Seriale

Cowboy Bebop (1998)

Cowboy Bebop stanowi nietuzinkową mieszankę gatunków, w której westernowe klimaty mieszają się z piu-piu-laserami w kosmosie. Odnajdziemy w nim także echa klasycznych kryminałów noir oraz elementy tragikomedii. Wszystko to zatopione w bluesowym sosie tworzy słodko-gorzką, stylową mieszankę, która mimo swojej różnorodności zaskakująco bardzo dobrze działa.

Serial opowiada o losach dwójki kosmicznych wyrzutków Spike’a oraz Jeta, do których z czasem dołącza urocza i uwodzicielska, choć nieco zagubiona femme fatale Faye Valentine, Ed – dzieciak haker ze skłonnościami do majsterkowania oraz Ein – ponadprzeciętnie inteligentny pies. Razem tworzą osobliwą grupę wyrzutków, która bardziej przypomina zbieraninę przypadkowych oferm niż profesjonalnych łowców nagród. Tym bardziej że większą część z tego, co uda im się zarobić – o ile w ogóle coś im się uda zarobić, wydają na jedzenie i na naprawy swoich statków – bo te rozbijają przy każdej możliwej okazji.

Główną oś fabularną serialu stanowi poszukiwanie swojego miejsca na świecie, czyli coś, z czym wielu z nas zmaga się na co dzień. Całość jest nieco niejednoznaczna, pokręcona i z przymrużeniem oka. Trochę nieprzyzwoita (jak to japońskie anime), a także momentami nieco śmieszna – przy czym często ten śmiech jest przez łzy. To jednak raczej jedna z tych lżejszych opowieści, która nie boi się poruszać trudnych spraw jak zdrada, samotność czy zaniedbanie, ale nie są one pierwszoplanowe, raczej stanowią w pewnym sensie zakamuflowane tło fabularne. To nie jest ta psychologiczna intensywność znana chociażby z „Evangelion” czy „Wirtualnej Lain”.

Forma serialu jest zwarta, a większość z epizodów zrealizowano według podobnej formuły. Grupa naszych bohaterów przyjmuje zlecenie i próbuje złapać zbira, za którego wyznaczono nagrodę. Najczęściej jednak wszystko kończy się podobnie: nagroda przepada, cel ginie albo zostaje ocalony z litości, a załoga Bebopa wraca do punktu wyjścia — bez grosza i z pustym żołądkiem. W sumie to na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że serial głównie skupia się na tych dwóch aspektach – braku pieniędzy i jedzenia – ale nic bardziej mylnego, bo historia pod całą tą mało poważną otoczką jest poważna, niejednoznaczna, z dość pokręconymi zwrotami akcji. Emocjonalną siłę tego serialu idealnie pokazuje porażka adaptacji przygotowanej przez Netflix, który sromotnie poległ, nie rozumiejąc do końca materiału źródłowego, próbując zaserwować widzowi mało strawny miszmasz czy może raczej kogel mogel ze składników, które średnio razem do siebie pasowały. Na razie go jednak zostawmy, poznęcam się nad nim przy innej okazji, a tymczasem chciałbym się skupić na anime.

Zanim jednak zanurzymy się głębiej w świat Cowboy Bebop, warto najpierw odpowiednio nastroić zmysły, a nic nie wprowadza w klimat tego serialu lepiej niż jego tytułowy utwór — „Tank!”

 

W dalszej części wpisu mogą znajdować się niewielkie spoilery dotyczące historii.

Bebop to statek, na którym mieszkają nasi bohaterowie. Stanowi on bazę wypadową oraz pojazd do przemieszczania się po galaktyce. To na nim będzie toczyć się najdłuższa część historii, o ile oczywiście nasi bohaterowie nie będą w tym czasie zajęci wykonywaniem zlecenia. To również miejsce, w którym najlepiej poznamy ich charaktery. Wnętrze Bebopa stanowi bowiem dość ograniczoną przestrzeń i nawet jeśli nasi bohaterowie nie chcą ze sobą rozmawiać, bo właśnie spieprzyli kolejne zlecenie, to ciasnota wymuszać będzie interakcje, czasem potęgując wzajemną niechęć i prowokując kolejne kłótnie. Bohaterowie nie przepadają za sobą, a ich wspólna egzystencja wynika z rozsądku lub zwyczajnej konieczności. Każde z nich bowiem niezdolne jest do ruszenia ze swoim życiem naprzód. Raczej dryfują przez kolejne dni bez nadzei na lepsze jutro w oczekiwaniu, aż dopadną ich echa przeszłości. Każde z nich przed czymś ucieka, bojąc się konfrontacji z tym, co ich definiuje.

Niesamowite jest to, jak wiele wiemy na temat naszych łowców nagród. Poprzez ich wzajemne kłótnie czy animozje poznajemy ich obawy, lęki, pragnienia oraz przede wszystkim przeszłość. Aby móc lepiej zrozumieć powody, którymi się kierują, serial serwuje nam wiele retrospekcji.

To właśnie świetnie napisani i wykreowani bohaterowie nadają tej opowieści emocjonalną głębię. Nie są papierowi ani jednowymiarowi — to postacie z krwi i kości, pełne sprzeczności, bólu i tęsknoty. Ich autentyczność sprawia, że trudno o nich zapomnieć. Każdy członek załogi Bebopa wnosi coś wyjątkowego — zarówno pod względem fabularnym, jak i psychologicznym. Tak barwnej grupy indywidualistów próżno szukać gdzie indziej.

Spike Spiegel — cynik z nonszalanckim wdziękiem, mistrz wschodnich sztuk walki, który w daną sprawę angażuje się tylko wtedy, gdy w grę wchodzi ryzyko. Im większe, tym lepiej. Samobójcza misja rozbrojenia satelity? To jest dokładnie to, co go pociąga. Skrywa bolesną przeszłość. Kiedyś był cynglem syndykatu Red Dragon i nieszczęśliwie zakochał się w Julii — kobiecie, która na zawsze odmieniła jego życie. Bywa chłodny, wyrachowany, impulsywny… czasem wręcz sprawia wrażenie, jakby działał bez sensu. Pod tą pozorną obojętnością kryją się emocje, których nie potrafi stłumić.

Jet Black – Właściciel Bebopa i jego kapitan. Były policjant. Wmieszał się w coś, bo nie potrafił odpuścić. Dojrzały i odpowiedzialny. Pełni rolę „ojca” dla pozostałej zgrai wyrzutków. Stara się postępować moralnie i zgodnie z własnym sumieniem.

Faye Valentine — impulsywna, zadziorna, momentami wręcz bezczelna. Po wybudzeniu z wieloletniej hibernacji nie pamięta swojej przeszłości, co staje się jej obsesją. Gdy pojawia się choćby cień odpowiedzi dotyczący jej przeszłości, traci zdrowy rozsądek i skupia się wyłącznie na tym tropie. Choć często działa egoistycznie i wydaje się emocjonalnie niestabilna, kryje głęboką potrzebę bliskości, akceptacji i zrozumienia.

Ed – jest postacią jednoznacznie wymykająca się wszelkim definicjom. Ekscentryczna, dziecinna, nieprzewidywalna — funkcjonuje na własnych, tylko jej znanych zasadach. Jej genialne umiejętności w zakresie obsługi komputerów i hakowania przewyższają możliwości reszty załogi Bebopa, co czyni ją nieocenionym członkiem ekipy. Wnosi do serialu lekkość, absurdalny humor i odrobinę chaosu.

Ein – pies Corgi o nieprzeciętnej inteligencji. Chociaż odniosłem wrażenie, że to przesadzone plotki. Owszem, czasem uda mu się pomóc załodze podsuwając jakiś pomysł na rozwiązanie zagadki, ale mam wrażenie, że to nie dzięki jego inteligencji, a przez zwykły przypadek. Kumpel Ed z którą tworzą przeuroczy duet. Poza tym to w dalszym ciągu pies, więc robi psie rzeczy.

O meandrach fabuły nie będę się rozpisywał, żeby nie psuć zabawy. Napiszę jedynie, że to jedno z najlepszych anime, jakie przyszło mi oglądać. Świetne pod wieloma względami. Narracyjnym, estetycznym, pod względem tempa i „czasu antenowego”, jaki poświęca każdemu z bohaterów. Z wierchu stanowi dość prostą, absurdalną i pełną humoru historię, która subtelnie przemyca głębsze treści pod przykrywką widowiskowej akcji, kosmicznych pościgów czy humorystycznych wpadek załogi. Serial zręcznie żongluje konwencjami (western, noir, sc-fi, egzystencjonalna tragikomedia) ale miksuje je z wyczuciem, bez zbędnego patosu i zadęcia. Załoga Bebopa to nie żadni superbohaterowie o nadludzkich zdolnościach. Wręcz przeciwnie, to osoby bardzo ludzkie, często poranione w taki czy inny sposób, pełne wad, próbujące każdego dnia skleić się na nowo. Ich rozczarowania i porażki uświadamiają, że życie nie zawsze toczy się zgodnie z planem, i jedynie szczypta nadziei potrafi nadać sens kolejnemu dniu.

Serial ten stanowi wizualną i dźwiękową ucztę, angażującą wszystkie zmysły. Stylowa, dynamiczna animacja w połączeniu z charakterystyczną kreską sprawia, że każdy kadr ogląda się z czystą przyjemnością. Niedawno miałem okazję oglądać „Akirę”, która pod względem wizualnym wciąż pozostaje absolutnym mistrzostwem — dlatego tym bardziej potrafię docenić, jak wiele w tej sferze potrafi zaoferować Cowboy Bebop. Całości dopełnia fenomenalny soundtrack zapewniający mieszankę energetycznego jazzu i melancholijnego bluesa tworzące tło, które nie tylko współgra z narracją, ale wręcz ją wzmacnia, nadając scenom emocjonalną głębię i rytm.

Cowboy Bebop to bez wątpienia kultowy serial, który na trwałe zapisał się w historii japońskiej szkoły animacji. Nawet po niespełna trzech dekadach od premiery wciąż zachowuje nadzwyczajną świeżość, zachwyca stylem i emocjonalną głębią. Niestety nie jest pozbawiony wad.

Przy blizszym spojrzeniu uderza nierówność poziomu poszczególnych odcinków. Owszem, wiele z nich to narracyjne perełki, które zachwycają formą i treścią. Niestety obok nich znajdziemy także epizody sprawiające wrażenie typowych zapychaczy, z niewykorzystanym potencjałem, które zdają się być wrzucone tylko po to, by sztucznie przedłużyć czas trwania. W dodatku zawiązywanie akcji jest dość powolne – serial dopiero gdzieś w okolicach piątego odcinka zaczyna nabierać odpowiedniego tempa.

Przez 26 odcinków „Bebop” nieustannie żongluje konwencją. W innych okolicznościach taka mieszanka mogłaby wybijać z rytmu, ale tutaj spisuje się zaskakująco dobrze. Duża w tym zasługa przemyślanej konstrukcji świata: zarysowanego na tyle konkretnie, by był zrozumiały dla widza, ale jednocześnie wystarczająco elastycznego, by móc pomieścić wszystko, co tylko wymyślą twórcy. Znajdzie się tu miejsce dla wszystkich, nawet najbardziej zwariowanych pomysłów. Od mafii, przez potężne korporacje, po eksperymenty technologiczne i nadnaturalne zdolności. Bo w sumie po co się ograniczać?

Miszmasz ten nie razi z jeszcze jednego powodu. Dzięki samej załodze Bebopa. Choć bohaterowie są poskładani z dobrze znanych klisz, ich kulturowa rozpoznawalność działa na korzyść serialu. Ich archetypy nie są może szczególnie oryginalne (poza Ed, która wymyka się schematom), ale właśnie dzięki temu łatwo odnajdują się w każdej konwencji, w jaką zostają wrzuceni. Ich przeszłość często sygnalizowana jest jedynie krótkimi scenami, wymianami zdań, sugestiami. To za mało, by zbudować pełne backstory, ale wystarczająco dużo, by u widza uruchomić wyobraźnię pomagającą wypełnić luki własnymi skojarzeniami.

Cowboy Bebop to nie tylko klasyk gatunku. To także bardzo przyziemna opowieść o ludziach, zaklęta w animowanej formie, która zostanie z widzem na długo po napisach końcowych. To jest ten rodzaj anime, którego szybko się nie zapomina. Duża w tym zasługa sprytnie poukrywanych szczegółów i znaczeń, których przy jednorazowym obejrzeniu nie sposób wyłapać. Mimo wszystkich swoich niedoskonałości nadal fascynuje i zachwyca – formą, atmosferą, narracją i sposobem, w jaki opowiada o samotności i ucieczce. To produkcja, która nie tyle prowadzi widza przez fabułę, co zaprasza go do świata – może i niezwykle umownego, zmiennego, ale na tyle sugestywnego, że łatwo się w nim zanurzyć i zatracić.

No to teraz czas na rewatch 😉

Cowboy Bebop (1998)
  • Ocena kr4wca - 9/10
    9/10

Na opowieść składa się 26 odcinków (każdy po ok 25 minut). W 2001, w odpowiedzi na prośby fanów, na ekranach kin pojawił się dwugodzinny film pełnometrażowy Cowboy Bebop: Pukając do nieba bram, którego akcja rozgrywa się między odcinkami 22 i 23. Film powtórzył sukces serialu, jednak autorzy, pomimo nacisku fanów, zarzekają się, że nie planują kontynuacji. W 2021 roku Netflix postanowił wypuścić swoją adaptację, którą po mistrzowsku zdeptał klasyka. Ale to już zupełnie inna historia.

To mi się podoba 4
To mi się nie podoba 0

kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych. Kiedyś NaPograniczu, obecnie FGSK

Polecamy także

Jeden komentarz

  1. Kolejne warte obejrzenia anime gdzie bohaterowie są (z nielicznymi wyjątkami) permanentnie głodni i bez kasy, a klimat poszczególnych odcinków jeździ swobodnie od komedii bo cholernie poważny, to Samurai Champloo.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Regulamin zamieszczania komentarzy


Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button