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Ale moda AGOT do CK2 to ty szanuj. 🙂 To prawdziwa encyklopedia wiedzy o świecie Martina. Sam często korzystam. Zwłaszcza, gdy chcę szybko znaleźć np. odległego krewnego jakiegoś rodu, albo sprawdzić ile kto miał dzieci lub pochodziła jego żona. 🙂 Świetna rzecz.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Ale absolutnie, ja w żadnym negatywnym sensie:) ciekawe swoją drogą czy Martin zdaje sobie sprawę z jego istnienia. Pewnie nie, bo by zwolnił asystentów:)

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
    1. Wilk był już zajęty.
      Hmm, może któryś z Karstarków był kiedyś w Dorne i spodobało mu się?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Poza tym w Europie też było tak, że cadet branche brały sobie herby nijak nie przypominające te oryginalne. Na przykład Jagiellonowie a Giedyminowicze 😉

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  7. Ciekawi mnie kwestia rodu Velaryonów. W Ogniu i Krwi widzimy ich w pełni potęgi, jako najbliższych sojuszników Targaryenów (w końcu również pochodzili z Valyrii), posiadających najpotężniejszą flotę w Westeros, traktujących posadę starszego nad okrętami jako dziedziczną, koligacących się z rodziną królewską przy każdej możliwej okazji i przede wszystkim niewiarygodnie bogatych. Natomiast w PLiO słyszymy tylko o jednym okręcie („Dumie Driftmarku”) a sami Velaryonowie nie wnieśli do armii Stannisa żadnych znaczących sił. Z czego wynika taki szybki upadek tego rodu? Wiem, że Taniec Smoków i Rebelia Roberta osłabiły ich pozycję i siły, ale żeby z najpotężniejszego i najbardziej wpływowego rodu w Siedmiu Królestwach stali się nic nieznaczącymi wasalami?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Dobre pytanie. Z Tańca Smoków wcale nie wychodzą najgorzej, patrz Oakenfist i jego przygody po Tańcu – wciąż potężni. Kiedy i czemu tak podupadli?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Myślę że jednak rebelia Roberta pozostawiła ten ród zdruzgotanym. Już wcześniej w okresie rebelii Blackfyrerów przestajemy o nich słyszeć, królowie zaczynają żenić się z innymi rodami, więc Velarionowie nie są już tak blisko władzy. A potem tracą siły podczas plądrowania Królewskiej Przysta i pewnie też przy zdobyciu Smoczej Skały.
        Potem natomiast są odsunięci od dworu, więc nie mają jak odbudować swojej pozycji.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
    2. Zgaduję, że jakiś Lord Driftmarku chciał podwoić majątek Velaryonów, wziął wszystkie pieniądze ze skarbca, postawił w kasynie… i przegrał XD

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  8. Preston Jacobs powiedział: „Robert Arryn jest słaby i chorowity, co w świecie PLiO oznacza, że będzie długo żył”. Czy ma to dla was sens? Czy dla Petera B Słowiczek jest bardziej korzystny żywy czy martwy?
    Według mnie oba rozwiązania są możliwe, zależy ile chce ugrać/jak ocenia swoje szanse.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Zgadzam się z Prestonem, jak się zastanowić to PLiO jest powieścią o underdogach.

      Ned, prawdomówny i sprawiedliwy Namiestnik Króla zostaje ścięty za zdradę, której się nie dopuścił. Jego pierworodny Robb wygrywający wszystkie bitwy ginie zdradzony przez wasali. Renly dysponujący największą armią zostaje zabity zanim zdążył ją do czegokolwiek wykorzystać. Joffrey zasiadający na Żelaznym Tronie nie dożywa nocy poślubnej. Tywin, najgroźniejszy człowiek w Królestwie, umiera na kibelku przerobiony na durszlak przez największą porażkę swojego życia.

      Kto za to prosperuje? Bękart gnębiony przez macochę, kaleki dzieciak i chłopczyca nie pasująca do świata arystokracji. Tak więc przeżycie prze Roberta pasowałoby do konwencji. A że Baelish chce się go pozbyć? No cóż, kiedyś mu się noga podwinie. Może właśnie na nim?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  9. Nie wierzę, że opublikowaliście w „Pytaniach do maesterów” moje wynurzenia ginekologiczno-położnicze.

    Mam się cieszyć, czy wstydzić 😉

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button