GryGry Wideo

Indika (2024)

Denerwują Was te wszystkie symulatory chodzenia, w których często błąkamy się bez celu i robimy bezsensowne rzeczy? Zagrajcie w Indikę, gdzie tę symulację wyniesiono do granic absurdu, i w której już na samym początku autorzy każą nam robić rzeczy (pozornie) niemające żadnego sensu.

Początkowo miałem wrażenie, że w ten sposób Indika próbuje naśmiewać się z innych sztampowych symulatorów chodzenia. Dopiero później zrozumiałem, że cel tego zabiegu był zdecydowanie głębszy. A im bardziej zanurzałem się w tę grę, tym robiło się bardziej smutno i mroczno. Indika bowiem, jak mało który tytuł, gra na emocjach odbiorcy. I robi to w słodko-gorzki sposób. Główna bohaterka jest młodziutką zakonnicą, która mieszka w klasztorze. Inne zakonnice, delikatnie mówiąc, za nią nie przepadają, traktując ją z wyższością i jak zło konieczne. Dają jej do wykonania najgorsze zadania, czasem niemające żadnego sensu, zachowując się wobec niej zwyczajnie podle. Klasyczne przynieś, wynieś, pozamiataj.

Pewnego dnia Indika dostaje ważne zadanie. Ma dostarczyć list. Jest to równoznaczne z opuszczeniem bezpiecznego klasztoru i udaniem się w samotną drogę, pełną niebezpieczeństw. Mamy bowiem XIX wiek, jakieś zadupie w Rosji, czasy niespokojne, więc ładne dziewki – bez względu na swoje pochodzenie – mogą okazać się pożądanym łupem. Podczas podróży dziewczyna na szczęście (albo i nieszczęście, zależy z której strony na to spojrzeć) spotyka żołnierza, któremu pomaga i który postanawia jej towarzyszyć w wędrówce, bo okazuje się, że mają wspólny cel.

Indika jest specyficzną grą. Dużo w niej pytań na tematy wiary i chrześcijaństwa. Tego, co jest słuszne, a co nie. Przez całą podróż dziewczynie towarzyszy diabeł, z którym zakonnica wdaje się w egzystencjalne dysputy. Momentami jest mocno, ale mam wrażenie, że autorzy i tak tylko się prześlizgnęli po powierzchni. Mimo wszystko spodziewałem się bardziej ostrego wydźwięku gry.

Gra łączy w sobie kilka gatunków, stanowiąc dość osobliwą mieszankę. Przez większość czasu wydarzenia obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby. Chodzimy, zwiedzając świat, eksplorujemy opuszczone chatki w poszukiwaniu ołtarzyków, przy których można zapalić świeczkę, oraz ikon. Czasem rozwiążemy jakąś zagadkę środowiskową. Nie ma tu walki, więc w teorii rozgrywka powinna być łatwa, prosta i przyjemna. No nie do końca. Momentami – w retrospekcjach, w których cofamy się do młodzieńczych lat dziewczyny – gra zmienia się w typową zręcznościówkę, wywracając kompletnie rozgrywkę i zmieniając perspektywę. To był moment, w którym musiałem porzucić standardowe sterowanie klawiaturą i myszą i brać pada do łapy, bo inaczej nie szło tych momentów ogarnąć. Niektóre z nich wymagają bowiem niemal małpiej zręczności – przeklęte niech będzie skakanie po żabach. 😉 Z drugiej strony, mało gram w zręcznościówki, więc może stąd te problemy.

„Czułem powołanie w życiu swym na księdza; albo też żołnierski włożyć but. Lecz poznałem, że mi ani ten ani tamten nie mają już czego bronić.”*

Podczas gry utwierdzałem się coraz bardziej w przekonaniu, że ten cytat stanowiłby idealne podsumowanie kwestii wiary tytułowej Indiki. Podobnie jak w grze, podmiot liryczny wyraża w nim swoje rozczarowanie wartościami narzucanymi przez kościół, który często wypacza ich pierwotne znaczenie. Indika, żyjąc przez kilka lat w klasztornym odosobnieniu, nabrała przekonania, że ta instytucja utraciła swoją pierwotną misję i nie jest już w stanie bronić wartości, które kiedyś reprezentowała. Gra na szczęście ucieka od taniej kontrowersji i stawia na bardziej złożoną opowieść o poszukiwaniu własnej drogi, niezależnie od narzucanych dogmatów.

Z grą spędziłem około 7 godzin, których kompletnie nie żałuję. Było warto, mimo iż w zręcznościowych momentach miałem ochotę rzucać padem. Pomimo frustracji brałem dwa potężne wdechy i próbowałem jeszcze raz, a potem jeszcze kilka kolejnych, aby ukończyć nieszczęsny etap i czym prędzej dotrzeć do finału tej historii. Byłem bowiem niezmiernie ciekaw, jak potoczą się losy głównej bohaterki. A kiedy już ostatecznie do niego dotarłem i poznałem powody, dla których trafiła do klasztoru, to zrobiło mi się jej autentycznie żal. Tak, wiem, że to postać wirtualna, ale więź, jaką potrafiła zbudować z odbiorcą, była niesamowita. Poproszę więcej takich gier.

Indika
  • Ocena kr4wca - 8/10
    8/10

*Kat – Bastard

To mi się podoba 3
To mi się nie podoba 0

kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych. Kiedyś NaPograniczu, obecnie FGSK

Related Articles

Komentarzy: 4

      1. Nie. Zdecydowanie Odi profanum. Tego numeru nie powstydzila by się Metallica na Master of Puppets.
        Ale Bastard też, jak najbardziej. Najbardziej Róże. W ogóle cała płyta. Najlepszy polski trash ever.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Kat najbliżej Metalliki był na Oddechu Wymarłych Światów. Świetna płyta, wręcz rewelacyjna. Później na szczęście poszli w swoją stronę i nagrali Róże, najbardziej psychodeliczny album w historii zespołu, z którego pogarda do boga aż się wylewa.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button