„Czasem, żeby przetrwać, musimy stać się kimś więcej niż tylko tym, do czego nas zaprogramowano…*”
Wielozadaniowy robot do pomocy ludziom o swojsko brzmiącym imieniu Rozzum-7134 (w skrócie Roz) przypadkowo ląduje na bezludnej wyspie. Również przypadkowo zostaje aktywowany i – zgodnie ze swoim oprogramowaniem – szuka zadania, które mógłby dla kogoś wykonać. Przecież do tego został stworzony. W skutek nieszczęśliwego wypadku maszyna zostaje… opiekunem świeżo wyklutego pisklaka dzikiej gęsi, Brightbilla. We wszystko wmiesza się jeszcze rudy cwaniak, czyli lis imieniem Fink. Czy tak nietypowa, technologiczno-zwierzęca rodzina ma szansę zafunkcjonować?
Oszczędzę wam czytania dalej, jeśli czas nagli, i napiszę już tutaj: „Dziki Robot” to prawdopodobnie najlepszy film tego roku i kandydat na animację pięciolecia albo i dekady. Ciepła, wzruszająca i oszałamiająco piękna opowieść o przyjaźni, miłości i poświęceniu, ale przede wszystkim o rodzicielstwie. O tym jak bywa trudne, wymagające i wykańczające. Mama opos pod tym kątem to chyba najlepsza przewodniczka dla Roz i każda matka, każdy ojciec pokiwają głową ze zrozumieniem słuchając jej wypowiedzi.
Film ledwie przekracza półtorej godziny (1h 41min), a jest w stanie opowiedzieć o najważniejszych etapach w życiu rodzica. O trudnych początkach pisałem, ale jest tu też przygotowywanie do życia w społeczeństwie, pomoc w odnalezieniu swojego miejsca, żal i ból kiedy potomek w końcu opuszcza dom, a także – w drugą stronę – kiedy rodzic musi odejść. Wszystko opowiedziane jest z gigantyczną wrażliwością i wyczuciem, ale bez przesadnego lukrowania i bez uciekania od trudnych tematów. Jeśli takie tematy poruszają czułe struny waszej duszy – przygotujcie się na łzy.
Wyżej wymienione motywy to jedynie podstawowa oś fabularna, znajdziecie tu też opowieść o okrucieństwie natury i ironii życia, która czasem bardzo przewrotnie układa nasze losy. „Funny, how life works.” Są też wątki o niedopasowaniu mniej doskonałych jednostek, o ostracyzmie wobec odmienności, o rodzinnych sekretach i nieprzepracowanych traumach, które z czasem i tak wypływają oraz mogą naruszyć fundamenty całej familii. Mało? No to będzie jeszcze o różnicach między jednostkami w grupie, o zwalczaniu się nawzajem czy żerowaniu na sobie, ale i o tym, że w przypadku większego zagrożenia albo będziemy współpracować grupą, albo wyginiemy pojedynczo. Niesamowita ilość treści niesiona przez naprawdę krótką i prostą opowieść.
Audiowizualnie produkcja stoi na najwyższym możliwym poziomie. Wyobraźcie sobie połączenie klasycznego 3D w stylu Pixara z animacją w stylu filmów ze studia Laika (choćby „Kubo i dwie struny„, którą niezmiennie polecam). Jest kolorowo, poziom szczegółów powala, ale jednocześnie nie udajemy realizmu za wszelką cenę. Jest element „bajkowy”, co doskonale współgra z – było nie było – zwierzętami mówiącymi ludzkim głosem.
Do wodotrysków wizualnych dochodzi bardzo przyjemna muzyka, rewelacyjne piosenki (jako podkład do scen, to nie jest disneyowski musical) i doskonały dubbing. Oglądałem w oryginale i Lupita Nyong’o jako Rozzum-7134 jest bezbłędna. Podobnie Pedro Pascal jako Fink czy Bill Nighy w roli starego, mądrego Longnecka.
Chris Sanders wziął prozę Petera Browna i napisał scenariusz, a potem wyreżyserował arcydzieło. Film jest prosty, fabuła nieskomplikowana, a jednocześnie w szczegółach znajdziemy tyle mądrości, ciepła, wrażliwości i prawdy (czasem niełatwej), że można by obdzielić kilka produkcji. „Dziki Robot” to połączenie „WALL-E” z animacjami ze studia Ghibli czy wspomnianego wcześniej Laika. Pozycja obowiązkowa dla widzów w każdym wieku.
Dziki Robot (2024)
-
Ocena SithFroga - 10/10
10/10
* – tłumaczenie koślawe, ale nie wpadłem na lepsze, oryginał: „Sometimes, to survive, we must become more than we were programmed to be.”
Zdecydowanie można polecić. Wspaniała animacja, dobrze napisana historia. Mogli trochę jeszcze ograniczyć to strzelanie z laserów, ale 10/10 zasłużone.
Piękna bajka, w moim top 5 razem z Wall-e, Odlotem, Kotem w butach ostatnie życzenie i Toy Story 3.
Mi nie weszło aż tak, dałem 8/10, możliwe, że częściowo przez polski dubbing, głos Rozz był strasznie irytujący (niestety u mnie w kinie leciał tylko z dubbingiem)
Byłem na tym w kinie z 6 latka. Młoda chciała wychodzić, bo ja nudził ten film. Szczerze mówiąc mnie też. Początek dłuży się masakrycznie i wygląda jak gdyby dorobili go na koniec by przedłużyć film. Animacja jest piękna. Są zwierzątka, więc jest git. Potem standardowa, ckliwa historia w niczym nie będą oryginalna czy wyjątkowa. Po 2 tygodniach zapomniałem, że taki film istniał. Dałbym 5-6/10 coś takiego. Zachwytów nie rozumiem, ale ludzie maja tendencje do masakrycznego przeceniania wszystkiego co smutne, a więc wchodząc tu byłem pewien, że będzie 10/10. Swoją drogą 10 powinny mieć produkcje przełomowe, a Wy walicie nimi na lewo i prawo. Nie można się tym w ogóle zasugerować później, skoro z 30% produkcji wszelkiej maści ma wg Was 10/10. Blisko 10 to bywał u Was nawet tak fatalny serial jak coś tam ze Smokami ;). Ogarnijcie się, bo skrócę łańcuch.