Dziś mam dla Was trzy wiadomości. Jedną smutną, jedną miłą i jedną zabawną. Zaczynamy od smutnej.
Stan emocjonalny GRRM-a
Jedna z ostatnich notek na blogu George’a R.R. Martina zatytułowana „Mroczne dni” mówi bardzo wiele o aktualnym stanie pisarza. Moim zdaniem nie jest dobrze. Pisarz zaczyna w sposób następujący:
W poprzednich latach często publikowałem noworoczny post na Not A Blog, odnosząc się w nim do wydarzeń poprzedniego roku i tego co czeka mnie w kolejnym. Tym razem, po refleksji na temat odchodzącego roku uznałem, że nie mam ochoty przeżywać tego po raz kolejny. 2023 był koszmarem, dla świata, dla mojego kraju i dla mnie – zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i osobistej. Cieszę się, że ten rok dobiegł końca. Niestety 2024 zapowiada się jeszcze gorzej.
O co konkretnie chodzi Martinowi? W dalszej części notatki pisze o sytuacji w USA, z rosnącymi podziałami społecznymi, o wojnie w Ukrainie i konflikcie w Strefie Gazy. Oczywiście tym, co w poście wyraża największy ból jest fakt, że w tym roku odeszło bardzo wielu przyjaciół i współpracownikó pisarza. W ostatnim czasie zmarli Howard Waldrop, Michael Bishop, Terry Bisson, David Drake, Victor Milan, John Jos. Miller, Edward Bryant, Steve Perrin, Gardner Dozois, Phyllis Eisenstein, Kay McCauley, Len Wein, Vonda McIntyre, Harlan Ellison i Greg Bear. A to znaczy, że GRRM jest coraz bardziej sam.
Trudno więc się dziwić, że – jak pisałem w jednym z poprzednich odcinków WzC – wyliczenia podane przez samego Martina wskazują, że w tym roku nie napisał ani jednej nowej strony Wichrów zimy. Być może pracował edytując część manuskryptu, ale do skończenia powieści na początku 2024 roku droga jest równie daleka jak na początku roku 2023.
Powrót Aegona Zdobywcy
No to teraz pora na radośniejszą wiadomość. Najwyraźniej skasowany projekt serialu o podboju Westeros przez Aegona Targaryena powrócił. Zmianie ulegli także showrunerzy – Randa Ravicha i Far Shariata zastąpić ma Mattson Tomlin (scenarzysta filmu The Batman z Robertem Pattisonem). Sam serial będzie mocniej związany z Rodem Smoka, a zatem możemy spodziewać się magii, tajemnic i przepowiedni. Decyzja o zielonym świetle dla filmowania pilota zapewne zapadnie dopiero w drugiej połowie roku.
Przecieki o Krwawym Księżycu
Pamiętacie jeszcze pierwszy ze spin-offów Gry o Tron? Ten słynny serial, który miał się toczyć w Erze Herosów, przed Długą Nocą? Ostatnie dwa tygodnie przyniosły masę przecieków (w tym fotografii), które rzuciły światło na tę produkcję, a także pokazały przyczyny, dla których prawdopodobnie projekt wstrzymano mimo 30 milionów dolarów wydanych na stworzenie pilota.
Oto najważniejsze nowinki z przecieków:
- Naomi Watts grała lady Casterly (choć to akurat chyba było oczywiste)
- Kulturowo i politycznie Westeros jest mieszanką cywilizacji z epoki brązu i antycznej kultury greckiej. (to też można było wcześniej wydedukować z pojedynczych fotografii kostiumów)
- Pilot dotyczył małżeństwa pomiędzy ostatnim męskim przedstawicielem rodu Casterly a księżniczką z rodu Starków. W odcinku miał pojawić się trójkąt miłosny pomiędzy tymże męskim Casterlym, jego kochanką oraz Lannem Sprytnym. Lann miał trafić do Casterly Rock wraz ze Starkami, możliwe, że w charakterze więźnia.
- W trakcie ślubu, w planetę miała uderzyć kometa.
- Rolę kapłanów/maesterów dla Pierwszych Ludzi pełnili… Zieloni Ludzie. Tak, ci sami, którzy rzekomo mieszkają na Wyspie Twarzy i obnoszą się z porożem na głowie.
- Dzieci lasu były… czarne. To dzieci czarnoskórych ludzi, którzy zamieszkiwali Westeros przed nadejściem Pierwszych Ludzi. Postępujące zniekształcenie upodabniające ich do dzieci lasu z książek i Gry o Tron to następstwo jakiejś klątwy lub czaru.
- Odcinek miał zakończyć się… pojawieniem się w Westeros Andalów. Tak, przed Długą Nocą!
Oczywiście wypadałoby to jakoś skomentować. Zacznę od oczywistego problemu, który – jak sądzę – mógł mieć wpływ na odrzucenie projektu. Czarnoskóre dzieci lasu wyrażają pewną chęć na bardzo łopatologiczne podejście do tematu kolonizacji czy wyniszczania rdzennych kultur. I to by może przeszło, gdyby nie taki drobiazg, że prezentowanie osób czarnoskórych jako przebywających w stanie natury, a zarazem „magicznych” uderza też w pewne stereotypy, które w Ameryce nie spotykają się zazwyczaj z ciepłym przyjęciem. Więc trochę twórcy strzelili sobie w stopę. Wydaje mi się, że odbiera także pewną magię stworzonemu przez Martina światu. Jeśli Biali Wędrowcy są tak naprawdę przeklętymi ludźmi (tak przynajmniej wynika z serialu) i Dzieci Lasu też są przeklętymi ludźmi, to może w ogóle nie ma tu żadnych nieludzki ras? W końcu czy olbrzymy też nie mogłyby być przeklętymi ludźmi?
A z rzeczy, które zainteresowały mnie szalenie, muszę wymienić zarówno uderzenie komety, jak i przybycie Andalów do Westeros przed Długą Nocą. To kompletnie wywraca martinowską chronologię. Pytanie brzmi tylko, czy sam Martin miał coś w tej kwestii do powiedzenia. Cóż, może kiedyś się tego dowiemy. Ale na razie to wszystko, co udało mi się wyszerpać.
Odnośnie tego co Martin pisał i co już skomentowałem w poprzednim wpisie.
Każdy bełkot jest dobry, by nie napisać dosadnej prawdy o sobie i o tym że się zawiodło/dało dupy po całości.
I te frazesy o hejtowaniu. Zieeew. Można by rzec, że Martin się właśnie idealnie dostosował do toksycznej współczesności, przez unikanie odpowiedzialności i zwalania jej na mityczne stwory 🙂 Bo on chce tylko “ojojania” jak smutna dziewczynka, a nie konkretnie pogadać i zmierzyć czoła problemom. Najlepiej by pisali “super jesteś, poczekam 20 lat, a nowe seriale/filmy są wybitne!”
Teraz płacz od kilku lat, że nawet jak napiszę to i tak będą hejtować. Taka racjonalizacja. Po co wyjść z domu jak go i tak auto może mnie rozjechać 🙂
Jejku , nie przesadzaj , chłop ma ponad 70 lat i według mnie może mieć w dupie dokończenie jakiejś bajki dla dużych dzieci, jakkolwiek dobra by nie była, zwłaszcza jeśli większość tak zrzędzi na jego temat. Ja tam się cieszę że przeczytałem pięć pierwszych tomów , a resztę se mogę na szalonych teoriach doczytać, a nawet jeśli George się upiera przy tym że nie chce żeby ktoś kontynuował po jego śmierci, to i tak nie ma takiej gwarancji. Może nawet jego następca, zrobi to w krótszym czasie niż by zdołał George? Ostatni tom to by było głównie domykanie wątków, nie musiałby wykreślać połowy książki po napisaniu trzech czwartych
To co szukamy tych recenzentek?
Ja wrzucam post na grupę „szukam recenzenta” czy Ty wrzucasz?
Piszemy do tych kanałów z zapytaniem?
Odnośnie postu, to może coś w tym stylu?
„Hey, poszukuje recenzenta do bajki „Zuzia”. Zależy mi, aby została oceniona zarówno treść, jak i ilustracje. Książka pełna jest grafik prawdziwych kotów (zdjęcia będące inspiracją, spłynęły od sympatycznych ludzi z internetu) także miłośnicy kotów mile widziani!”
Odnośnie e-maila do tych YT to może coś w stylu?
„Dzień dobry,
Od jakiegoś czasu obserwuje Twój kanał, podoba mi się formuła, treść oraz sposób prowadzenia. Chciałbym / chciałabym zapytać, czy mogę zaproponować książkę do recenzji. Konkretnie bajkę „Zuzia”.
Zuzia ukazała się całkiem niedawno (link) ale już wcześniej została zrealizowana w formie słuchowiska (link)
Jeśli tak, proszę o szczegóły ewentualnej współpracy.
Pozdrawiam”
Co sądzisz?
Zdaje sobie sprawę, ze pisanie książki to nie wypiek bułek, ze proces twórczy wymaga nie tylko czasu, umiejętności, chęci ale również dobrego dnia. Tylko wiesz, minęło 13 lat. Załóżmy ze wichry zimy maja mieć docelowo 300.000 znaków. Trzynaście lat to 4745 dni bez lat przystępnych. Stephen King twierdzi, ze powinno pisać się min 2000 slow codziennie. Wiadomo każdy pracuje innym tempem, innym trybem etc. Licząc na szybko, aby napisać wichry zimy przez 13 lat, wypada napisać Ok 64 słów dziennie. Moj komentarz ma ponad 70 słów. To tak odnośnie tempa pracy George’a.
Oj przekopiowałem e-mail, komentarz zaczyna się od tematów Martinowskich
Kurna , no i czy mówienie że ktoś dał dupy to nie jest lekkie hejtowanie ? xD.
Czy ja wiem? Hejt z definicji jest bezpodstawny raczej, wynikający z niskich instynktów. Tutaj mamy do czynienia z oceną gromkich zapowiedzi. Przez 13 lat, gość mówi, że już kończy. Gdyby od początku stawiał sprawę jasno. Mówił, że potrzebuje 15 lat… a tak fani czuje się najzwyczajniej oszukani. Dlaczego? Bo zostali najzwyczajniej w świecie oszukani.
Mógłbym skopiować jego posty z 2015, ale po co go kompromitować?
Hejt? Bądźmy poważni i nie idźmy tą retoryką. Wystarczy że Martin oczadział i ją uskutecznia.
Ja jako „nie fan” i nie czytelnik lecz przeciętny oglądacz GOT napiszę:
Jak mu sie nie chce dokańczać książki bo ma lenia w dupie i inne zajęcia to z racji wieku mógłby wreszcie k*** zatrudnić jakichś ghostwitterów. Dać im jakieś ustalenia jak ma to wyglądać, po prostu czytać i redagować tak by jeszcze przed jego śmiercią książka była napisana tak jak on by sobie tego życzył.
Ta karuzela jest dla was męczaca i dołująca a dla mnie patrzącego z boku denerwująca.
Jak jakaś drama transferowa w sporcie ciągnąca sie w nieskończoność.
Tych durnot z serialu, który na szczęście nie powstał, nie chce mi się nawet komentować. Gorzej, że zaczyna umacniać się ten kretyński pomysł „przepowiedni” Aegona. Czy tam naprawdę nie ma nikogo kto by ich jebnął w kark, kazał się opamiętać i wytłumaczył, jaki to głupi pomysł? Nie znam ani jednej osoby, której by to się podobało. Co najwyżej traktują to jako dopust boży, z którym trzeba jakoś żyć. Czyli tak, jak ja czarnych Velaryonów. Niby nie przeszkadza, czasem nawet bywa słodkie (bardzo lubię Baelę i Rhaenę), ale gdyby znikło, to jeszcze lepiej. 🙂
Czarni Velaryonowie i ta przepowiednia to największe głupoty serialu
Przepowiednia tak. Ale czarni Velaryonowie aż tak bardzo nie psują atmosfery książki. Aktor grający Corlysa jest wystarczająco charyzmatyczny, nie mam też nic do Laeny, Baeli i Rhaeny. Generalnie złe jest wszystko to, co twórcy wprowadzili od siebie. Ta „przyjaźń” Rhaenyry i Alicent, której w książce nigdy nie było. Ta idiotyczna choroba Viserysa, o której w świecie Martina nikt nie słyszał. Te idiotyczne podchody z Aegonem w odcinku z przejęciem władzy, ta Rhaenys wyskakująca z piwnicy na smoku i sporo innych. W zasadzie nic z tego co oni wprowadzili nie wypaliło. :/
Wypaliło to, że Aemond nie chciał zabić Luke’a, tylko był to „wypadek”.
Wypaliło? Jak dla kogo. Dla mnie to taka sama głupota jak Rhaenys wyskakująca na smoku z piwnicy. Jak Aemond będzie palił Dorzecze to też będzie wypadek?
Notabene ktoś mi tu uparcie próbował udowadniać, że to Czarnych wybielają w serialu… :/
Jeśli chodzi o serial o Aegonie Zdobywcy, to jestem jak najbardziej za, chciałabym żeby powstał. Zawsze uważałam że on powinien powstać jako pierwszy, przed Rodem Smoka, a dopiero potem Ród Smoka, wtedy by się to ładnie, chronologicznie ułożyło. Jeśli ten serial powstanie to tutaj casting będzie odgrywał bardzo dużą rolę, mam nadzieje że role zostaną lepiej obsadzone niż w Rodzie Smoka.
Co do spin-offa który został skasowany, to cóż kiedy powstawał to chciałam go zobaczyć, wydawał mi ciekawy, ale kiedy czytam o czarnych dzieciach lasu, to może lepiej że nie powstał. Ja nie wiem czy naprawdę nie może powstać serial bez czarnych aktorów, postaci czy jak w innym przypadku elfów.
Wyszłoby pewnie tak jak z czarnymi Hobbitami:)
Obawiam się że człowiek szybciej postawi(znowu) nogę na Księżycu niż Martin wyda wichry zimy. Według obecnych planów stanie się to w 2026 roku.
Czyli już nigdy nie doczekamy się Wichrow Zimy. Przyznam, że trochę szkoda mi ale i nie szkoda Martina. Podjął się wyzwania któremu nie był w stanie sprostać. Z tym stanem emocjonalnym przewiduję że wykorkuje to końca dekady
Facet ma 75 lat i mnóstwo pieniędzy. Przy obecnej medycynie może spokojnie poŻyć jeszcze długo. Umysł ma sprawny.
ale jest grubasem a takim to łatwo spaść z rowerka
A ja to czniam. Dokończy to dobrze, a nie dokończy, to dokończy kto inny. Tak bywa, gdy autorowi przytrafia się dzieło życia w tak późnym wieku. Swoje dostałem, a resztę mogę sobie sam dokończyć, choćby grając w AGOT. Przerobiłem już chyba wszystkie możliwe zakończenia. Teraz to już bardziej by mi chyba dokuczał brak tej gry, niż Wichrów Zimy. 🙂
Jak dla mnie to Martin stosuje bardzo cwaną taktykę grania na emocjach u czytelników. Co pół roku udzieli jakiegoś wywiadu albo napisze coś na blogu. Raz powie, że ostatnio dobrze mu szło pisanie i WZ będzie bardzo obszerne, a następnie że jest źle i zanosi się, że będzie jeszcze gorzej. I tak dookoła Wojtek. Gdyby w 2015 roku powiedział, żeby nie pytać go o książkę, bo ma zamiar ją napisać, ale nie informować o postępach, to byłoby w porządku. A on chyba chce, żeby czytelnik karmił się tym jego niepowodzeniem i udręką. Podejrzewam, że WZ w końcu wyda, ale na tym będzie koniec, bo wątpie w jego późniejsze szybsze tempo pisania.
Jakich emocjach? Od dawna na wieści z cytadeli wchodzę, żeby się pośmiać jak to chciał, ale się nie udało 😀
prawie 20 lat temu uznałem, że nie skończy i odstawiłem po trzecim tomie. A Wy tu dalej o tym dyskutujecie 🙂
Martin znowu robi z ludzi debili i mami ciepłymi słówkami. Wichry nie powstaną nigdy i niestety trzeba tą gorzką wiadomość przełknąć
kogo obchodzi jakis martin?
Wichry i ogólnie saga już mnie w ogóle. Serial jest jego zakończeniem, czy tego chce czy nie.
Ale jakby wydał kolejne nowelki, to byłbym bardzo zainteresowany, kiedykolwiek by to się nie wydarzyło.
„Serial jest jego zakończeniem, czy tego chce czy nie.”
Tak? A to niby czemu? Bo Martin udzielił HBO praw do ekranizacji? O ile wiem udzielił też koncesji na jakąś grę na PC. Może dla mnie to rozgrywka w tej grze jest zakończeniem sagi? 😛 Nie dajmy się zwariować, PLiO nie ma zakończenia. Nie wiem, może wy to jakoś inaczej odbieracie, ale mówię ci serio, dla mnie wydarzenia z tego serialiku nie mają większej mocy wiążącej niż licznie powstające fanfiki, montaże na YT i AAR-y z gier.
Według mnie ma i to jest tylko wina Martina. Takie zakończenie tylko przejdzie do historii.
Na szczęście, są inne wątki i historię które mogą jeszcze cieszyć fana.
„Takie zakończenie tylko przejdzie do historii.”
Szczerze mówiąc nie sądzę. Patrząc po sobie to już od dawna nie patrzę na świat Westeros przez pryzmat tego serialu. On dla mnie praktycznie już nie istnieje. Może co najwyżej wizualizacja kilku głównych postaci, ale też nie wszystkich. Podejrzewam, że podobnie ma większość fanów prozy Martina. Oczywiście jest całkiem spora (pewnie nawet liczniejsza) grupa niedzielnych widzów, dla których nie istnieje w temacie nic poza serialem. Ale dla nich takie zakończenie i tak byłoby obowiązującym, nawet gdyby Martin swoją sagę dawno dokończył. Z tego prostego powodu, że jego książek nigdy w ręku nie mieli i nie będą mieli.
Też mi sie nie wydaje aby zakończenie serialowe przeszło do historii jako kanoniczne.
Są dwie opcje:
– Martin nie skończy PLiO. Wtedy do historii przyjdzie raczej jego brak zakończenia. Ludzie będą go kojarzyć jako faceta, który nie ukończył dzieła swojego życia.
– Martin skończy, wtedy do historii przejdzie zakończenie książkowe.
Już teraz więcej mówi sie o tym, ze zapewne nie skończy, niż o serialu.
Jakie kanoniczne, bój się R’hlorra. 🙂
Po prostu jako jedyne jakie jest. Bran jako król, Jon za murem czy szał Danki, to podobno jego pomysłu zresztą.
Wiadomo, że liczy się „droga ponad celem”, ale właśnie w ten sposób mamy tylko „cel”, bez „drogi”… I to jest spuścizna Martina.
Ciągle popełniasz ten sam błąd myślowy. 🙂 Dla ciebie może to i jest jedyne zakończenie jakie jest (w takim razie bardziej zrozumiała jest ta twoja złość na Martina), ale nie dla wszystkich. Dla mnie zakończeniem jest mój AAR w AGOT. Dla pewnej mojej znajomej fanfik, który przeczytała. A dla innych, których zapewne jest zdecydowana większość, zakończenia nie ma. Pisałem ci dla kogo to jedyne zakończenie jakie jest. Dla fanów serialu. A także ludzi, którzy PLiO nie czytali. Albo czytali po łebkach, ale ich nie wciągnęło i seriale HBO są dla nich jedynym spojrzeniem na to uniwersum. I jak już powiedziałem, im powiewa czy Martin dokończy jakieś tam książki, czy nie.
Żaden błąd. Martin do tego doprowadził, tak czy inaczej 🙂 Więc to jest obecnie jego jedyne zakończenie.
W gry nie gram, więc się nie wypowiem.
Nie wiem czy istnieją fani 7 i 8 sezonu. Jeżeli tak, to im współczuję 😛
W ogóle jak to z perspektywy wygląda zwyczajnie żałośnie. Sprzedać prawa do sagi w połowie jej pisania i później przez 15 lat nawet nie zbliżyć się do jej zakończenia. Taniec miał napisany jeszcze przed 1 sezonem, z tego co kojarzę. Wystawił się sam na pośmiewisko, a każdy kolejny jego żenujący wpis i gadanie o hejterach jest gwoździem do trumny.
„Więc to jest obecnie jego jedyne zakończenie.”
Byłbym wdzięczny, gdybyś dodawał zwrot „dla mnie”. 😛 Może szefostwo strony zrobiłoby ankietę?
„Nie wiem czy istnieją fani 7 i 8 sezonu.”
Owszem. Więcej niż książek.
Żałośnie? Wystawił się na pośmiewisko? Nie powiedziałbym. Facet przytulił za prawa grube pieniądze i teraz może do końca życia bimbać w tropikach. Na pośmiewisko to się wystawił Sapkowski sprzedając prawa do gier z Wiedźminem na PC za 100 tys. złotych. 🙂
Jest to serial oficjalnie na podstawie jego historii, więc jest jego póki nie napisze zakończenia.
W takim stopniu jak Pierścienie Władzy są Tolkiena.
Kompletnie różne sytuacje.
Tolkien nie sprzedał swoich praw przed skończeniem pisania, a nawet jego dziedzice nie sprzedali prawa do Silmarillionu. Żadnego porozumienia z pisarzem.
Właśnie to są dwie skrajne sytuacje, które ukazują poziom tych dwóch Panów.
Tolkien ma swoje zakończenie w książkach.
Martin w serialu 🙂
Chociaż chodza teraz pogłoski, że Amazon już kupił te prawa, ale nawet 50 beznadziejnych seriali nie zmieni tego co Tolkien zrobił.
Jak Martin swoje napisze, to będzie tak samo. Póki co… ma seriale 😀
Dobra, dobra, jeszcze z tysiąc powtórzeń i może sam uwierzysz. 😛 Prawda jest taka, że ekranizacja, czy tam „na motywach”, a książka, to dwa różne światy. Ani Martin nie napisał sezonów 6-8, ani Tolkien Galadrieli omal nie posuwającej Saurona. Zrobili to D&D i jakiś tam anonimowy grafoman z Amazona. Jak ktoś chce widzieć w ich „dziełach” kanon to jego sprawa, a my nic na to nie poradzimy. Powtórzę – większość fanów nie czytała PLiO (a są nawet tacy, którzy nie zdają sobie sprawy z istnienia książek). FSGK to wyjątek. Odwiedzałem przez pewien czas dwie grupy „grotronowe” na FB i widziałem, że ci, którzy w miarę dobrze znają książki to nie więcej niż 1/4. Chcesz czy nie, na świat Tolkiena za kilka lat większość też będzie patrzeć przez pryzmat serialu Amazona i kanonem dla nich będą takie pomysły jak z Galadrielą, choćby Tolkien zmartwychwstał i jeszcze raz wszystko napisał.
Ale ty nie rozumiesz chyba podstawowej rzeczy, którą ja zarzucam Martinowi. Czy słusznie czy nie, to kwestia opinii.
Mój zarzut jest taki, że winy Martiny, jego działań, zaniechań, bzdur które opowiadał, kłamstw i całej reszty – zakończenie serialu jest jedynym co istnieje w temacie jego powieści. Więc to jest jego zakończenie, jako powstałe w wyniku jego błędów.
Jak źle wychowam dzieciaka i coś sknoci, to niestety to będzie też „moja wina”, nawet jeżeli tylko pośrednio 🙂
Żadna marka nie jest bezpieczna, ale póki autor żyje to może sam o swojej decydować.
Chyba się nie dogadamy. Ja nie bronię tu Martina. To oczywiste, że daje dupy. Nie zgadzam się tylko, że zakończenie serialu jest jedynym, co istnieje w temacie jego powieści. Powieść i serial już wcześniej przestały być kompatybilne. Niektóre wydarzenia potoczyły się inaczej, losy niektórych postaci są inne. Nie można tych mediów traktować zamiennie. Któreś musimy uznać za kanon, a któreś nie. Zależy od naszych osobistych preferencji. Ty preferujesz serial, ale znam przynajmniej kilka osób, które go nie oglądały i nie zamierzają oglądać, mimo iż są fanami sagi. Do czego ich obliguje to serialowe zakończenie? Zakończenie jakiegoś fanfika jest tak samo nienapisane przez Martina jak zakończenie serialu. Są też przynajmniej dwie licencjonowane gry, które pewnikiem też mają jakieś zakończenia.
Nigdzie nie mówiłem, że preferuje serial 🙂
To prawda. Nie mówiłeś. 🙂
Wydaje mi się, że Martin jest w czarnym d…punkcie. Jego planowane zakończenie, które przedstawiono w serialu tak bardzo nie spodobało się widzom, że popadł w depresję. Nie ma pomysłu na inne i nie wie jak zamknąć wątki, których narobił mnóstwo. Kiedy przeczytałem całą sagę liczyłem, że w kolejną dekadę uda się nie tylko przeczytać Wichry ale i Sen. Od dłuższego czasu już nie wierzę, że przeczytam cokolwiek nowego od Martina.
https://thehardtimes.net/culture/george-r-r-martin-admits-winds-of-winter-delayed-due-to-writing-8000-letters-to-harry-styles/ Aż musiałam sprawdzić czy nie przespałam miesiąca i czy nie mamy 1 kwietnia. Artykuł brzmi jak bredzenie szaleńca od początku do końca… Powiedzcie mi, że to jakiś fake, proszę.
To fejk.
„Jeśli Biali Wędrowcy są tak naprawdę przeklętymi ludźmi (tak przynajmniej wynika z serialu)”
Przecież z książki też – vide „Synowie Crastera”.
Nie do końca. Nie wiemy tak naprawdę kim są ci wspomniani przez babę „synowie Crastera”. Wiemy tylko, że Craster porzuca synów w lesie i że mogą „przyjść” po kogoś. A przyjść mogą pod wieloma postaciami. Ludowa demonologia pełna jest postaci powstałych z martwych dzieci. Sorry, ale pomysł, że Inni przerabiają niemowlaki na dorosłych Białych Wędrowców – wielkich sękatych drabów – jest z nich najbardziej idiotyczny. 🙂