
W wydrążonym wzgórzu w Dorzeczu Arya w końcu spotyka lorda błyskawicę. Czy jednak pogłoski o jego śmierci naprawdę są przesadzone?
Streszczenie
Gdy Harwin ściąga Aryi z głowy kaptur, jej oczom ukazuje się jaskinia. Na środku w jamie płonie ogień, a ze skalnych i ziemnych ścian wyrastają białe korzenie. Zewsząd wyłaniają się ludzie, by przyjrzeć się przybyłym. W oddali korzenie tworzą jakby schody prowadzące w górę do wgłębienia w ziemi, gdzie zasiada jakiś człowiek, ledwo dostrzegalny wśród korzeni czardrzewa. Odpowiadając Gendry’emu Cytryn oznajmia, że trafili do starego i tajemnego miejsca, gdzie nie dotrą ani wilki, ani lwy. Pod wpływem tych słów Arya wspomina swój wilczy sen, w którym oderwała człowiekowi ramię.
Jaskinia jest tak rozległa, że trudno określić jej rozmiary. Zielonobrody zwraca uwagę Aryi na „czarodzieja”, czyli rozmawiającego z Tomem Siódemką przy ognisku chudego człowieka w zniszczonej zbroi i wyblakłych szatach, obecnie bardziej różowych niż czerwonych. Aryi trudno uwierzyć, że to naprawdę Thoros z Myr, którego zapamiętała zupełnie inaczej. Kimkolwiek by nie był, spogląda na Aryę i najwyraźniej zamierza do niej podejść, ale zjawienie się Szalonego Łowcy i jego więźnia sprawia, że uwaga skupia się na nich.

Gdy Łowca przybył do Kamiennego Septu, Arya sądziła, że wszystko skończy się źle dla Cytryna i Zielonobrodego, którzy zamierzali zaprowadzić do lorda błyskawicy człowieka, którego schwytał i pragnął umieścić we wroniej klatce. Konfrontacja skończyła się jednak dla nich pomyślnie, bo Tom uspokoił ogary grą, Ruta przyniosła im smakołyki, a Cytryn uświadomił Łowcy, że stojący w oknie Anguy celuje do niego z łuku. Szalony Łowca zwyzywał wszystkich, ale ostatecznie przystał na to, że pojmanego osądzi lord Dondarrion.
Nie ma wątpliwości, że ten więzień jest bardzo niebezpieczny. Bije od niego groza nawet pomimo tego, że ręce spętano mu sznurem, na szyję założono stryczek, a na głowę zarzucono wór. Rzekomego Thorosa ciekawi, w jaki sposób udało się go pojmać i dowiaduje się, że psy znalazły go, gdy spał pijany pod wierzbą. Czerwony kapłan żartuje, że w takim razie wydali go pobratymcy i wita „psa” w ich skromnej siedzibie. Nie ma co jej porównywać z salą tronową króla Roberta, ale ludzie są tu lepsi.
Sandor Clegane rozpoznaje Thorosa. Ten wspomina, że w turniejowych walkach Ogar zawsze złorzeczył jego płonącemu mieczowi, ale trzykrotnie nim go pokonał. Clegane z kolei pamięta, że Myrijczyk miał ogoloną głowę. Thoros wyjaśnia, że miał to być znak jego skromnego serca, ale naprawdę był próżny. Teraz się zmienił. Nie jest już fałszywym kapłanem z Królewskiej Przystani. W jego sercu jest teraz Pan Światła, a potęgi od dawna drzemiące się budzą. Widział to wszystko w płomieniach. Clegane nie ma dobrego zdania o płomieniach i Thorosie. Dziwi się za to, że pobożny kapłan porusza się w takim towarzystwie. Myrijczyk wyjaśnia, że to jego bracia. Cytryn, który jako jedyny poza Zielonobrodym dorównuje Ogarowi wzrostem, każe więźniowi ważyć słowa, bo mogą go zabić. Clegane chciałby wiedzieć, od jak dawna ukrywają się pod ziemią. Słowa o ukrywaniu się rozpalają gniew Anguya, który stwierdza, że Ogar powinien zapytać się Vargo Hoata, Góry i Roose’a Boltona jak to się niby ukrywali.
Clegane nie wierzy, że mogli dać się im we znaki, bo sprawiają wrażenie raczej świniopasów niż żołnierzy. Jakiś człowiek przyznaje, że niektórzy byli świniopasami, inni także mieli swoje zawody. Jednak wojna to zmieniła.
Rozlega się głos zasiadającego wśród korzeni czardrzew:
„Kiedy opuszczaliśmy Królewską Przystań, byliśmy ludźmi z Winterfell, ludźmi z Darry i ludźmi z Blackhaven. Ludźmi Mallerych i ludźmi Wylde’ów. Byliśmy rycerzami, giermkami i zbrojnymi, lordami i ludźmi z gminu. Łączył nas jedynie wspólny cel. (…) Stu dwudziestu ludzi wyruszyło wymierzyć twemu bratu królewską sprawiedliwość. (…) Stu dwudziestu dzielnych, wiernych ludzi, którymi dowodził głupiec w gwiaździstym płaszczu. (…) Zginęło już z górą osiemdziesięciu ludzi z tej kompanii, lecz miecze, które wypadły im z dłoni podnieśli inni. (…) Dzięki ich pomocy walczymy dalej, najlepiej jak potrafimy, za Roberta i za królestwo1George R.R. Martin, Nawałnica mieczy, t. 1, Stal i śnieg, przeł. Michał Jakuszewski (Poznań: Zysk i S-ka, 2012), Arya VI, 468. Pominięte zostały fragment opisowe przeplatające się ze słowami Berica Dondarriona..”
W czasie tej przemowy mężczyzna zaczyna schodzić po korzeniach. Przypomina stracha na wróble, ma na sobie podniszczony gwiaździsty płaszcz i powgniatany w wielu miejscach napierśnik. Jego twarz zasłaniają rudo-blond włosy, tylko nad lewym uchem widać łysinę w miejscu, gdzie czaszka jest wgnieciona. Stracił jedno oko, a na szyi odcisnął się czarny pierścień.
Clegane nie rozumie końcowej wzmianki o Robercie, więc Jack Szczęściarz tłumaczy mu, że kompanię wysłał Eddard Stark, ale wydał im rozkazy z Żelaznego Tronu, więc tak naprawdę byli ludźmi króla, a nie namiestnika. Ogar dostrzega pewien sens w tym, że skoro Robert może teraz co najwyżej królować robactwu pod ziemią, jego dworzanie też tam przebywają. Wyniszczony rycerz wyjaśnia, że choć Robert nie żyje, a jego chorągiew przepadła u Brodu Komedianta podczas ataku Góry, zostało jego królestwo. I to jego wciąż bronią.
Clegane po raz pierwszy nazywa rozmówcę Dondarrionem i Arya zastanawia się, czy to możliwe, żeby ten człowiek nim był. Jeyne Poole zakochała się w lordzie Beriku, a przecież nawet ona nie uznałaby za przystojnego kogoś takiego. Gdy Arya dokładnie mu się przygląda, spostrzega jednak pozostałości fioletowej rozwidlonej błyskawicy na jego napierśniku. W międzyczasie Ogar rozprawia o tym, że Roberta obrona królestwa nic by nie obchodziła, bo nudził się wszystkim, z czego nie czerpał przyjemności. Znudziliby go też ludzie Berika, których Clegane określa mianem dzielnych kompanionów. Na to podnosi się wrzawa, a Cytryn dobywa miecza i ostrzega Ogara, że straci język. Clegane kpi ze śmiałka, który grozi skrępowanemu więźniowi. Niech go rozwiążą, a okaże się, jacy są mężni. Chętnie zmierzyłby się też z Szalonym Łowcą. Thoros tłumaczy, że są świętym bractwem zaprzysiężonym królestwu, swojemu bogu i sobie nawzajem. Tom dodaje, że są bractwem bez chorągwi i rycerzami wydrążonego wzgórza. W ustach Clegane’a wyraz „rycerz” staje się obelgą. Mówi, że tylko Dondarrion jest tu rycerzem, a pozostali to zgraja banitów i złamanych ludzi. Lord Beric przypomina, że każdy rycerz ma prawo pasować kogoś na rycerza, więc wszyscy zostali pasowani. Są teraz zapomnianym bractwem. Clegane obiecuje, że jeśli puszczą go wolno, to też o nich zapomni. Jeśli jednak mają zamiar go zamordować, to nie chce słuchać ich pobożnej gadaniny. Thoros wyjaśnia, że rzeczywiście wkrótce umrze, ale to nie będzie morderstwo, tylko sprawiedliwość. Ochoczo przytakuje na to Łowca, który dodaje, że i tak Clegane zasłużył na gorszy los, po wszystkich zbrodniach popełnionych przez Lannisterów. Wspomina, co działo się nawet z dziećmi w Sherrer i u Brodu Komedianta. Lannisterowie nazywają się lwami, ale lwy nie są tak okrutne.
Ogar broni się, że nie był tam obecny, więc powinni oskarżać kogo innego. Thoros przypomina, że cały ród Clegane’ów opiera się na pomordowanych dzieciach. Widział na własne oczy ciała potomstwa Rhaegara położone przed tronem. Sugeruje, żeby Clegane’owie zastąpili w swoim herbie psy zakrwawionymi ciałami dzieci. Sandor chce wiedzieć, czy samo bycie Clegane’em to przestępstwo. Dowiaduje się, że morderstwo nim jest, dopytuje się zatem, kogo w takim razie zamordował. I poczynając od lorda Lothara Mallery’ego i ser Gladdena Wylde’a przez wielu zwykłych ludzi, septonów, rycerzy i szlachetnie urodzonych członkowie obecni w jaskini przedstawiają długą listę imion. Rozgniewany Ogar chce wiedzieć, kim oni wszyscy byli. Lord błyskawica odpowiada, że ludźmi – wielkimi i prostymi, młodymi i starymi, złymi i dobrymi. Łączy ich to, że pomordowali ich lannisterscy zbrojni. Sandor wypiera się, żeby miał z tym cokolwiek wspólnego. Gdy Thoros zwraca mu uwagę, że też służył Lannisterom, Clegane mówi, że to było kiedyś, a poza tym oprócz niego Casterly Rock miało na służbie tysiące ludzi. Czy w takim razie ma tu być zastosowana odpowiedzialność zbiorowa? Ogar zaczyna się skłaniać ku temu, że członkowie bractwa faktycznie są rycerzami, bo kłamią, a skoro są kłamcami jak rycerze, to być może podobnie mordują. Słowa te doprowadzają do kolejnego wybuchu gniewu u Cytryna, podobnie jak u Jacka. Lord Beric domaga się ciszy i każe Ogarowi wyjaśnić, o co mu chodzi.

Clegane przedstawia zatem swój pogląd na temat rycerskiego stanu: „[r]ycerz to miecz i koń. Reszta: śluby, święte oleje i jedwabne wstążki dam to tylko ozdóbki przywiązane do miecza. Być może miecz owiązany wstążkami wygląda ładniej, ale zabija równia skutecznie”2Martin, Nawałnica, t. 1, Arya VI, 471.. Wobec tego rycerze z bractwa są tacy sami jako on, z tą różnicą, że Clegane nie ukrywa prawdy o tym, kim jest. Mogą go zatem zabić, ale nie nazywać go mordercą.
Na to Arya przebiega obok Zielonbrodego i krzyczy, że Ogar jest mordercą. Zabił Mycaha i niech się tego nie wypiera. Clegane jej nie rozpoznaje i chce, żeby „chłopiec” mu powiedział, kim był ów Mycah. Arya wyjaśnia, że nie jest chłopcem, ale Mycah nim był. Był chłopcem rzeźnika, a Ogar go zabił, rozrąbując na pół, choć Mycah nawet nie miał miecza. W pustym wzgórzu zapanowuje konsternacja, wszyscy patrzą na Aryę, a ktoś doprasza się wyjaśnień, kto to właściwie jest.
Do Ogara dociera prawda i wybucha śmiechem. To młodsza siostra Sansy, która wyrzuciła miecz Joffreya. Pyta, czy Arya czasem nie słyszała, że nie żyje. Arya odpowiada, że to on nie żyje. Lord Beric żąda odpowiedzi, czy Clegane przyznaje się do zabicia Mycaha. Clegane tłumaczy, że był zaprzysiężonym obrońcą królewicza, a chłopak rzeźnika napadł księcia krwi. Arya mówi, że to ona to zrobiła, a Mycah po prostu uciekł. Dondarrion dopytuje, czy Clegane był świadkiem tego, co zaszło. Sandor broni się, że Joffrey oskarżał Mycaha, a nie jest jego rolą powątpiewać w słowa królewicza. Poza tym tak samo zeznała Sansa przed Robertem, którego tak szanuje bractwo. Aryę przepełnia złość na siostrę i jej kłamstwo. Thoros i Beric odchodzą, żeby się naradzić. Arya liczy na to, że zabiją Clegane’a, w końcu tyle razy modliła się o jego śmierć. Po powrocie Beric oznajmia, że Ogar został oskarżony o morderstwo, ale skoro nikt z obecnych nie jest w stanie ustalić, jaka była prawda, to nie oni go osądzą. Wyrok wyda Pan Światła. O losie Clegane’a zadecyduje próba walki.
Ogar zastanawia się głośno, czy Dondarrion jest głupi czy szalony. Lord błyskawica odpowiada, że jest sprawiedliwym lordem. Jeśli Clegane wygra, puszczą go wolno. Arya głośno się sprzeciwia, ale Harwin zatyka jej usta. Arya wie, jak dobrym wojownikiem jest Clegane. Na pewno zwycięży i wykpi bractwo. Drugie przypuszczenie spełnia się od razu, bo Ogar wybucha pogardliwym śmiechem. Dywaguje głośno, kto będzie jego przeciwnikiem: Cytryn, Łowca, Zielonobrody, a może sama Arya? Komu się spieszy umierać?

Beric Dondarrion oznajmia, że to on będzie walczył. Arya słyszała pogłoski, że nie da się go zabić, więc wraca jej nieco nadziei. Łowca rozwiązuje Ogara, który doprasza się miecza i zbroi. Beric zgadza się na miecz, ale zbroją Clegane’a będzie jego niewinność. Ogar podaje w wątpliwość uczciwość takiego układu, że jego niewinność zmierzy się z napierśnikiem Dondarriona. Beric woła jednak Neda, by pomógł mu zdjąć napierśnik. Na dźwięk imienia ojca Arya jest wstrząśnięta, ale okazuje się, że ten Ned to młody giermek. Gdy ściąga napierśnik Dondarriona, ukazuje się taki widok, że Gendry modli się o zmiłowanie. Widać wszystkie żebra lorda Berika, a po lewej na jego piersi znajduje się zabliźniony krater. Na plecach dostrzegalna jest odpowiadająca mu blizna. Arya przypomina sobie, że przez Dondarriona przeszła kopia. Zastanawia się, czy Ogar jest teraz przerażony. Chciałby, żeby umarł w lęku, tak jak Mycah.
Ned przynosi pas z mieczem i czarną opończę z błyskawicą Dondarrionów. Thoros podchodzi z własnym pasem Clegane’a, ale przekazuje go dopiero, gdy trzech łuczników jest w gotowości, by przeszyć Ogara strzałami, gdyby spróbował sztuczek. Clegane dobywa miecza, a Łowca podaje mu tarczę z trzema czarnymi psami na żółtym polu. Tarcza Berika jest tak poniszczona, że błyskawicę i gwiazdy ledwie widać. Ogar chce zaczynać walkę, ale Thoros wpierw prowadzi modlitwę do Pana Światła, w której prosi, by ujawnił prawdę o Sandorze. Nawet Harwin i Anguy dołączają się do pozostałych, gdy chórem odpowiadają, że noc jest ciemna i pełna strachów. Ogar zauważa, że jaskinia też jest ciemna, ale strachem jest on. Niech Dondarrion szykuje się na spotkanie ze swoim bogiem.
Lord Beric rozcina sobie dłoń. Gdy krew spływa po ostrzu, staje ono w płomieniach. Gendry znów się cicho modli. Ogar życzy Dondarrionowi, żeby płonął w siedmiu piekłach razem z Thorosem i zapowiada, że gdy porachuje się z Berikiem, zajmie się kapłanem. Thoros odpowiada, że takie słowa tylko dowodzą jego winy, a pozostali złorzeczą Clegane’owi. Beric stoi nieruchomo. Jego twarz wygląda jak u trupa, a w miejscu utraconego oka ma czerwoną ranę. Lord zdaje się nie czuć gorąca bijącego od ognistego miecza.

Gdy jednak Ogar atakuje, Dondarrion okazuje się być szybki. Pada cios za ciosem, a z każdym ruchem płomienie rozpalają się coraz bardziej. Arya pyta się, czy to dziki ogień, ale Gendry zaprzecza. Arya zastanawia się więc, czy to magia. W trakcie walki Dondarrion spycha przeciwnika ku ognistej jamie. Clegane cofa się tak długo, aż czuje za sobą żar. Arya widzi, że spływa potem i przypomina sobie, że złapano go pijanego. W pewnym momencie płonące ostrze Dondarriona niemal sięga oczu Ogara. Clegane odskakuje spod ciosu, ale źle staje i pada na jedno kolano. Beric tnie z góry, lecz w ostatniej chwili Clegane podnosi tarczę. Rozlega się dźwięk pękającego drewna. Po jej powierzchni rozchodzi się ogień, w którym znikają trzy psy. Ogar podnosi się, a jego natarcie sprawia, że Beric nieco się cofa. Dopiero wtedy do Clegane’a dociera, że jego tarcza się pali. Uderza w nią mieczem i część odpada, ale reszta się trzyma. Zaczyna płonąć rękaw, potem zajmuje się całe lewe przedramię. Na ten widok rozlegają się krzyki, że Ogar jest winny. Beric podchodzi, by zadać śmiertelny cios. Clegane rozpaczliwie tnie w jego stronę, trzymając miecz oburącz. Dondarrion nie ma problemu z zablokowaniem ciosu, ale nagle ognisty miecz pęka, a ostrze przeciwnika wbija się w ciało lorda błyskawicy pomiędzy barkiem i szyją, rozcinając je aż do mostka. Ogar odrzuca to, co zostało z tarczy i zaczyna się tarzać po ziemi. Z gardła Berika Dondarriona tryska krew i lord pada twarzą naprzód na ziemię. Arya zastanawia się, czemu Beric nie wygrał, jeśli istnieją bogowie. Przecież Ogar naprawdę jest winny.
Zwycięzca błaga o pomoc. Arya nie może w to uwierzyć, ale Ogar zaczyna płakać jak dziecko. Thoros poleca kobiecie imieniem Melly, by zajęła się nim. On sam razem z Cytrynem, Jackiem i Nedem zabierają Berika w ciemności.
Szalony Łowca postuluje, żeby Ogara zamknąć we wroniej klatce w Kamiennym Sepcie. Arya też jest za tym rozwiązaniem, bo zamordował Mycaha. Zielonobrodego zadziwia zaciekłość dziewczynki. Harwin zaczyna jej tłumaczyć, że R’hllor orzekł, że Sandor Clegane jest niewinny, ale Arya nawet nie wie, kto to jest „Rulor”. Harwin informuje, że to imię Pana Światła i chce dodać, co Thoros na ten temat nauczał, ale Arya nie chce dalej słuchać. Wyrywa sztylet Zielonobrodego i rusza ku Ogarowi. Gendry próbuje ją zatrzymać, ale jest zbyt szybka. Gdy dobiega tam, gdzie Tom i Melly pomagają Clegane’owi, widok jego obrażeń nią wstrząsa. Skóra na jego przedramieniu pozostała różowa tylko tam, gdzie zasłonił ją pasek mocujący tarczę. W pozostałych miejscach ciało jest popękane, czerwone i krwawiące. Ogar stwierdza, żeby Arya go dobiła, jeśli tak bardzo pragnie jego śmierci, bo lepiej zginąć od ostrza niż od ognia. Clegane próbuje wstać, ale od jego ramienia odpada kawałek spalonego ciała i mężczyzna osuwa się na kolana. Arya myśli o jego dawnych i nowych poparzeniach, ale jednocześnie pamięta, że to przecież Ogar, który zasługuje, żeby palić się w piekle. Domaga się, żeby wyznał, że zabił Mycaha. Sandor Clegane przyznaje, że go stratował i rozciął, śmiejąc się. Przyglądał się też, jak bito Sansę i ścinano Eddarda Starka.
Cytryn wyrywa Aryi sztylet, więc dziewczynka może już tylko krzyczeć, żeby Clegane poszedł do piekła. Jakiś głos odpowiada, że Ogar już tam był. Za Aryą, podtrzymywany przez Thorosa z Myr, stoi lord Beric Dondarrion.
Postaci występujące w rozdziale
- Arya Stark
- Harwin
- Beric Dondarrion, zwany lordem błyskawicą, lord Blackhaven3Czasem w polskiej wersji Pieśni Lodu i Ogień nazwa zamku Blackhaven jest pozostawiana w oryginalnej formie, czasem tłumaczona jako Czarna Przystań.
- Cytryn Cytrynowy Płaszcz (Lem Lemoncloak)
- Gendry
- Pello z Tyrosh, zwany Zielonobrodym
- Tom Siódemka (o’ Sevens), znany też jako Tom z Siedmiu Strumieni (Sevenstreams) i Tom Siedem Strun (Sevenstrings)
- Thoros z Myr
- Szalony Łowca
- Sandor Clegane, zwany Ogarem
- Anguy
- Jack Szczęściarz (Jack-Be-Lucky)
- Edric Dayne, zwany Nedem
- Dennet
- Kyle
- Melly
Wspomniani
- Ruta (Tansy)
- Robert Baratheon
- Vargo Hoat
- ser Gregor Clegane, zwany Górą
- Roose Bolton
- Eddard Stark
- Jeyne Poole
- Aegon Targaryen (syn Rhaegara i Elii)
- Rhaenys Targaryen (córka Rhaegara i Elii)
- lord Lothar Mallery
- ser Gladden Wylde
- Lister, brat Jacka Szczęściarza
- Lennocks, brat Jacka Szczęściarza
- gospodarz Beck
- Mudge z Donnelwood, syn młynarza
- wdowa po Merrimanie
- septonowie z Mulistego Stawu (Sludgy Pond)
- ser Andrey Charlton
- Lucac Roote, giermek ser Andreya
- wszyscy mieszkańcy Fieldstone i Mysiego Młyna (Mousedown Mill)
- lord Deddings
- lady Deddings
- Alyn z Winterfell
- Joth Quickbow (Quick-bow)4W polskim przekładzie „Quickbow” zostało zapisane łącznie i chyba potraktowane jako nazwisko. W oryginale „Quick-bow” to raczej przydomek. Chodzi tu o kogoś, kto umie szybko strzelać z łuku.
- Mały Matt
- Randa, siostra Matta
- Ryn Kowadło
- ser Ormond
- ser Dudley
- Pate z Mory
- Pate z Lancewood
- Stary Pate
- Pate z Gaju Shermera
- Ślepy Wyl Strugacz
- gospodyni Maerie
- prostytutka Maerie
- Becca Piekarka
- ser Raymun Darry
- lord Darry
- młody lord Darry
- Bękart z Bracken5Raczej „Bękart Brackena” (The Bastard of Bracken), a nie „z Bracken”, bo nie ma takiego miejsca. Prawdopodobnie chodzi tu o Harry’ego Riversa, nieślubnego syna lorda Jonosa Brackena.
- Will Strzelec (Fletcher Will)6Podobnie jak w przypadku Strzelca Dicka (Fletcher Dick) z rozdziału Samwell II w Nawałnicy, chodzi tu raczej o kogoś zajmującego się wyrabianiem strzał.
- Harlsey
- gospodyni Nolla
- Mycah
- Jory Cassel
- Joffrey Baratheon

Ważne informacje
- Kryjówką ludzi Berika Dondarriona jest położona w wydrążonym wzgórzu jaskinia, w której ścianach wiją się korzenie czardrzew. Cytryn wyjawia, że jest to prastare, ukryte miejsce.
- Szalony Łowca pojmał Sandora Clegane’a. Do tej pory jego losy po dezercji z Królewskiej Przystani w czasie bitwy na Czarnym Nurcie pozostawały nieznane.
- Thoros z Myr oznajmia, że naprawdę uwierzył w Pana Światła, a na świecie działają uśpione dotąd siły.
- Bractwo atakowało Krwawych Komediantów, ludzi ser Gregora Clegane’a i zbrojnych Roose’a Boltona.
- Ze stu dwudziestu ludzi wysłanych przez Eddarda Starka, by wykonać wyrok na Górze7w rozdz. Eddard XI w Grze o tron., przy życiu pozostało tylko około czterdziestu, jednak w miejsce poległych dołączyli nowi członkowie, w tym zwykli ludzie z Dorzecza.
- Kompania Berika Dondarriona stara się być wierna misji obrony królestwa przed każdym, kto mu zagraża. Królewska chorągiew, pod którą mieli jechać do Krain Zachodu, by pojmać i stracić Gregora Clegane, zaginęła w zasadzce u Brodu Komedianta, więc nazywają się teraz bractwem bez chorągwi, a także rycerzami wydrążonego wzgórza i zapomnianym bractwem.
- W Westeros każdy rycerz może pasować kogoś na rycerza, więc wszyscy członkowie bractwa dostąpili tego zaszczytu.
- Sandor Clegane gardzi rycerzami i uważa, że cały rycerski ceremoniał to tylko otoczka, a w byciu rycerzem chodzi przede wszystkim o zabijanie.
- Beric Dondarrion odniósł bardzo ciężkie rany. Stracił oko, przeszyła go na wylot kopia, w jego czaszce widnieje wgniecenie, a na szyi ma ślady po sznurze, na którym został powieszony.
- Giermkiem lorda błyskawicy jest chłopiec nazywany Nedem. Później okaże się, że to Edric Dayne, lord Starfall. Beric jest zaręczony z jego ciotką Allyrią Dayne, siostrą sławnych ser Artura i lady Ashary.
- Członkowie bractwa wyznają R’hllora. W modlitwach do Pana Światła uczestniczą nawet pochodzący z Północy Harwin i Anguy z Dornijskiego Pogranicza.
- Oblany krwią miecz Berika staje w płomieniach. Gendry uważa, że nie jest to zwykła sztuczka tego typu, jaką posługiwał się w turniejach Thoros z Myr, który po prostu maczał ostrze w dzikim ogniu, dzięki czemu przez pewien czas płonęło. W ten sposób czerwony kapłan trzykrotnie pokonał Ogara.
- Z powodu złamania się miecza Dondarriona Ogar niespodziewanie wygrywa pojedynek i zostaje uznany za niewinnego. Później jednak, chcąc sprowokować Aryę, by spróbowała go zabić, Clegane przyznaje się, że zabił Mycaha i w dodatku się z tego śmiał.
- Choć Beric został rozcięty ostrzem Ogara od styku ramienia i szyi aż do mostka, po czym padł na ziemię, obficie krwawiąc, na samym końcu rozdziału wraca.

Komentarz
Poniżej znajdują się informacje pojawiające się w PLiO później niż w omawianym tu rozdziale, a także dotyczące opowiadań zebranych w Rycerzu Siedmiu Królestw.
Po jego długich poszukiwaniach, po wielu pogłoskach na temat jego działań w Dorzeczu, po doniesieniach o jego rzekomych śmierciach i cudownych ocaleniach, na scenie powieści znów zjawia się Beric Dondarrion. Sława wyjętego spod prawa lorda rozbłyska pod wydrążonym wzgórzem w nie byle jaki sposób, bo władając płonącym mieczem, staje do walki przeciwko samemu Ogarowi i niemal go pokonuje. Trudno jednak powiedzieć, żeby był cały i zdrowy. Opisy odniesionych przez niego ran mocno sugerują, a zakończenie rozdziału nie pozostawia już wątpliwości, że to, co się z nim dzieje, przekracza jednak to, co przyrodzone. O wskrzeszeniach Berika postaci będą rozmawiać dopiero w kolejnym rozdziale Aryi, od którego dzielą nas teraz cztery rozdziały innych bohaterów, więc ten temat może poczekać. Zdarzenia nadnaturalne mogą łatwo przyćmić to, co bliższe ziemi, jednak w tym rozdziale autor umieścił także inne ciekawe rzeczy poza kolejną śmiercią i powrotem Berika.

Obok lorda błyskawicy kluczową rolę odgrywa tu Ogar, w którego wątku następuje ważny rozwój. Od dawna wiadomo, że Sandor Clegane ma, oględnie to ujmując, nie najlepszy stosunek do rycerstwa. W tym rozdziale wyrzuca z siebie właściwie wszystko. Uważa, że ceremonie i zwyczaje otaczające rycerzy to tylko zasłona dla prawdy, że rycerz to po prostu człowiek wprawny w zabijaniu. Jest przekonany, że kto sądzi inaczej, jest obłudny. Nie wierzy w zapewnienia członków bractwa, że pragną służyć królestwu i bronić zwykłych ludzi. To dla niego godne pogardy zakłamanie. Gdy Berik decyduje, że o winie czy niewinności Ogara zadecyduje próba walki, Clegane zaczyna przypuszczać, że Dondarrion stracił rozum. On sam kpi ze sprawiedliwości. Już po tym, jak próba walki teoretycznie wykazała jego niewinność, przyznaje się, że zabił Mycaha i nie żałował. Ogar zachowuje się tu w sposób tak cyniczny i pogardliwy, jak się tylko da. A jednak, po pojedynku widzimy go, jak ciężko poparzony tarza się po ziemi, łkając jak mały chłopiec i błagając o ratunek. Na moment nawet Arya zaczyna chyba czuć wobec niego coś jakby litość, choć natychmiast zaczyna przekonywać samą siebie, że Clegane zasługuje na piekielny ogień.

W tych prośbach Sandora o zmiłowanie odbija się pewnie echem to, co stało się, gdy Gregor spalił mu twarz. I chyba staje się jasne, dlaczego tak naprawdę Ogar nienawidzi rycerzy. Jak sam opowiedział Sansie na turnieju w Grze o tron8W rozdz. Sansa II w Grze o tron., gdy miał sześć czy siedem lat, Gregor przyłapał go, jak bawił się figurką rycerza należącą do jego brata. Już wtedy przyszły Góra wykazał to okrucieństwo, które wielokrotnie wykorzystywał później do swoich celów Tywin Lannister. Starszy brat przyłożył twarz Sandora do gorących węgielków na mosiężniku i trzymał tak zawzięcie, że potrzeba było kilku osób, by go odciągnąć. Kilka lat później Górę namaszczono świętymi olejami, a gdy pasował go sam książę Rhaegar Targaryen, stał się ser Gregorem. Nie minęło wiele czasu, aż ser Gregor zamordował żonę Rhaegara i jego syna, a towarzyszący mu ser Amory Lorch zasztyletował księżniczkę Rhaenys. Jak potwierdził kiedyś w rozmowie z fanami George R.R. Martin, Sandor był wtedy w armii Tywina szturmującej miasto9George R.R. Martin, wypowiedź w zbiorze So Spake Martin [Tako rzecze Martin], Westeros.org, 14.11.2005. https://www.westeros.org/Citadel/SSM/Entry/1369/ [dostęp: 29.3.2025]. Ser Gregor być może zamordował też ojca i siostrę, a także dwie żony10Takie pogłoski wspomina Ned w rozdziale Eddard VII w Grze o tron.. Taki widział „wzór” rycerza Sandor, a do tego można by dodać wiele innych anty-przykładów rycerskości, jak „współbracia” Clegane’a z gwardii królewskiej, na przykład tak „zasłużeni” rycerze jak ser Meryn Trant i ser Boros Blount.
Przechodząc do obrazu bardziej ogólnego, można dodać, że na kartach całej Pieśni Lodu i Ognia i towarzyszących jej utworów przewija się cały zastęp rycerzy okrutnych, zdradzieckich, obłudnych, tchórzliwych, czy wręcz zbrodniarzy z dopiętym pasem i płaszczem. Autor nie ma złudzeń, że samo pasowanie i tytuł uczynią kogoś cnotliwym. Czy to jednak oznacza, że Martin podważa zupełnie sens rycerskości, uważając ją tylko za hipokryzję i – jak to ujmuje Clegane – ozdóbkę, kryjącą prawdę, że rycerz to tylko zabójca? Chyba nie, bo w kontrze do fałszywych rycerzy w PLiO pojawiają się jednak tacy, którzy odznaczają się prawdziwym heroizmem, choć w paru przypadkach trzeba też przyznać, że najprawdziwszymi rycerzami w tym sensie okazują się tacy, których pasowanie jest mocno wątpliwie (jak ser Duncan Wysoki), czy którzy nawet nie mogą być pasowani, jak Brienne. Nawet Jaime na jakimś poziomie dokonał rycerskiego czynu, powstrzymując Aerysa i jego piromantów przed spaleniem całego miasta, choć oczywiście ocena jego zachowania podczas splądrowania stolicy jest bardzo skomplikowana. A nawet ograniczając się do ram tego rozdziału, okazuje się, że mamy tu bardzo wielu rycerzy wiernych przysiędze. Beric jest nie tylko lordem, ale też rycerzem, i od niego wywodzą swoje pasowanie członkowie bractwa. A przecież właśnie oni robią dokładnie to, co powinien robić rycerz, broniąc Dorzecza przed najgorszymi uczestnikami Wojny Pięciu Królów z różnych jej stron, od maruderów Góry i Lorcha przez ludzi Boltona i Karstarka aż do zupełnie zdeprawowanych podwładnych Vargo Hoata. Wobec takiego kontrastu podejść do rycerskości trudno się dziwić, że Ogar zupełnie nie rozumie postawy bractwa, a z kolei jego członkowie są tak rozgniewani jego ciągłymi obelgami i szyderstwami. Clegane osiąga już niemal najniższy punkt na swojej drodze. Ten rozdział kończy złamany, poparzony i zmuszony, by polegać na pomocy tych, których dopiero co wykpił. Czas pokaże, czy Ogar wykorzysta szansę, jaką tu otrzymał, wychodząc zwycięsko z próby walki. Na razie wydaje się tu zupełnie niezasłużone i niesprawiedliwe, ale być może ukaże się jeszcze w tym jakiś sens. Będzie to oczywiście zależało od tego, czy faktycznie Ogar przeżyje Nawałnicę mieczy i dołączy do Starszego Brata na Cichej Wyspie, by odnaleźć spokój, a następnie – być może – uczynić jeszcze coś dobrego.
Przechodząc do spraw bardziej szczegółowych, warto też wspomnieć, że pojedynek Ogara z Berikiem zdaje się zapowiadać inną ważną próbę walki, która odbędzie się jeszcze w tym tomie, czyli starcie Góry z Oberynem Martellem. Być może stworzeniu takiego właśnie zestawiania służy choćby to, że w pewnym momencie Sandor zostaje w tym rozdziale oskarżony przez Thorosa o zamordowanie dzieci Rhaegara, choć oczywiście opiera się to tylko na tym, że tak samo jak Góra należy do rodu Clegane’ów. Także sama walka ma podobny przebieg o tyle, że w pewnym momencie wygląda na to, że wygra strona, o której czytelnik wie, że ma słuszność (Berik / Oberyn), ale w ostatniej chwili losy się odwracają i wygrywa kto inny (Sandor / Gregor). W jednym i drugim przypadku zwycięzca przyznaje się ostatecznie do czynu, który mu zarzucono. Sandor wyjawia, że zabił Mycaha, a Gregor ostatnimi siłami wyznaje, że zabił Elię i jej syna. Oczywiście sprawa z drugim pojedynkiem jest bardziej złożona, bo oficjalnie chodzi o winę czy niewinność Tyriona Lannistera, ale Oberyn zamienia cały pojedynek w próbę zmuszenia Góry, to przyznania się do zabicia Elii i wyjawienia, że mocodawcą był Tywin Lannister. Kolejnym podobieństwem jest los jednego z uczestników, w tym rozdziale Berika, później zaś – Gregora, którzy pomimo ciężkich ran przeżywają, ale nie jest to najlepsze określenie, skoro Berik umiera i zostaje wskrzeszony, a Gregor prawdopodobnie staje się Robertem Strongiem, którego trudno uznać za naprawdę żywego człowieka.
I wreszcie zostaje rozległy temat nawiązań do osoby Bloodravena i postaci Odyna. Szeroko pisał o tym autor Mitycznej Astronomii w tekstach takich jak: „Garth of the Gallows” [Szubieniczny Garth], „In a Grove of Ash” [W jesionowym gaju] czy „The Long Night’s Watch” [Straż Długiej Nocy], w tym miejscu można ograniczyć się do zwrócenia uwagi na to, jak bardzo opis Berika w tym rozdziale przywodzi na myśl Bloodravena. Lord błyskawica zasiada pośród splątanych korzeni czardrzewa w jaskini, zostało mu jedno oko, a to które stracił w scenie walki jawi się jako czerwone, zaś jego twarz jest trupia, a ciało wyniszczone – te wszystkie elementy powiązane tu z Dodarrionem pasują jak ulał do Bryndena Riversa. Arya jest w tym rozdziale nawet nazywana przez Zielonobrodego wiewiórką, a właśnie do nich porównywane są dzieci lasu w rozdziale Brana, w którym spotyka Bloodravena11Czyli w rozdz. Bran II w Tańcu ze smokami.. Co ciekawe, Liść przypomina wtedy Branowi właśnie Aryę, co jeszcze silniej sugeruje, że GRRM chce, żeby czytelnik połączył te dwa rozdziały. To, że Bloodraven i Berik są do siebie pod pewnym względami podobni, nie powinno dziwić, bo – jak znów szczegółowo opisuje to autor wspomnianych tekstów – i jeden, i drugi nawiązują do postaci Odyna. To wyjaśnia także wzmianki o wiewiórkach, bo właśnie takim zwierzęciem jest Ratatosk, biegająca w górę i w dół po Yggdrasil. Bardzo mocna aluzja do Odyna znajdzie się też w kolejnym rozdziale Aryi, gdzie Beric będzie opowiadał o tym, jak to czasem zdaje mu się, że urodził się w „jesionowym gaju”, gdzie Thoros przypadkiem wskrzesił go po śmierci w bitwie u Brodu Komedianta, bo właśnie jesionem jest Yggdrasil. Podobnie, liczne śmierci Berika – przez powieszenie, przebicie oka, czy przebicie – także kojarzą się z Odynem. Dondarrionowi towarzyszy też Thoros z Myr, którego imię nawiązuje do Thora. Można dodać, że kolejnym nawiązaniem może być moment w decydującym momencie walki, gdy Beric ma już zadać ostatni cios Ogarowi, jego miecz nagle się łamie. W końcu Odyn zdradza wybranych przez siebie wojowników po tym, jak odnoszą sukcesy12Tom Shippey, Laughing Shall I Die: Lives and Deaths of the Great Vikings [Umrę roześmiany: Życie i śmierć wielkich wikingów] (Londyn: Reaktion Books, 2018), 25.. Sztuczka z niezwykłym mieczem, który w trakcie walki się rozpada, jest właśnie sposobem, w jaki Odyn sprawia, że do Walhalli trafia bohater Sigmund. Czy to tylko mitologiczno-legendarna aluzja, jakich w PLiO wiele, czy też GRRM sugeruje tu, że przegranej Berika chciał Bloodraven? Może być różnie, w każdym razie wygrana Sandora może być o tyle korzystna dla lorda Riversa, że dzięki temu ostatecznie Arya nie trafia na czas do Riverrun, ani nie zostaje zawieziona przez bractwo do Bliźniaków. Trudno oczywiście przypuszczać, żeby Bloodraven sam jeden stał za wszystkimi zdarzeniami w powieści, ale akurat te podobieństwa Berika do Riversa są tak wyraźne, że trudno przyjąć, że powstały przez zbieg okoliczności.

Z możliwych nawiązań do innych utworów można wymienić postaci dwóch poległych już dowódców, którzy pod rozkazami lorda Dondarriona jechali wymierzyć sprawiedliwość Gregorowi – lorda Lothara Mallery’ego i ser Gladdena Wylde’a. Nazwisko tego pierwszego może być aluzją do sir Thomasa Malory’ego, autora dzieła Śmierć Artura, co pasowałoby do starcia dwóch obrazów rycerzy w tym rozdziale – jako szlachetnych i honorowych, tak jak rycerze Okrągłego Stołu i takiego, jaki roztacza Ogar w swojej mowie. Z kolei ser Gladden może być nawiązaniem do pól Gladden13W tekście „Nomenclature of The Lord of the Rings” [Nazewnictwo we Władcy Pierścieni] J.R.R. Tolkien wyjaśnia, że wyraz „gladden” oznacza tu irysa, od staroangielskiego „glædene”. Autor radził tłumaczom, by przełożyli tę nazwę, ale unikając wyrazu „irys” i używając jakiegoś pospolitego określenia tej rośliny. [J.R.R. Tolkien, „Nomenclature of The Lord of the Rings” [w:] Wayne G. Hammond i Christina Skull, The Lord of the Rings: A Reader’s Companion [Władca Pierścieni: Przewodnik Czytelnika] (Londyn; Dublin: HarperCollins, 2014), 771. „Kosaścowe Pola” to jednak nie najszczęśliwsza nazwa, więc może i lepiej, że w przekładzie Marii Skibniewskiej „pola Gladden” zostały potraktowane tak, jakby „Gladden” było jakąś nazwą własną., gdzie u Tolkiena Isildur i jego ludzie wpadli w zasadzkę orków, tak jak u Brodu Komedianta kompania Berika została zaatakowana z dwóch stron przez zbrojnych Góry.
Wreszcie można spojrzeć na coś, co być może jest drobną pomyłką autora. Po próbie walki Ogar, by nakłonić Aryę to ataku na siebie, przytakuje, gdy ta oskarża go, że jednak zabił Mycaha. Dziewczynka mówi: „Zabiłeś Mycaha (…) Powiedz im, że to zrobiłeś” („You killed Mycah (…) Tell them. You did, you did”). Na to Sandor odpowiada: „Zrobiłem” („I did”). Czyli, ściśle rzecz biorąc, Clegane przyznaje się w tym momencie do tego, że zabił Mycaha. Tyle tylko, że tego nie podważał już wcześniej. Chodziło przecież o to, czy go zamordował, a nie czy go zabił. Ogar uważał, że to nie było morderstwo, bo wykonywał rozkazy, a Mycah zaatakował królewicza Joffreya. Nie chodzi raczej o to, żeby Sandor był tak sprytny, że nawet pozornie przyznając się tak naprawdę się nie przyznał. Wątpliwości może też budzić to, że gdy Berik decyduje, że dojdzie do próby walki, wypowiada słowa: „Skazuję cię na próbę walki” („I sentence you to trial by battle”). Jednak próba walki to nie sposób wykonania wyroku na skazańcu, tylko dowód. Poza tym w rzeczywistości byłoby mało prawdopodobne, żeby Beric, który w tym procesie jest przecież sędzią, miał wystąpić przeciwko Ogarowi w próbie walki. Można to oczywiście złożyć na karb tego, że cały sąd nad Ogarem odbywa się w dość szczególnych warunkach. Jednak także później, w procesie Tyriona, jeden z sędziów14Pozostałymi są lord Tywin Lannister i lord Mace Tyrell – Oberyn – bierze udział w próbie walki. Podobna rzecz dzieje się w Ashford w Wędrownym rycerzu15Wówczas sędziami są książę Baelor Targaryen, lord Ashford i lord Tyrell.. Wygląda więc na to, że w Westeros nikt nie widzi w tym problemu. Gdyby dzielić włos na czworo, można by się też zastanawiać, czy w zamyśle Martina proces Ogara ma być przedstawiony jako sprawiedliwy, czy jednak nie do końca tak jest. W końcu w Uczcie dla wron Thoros będzie opowiadał Brienne16w rozdz. Brienne VIII., że gdy Berik dowodził bractwem, działali sprawiedliwie, a przynajmniej tak sądzili. I właśnie: jak w tym kontekście ocenić to, że Berik posługuje się w walce płonącym mieczem? Czy to tylko wyrównanie szans z Ogarem, czy jednak nieuczciwa przewaga, skoro Ogar panicznie boi się ognia, a Beric może o tym wiedzieć, skoro Thoros trzykrotnie na turniejach pokonywał Clegane’a sztuczką z płonącym mieczem? Był już ktoś, kto twierdził, że w próbie walki ogień może być szermierzem jednej ze stron. Nazywał się Aerys II Targaryen. Czy zatem GRRM chce pokazać, że sprawiedliwy lord Beric jednak nieco zagubił właściwą drogę, być może przez wpływy jakichś mrocznych mocy? Czy może płonący miecz to tylko właśnie wyrównanie szans w pojedynku rosłego i silnego mężczyzny z wyniszczonym przez kilka śmierci człowiekiem, którego ciało znaczą blizny po wielu ranach?
Czy aby na pewno Beric walczy w tym pojedynku po stronie prawdy? Ogar został oskarżony o morderstwo. Przyznaje się po walce, że Mycaha zabił, ale zabicie kogoś nie zawsze jest tożsame z morderstwem.
Ja kupuję jego argument, że on tylko wykonywał rozkazy. Gdyby chociaż Ogar wiedział jaka była prawda można by jego czyn osądzić inaczej, ale tak nie było.
Widzę, że się pospieszyłem, bo w dalszej części tekstu wina Ogara jest jeszcze rozważana.
Mój kommentarz odnosił się do tego fragmentu:
„Także sama walka ma podobny przebieg o tyle, że w pewnym momencie wygląda na to, że wygra strona, o której czytelnik wie, że ma słuszność (Berik / Oberyn), ale w ostatniej chwili losy się odwracają i wygrywa kto inny (Sandor / Gregor).”
Oberyn faktycznie walczył po słuznej stronie – Tyrion nie zabił Joffreya. Ale w drugim pojedynku słuszność zawsze wydawał mi się być po stronie Ogara.
Ależ Ogar jest winny moralnie – nie musiał Mycaha zabijać. Wykonywanie rozkazów nie zwalnia go z winy moralnej. Natomiast jeśli chodzi o samą literę prawa Westeros to winnym jest wyłącznie Joffrey. Jeśli chodzi o mentalność ludzi w Westeros to prawdopodobnie wielu uznaloby, że Clegane jest niewinny, nie tylko tacy jak Bronn, ale też ldzie z drugiej strony spektrum, tacy jak Barristan Selmy (on pozwoliłby spalić KP. Wìększość jednsk uznałaby jego przynajmniej częściową winę.
Sądzę, że istotne są również intencję wojowników, a nie tylko po czyjej stronie stoją fakty.
Dotychczas mieliśmy 3 pojedynki i w mojej opinii „bogowie” wydali całkiem trafne sądy.
Rycerzyk pragnący przypodobać się swojej seniorce, który z wyższością spoglądał na Brona, poległ z jakimś „nonamem” spoza stanu rycerskiego.
Bron nawet jeśli kierował się chęcią zysku, trochę niechcący wykazał się również bohaterstwem.
Oberyn może i walczył w obronie Tyriona, ale chodziło mu o zemstę. W jego przypadku „bogowie” okazali się łaskawi, pozwolili zabić Górę, zmuszając go do publicznego wyznania grzechów, ale skoro Oberyn był zaślepiony potrzebą zemsty, uznali, że ostatnie co zobaczy to zemsta…
Z kolei Ogar w gruncie rzeczy stał po stronie prawdy. Poza tym widać, że pan ognia już drugi raz go „dotyka”, a ów dotyk choć nieprzyjemny w pewien sposób wypala dawne winy. Warto odnotować, że Ogar wyraża krytykę rycerstwa, taki trochę z niego idealista. Myślę, że on bardzo chciałby, aby rycerze zachowywali się inaczej. Dodatkowo jego charakter to produkt okrucieństwa starszego brata i bogowie, chyba też wzięli to pod uwagę.
Góra przyznał się do swoich zbrodni, ale dopiero wtedy gdy miał już Oberyna w ręku więc trochę słaby to deal dla tego drugiego 😉 A Oberyn szukał przede wszystkim sprawiedliwości na Gregorze. Lannisterowie niby mu to obiecali, a jednocześnie grali na zwłokę więc Oberyn postanowił wymierzyć ją samemu. Tutaj racja była po jego stronie (i po stronie Tyriona, którego niesłusznie oskarżono), a ostatecznie stracił życie w tym pojedynku, zaś Górę uznano za zwycięzcę więc nie powiedziałbym, że tutaj „bogowie” wydali sprawiedliwy osąd, bo ewidentnie tak nie było. I nie ma znaczenia fakt, że potem Góra cierpiał przez truciznę i może nawet stracił życie (choć to nie jest przesądzone, bo mamy przecież Roberta Strona). W chwili zakończenia pojedynku Góra żył, a Oberyn już nie.
Co do pojedynku Bronna z ser Vardisem Egenem, to jednak tam jest jeszcze takie drugie dno, że do udziału w próbie walki zgłosiło się wielu lordów i rycerzy, ale Lysa kazała walczyć komuś, kto się nie wyrywał i milczał, co GRRM nawet szczególnie podkreśla. Być może Lysa chciała pozbyć się człowieka, który jako kapitan osobistej straży Jona Arryna mógłby sobie przypomnieć coś, co zestawione z wiedzą np. Catelyn stałoby się niewygodne dla Lysy i Littlefingera. Lysa potem wspomina też, że Robert Arryn nie polubił swojego mniej więcej równieśnika, syna ser Vardisa, więc kto wie, biorąc pod uwagę charakter Lysy, może to też odegrało rolę.
A jak wygląda samo porównanie jaskini Bractwa z jaskinią Bloodravena. Chyba to odpowiedniki.
I co wynika z faktu że Bractwo ukrywa się w jaskini Dzieci Lasu, w odpowiedniku kwatery Bloodravena. Czy kult Rhlora to także twór Dzieci Lasu?
Bardziej Wielkiego Innego.
Na razie znalazłem dwie mocne poszlaki. Jedna w rozdziale Melki, druga w rozdziale Brana.
Zakończenie serialu dodało jeszcze jedną poszlakę, zakładając, że koniec w książce będzie na ogół zbliżony. Chociaż droga do niego prowadząca zostanie przedstawiona w logiczny sposób.
Niemniej jednak z samych książek też można wysnuć, kto będzie tym głównym złym