![](https://fsgk.pl/wp-content/uploads/2025/02/IMG_0355-780x470.jpg)
Wracamy do Astaporu. Poprzednie dwa rozdziały to była niezła rozgrzewka, ale przed nami coś, co naprawdę potrafi rozpalić zmysły (i nie tylko): Daenerys na zakupach!
Streszczenie
Okna są trójkątne, szybki w nich zielone i romboidalne, Daenerys zaś ubrana w ciemnofiołkowe jedwabie, skrojone w qarthańskim stylu. Pewnie dlatego ser Jorah trzyma się z tyłu, inaczej biedny nie mógłby się skupić.
Oprócz niego towarzyszą jej Bracia Krwi, Arstan Białobrody, Silny Belwas, Irri i Jhiqui. Naprzeciw nich znajduje się ośmiu najważniejszych astaporskich kupców, z których połowa ma na imię Grazdan. Pośrodku zaś znajduje się młodziutka tłumaczka, obecnie nieco oszołomiona tym, co usłyszała od Daenerys.
Dopytuje się, czy na pewno dobrze zrozumiała. Daenerys potwierdza: chce kupić wszystkich Nieskalanych. Wszystkich, czyli osiem tysięcy sześciuset w pełni wyszkolonych żołnierzy, a do tego także tych, którzy nie ukończyli jeszcze szkolenia.
Gdy dziewczynka przekłada to Astaporczykom, wybucha wśród nich spór. Jedni nie zgadzają się na sprzedaż niewyszkolonych niewolników, bo po pierwsze szybko zginą, psując reputację Astaporu, po drugie pozbawi ich to na długie lata „towaru” na sprzedaż. Inni jednak wolą brać złoto teraz, niż czekać na potencjalne zyski w przyszłości. Daenerys zgadza się zapłacić za niewyszkolonych tyle samo, co za pełnowartościowych żołnierzy, ale Astaporczycy nadal nie chcą się zgodzić na sprzedaż rekrutów. W tej sytuacji królowa decyduje się zapłacić podwójnie.
Jeden z kupców, który okazuje się mówić w miarę poprawnie w języku powszechnym, jest niezwykle ciekawy, w jaki sposób Daenerys zamierza zapłacić za żołnierzy. Według wyliczeń urzędników wysłanych do inspekcji ładowni jej statków, stać ją na zakup tysiąca Nieskalanych. A raczej byłoby, bo przed chwilą zadeklarowała, że płaci podwójnie. Czyli pięciuset. Jak dorzuci jeszcze koronę, może mieć kolejnych stu.
Daenerys nie ma ochoty żegnać się z koroną, którą otrzymała w Qarth. Pamięta, co stało się z jej bratem, gdy sprzedał koronę ich matki. Może za to sprzedać statki. Razem z zawartością ładowni Astaporczycy wyceniają je na dwa tysiące Nieskalanych.
Taka liczba nie wystarczy na realizację zamierzeń Daenerys. Sięga zatem po ostateczny atut. Biła się z myślami całą noc, ale nie znalazła innego wyjścia.
Oferuje im smoka.
Triumf na twarzy Kraznysa mo Nakloza kontrastuje z przerażeniem jej świty. Białobrody przyklęka przed Daenerys, błagając, by nie zamieniała smoka na niewolniczą armię. Nie wolno jej…
Królowa przerywa. Jeśli komuś czegoś nie wolno, to raczej jemu pouczać władczyni. Nakazuje ser Jorahowi wyprowadzić starca i przeprasza Dobrych Panów za ten pokaz żenady i braku profesjonalizmu. I przypomina, że czeka na ich odpowiedź.
Astaporczycy żądają największego: Drogona. Oraz statków z ich ładunkiem. Daenerys przyjmuje warunki.
W pakiecie do kilkunastu tysięcy żołnierzy Daenerys dostaje tłumaczkę, żeby mogła się z nimi porozumiewać, póki nie nauczą się jej języka.
Z powiększoną świtą wraca do portu. Wzywa do siebie Białobrodego. Przypomina, że chociaż ceni sobie jego szczere rady, nie wolno mu nigdy sprzeciwiać się jej publicznie. Staruszek smętnie przytakuje, jednocześnie uważa, że dała się oszukać Astaporczykom. Smok jest więcej wart niż armia, czego dowiódł Aegon Zdobywca na Polu Ognia.
Daenerys też ma zamiar dowieść paru rzeczy.
Od dziewczynki dowiaduje się, że ta nazywa się Missandei. Daenerys ogłasza, że od teraz jest wolna i zaprasza ją do swojej lektyki. Proponuje jej służbę u siebie, ale jeśli postanowi ją porzucić i zechce wrócić do rodziny, może to zrobić w każdej chwili. Dziewczynka przyjmuje ofertę. Nie ma do kogo wracać.
Królowa chce wiedzieć, czy to, co Kraznys mówił o Nieskalanych, to prawda. Naprawdę nie znają strachu i bólu?
Dziewczynka potwierdza. Pite przez nich dzień w dzień wino wyprało ich z podobnych emocji.
Daenerys drąży dalej. Co ma z nimi zrobić, kiedy już zdobędzie tron? Missandei wskazuje, że żołnierze mogą stać się wartownikami. Można ich też odsprzedać kolejnemu właścicielowi. Królowa ma jednak obawy. Czy nowy Pan może nakazać im stanąć przeciw niej? Mogliby walczyć z kimś, do kogo wcześniej należeli? Dziewczynka znów potwierdza: dla Nieskalanych liczy się wykonywanie rozkazów. Nigdy nie zadają pytań. Jeśli nowy Pan każe im walczyć z Daenerys, zrobią to bez wahania. Tak jak wszystko inne, łącznie z rzuceniem się na własne miecze.
Po co naszej królowej te wszystkie informacje? Hm…
Nocą w swojej kajucie Daenerys karmi smoki i popłakuje. Wcześniej kłóci się z kapitanem Groleo, który, jak łatwo się domyślić, nie jest zachwycony jej ustaleniami dotyczącymi statków. Daenerys pozostaje nieugięta.
Nie mogąc spać, wychodzi na pokład, gdzie szybko odnajduje ją Jorah. Wspomina mu o Eroeh, lhazareńskiej dziewczynie, którą ratuje z łap gwałcących ją Dothraków, ale jak się okazuje, tylko odwleka jej tragiczny koniec. Potem wraca wspomnieniami do Viserysa. Był jej starszym bratem, ale przede wszystkim jej królem. Miał obowiązek jej bronić, ale zamiast tego krzywdził ją, małą i bezbronną. Po co bogowie stworzyli królów, jeśli nie do obrony bezbronnych?
Jorah trzeźwo zauważa, że niektórzy królowie tworzą się sami. Choćby taki Robert Baratheon.
Daenerys protestuje: nie był prawdziwym królem. Nie zaprowadził sprawiedliwości w królestwie.
Trzeba oddać Jorahowi jedno: jest tak męczącym interlokutorem, że Daenerys po powrocie do kajuty, udaje się w końcu zasnąć. Tyle że jej sny są niespokojne.
Nocą śniło się jej, że jest Rhaegarem i jedzie na bitwę nad Tridentem. Nie dosiadała jednak konia, lecz smoka. Czekający na nią po drugiej stronie rzeki zbuntowani żołnierze uzurpatora mieli zbroje z lodu, lecz skąpała ich w smoczym ogniu i rozpuścili się, zamieniając Trident w ogromny, rwący potok. Jakaś drobinka jej jaźni wiedziała, że to sen, inną jej część ogarnął jednak zachwyt.
Budzi się nagle w zupełnie ciemnej kajucie, ale odczuwa czyjąś obecność. I to bardzo blisko. Myśli, że to któraś ze służek, ale głos skrytej w mroku osoby wyprowadza ją z błędu. Znajomy głos. To Quaithe!
Pamiętaj. Żeby dotrzeć na północ, trzeba zmierzać na południe. Żeby znaleźć się na zachodzie, trzeba podążać na wschód. Żeby iść naprzód, należy się cofać, a żeby dotknąć światła, musi się przejść przez cień.
Daenerys zrywa się z koi, otwiera szeroko drzwi, by wpuścić światło do środka. Tyle że Quaithe już nie ma. To był tylko sen. Czy na pewno?
Rano, dosiadając Srebrzystej, wjeżdża przez portową bramę. Poza najbliższą świtą podąża za nią dość żałosny orszak, złożony z załóg statków i osiemdziesięciu trzech Dothraków – wszystkich, którzy zostali przy niej ze stutysięcznego khalasaru Droga. Na lektyce, z której zdemontowano dach, znajdują się przywiązane łańcuchami smoki. Rhaegar jest poirytowany, a Viserion wściekły. Drogon zwinął się w kulkę, ale święcące się czerwone oczy zdradzają, że nie śpi.
Jak na Astapor, zebrały się tłumy. Podobnie jak w Qarth, wszyscy chcą zobaczyć smoki, by mogli o tym kiedyś opowiadać dzieciom i wnukom. Daenerys zastanawia się, ilu z tych ludzi faktycznie doczeka się dzieci. Ciekawe, co jej chodzi po głowie.
Zmierzają nie na Plac Dumy, gdyż tam jej nowa armia by się nie pomieściła, lecz na Plac Kar. Zamiast fontanny z posągiem harpii znajduje się tam wielka drewniana platforma, na której oprawcy wymierzają kary nieposłusznym niewolnikom. Dziś znajdują się tam obdarci ze skóry mężczyźni, którzy podnieśli rękę na swoich panów. Daenerys robi się niedobrze.
Na placu w długich szeregach stoi osiem tysięcy sześciuset Nieskalanych. Za nimi dalsze pięć tysięcy, którzy jeszcze nie zasłużyli na noszenie szpiczastych hełmów.
Wita ją Kraznys. W jednej ręce trzyma ozdobny bicz, zakończony dziewięcioma pozłacanymi szponami, drugą podtrzymuje tokar. Pośród grupek szlachetnie urodzonych Astaporczyków, popijających sobie w upale winko, uwijają się usługujący im niewolnicy.
Ludzie Daenerys zaczynają składać towary ze statków: bele tygrysich skór i jedwabiów, dzbany z przyprawami, szkatuły z kamieniami szlachetnymi, skrzynie ksiąg i przeróżne inne dziwactwa. W międzyczasie Kraznys radzi jej, by w drodze do Westeros najechała jakieś miasta, by wypróbować nową armię. Jeńców mogłaby odesłać do Astaporu, a niektórzy być może staliby się kolejnymi Nieskalanymi. Gdy kończy się wyładunek, królowa oznajmia, że reszta towarów czeka w ładowniach statków. Jhiqui odpina łańcuch Drogona i wręcz go Daenerys. Ona przekazuje go Kraznysowi, otrzymując w zamian bicz.
Królowa pyta, czy się dokonało. Kupiec potwierdza. Daenerys wskakuje na Srebrzystą.
Czuje, jak wali jej serce. Zastanawia się, jak postąpiłby Rhaegar, i czy podobnie jak ona bał się wtedy nad Tridentem. Wstaje w strzemionach, wznosząc do góry bicz tak, by wszyscy Nieskalani mogli go zobaczyć. I zwraca się do nich po starovalyriańsku.
Dokonało się! Teraz należą do niej.
Tylko najstarszy handlarz zwraca na to uwagę. Reszta jest zbyt skupiona na okiełznaniu nieposłusznego smoka. Kraznys szarpie go za łańcuch, próbując zmusić do wstania, ale osiąga tylko tyle, że Drogonowi prawie udaje się odgryźć mu twarz.
Pora przekroczyć Trident – myśli Dany.
Handlarz skarży się Daenerys. Królowa w odpowiedzi chlasta go w twarz nowo zakupionym biczem. To, co z niej zostało, podpala Drogon. Kraznys ma dziś wyjątkowo kiepski dzień.
Irri i Jiqui uwalniają pozostałe smoki.
Najstarszy i najwyższy rangą z handlarzy, stary Grazdan, ten, który jako jedyny spostrzegł, że Daenerys zna starovalyriański, próbuje jeszcze rozkazywać Nieskalanym. Aggo ucisza go strzałą.
Starzec kona u stóp żołnierzy, którzy nawet nie zwracają na niego uwagi. Wpatrują się w nową panią, która właśnie nakazuje im zabić każdego, kto nosi na sobie tokar.
Zaczyna się rzeź.
Postaci występujące w rozdziale
- Daenerys Targaryen (POV)
- Jorah Mormont
- Barristan Selmy (tu jako Arstan Białobrody)
- Missandei
- Silny Belwas
- Aggo
- Rakharo
- Jhogo
- Irri
- Jiqui
- Groleo
- Quaithe
- Kraznys mo Nakloz
- Mnóstwo innych ludzi, z których niektórzy poniosą śmierć na wiele spektakularnych sposobów.
Wspomniani
- Aegon I Targaryen
- Robert Baratheon
- Viserys Targaryen
- Khal Drogo
- Eroeh
- Mago
Ważne informacje
- Grazdan Wielki założył Stare Ghis. Na jego cześć bardzo często nazywa się mężczyzn w miastach Zatoki Niewolniczej.
- Imperium Ghiskarskie upadło po serii pięciu przegranych wojen z Valyrią.
- Tokar – tradycyjny strój – mogą nosić wolno urodzeni mężczyźni z Astaporu. Obrębek tokaru świadczy o statusie noszącego.
- Sprzedaż Nieskalanych objęta jest sięgającym pokoleń porozumieniem. Handlarze konkurują ze sobą przy sprzedaży innych niewolników, ale nie Nieskalanych.
- Trzech spośród Nieskalanych to bracia Missandei.
- Kości zostały rzucone.
Komentarz
Daenerys w końcu zdobyła armię, ale w międzyczasie doszła do wniosku, że bycie władcą to coś więcej niż zasiadanie na tronie. Panujący przede wszystkim zobowiązany jest do obrony najsłabszych i zaprowadzania sprawiedliwości. Postanowiła więc zaprowadzić ją akurat tam, gdzie aktualnie się znajduje. Czy to próba zagłuszenia sumienia i usprawiedliwienia wymordowania astaporskiej arystokracji oraz złupienia ich miasta? Bezwzględny i skuteczny władca nie miałby oporów przed taką zbrodnią. Mając Nieskalanych, rozejrzałby się jeszcze za jakąś flotą do zagarnięcia i nie przejmując się losem obcych mu ludzi, ruszyłby na zachód zdobyć tron.
Tyle że Daenerys jest równie obca w Zatoce Niewolniczej, jak i w Siedmiu Królestwach, których nie pamięta. Była obca całe swoje życie, przenosząc się z jednego Wolnego Miasta do drugiego. I może właśnie dlatego los tych obcych, których obecnie ma obok siebie, jest dla niej równie ważny, jak „rodaków”, których nigdy nie widziała na oczy.
Jednak pisana jest jej jeszcze ważniejsza rola. Przynajmniej zdaniem Quaithe. Wszystko wskazuje, że to właśnie ona zesłała jej sen, w którym na grzbiecie smoka walczyła z zakutymi w lód przeciwnikami. Ale – wbrew temu, co Daenerys pomyślała – tajemnicza kobieta w lakierowanej masce nie była częścią snu. Widziała ją już na jawie, choć fizycznie Quaithe w kajucie nie było.
Ale to wyjaśnia się dopiero w Tańcu ze Smokami, gdzie dochodzi do ich ponownego „spotkania”.
– Skąd się tu wzięłaś? Jak udało ci się ominąć strażników?
– Przybyłam w inny sposób. Twoi strażnicy mnie nie widzieli.
– Jeśli ich zawołam, zabiją cię.
– Przysięgną ci, że nikogo tu nie ma.
– Ale ty tu jesteś?
– Nie. Wysłuchaj mnie, Daenerys Targaryen. Szklane świece płoną. Wkrótce przybędzie biała klacz, a po niej inni. Kraken i czarny płomień, lew i gryf, syn słońca i smok komediantów. Nie ufaj żadnemu z nich. Pamiętaj o Nieśmiertelnych. Strzeż się perfumowanego seneszala.
– Reznaka? Dlaczego miałabym się go bać? – Dany wyszła z basenu. Strużki wody spływały jej po nogach, a na ramionach pojawiła się gęsia skórka od chłodnego, nocnego powietrza. – Jeśli pragniesz mnie przed czymś ostrzec, wyrażaj się jasno. Czego ode mnie chcesz, Quaithe?
– Pragnę wskazać ci drogę – odparła kobieta. W jej oczach odbijał się blask księżyca.—Taniec ze smokami—
Daenerys widzi Quaithe, ale ta wyraźnie mówi, że jej tu nie ma. Co więcej, nie dostrzeże jej nikt postronny. Ale jak Quaithe to robi? Sama wyjaśnia: szklane świece płoną.
Najwyraźniej co najmniej jedna z nich jest w posiadaniu Quaithe, dzięki czemu wie o zbliżającej się białej klaczy oraz pozostałej menażerii. I za jej pomocą próbuje kierować Daenerys – przemawiając do niej na jawie i w czasie snu.
Ciekawe, jak tego typu ingerencje wpływają na zdrowie psychiczne.
„Trzech spośród Nieskalanych to bracia Missandei.”
A nie było teorii o tym, że ona jest od LBT?
Była takowa: https://fsgk.pl/2016/01/szalone-teorie-missandei-bez-twarzy/
wydaje mi się, że nie musi się to wykluczać
https://i.ibb.co/DHqWMbrh/jorah-meme.jpg
Niby Daenerys ma dylemat czy zostać w Zatoce Niewolniczej czy ruszać do Westeros, ale gdyby wybrała tę drugą opcję to raczej i tak by nic nie zdziałała. Nieskalani mogą być najlepszą piechotą świata, ale w obleganiu miasta pewnie by się nie sprawdzili, a smoki są jeszcze zbyt małe, żeby coś nimi wskórać.
Swoją drogą ciekawe kim okaże się ten perfumowany seneszal, którego Daenerys ma się strzec. Czyżby Varys?
Oczywiście bez sojuszników w Westeros nie zdziałałaby nic. Ale (trzymając się wiedzy, która posiada Dany, nie my) Arstan zapewnia ją, że Mopatis z tymi sojusznikami utrzymuje kontakt lub będzie ich zdobywał. Zresztą Aegon z Coningtonem również wyruszają do Westeros ze zbliżoną liczbą ludzi, licząc na pozyskanie sojuszników, a nie mają nie tylko smoków, a nawet słoni😉
Co do seneszela – wg teorii może chodzić o nazwę statku, na którym w pewnym momencie płyną Tyrion wraz z Moqorro i Jorahem.
„Pamiętaj o Nieśmiertelnych” A nie powinno być „Pamiętaj o Nieskalanych”?
Quaithe ma na myśli Nieśmiertelnych, czyli czarnoksiężników z Qarthu.