GryGry Wideo

The Precinct

Rdzeń rozgrywki pierwszego GTA (wtedy jeszcze Race 'n’ Chase) miał się ponoć opierać na łapiących gangusów policjantach. Twórcy z Rockstar North  (wtedy jeszcze DMA Design) doszli jednak do wniosku, że taka koncepcja będzie nudna, mało angażująca i nie przyciągnie wielu graczy. Postanowiono więc formułę odwrócić. Powstały niemal trzy dekady później The Precinct udowadnia, że pierwotna koncepcja miała szansę się sprawdzić.

Go ahead, make my day

W The Precinct przyjdzie nam stanąć po tej dobrej stronie barykady. Jako świeżo upieczony, dobrze rokujący adept – Nick Cordell Jr, który ledwie co ukończył akademię policyjną, meldujemy się na komisariacie w Averno, który od tej pory będzie stanowił naszą bazę wypadową. Zanim jednak ruszymy w miasto, by na pełnej ratować damy z opresji, ścigać i łapać przestępców, w pierwszej kolejności będziemy musieli ukończyć trening i udowodnić swoją wartość. Ten na szczęście nie jest trudny, zawiera raptem kilka misji, które pokażą, z czym przyjdzie się nam zmierzyć. W rzeczywistości okaże się, że zupełnie do niczego nas nie przygotował, a teoria ma się nijak do tego, z czym przyjdzie się zmierzyć podczas samodzielnych patroli – zupełnie jak w życiu.

„Posterunek” to niemal symulator pracy policjanta. Co prawda dość mocno uproszczony, ale i tak ilość dostępnych mechanik może początkowo przytłoczyć. Na samym początku dostajemy spory podręcznik z procedurami opisującymi krok po kroku postępowanie w konkretnych przypadkach. Dobrze przeprowadzona kontrola to kontrola przeprowadzona według podręcznika. Dosłownie. Za dobrze wykonane akcje dostajemy punkty, a w zależności od tego, o czym zapomnieliśmy w trakcie interwencji, te są nam odejmowane.

Zaczynając zmianę na posterunku wybieramy z dostępnych misji, czym chcielibyśmy się w danym dniu zająć – na jaki rodzaj patrolu zamierzamy się wybrać. Dostępne patrole są losowo generowane, a ich wybór skromny. Różnią się od siebie głównymi zadaniami, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć, ale dzielą się na trzy główne grupy – piesze, samochodem i helikopterem. Miasto, w którym toczy się rozgrywka, podzielone jest na kilka dzielnic. Podczas wyboru patrolu możemy zadecydować, do której z dzielnic się udamy. Jeśli wybierzemy patrol na piechotę w jednej z oddalonych od posterunku dzielnic, to będziemy musieli się tam najpierw dostać. Możemy to zrobić na piechotę – co jest straszną stratą czasu i jest bez sensu – albo wsiąść w wóż patrolowy i dojechać. Tu nie ma drogi na skróty ani magicznego systemu szybkiej podróży. A to dopiero początek przyjemności, które na nas w The Precinct czekają.

Bad boys, bad boys, what’cha gonna do?

No dobra, ale co robić na tych patrolach? Wbrew pozorom nie jest na nich tak nudno, jakby mogło się wydawać. Możemy na przykład sprawdzać, czy parkujące w dzielnicy auta robią to przepisowo, czy za miejsca postojowe zostały uiszczone opłaty, czy auta nie zastawiają hydrantów albo nie stoją na chodniku. Tutaj The Precinct przypominał mi nieco taki polski tytuł o policjantach – Beat Cop, w którym robiliśmy podobnie rutynowe, nudne zadania. Jednakże tam nie było takiej różnorodności. Tutaj nawet jeśli udamy się na nudny patrol, na którym będziemy sprawdzać parkujące samochody, nie oznacza, że nie władujemy się w wojnę gangów albo pościg. Wszystko możliwe. Zdarzenia są generowane losowo, a okolica czasami przypominać będzie strefę wojny, kiedy nagle znajdziemy się w samym centrum bandyckich porachunków. Rutynowa kontrola może przybrać nieoczekiwany obrót, kiedy w trakcie zatrzymania jednego gagatka za śmiecenie, do auta podbiegnie gangus, wyrzuci jego śmiecącego właściciela i zniknie za rogiem. Czasem sytuacja potrafi tak gwałtownie eskalować, że nie wiadomo, w kogo pierwszego pałką wymierzyć.

Rozpisałem się o tym, co się dzieje na tych patrolach, ale zupełnie pominąłem proces samej kontroli, który na początku może wydawać się złożony i nieco przekombinowany. Mówiłem już, że tu nie ma chodzenia na skróty?

W przypadku samochodów, które łamią przepisy nieprawidłowym parkowaniem, sprawa jest prosta. Podchodzimy do auta, podświetla się ikona interakcji, klikamy, że chcemy wystawić mandat i za pomocą koła wyboru wybieramy za co. Banał. Sprawa się nieco komplikuje w przypadku zatrzymania auta do kontroli. O ile oczywiście ono się w ogóle zatrzyma – bo to też nie takie oczywiste – mignięcie syreną może kierowcę przestraszyć, a ten zamiast hamulca wdepnie gaz w podłogę. Przy okazji objawia się tu jeden z błędów gry. Gdy po sprawnym pościgu zatrzymamy uciekiniera, może się okazać, że w sumie to jest czysty (nie jest poszukiwany, nie przemyca kontrabandy, był trzeźwy) i nie miał powodu, żeby przed nami uciekać. Zdarzają się też takie przypadki, kiedy delikwenci zaczynają uciekać w trakcie sprawdzania dowodu bądź przy kontroli trzeźwości – widać mieli coś do ukrycia, co jest logiczne. Najczęściej okazuje się wtedy, że albo byli poszukiwani, albo na bani.

You have the right to remain silent.

Co do samej kontroli, załóżmy, że klient się elegancko zatrzymał i nie musieliśmy go gonić przez pół miasta, a następnie wywlekać z auta niczym worek ziemniaków. Podchodzimy elegancko do kierowcy, przedstawiamy się, opieramy nogę o lusterko i prosimy o dokumenty.  Co zrobimy następnie, zależy od zachowania klienta oraz tego, jakie info dostaniemy z centrali w sprawie jego papierów. Jeśli bije od niego wyczuwalna woń alkoholu – dostajemy o tym stosowny komunikat – to mozemy przebadać go alkomatem. Jeśli zachowuje się nerwowo, możemy go zaprosić do opuszczenia auta i zrobić rewizję osobistą, a następnie przeszukać bagażnik auta w poszukiwaniu dziwnych rzeczy. Następną fazą kontroli jest rozstrzygnięcie, czy dajemy tylko mandat, czy aresztujemy. W przypadku drobnych przestępstw jak śmiecenie czy przekroczenie prędkości, wystarczy tylko nałożenie grzywny i puszczenie delikwenta. Jeśli natomiast dostaniemy info z centrali, że człowiek jest notowany, poszukiwany, na alkomacie procenty wywaliło poza skalę, a na domiar złego znajdziemy przy nim nielegalną broń, to nie ma zmiłuj – trzeba go zgarnąć i wsadzić do ciupy. Tylko najpierw, korzystając z koła wyboru, należy mu wypunktować, za co go zgarniamy, a następnie wsadzić do radiowozu i odwieźć na posterunek. Jeśli nam się nie chce delikwenta odwozić albo w radiolce zabrakło miejsca, transport można zlecić, prosząc o wsparcie innego patrolu. Tak to mniej więcej wygląda. Na początku jest trochę trudno i można się pogubić w procedurach. Raz czy dwa razy zdarzyło mi się zajrzeć do podręcznika, żeby sprawdzić, czy aby wszystko zrobiłem w odpowiedniej kolejności, albo czy niczego nie pomieszałem. Podręcznik przydał się także wtedy, kiedy miałem problem z rozstrzygnięciem interwencji. Wystawić tylko mandat, czy aresztować? Jak na tak małą grę, poziom skomplikowania robi niesamowite wrażenie.

Za każde bezpodstawne zatrzymanie oraz zatrzymanie nieprzeprowadzone według podręcznika zabierane są punkty. Te przydają się, bo wypełniamy nimi nasz pasek xp, awansując w ten sposób naszą postać na kolejne poziomy doświadczenia. Co poziom dostajemy punkt, który możemy przeznaczyć na rozwój naszej postaci, wykupując z drzewka rozwoju kolejną umiejętność. Umiejętności te, podzielone na cztery główne grupy, bardzo się przydają, a na późniejszych etapach gry są wręcz niezbędne. Dostępne są miedzy innymi: zwiększenie wytrzymałości naszej postaci, przez co będzie mogła dłużej biec; możliwość strzelania z auta bronią dwuręczną czy wsparcie podczas pościgów. Drzewko rozwoju nie jest przy tym specjalnie rozbudowane, ale prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się tutaj niczego spektakularnego. Ot jest i spełnia swoje zadanie.

Nie napisałem jeszcze nic o pościgach, a te potrafią być nieprzewidywalne. Pamiętam jeszcze, jakie akcje robiłem w pierwszym GTA uciekając przed policją, klucząc po ciasnych zaukach, zmieniając auta. No więc tu jest to samo, tylko obserwujemy to z tej drugiej strony. 😉 Pościgi potrafią być bardzo szalone i nie raz przybrać nieoczekiwany obrót, kiedy klient rozwaloną i ledwie poruszającą się taryfę nagle postanawia zamienić na śmieciarkę. Ułatwieniem jest na szczęście kilka gadżetów. jakie mamy do dyspozycji. Nie ma niestety nic za darmo i żeby z nich skorzystać, najpierw trzeba nabić punkty pościgu. Im lepszy pościg i im bliżej uciekającego jesteśmy, tym więcej wpada punktów. Te możemy wydać na wsparcie w postaci dodatkowego radiowozu, asystę helikoptera – którego egzystencja sprowadzać się będzie do namierzania aktualnej pozycji uciekiniera, przez co tak łatwo nie umknie. Do tego możemy poprosić jeszcze o rzucane kolczatki i blokady drogowe.

I’m too old for this…

Jest kilka rzeczy, które w The Precinct mi nie pasowały.

Generyczność – partole są powtarzalne, jedynie raz na jakiś czas w przerwie od sztampowego łapania przestępców, wlepiania mandatów za złe parkowanie i pościgów, zdarzy się konieczność pogadania z informatorem, wpadnięcia na miejsce zbrodni albo zrobienie głównej misji, której przebieg z reguły jest podobny i kończy się pościgiem za bandziorem zakończonym strzelaniną.

Słabe AI – na patrole nie chodzimy sami lecz niestety w obstawie innego towarzyszącego nam funkcjonariusza, którego inteligencja nie jest zbyt wysokich lotów. Kiedy przyjdzie nam udać się w pościg za więcej niż jednym przestępcom, może być zabawnie albo tragicznie. Szczególnie kiedy twój partner postanowi się oddzielić i pobiegnie gdzieś za drugim uciekinierem. Nigdy nie ma gwarancji, że go dorwie. Ma on bowiem tendencję do zaprzestania pościgu i zamiast na uciekającym, woli się skupić na podziwianiu widoków. A jeśli już tym razem postanowi uciekiniera dogonić i złapać, to sukcesem jest, jeśli przy zakuwaniu go kajdanki odczyta mu jego prawa – za brak tej procedury ucinane są później punkty. Podobno zostało to poprawione w którymś z ostatnich patchy.

Muzyka – troszeczkę się na niej zawiodłem. Po pierwsze za wiele jej tu nie ma. Po drugie niby nie jest zła, kojarzy się niezmiernie z new retro wave i tęsknotą za latami 80 (czyli w teorii wszystko się zgadza, bo gra toczy się w roku 1983), ale jest mocno nijaka, do tego stopnia, że gdy po dłuższej przerwie od gry próbowałem sobie przypomnieć któryś z muzycznych motywów, nie byłem w stanie tego zrobić.

Wydajność – jest średnia. Owszem gra ładnie wygląda. Szczególnie kiedy jeździmy radiowowozem w skąpenej w mroku i deszczu dzielnicy. Wszystkie rozbłyski światła na mokrej nawierzchni i odbicia w mijanych budynkach wyglądają świetnie. Szczególnie przy włączonym kogucie na dachu. Niestety wiąże się to z zapotrzebowaniem na moc obliczeniową. Sporej mocy. W rozdzielczości 1440p przy ustawieniach ultra na RTX 4070 gra nie trzyma stałych 60 fps. Ba, nawet nie osiąga takiej wartości, oscylując gdzieś wokół 40-50 fps. Bez problemu da się grać, ale momentami widać , że rozgrywka nie jest super płynna.

Podsumowanie

The Precinct to bardzo dobra gra średniego segmentu (sprawdzałem, czy aby na pewno nie indyk, ale wychodzi na to, że jednak nie). Niepozbawiona wad i nie za duża, ale warta zainteresowania. Na dłuższą metę ma tendencję do przynudzania, więc warto dawkować sobie przyjemność w mniejszych porcjach. Po pierwszych 3-4 godzinach już właściwie widziało się wszystko, więc nic nas już raczej po tym czasie nie zaskoczy. Wszystko przez jej schematyczną budowę. W kółko powtarzać trzeba ten sam cykl: odprawa -> wybranie jednego z czterech dostępnych partoli -> podróż na rewir i odbębnianie służby. Patrole w sadzie się od siebie nie różnią, mimo że do dyspozycji są różne ich typy.

Czasem zdarzy się wezwanie przerywające rutynę i trzeba będzie podjechać na miejsce zbrodni, zobaczyć trupa i zebrać dowody, tych jest jednak malutko. Poza tym można utopić czas w totalnie opcjonalnych zapychaczach, zbierając porozrzucane tam i siam paczki-znajdźki, albo wziąć udział w ulicznych wyścigach. Ani jednego, ani drugiego nie robiłem, bo to trochę strata czasu. Wolałem się skupić na wątku głównym, zbierając dowody na obciążenie dwóch głównych gangów oraz patrolowaniu okolicy.

Troszkę brakuje w The Precinct różnorodności, przydałoby się więcej przerywników w postaci badania miejsc zbrodni, przesłuchiwania podejrzanych, wizyt w szemranych barach, wypytywania informatorów, zbieraniu poszlak i łapania leszczy. Brak różnorodności rekompensuje nieco mnogość dostępnych mechanik i konieczność wykonywania wszystkich standardowych czynności przy interwencji.

Dobre, przyzwoicie wykonane ale nie zaszkodziłoby dodanie więcej treści.

Na koniec dwie ciekawostki

The Precinct nawiązuje nieco do pierwszego GTA, ale w stopniu, w jakim zupełnie się nie spodziewałem. Otóż w klasycznym GTA w momencie podróżowania radiowozem towarzyszył nam podkład dźwiękowy z nagranymi komunikatami wygłaszanymi przez radio. Tutaj użyto tego samego pliku dźwiękowego – podejrzewam, że pochodzącego z jakiegoś ogólnodostępnego banku dźwięków – który robi za tło dźwiękowe na posterunku. Tą samą ścieżkę dźwiękową słyszałem jeszcze w jakimś filmie, ale niestety już nie pamiętam jakim.

Numer naszego radiowozu to 84. Za każdym razem, kiedy zmienimy radiowóz, a nawet jeśli wsiądziemy do losowo wybranego innego radiowozu, jego numer zmieni się na 84.

The Precinct
  • Ocena kr4wca - 7/10
    7/10

Grę do testów otrzymaliśmy od wydawcy.

To mi się podoba 3
To mi się nie podoba 0

kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych. Kiedyś NaPograniczu, obecnie FGSK

Related Articles

Komentarzy: 5

  1. Ale w porządny remaster pierwszego GTA z taką fajną grafiką, to bym pograł! Chociaż może styl bardziej pasuje do dwójki.

    To mi się podoba 2
    To mi się nie podoba 0
    1. Nie pogardziłbym. Ale póki co to szukając znanych cytatów z klasycznych filmów o policjantach i złodziejach nabrałem ochoty na ponowne obejrzenie kilku staroci. Brudny Harry, Bullitt, Cobra, Zabójcza broń, Tango i Cash, Bad Boys. Coś tam jeszcze było wartego obejrzenia?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Regulamin zamieszczania komentarzy


Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button