Książki

Wiatr i prawda (Brandon Sanderson) – Oczekiwania

Dziś do księgarń trafi pierwsza część piątego tomu „Archiwum Burzowego Światła” Brandona Sandersona, epopei fantasy, która staje się powoli kluczem do zrozumienia całego uniwersum Cosmere.

Pięć tomów i przerwa – taki plan na wykreowany przez siebie świat przedstawił swego czasu Brandon Sanderson. Obecnie to chyba najbardziej popularny pisarz fantasy. Geniusz wyprzedzający swoje czasy, wizjoner, w którego głowie pełno jest oryginalnych pomysłów na nowe światy i niespotykane nigdzie wcześniej systemy magii. Czego możemy się spodziewać po powieści stanowiącej zwieńczenie pierwszej ery „Archiwum Burzowego Światła”?

Wiatr i prawda szansą na odkrycie przeszłości

11 lat temu swoją premierę miał drugi tom „Archiwum Burzowego Światła”. Początkowo autor zakładał, że Szeth-syn-syn-Vallano otrzyma w nim swoje rozdziały retrospekcyjne wzorem Kaladina z „Drogi Królów”. Tak się jednak nie stało. Już na etapie pisania Brandon Sanderson zmienił zdanie i uznał, że jest zbyt wcześnie, by odkrywać karty i zaprowadzić historię do Shinovaru. Miejsce łysego zabójcy o dziwnych oczach zajęła Shallan Davar, co wywróciło do góry nogami całą narrację. Wydawało się jednak, że trzeci tom będzie należał do Szetha.

www.brandonsanderson.com

Błędność tego rozumowania stała się jasna, kiedy w trakcie pisania zmienił się oficjalny tytuł powieści. Nazwanie trzeciego tomu „Dawca Przysięgi” przesądzało sprawę. Jest to bowiem miecz Dalinara Kkolina i w związku z tym tylko on mógł być bohaterem rozdziałów retrospektywnych. Trzeci raz Sheth-syn-syn-Vallano został odrzucony w roku 2020. „Rytmy Wojny” okazały się bowiem zarezerwowane dla Eshonai i jej rodziny Parszmenów.

Wszystko wskazuje na to, że za czwartym podejściem wreszcie doczekamy się odpowiedzi na pytania dotyczące intrygującej krainy, jaką jest Shinovar, odkryjemy, dlaczego Shetha nazwano kłamcą i skazano na wygnanie, oraz dlaczego musiał służyć temu, kto posiadał Kamień Przysięgi. Tyle tylko, że być może jest już na to odrobinę za późno. Zastanawiam się, czy Sanderson nie przegapił momentu, w którym historia Shetha byłaby najbardziej interesująca i odkrywcza, i czy po prostu nie wiemy już za dużo, by cokolwiek mogło nas jeszcze w tej historii zaskoczyć.

Wiatr i prawda szansą na ponowne otwarcie innych światów

Nie jest żadną tajemnicą, że w „Archiwum Burzowego Światła” pojawiają się postaci, które ważne role ogrywają w zupełnie innych historiach. Są na przykład wyraźne nawiązania do „Rozjemcy”. Miecz, który jest w posiadaniu Shetha, to przecież ten sam oręż, który dzierży Vasher, główny bohater tej właśnie powieści. Są również dużo subtelniejsze nawiązania do świata „Zrodzonego z Mgły”. I to właśnie do trzeciej ery Mistborne będzie zapewne nawiązywał Sanderson w piątym tomie „Archiwum”. Wszakże owa trzecia era będzie skupiać się na Duchokrwistych (cała trylogia nosi nazwę „Ghostbloods”). Tak więc możemy spodziewać się czegoś w rodzaju mini-prologu, wprowadzenia do nowej rzeczywistości.

„Archiwum Burzowego Światła” zdaje się być centrum Cosmare, punktem stycznym dla wszystkich światów wykreowanych przez Sandersona. To tu ścierają się najważniejsi gracze kosmicznego zamieszania. W piątym tomie należy spodziewać się więc jeszcze więcej nawiązań i jeszcze więcej smaczków, ale także warto wypatrywać strzępków informacji potrzebnych w przyszłości do zrozumienia historii innych planet.

„Wiatr i prawda” szansą na widowiskowe zwieńczenie serii

Wielu fanów Sandersona czuło rozczarowanie tempem prowadzenia narracji w czwartym tomie. „Rytm wojny” rzeczywiście nie był najbardziej dynamiczną częścią „Archiwum”, ale nie można było mu odmówić widowiskowości, a przede wszystkim głębi – zwłaszcza w wątku niezawodnego Kaladina Burzą Błogosławionego. Nie można powiedzieć, że Brandon stracił formę, zdecydował się zwyczajnie nieco inaczej rozłożyć akcenty i nic nie wskazuje na to, by się z tego wycofał. Zatem nie ma się co spodziewać, że pierwsza część piątego tomu, czyli ta, która ukazuje się dziś, przysporzy czytelnikowi jakichś ogromnych emocji. To będzie raczej opis przygotowań, jakie obie strony poczynią przed ostatecznym pojedynkiem. Dopiero druga część ma być kumulacją wydarzeń, to tam mamy usłyszeć grzmoty.

www.brandonsanderson.com

Tak więc trzeba przygotować się na 800 stron (taką objętość ma polskie wydanie pierwszej części piątego tomu) ekspozycji bez satysfakcjonującego finału. To jeszcze nie jest czas na ostateczne rozstrzygnięcia. Nie ulega jednak wątpliwości, że podprowadzenie pod konfrontację z Odium jest równie ważne, co sama walka. Cała historia ma się zamknąć w dziesięciu dniach, więc pole do popisu jest dość mocno ograniczone, ale Sanderson udowodnił, że jest wyśmienitym pisarzem i nie ma powodu, by nie ufać jego osądom.

Wiatr i prawda szansą dla bohaterów

Bohaterowie Archiwum Burzowego Światła zdecydowanie są zmęczeni. Jednak nie mogą pozwolić sobie na odpoczynek. Chciałbym, żeby Kaladin Burzą Błogosławiony otrzymał od Sandersona godne zakończenie, ale obawiam się, że zwyczajnie nie ma nadziei, by odnalazł on szczęście na ziemi. Czy jego poświęcenie i przy okazji pokonanie Odium będzie sprawiedliwe? Raczej nie, ale chyba właśnie coś takiego szykuje dla niego autor. Spodziewam się, że Kaladin nie będzie żył długo i szczęśliwie.

Obstawiam też, że kilka postaci „przeskoczy” do innego świata. Shallan może odejść wraz z Duchokrwistymi ku rozpaczy Adolina. Sanderson raczej nie zrezygnuje też z Jasnah, która stanie się towarzyszką podróży pewnego śmieszka. To pierwsze może się wydarzyć, ale nie musi. Szanse są raczej 40 do 60 ze wskazaniem na pozostanie. Natomiast to drugie jest raczej pewne. Wydaje się, że Sanderson nie przepuści okazji by wysłać kogoś z Rosharu na podbój odległych zakamarków Cosmere.

Spodziewajcie się niespodziewanego, ale bądźcie też przygotowani, że niektóre wątki mogą potoczyć się dokładnie tak, jak przeczuwacie.

To mi się podoba 7
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 26

  1. Dzisiaj ma dotrzeć też do mnie 🙂 Jestem całkiem podekscytowany.
    4 tom był oczywiście leciutkim rozczarowaniem, ale wciąż miał w sobie wspaniałe momenty. Zastanawiam się czy koniec Kaladina nie będzie podobny do tego Eshonai?
    Mam pewne obawy dotyczące tego jak krótki okres będzie ukazany. Mam nadzieję, że mimo wszystko Sanderson się skupi na postaciach, a nie wielkiej wojnie.
    Shinovar, z tego co zrozumiałem, to namiastka Ziemi lub tego świata z którego przybyli ludzie. Tam mieli osiąść i dlatego rośnie tam normalna trawa i nie dochodzi Burza.
    Rozstrzygnięć nie oczekuję, ale takie podbudowanie jak w Dawcy byłoby świetne.

    Jak dotąd serie oceniam następująco:
    Droga Królów – 9/10
    Słowa Światłości – 9,5/10
    Dawca Przysięgi Cz I – 9/10
    Dawca Przysięgi Cz II – 10/10 – największe WTF od czasów Martina.
    Rytmy Wojny Cz I – 7/10
    Rytmy Wojny Cz II – 8/10

    Tancerka Krawędzi – 8/10
    Odprysk Świtu – 7/10

    I czekam też na Rogożerców 🙂 To może być świetne.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
      1. W takim razie przygotuj się na duże zaskoczenie. Zakończenie jakie przygotował Brandon może i łatwe do odgadnięcia, ale sposób w jaki je przeprowadzi już nie. Ja skończyłem całość 14 grudnia i długo dochodziłem do siebie.

        To mi się podoba 2
        To mi się nie podoba 0
  2. Ja jestem chyba jakiś dziwny. Najlepsze były dla mnie pierwsze dwie części. Pomimo tego, że pierwszą zdecydowanie uważam za zbyt rozwleczoną, a w drugiej Shallan… cóż, często denerwowała. Ale w tych częściach najbardziej czułem emocje w bohaterach. Scena na arenie… mistrzostwo od początku do końca. A potem? Wszyscy dostali super moce, a stawka urosła tak bardzo, że miejscami przestajemy ją czuć. Wcześniej nie mieliśmy pewności, czy Kaladin zemści się na Amaramie. Lecz kiedy Amaram wszedł w deal z Odium no to już było przesądzone, że zostanie pokonany.
    I co do ostatniej części. Wątek Adolina miał ciekawe zakończenie, wątek Navani też mi się podobał, ale cały motyw problemów Kaladina… No jakoś właśnie nie przemówił do mnie.
    Nie mam wielkich oczekiwać do tej części. Przeczytam pewnie jak pojawi się na Legimi, ale przeczytam na pewno bo w porównaniu do wszystkiego innego na co trafiam ostatnio to Sanderson to i tak mistrz. 😉

    To mi się podoba 3
    To mi się nie podoba 1
    1. Dla mnie retrospekcje Dalinara w III części to było mistrzostwo wszechświata. Do tego bardzo fajna akcja w Kholinarze i Cieniomorzu.
      To co się stało w Szczelinie było dla mnie wydarzeniem szokującym na równi z Krwawymi Godami.

      To mi się podoba 1
      To mi się nie podoba 0
    2. Niestety 5 część kontynuuje kulawy motyw walki z depresją. Promykiem w całej fabule jest wątek Adolina, którego zwieńczenie dała mi taką gęsią skórkę jak złożenie 3 przysięgi przez Kaladina i późniejszą walka z Sethem. Książka jest super i podział na dni sprawił że mamy mnóstwo punktów kulminacyjnych. Jednak uważam że wątek Setha został bardzo słabo przemyślany.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    3. Ja mam podobne odczucia co Ty – nowe problemy Kaladina są dla mnie nieco zbyt przekombinowane. Ale rozumiem jaki plan miał tu Sanderson – i piątego tomu doczekać się nie mogę.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  3. 5 część jest bardziej dynamiczna niż 4. Podział na dni dał nam więcej punktów kulminacyjnych, przez co trudniej się oderwać. Poznamy wszystkie tajemnice Rosharu i dostaniemy w zamian wiele nowych.
    Zakończenie pomimo tego że łatwe do przewidzenia, zostało osiągnięte w zupełnie zaskakujący sposób. Natomiast wynik już zupełnie was zaskoczy. Okaże się że rozgrywka toczy się zupełnie o coś innego niż myśleliśmy. Niestety jak u Brandona dowiecie się o tym dopiero w ostatnim rozdziale :⁠-⁠)
    Natomiast otrzymamy w koncu wątek Adolina na miarę samodzielnej książki i powiem wam że będzie lepszy od wątku Setha.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Ale to już w książce, która wyjdzie na koniec kwietnia 😛

      Zachęcająca recenzja. A o co toczy się gra, to chyba można było się domyśleć z 4 części. W sensie, że to wykracza poza Roshar.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  4. Uważam że ocenianie poszczególnych tomów całych części jest bez sensu. Jak coś jest jedna powieścią podzielona na dwa tomy to autor nie zawsze ma w ogóle jakikolwiek wpływ na to w którym miejscu wydawca zdecyduje się podzielić. I raczej nie myśli podczas pisania o dwóch utworach tylko o jednym. Dlatego „Wiatr i Prawda” będę oceniał dopiero w kwietniu.
    Narazie to co najwyżej dostanę wielki teaser, z tego powodu też nawet jeszcze jej nie zamówiłem.

    Natomiast pełna zgoda że zsanderson jest wielkim pisarzem. Geniuszem nie bo jest kiepski w opisy i brakuje mu pomysłu na kontynuowanie wątków które świetnie odpalał (Kaladin, Shallan, pewnie teraz to samo czeka Szetha).

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Patrząc z tej strony to nie jestem pewien czy można ocenić Archiwum Burzowego Światła inaczej niż jako całość. 😀
      Ale nie śmieszkując to zgadzam się z taka opinią. Bo jak rozumiem po angielsku to normalnie jest jedna książka?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Tak autor napisał jedna książkę, najdłuższa do tej pory zresztą patrząc po hardcover pages na jego wikipedii.

        I oczywiście do pewnego stopnia z ocenami calego stormlight warto się wstrzymać. Narazie to jest dopiero połowa.

        Władca pierścieni też jest jedna książka, a ludzie oceniają poszczególne tomy których wydanie wymusil na autorze wydawca…

        To mi się podoba 1
        To mi się nie podoba 0
  5. Swoją drogą. Po zakończeniu czytania Archiwum, którą książkę najbardziej byście polecili od Sandersona?
    Musi być minimum 8/10 🙂 Takie prawdziwe 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Tu nawet nie chodzi o to że należy oceniać całość jako 10 książek (czy 20 jak wydają je w Polsce) ale w kontekście tego że druga połowa będzie już tak silnie powiązana z pozostałymi książkami z Cosmere że nie może być czytana w oderwaniu od reszty. Zwrócicie na to uwagę w epilogu, w którym jest bezpośrednie odniesienie do ostatniej książki Zaginiony Metal z sagi Waxa i Wayne

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Jak nie może? Przecież będzie. Ja nie jestem zajobem cosmere i nie czytałem nic poza stormlight, domyślam się że tam jest jakiś większy i szerszy kontekst ale bez tego też mi się świetnie czytało. Foreshadowing występuje już od pierwszych stron Drogi Krolow i nie widać tam jakichś wyraźnych nawiązań do reszty uniwersum. Tzn pewnie są, ale jak ma się je gdzieś to zupełnie nie przeszkadzają w rozumieniu tego konkretnego świata i jego historii. Mnie szczerze mówiąc reszta cosmere w ogóle nie interesuje, a najsłabszym dotąd fragmentem całego stormlight są te naprawdę kiepskie rozkminy Navani o rytmach w Rytmie Wojny. Ewidentnie to była jakaś konieczna ekspozycja ale było i słabo napisane i poprzez zerowa wartość dla historii kompletnie nudne.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
    2. Zależy co lubisz bardziej. Sci-fi to polecam Skyward (po polsku to chyba Ku gwiazdom). Super szybka lektura z wartka akcja i dobrze skonstruowana tajemnica. Fantasy to Warbreaker( Rozjemca) lub oczywiście klasyk, Z mgły zrodzony ostatnie imperium. Jeśli szukasz miłej i naprawdę rozgrzewającej serce historii to polecam Tress ze szmaragdowego morza (ogromne zaskoczenie dla mnie)

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. „Z mgły zrodzony ostatnie imperium”

        Od tej książki zacząłęm i skończyłem swoją przygodę z Sandersonem. To ma być „Geniusz wyprzedzający swoje czasy, wizjoner”? Śmiechu warte

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
            1. Chodzi mi o pisarzy, czyli takich, którzy piszą. Poza tym i tak naprawdę można mocno polemizować.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Alomancja, Feruchemia, Hemalurgia, Fabriale, Wiązania, Oddechy czyli Biochroma i tak dalej i tak dalej. Cóż takiego oryginalnego wymyślił Martin?

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. Talent pisarski, a kreacja lore to dwie inne sprawy. W przeciwnym razie największymi artystami byliby twórcy RPG, często oczywiście mogą być znakomici ale nie zawsze, czego przykładem pisarze z uniwersum Warhammer 40k. Zdolność do tworzenia artystycznej prozy, zawieranie mądrych i twórczych przemyśleń, nieoczywiste refleksje to coś, gdzie Sanderson zdecydowanie nie przoduje i moja opinia nie jest odosobniona. Martin, mimo oskarżeń o wtórność wobec średniowiecza potrafi w wybitny odmalowywać miejsca i ich nastrój, operuje prozą na wyższym poziomie ( co zwłaszcza widać było w 3 pierwszych tomach, potem się gdzieś zgubiło).

                  To mi się podoba 2
                  To mi się nie podoba 1
                2. Zgadzam się z Marcelim (zazanczając, że czytałem tylko jedną książkę Sandersona). Momentami miałem wrażenie, że czytam podręcznik do gry RPG, a nie powieść.

                  W ekspozycjach nie ma nic złego, czasami są niezbędne, ale Sanderson naprawdę przesadził. Poza tym bohaterowie wydali mi się zupełnie nieinteresujący.

                  Obciąłbym też 1/3 książki, ale szalona długość to niestety choroba współczesnej fantasy (Czarnolksiężnik z Archipelagu nie ma nawet 300 stron!)

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
          1. Rozumiem, że chodzi o aktywnych twórców, więc wyrzucam Martina i Rothfussa, Gaimana chyba też nie wypada wspominać.

            W takim razie jeśli chodzi o wartość literacką to moim zdaniem Erikson (przy wszystkich wadach jak zbytnia rozwlekłość), Abercrombie, czy z zupełnie innej beczki Susanna Clarke

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
  6. z całym szacunkiem, ale moim zdaniem Martin nie ma wielkiego talentu pisarskiego:

    „Tyrion obrócił swojego rumaka, żeby spojrzeć na pole. Teren był tutaj pagórkowaty i nierówny, miękki i błotnisty od strony rzeki, wznosił się łagodnie w kierunku traktu, dalej na wschód, nierówny i kamienisty. Na zboczach pagórków sterczały pojedyncze drzewa, lecz teren był raczej odkryty. Czuł, jak jego serce bije w rytm bębnów, a czoło, schowane pod warstwą skóry i stali, ma mokre od potu”
    (losowo wygooglowany fragment „Gry o Tron”)

    To rzemieślnik, tak jak Sanderson. Jeden troche lepiej pisze dialogi (Martin), drugi sprawniej przedstawia zwroty akcji i zaskakuje (Sanderson). Obaj są fatalni w opisach natury, jeden trochę lepiej odtwarza scenografię (Martin) scen, a drugi jest lepszy w budowaniu emocji (Sanderson). Obaj wybili się na swoich pomysłach, ale po latach trzeba raczej obiektywnie stwierdzić, że Sanderson traktuje swoich czytelników tak jak na to zasługują (czyli poważnie), a Martin ma wszystko, poza własnym ego, w dupie.

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 1

Zanim napiszesz komentarz zapoznaj się z naszymi zasadami zamieszczania komentarzy:

Polityka prywatności/Regulamin zamieszczania komentarzy

Użyj tagu [spoiler] aby ukryć część treści komentarza:

[spoiler]Treść spoilera[/spoiler]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button