
Wspomnienia! Sida Meiera to kolejna książkowa pozycja, która przybliża polskiemu czytelnikowi, o co chodzi w tym całym giereczkowie. Tym razem opowiedziana z perspektywy człowieka, który od przeszło 40 lat tworzy gry, legendarnego Sida Meiera – założyciela firmy MicroProse i twórcy legendarnej Civilization.
Czy jest ktoś, kto choć trochę interesuje się grami i nie słyszał o Cywilizacji, jednej z najbardziej kultowych i przełomowych gier, która zapoczątkowała syndrom jeszcze jednej tury? Nie wydaje mi się. Ja sam znam tę pozycję głównie z opowiadań znajomych, którzy spędzili nieprzespane noce obiecując sobie tę przysłowiową „jeszcze jedną turę i idę spać” oraz tego, co przeczytałem o niej w prasie. To w zupełności wystarczające, by zrozumieć jej fenomen oraz to, jaki wpływ wywarła na całą branżę gamedevową. Książka ta pomogła mi jeszcze szerzej spojrzeć na Cywilizację i uzmysłowić sobie, jak wielki kamień milowy w rozwoju branży stanowiła. Ba, pozwoliła także poznać dotąd nieznane fakty i zawirowania, towarzyszące tworzeniu jej oraz innych gier sygnowanych przez Sida Meiera.
Wspomnienia! to opowieść pełna humoru, o młodym, pełnym nadziei chłopaku, który swoją pasją do gier na zawsze zapisał się w historii, wydając kilka tytułów, które odmieniły rynek gier komputerowych. W roku 1982 założył legendarne studio MicroProse. Meier stał za takimi produkcjami, jak „Pirates!”, „Railroad Tycoon” czy „Civilization”, ale to nie wszystko. MicroProse wydało przecież także: Gunship (jedna z pierwszych gier, w jakie grałem na C64), Silent Service (1, 2), legendarny Falcon 4.0, serię symulatorów F1 – Grand Prix, czy wreszcie wyrosły na pomysłach z Cywilizacji Master of Orion. Większość tych tytułów cechuje niebywała wręcz złożoność i dbałość o szczegóły. Często ich wydania były także uzupełnione o kilkuset stronicowe instrukcje, wyjaśniające skomplikowane zasady – obecnie relikt przeszłości, który zniknął, kiedy zaczęły znikać pudełka z grami i fizyczne nośniki.
Wspomnienia! Sida Meiera dają nam wgląd w proces twórczy i zasady dobrego projektowania gier. Z książki dowiemy się, jaka filozofia przyświecała legendarnemu wizjonerowi i prześledzimy całą jego karierę tytuł po tytule. Zaczniemy od pierwszych komercyjnych programów, stanowiących adaptacje innych tytułów, stojących na krawędzi naruszenia praw autorskich. Potem były pierwsze eksperymenty z animowaniem pseudografiki zrobionej w ASCII. Następnie wymyślanie konwencji – bowiem w tamtych czasach wciąż brakowało ugruntowanych wyobrażeń, jak w ogóle powinny wyglądać gry, więc ich tworzenie często przypominało przygotowywanie dania bez wiedzy o tym, jakie składniki do siebie pasują. Wszystko powstawało metodą eksperymentów, a brak dostępnych narzędzi tylko dodatkowo sprawę komplikował.
We Wspomnieniach! stosunkowo mało jest baboli, ale książce zdecydowanie przydałaby się redakcja osoby technicznej, orientującej się nieco w terminologii. Bezrefleksyjne tłumaczenie nazw własnych sprawiło, że w pewnym momencie zorientowałem się, że w treści chodzi o IBM PC, a nie jakiś inny komputer – bo trochę ich jednak było – Commodore, Amiga, Apple, czy Amstrad to też komputery, ale powstałe w zupełnie innym standardzie. No i ta nieszczęsna wzmianka o Tomb Raider, który jakoby miał premierę w 1992 roku, co jest o tyle interesujące, że jego produkcja ruszyła dopiero dwa lata później.
Jeśli miałbym szukać na siłę, to największym minusem książki jest jej ubogość w screeny i inne grafiki obrazujące to, o czym jest mowa w treści. Nie jest to jednak wielka wada, wszak książka jest bogata w opisy, a część z opisywanych gier można sobie po prostu wygooglować. Pomimo tego drobnego niuansu to bardzo dobra pozycja, która moim skromnym zdaniem stanowi jedną z najlepszych dostępnych książek na naszym rynku poświęconych grom i ich designowi.
Żeby była jasność – to nie jest historia MicroProse w pigułce. To historia jednego człowieka, który stoi za stworzeniem jednej z najważniejszych firm na rynku oraz gier, przy których tworzeniu brał czynny udział.
-
Ocena kr4wca - 9/10
9/10
Słowo od Crowleya:
Zabierałem się do zrecenzowania tej książki tak długo, że w końcu musiał się za to wziąć ktoś bardziej kompetentny. Nie wiedziałem, jak podejść do tego zadania, żeby oddać Meierowi, co mu się należy, bo byłem Wspomnieniami! oczarowany. To książka, która idealnie odpowiada wizerunkowi Sida, jaki przez lata powstał w mojej głowie: inteligentnego eksperymentatora, który metodycznie dopracowuje swoje dzieła i ma wszystko poukładane jak należy. Taki sam jest jego pamiętnik – uporządkowany i dopracowany. Widać tu rękę ghostwriterki, która poukładała te wszystkie myśli geniusza w spójną całość. Każdy rozdział to inna gra i inny aspekt, o którym rozprawia Sid. Czasem jest to sam pomysł na tematykę, kiedy indziej oryginalna mechanika, w innym przypadku wspomina procesy decyzyjne w MicroProse. No i wyjaśnił raz na zawsze, o co chodziło z atomowym Gandhim w Cywilizacji.
Jest to zdecydowanie jedna z najlepszych gierczanych książek, jaką znajdziecie na naszym rynku. Prawdziwa pozycja obowiązkowa dla każdego, kto kiedykolwiek zagrał w którąś z gier Sida Meiera. Jest bardzo przystępna, obfituje w anegdotki i ciekawostki, nie zanudza detalami o życiu prywatnym i nie przytłacza objętością. Z czystym sumieniem polecam i zgadzam się z oceną redakcyjnego kolegi.
Czeka na moim wciąż rosnącym stosie hańby. W Cywilizacji spędziłem tysiące godzin, żadna inna seria nigdy nie wciągnęła mnie nawet w jednej dziesiątej jak ta, przy czym zawsze toczona w trybie multi.
Uwielbiam gry strategiczne. Nad serią Total War spędziłem tysiące godzin i setki zarwanych nocy. To samo nad grami Paradoxu. Jednak seria Cywilizacja nigdy mi nie podeszła. Odstraszał mnie ten historyczny chaos, który tam panuje. Albo gram w całkiem fantastycznym uniwersum, albo u licha trzymajmy się jakiejś historycznej logiki. 🙂
To może wynikać trochę z faktu, że pierwotnie gra miała być zupełnie czym innym. Przede wszystkim miała być w czasie rzeczywistym. Wiele lat później fajnie to zagrało w grze Rise of Nations. W każdym razie pierwsza część i jej mechaniki ustawiły potem całą serię i faktycznie jest to wszystko mocno umowne. Ja lubię, chociaż nie podoba mi się coraz większe komplikowanie mechanik w kolejnych częściach. Zresztą to samo mogę powiedzieć o Total War. W Rome i Medieval 2 pogrywam do dziś, a te późniejsze są dla mnie zbyt pokręcone. Pewnie dużo bardziej realistyczne i głębsze, ale dla mnie to żaden plus. Chyba po prostu nie chce mi się już tak dużo czasu spędzać na nauce mechanik.
Fakt, nowsze części są już trochę skomplikowane. Choć dla jednego będzie to wada, a dla innego zaleta, bo jest większy realizm. W końcu jako tako działa dyplomacja i ekonomia jest sensowniejsza. Zresztą stopień skomplikowania nawet najnowszych Total Warów jest i tak niczym przy grach Paradoxu. Europa Universalis nawet ja ledwo ogarniam. 🙂 Nie widzą mi się natomiast graficzne zmiany w serii TW. Kiedyś to rzeczywiście wyglądało jak mapa strategiczna, teraz to jakieś sam nie wiem co. A już najbrzydszą mapę kampanii mają chyba Rome 2 i Attila.
Swojego czasu graliśmy z kumplami po sieci w Piątkę. Fajne doświadczenie, dopóki się między sobą nie walczy, bo wtedy na swoją turę można czekać wieki.
Zdarzyło mi się w czwórce robić swoją turę – w trakcie wojny toczącej się przy technologiach drugowojennych – jakąś godzinę. Towarzystwo poszło jeść obiad😁