Seriale

Czarne lustro (sezon 7)

Na Netflix jakiś czas temu pojawił się nowy sezon jednego z moich ulubionych, pokręconych seriali – Black Mirror stanowiący festiwal pomysłów dziwnych i niesamowitych. Każdy sezon składa się z kilku epizodów przedstawiających odrębne, niespokrewnione ze sobą fabularnie historie, które łączy jedno: ukazywanie rozwoju nowych technologii, zwykle w negatywnym świetle. Ich jakość bywała różna, jedne sezony były słabsze, inne lepsze. Siódmy, póki co ostatni, ma tak słabe wejście, że już prawie postawiłem na nim krzyżyk. Tak źle to jeszcze nie było.

Najnowszy sezon rozpoczyna festiwal cringu, żenady i taniego szokowania. Zamiast zachwytu nad nieoczywistymi historiami – zgrzytanie zębów i nuda wylewająca się z ekranu. Na szczęście dotyczy to tylko dwóch pierwszych, najsłabszych moim zdaniem odcinków.

Serial trudno ocenić jako całość, zwłaszcza że każdy epizod to zamknięta historia (z jednym wyjątkiem, ale o tym później). Odcinki są niestety bardzo nierówne: słabe kontrastują z cholernie dobrymi, a nawet wybitnymi. Proponuję więc przyjrzeć się każdemu z nich z osobna. Uprzedzam przy tym, że opisy zawierają SPOILERY dotyczące fabuły.

Epizod 1 – Common People

Odcinek o przeciętnych ludziach wyszedł totalnie… przeciętnie. Był tu potencjał na znakomitą historię, tym bardziej że sezon otwiera bardzo przejmujący wątek. Amanda (Rashida Jones) jest nauczycielką, a jej mąż – Mike – spawaczem (swoją drogą świetna rola Chrisa O’Dowda, znanego chociażby z „Technicy Magicy”, któremu idealnie udało się odegrać rolę totalnego przegrywa). Wiodą sobie normalne, przeciętne życie, kiedy pewnego dnia dochodzi do tragedii. Amanda podczas prowadzonych zajęć traci przytomność i trafia do szpitala. Diagnoza jest bezlitosna – guz mózgu. Nie ma nadziei. Możliwe, że dziewczyna już nigdy nie wybudzi się ze śpiączki. Pojawia się jednak światełko w tunelu: nowa, fantastyczna metoda, nowoczesny startup, który szturmem zdobywa rynek – Rivermind. Mike postanawia zaryzykować i poddać Amandę eksperymentalnej procedurze utrzymania jej przy życiu. Sama procedura i zabieg są darmowe, ale jest pewien haczyk. Utrzymanie świadomości Amandy wymaga opłacania miesięcznego abonamentu. W przeciwnym razie firma wyciągnie wtyczkę, a dziewczyna zamieni się w warzywo.

To jednak nie wszystko. Korzystanie z usługi wiąże się z pewnymi drobnymi – nazwijmy je – uciążliwościami. Kupując najniższy abonament, trzeba się liczyć z tym, że nie będzie można opuszczać stanu. Chcesz zwiększyć obszar, po którym możesz się poruszać? Wykup premium. Chcesz, żeby Twoja żona nie spała po 12 godzin na dobę? Wykup premium. Nie chcesz, by podczas rozmów z przypadkowymi ludźmi rzucała losowymi reklamami? Wykup premium. Chcesz zapewnić jej większy komfort? Dzięki możliwości wpływania na nastrój jest to możliwe. Wystarczy tylko wykupić premium sremium. Koszty rosną, domowy budżet nie jest z gumy, więc Mike podejmuje się coraz bardziej desperackich metod dodatkowego zarobku.

Koncepcja była ciekawa, ale została kompletnie położona. Zdecydowanie za dużo tu cringe’u i szokowania widza tanim kosztem, a za mało głębszej refleksji nad istotą problemu. Nikomu nie trzeba wmawiać, że usługi abonamentowe to zło dzisiejszego świata.

Epizod 2 – Bête Noire

Serial od samych początków starał się być nieco krzywym – ale zawsze realistycznym – odbiciem rozwoju nowych technologii, lecz w tym przypadku coś poszło ewidentnie w złą stronę. Ostry skręt bardziej w stronę fikcji niż nauki to nie był najszczęśliwszy pomysł. Jak tylko zobaczyłem te neonowe szafy rack na serwery, powinienem był się domyślić, że to nie będzie całkiem na serio. No i miałbym rację. Bo o ile na początku historia się fajnie zawiązuje, to koniec niestety jest wyjątkowo groteskowy.

Maria (Siena Kelly) pracuje jako kierowniczka w firmie produkującej słodycze. Pewnego dnia do miejsca jej pracy wpada jej dawna koleżanka ze szkoły, Verity (Rosa McEwen), z zamiarem ubiegania się o pracę. To, co zaczyna się jako zbieg okoliczności, przeradza się w prawdziwy koszmar. Verity próbuje manipulować współpracownikami, robiąc z Marii wariatkę, a wszystko to w imię zemsty. Verity dysponuje bowiem komputerem kwantowym, który pozwala jej wpływać na rzeczywistość. OK, byłbym jeszcze w stanie zaakceptować możliwość manipulacji danymi cyfrowymi, ale wpływanie na ludzi za pomocą komputera? Autorzy zbyt mocno moim zdaniem tutaj popłynęli, co dobitnie pokazuje pozbawiony smaku finał, w którym całe dotąd budowane napięcie rozmywa się niczym łzy na deszczu. Najgorszy odcinek tego sezonu.

Epizod 3 – Hotel Reverie

Do tego momentu był to mój ulubiony odcinek sezonu (nie wiedziałem, że później pojawi się jeszcze więcej świetnych perełek), stanowiący paralelę rzeczywistych obaw podniesionych podczas strajku aktorów w 2023 roku. Odcinek zabiera nas na plan zdjęciowy remake’u klasycznego romansu złotej ery Hollywood. Studio filmowe, stojące na skraju bankructwa, dostaje propozycję nakręcenia nowej wersji jednego ze swoich najlepszych filmów z lat 40. – „Hotel Reverie”. Zamiast jednak tworzyć produkcję od podstaw, decydują się skorzystać z zaawansowanej technologii, która przy użyciu sztucznej inteligencji potrafi wygenerować sztuczną rzeczywistość opartą na istniejącym filmie. Pozwala to znacząco ograniczyć budżet produkcji, mieszcząc ją w czasie równym długości materiału źródłowego, czyli w tym przypadku około 96 minut.

Brzmi szalenie? I takie też jest. Do filmu udaje się zaangażować jedną z topowych aktorek, Brandy Friday (Issa Rae), którą „wrzucają” w wygenerowane komputerowo środowisko, a jej zadaniem będzie odtwarzanie scen znanych z oryginału.

Podczas całego procesu produkcji, jak można się było spodziewać, wszystko zaczyna się sypać – integralność narracji pikuje w dół, Brandy nie odnajduje się w zupełnie nowej dla siebie roli, psując chronologię wydarzeń, a supernowoczesna technologia sprawia wrażenie, że trzyma się jedynie na sile woli, ślinie, szarej taśmie i trytkach. Jednak kiedy historia zaczyna nabierać swojego tempa, okazuje się, że mamy do czynienia z jednym z najlepszych epizodów Black Mirror, będącym pięknym pastiszem tych wszystkich remake’ów, które ostatecznie okazują się gorsze od pierwowzorów. Znakomita zabawa dla miłośników kina.

Epizod 4 – Plaything

Najbardziej „giereczkowy” ze wszystkich dotychczasowych epizodów serialu (może za wyjątkiem „Bandersnatch„). Pewien dziwny człowiek zostaje zatrzymany przez policję podczas próby kradzieży w sklepie. W trakcie jego przesłuchania przenosimy się do roku 1994, do czasów, gdy był redaktorem magazynu o grach PC Zone i poznajemy jego historię o tym, jak to został zaproszony przez pewnego ekscentrycznego programistę (Kojima?), aby przedpremierowo – jako jedyny w branży – rzucić okiem na jego nowy, przełomowy tytuł – „Thronglets” (gra jest dostępna na urządzeniach mobilnych, jakby ktoś był zainteresowany). Cały odcinek w skrócie można określić jako hołd dla branży gier oraz id Software.

To też prawdziwa kopalnia easter eggów – co chwilę zatrzymywałem odcinek, by na stopklatce przyjrzeć się ścianom w pokojach, plakatom, komputerom czy innym dekoracjom. Główny bohater nosi nazwisko Cameron – czyżby celowe nawiązanie do Carmacka? Liczba liter się zgadza! 😏 W redakcji, zamiast pracować, grają po LAN-ie w Doom II. Ekrany instalatorów przypominają te znane z Doom czy Quake. Na biurkach leżą pudełka gier wydanych w tamtych latach, a na okładce magazynu widnieją same sztosy z 1994 roku.

OK, przyznaję – może historia jest naiwna, a od pewnego momentu łatwo przewidzieć, w którą stronę zmierza. Jednak wszystkie te nawiązania do kultury lat 90, prowadzenie historii, nieodsłanianie wszystkich kart do samego końca i zaskakująca końcówka w zupełności to wynagradzają.

Epizod 5 – Eulogy

Najlepszy odcinek sezonu. Nieoczywisty, fenomenalny, pełen nieoczywistych zwrotów. Pokazujący jak przewrotna potrafi być ludzka pamięć i to, jak jesteśmy w stanie przetwarzać własne wspomnienia, kreując przeszłość.

Philip (Paul Giamatti), starzejący się mężczyzna mieszkający na odludziu, otrzymuje niespodziewany telefon w sprawie śmierci swojej dawnej przyjaciółki – Carol. Początkowo bierze to za kiepski żart, ponieważ nie kojarzy nikogo takiego. Okazuje się jednak, że telefon pochodzi od firmy oferującej usługi pogrzebowe, upamiętniające zmarłych w postaci dzielenia się wspomnieniami w trakcie ceremonii.

Philip początkowo podchodzi do całego procesu, który przypomnieć ma mu wspomnienia dotyczące jego utraconej miłości, z nieufnością i rezerwą. Postanawia jednak zaryzykować i wraz z przewodnikiem, za który robi sztuczna inteligencja (w tej roli Patsy Ferran), zatopić się we wspomnieniach z młodzieńczych lat, tych radosnych i tych smutnych, które już dawno wyparł z pamięci. Tym bardziej że mozolne przypominanie sobie wspomnień zaczyna odsłaniać przed nim zdarzenia z przeszłości, których nie był świadomy.

Najbardziej sentymentalna podróż, przesycona niesamowitym ładunkiem emocjonalnym. To nie tylko najlepszy odcinek tego sezonu, ale także jeden z najlepszych odcinków „Czarnego lustra” w ogóle.

Epizod 6 – USS Callister: Into Infinity

Tę historię już znamy z sezonu 5. Autorzy postanowili do niej wrócić i opowiedzieć jej dalszą część. Dużo tu będzie retrospekcji i powrotów do sytuacji z poprzedniego epizodu o USS Callister, w którym dzielna załoga walczy o przetrwanie w świecie zaawansowanej gry mmo. Tym razem dowodzona przez nieustraszoną kapitan Nanette (Cristin Milioti) załoga, aby przetrwać, okrada innych graczy z kredytów, co nieuchronnie przyciąga uwagę ludzi w prawdziwym świecie. Bohaterów odróżnia od innych graczy to, że są śmiertelni, więc nie odrodzą się po śmierci jak reszta. Into Infinity to klasyczna opowieść o bohaterstwie i piratach, czerpiąca inspiracje ze space-oper i klasyków kina sci-fi, a w szczególności „Star Treka”. Znowu zrobiona na poziomie.

Podsumowując

Black Mirror w najnowszym sezonie dostarcza pełną gamę emocji i spojrzeń na problemy przyszłości. Prowokuje do refleksji i zadaje pytania na temat wpływu technologii na nasze życie. Tym razem jednak dostaliśmy sezon szalenie nierówny. Z jednej strony nie brakuje tu bardzo ambitnych konceptów i odcinków, które wpisują się w najlepsze tradycje serii. Z drugiej strony kilka z tych historii okazuje się nad wyraz miałkich i zwyczajnie nudnych. Mamy tu zarówno odcinki pełne świeżych, intrygujących pomysłów, które bawią się konwencją gatunku, jak i historie, które wydają się zbyt przerysowane, schematyczne i pozbawione finezji. Niemniej to nadal bardzo solidny sezon, który obejrzałem z przyjemnością. Mimo rozczarowującego początku, warto dać mu szansę.

Czarne lustro (sezon 7)
  • Ocena kr4wca - 7.5/10
    7.5/10
To mi się podoba 1
To mi się nie podoba 1

kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych. Kiedyś NaPograniczu, obecnie FGSK

Related Articles

Komentarzy: 5

  1. Obejrzałem dwa pierwsze odcinki i były tak słabe, ze nie wróciłem już do następnych. Szkoda pierwszy raz odpuściłem ten serial.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 2
    1. Niewiele brakowało i też bym odpuścił, ale postanowiłem dać szansę i to był świetny pomysł.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 2
  2. Pierwsze 4 sezony Black Mirror kocham i wychwalam pod niebiosa (z wyjątkami), sezon 5 i 6 są według mnie pomyłką i powinny zniknąć (z wyjątkami). Po tym sezonie mam mieszane uczucia, z jednej strony czuję powrót do formy, z drugiej w kilku miejscach się rozczarowałem. Tylko znów, ten powrót do formy jest jednak stopień poniżej najlepszych odcinków, a to rozczarowanie jest mniejsze niż w przypadku tych najgorszych. Więc się wyrównuje.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. często można spotkać się z takimi opiniami, ja natomiast nie widzę różnicy między tymi sezonami. imo każdy sezon miał lepsze i gorsze odcinki…

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Regulamin zamieszczania komentarzy


Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button