Ech, jak tylko człowiek wyjedzie na tygodniowe wakacje, to od razu dzieją się dwie rzeczy. Po pierwsze – łapie jakiegoś egzotycznego wirusa, który psuje połowę wyjazdu. Po drugie – przegapia największą aferę związaną z Martinem od czasu… hmmm… w zasadzie to od czasów niepamiętnych.
Tym, którzy nie wiedzą jeszcze, o co chodzi, pospiesznie tłumaczę. Otóż GRRM zapowiadał od jakiegoś czasu, że napisze na swoim blogu notatkę (dość gorzką) o drugim sezonie Rodu Smoka. Większość fanów (w tym ja), zakładała, że Martin po prostu wskaże, iż pomysł ograniczenia sezonu do ośmiu epizodów był fatalny, opowie coś o negatywnych konsekwencjach strajku scenarzystów (mimo że strajk popiera) i może powie, że trzeci sezon będzie lepszy. Nic z tych rzeczy! Martin zaatakował showrunnera, Ryana Condala. Wiecie, tego samego, z którym jak wieść gminna niosła, pracowało mu się znacznie lepiej niż z Benioffem i Weissem. Notatka wprawdzie bardzo szybko z internetu zniknęła, ale od czego mamy Wayback Machine? Poniżej przedstawiam Wam tłumaczenie jej treści, wraz z moim komentarzem.
W lipcu, po dwóch pierwszych odcinkach drugiego sezonu Rodu Smoka, obiecałem Wam, że podzielę się kilkoma przemyśleniami na temat Juchy i Twaroga… oraz zaginionego Maelora…
To były świetne odcinki: dobrze napisane, doskonale wyreżyserowane, z mocnymi kreacjami aktorskimi. Świetny sposób na rozpoczęcie nowego sezonu. Zarówno fani, jak i krytycy zdawali się zgadzać. Tylko jeden aspekt tych odcinków wzbudził istotne kontrowersje: sposób przedstawienia Juchy i Twaroga oraz śmierć księcia Jaehaerysa. Z tego, co widziałem w komentarzach w internecie, opinie były podzielone. Czytelnicy „Ognia i krwi” uznali tę sekwencję za rozczarowującą, słabą w porównaniu z tym, czego się spodziewali. Widzowie, którzy nie czytali książki, nie mieli takich problemów. Większość z nich uznała tę scenę za prawdziwy cios w serce, tragiczną, przerażającą, jak z koszmaru. Niektórzy przyznawali, że doprowadziła ich do łez.
Zgadzam się z obiema stronami.
W mojej książce Aegon i Helaena mają trójkę dzieci, a nie dwoje. Bliźnięta, Jaehaerys i Jaehaera, mają sześć lat. Mają też młodszego brata, Maelora, dwulatka. Kiedy Jucha i Twaróg włamują się do Helaeny i dzieci, mówią jej, że przyszli pomścić śmierć księcia Lucerysa. Syn za syna. Jednakże, ponieważ Helaena ma dwóch synów, żądają, aby wybrała, który z nich ma umrzeć. Królowa opiera się i oferuje swoje życie w zamian, ale zabójcy nalegają, że musi to być syn. Jeśli nie wskaże jednego, zabiją całą trójkę dzieci. Aby uratować życie bliźniakom, Helaena wskazuje Maelora. A jednak Jucha zabija starszego chłopca, Jaehaerysa, podczas gdy Twaróg mówi małemu Maelorowi, że jego matka chciała jego śmierci. (Czy chłopiec jest wystarczająco duży, aby to zrozumieć, nie jest wcale pewne).
W serialu wygląda to inaczej. W „Rodzie Smoka” nie ma Maelora, są tylko bliźniaki (oboje wyglądają na młodszych niż sześć lat, ale nie jestem dobry w ocenianiu wieku dzieci). Jucha nie potrafi odróżnić bliźniaków, więc Helaena ma wskazać, który z nich jest chłopcem (spojrzenie pod piżamę chłopca mogłoby to wyjaśnić, bez angażowania matki). Zamiast ofiarować swoje życie, aby uratować dzieci, Helaena oferuje im naszyjnik. Jucha i Twaróg nie są zainteresowani. Jucha odcina głowę księcia Jaehaerysa. Oszczędzono nam tego widoku, wystarczył efekt dźwiękowy.
To bez wątpienia krwawa, brutalna scena. Jak mogłoby być inaczej? Niewinne dziecko jest mordowane na oczach matki.
Ale wciąż uważam, że scena w książce jest silniejsza. Czytelnicy mają rację. Dwaj zabójcy są w książce bardziej okrutni. Uważam, że aktorzy grający zabójców w serialu byli doskonali… ale postacie w „Ogniu i krwi” są bardziej okrutne, surowsze i przerażające. W serialu Jucha jest członkiem złotych płaszczy. W książce to były członek straży miejskiej, pozbawiony funkcji za pobicie kobiety na śmierć. Jucha z książki to typ człowieka, który mógłby uznać za zabawne zmuszenie kobiety do wyboru, który z jej synów ma umrzeć, a jeszcze bardziej – zabicie chłopca, którego matka próbowała uratować. Twaróg z książki jest jeszcze gorszy, wprawdzie nie kopie psa, to prawda, ale to on mówi Maelorowi, że jego matka chce jego śmierci. Sugerowałbym też, że Helaena wykazuje więcej odwagi, więcej siły w książce, oferując swoje życie, aby ratować syna. Oferowanie kawałka biżuterii to po prostu nie to samo.
Moim zdaniem „Sophie’s Choice” był najsilniejszą częścią tej sekwencji, najmroczniejszą, najbardziej brutalną. Bardzo żałowałem jej utraty. I sądząc po komentarzach w internecie, większość fanów wydaje się zgadzać.
Tu słowo komentarza ode mnie, gorączkującego DaeLa. Zasadniczo zgadzam się z Martinem, ale dołożę swoje trzy grosze. Problemem tej sceny było również przyjęcie perspektywy Juchy i Twaroga. My cały zamach obserwowaliśmy, śledząc ich eskapadę i niemalże kibicując im, ilekroć byli na granicy schwytania. To jest FATALNY sposób na wprowadzenie sceny tak zaskakującej i brutalnej jak morderstwo Jaehaerysa.
Kiedy Ryan Condal pierwszy raz powiedział mi, co zamierza zrobić, dawno temu (chyba w 2022 roku), argumentowałem przeciwko temu, z wszystkich tych powodów. Nie argumentowałem jednak długo ani gorąco. Zmiana osłabiła sekwencję, jak sądziłem, ale tylko trochę. A Ryan miał, jak się wydawało, powody; nie chcieli zajmować się obsadzaniem kolejnego dziecka, zwłaszcza dwuletniego malucha. Dzieci w tym wieku nieuchronnie spowalniają produkcję, a byłyby też implikacje budżetowe. Budżet już stanowił problem w „Rodzie Smoka”, więc miało sens oszczędzać pieniądze tam, gdzie to możliwe. Ponadto Ryan zapewnił mnie, że nie tracimy księcia Maelora, tylko go odroczymy. Królowa Helaena mogłaby nadal urodzić go w trzecim sezonie, prawdopodobnie po zajściu w ciążę pod koniec drugiego sezonu. To miało dla mnie sens, więc wycofałem swoje zastrzeżenia i zgodziłem się na zmianę.
Auć! Cios pierwszy. Condal odbiera nam genialną scenę, żeby przyoszczędzić na gaży dziecka, które pewnie byłoby obecne na planie 1-2 dni.
Wciąż uwielbiam ten odcinek, a sekwencję z Krwią i Serem w szczególności. Utrata „Wyboru Helaeny” osłabiła scenę, ale nie w wielkim stopniu. Tylko czytelnicy książki zauważyliby jego brak; widzowie, którzy nigdy nie czytali „Ognia i krwi”, nadal uznaliby sceny za poruszające. Maelor właściwie nic nie zrobił w scenie. Jak mógł? Miał tylko dwa lata.
Jednak jest jeszcze jeden aspekt usunięcia młodego księcia.
Ci z Was, którzy nienawidzą spoilerów, POWINNI PRZESTAĆ CZYTAĆ TUTAJ. Poniżej będą spoilery, przynajmniej dla czytelników. Jeśli nigdy nie czytaliście „Ognia i krwi”, może to nie ma znaczenia, bo wszystko, co tu „zaspokoję”, to rzeczy, które dzieją się w książce, a które NIGDY nie wydarzą się w serialu. Zaczynając od samego Maelora.
Gdzieś pomiędzy początkową decyzją o usunięciu Maelora, a później, podjęto dużą zmianę. Narodziny księcia nie miały już być tylko przesunięte do sezonu 3. On nigdy się nie urodzi.
Cios drugi, zaczynamy spoilerowanie.
Większość z Was, jak przypuszczam, wie co to efekt motyla.
Tak, kilka lat temu powstał film o takim tytule. To również znane pojęcie w teorii chaosu. Ale większość fanów science fiction po raz pierwszy zetknęła się z tym pomysłem w klasycznej opowieści o podróżach w czasie Raya Bradbury’ego, „Dźwięk grzmotu”, w której podróżnik w czasie z teraźniejszości panikuje i miażdży motyla podczas polowania na T-Rexa. Kiedy wraca do swoich czasów, odkrywa, że świat zmienił się w ogromny i przerażający sposób. Jeden martwy motyl napisał na nowo historię. Lekcja jest taka, że zmiana rodzi zmianę, a nawet małe i pozornie nieistotne zmiany w linii czasu — lub historii — mogą mieć głęboki wpływ na wszystko, co nastąpi.
Maelor jest dwuletnim maluchem w „Ogniu i krwi”, ale jak nasz motyl, ma wpływ na historię nieproporcjonalny do swoich rozmiarów. Czytelnicy mogą pamiętać, że kiedy wydaje się, iż Rhaenyra i jej Czarni mają zdobyć Królewską Przystań, królowa Alicent zaczyna martwić się o bezpieczeństwo pozostałych dzieci Helaeny i podejmuje kroki, aby je uratować. Zadanie to powierzono dwóm rycerzom Gwardii Królewskiej. Ser Willis Fell otrzymał polecenie dostarczenia księżniczki Jaehaery do Baratheonów w Końcu Burzy, podczas gdy Maelora powierzono Ser Rickardowi Thornowi, aby eskortował go przez Mander i dotarł do armii Hightowerów, zmierzającej do Królewskiej Przystani.
Willis Fell bezpiecznie dostarcza Jaehaerę do Baratheonów, ale Ser Rickard ma mniej szczęścia. On i Maelor docierają aż do Gorzkiego Mostu, gdzie rycerz zostaje zdemaskowany jako członek Gwardii Królewskiej. Ser Rickard walczy dzielnie, by chronić młodego księcia i zapewnić mu bezpieczeństwo, ale nie dociera nawet na most, gdy jakieś bełty z kuszy go powalają, a książę Maelor zostaje wyrwany z jego ramion… i niestety rozerwany na kawałki przez tłum walczący o chłopca i ogromną nagrodę, którą Rhaenyra zaoferowała za jego pojmanie.
Czy to wszystko pojawi się w serialu? Może… ale nie widzę jak. Wydaje się, że motyle temu przeczą. Można by ewentualnie sprawić, by podopieczną Ser Rickarda była Jaehaera zamiast Maelora, ale Jaehaera nie może zostać zabita, ma ogromną rolę do odegrania jako dziedziczka Aegona. Można by ewentualnie uczynić Maelora noworodkiem zamiast dwulatkiem, ale to pomieszałoby już i tak zagmatwaną oś czasu. Nie mam pojęcia, co Ryan zaplanował — jeśli w ogóle coś zaplanował — ale biorąc pod uwagę brak Maelora w odcinku 2, najprostszym sposobem byłoby po prostu całkowite go porzucenie, porzucenie wątku, w którym Alicent próbuje ocalić dzieci, wyeliminowanie Rickarda Thorne’a lub wysłanie go z Willisem Fellem, aby Jaehaera miała dwóch strażników.
Z tego, co wiem, wydaje się, że Ryan robi właśnie to. To najprostsze, tak, i może mieć sens w kontekście budżetu i harmonogramów zdjęciowych. Ale prostsze nie znaczy lepsze. Scena w Gorzkim Moście ma napięcie, suspens, akcję, przelew krwi, odrobinę heroizmu i dużo tragedii. Rickard Thorne jest co najwyżej postacią trzeciorzędną, większość widzów (w odróżnieniu od czytelników) nigdy nie zauważy, że go nie ma, ponieważ nigdy go nie poznali… ale ja chciałem dać mu tę krótką chwilę heroizmu, odrobinę odwagi, pokazać lojalność Gwardii Królewskiej, niezależnie od tego, czy czarnej, czy zielonej.
Cios trzeci – wymierzony. Przez liczenie pieniążków, nie dostaniemy kolejnej świetnej sceny.
Motyle nie skończyły jeszcze z nami. W książce, gdy wieść o śmierci księcia Maelora i makabrycznym sposobie, w jaki do niej doszło, dociera do Czerwonej Twierdzy, królowa Helaena popełnia samobójstwo. Ledwo mogła znieść widok Maelora, wiedząc, że wydała go na śmierć… a teraz naprawdę nie żyje, jej słowa się spełniły. Żal i poczucie winy są dla niej zbyt ciężkie do zniesienia.
W zarysie Ryana na sezon 3 Helaena wciąż popełnia samobójstwo… bez szczególnego powodu. Nie ma nowej tragedii, nie ma wydarzenia, które mogłoby przytłoczyć młodą królową.
Cios czwarty – spoiler pełną gębą, dowiadujemy się jak Condal planuje uśmiercić Helaenę. Ale gwoli małej polemiki muszę wejść GRRM-owi w słowo. Tak naprawdę to dał nam w książkach kilka wersji powodów, dla których królowa nie żyje. Niektórzy spekulują, że to morderstwo.
No i pozwolę sobie dorzucić coś, o czym Martin nie napisał. Uważam, że jednym z „mocniejszych” fragmentów książki był ten, gdy lady Caswell, pani Gorzkiego Mostu, prosiła księcia Daerona o warunki kapitulacji takie, jakie otrzymała lady Merryweather. Daeron odparł, że lady Caswell dostanie te same warunki kapitulacji, jakie Gorzki Most zaoferował Maelorowi. Po czym doszczętnie spalił miasto.
A ostatni motyl pojawia się wkrótce potem.
Królowa Helaena, słodka i łagodna dusza, jest bardzo lubiana przez małych ludzi w Królewskiej Przystani. Rhaenyra nie była, więc kiedy zaczęły pojawiać się plotki, że Helaena nie popełniła samobójstwa, lecz została zamordowana na rozkaz Rhaenyry, lud szybko w to uwierzył. „Tej nocy Królewska Przystań podniosła się w krwawych zamieszkach”, napisałem na str. 506 „Ognia i krwi”. To początek końca panowania Rhaenyry nad miastem, ostatecznie prowadzący do szturmu na Smoczą Jamę. Pasterz zmusza Rhaenyrę do ucieczki i powrotu na Smoczą Skałę… i jej śmierci.
Maelor sam w sobie znaczy niewiele. To małe dziecko, nie ma żadnej linii dialogowej, nie robi niczego, po prostu umiera… ale gdzie i kiedy, i jak, to ma znaczenie. Utrata Maelora osłabiła zakończenie sekwencji z Juchą i Twarogiem, ale kosztowała nas również scenę w Gorzkim Moście, ze wszystkimi jej horrorami i heroizmem, podważyła motywację do samobójstwa Helaeny, a przecież to właśnie przez nią tysiące wyszły na ulice, domagając się sprawiedliwości dla swojej „zamordowanej” królowej. Nic z tego nie jest niezbędne… ale wszystko to służy celowi, wszystko pomaga połączyć linie fabularne, aby wydarzenia następowały po sobie w sposób logiczny i przekonujący.
Co zaoferujemy fanom w zamian, gdy już zabijemy te motyle? Nie mam pojęcia. Nie przypominam sobie, żebyśmy z Ryanem kiedykolwiek o tym rozmawiali, przynajmniej odkąd powiedział mi, że nie będzie drugiego syna Aegona. Sam Maelor nie jest niezbędny… ale jeśli jego utrata oznacza, że tracimy także Gorzki Most, samobójstwo Helaeny i zamieszki, cóż… to znacząca strata.
I czekają nas jeszcze większe i bardziej toksyczne motyle, jeśli „Ród Smoka” pójdzie naprzód z niektórymi zmianami planowanymi na sezony 3 i 4…
GRRM
I to, proszę Państwa, jest bardzo, ale to bardzo ostry atak. Atak, którego nigdy nie doświadczyli Benioff i Weiss, mimo że ich winy na tym polu były znacznie większe. Czemu GRRM się tak rozeźlił? Poza powodami, które nam zaprezentował, przypuszczam, że w grę mogło wejść to, że poczuł się oszukany. Wyraźnie zaznacza, że umawiał się z Condalem na coś innego. Teraz jego dość ostentacyjna zapowiedź, że nie będzie brał udziału w spotkaniu ze scenarzystami serialu, wydaje się być zrozumiała.
No cóż, więcej takich notek pewnie nie dostaniemy, przynajmniej biorąc pod uwagę jak szybko GRRM dokonał jej usunięcia. Ale przyznam, że była to bardzo ciekawa i pouczająca lektura.
Z tym dzieckiem na planie to nie chodzi o gaże tylko o harmonogram.
Kilkuletnie dziecko jest bardzo losowe jak idzie o zachowanie (chyba że śpi). Produkcję spowalniają różne epizody na planie, aktorzy lub reżyserzy dorzucają duble tych samych scen a mówimy o profesjonalistach którzy rozumieją (zazwyczaj) co robią.
W świetle ograniczenia serialu z powodów budżetowych widzę sytuację w której idzie z góry postanowienie ograniczenia jakichkolwiek elementów ktore mogą zwiekszac wydatki. A więc ograniczono także liczbę występujących w serialu dzieci.
Ma to swoje negatywne reperkusje? Ma.
Dało się to zrobić inaczej? Pewnie tak.
Ale jednocześnie taki argument rozumiem w pełni .
Co do samego Martina to najgorszy dla mnie jest ostatni akapit. Błędy i kłopoty w drugim sezonie to cos z czym można się pogodzić na zasadzie „było minęło „. Ale tu ewidentnie powinniśmy czekać na różnego rodzaju hocki klocki w przyszłości (może śmierć smoka Aegona?).
O ile utratę całego wątku Maleora i łączących się z nim wydarzeń można mimo wszystko przeżyć – są to sceny dramatyczne, ale serial ma jednak swoje ograniczenia, nie tylko czasowe, ale tez fabularne i, co mocno podkreśla Martin, ale co jest oczywiste, budżetowe – i o ile można w teorii założyć, że samobójstwo Haleany można uzasadnić logicznie w inny sposób (wystarczająca jest śmierć jednego syna, do tego samotność, a może także szaleństwo/rozpacz wywołana wizjami pokazującymi zagładę Domu Targaryenów i jej najbliższych) ostatnie zdanie notki Martina jest szalenie niepokojące. Pytanie czy ma to związek ze zmianą losów Otta, wywróceniem do góry nogami wątku Owcokrada, czy z zupełnie czymś innym.
Bo dzisiaj wszystkie środki artystycznego przekazu muszą być chamskie i bezpośrednie. Nie ma już takich detali, których przeciętny hamburger mógłby nie wyłapać. Dlatego też tak silne jest girl power w serialu żeby widz nie musiał sam niczego analizować. On ma dostać co 5 minut info, że kobiety coś tam potrafią a mężczyźni czasem się mylą. (a że wyszlo: kobiety zawsze są cacy to inna sprawa)
To wszystko wina GRRM , zamiast skupić się na pisaniu to zajmuje się jakimiś serialami , może jak się pokłóci z ekipa to skończy szybciej wichry zimy? a może już je skończył i dlatego tak cwanikuje bo z sprzedaży samej książki zarobi dużo $
„Tak naprawdę to dał nam w książkach kilka wersji powodów, dla których królowa nie żyje. Niektórzy spekulują, że to morderstwo.”
Wiadomo, że morderstwo. Rhaenyra Okrutna jak kogoś nie zamorduje przed pójściem do łóżka to potem nie ma orgazmu, prawda? 😛
Ja bym dodał, że Martina mogła zirytować pewna paralela. Brak sensownie uargumentowanego wątku niechęci ludu do Rhaenyry i w konsekwencji utraty przez nią władzy, rodzi skojarzenia z brakiem sensownie uargumentowanego wątku niechęci ludu Westeros do Daenerys, co pogłębia jej izolację, wściekłość i w końcu szaleństwo zakończone jej śmiercią
Słuszna uwaga. Istnieje spore niebezpieczeństwo, że zechcą iść tą drogą.
Nie wiem co było dla mnie gorsze – wycięcie Nettles, dziwne wycieczki Rhaenyry i Alicent czy propozycja układu tej drugiej i de facto zdrada dzieci (które książkowa Alicent imo kochała).
W ogóle to jest dla mnie jeden z takich ogólnych zarzutów – w serialu bardzo wybiela się (i czarnych) Rhaenyrę i pokazuje jako tą dobrą i pozbawia się praktycznie wszystkich negatywnych książkowych cech (nawet wyglądu) a z zielonych takich typowych złoli.
I naprawdę nie wiem jak bez robienia Rhaenyry Okrutnej dojdá do konkluzji książkowej, że ta wyniszczająca walka o sukcesję w długoletniej perspektywie nie odniosła żadnego sukcesu, bo nawet potomkowie Rhae nie uznawali jej za królową, a jej rządy ucementowały to, by kobiety nie były w sukcesji.
A jakie są te książkowe negatywne cechy Rhaenyry, których tu rzekomo nie pokazują? Może wymień parę?
Co zaś do królów uznanych i nieuznanych to decyduje fakt koronacji w KP przed obliczem Wiary, a nie jakies tam widzimisię. Dlatego w poczcie królów figuruje Maegor Okrutny, choć wszyscy są zgodni, że tron ukradł i zasiadł na nim bezprawnie, a nie figuruje Rhaenyra. Mimo całej mojej sympatii do Rhaenyry trudno uznać tę szopkę koronacyjną na Smoczej Skale z rąk Daemona za prawidłową. Jak powiedział sam Cregan Stark: „Aegon był złodziejem i uzurpatorem, ale królem”.
Muszę przyznać, że nie zgadzam się z Martinem w kwestii powodu samobójstwa Haeleny. Sam podał tych powodów kilka…
Haelena przeżyła wystarczająco wiele, aby popełnić samobójstwo bez dowiedzenia się o śmierci 2 latka. Może też zginąć nie na wskutek samobójstwa. Ta zmiana według mnie nie jest aż tak tragiczna, o ile w ogóle. Choć scena Juchy i Twaroga była dla mnie bez emocji i do zapomnienia.
Dużo gorszą zmianą jest zrobienie z dwóch stron przyjaciół. To zabija ich wolę walki, złość, nienawiść. Po co walczą? Bo tak trzeba? Nie ma to logicznego sensu.
W dodatku wyobraźcie sobie co czuł Martin, jak w serialu Otto wyśmiał pomysł Cole’a i Aegona, a w książce to było sprytne. Oni tutaj dokonują zmian totalnych. Gdyby nagrywali GOT od początku, to Jaimie i Cersei brzydziliby się kazirodztwem, a Lady Stark kochałaby Jona Snowa jak własnego syna.
Po prostu ten sezon jest bardzo nierówny i często słaby i nudny. Wejdźcie na filmweb poczytajcie komentarze. Zrobili z królowej idiotkę, tu ciągle majaki w Harrenhal, tam teleportacje bo przecież nikt niekogo nie sprawdza kto wchodzi do miasta czy pałacu. To poziom taniej bajeczki a nie poziom GOT
Obawiam się, że Helaena zabije się dla wyższych celów, bez powodu, gdyż taka właśnie jest jej rola. Ludzie sami zaczną sobie dorabiać do tego ideologię a o to, jak już się przekonaliśmy w poprzednim sezonie, w stolicy nie tak trudno.
Martin nie ma szczęścia do twórców którzy przenoszą jego książki na ekran, najpierw Benioff i Weiss z którymi na początku było dobrze, żyli w zgodzie ale z czasem zaczęły się nieporozumienia, pewnie też kłótnie i ich drogi się rozeszły. Tutaj jest podobna sytuacja a przynajmniej zaczyna być podobna. Przy 1 sezonie chwalił Condala a teraz wręcz przeciwnie, zaatakował go. Oczywiście Martin ma swoje powody, ale wychodzi na to że współpraca nie układa się tak dobrze jak przedstawiają to w mediach. Ach, historia lubi się powtarzać.
Nie żebym bronił teamu D&D, ale gdy w końcu nie mieli materiału źródłowego, z którym mogliby pracować, to sami musieli uzupełniać fabularne luki, wiadomo z jakim skutkiem.
Niech się weźmie za pisanie książek zamiast robić niepotrzebne dramy. A może niech przypomni ostatnie sezony Gry o Tron, które były tragiczne?
Nic nie napisze, bo go wybory stresują. Tak od 8 lat.
Chciałbym tu się odnieść do zaprezentowanych grafik, bo wcześniej tego nie zrobiłem – genialne są:D
„Królowa Helaena, słodka i łagodna dusza, jest bardzo lubiana przez małych ludzi w Królewskiej Przystani.”
W końcu królowa którą mogą polubić Tyrion i Grosik !
Kolejne newsy od Martina, gdzie znów nie wyraża się zbyt dobrze o „Rodzie Smoka” (chociaż w sposób bardziej zawoalowany). Co ważniejsze (i gorsze) mamy potwierdzenie 100 procentowe, że Wichry nadal powstają, czyli nadal nie są gotowe. Co więcej – pisanie idzie mu z trudem…
https://georgerrmartin.com/notablog/2024/09/09/a-belated-blog/
Martin i „Wichry zimy” to już znany temat, ale na krajowym podwórku mamy podobną sytuację. Robert M. Wegner i „Opowieści z meekhańskiego pogranicza”, gdzie od sześciu lat czekamy na szósty tom. „Dusza pokryta bliznami” PODOBNO jest napisana, miała być już wydana chyba dwa lata temu. Teraz jest informacja, że trafiła dopiero do redakcji. W tym roku nie wyjdzie. Zbieżność z Martinem, że oba cykle utknęły na szóstym tomie. Jakiś pechowy czy co? Może jakiś tekst o tym cyklu? Były kiedyś tu teksty o Meekhanie.
Dlatego lepiej jest czytać zakończone serie.
A teksty o Meekhanie będą, ale raczej nie w najbliższym czasie.
Tylko, że tutaj jest jakaś poważna choroba autora oraz jakieś inne poważne problemy osobiste. Plus chyba (tego nie jestem pewny) zmienił się redaktor odpowiedzialny za serię. Co do Meekhanu to dzisiaj zacząłem coś tam powoli sobie pisać (a raczej porządkować różne rozsypane myśli) tylko, że pewnie to nie ode mnie chcielibyście tych tekstów.
Wszelkie teksty są mile widziane:) ja akurat nie interesuję się tym uniwersum, ale może zacznę.
No tak jak mówiłem zmienił się redaktor od Meekhanu. Marcin Zwierzchowski zastąpił Michała Cetnarowskiego i donosi, że książka jest skończona, ale redaktor dostaje je w częściach a autor jeszcze ją poprawia. Nie ma najmniejszych szans na 2024, pewnie dopiero druga połowa 2025 jest realna. Najpewniej jakiś maj-czerwiec.
Daelu czy planujesz powrót do PDM? Miałbym pytanie, które nawet mogłoby rozwinąć się na Obłąkaną Spekulację. Dotyczy ona Tyriona i tego w jaki sposób postrzega on Cersei.
Tyrion i Cersei – proszę powiedz mi, jestem ciekawa