Kuba z ekstazą, Crowley z rezerwą, więc największa maruda na koniec. Witajcie w krypcie czepialstwa! Na początek napiszę przewrotnie: mimo miliona wad – podobało mi się. Miejscami nawet bardzo. Kupiłem lekki styl, komedię (mimo, że nie zawsze trafia), świat, a za scenografię i kostiumy należą się wielkie brawa. Walton Goggins ukradł całe show, facet jest niesamowity i za mało go w dobrych produkcjach. Lucy mnie urzekła, Maximus nie za bardzo, ale nie był zły. Po prostu najsłabszy z tej trójki. Bardzo podobał mi się też brat Lucy. Świetnie poprowadzona postać od tchórza, który się chowa w czasie bitwy, po tchórza, który przełamuje swój strach, żeby dowiedzieć się co się wokół niego dzieje, bo ewidentnie pewne rzeczy przestają się zgadzać. Co do Lucy i Maximusa jeszcze – od początku miałem wrażenie, że to drugie podejście do Finna i Rey z SW, tylko tym razem ktoś odrobinę pomyślał i nadał im jakieś cechy, jakieś słabości, jakiś charakter. Nie żałuję poświęconego czasu i czekam na sezon drugi, potwierdzony już przez Amazona.
To powiedziawszy, muszę napisać parę słów dla pełnego obrazu. Scenariusz – poza wątkiem Ghoula – wygląda jak napisany przez nastolatka-lewicującego-aktywistę fanfik. Wiecie, gość (albo gościówka <gościówcze – dop. Crowley>) zagrywał się (albo zagrywała/ło) w Fallouty Bethesdy przez tygodnie i w końcu usiadł(a/o) do napisania NAJLEPSZEJ HISTORII EVER. Dlatego jak się wchodzi w detale i poziom wiarygodności świata, to nic nie trzyma się kupy, albo razi infantylnością na kilometr. Dalej mogą być spoilery więc ostrzegam lojalnie tych, co nie widzieli.
Źli szefowie korporacji siedzą w piwnicy i przerzucają się idiotycznymi pomysłami, jak torturować ludzi. Ostatecznym zwycięstwem tego okropnego (a jak!) kapitalizmu ma być… zamordowanie 99,99% konsumentów i zniszczenie całej planety, łańcuchów dostaw i infrastruktury produkcyjnej. Komuniści są spoko, a tylko mają złą renomę przez kłamliwych kapitalistów. Bractwo Stali to faszyści, więc mieszkają jak w obozie jenieckim na środku niczego, ale mają technologię, która o lata świetlne wyprzedza wszystko inne w tym świecie. Trzeba pokazać, że są źli więc 90% czasu spędzają na biciu słabszych i czyszczeniu kibli. Jednocześnie zupełnie nie przeszkadza im osoba deklarująca się jako niebinarna.
Reszta fabuły pretekstowa. Lucy ugania się za ojcem, a wszyscy (łącznie z nią) uganiają się za „dynksem”, bo każdy ma jakieś plany z nim związane. Całe USA do dyspozycji, a bohaterowie ciągle na siebie wpadają, oczywiście zupełnie przypadkowo. Rycerz Titus nagle przerywa misję, bo „musi sobie postrzelać” i cyk – od razu trafia tam gdzie pewien zbieg. A cała akcja zaczęta od losowego „postrzelałbym se” jest tylko po to, żeby popchnąć historię Maximusa do miejsca, gdzie będzie miał na sobie power armor. Mało? Jeden z bohaterów ma psa. Uratował go przed strasznym losem, więc psina wdzięczna i przywiązana. Zagryzie każdego, kto zagrozi panu. Pojawia się Ghoul, pies dostaje kosę pod żebro. O NIE! Pan ucieka. Ghoul daje psu stim-packa, zwierzę wraca do formy i cyk, już jest oddane swojemu nowemu właścicielowi, którego dopiero co próbował rozerwać na strzępy. Zastanawiam się, czy scenarzysta widział kiedyś na oczy psa, albo wie jak te zwierzęta generalnie funkcjonują.
Ja wiem, że się czepiam, ale to są właśnie takie detale i niespójności, które co chwilę wybijają z rytmu i psują seans. Ghoul miał mieć psa, bo spina się to ładną klamrą do czasów przed zagładą, więc ma mieć psa i idziemy po linii najmniejszego oporu. Lenistwo scenarzystów poraża. Inny przykład: power armor to broń absolutna i jak masz przeciwnika ubranego w to ustrojstwo, to zmów modlitwę i pożegnaj się z bliskimi. Miota kamienie na 100-150m, miażdży czaszki, rozwala ściany i całe budynki jednym uderzeniem, lata… no chyba, że zahaczy stopę o deskę w podłodze. Wtedy koniec i kaplica. Nie ma zawodnika.
Główny wątek ma taki finał, że kobieta chciała odejść od męża z dziećmi. Oczywiście do innej kobiety, bo tylko tam jest mądrość i prawdziwa miłość. A okrutny biały zazdrośnik odebrał dzieci i zabił całe miasto z powodu toksycznej męskości, którą epatuje… i tak to się kręci…
Dodatkowo serial wzorem „Lost” poświęca logikę i spójność na rzecz efekciarstwa. Jakim cudem Moldaver przeżyła 220 lat nie będąc ghoulem? Jak to możliwe, że ojciec jej nie poznał przed weselem? Jak w ogóle możliwe jest, że 2 lata nie mieli kontaktu z kryptą 32 i nagle pojawia się banda zupełnie nowych ludzi i nikogo to nie dziwi? Co się stało w krypcie 32 dwa lata wcześniej? Czemu Moldaver torturuje matkę Lucy trzymając ją jako ledwo trzymające się kupy zombie? Oczywiście poza powodem oczywistym: zwiększenie dramatyzmu w finale. I tak to się kręci w tym serialu. Wymyślono schemat fabuły i sceny, które będą „epickie”, a potem przyszła pora na dopisanie do tego fabuły i okazało się, że talentu raczej brak.
Nawet taka głupotka: Lucy odgryza palec Ghoulowi, ten w rewanżu odcina jej palec maczetą (swoją drogą groteskowa scena, Lucy nie ma chyba układu nerwowego, bo lekko się skrzywiła). O nie, poważna sprawa! Nie, jednak nie, bo jakiś robot przyszywa jej palec parę minut później. Ten sam robot, który zamierza jej za chwilę wybebeszyć klatkę piersiową, bo zbiera organy na handel. Czemu więc przyszył jej palec? Ano dlatego, żeby ekipa nie musiała kombinować kolejnych odcinków z dziewięciopalczastą Lucy, bo innego powodu nie ma.
Ghoul jest rewolwerowcem, zabijaką i totalnym złodupcem? Jest. Trafia bez pudła nie patrząc na cel? Owszem. Co więc robi, jak idzie na niego wielki potwór? Ano wali go łopatą w łeb, bo musi być scena walki i bohater grany przez Gogginsa musi trochę dostać po tyłku przy okazji nie zdobywając rzeczy, za którą się ugania. Żenada.
Po prostu część tego co przechodzi w grach, gdzie mamy wpływ na kierunek akcji i więcej głupotek się wybacza, w serialu powoduje grymas na twarzy i pytanie „co autor miał na myśli?”. Mam nadzieję, że za drugi sezon wezmą się ludzie, którzy potrafią pisać dobre scenariusze i dadzą nam świat, który nie rozpada się pod ciężarem własnych niedoróbek. Obsada jest naprawdę dobra, klimat świetny (mimo, że Bethesdy, a nie Interplay/Black Isle), szkoda, żeby to wszystko zaprzepaszczono idąc dalej w średniej jakości fanfik. Trzymam kciuki za lepsze decyzje fabularne!
Fallout (sezon 1) - okiem SithFroga
-
Ocena SithFroga - 6/10
6/10
Zgadzam się z większością. Mnie osobiście raził plot armor u ghoula. Facet ze środka drogi, kompletnie odsłonięty prowadzi wymianę ognia z bandą zakapiorów…
Co do niebinarnego kolegi Maximusa. W falloutach od zawsze pełno było dziwaków, jednak biorąc pod uwagę sposób w jaki przedstawiono bractwo stali, nie klei mi się to.
Maximus NIE wie do czego służy penis, ale już jego kolego ewidentnie jest po genderowych studiach. Co oni ze sobą nie rozmawiają?
Banda młodych facetów i nie gadają o dziewczynach?
Albo ten burmistrz, który nie zabija ghooula mając okazję, tylko po to aby rozkazać go zabić, gdy już z nim porozmawia i powie, jakim to ghoul był kozakiem.
Z kolei na pustkowiach nie czułem zagrożenia. Bohaterowie wpadają w tarapaty, tylko z własnej woli. Miałem wrażenie, że ten okropny świat na zewnątrz jest całkiem znośny.
Dodatkowo serial dla fanów gier ma znacznie mniej do zaoferowania. Pomijając mnóstwo smaczków, fabuła kręci się wokół odkrywania tajemnicy krypt, co dla graczy nie jest żadną tajemnicą.
Oglądałem z przyjemnością, ale bardziej dla sprawdzenia jak Amazon poradził sobie z przełożeniem materiału źródłowego na ekran, niż z ciekawości co będzie dalej.
Nie czułem u Lucy potrzeby odnalezienia ojca, nie kupiłem ich relacji. Nie kibicowałem jej. Aktorki świetnie pasuje wizualnie i rzeczywiście pod wpływem świata, zachodzi w niej przemiana, co jest na plus. Jednak nie byłem zaangażowany w jej nijaką historię.
„Zgadzam się z większością. Mnie osobiście raził plot armor u ghoula. Facet ze środka drogi, kompletnie odsłonięty prowadzi wymianę ognia z bandą zakapiorów…”
Ale on chyba jest trochę nieśmiertelny? Pamiętasz scenę giermka ze zmasakrowaną stopą? Cooper jest taki od 200 lat, tam nawet była scena jak dostaje kilka kul w Filly i tylko się zachwiał na sekundę.
„Maximus NIE wie do czego służy penis, ale już jego kolego ewidentnie jest po genderowych studiach. Co oni ze sobą nie rozmawiają? Banda młodych facetów i nie gadają o dziewczynach?”
Ta scena była naprawdę zabawna, ale właśnie: jak wiele w rzeczy w serialu: scena ok, ale jak się ją przyłoży do świata to nie ma zupełnie sensu.
„Albo ten burmistrz, który nie zabija ghooula mając okazję, tylko po to aby rozkazać go zabić, gdy już z nim porozmawia i powie, jakim to ghoul był kozakiem.”
Klasyka gatunku, ale to już w każdym filmie akcji jest. Ja i tak miałem ciarki, bo burmistrza grał ten ziom co był głównym psychopatą w True Detective i na sam widok mnie telepie 😛
„Z kolei na pustkowiach nie czułem zagrożenia. Bohaterowie wpadają w tarapaty, tylko z własnej woli. Miałem wrażenie, że ten okropny świat na zewnątrz jest całkiem znośny.”
Genialna uwaga! Masz rację. Nawet w grze co chwilę można wpaść na jakichś maruderów, a tu było bardziej jak w liniowej grze fabularnej, oskryptowanej do bólu. Żadnych przypadkowych scen, wszystko w punkt i wtedy kiedy bohaterowie są gotowi.
„Nie czułem u Lucy potrzeby odnalezienia ojca, nie kupiłem ich relacji.”
No to jest duży problem, bo chyba za szybko się wszystko zadziało. Jakbyśmy zobaczyli ze 2-3 odcinki „kryptowe” to łatwiej byłoby zrozumieć czemu Lucy ryzykuje życiem swoim i wszystkich, żeby go znaleźć. A tak to – jak mówisz – nie wiadomo czy jakaś więź w ogóle istnieje.
Zapomniałem napisać o jednym.
„Mnie osobiście raził plot armor u ghoula. ”
To co powiesz o plot armor Doktorka z psem? Chodzi mi o scenę jak spod ziemi wyskakuje minigun i z 3-5 m nie trafia. Oni biegną, a kule walą w ziemię dookoła. To była chyba najbardziej żenująca scena w serialu 🙂
To była najbardziej żenująca scena w serialu 😉
Aż przewijałem i oglądałem ze dwa, trzy razy żeby się dokładniej przyjrzeć co tam się tak właściwie odwaliło. Wieżyczka na ślepaki. Z gościa powinna co najwyżej zostać mokra plama, a tymczasem wychodzi z tego starcia bez draśnięcia. Długo nie mogłem uwierzyć w to co widzę.
Przy żadnej innej późniejszej scenie nie zaliczyłem tak wielkiego facepalma 😀
Dzięki za recenzję Sith. Braki scenariusza nadrabia scenografia, zdjęcia, aktorstwo i muzyka. Akcja płynie i albo się zabierzesz na ten statek, albo zginiesz zastanawiając się, czy łajba nie ma czasem przecieków i czy wszystkie śrubki są na miejscu. Ja jestem na okręcie! Odnośnie do „okrutny biały zazdrośnik odebrał dzieci i zabił całe miasto z powodu toksycznej męskości, którą epatuje… i tak to się kręci…” – ja rozumiem, że rozwalił miasto, bo na Ziemi nie ma być innej cywilizacji niż krypty, co nadal jest pozbawione sensu. Nie wiemy też, czy Hank znał Moldaver osobiście, więc to że jej nie rozpoznał, to nie problem. Problem, mam taki, że ją wogól wpuścił. Tajemnica krypt 31-32-33 powinna być logiczna i spójna. Pare odcinków zastanawiasz się nad możliwymi rozwiązaniami, a okazuje się, że logicznego rozwiązania nie ma. Niby krypty się komunikują, ale jakoś krypta 32 nie dała rady przekazać krypcie 33, co się dzieje. Niby krypta 31 jest największa, ale jak rekolonizują kryptę 32, to tylko krypta 33 ją zasiedla, itd. Szczerze to poczułem się rozczarowany, niemal jak powinien Hank, który dowiedział się, że nie będzie nigdy CFO dużej firmy, tylko będzie 200 lat leżał w lodówce, a później przez 30 lat siedział w krypcie, zarządzając 200 ludzi, a jego dzieci będą tylko „materiałem genetycznym” do zarządzania i popychania dla korporacji. Nie ma co, ma łeb na karku chłopak. Czy ludzie z krypty 32 popełnili zbiorowe samobójstwo, zamiast wyjść pobiegać? Dlaczego Vault-Tec nie zamroził sobie 100k ludzi ze sprzętem wojskowym i nie poczeka 200 lat i nie zaprowadzi porządku? Czemu chcą żyć w kryptach, jaką daje to przewagę nad zamrażarką?
No właśnie. Ta cała krypta 31 była wielkim rozczarowaniem, bo wątek rozwijał się fantastycznie. Ten moment, kiedy brat Lucy wchodzi do nowo odmalowanej krypty 32, która parę dni wcześniej wyglądała jak sceneria z horroru i to nieludzkie spojrzenie nowowybranej szefowej… aż ciarki przechodziły po plecach.
Ciekawe, kto tak to ładnie ogarnął remoncik w 32 (ludzie + materiały + czas)? Sam Budy z kilkoma osobami z krypty 31, to zdecydowanie za mało. Więc jest jeszcze krypta matka, która ma na to zasoby 🙂.
I tu pytanie czy to aby na pewno krypta matka czy może to miejsce, gdzie poleciał tatuś w ostatniej scenie 😉
„Akcja płynie i albo się zabierzesz na ten statek, albo zginiesz zastanawiając się, czy łajba nie ma czasem przecieków i czy wszystkie śrubki są na miejscu. Ja jestem na okręcie!”
I ja też, dlatego mimo wszystkich wymienionych rzeczy dałem pozytywną notę i chcę więcej. Po prostu szkoda mi czasem oglądając takie produkcje, że ktoś bardziej nie przysiadł na scenariuszem, bo jest przyjemne 6, a mogło wyjść wybitne i legendarne 8-9.
„Odnośnie do “okrutny biały zazdrośnik odebrał dzieci i zabił całe miasto z powodu toksycznej męskości, którą epatuje… i tak to się kręci…” – ja rozumiem, że rozwalił miasto, bo na Ziemi nie ma być innej cywilizacji niż krypty, co nadal jest pozbawione sensu.”
Ale skąd ten wniosek? Bo w tej wymianie zdań Lucy-tato-Moldover jest wprost powiedziane, że to z zemsty.
Z resztą Twoich uwag i pytań zgadzam się w 100%, kilka nawet dało mi dodatkowo do myślenia, bo dziur jak widać jest więcej 🙂
Imdb 8,7/10, rotten 93%, hejtujący wszystko użytkownicy Filmwebu 8/10, nawet naczelna maruda fsgk Kuba 9/10
I przyszedł p0lak się zesrać, żeby pokazać jaki jest wyjątkowy
Wchodzi na środek sali w garniturze i puszcza głośnego śmierdziala, a cała zachwycona sala patrzy z obrzydzeniem na „freethinkera”, któremu smród poszedł z gruzem po nogawkach
Ale przez chwilę poczuł się wyjątkowy, bo zobaczył WIĘCEJ niż inni, choć w rzeczywistości nie zobaczył, a wytoczył
Spiseg! Mamo oni sie nie znajo!
Pamiętaj, że każdym kliknięciem dorzucasz się nam do opłat za serwer i domenę.
Ze dwa grosze wam wygeneruję? Żulom rzucam sto razy więcej
2 zeta rzucasz żulom? Ty bogaczu!
Ma się ten gest, przyprawa musi płynąć
p0lak, hehehe ojkofobia widzę również wjechała. Opowiedz nam więcej o swoich zaburzeniach, nie możemy się doczekać xD
Narazie jedyne co robisz to powtarzasz w koło “inni dajom wysokie oceny, Ci którym się nie podoba som gupi”, a Sith, Crowley i Tolkien przedstawili argumenty, więc to ty się brzydko defekujesz.
Napiszę tylko raz i kończę, bo szkoda czasu.
Masz jakiś straszny kłopot ze sobą i współczuję, powinieneś poszukać pomocy. Twierdzisz, że masz sporo lat i ograłeś pierwsze Fallouty tam i z powrotem, a zachowujesz się jak zasmarkany bachor, któremu mama nie chce kupić lizaka. Tylko dlatego, że ktoś ma odmienne zdanie i jeszcze śmiał je podeprzeć argumentami. W twoim idealnym świecie wszyscy się dotykają na myśl o zajebistości serialu Fallout, a tu jak na złość, mi i kilku innym podobało się, ale z zastrzeżeniami, a wiadomo – produkcja jest idealna, bez wad, nie wolno mieć żadnych uwag.
To jest tak żenujące, że jedynym sensownym usprawiedliwieniem byłby fakt, że naprawdę masz 10-12 lat i jeszcze rozumujesz na poziomie takiego dziecka, które czuje się osobiście dotknięte jak komuś się nie podoba to co jemu.
Last but not least: opowiadasz jak to znasz F2 na wskroś, a jednocześnie nie jesteś w stanie dostrzec gigantycznej różnicy w tonie między pierwszymi dwoma częściami, a grami Bethesdy. Pierwsze odsłony miały czarny humor (momentami naprawdę mroczny), ale nie leżały nawet blisko groteski i humoru z kolejnych części, a to właśnie zaimplementowano w serialu.
W ramach post scriptum dorzucę jeszcze, że wrzucasz dane, których nie rozumiesz 🙂 Nie wiesz jak działa system na rotten, prawda? Bo 93% to nie jest 93/100 czy 9,3/10. To znaczy, że 93% recenzentów uznało serial za co najmniej dobry czyli dało ocenę między 6, a 10. To zupełnie jak… my. Ja 6, Crow 7, kuba 9 🙂 Na Rotten film może mieć wskaźnik na poziomie 100%, a średnią ocen 6 czy 6.5/10, ale to trzeba się zainteresować trochę…
Nie wiem skąd tu przyszedłeś, ale naucz się trochę kultury, ogarnij podstawowe zasady komunikacji i zrozum, że to co podoba się tobie, nie musi podobać się innym albo wracaj defekować do siebie. Masz rację, że jest tu wąskie, ale dość elitarne (językowo i kulturalnie pod kątem dysput o popkulturze) grono i nie potrzebujemy tu chamskich frustratów. Adios!
Czekałem na tę recenzję.
Zaczne od zarzutu najbardziej z dupy, potem po kolei
>>Całe USA do dyspozycji, a bohaterowie ciągle na siebie wpadają, oczywiście zupełnie przypadkowo. – PRZECIEŻ TAK SIE BUDUJE HISTORIE. Na tym polega scenariusz z trzema liniami fabularnymi, które sie przeplatają. To nie jest opowieść drogi, gdzie główny bohater przemierza swiat, poznaje nowe postacie, które przemijają i budują jego arc. To celowy zabieg zastosowany do związania oddzielnych historii bohaterów. Bardzo zgrabny, bo pojedyncza historia byłaby za bardzo rozwleczona na jeden serial. To zresztą we współczesnych serialach częsty błąd.
>>Ostatecznym zwycięstwem tego okropnego (a jak!) kapitalizmu ma być… – wspominałem na twitterze. Trop złego wypaczonego kapitalizmu jest stary jak samo SF. Czynienie autorom zarzutu, że nie są korwinistami znajduję chybionym.
>>Komuniści są spoko, a tylko mają złą renomę przez kłamliwych kapitalistów – przecież dobrze wiesz, że cały ten wątek to była historia red scare i mccartyzmu. Celowo nawet nie pada chyba kto był tym wrogiem zewnętrznym
>>Bractwo Stali to faszyści – raczej sekta, generalnie chodziło chyba o to, że nie w tamtym świecie nie ma „dobrych”, no może poza aktualnymi mieszkańcami krypty 4. Bractwo było raczej pokazane jak źli jak wszyscy inni, a warunki jak koszary wojenne. Mechanizm bicia słabszych w zamknietej społecznosci tez był maksymalnie łopatologicznie przedstawiony
>>Jednocześnie zupełnie nie przeszkadza im osoba deklarująca się jako niebinarna. – bo jest jedną z nich?
>>Zastanawiam się, czy scenarzysta widział kiedyś na oczy psa,- czepialstwo, ale moge odpowiedzieć na nie podobnym czepialstwem, że nic o tym psie nie wiemy – co mu się przytrafiało w Enklawie w jakich warunkach przyszedł na swiat, może byc równie dobrze zmodyfikowany. Albo i nie. Po prostu fabularnie sprawuje role r2d2.
>> no chyba, że zahaczy stopę o deskę w podłodze. Wtedy koniec i kaplica. Nie ma zawodnika. Przeciez jasne było, że typ nie umie w power armor, bo go ukradł.
>>A okrutny biały zazdrośnik odebrał dzieci i zabił całe miasto z powodu toksycznej męskości, którą epatuje… i tak to się kręci… – rozumiem, że potrzebujesz tych wrzutek o poprawnosci politycznej dla kompozycji artykułu, ale kaman.
>>Jakim cudem Moldaver przeżyła 220 lat nie będąc ghoulem? – pewnie była zahibernowana i dowiemy się w 2 sezonie. Tak sie robi w serialach, że zostawia cos na potem
>>Czemu więc przyszył jej palec? – bo tak był zaprogramowany, zanim handlarze organami zaczeli go używać? Normalna, zabawna scena, nie ma w niej nic nielogicznego.
>>Ano wali go łopatą w łeb, bo musi być scena walki i bohater grany przez Gogginsa musi trochę dostać po tyłku – no. Dokładnie tak. Przecież tak powstaje 99,9% scen walki wręcz w filmach. Serio, masz normalną scene akcji, która w dodatku posuwa fabułe do przodu, czego tu sie czepiać?
Największa dziura fabularna, to jest to, że w krypcie 33 nadzorca nie wiedział, nic o krypcie 32. To powinno być inaczej wymyslone.
1/2 „Czekałem na tę recenzję.”
Zaszczyconym!
„Zaczne od zarzutu najbardziej z dupy, potem po kolei”
Najważniejsze to zacząć z przytupem. To ja też zacznę: nie rozumiesz kompletnie o co mi chodzi 🙂 Ty myślisz, że ja się czepiam „co”, a nie „jak”. Jest dokładnie odwrotnie. Nie czepiam się ogólnego zarysu, nie czepiam się schematów czy klisz, wiadomo, że trzy wątki są po to, żeby się spleść. Problemem nie jest to, że ktoś chce spalatać 3 wątki, ale jak je splata.
Można wymyślić w miarę sensowny powrót starego złola i pokazać parę scen jak ktoś go ożywia uzywając starej magii i zakazanych praktyk (Jon Snow w GoT), a można wszystko skwitować jednym zdaniem „somehow Palpatine returned”.
W obu przypadkach „co” masz takie samo: przywracamy do życia martwego bohatera. Natomiast diabeł tkwi wiadomo gdzie i o to się rozchodzi. Więc daremne jest Twoje „PRZECIEŻ TAK SIE BUDUJE HISTORIE”, bo ja to wiem. Problem jest jak to robisz. Można spleść wątek jak w tym miasteczku, że wszyscy trafiają, bo gonią faceta z psem, a można jak w jaskini: nagle w zupełnie losowym momencie Knight Titus mówi „ech, muszę se postrzelać” i ląduje w środku lasu i – o kurka – ale fart! I kilka jest takich momentów w Fallout i to jest właśnie słabość scenariusza, nie potrafisz wymyślić lepszego powodu, żeby się bohaterowie spotkali więc spotykają co chwilę się przypadkowo na totalnym odludziu po apokalipsie 🙂
„Trop złego wypaczonego kapitalizmu jest stary jak samo SF. Czynienie autorom zarzutu, że nie są korwinistami znajduję chybionym.”
I będę jak katarynka: trop ok i nie czynię zarzutu z tego, że jest tylko jak jest zrealizowany, a jest naiwnie i groteskowo. Jakby pisał to jakiś osmarkany nastolatek-anarchista.
„przecież dobrze wiesz, że cały ten wątek to była historia red scare i mccartyzmu”
Nie wiem, podejrzewam, poza tym mówimy o alternatywnej historii więc kij wie. Może dowiemy się więcej w 2 sezonie.
„raczej sekta, generalnie chodziło chyba o to, że nie w tamtym świecie nie ma “dobrych””
Ja znów o jednym, a Ty o drugim. Niech będą źli do szpiku kości, niech mają faszystowskie zapędy, luz. Tylko niech ma to ręce i nogi, a nie, że mają power armor i jakieś ultra-nowoczesne statki powietrzne, a srają do opon. To się po prostu kupy nie trzyma. To nie były koszary tylko obóz jeniecki.
„bo jest jedną z nich”
No tak, wiadomo, że takie męskie i toksyczne środowiska są maksymalnie otwarte na inność 😉
„że nic o tym psie nie wiemy – co mu się przytrafiało w Enklawie w jakich warunkach przyszedł na swiat, może byc równie dobrze zmodyfikowany. Albo i nie. Po prostu fabularnie sprawuje role r2d2.”
Nie rozumiem co ma do tego r2d2, a jeśli chodzi o historię psa to nie wiem czy oglądaliśmy ten sam serial. Bo mi się wydaje, że pokazano jak Linus ratuje go przed modyfikacjami i eksperymentami i wychowuje go w ukryciu jak normalne zwierzę.
2/2
„przeciez jasne było, że typ nie umie w power armor, bo go ukradł”
Tak, dlatego od początku tego starcia kopie zad Ghulowi aż miło i wygląda jakby walczył w tym zawsze. Dopiero deska go załatwiła, tego nie miał przećwiczonego 😀
„>>A okrutny biały zazdrośnik odebrał dzieci i zabił całe miasto z powodu toksycznej męskości, którą epatuje… i tak to się kręci… – rozumiem, że potrzebujesz tych wrzutek o poprawnosci politycznej dla kompozycji artykułu, ale kaman.”
Kaman co? Rozwiń i wyjaśnij mi co z powyższego nie jest prawdą i co zmyśliłem i sobie sam dopowiedziałem, bo podtrzymuję w całej rozciągłości.
„pewnie była zahibernowana i dowiemy się w 2 sezonie. Tak sie robi w serialach, że zostawia cos na potem”
Ok, poczekamy i zobaczymy, niech będzie, że tu się przesadnie czepiam.
„bo tak był zaprogramowany, zanim handlarze organami zaczeli go używać? Normalna, zabawna scena, nie ma w niej nic nielogicznego.”
No zabawna, ale moim zdaniem bezsensowna i zorientowana na ułatwienie produkcji później, żeby palec był.
„no. Dokładnie tak. Przecież tak powstaje 99,9% scen walki wręcz w filmach”
No nie, w Matrixie bili się jak zabrakło kul, w większości filmów bohater traci albo w jakiś sposób pozbywa się broni dystansowej i jest skazany na walkę wręcz, a nie, że rewolwerowiec wychodzi na pojedynek i zamiast colta dobywa pięści 😛
Znaki mi sie kończą? Awaiting moderation? To ja jestem moderation!
Wracajac.
Oglądałem ostatnio stary film Ojciec Chrzestny. Nie wiem skąd popularność tego filmu. Scenariusz tak naiwny, jak napisany jak przez nastolatka. Najpierw ktoś wymyślił kilka fajnych scen, a potem dopisali do tego srednio trzymającą sie kupy historyjke. 2/10, uwaga spoilery, chociaz serio, jak nie ogladaliscie – nie warto!
-scena z końskim łbem – ciekawe jak tam weszli do tej sypialni. W ogóle. Po co jest ta scena? Scenarzysta chciał nam pokazać jak działa mafia, to pokazał. ZERO znaczenia dla reszty filmu, ale co z tego. Fajna scena to wrzucili.
Wielka organizacja przestępcza, ale maja tylko jednego goscia od mokrej roboty (przynajmniej do smierci Luki)? Tylko Luca Brasi to Luca Brasi tamto. Chcieli nam przez jego postać cos pokazać? NAIWNE
Tytułowy bohater dostaje 5 kul I OCZYWISCIE PRZEZYWA. Naiwne. Autor chciał wpleść do historii najmłodszego syna, wiec potrzebował zamachu to se napisał. Naiwne.
Zamach na Michaela Corleone, ale umiera jego nowa żona, tylko po to, żeby mogł potem wrócic do amerykanskiej narzeczonej. No to juz skończony kretynizm. Skoro wrogowie Michaela przekupili jednego z ochroniarzy to przeciez ten ochroniarz mógł go w kazdej chwili zastrzelić. Ale potrzebowalismy traumy, wielkiego bum wiec scenarzysta wymyslil inaczej.
Slapsticowa wręcz postać średniego brata – w ogóle nie wiem po co, lenistwo scenarzystów. Nawet nie pamietam jak ma na imie. Chyba Fryderyk?
Kto jest zły? Oczywiście nie mafiozi (oni przecież nawet przygarneli sierote i wychowali jak syna), tylko BIAŁY POLICJANT. Typowe. Poprawność polityczna zawsze obowiązkowa. W ogóle nie było słowa, że to Afroamerykanie popełniaja najwiecej przestępstw w USA. Niestety Hollywood tego nie przełknie nigdy.
Scena zabójstwa Solozzo zupełnie nieprzemyslana, razi wręcz lenistwo. Dlaczego Michael został przeszukany przed wyjsciem do łazienki, a nie po powrocie? Skoro i tak chcieli zabić wszystkich mogli zrobić zasadzkę na caly samochód w miejscu gdzie odbierali Michaela. Ale w fabule ktoś wymyslil inaczej.
W jednej z ostatnich scen ginie Moe Green, ale nie wytlumaczono nam co sie dzieje z jego udzialami w kasynie. Nie wiadomo, czemu zginał wtedy a nie wczesniej. Michael złożyl mu przeciez propozycje nie do odrzucenia, któa ten odrzucił. Może i zginął, ale co to zmienia.
Podsumowując, słaby i nawiny film. Na plus praca kamery i muzyka.
😛
Tak brzmisz Sith 😉
Szacun za próbę, ale do wyjątkowego płatka śniegu nie przemówisz
Ten sam przypadek co srający pod siebie fani Tolkiena po pierwszym filmie Jacksona, defekowali, bo nie było jak w książce
Tutaj stare grzyby mają jeszcze gorzej, bo to nie historia z gry, a nowa historia z uniwersum, więc nie mogą czepiać się różnić, zamiast tego czepiają się czegokolwiek, bo rozni się to od ich własnego wyobrażenia uniwersum po zagraniu w jedną czy dwie części 10 lat temu
Ludzie nie znający gier pieją z zachwytu, ludzie znający gry pobierznie tak samo, jedynie co drugi dziad co przeszedł grę musi się zesrać, bo jest wyjątkowy jako ten, który GRAŁ w klasyczne części
Z każdym fandomem tak jest, ale żeby dosrac się do najlepszego serialu na bazie gier to trzeba mieć smutno w życiu
Hoho, a kto Co dał prawo do oceniania ludzi po ich poglądach i opiniach? Sranie na ludzi jest nieladnez Ty nie jesteś ładny, tylko śmierdzisz frustracja. Zamiast wejść w dyskusję jak turtles (z którą btw kompletnie się nie zgadzam, a godfather to już w ogóle bardzo ambitny fikołek) i podać jakieś argumenty, ty zacząłeś dyskusje z wysokiego C – jak CHLEW.
Naucz się tolerować innych i szanować ich opinie, a dopiero potem szukaj sobie przyjaciół w innych komentarzach próbując się żałośnie podpiąć pod merytoryczna dyskusję. Ty jej nie uprawiasz, Ty stoisz na środku w tłumie, srasz i śmierdzisz.
Tych dwóch typów przynajmniej napisało po własnej recenzji, a ty jako ten trzeci jesteś póki co niczym ten upośledzony smok w memie z trzema smokami, nic od siebie nie dałeś, belkoczesz pod wpisami jak niedorobiony młodszy brat-obronca, który chciałby coś dodać, ale nie potrafi, bo jest za głupi, za późno na aborcję, za wcześnie na alzheimera, trafiliśmy na najgorszy czas twojego bytu
Ad personam, ad hominem, ad personam. Twój poziom rośnie z każdym kolejnym postem. Proszę więcej, do listy zaburzeń tym razem dodajemy upośledzenie umysłowe i zespół tourretta xD
Spoko, mogę tak brzmieć, chętnie poczytam riposty do moich wyjaśnień 🙂 I powtórzę: nie jest problemem „co” robi Fallout tylko „jak” i każdy film/serial można sprowadzić do absurdu w ten sposób. Różnica taka, że narracja u Coppoli poprowadzona jest tak, że wszyscy kupują z marszu i nikt nie kwestionuje. Nikomu się lampka nie zapala…
…a nawet jakby się zapalała to luz, „Ojciec Chrzestny”, ani żaden inny film, nie są jakimś sacrum i każdy może mieć swoje zdanie, nawet turbo negatywne, byle miał argumenty na poparcie 😉
>>To ja też zacznę: nie rozumiesz kompletnie o co mi chodzi 🙂 – To wina czytelnika? 😛
Ja myślę, że wszystko się zasadza na podejściu z jakim się siada do serialu. Też może wynikać z tego, że potem chcesz napisać na ten temat recenzje. Mnie też się nie podobało, ze big reveal z kryptami był nielogiczny, ale nie analizowałem dlaczego ghoul wział harpun, a nie pistolet w trwającej kilkanascie sekund scenie (w sumie potem Maximus strzelał do potwora i nic do nie dawało, wiec moze po prostu ghoul miał doswiadczenie ALE to nie ma znaczenia tak naprawdę), a dlaczego Maximus zaklinował się na kolejne kilkanascie sekund w czasie walki, a wczesniej umiał kopnąć kamien (to akurat wpisało mi się w jego brak doświadczenia z power armorem).
Czy to, że trafili akurat do tej samej jaskini było naciągane? Troche? Nie bardzo? Wiedzieli skąd dokąd idzie naukowiec, znowu analizowanie jednej kwestii „chce se postrzelać” w kontekście 8 godzinnego dzieła?
>>trop ok i nie czynię zarzutu z tego, że jest – Ja uważam, że czynisz, ale nvm. Czy jest groteskowy? No jest. Taka poetyka. Mi sie te przerysowania bardziej kojarzyły z Network Lumeta niż nastolatkami, ale no tak. Groteskowo przerysowane.
>>mówimy o alternatywnej historii więc kij wie – Mówimy o świecie, w telegraficznym skrócie, „lata 50 w USA, ale z robotami and shit” Nie wiem co tu wiecej tłumaczyć – jak wzorujemy się na najgorętszym momencie zimnej wojny (gdzie Amerykanie byli pewnie ze zaraz pierdolnie) to mccarthyzm jest jednym z wątków, które możemy wziąć.
>>Ja znów o jednym, a Ty o drugim. Niech będą źli do szpiku kości, niech mają faszystowskie zapędy, luz. Tylko niech ma to ręce i nogi, a nie, że mają power armor i jakieś ultra-nowoczesne statki powietrzne, a srają do opon. To się po prostu kupy nie trzyma. To nie były koszary tylko obóz jeniecki. – Naprawdę nie przyszło mi to do głowy. Że tam sie cos kupy nie trzyma i że to obóz jeniecki. Raczej skojarzenia miałem z koszarami zarządzanymi przez cpt. Sobela. Dysonans technologii też mi pasował. Postapo na dzisiejsze warunki to azjatycka część Rosji. Też mają drony i smigłowce, a srają za dom, bo nie mają powszechnie dostępnej technologii kanalizacji.
>>męskie i toksyczne środowiska są maksymalnie otwarte na inność – ale w świecie przedstawionym to jest nonissue. Tożsamośc płciowa, kwestie „toksycznej męskości”, rasy etc. Biją nowego, bo jest nowy. Serio, mam wrażenie, ze sobie dopisujesz te rzeczy. Jedną z jednoznacznie negatywnych postaci jest czarna kobieta – bardzo toksyczna i manipulująca. Czy tu też twórcy chca nam cos podprogowo przekazac? O toksyczności czarnych kobiet?
>>Bo mi się wydaje, że pokazano jak Linus ratuje go – ok, faktycznie on go zabiera w drodze na wstrzykniecie, a nie po nim. Mój błąd, może tym ze jest inny niz normalne psy zasugerowałem sie bo urodził sie w inżynierii behawioralnej. 1/
„Mówimy o świecie, w telegraficznym skrócie, “lata 50 w USA, ale z robotami and shit””
No właśnie nie ;). Kolesie w latach 90 na podstawie dzieł z tamtego okresu odtwarzali jak wg. ludzi z lat 50 wyglądałby rok 2077 i pustkowie postnuklearne. Dlatego te wszystkie nawiązania estetyczne do lat 50 są nietrafione, w oryginalnych falloutach czegoś takiego nie ma, to jest jeden z problemów bethesdy i serialu wrzucili lata 50 w postapo i fajrant.
„To wina czytelnika? 😛”
W tym przypadku: zdecydowanie tak! 😀
„Ja myślę, że wszystko się zasadza na podejściu z jakim się siada do serialu.”
Oczywiście i to co wymieniasz to są detale, sam to przyznałem w tekście, ale tu leży pies pogrzebany (i zmartwychwstały po stimpacku). Jak takie głupotki wpadają co parę-paręnaście minut to zaczynam się irytować, bo to za każdym razem lekko wybija z rytmu, wyrzuca mnie z tego świata. Oczywiście, że to jest rzecz od A do Z subiektywna: to jak z Interstellar, jak kogoś urzeknie wielka epopeja o miłości ojca do córki to nie zauważy nawet jak bezdennie głupia jest reszta tej opowieści. I nie mówię tego w negatywnym kontekście. A w Fallout mnie wkurza to, że mogli niewiele zmienić i 90% z tych bzdurek by na ekranie nie było. Zabrakło kilku szlifów.
„znowu analizowanie jednej kwestii “chce se postrzelać” w kontekście 8 godzinnego dzieła?”
J.w., jedna czy dwie takie bzdurki an 8h są do olania, ale jak masz po kilka na odcinek to zaczynają wkurzać. Przecież nie wypisałem wszystkich 🙂 Z tym „dziełem” to pojechałeś 😉
>>trop ok i nie czynię zarzutu z tego, że jest – Ja uważam, że czynisz, ale nvm. Czy jest groteskowy? No jest. Taka poetyka. Mi sie te przerysowania bardziej kojarzyły z Network Lumeta niż nastolatkami, ale no tak. Groteskowo przerysowane.
No nie, nie czynię. Jest masa filmów i seriali gdzie jest złe korpo i wcale nie pokazali tego tak naiwnie i groteskowo.
>>mówimy o alternatywnej historii więc kij wie – Mówimy o świecie, w telegraficznym skrócie, “lata 50 w USA, ale z robotami and shit”
Tu już masz odpowiedć od Qdy pod Twoim wpisem 😉
>>Ja znów o jednym, a Ty o drugim. Niech będą źli do szpiku kości, niech mają faszystowskie zapędy, luz. Tylko niech ma to ręce i nogi, a nie, że mają power armor i jakieś ultra-nowoczesne statki powietrzne, a srają do opon. To się po prostu kupy nie trzyma. To nie były koszary tylko obóz jeniecki. – Naprawdę nie przyszło mi to do głowy. Że tam sie cos kupy nie trzyma i że to obóz jeniecki. Raczej skojarzenia miałem z koszarami zarządzanymi przez cpt. Sobela. Dysonans technologii też mi pasował. Postapo na dzisiejsze warunki to azjatycka część Rosji. Też mają drony i smigłowce, a srają za dom, bo nie mają powszechnie dostępnej technologii kanalizacji.
„Czy tu też twórcy chca nam cos podprogowo przekazac? O toksyczności czarnych kobiet?”
Nie, bo masz najlepszą na świecie i chcącą dobra dla wszystkich Moldover w kontrze 😀
Generalnie ja naprawdę lubię ten serial, nawet lecę sobie drugi raz oglądając do kotleta, ale ma mnóstwo wkurzających błędów, których bardzo łatwo można było uniknąć 😉
Od kiedy obejrzałem Justified (11/10, tak bez przesady), wiem, że Goggins to przeaktor. Sam serial bardzo dobry, klimatyczny, ogląda się lekko, żenady prawie że nie odnotowano, a o takową łatwo.
Ja bym dodał Hateful 8 gdzie pomimo kosmicznej obsady, moim skromnym zdaniem, był najlepszy 🙂 Za rzadko dostaje szansę w dobrych produkcjach.