FilmyRecenzje Filmowe

Obcy: Romulus (2024)

Po seansie najnowszej, dziewiątej już odsłony „Obcego” mam tak mieszane uczucia, że trudno to wyrazić słowami. Jestem jednocześnie poważnie zirytowany i zachwycony, rozczarowany i usatysfakcjonowany. Ten dualizm towarzyszył mi przez całe dwie godziny w kinie, a sam film wygląda jak dwa różne filmy zlepione w jeden, przy czym ten drugi zdaje się być połączony z pięcioma innymi. Czy to bez sensu? Niekoniecznie.

Zacznę od podstaw. Rain Carradine (w tej roli Cailee Spaeny) utknęła na planecie zarządzanej przez Weyland-Yutani, gdzie panują dramatycznie złe warunki do życia i pracy, z niewielkimi szansami na przeżycie i żadnymi perspektywami. Andy (David Jonsson) to android i jednocześnie przyszywany brat Rain. Kiedy możliwość ucieczki z tego piekła przepada (korporacja zmienia zasady gry i wydłuża czas, jaki muszą tam spędzić), pojawia się nowa nadzieja. Przyjaciele Rain odnajdują na orbicie opuszczony statek kosmiczny i snują plan: „pożyczyć” kriokapsuły i wyruszyć w poszukiwaniu lepszego życia w innym systemie. Jednak statek okazuje się być opuszczoną stacją badawczą, a na miejscu czeka ktoś, kto wydaje się znajomy, ale jednak zupełnie obcy…

Początek filmu jest fantastyczny. Akcja rozgrywa się 20 lat po wydarzeniach na pokładzie Nostromo. Mamy tu prostą historię, główną bohaterkę z sensowną motywacją, jasno określony cel i przewidywalną przeszkodę. Bez nadmiaru wątków, bez zbyt wielu postaci, wszystko jest skromne, kameralne i… piękne. „Romulus” to najlepiej wyglądający i brzmiący „Obcy” od bardzo dawna. „Prometeusz” był śliczny, ale wprowadzał nowy, inny styl. Ta najnowsza część łączy w sobie zalety pierwszych dwóch filmów pod względem audiowizualnym. Doskonałe scenografie, fantastyczne efekty specjalne bazujące na rzeczywistych, a nie komputerowo generowanych elementach. Mówię tu zarówno o wnętrzach, wyposażeniu, jak i o samych ksenomorfach oraz facehuggerach, które wyglądają jak żywe. Sceny szerokich ujęć, szczególnie w kosmosie, są genialne, a atmosfera gęsta jak w filmach, które dały początek serii.

Jest jednak pewien niewielki, lecz fabularnie znaczący element, który zepsuto na całej linii. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale nasi bohaterowie napotykają postać, która jest nowa, choć nie do końca, a jej rola ma spory wpływ na fabułę. Wizualne przedstawienie tej postaci jest tak niewiarygodnie nieudane, że trudno uwierzyć, że przeszło to przez proces postprodukcji. Miałbym kilka pomysłów na to, jak można było to zrobić lepiej, a przecież nie jestem zawodowcem.

Napisałem, że to jeden element, ale jest on niczym kamyk, który wywołuje lawinę. Lawinę, która zamienia świetnie zapowiadający się film w festiwal żenady, bezczelnego recyklingu i fanserwisu na poziomie, który woła o pomstę do nieba. Wygląda to tak, jakby reżyser, Fede Álvarez, nakręcił 75 minut filmu, po czym do akcji wkroczyli smutni panowie zarządzający produkcją (wśród nich Ridley Scott) i przejęli kontrolę. Co więcej, ci panowie wrzucili do miksera AI pierwsze cztery filmy i „Prometeusza”, po czym poprosili o „wygenerowanie” scenariusza na ostatnie 50 minut filmu. I żeby koniecznie pojawiły się wszystkie kultowe sceny i cytaty z poprzednich produkcji.

Może nie będzie to problemem dla osób, które widziały poprzednie odsłony dawno temu i raz, niewiele pamiętając. Dla mnie, fana i człowieka, który „jedynkę” czy „dwójkę” zna niemal na pamięć, to było żenujące. Hicks pokazuje Ripley, jak używać karabinu? Jest. Scena, gdy ksenomorf zbliża się do Ripley i wyciąga drugą szczękę? Jest. Rój w kanałach wentylacyjnych? Oczywiście. Szyb windy z „trójki”? No pewnie. I tak dalej, i tak dalej…

Najgorsze, że fabuła przestaje mieć sens, a film dyskredytuje własne osiągnięcia z pierwszej godziny seansu. Klimat po prostu umiera, a dostajemy marnej jakości teen-slasher, który próbuje kopiować znane sceny. Autorzy drugiej połowy opowieści najwyraźniej nie znają (albo nie rozumieją) filmów, na których się wzorują. Kultowe „Get away from her, you b***!”* pada tutaj w tak bezsensownym momencie i w tak beznadziejny sposób, że trudno to nawet opisać.

Jeśli chodzi o obsadę, to jest to drugi (po „Civil War”) film, w którym oglądam Cailee Spaeny i nadal nie rozumiem, skąd te zachwyty. Dziewczyna jest poprawna, ale absolutnie nie pokazuje niczego wyjątkowego. Natomiast David Jonsson jako Andy jest zdecydowanie najjaśniejszym punktem w całym filmie pod względem aktorstwa. Z powodów uzasadnionych fabularnie musi zmieniać swoje zachowanie i sposób mówienia więcej niż raz, a wypada to naturalnie i świetnie buduje jego postać. Smutne jest jednak to, że najwięcej życia, charakteru i emocji ma w sobie android. Znamienne.

Trudno się temu dziwić, skoro reszta postaci to papierowe wydmuszki, którym nie nadano żadnej tożsamości. Brakuje czasu na oddech, na lepsze poznanie bohaterów. Na początku widać pewne zalążki, ale potem aktorzy po prostu odgrywają sceny znane nam z poprzednich części**. Nie ma więc możliwości, by emocjonalnie się z nimi związać czy utożsamić, bo są jedynie marionetkami w fanowskiej wersji tego, co już znamy.

Nie pomaga też wiek aktorów. Wszyscy są bardzo młodzi i zupełnie nie wyglądają na ludzi zmęczonych pracą w ciężkich warunkach, wręcz przeciwnie. Mają gładkie, piękne twarze, stąd skojarzenia z podgatunkiem teen-slasherów albo z produkcjami w stylu „Igrzysk śmierci”.

Wyszedłem z kina naprawdę zły, bo ten film mógł (i powinien) być najlepszym od czasów „dwójki”. Serio, jest tu masa świeżych i ciekawych pomysłów. Stacja kosmiczna miewa przerwy w dostawie grawitacji, co wpływa na sposób radzenia sobie z zagrożeniem. Okazuje się, że istnieje sposób, by człowiek był niewidzialny dla facehuggera (prosty i genialny). Do tego presja czasu – bohaterowie mogą przebywać na stacji tylko przez określony czas. I to w czasie rzeczywistym! Daje to naprawdę spore pole do popisu w budowaniu napięcia.

Nie wiem, na ile moja teoria, że im bliżej finału, tym bardziej Álvarez tracił kontrolę, a przejmowało ją studio, jest trafna, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że są tu momenty, od których wszystko nagle zaczyna iść w złą stronę. A co do dodania pewnych wątków (zupełnie niepotrzebnych) z „Prometeusza” to nawet wiem, którego z producentów podejrzewać…

Podoba mi się też styl, w jakim stworzono elementy otoczenia związane z cyklem narodzin i rozwoju ksenomorfa. Jest to jeszcze bardziej dosadne i obrazowe, jeśli chodzi o podobieństwo do ludzkich narządów rozrodczych. Mam jednak wrażenie, że z każdą kolejną częścią w serii, czas od facehuggera do w pełni rozwiniętego osobnika skraca się wykładniczo. Obecnie to jakieś 20-25 minut…

Na koniec nie wiem, czy polecić ten film, czy nie. Raczej tak, bo pierwsza połowa jest naprawdę dobra. Druga – jeśli nie pamiętacie poprzednich części – też może się podobać. Klimat jest, wszystko wygląda fenomenalnie. Mnie osobiście szkoda, bo to mógł być hit, odsłona wymieniana jednym tchem obok „jedynki” i „dwójki”***. Mogło być pięknie, a wyszło świetne 75 minut plus 45 minut totalnego bałaganu i serii niefortunnych zdarzeń. Szkoda. Daję pięć, ale gdybym oceniał tylko do momentu wkroczenia fanserwisu, byłoby minimum 8.

 

Obcy: Romulus (2024)
  • Ocena SithFroga - 5/10
    5/10

*

Jaki był sens facehuggera, chestburstera i narodzin obcego, skoro na stacji czaiło się 50 takich samych ksenomorfów? Cały misternie budowany klimat poszedł w komin, bo zagrożenie ze strony tego jednego obcego było znikome w skali całej stacji.

[collapse]

**

Dlaczego Kay była w ciąży? Czy był na to ciekawy i oryginalny pomysł? Podbicie stawki? Nie, ciąża była potrzebna tylko po to, by odegrać nową wersję cesarki z „Prometeusza” i stworzyć hybrydę do finału a’la „Resurrection”. To tylko jeden z wielu takich zabiegów scenarzystów.

[collapse]

***

Wystarczyłoby, by w trzecim akcie zignorować wszystkie wymuszone nawiązania. Potem zostawić tylko jednego ksenomorfa (i masę facehuggerów), bawić się w kotka i myszkę, zrobić z tego krwisty horror, a dłużej eksperymentować z grawitacją, temperaturą i ciszą. To byłby hit.

[collapse]

To mi się podoba 2
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 26

  1. Chyba pierwsza niepochlebna recenzja jaka czytam. Tak to się większość krytyków zachwyca tym filmem. Alien to nie moja bajka, ot z odskoku oglądałem chyba wszystkie w telewizji. Ten chyba warto obejrzeć i sprawdzić o co tyle szumu.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Warto obejrzeć, zdecydowanie. Tym bardziej, że – jak pisałem w tekście – jak nie znasz albo nie pamietasz Obcych 1-4 to nie będziesz mieć tego deja vu.

      Moja recenzja jest bardzo pochlebna 🙂 Tylko obejmuje 75 ze 119 minut seansu 😉

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. Po co te tajemnice? Wszyscy wiemy o jaką postać chodzi. 🙂 Zaznaczyć, że recenzja spoilerowa i tyle. jak chcę mieć niespodziankę to nie czytam recenzji.

    Filmu jeszcze nie oglądałem, ale czy dobrze zakładam, że te natrętne nawiązania do Prometeusza przypominają trochę zabiegi HBO próbującego ratować gniota, jakim była druga połowa Gry o Tron, poprzez Ród Smoka (a w przyszłości być może też serial o Jonie Snow)? Ostatnio to typowe dla wytwórni, że zamiast przyznać, że wypuściły gówno i zapomnieć, próbują łatać jego sens poprzez inne produkcje. :/

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Tak. Nawiązanie do Prometeusza jest podwójne. O ile pojawienie się czarnego gluta nawet pasuje i nie przeszkadza, o tyle to, co dzieje się w samej końcówce… O mamo, jakie to było złe.

      Miałem dopisać swoje zdanie do recenzji, ale mogę praktycznie powtórzyć wszystkie zarzuty i pochwały SithFroga. Do 75 minuty ten film jest niemal bezbłędny i obłędnie ładny. Uczta dla oczu, uczta dla fanów Obcego, prosty i efektowny film w duchu jedynki. Niestety pod koniec miałem ochotę wleźć pod fotel, a gdybym miał kukurydzę, rzuciłbym nią w ekran. Stosując analogię piłkarską, to ostatecznie ten film jest jak spudłowanie do pustej bramki z 2 metrów. Wystarczyło nie schrzanić na koniec, a oni zrobili wszystko dokładnie nie tak jak trzeba i potknęli się o własne nogi.
      Osobiście dałbym 6. Nie jest to zły film, ale mógł być wspaniały.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. No nie wiem czy wiemy panie Robercie 🙂

      [spoiler]Bo jak myślisz o Ripley to pudło, pojawia się Ash, android z jedynki, a w zasadzie niby nowy, o imieniu Rook, ale ma facjatę Iana Holma. Wygląda to dramatycznie źle, bo to jest mechatroniczna kukła, na którą nieudolnie nałożyli komputerowo ruszające się usta i oczy….[/spoiler]

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Spoilery nie działają na nowej stronie (czasem mam wrażenie, że nic tu nie działa, ale to temat na inną dyskusję). Nie, nie chodziło mi o Ripley. O Asha co prawda też nie, choć słyszałem, że się pojawia. Myślałem, że masz na myśli tytułowego bohatera jedynki. 😉

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  3. Człowieku niw znasz się na dobrym kinie . Teraz to gowno kręcą a obcy jest zajebisty i tyle powiem. Daje mu 10

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Twój komentarz, choć niewątpliwie wynika z braku znajomości kina (która to SithFrog może się dla odmiany pochwalić), pokazuje jeden istotny fakt. Obecnie kręcone filmy, zarówno te na streaming jak i przez wielkie wytwórnie (Disney!) to chały robione przez cholernie przepłaconych chalturzystow. I w zalewie tego szamba nawet taki Romulus może się wydawać młodemu widzowi jakimś wielkim arcydziełem. To trochę jak z Nolanem. Kręci disco polo, ale ciut bardziej ambitne od reszty i uchodzi za wizjonera.
      Polecam się zapoznać z pozostałymi częściami, Romulus jak dobry by nie był to do pierwszych trzech na pewno nawet się nie zblizyl.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Oczywiście, że się znam, widziałem wszystkie części Szybkich i wściekłych!!! 😉

      A że dajesz mu 10 – super, takie prawo masz, szanuję twoje zdanie i cieszę się, że ci się podobało.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  4. A mnie się podobało, rzeczywiście poprzednie Alieny widziałem dość dawno temu i mogłem sobie „zablokować” odbiór wszelkich xero-scen i cieszyć się tym jednym konkretnym dziełem. I jeżeli tak się skupić tylko na tym co jest tutaj to to jest takie 9/10, właściwie poza rzeczonym dziwnym CGI jednej postaci i scenie „ratunku w szybie windy” która jest totalnie z czapy to film nie ma wad.
    Jezeli to będzie dla kogoś pierwszy Obcy albo miał długą przerwę albo po prostu może sobie obejrzeć film oderwany od całości to to jest świetne kino.

    ale jak podejdziemy do tego z całą otoczką/wiedzą/świadomością/wiedzą że istnieją inne filmy w których wiele z elementów Romulusa się już pojawiła, to będzie rozczarowanie.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  5. Z recenzją się zasadniczo zgadzam, ocenę dałabym ciut wyższą.
    Najbardziej boli mnie chyba fakt, że to naprawdę mógł być bardzo solidny film o Obcym. Taki w dobrym, starym stylu. Wystarczyło by obsadę dać nieco starszą i bardziej zmęczoną życiem, załatać kilka dziur fabularnych (typu stacja na orbicie #nikogo), w międzyczasie wpleść kilka nawiązań do starej serii (zamiast bezczelnie kopiować z niej całe sceny) i zupełnie odpuścić końcówkę z mutantem. Twórcy mieli dobre pomysły, realizacja jest super, wystarczyło to dopieścić i zrobić 1,5h świetnego filmu, a tak to mamy 2h tylko niezłego. To jest przykre.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  6. Z zarzutami się zgadzam ale mimo to bawiłem się na tyle dobrze że dałbym solidne 7/10. To dobry obcy. Mimo pokręconej końcówki scenariusz nie jest tak dramatycznie zły jak w prometeuszu i przymierzu. Jedyna rzecz która naprawdę psuła mi seans to wskrzeszona komputerowo twarz nieżyjącego już aktora, co wyglądało jak słynny filmik z Willem Smithem jedzącym spaghetti – nie rozumiem jak ktoś mógł w wytwórni to przepuścić.

    Serię oby znam i lubię wszystkie 4 części, widziałem je wielokrotnie ale fan serwis mi tu nie przeszkadzał, sporo rzeczy które wraca z poprzednich części jest tu jednak umotywowane. Nawet tekst „Get away from her…” pasuje do osobowości postaci która to wypowiada (jest w roli opiekuna a wulgarnego epitetu używa bo samemu przez cały film słyszy to osobie z ust innej postaci). Widzę też że dużo osób nie rozumie też sceny „ratunku” w windzie ale film wyraźnie pokazuje, że obcy na potrzeby reprodukcyjne wolą ofiarę żywą i nieuszkodzoną. Chociaż może lepszy reżyser akurat tę scenę pokazałby sprawniej tak żeby nie było wątpliwości o co chodzi.

    Myślę że to co najbardziej obciąża romulusa to powiązania z prometeuszem które są bo są, nie psują za bardzo niczego ale zabierają miejsce i czas na bardziej klimatyczny finał. Sam finał mi nie przeszkadza, final boss ma świetny design ale szkoda że alien traci na znaczeniu we własnym filmie bo Scott musiał wpakować swoje 3 grosze.

    Warto pochwalić zdjęcia i retrofuturystyczne scenografie, są żywcem wyjęte z gry Alien: Isolation. Z resztą niektóre zagrania fabularne też są wzięte z tej gry. Stacja Sewastopol ożyła na dużym ekranie jako Romulus/Renesans – mamy takie same drzwi, przejścia i pomieszczenia, znajome wajchy guziki i przełączniki, z gry są wzięte flary i pałki elektryczne, nawet stacje zapisu stanu gry się pojawiają w ważnych momentach 😀 ale to tylko buduje spójność tego korporacyjno-kosmicznego świata.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. „Serię oby znam i lubię wszystkie 4 części, widziałem je wielokrotnie ale fan serwis mi tu nie przeszkadzał, sporo rzeczy które wraca z poprzednich części jest tu jednak umotywowane.”

      Zależy. Dla mnie niezrozumiałe jest budowanie napięcia i całego wątku z zapłodnieniem tej azjatki i narodzinami przerażającego obcego kiedy za chwilę mamy 50 sztuk i zagrożenie jest nieporównywalnie większe i ten 1 obcy nagle wydaje się smieszny. Mało tego, 50 obcych też znika dosłownie 3 sceny dalej, można wszystkich wystrzelac jedną celną serią.

      To jest własnie problem, pierwzy obcy to horror „skradankowy” z jednym przerażającym, nieznanym i potęznym worgiem. Drugi to film akcji gdzie jest oddział żolnierzy vs przewazajace sily wroga. Romulus próbuje być obudwoma naraz, a nie da się.

      „Nawet tekst „Get away from her…” pasuje do osobowości postaci która to wypowiada (jest w roli opiekuna a wulgarnego epitetu używa bo samemu przez cały film słyszy to osobie z ust innej postaci).”

      W oryginale to był kulimnacyjny moment opowieści gdzie dwie matki walkczące o przetrwanie swojego potomstwa skacza sobie do gardeł. Bardzo mocne i metaforyczne. Tutaj jakiś typ mówi to do bezpłciowego obcego – dlaczego? Nie dlatego, że słuszał to (raz) wcześniej do siebie (i w innej formie więc czemu akurat tak powiedział?). To padło tylko dlatego, że było wczesniej w filmie, ale bez zrozumienia dlazego wczesniej to byo ważne i stało się kultowe.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  7. Mi ciężko się zgodzić z wystawioną oceną – takie 7/10 wydaje się bardziej sprawiedliwe. To nie jest jakiś odkrywczy film, nie zapadnie w pamięć na lata, ale jest dobrym kinem akcji, które można przyjemnie obejrzeć. Z recenzji nie wynika dla mnie tak naprawdę skąd tak niska ocena, zarzuty są miałkie i ogólne, nawet te ponoć spoilerowe – może szkoda, że poszło w stronę recenzji bezspoilerowej, niewiele merytorycznej treści idzie z niej wyciągnąć.
    Sama miałam sporo zastrzeżeń (ot choćby nastolatki mogą sobie bez żadnych konsekwencji i reakcji ukraść statek kosmiczny należący do korporacji i polecieć na orbitę; super ważna misja przejęcia obcego w celu dość istotnym dla korpo – meh, przepadli to przepadli, po co reagować na jakiś wielki wrak kosmiczny przypadkowo akurat realizujący tę misję i dryfujący sobie nad kolonią korporacji, którego jest w stanie namierzyć wspomniana już banda nastolatków; brak pogłębienia postaci poza dwiema głównymi – największy grzech filmu imo; absurdalna łatwość z jaką nastolatkom bez żadnego doświadczenia szło masowe wybijanie krabów i obcych itd.) – ale film prowadzony był na tyle sprawnie, że były to głupotki z serii można przymknąć oko i dalej dobrze się bawić. Z recenzji główne zarzuty to marne cgi w wiadomej scenie (nie rozumiem go szczerze mówiąc, a każdy nad tym się rozwodzi – nie jest to dla mnie w ogóle istotne w kontekście całego filmu, nawet specjalnie nie zwróciło mojej uwagi), recykling pomysłów i odważna końcówka. Recykling mi nie przeszkadzał, bo szczęśliwie mam pamięć złotej rybki do filmów i niezależnie jak coś mi się podoba i tak zaraz zapominam. Ale uprzedzając „a nie mówiłem” – narzeczony jest psychofanem Obcego, spokojnie zna go na pamięć – i wyszedł z kina mniej marudząc niż ja, naprawdę bardzo zadowolony. Także można znać i lubić serię i mimo wszystko czerpać radość z Romulusa, choć wiadomo, że z recyklingiem poszedł na łatwiznę i bezpieczną ścieżką. Końcówka – no myślę, że była oczywista odkąd widz dowiedział się o ciąży. Mi specjalnie nie podeszła, chociaż głównie przez kreację potworka – był śmieszny, a nie straszny, taki niedorozwinięty slender man – i trochę niepotrzebne przedłużanie scen z wiszeniem na linie. Czy zepsuł seans, odbiór filmu? Skąd, takie stwierdzenie wydaje mi się absurdalne. Wg mnie całkiem miły restart serii, a dobry odbiór i sprzedaż filmu dają nadzieję na kolejne, dobre produkcje 🙂
    Co do uwag w gwiazdkach – chociaż mi wizja miliona obcych umierających na strzała nie podeszła to sens kraba i „pierwszego” obcego był jak najbardziej jasny i oczywisty – bohaterowie musieli w przekonujący sposób i na własne oczy zobaczyć grozę, z którą przyjdzie im się zmierzyć. Osobiście żałuję, że nie rozwinięto wątku upośledzenia tego pierwszego na scenie obcego – odniosłam wrażenie, że początkowo był pomysł na to, że z uwagi na szybsze ściągnięcie kraba obcy jest jakiś niedorobiony (ciężko mu było przebić klatę, potem niemrawo wyczłapał, później zrobił sobie jakiegoś kokona w którym się dorozwinął), ale w trakcie pomysł porzucono niestety. Mogło być ciekawie
    Dwie gwiazdki to zwykłe nierzeczowe czepianie się 🙂 oczywiście, że był to zabieg fabularny potrzebny do zawiązania akcji – co w nim złego? Równie dobrze można spytać, dlaczego bohaterowie żyli na takiej strasznej planecie wykorzystywani przez korporację – przecież to służyło tylko zawiązaniu akcji… 😉 takie pytania mają sens w kontekście niedorozwiniętych bohaterów Przymierza zmieniających cel misji kolonizacyjnej, bo bliżej i nikomu się nie chce już spać – tutaj kompletnie tego nie widzę.
    A trzy gwiazdki – wiele rzeczy można było zrobić inaczej. Ale autorzy poszli w bezpieczny recykling, bo wiadomo było, że to się sprzeda – osobiście wolę patrzeć na to, jako na szansę dla serii, a nie jakiś straszny wrzód na tyłku; serial w drodze, a może i film doczeka się mniej wtórnej i dobrej kontynuacji patrząc na jego wyniki.
    Dużo bliżej mi do recenzji kolegi z Ponarzekajmy o filmach – zgadzam się, że jest o czym marudzić i można to robić długo, ale w niczym nie uniemożliwiło mi to czerpania dobrej zabawy z filmu, który był po prostu solidnym filmem akcji 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. „Mi ciężko się zgodzić z wystawioną oceną – takie 7/10 wydaje się bardziej sprawiedliwe.”

      Spoko, szanuję!

      „nie wynika dla mnie tak naprawdę skąd tak niska ocena”

      Spoilery!

      Serio? No to konkrety:

      Bardzo dobre 75 minut nowej historii przykryte beznadziejnym finałem. Niemal wszystko po 75. minucie jest wzięte z innych filmów co zupełnie zabija klimat horroru, po co było budować napięcie jednym obcym co wyszeł z Azjatki skoro pod pokładem czekało 50 sztuk? A czemu czekało? Ano, żeby odegrać 2-3 sceny z Aliens. Zadnego innego powodu. Tak jak Kay w ciąży jest tylko do odegrania sceny z Prometeusza. Po nic więcej. Główna bohaterka w bieliźnie? Scena z Obcego. Wchodzi potem w skafander? Obcy. Wcześniej prawie dostała buziaka od ksenomorfa i odwraca twarz, a potwór z profilu? Obcy 3.

      Jakbym chciał obejrzeć sceny z 1-4, obejrzałbym w oryginale, a nie odtwarzane jeszcze raz przez duzo słabszych aktorów. Dla mnie ostatnie 45 minut to jest katastrofa, gdyby cały film tak wyglądał – dałbym 2-3, początek jest na 8, razem 10-11 na pół i wychodzi 5. Do tego pisałem, że aktorstwo najwyżej poprawne i bez żadnych zapamiętywalnych wystepów poza Andym. Beznadziejny Ash/Rook, od patrzenia oczy bolały.

      Mogę tak dalej jakby co, ale mam nadzieję, że wystarczy 🙂 Generalnie całe ostatnie 45 min filmu to jest fanowska produkcja na youtube próbująca zrobić cosplay i odtworzenie ulubionych scen fanów z 1-4 i Prometeusza.

      /Spoilery!

      Akurat statek był ich i oni nim latali regularnie, tak zrozumiałem.

      I co było odwazne w finale? Przecież to była scena z Prometeusza (poród), potem scena z Obcego 4 (hybryda) i następnie scena z Obcego pomieszana z Obcym 4(wchodzenie w skafander, ganianie się z hybrydą i wyrzucenie w kosmos).

      Z samym recyclingiem i fanserwisem nie mam problemu (patrz Deadpool & Wolvie) tylko chodzi o robienie tego z głową. Czasem jest to zgrabnie wplecione, a czasem mam wrażenie, że proces twórczy był odwrócony:

      „Słuchajcie, w filmie mjaą być najbardziej kultowe sceny z poprzednich odsłon: ta, ta, ta koniecznie i na pewno tamta, i jeszcze tamte dwie. Proszę teraz wymyślić fabułę, żeby to spięła jakoś.”

      I tak (wg mnie) wyglądał proces tworzenia drugiej połowy Romulusa.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  8. Jestem świeżo po seansie i cóż..

    Dla mnie to to trochę dziwne dlaczego mając idealny obraz mordercze kreatury, stworzenia, potwora (niepotrzebne skreślić) mniej więcej od Obcego 4 zaczęło się wymyślanie czegoś innego, niby lepszego. Mozna bylo się ograniczyć do tylko 1 Obcego, który polowałby na naszych bohaterów, ale nie. Lepiej (Spoiler) wymyślić jakieś dziadostwo, które pojawią się na końcu. W dodatku, czy rozwój Obcego nie byl w tym filmie za bardzo przyspieszony? Od zaonfekowania do pełnego dorosłego osobnika w 20 minut?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Tak. Dosłownie w 20 minut, bo od momentu dokowania do stacji czas w filmie biegnie mniej więcej prawdziwym tempem. W kolejnej części dorosłe obce będą wyskakiwać prosto z jaj.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Jeszcze w trakcie tych 20 minut był w stanie zrobić sobie gniazdo. Wszystko w tym filmie jest dziwnie przyspieszone. Rozwój Obcego, nauka używania broni, rozwój tego dziwnego stwora na końcu. Ech. W ogóle, czy ktoś się zastanawiał jak ten świat funkcjonuje? Np scena z androidem. Główna bohaterka pyta jaki o jego główny cel a on odpowiada, coś w rodzaju „służyć jak najlepiej firmie WY” czy to znaczy, że wystarczy zapytać każdego androida i ten nam od razu to zdradzi?

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Z Androidem sensowny argument.

          A Obcy w 20 minut ma bardzo proste wyjasnienie: trzeba było gonić, żeby było miejsce dla scen z Aliens, Alien 3, ressurection i prometeusza. Jakby Obcy rozwijał się jak w jedynce to byłoby za mało miejsca na fanserwis.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Mam dużo zastrzeżeń do ukazania android ów w tej części. Zaczynając od początku, to film nam sugeruje, że Andy to wadliwy model, który został wyrzucony na śmietnik. Później widzimy, ze wystarczyło mu włożyć płytkę z aktualizacjami i już jest w pełni sprawny model. Gdzie jest firma WY? To można od tak chodzić z ich własnością o wszystko jest ok? Inna sprawa. Andy dostał aktualizacje i był jak nowy. Potem bohaterka wyjęła mu płytkę i znów był starym Andym. Dlaczego więc drugi android, któremu ja wyciągnięte nie cofnął się w rozwoju?

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
  9. Mi się ten film podobał. Zgadzam się ze wszystkimi uwagami SithFroga, dostrzegłem je aczkolwiek tak mnie nie raziły. No, może poza nawiązaniem do kultowego tekstu Ripley z „Aleins”.
    Im więcej czytam po filmie, tym mniej mi się podoba 🙂 Generalnie, zgadzając się z Sithem, daję wyższą ocenę ale mam świadomość, żebym tego nie wybronił no i że patrzę przez pryzmat nisko zawieszonej poprzeczki (np. fajnie, że te dzieciaki to nie banda idiotów jak z Prometeusza :P)

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Z Prometeusza? Tych z Covenanta nic nie przebije 🙂

      Poza tym dzieciakom można wiele wybaczyć, bo są dzieciakami i moga mieć głupie pomysły. W poprzednich odsłonach w teorii byli eksperci w swoich dziedzinach.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Pamięta ktoś znakomity program rozrywkowy Muppet Show? W każdej części leciał taki kilkominutowy odcinek mini-serialiku „Świnie w kosmosie”. Przypomniał mi się ten program, gdy pierwszy raz oglądałem Covenant. 🙂

        To mi się podoba 1
        To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button