
Ogar i Arya zdążają do Bliźniaków, gdzie lord Frey wyprawia wesele.
Streszczenie
Godzinę drogi od Zielonych Wideł zatrzymuje ich patrol złożony z rycerza i dwóch giermków. Przebrany w chłopski strój Ogar kieruje wozem załadowanym wieprzowiną, a Arya pozoruje, że jest jego synem lub świniopasem. Starkówna rozważała, czy nie przedstawić się ludziom Robba, ale nie potrafi rozpoznać po herbie z widłami, z kim ma teraz do czynienia. Clegane utrzymuje, że dostarcza żywność na wesele. Rycerza mało to obchodzi, podobnie jak sami wędrowcy. Bardziej zajmuje go Nieznajomy, który idzie za wozem. To na pewno nie zwierzę gospodarskie. Sandor opowiada, że lady Whent kazała mu przekazać tego rumaka jako prezent dla lorda Tully’ego. Rycerz przyjmuje to wyjaśnienie, choć dziwi się, że dawna pani Harrenhal sądzi, że za taki dar odzyska zamek.
Gdy zostają sami, Ogar mówi Aryi, że był to ser Donnel Haigh. Dziewczynka nie rozumie, czemu człowiek, którego Clegane pokonywał na turniejach, go nie rozpoznał. Ten tłumaczy, że rycerze nie zwracają uwagi na ludzi z gminu. Ciekawsze są dla nich konie. Arya wie jednak, że Ogar zostałby rozpoznany, gdyby tylko ktoś zauważył jego oparzenia. Ogar postanowił zatem dostać się do Bliźniaków fortelem, gdyż nie chciał stawać przed Robbem jako więzień. Wóz, konie i całą resztę Clegane zabrał przygodnie spotkanemu chłopu, któremu pogroził mieczem. Nieszczęśnik zwyzywał go, ale Ogar odparł, że jest furażerem, a nie rozbójnikiem.
O zmierzchu są jeszcze w podróży. U Aryi narasta niepokój. Wie, że miała jakiś wyjątkowo straszny koszmar. Choć nic nie pamięta, lęk tylko rośnie. A przecież od brata i matki dzieli ją tak niewiele. To prawda, że jest między nimi cała armia, ale to w końcu siły wierne Robbowi. Jednak będzie tam też lord Bolton. Starkówna zastanawia się, czy lord Pijawka wie, że zabiła jego strażnika w Harrenhal. Uspokaja się, że pewnie Bolton nawet jej nie rozpozna. Ogar dopiero co obciął jej włosy, a zrobił to tak niewprawnie, że jest w połowie łysa. Podejrzewa, że Robb i matka też jej nie poznają. Gdy się ostatnio widzieli, była małą dziewczynką.
Pierwszą oznaką, że Bliźniaki są już blisko, jest głośna muzyka. Ogar stwierdza, że niebawem pozbędzie się Aryi. Ona myśli tak samo o nim. Wjeżdżają na wzniesienie, z którego rozciąga się widok na nadrzeczną siedzibę Freyów, pod którą obozuje wojsko. Widać trzy ogromne namioty ustawione pod bramą. W każdym z zamków grane jest co innego. Arya ma złe zdanie co do umiejętności owych muzyków. Ogar przyznaje jej rację.
Wokół całego obszaru ustawiono zaporę z wozów. Strzegą jej żołnierze Boltonów. Ogar mówi sierżantowi to samo, co Haighowi, ale ten uważa, że solona wieprzowina i świńskie nóżki nie nadają się na wesele lorda. Poza tym nie ma wstępu na zamek. Zbrojny każe więc Sandorowi jechać pod wielkie namioty i zgłosić się do niejakiego Sedgekinsa.
W obozie Arya przygląda się namiotom. Na jednym widnieje herb Smallwoodów, co kieruje jej myśli ku pani z Żołędziowego Dworu. Rozgląda się za ludźmi Starków, ale żadnych nie spostrzega. Bliźniaki widziane poprzez mgiełkę sprawiają tak upiorne wrażenie, że mogłyby się znaleźć w opowieści Starej Niani. Nie jest to jednak siedziba Starków. W trzech wielkich namiotach zabawa trwa w najlepsze. Arya widzi, że w jednym tłoczą się setki ludzi. Słychać toasty za Edmure’a i Roslin oraz za Robba i królową Jeyne. Nie rozumie, kim jest ta ostatnia. Wie tylko o królowej Cersei. Obok namiotów znajdują się paleniska, na których przygotowywane są mięsiwa. Arya pyta więc, czy tu się zatrzymają. Mówi też, że widziała ludzi z Północy, a dokładniej zbrojnych Karstarków, Umberów i górskich klanów. Sandor stwierdza, że Robba i Catelyn trzeba szukać w zamku. Starkówna dopytuje o Sedgekinsa. Ogar dosadnie daje do zrozumienia, że nie ma najmniejszego zamiaru go szukać. Interesuje go tylko Robb.
Postaci występujące w rozdziale
- Arya Stark
- Sandor Clegane
- Donnel Haigh
Wspomniani
- Wyman Manderly
- Edmure Tully
- Shella Whent
- Robb Stark
- Walder Frey
- Roose Bolton
- Gendry
- Gorąca Bułka
- Yoren
- Catelyn Stark
- Eddard Stark
- Sedgekins
- Theomar Smallwood
- Ravella Smallwood
- Alebelly
- maester Luwin
- Stara Niania
- Roslin Frey
- Jeyne Westerling
- Cersei Lannister
Ważne informacje
- Pod Bliźniakami postawiono trzy ogromne namioty, w których ucztują setki ludzi. Usadzono ich bardzo ciasno.
- Dokoła obozu stoi barykada z wozów, której strzegą boltonowscy żołnierze.
- Arya żałuje, że ciemność nie pozwala jej rozpoznawać chorągwi. Chciałaby poszukać tych należących do Starków, Cerwynów i Gloverów. Z ludzi z północy widzi ludzi w barwach Boltonów, Karstarków, Umberów i górskich klanów. Poznaje też herb Smallwoodów z Dorzecza. W pewnym momencie dostrzega również herb z drzewokotem (ang. treecat, co być może jest westeroską nazwa żbika, ang. wildcat). Nie wiadomo, o jaki ród tu chodzi. (Drzewokot widnieje w herbie rodu Myattów, ale są to wasale Lannisterów, więc ich obecność w obozie Robba nie miałaby sensu). O tym, dlaczego z Robbem nie ma raczej zbyt wielu żołnierzy Cerwynów i Gloverów, można się dowiedzieć z rozdziału Catelyn VI.
- Starkówna miała koszmar, który wzbudził u niej duży niepokój. Nie potrafi sobie jednak go przypomnieć.
- Muzycy w Bliźniakach nie grają za dobrze.
- Arya nie wie, kim jest królowa Jeyne.
Poniżej znajdują się informacje dotyczące dalszych rozdziałów Nawałnicy mieczy, w tym kluczowych wydarzeń.

Kwestie tłumaczeniowe
- Tak jak w ostatnim zdaniu Aryi IX, także tutaj koniec rozdziału zawiera grę słów opartą na wyrazie „bloody”. Tym razem Ogar mówi: „It’s your bloody brother I want”. Zostało to oddane przez: „To z twoim cholernym bratem chcę pogadać”. Jednak gdyby „bloody” potraktować dosłownie, a nie jako przekleństwo, słowa Sandor mogłyby też oznaczać: „To twojego krwawego brata chcę”. Być może nieco podobny efekt dałoby się osiągnąć, gdyby w polskim tłumaczeniu Clegane powiedział coś w stylu: „To z twoim psiakrew bratem chciałbym pogadać”.
- Fragment „Nad obozem niósł się dźwięk bębnów i rogów. Muzycy w bliższym zamku grali inną pieśń niż ci po drugiej stronie rzeki, choć dźwięki przypominały raczej odgłosy bitwy niż muzykę” byłby bliższy oryginałowi, gdyby zamiast „choć” w drugim zdaniu wstawić „więc”. W wersji pierwotnej, która brzmi: „The sound of the drums and horns rolled across the camp. The musicians in the nearer castle were playing a different song than the ones in the castle on the far bank, though, so it sounded more like a battle than a song” – “though” w drugim zdaniu odnosi się do zdania pierwszego, a nie do tego, co następuje potem. Polski przekład mógłby więc brzmieć tak: “Nad obozem niósł się dźwięk bębnów i rogów, jednak muzycy w bliższym zamku grali co innego niż ci po drugiej stronie rzeki, więc brzmiało to bardziej jak bitwa niż pieśń”. Chodzi tu o to, by podkreślić, że całościowy efekt przypominał bitwę właśnie dlatego, że w każdym zamku grano co innego, więc dochodziło do „starcia” muzyków po różnych stronach rzeki.
- W zdaniu „Na wozie jechały cztery przysadziste beczułki solonej wołowiny i jedna marynowanych świńskich nóżek” wołowina znalazła się omyłkowo, bo chodzi o wieprzowinę („four squat casks of salt pork”). W przekładzie rozmów z Haighiem i sierżantem Ogar mówi o wieprzowinie. (Dziękuję Dżądżenowi za zwrócenie uwagi, na tę różnicę).
Komentarz
Było tak blisko – tak można najprościej podsumować ten krótki rozdział. Martin pozwala Aryi niemal dotrzeć do matki i brata. Ich spotkanie wygląda na nieuchronne. To prawda, że Sandor Clegane i Starkówna muszą tu pokonać pewne przeszkody, ale zmylenie ser Donnela i sierżanta Boltonów wydają się bez porównania łatwiejsze niż przeciwności, jakie mają już za sobą. Co zresztą mogłoby się stać samej Aryi, gdyby straże wykryły podstęp z przywłaszczonym wozem? Wystarczyłoby wtedy, że wyjawiłaby swą tożsamość ludziom Robba. A jednak, przez cały rozdział utrzymuje się napięta atmosfera. Część tego można zrzucić na fakt, że Starkówna, choć wiele przeszła, jest jednak małą dziewczynką. Stąd naiwne obawy, jak zareagują Catelyn i Robb na jej odnalezienie się czy rozmyślania nad tym, czy Roose Bolton wie, że to ona zabiła jego człowieka w Harrenhal. Jednak tekst wciąż sugeruje, że kryje się za tym wszystkim coś więcej. Jest choćby koszmar Aryi, którego treści nie jest nam dane poznać. Właśnie z tego powodu staje się on jeszcze bardziej niepokojący, niż gdyby autor zwyczajnie go przytoczył. W świetle późniejszych wydarzeń można się domyślać, że bohaterka ujrzała w tym śnie w jakieś formie to, co już wkrótce nastąpi. Być może były to obrazy tak przejmujące grozą, że jej umysł je wyparł.
Rozdział zawiera też liczne wskazówki, co się zaraz zacznie. Trudno to może właściwie ocenić, gdy już się wie, co dokładnie się stanie, ale być może nawet przy pierwszej lekturze niektóre niemal za bardzo rzucają się w oczy jako puszczanie oka ze strony autora. Chodzi tu na przykład o następujący fragment: „Od matki dzieliły ją tylko zamkowa brama, rzeka i armia… ale to była armia Robba, więc nie musiała się jej bać, nieprawdaż?”. Zaraz potem zaczyna się ustęp dotyczący nikogo innego jak Roose’a Boltona, w którym Arya przypomina sobie, że jest on człowiekiem równie złowieszczym jak Krwawi Komedianci. Nieco później z kolei pojawia się wzmianka, że w każdym z Bliźniaków muzycy grali co innego, przez co ostateczny rezultat przywodził na myśl odgłosy walki. Bardzo sugestywny jest też opis porównujący Zielone Widły do lwa: „W miarę jak zbliżali się do zamku, muzyka stawała się coraz donośniejsza, lecz przebijał się przez nią niższy, mroczniejszy dźwięk: huk wezbranych Zielonych Wideł przypominający warkot ukrytego w swym legowisku lwa”.
Nie brak też drobniejszych wskazówek. Okazuje się, że bezpieczeństwem obozu armii Robba zajmują się zbrojni Boltona. Rozstawiony wokoło mur z wozów chroni bawiących się przed niespodziewanym atakiem, ale z drugiej strony jest też przeszkodą uniemożliwiającą ucieczkę z wnętrza. Ponadto Arya zwraca uwagę na nadzwyczajny tłok w trzech gigantycznych namiotach. W pewnym momencie widzi też łuczników, którzy zajmują się mocowaniem cięciw do łuków, choć trudno powiedzieć, czy akurat ten element jest celowym ostrzeżeniem, czy tylko częścią zwyczajnego opisu wojskowego obozowiska. Nie jest za to raczej przypadkiem, że dla Aryi zamglone Bliźniaki stają się miejscem z opowieści Starej Niani. Jak wiemy z rozdziałów Brana, legendy i podania piastunki często mówiły o mrocznych sprawach. Do zwiększenia efektu wszystkich tych zapowiedzi przyczynia się też stały motyw tego rozdziału: Arya wypatruje wszędzie ludzi, chorągwi, herbów czy symboli Starków, ale żadnych nie widzi. Nie dość, że brakuje tu wilkorów, dziewczynka nie jest nawet w stanie odszukać herbów szczególnie zaprzyjaźnionych rodów Cerwynów i Gloverów (ci pierwsi mają siedzibę w sąsiedztwie Winterfell, ci drudzy zaś względnie blisko w skali Północy). Z wcześniejszych rozdziałów wiadomo zaś, że ludzie Cerwynów i Gloverów poginęli w wyniku zdrady Roose’a Boltona. Arya rozgląda się za konkretnymi osobami – strażnikiem Alebellym i maesterem Luwinem, ale nigdzie ich nie ma. Nie jest świadoma, że Alebelly zginął w ataku Theona na Winterfell, a Luwin odniósł śmiertelne rany, gdy Ramsay Snow zdradziecko przejął zamek (o czym ledwo co w rozdziale Catelyn VI nakłamał królowi Roose). Tak oto, choć pozornie Arya powinna być w dobrym nastroju, rozdział daje do zrozumienia, że zbliża się zagrożenie. Ukryty w swym legowisku lew czai się do skoku…

Ser Donnel Haigh i lady Whent
Można dodać kilka słów na temat sceny z ser Donnelem Haighiem. Na najbardziej podstawowym poziomie jest to kolejny przykład na to, jak Sandor Clegane wykpiwa postawę rycerzy – Haigh jest tak nieuważny, że nie rozpoznaje człowieka, który kiedyś wiele razy wygrywał z nim w turniejach i zdobywał jego kosztem konie i zbroje. W dodatku ser Donnel wykazuje się sporą łatwowiernością, nie kwestionując tego, że przebrany Ogar ma być człowiekiem Whentów. Odkąd Harrenhal zostało zajęte na początku Wojny Pięciu Królów, nie jest znane miejsce przebywania lady Shelli Whent. Dodatek jeszcze w Tańcu ze smokami sugeruje, że Shella żyje (choć z drugiej strony dodatki oddają stan wiedzy w Westeros), ale odkąd zabrano jej włości, nie wiadomo, co się z nią dzieje. Czy naprawdę lady Whent, która być może gdzieś się ukrywa, a w każdym razie straciła swoje dobra, byłaby w stanie wyprawić na wesele w Bliźniakach wóz z prowiantem i rumaka jako podarunek ślubny dla Edmure’a? Nawet gdyby, to czy naprawdę wysyłałaby soloną wieprzowinę i świńskie nóżki? Czy zamiast jakiegoś nieznanego nikomu chłopa całym przedsięwzięciem nie zajmowałby się jej jakiś domownik, rycerz, zarządca czy służący? Skąd w ogóle rzekomy wysłannik miałby wyruszyć, skoro nikt nie wie, gdzie jest lady Shella? Pomimo braku prawdopodobieństwa całej opowieści, Haigh i sierżant Boltonów przepuszczają Ogara. GRRM wprowadza więc tu coś typowego dla wielu przypadków, gdy ktoś próbuje zinfiltrować jakieś miejsce, a strażnicy nie popisują się przenikliwością. (Choć można by pewnie bronić Haigha i boltonowskiego żołnierza, że być może dobrze wiedzą, co ma nastąpić, więc i tak pilnują dostępu tylko na pokaz, bo doskonale wiedzą, że zagrożenie dla Starków kryje się wewnątrz zamków i w obozie).
Możliwe jednak, że wprowadzenie tu akurat Haigha i odniesienia do lady Whent ma też głębszy sens. W drugim rozdziale Brana w Nawałnicy Meera opowiada, że trzej giermkowie, którzy napadli wyspiarza w Harrenhal służyli rycerzom, którzy mieli w herbach odpowiednio widły, jeżozwierza i dwie wieże. Ten ostatni rycerz to bez wątpienia któryś z Freyów. Jeżozwierza mają w herbie Blountowie, z których wywodzi się ser Boros z gwardii królewskiej. Widłowy rycerz to najprawdopodobniej członek rodu Haighów. Niewykluczone, że ci rycerze lub giermkowie pojawiają się w samym PLiO. Arya spotyka więc zapewne w tym rozdziale przedstawiciela Haighów, tak jak niegdyś Lyanna (a być może jest to nawet ta sama osoba). W kolejnym rozdziale Starkówna, tak jak jej ciotka, spotka zaś rycerza z rodu Freyów. Obie zetknęły się też z Blountem, choć trzeba przyznać, że w wątku Aryi dużo ważniejszą rolę odegrał ser Meryn Trant niż ser Boros. Możliwe, że te podobieństwa są kolejnym fragmentem szerszych paralel pomiędzy podróżą Aryi przez Dorzecze, a wydarzeniami z życia Lyanny (którą podobno nawet przypomina z wyglądu). Można tu wspomnieć choćby o tym, że Arya natyka się na krewnego ser Arthura Dayne’a, młodego lorda Edrika. Odwiedza też Wysokie Serce, gdzie widzi tak zwanego Ducha, a ta tajemnicza postać, związana z dziejami Jenny ze Starych Kamieni, mogła też mieć coś wspólnego z księciem Rhaegarem, przejętym opowieściami o Summerhall, Jenny i Duncanie.
Co się zaś tyczy podawania się Ogara za człowieka lady Whent, to jest w tym jakieś słabiutkie echo rzeczywistego pokrewieństwa Aryi z tym rodem, bo matką Catelyn była Minisa Whent. (Nawiasem mówiąc, z Whentów pochodziła też piąta żona Waldera Freya, Sarya – jedyna, nie licząc obecnej małżonki, która nie urodziła mu dziecka. Z kolei syn Waldera, Danwell, ożenił się z Wynafrei Whent i także nie doczekał się potomstwa, co wyraźnie sugeruje, że w rodzie Whentów istniały jakieś problemy z płodnością). Ogar, ochraniający Aryę, stawia się tu więc w roli człowieka Whentów. Może w tym przypominać Brienne, która wyrusza potem, by odszukać Aryę wyposażona w zabraną przez Jaime’ego z Harrenhal starą tarczę z herbem Lothstonów, którzy władali Harrenhal bezpośrednio przed Whentami. Oba rody posługiwały się tym samym symbolem nietoperza, przy czym Lothstonowie mieli w herbie jednego, a Whentowie dziewięć. Jak zauważył DaeL w tekście „Nowa lady Harrenhal”, możliwe, że dziedziczką Whentów okaże się siostra Aryi, Sansa (w każdym razie w sensie symbolicznym, bo Sansa może też objąć zamek jako „córka” najnowszego lorda Harrenhal, Petyra Baelisha). Po ucieczce Sansy z wesela Joffreya będą krążyły pogłoski, że zamieniła się w nietoperzo-wilka i odleciała ze stolicy. Być może czyniąc z Ogara i Aryi rzekomych wysłanników lady Whent z jej nietoperzowym herbem, GRRM kreśli paralelę z tym wydarzeniem i z tamtą ucieczką z wesela.
Super robota! Bardzo przyjemnie się czytało przy kawie:)
Trochę odbiegam od głównego wątku, ale naszła mnie taka refleksja.
Jak myślicie, co zastanie Davos, gdy uda się na Skagos? Mam na myśli cała otoczkę związaną z młodym Starkiem i jego bytnością na wyspie.