Creatures of Ava to przyjemna dla oka, pełna ciepłych kolorów gra przygodowo-eksploracyjna, której historia i gameplay kręci się wokół ratowania zwierząt z umierającej planety.
Nasza protagonistka, Vic, przybywa na planetę Ava celem ratowania lokalnej fauny. Jej zadania będą polegać na zidentyfikowaniu poszczególnych gatunków zwierząt (za pomocą aparatu fotograficznego), oswojeniu ich (tu na scenę wkracza magiczny flet i mini-gierka polegająca na zagraniu odpowiedniej melodii), a następnie zaprowadzeniu ich na miejsce zbiórki i odesłanie na BioArkę (transport trochę jak teleporty ze Star Treka). Oswojone zwierzaki możemy też kontrolować, a ich zdolności, takie jak przegryzanie pnączy czy burzenie ścian, wykorzystywać do odblokowywania nowych ścieżek.
Niestety na planecie panuje tajemnicza choroba zwana więdnięciem. Zaraza dopada lokalne zwierzęta, powodując, że stają się one agresywne. Tu z pomocą przyjdzie nam starożytny magiczny patyk, którym możemy zwierzaki leczyć, co stanowi odpowiednik walki. Kijek ma jednak więcej zastosowań i będzie pomocny także przy eksploracji i rozwiązywaniu zagadek środowiskowych, a wraz z postępem gry będziemy odblokowywać kolejne jego właściwości.
Fabuła jest raczej prosta, nie znajdziemy w niej też nic odkrywczego, ale nie oznacza to, że jest zła. Stopniowe poznawanie kultury zamieszkujących planetę Naamów jest całkiem ciekawe, a historia skręci z utartej ścieżki raz czy dwa. Ogólnie rzecz ujmując, opowieść, wzorem całej reszty gry, jest ciepła i przyjemna. Trzeba mieć tylko na uwadze, że dialogi są pisane pod młodszych odbiorców, nie należy się więc po nich spodziewać nie wiadomo czego.
Gameplay opiera się na dwóch filarach. Pierwszym jest wspomniane oswajanie i „kolekcjonowanie” zwierzaków. Drugim natomiast eksploracja świata – zwiedzanie starożytnych ruin, odkrywanie nowych ścieżek, a wszystko to w tombraiderowym stylu, czyli pełne biegania, skakania i uruchamiania starożytnych mechanizmów. Oba te elementy łączą się ze sobą, bo nierzadko do odblokowania przejścia będziemy potrzebowali zdolności kręcących się w okolicy zwierzaków. Mi, jako fance starych Tomb Raiderów, taka rozgrywka zdecydowanie przypadła do gustu.
Całości doświadczenia dopełnia prosta, ale przyjemna dla oka oprawa graficzna i spokojna, sącząca się w tle muzyka. Delikatny soundtrack towarzyszy nam cały czas, uzupełniany wygrywanymi przez nas na flecie melodiami. Aktorzy głosowi również wypadają dobrze.
Ciekawostka: korzystając z fletu możemy w każdej chwili zagrać dowolną melodię, jeśli ktoś potrafi takie rzeczy 🙂
Gra nie należy do skomplikowanych. Creatures of Ava może dobrze sprawdzić się w roli relaksu po pracy, na przykład po ośmiu godzinach wpatrywania się w szare, excelowe tabelki. Świat jest ładny, kolorowy, przyjemny do odkrywania i zwiedzania, a spotykane żyjątka różnorodne i dające się głaskać. Cała gra emanuje ciepłą, pozytywną energią. Jeśli czegoś takiego właśnie szukacie – śmiało sięgajcie po tę grę. To solidna produkcja. Może niezbyt odkrywcza, może brakuje jej trochę więcej głębi, ale dobrze realizuje swoje założenia, dostarczając przyjemnej rozrywki i przypominając, że warto się czasem zatrzymać i docenić, to co tu i teraz.
Creatures of Ava
-
Ocena Alexandretty - 7/10
7/10
Ograne w ramach abonamentu GamePass.
W Goticzka byś zagrała po bożemu
W Goticzka grałam 20 lat temu, wystarczy.
I nie jarasz się „rimejkiem” pierwszej części i nie sprawdzasz co i rusz informacji na temat tej produkcji, nie śledziłaś też wzlotów i upadków dwóch polskich, wielkich, fanowskich modów? Nie rozumiem
Nie, bo jedynka była dla mnie zbyt drewniana 😛 W dwójkę cisnęłam i jakby ją zrimejkowali to może byłabym zainteresowana. Tym co robią teraz nie jestem.