Ciąg dalszy kontrowersji związanej z ksywką Bluetigera. Jej posiadacz wyjaśnia, że aby nie było wątpliwości wymowę nicka powinniśmy podać w IPA. Więc w brytyjskiej RP (Received Pronunciation) jest to /bluːˈtaɪgə/, natomiast w AmE (American English) – /bluːˈtaɪgər/. Wszystko jasne? 😉
No to przechodzimy do pytań!
Domowe przedszkole
Czemu żaden z siedmiu rodów, ani w sumie żaden, który by do tego aspirował, nie miał wysłane swego dziecka do innego rodu na wychowanie NA POCZĄTKU POWIEŚCI? Nie wydaje wam się to dziwne? – Gambit99
BT: Nie do końca było tak, że żaden z Wielkich Rodów nie oddał dziecka na wychowanie – Quentyn został wysłany do Yronwoodów (żeby załagodzić wzajemne relacje po tym, jak lord Yronwood zmarł po próbie walki z Oberynem i powszechnie podejrzewano, że broń Czerwonej Żmii była zatruta). I oczywiście Theon trafił do Starków, choć to nie był zwykły fostering.Spójrzmy na pozostałe rody: Mace Tyrell nie ma żadnych dzieci w odpowiednim wieku (Loras był kiedyś giermkiem Renly’ego, a możliwe, że np. Garlan i Margaery zostali kiedyś oddani na wychowanie, ale nie zostało to wspomniane). Wracając do Greyjoyów, mamy wzmianki, że Asha została kiedyś wysłana do jednego z wyspiarskich rodów. U Tullych na początku cyklu nie ma żadnych dzieci, a u Lannisterów z głównej linii żadnych w odpowiednim wieku. A wśród głównych wasali Wielkich Rodów oddawanie potomków na wychowanie widzimy już częściej – przy czym na ogół dokonuje się to w obrębie jednego królestwa (z takimi wyjątkami jak Domeric Bolton wysłany do Royce’ów).
D: Tak jak mówi Bluetiger. Generalnie wychowywanie to była instytucja polityczna służąca zacieśnianiu więzów pomiędzy wasalami a seniorem. Wysyłanie dzieciaków w drugą stronę było zjawiskiem rzadszym, choć też się zdarzało (przykład Quentyna i Yronwoodów). Podobnie zdarzało się wysyłanie dzieci do innych królestw. Ale tu też musiały istnieć szczególne przesłanki polityczne (przygotowanie gruntu pod jakieś małżeństwo, sojusz, gwarancje pokoju, etc…). Więc w fakcie, że nie mamy na samym początku np. Brana w Casterly Rock nie ma nic nadzwyczajnego.
Littlefinger 2.0
Jak wyobrażacie sobie dalszy rozwój postaci Sansy? Czy stanie się ona graczem z prawdziwego zdarzenia takim Littlefingerem 2.0? Po ostatniej powtórce sagi widzę, że ma ona mi temu potencjał wbrew temu co twierdzi wielu fanów jest ona inteligentna np. juz w nawałnicy mieczy domyśliła się, że mieszanka Joffrey, Margaery i Loras może się skończyć tragedią ,a potem stała się tylko lepsza. Dodatkowo jest wstanie manipulować Robertem Arrynem i już zdołała owinąć sobie Harrego Dziedzica wokół palca. Na razie niby niewiele, ale wróży na przyszłość. Wspomnę jeszcze, że sytuacja kiedy Baelish staje się ofiarą własnych metod jest pociągająca. – Ironhide
D: Cóż, mam nadzieję, że to nie pójdzie w tę stronę co w serialu. Nie chodzi już nawet o mieszankę bezbronności i intryg grubymi nićmi szytych, ale o tę brutalność prezentowaną w scenie w której ogary pożerają Ramsaya. To było tak skrajnie niestarkowe, że kompletnie zabiło poczucie satysfakcji z tego, że Ramsay dostał to, na co zasłużył. Ciągle mam wobec Sansy nadzieje, że będzie sprawnym politykiem, dostrzegającym “najgłębsze pragnienia serca” innych ludzi i wykorzystującym to do własnych celów. Mam też nadzieję, że sprawi, iż Littlefingera dosięgnie sprawiedliwość. Mam nadzieję, że rzeczywiście nim powieść się zakończy będzie władać jednym z królestw (bo ma pewne roszczenia do dwóch, a niebawem może mieć również do trzeciego). Ale liczę też na to, że pozostanie w niej wystarczająco wiele z dawnej Sansy, by nie stać się przy tym jakąś wersją Boltona.
BT: Też mam nadzieję, że przyczyni się do upadku Petyra Baelisha, ale liczę na to, że nigdy nie stanie się kolejnym Littlefingerem – że jeśli stanie się graczem, będzie wykorzystywać swoje zdolności do innych celów niż zdobywanie władzy dla własnych ambicji.
Ta pijawka, lady Melisandre.
Pytanie dotyczące pijawek rodzi kolejne pytanie: czy śmierci “spowodowane” przez pijawki były tak naprawdę dla Stannisa opłacalne? Żywy Joffrey przynosi zdecydowanie więcej chaosu niż Tommen. Z kolei Balon to dzban, raczej wątpliwe by mógł w istotny sposób zaszkodzić Stannisowi. Władza Robba słabła z czasem. Można było przyjąć, że w ostateczności Północ musiałaby tak czy siak uznać zwierzchność Królewskiej Przystani. – jaco05
D: Moja hipoteza brzmi następująco – Melisandre zastosowała tu jedną ze swoich sztuczek. Widziała śmierć trzech uzurpatorów w płomieniach, i sprzedała to Stannisowi – dla większego efektu – jako efekt sprawczości R’hllora. To po prostu robi większe wrażenie od zwykłej prekognicji.
BT: Trzeba też pamiętać, że celem Melisandre było wówczas przekonanie Stannisa, że magia krwi w ogóle działa, bo w przeciwnym razie nie było żadnych szans, żeby król zgodził się na złożenie w ofierze Edrica Storma. Choćby z tego powodu czerwona kapłanka mogłaby uciec się do takiej zmyłki, przypisując śmierć trzech monarchów wrzuceniu do ognia trzech pijawek. Gdyby rzeczywiście było to takie łatwe, dlaczego nie wykorzystać później tej samej metody, żeby uśmiercić Tywina Lannistera, Roose’a Boltona albo innych ważnych graczy? Można na to spojrzeć i z tej strony, że tak wielka moc ofiary z pijawek raczej kłóciłaby się z tym, w jaki sposób GRRM przedstawia w książkach magię – jako coś, co wymaga wielkiego poświęcenia.
I jeszcze raz o pijawkach.
W rozmowie z Cressenem w prologu Starcia królów Stannis raczej wyraźnie daje znać, co myśli o Robbie.,, To nieopierzony chłopak i kolejny fałszywy król ”. Ani przez chwilę nie zastanawia się nad sojuszem z nim, zwłaszcza, że wychodzi na jaw jego żal do Roberta o traktowanie Neda jak brata. Na uczcie nazywa Robba uzurpatorem. Dlatego nie sądzę, aby zaczął się nad tym zastanawiać przy pijawkach. Chciałam nawet sprawdzić w książce, jak dokładnie to wyglądało, ale nie umiem znaleźć opisu tej sytuacji, czyżby to był tylko serialowy pomysł? – Axie
BT: Sprawdziłem, że ta scena znajduje się w Nawałnicy mieczy w czwartym rozdziale Davosa – a dokładniej w jego ostatnim akapicie. Stannis przed wrzuceniem w ogień trzeciej pijawki (za Robba) przez chwilę się w nią wpatruje.
D: Wygląd to trochę mniej dramatycznie niż w serialu. Ale rzeczywiście czytając tekst miałem wrażenie, że faktycznie trochę się waha. Więc to nie jest wyłącznie wymysł serialu.
Czemu Sam jest grubolem?
Czytając po raz enty PLiO zauważyłem że wygląd Sama Tarly’ego jest nierealnie utrzymywany. Od czasów Gry o Tron i ostatniego jego rozdziału w Uczcie minęło sporo czasu i sporo się działo. Przy prawie ekstremalnych warunkach za Murem i na samym Murze nie miałby szans “utrzymać” takiej wagi żywiąc się paskami wołowiny, gulaszem, chlebem. Domyślam się że to wymysł samego Autora by postać Sama była “ciamajdowata” itp a odchudzenie naszego Ser Świnki by trochę “zbezcześciło” wizję “bohatera-strachajły”. Jak myślicie jak można wytłumaczyć tę nieścisłość? Dodam że znam się trochę na żywności, stąd rzuciło mi się to w oczy. Bodajże w Nawałnicy Mieczy jest fragment jak Thoros z Myr opowiada jak stracił na wadze A Tarly toczy się dalej. 😀 – Umber KrukiStrach
D: Wchodzimy na kruchy lód, co przy masie Sama jest niebezpieczne. No więc tak… istnieje szereg schorzeń (na czele z różnymi formami niedoczynności tarczycy), które sprzyjają tyciu i utrudniają odchudzanie. Ale nie zmienia to praw fizyki. Jeśli liczba kalorii spożytych jest w sposób istotny mniejsza od ilości kalorii spalanych (na tyle, że organizm nie jest w stanie tego kompensować jakimiś drobnymi modyfikacjami), to spalana jest tkanka tłuszczowa. W Czarnym Zamku na pewno Sam nie ma dostępu do takiej ilości kalorii jak w domu (a już prawie na pewno nie jest mu łatwo dorwać się na przykład do słodyczy, które pozwalają szybko przyjąć kaloryczne bomby). Na pewno ma też więcej obowiązków, które powinny zwiększyć wydatki energetyczne. Wisienką na torcie jest też zimno, które wymaga spalania kalorii dla utrzymania ciepłoty ciała. Nie jest przypadkiem, że dzieciaki chudną na koloniach i obozach, a młodzi dorośłi gdy idą do wojska. Więc patrząc od tej strony, rzeczywiście Sam powinien wolniej lub szybciej, ale chudnąć (chyba, że zamyka się w spiżarni i potajemnie pałaszuje zapasy). Dlaczego więc nie zrzuca wagi? Może Martin ze względu na swoją nadwagę uważa chudnięcie za coś wyjątkowo trudnego? A może – tak jak wspomniałeś – pewna słabość fizyczna Sama jest mu potrzebna do zwrócenia uwagi na to, że prawdziwa siła kryje się wewnątrz ludzkiego ducha.
BT: Przypuszczam, że to rzeczywiście może być taki środek literacki.
Sekrety Podricka
Co Podrick zrobił tym prostytutkom, które najął dla niego Tyrion i które były tak zadowolone, że nie kazały mu płacić? – Aegon Zdobywca
D: To jest pytanie serialowe, więc raczej nie będziemy się nad nim pochylać. Tym bardziej, że odpowiedź na to pytanie bez problemu znajdziesz w wielu wyspecjalizowanych serwisach internetowych ze streamingiem wideo.
Dzięki wielkie za odpowiedź, nie patrzyłem na to nigdy z tej strony. Co zaś się tyczy tuszy Sama, to przypominana mi się Hugo z serialu Lost – tam też postać miała za dużo kilogramów mimo braku dostępu do pożywienia.
Mam też kolejne pytanie, dosyć rozbudowane, które to męczy mnie od dłuższego czasu:
Kim był cień urodzony przez Melisandre w podziemiach Końca Burzy? Davos widząc ten cień wiedział do kogo należy, jednak potem już o nim nie wspomina. Czyżby to cień Stannisa?
I dlaczego Melka użyła cienia do zabicia Renliego i kasztelana Końca Burzy (nie pamiętam nazwiska) a zabijając trzech „uzurpatorów” posłużyła się pijawkami? Gdyby zabił ich Cień, to była by lepsza pokazówka mocy niż pijawki. Widzę tutaj spory dysonans, ponieważ jeżeli Melka widziała śmierć Trzech Królów w płomieniach, to mogła zrobić farsę z przywoływaniem Cieni, które nic by nie musiały robić – oni i tak zginą, a pozycja kapłanki umocni się na tyle, że Stannis pozwoli na spalenie Storma.
D: Cóż, mam nadzieję, że to nie pójdzie w tę stronę co w książkach.
chyba co w serialu powinno być?
Tak, tak. Przejęzyczenie. Czy może raczej – przeklawiaturowanie.
Pany, a co sie stało z Wielkim Krakenem lorda Balona? Statek nie jest wspominany na kartach powieści po jego śmierci. Nic nam nie wiadomo o tym by żelaźni ludzie mili jakieś zwyczaje pogrzebowe związane z paleniem kapitana razem z statkiem. W moich wyobraźniach zwyczajów funeralnych wyznawców utopionego raczej oddali by ciało morzu, a nie płomienia. Z drugiej strony okręt nie jest już nigdzie więcej wspomniany. Euron raczej by nie zmarnował takiego okrętu i dałby go któremuś z pomniejszych zauszników. Jakoś Wielkim Krakenem nigdy później nie wypływa na kartach powieści.
Z drugiej strony (do tuszy Sama piję), na Murze jedli dość tłusto (nie zawsze „tłusto” wiąże się ze skwarkami czy tonami oleju), aby zmniejszyć obciążenie organizmu związane z temperaturami i ogólnie poprawić nastrój, więc tak szybko by nie schudł. Tak, wiem, że Żubr „wydoroślał” pod kątem fizycznym, ale tak jak pisaliście wyżej, są różne choroby. Sam znam takie osoby. A znowuż Sam nie wykonywał zwykle jakiś prac na zewnątrz, jedna wyprawa za Mur jaskółki (Wiosny) nie czyni. Tak długo zresztą na Murze też nie przebywał. Ale to oczywiście tonem dygresji, też skłaniam się ku temu, że to zabieg literacki. Albo Martin w ogóle o tym nie pomyślał.
„o tę brutalność prezentowaną w scenie w której ogary pożerają Ramsaya. To było tak skrajnie niestarkowe, że kompletnie zabiło poczucie satysfakcji z tego, że Ramsay dostał to, na co zasłużył.”
Ja bym powiedział, że to było właśnie bardzo starkowe. Oczywiście jeżeli weźmiemy pod uwagę Starków z serialu. Bo co my jeszcze mamy w ich wykonaniu? Jona, który własnoręcznie wiesza dziecko? Aryę, która robi pasztet z ludzi i częstuje nim ich rodzica? Serialowi Starkowie to banda psycholi i uśmiechnięta Sansa rozszarpująca psami związanego jeńca doskonale się wpisuje w ich obraz.
„Ale liczę też na to, że pozostanie w niej wystarczająco wiele z dawnej Sansy, by nie stać się przy tym jakąś wersją Boltona.”
Książkowa Sansa ma raczej małe szanse zostać więźniem Boltonów, więc niby dlaczego miałaby stać się wersją któregoś z nich?
„Nie jest przypadkiem, że dzieciaki chudną na koloniach i obozach, a młodzi dorośłi gdy idą do wojska.”
Kolega chyba nie był w wojsku, prawda? 🙂 Bo z tego co ja pamiętam, to w wojsku właśnie przybierało się na wadze. Nie wiem czy to wpływ wojskowej diety (dość paskudnej w moich czasach), czy raczej regularnych posiłków, ale w wojsku znacznie przytyłem, a także większość moich znajomych. Nie pamiętam za to, żeby ktoś zauważalnie schudł. Choć gwoli prawdy nie było na naszej kompanii grubasów porównywalnych z Samem. Możliwe, że ludzie z taką nadwagą jednak chudli.
Zgadzam się
Sam fakt, że bardziej szanowałem Lannisterów niż Starków po ostatnim odcinku mówi wszystko😁
Czy Podrick Payne przyłączający się do Brienne w Uczcie dla wron nie jest szpiegiem Cersei? Opuszczony przez Tyriona, sam w czerwonej twierdzy mógłby być łatwym narzędziem dla krolewej, która chciałby trzymać rękę nad poszukiwaniami Brienne, do tego dochodziłaby jeszcze zazdrość bądź złość z utraty wpływu na Jaimiego. Nie przeczę, zaduzony w Sansie Podrick rzeczywiście mógłby usłyszeć od kogoś tam (niejakiej Brelli) o poszukiwaniach Dziewicy z Tarthu, ale skad wiedziałby, gdzie jej szukać, jak wygląda? Na dodatek Podrick na początku zachowuje się podejrzanie, śledzi Brienne, trzyma się na dystans. W przypadku denuncjacji ma gotową historię
Pytanie odnośnie do dzietności. Starkowie chyba jako jedyny znaczący ród mogli aspirować do karty dużej rodziny. Reszta max trójeczka. Wiadomo, że warunki ciążowe i porodowe byly ciężkie, ale można sobie przecież przypomnieć jaka gromadkę spłodzili Jaehaerys I i Alysanne. Do tego wyniku się nikt nie zbliżył, co jest zastanawiające z uwagi na łatwość zakończenia żywotności danego rodu.
„Reszta max trójeczka.”
Nie jest to do końca prawda. Tylko spośród Najwyższych Lordów np. Balon Greyjoy i Mace Tyrell mieli po czworo dzieci. A z tych, którzy funkcji Najwyższego Lorda nie sprawowali, ale również należeli do najważniejszych rodów Westeros wystarczy przypomnieć choćby Oberyna Martella, który miał ośmioro dzieci.
Tak, dzięki za przypomnienie. Już po wysłaniu komentarza przypomniałem sobie o Tyrellach. Tak czy inaczej nawet czwórka, to dość mało zważywszy na częstotliwość konfliktów, skrytobójstw czy nawet epidemii.
To prawda. Dużo dzieci umierało we wczesnym dzieciństwie, na choroby, które dziś leczymy bez problemu. I nie trzeba wybiegać z tym aż do średniowiecza. Jeszcze w pokoleniu moich dziadków trudno było znaleźć kogoś, kto nie straciłby w dzieciństwie jakiejś siostry lub brata. Ale też i trudno było znaleźć rodzinę, która nie miałaby przynajmniej piątki dzieci.
Gdyby mieli tyle dzieci Martinowi ciężko byłoby znaleźć rolę dla wszystkich.
Oczywiście. Ale faktycznie kilka mogło by umrzeć chwilę po urodzeniu, a cześć być sobie po prostu gdzieś na trzecim planie, trochę jak Rickon.
Nie uważacie że u Martina umiera za dużo kobiet w połogach a za mało dzieci w niemowlęctwie ? To powinno być raczej zrównoważone.
Mam pytane, co sądzicie o teorii którą znalazłem (niestety już nie pamiętam gdzie). Chodzi o to dlaczego Jaqen H’qar pojawił się w Królewskiej Przystani.
Pytanie jest ważne z kilku powodów:
1. Nawet Mała Rada zrezygnowała z usług asasynów twierdząc, że by się nie wypłaciła. Musiał go więc nająć ktoś obrzydliwie wpływowy, albo jego pojawienie się w Westeros było wynikiem jakiejś strategii Świątyni Boga o Wielu Twarzach z Braavos. Nie zapominajmy, że ich powiedzenie, „Valar Morghulis” – wszyscy muszą umrzeć, ma więcej niż jedno znaczenie.
2. Znika z miasta akurat w momencie, gdy w zagadkowych okolicznościach w KL zginęła bardzo ważna osoba – Robert Baratheon, Pierwszy Tego Imienia, Król Andalów i Pierwszych Ludzi etc. etc.
3. Zgodnie z relacją króla zabiła dzika świnia, jednak sam przyznawał, że był tak pijany w momencie zadania ciosu, że mogło mu się coś pokiełbasić.
4. Jedynym świadkiem zajścia był Lancel, człowiek co najmniej wątły i podlegający wpływom silniejszych od siebie.
5. Jaqen mógł podejść króla w ten sposób jak Arya podchodzi swoje ofiary – stał się częścią jego codziennego otoczenia, obserwował go i ugodził w najbardziej sprzyjającym momencie.
6. Uciekł z miasta w najlepszy z możliwych sposobów – pod zbrojną eskortą, w grupie osób, której nikt nie zechciałby sprawdzać – w grupie skazańców.
Dlatego moje twierdzenie brzmi:
Braavos:
1. Jaqen H’qar okaże się zabójcą króla Roberta Baratheona, zwanego też Uzurpatorem, który dokonał tego czynu na zlecenie jednego z dwóch podmiotów: Magistra Illyrio (mało prawdopodobne, musiałby to zrobić wbrew swym słowom powtarzanym Varysowi, któremu powtarzał w rozmowie podsłuchanej przez Aryę, że nie chce przyspieszenia wojny), bądź przez enigmatycznych kapłanów asasynów z Braavos, by utorować drogę tym, co mają przyjść z północy…
Bardzo ciekawe, dobrze byłoby gdyby ktoś to rozwinął. Moim zdaniem Cersei wiedziała że Robert umrze więc na pewno jest w to zamieszana.