FilmyRecenzje Filmowe

Projekt UFO (2025)

W USA mają Roswell, my mamy Emilcin. Miejsce, w którym podobno doszło do spotkania z obcą cywilizacją, i do którego nawiązuje fabuła nowego, polskiego mini serialu „Projekt UFO”. Chociaż w serialu nigdzie bezpośrednio nie pada nawiązanie do Emilcina, zastąpionego tutaj dla niepoznaki fikcyjną wsią Truskasy, to jednak wydarzenia są podejrzanie zbieżne. Szczególnie dla kogoś choć trochę obeznanego w temacie UFO i innych zjawiskach nadprzyrodzonych.

Mamy początek lat 80. We wsi Truskasy ląduje obiekt pochodzenia pozaziemskiego i dochodzi do domniemanego kontaktu kosmitów z miejscową ludnością. Pewien lokalny rolnik twierdzi, że jadąc przez las wozem, widział dziwne istoty, które z całą pewnością nie były ludźmi.

Sprawą domniemanego kontaktu z UFO – chociaż tak właściwie to z USO (Undentified Submarine Object, bo obiekt nie wziął się z powietrza, tylko spod wody) – zaczyna interesować się ufolog Jan Polgar – w tej roli świetnie wypadający Piotr Adamczyk, który „robi” ten serial. Jan prowadzi swój bijący rekordy popularności program telewizyjny o zjawiskach paranormalnych. Ponieważ jednak jest sceptykiem, który nie wierzy w te wszystkie rewelacje o niewyjaśnionych zdarzeniach i innych spotkaniach trzeciego stopnia z pozaziemskimi cywilizacjami, postanawia osobiście wybrać się do Truskasów, by zdemaskować całą historię i udowodnić, że to wielka bujda.

Do oglądania „Projektu UFO” zabierałem się raczej z rezerwą. Wydawało mi się to tandetne i mało zachęcające, ot kolejny średniak w portfolio Netflixa. Nie zgłębiałem więc szczegółów, o co w nim chodzi i odpuściłem… a potem na różnych grupach graciarskich zaczęły mi wyskakiwać zdjęcia charakterystycznej żółtej skody 105 (będącej własnością pierwszego graciarza RP #samochodygraczykapl) i stwierdziłem, że warto na to dzieło rodzimej kinematografii rzucić okiem, chociażby ze względu na te właśnie walory. Całe szczęście okazało się, że auta z epoki to nie jedyne plusy tego serialu.

Na marginesie muszę zauważyć, że strasznie dużo w nim tych retro aut. Mam przeczucie graniczące z pewnością, że ich występowanie jest ponadnormatywne jak na tak nowy film. Spostrzegawcze oko wyłapie tu wiele całkiem dobrze utrzymanych klasyków. Milicyjny Fiat 125p i wspomniana wcześniej Skoda 105 to znak rozpoznawczy „Prihjektu UFO”, ale upchnięto tam o wiele więcej ciekawych okazów.

W serialu śledzimy losy garstki ludzi zamieszkujących wieś Truskasy, będziemy też obserwować moment wywrócenia ich spokojnego dotąd życia o 180 stopni, kiedy nagle zjawia się telewizja. Miejscowa milicja ma wystarczająco dużo własnych spraw (chociaż tak właściwie to nie, bo ta wieś jest kompletną dziura, w której największym przestępcą jest miejscowy bimbrownik), ale pojawienie się obcych ludzi potencjalnie może zwiastować nowe problemy, a tych nikt nie chce. W dodatku na komendzie pracują milicjanci (i jedna dość specyficzna milicjantka), którzy nie są najostrzejszymi kredkami w piórniku, więc szybko przestają ogarniać, co się dookoła dzieje.

Serial dobrze oddaje duszną atmosferę tamtych lat. Wiecie co było popularne w latach ’70 i ’80, a co zaczęło zanikać gdzieś z początkiem nowego milenium? Fajki. Palić można było niemal wszędzie. W komunikacji, taryfach, zakładach pracy, a nawet kawiarniach i barach mlecznych. I ta właśnie duszna atmosfera jest tutaj świetnie ujęta. A to, że jeden z głównych bohaterów pali jak smok i niemal odpala jednego fajka od drugiego nie ma tutaj nic do rzeczy 😉 No dobra, ma. Nawet nieco więcej, ale dopiero później na to wpadłem.

Podobała mi się przede wszystkim niesamowita spójność świata przedstawionego. Coś podobnego miałem oglądając „1983” (swoją drogą wielka szkoda, że Netflix nie zdecydował się na kontynuację). Serial świetnie łączy wątki domniemanego bliskiego spotkania z UFO z historycznymi realiami, w których rozgrywa się jego akcja. Rzecz się dzieje w komunistycznej Polsce, w której trzeba bardzo uważać na to, co się mówi i robi, żeby nie podpaść władzy chętnie patrzącej obywatelom na ręce. Te wszystkie polityczne niuanse sprytnie zostały tutaj ujęte, łącznie z tym, że łaska partii na pstrym koniu jeździ. Raz jest się na wozie, a za chwilę można być pod, o czym zresztą wkrótce miał się przekonać Jan Polgar, któremu wydawało się, że jest ulubieńcem samego Pierwszego Sekretarza, niemal wybrańcem, którego nic złego nie może spotkać.

Spójność świata pod względem realiów to jeszcze nie wszystko. Jak na serial nawiązujący do epoki zadbano tu o odpowiednie oświetlenie i jego ton, nieco pastelowy, przesycony barwami, chociaż nie aż tak, jak miało to miejsce w „Jak pokochałam gangstera” czy „Najmro”. Zadbano także o odpowiednie tło dźwiękowe, opierające się na popularnych wtedy syntezatorach. Retro pełną gębą. Wszystko to razem sprawia, że serial stanowi bardzo unikalne doświadczenie, które pewnie nie wszystkim przypadnie do gustu. Dodatkowo ma też powolne tempo, a mówiąc językiem kolokwialnym jest wręcz przegadany.

Niewątpliwie dużym plusem jest za to obsada, w której znalazło się kilka znanych nazwisk. Adamczykowi niemal od samego początku partneruje miejscowy ufolog Zbigniew Sokolik (Mateusz Kościukiewicz). Z wizytą do Truskasów wpada także kochanka Polgara – gwiazda telewizyjna Wera Wierusz (w tej roli znana choćby z „Pitbula” Maja Ostaszewska), której pojawienie się we wsi sporo spraw komplikuje. Najbardziej wkurzająca i denerwująca rola przypadła Julii Kijowskiej, wcielającej się w postać niedowidzącej milicjantki, która postrzega całe to zamieszanie z lądowaniem zielonych ludzików jako swoją jedyną szansę na awans. Ależ mnie ta postać strasznie irytowała. Antypatyczna, niechlujna i kompletnie niezorganizowana.

„Projekt UFO” początkowo rysuje się jako serial stanowiący ucztę dla miłośników PRL-owskiej estetyki z teorią spiskową w tle. Niestety gdzieś w trakcie zaczyna rozmieniać się na drobne, próbując złapać kilka srok za ogon. Usiłuje być satyrą tamtych czasów, społecznym komentarzem, przy okazji przemycając motyw teorii spiskowych, choć ten mam wrażenie ma być jedynie czynnikiem napędowym serialu, a nie stanowić jego głównej osi fabularnej. Chyba że to tylko ja próbuję szukać tu drugiego i trzeciego dnia, czegoś więcej, czego tu po prostu nie ma. Zupełnie jak Fox Mulder w „X-Files”, którego wystarczyło wyrzucić gdzieś na środku pustyni, dając mu łopatę i mówiąc „tu leży prawda”, by ten zaczął bezrefleksyjnie kopać w jej poszukiwaniu. Może ja też chciałem znaleźć pod tymi wszystkimi ładnymi, pastelowymi obrazkami coś więcej niż tylko banalną intrygę, której wyjaśnienie zajmuje dosłownie 5 minut.

Mimo wszystko „Projekt UFO” ma swój urok. Potrafi wciągnąć, a nawet zachwycić, o ile podejdzie się do niego z odpowiednim dystansem, nie oczekując zbyt wiele. Dodatkowego smaczku może dodać znajomość historii lądowania UFO w Emilcinie, do którego subtelne nawiązania przewijają się cały czas. To zdecydowanie nie jest produkcja dla każdego, ale miłośnicy filmowych dziwactw powinni odnaleźć się tu całkiem dobrze.

Projekt UFO
  • Ocena kr4wca - 6/10
    6/10

Ciekawostka: o serialu na Twitterze pisał Hideo Kojima, ekscentryczny projektant gier, odpowiadający za serie Metal Gear Solid i Death Stranding.

https://x.com/HIDEO_KOJIMA_EN/status/1913624732366475731

Czym było zdarzenie w Emilcinie?

Zdarzenie w Emilcinie miało miejsce 10 maja 1978 roku i jest uważane za jeden z najsłynniejszych przypadków domniemanego spotkania z UFO w Polsce. Rolnik Jan Wolski, wracający z Dąbrowy Pusznieńskiej, miał zostać zaczepiony przez dwóch niskich przybyszy, ubranych w czarne kombinezony z kapturami. Mieli oni porozumiewać się za pomocą ostrych i piskliwych dźwięków, co go zaniepokoiło. Po przejechaniu około trzystu metrów zauważył wiszący na wysokości 4–5 metrów srebrzysty wehikuł. Z owego wehikułu miała obniżyć się platforma, z której wyszedł przybysz zapraszający Wolskiego. Mężczyzna miał wejść do środka, gdzie poddał się bliżej nieokreślonym badaniom. W środku znajdowało się również kilka ptaków – kawek i wron. Po badaniach Wolski miał wyjść z pojazdu kosmicznego i pożegnać się z kosmitami. Spotkanie w wehikule trwało zaledwie kilka minut.

Po powrocie do domu Jan Wolski opowiedział o spotkaniu z tajemniczymi przybyszami swoim synom, ci następnie poinformowali sąsiadów o incydencie. Grupa mieszkańców Emilcina udała się na miejsce rzekomego postoju statku, jednak na miejscu mieli odnaleźć tylko ślady stóp odciśniętych na łące. Mieszkańcy wsi nie kwestionowali opowieści rolnika, który uchodził za człowieka prawdomównego. Wkrótce pojawiła się relacja sześcioletniego Adama Popiołka, który również miał widzieć rzekomy wehikuł. Jego relacja różniła się w szczegółach od relacji Wolskiego.

15 października 2005 roku odsłonięto pierwszy w Polsce (i póki co jedyny) pomnik upamiętniający rzekome wylądowanie UFO. Składa się z metalowego sześcianu balansującego na szczycie cokołu. Monument postawiła Fundacja Nautilus, warszawska organizacja zajmująca się badaniami UFO.

źródło: Wikipedia

To mi się podoba 2
To mi się nie podoba 0

kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych. Kiedyś NaPograniczu, obecnie FGSK

Polecamy także

Komentarzy: 7

  1. Kurcze, obejrzałbym. Pamiętam to szaleństwo w temacie UFO, które nastąpiło przy okazji tych wydarzeń (a był to również rok, w którym Mirosław Hermaszewski poleciał w kosmos). Od sensacyjnych doniesień o bliskich spotkaniach w Świecie Młodych po skecze kabaretów. Książki o UFO osiągały zawrotne ceny, w pismach młodzieżowych pojawiały się instrukcje jak zbudować teleskop, rozkwitła fantastyka i komiks. Piękne, pozytywne czasy (niestety długo nie potrwały, stan wojenny był już blisko). 🙂

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0
    1. Zupełnie nie moje czasy, pewnie nawet w planach mnie jeszcze nie było 😉 Nie pamiętam, czy na historię o lądowaniu u nas UFO trafiłem już wcześniej, czy dopiero teraz, przy okazji tego serialu. Kiedyś się trochę interesowałem tymi wszystkimi nie do końca wyjaśnionymi wydarzeniami – co prawdopodobnie zaszczepił mi serial X-Files. Pamiętam, że w tamtym czasie wychodziło takie pisemko X-Factor poświęcone niewyjaśnionym zjawiskom, w którym mogłem wcześniej przeczytać o Emilcinie i równie dobrze potraktować to jako kolejną ciekawostkę spośród wielu.

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
      1. Pamiętam X-factor, ale to już dużo późniejsze czasy. Mnie w takie tematy wciągnął właśnie Świat Młodych na fali Emilcina i ogólnego zainteresowania kosmosem po locie Hermaszewskiego. Do tego komiksy w Relaxie i Alfie, potem miesięcznik Fantastyka, wreszcie książki i jakoś poszło i zostało do dziś. 🙂

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Aha, no i oczywiście nie można zapominać o Gwiezdnych Wojnach. Przecież to rok po Emilcinie. 🙂

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  2. Ciekawostka – kiedy kręcono film dokumentalny na temat rzekomych wydarzeń w Emilcinie (do znalezienia na YT) to opisy Wolskiego dotyczące wyglądu UFO przenosił na kartkę papieru młody rysownik Grzegorz Rosiński, późniejszy autor Thorgala.
    Co do serialu to trailer sugeruje, że jednak ten PRL jest mocno przestylizowany i dość umowny. Zadbane, kolekcjonerskie auta też średnio pasują do tamtych szaro-burych realiów. Trzeba będzie przymknąć oko, bo zamierzam dać serialowi szansę. Należy docenić, że Polacy nakręcili coś innego niż kolejny ponury kryminał o dziwnym tytule.

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 0
    1. Ten PRL to dość umowny jest niestety.
      Już gdzieś wcześniej czytałem o nieskazitelnie czystych autach pomimo błota, które jest wszędzie 😉 Zadbane samochody też mi tu średnio pasują. W większości to były graty, lub częściej jeżdżące trupy, utrzymywane przy życiu chyba tylko niezwykłą siłą woli ich właścicieli 😀
      Ja się zastanawiam jak one przechodziły przeglądy techniczne, a później przypominam sobie fiaciora mojego starego. Ładny był, z wierzchu, a od strony pasażera zamiast podłogi mam położony kawałek dykty 😀
      Ciekawostka dobra, a filmu poszukam 🙂

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. I tak i nie. Ludzie guzik mieli, ale dbali o te swoje fiaciki i syrenki. Pucowali je, muskali, dziury po rdzy zaklejali naklejkami. Chodniczki, narzuty, maskotki. To nie był widok jak z jakiejś murzyńskiej dzielnicy USA. 🙂

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Regulamin zamieszczania komentarzy


Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button