O tym, jak wielką niespodzianką był dla mnie serial Andor pisałem kilka tygodni temu w zamieszczonej na FSGK recenzji. Ale nie wspomniałem wówczas o pewnym detalu, wisieńce na torcie, która w moim przekonaniu wspaniale dekoruje tę produkcję. Otóż Andor ma – obok świetnej intrygi szpiegowskiej i znakomicie napisanych dialogów – jeszcze jedną rzecz, którą uwielbiam w każdej produkcji fabularnej. Andor przedstawia widzowi tropy i wskazówki, które pozwalają – o ile będziemy mieć na to czas, ochotę i uwagę – rozwiązać pewne fascynujące zagadki. Dziś chciałbym pochylić się nad jedną z nich. To kwestia tożsamości tajemniczego Luthena Raela, jednego z organizatorów Rebelii. Otóż – w moim przekonaniu – Andor wyraźnie sugeruje nam, że Rael był rycerzem Jedi. W ten sposób pogłębia zresztą tragizm tej postaci.
Skąd mi się wzięło to przekonanie? Przeanalizujmy fakty. Uprzedzam, że poniższy tekst zawiera spoilery!
Poszlaka pierwsza – kryształy Kyber
W czwartym odcinku serialu, Luthen Rael oferuje Cassianowi Andorowi zaliczkę, a w zasadzie pewną formę zabezpieczenia, w zamian za uczestnictwo przyszłego rebelianta w skoku na Aldhani. Kryształy Kyber – jak wiedzą wszyscy fajni Gwiezdnych Wojen – to źródło mocy miecza świetlenego (a także – w disneyowskim kanonie – Gwiazdy Śmierci). Są rzadkie i drogocenne. Czy fakt posiadania takiego przedmiotu przez człowieka, który udaje handlarza antykami jest dziwny? Niekoniecznie. Interesujące jest coś innego. Luthen Rael powierza kryształ jako zabezpieczenie, zaznaczając, że chce go otrzymać z powrotem, gdy „robota” zostanie zakończona, a Andor dostanie swoją działkę. Zaznacza, że dla niego kryształ ma wartość większą niż okrągła sumka, którą można byłoby otrzymać na wolnym rynku. Mężczyzna ma sentyment do tego konkretnego kryształu. A kto mógłby darzyć kryształ Kyber sentymentem, jeśli nie rycerz Jedi?
Poszlaka druga – artefakty w sklepie
Jakby kryształu było mało, to Luthen Rael posiada też inne interesujące przedmioty. Najwyraźniej intrygujący sprzedawca wystawił maskę strażnika ze świątyni Jedi. To, samo w sobie nie może szokujące, wyobrażam sobie, że Rael mógłby się z tego jakoś wytłumaczyć. Bardziej interesujące są wszakże przedmioty przechowywane na zapleczu. W scenie rozmowy z Mon Mothmą możemy dostrzec dwa holocrony – swego rodzaju bazy danych na temat Mocy – sześcienny należący do Jedi, i drugi, w kształcie piramidy, niewątpliwie będący wytworem Sithów. Czy to zwykły żart scenografów? Być może. Ale w zestawieniu z pozostałymi argumentami, chyba zaczynamy dostrzegać tu coś więcej.
Poszlaka trzecia – broń na Fondorze
Fragment zwiastuna Andora, w którym z boków statku kosmicznego wydobyły się dwa długie, laserowe promienie przecinające myśliwce TIE, budził spore kontrowersje. Dopatrywano się w tym kolejnych dziwacznych wymysłów scenarzystów, którzy dla uzyskania ciekawego efektu wizualnego, postanowili wprowadzić do Gwiezdnych Wojen nowy rodzaj broni, niezbyt pasujący do kanonu. Już po premierze serialu mogliśmy się przekonać nie tylko, że sama scena ucieczki przed imperialnym statkiem patrolowym jest wyśmienita, ale również że całe uzbrojenie statku Luthena Raela jest bardzo pomysłowe i nieortodoksyjne. A owe promienie na burtach Fondora to najwyraźniej… ogromne miecze świetlne. Któż mógłby skonstruować statek z mieczami świetlnymi?
Poszlaka czwarta – laska
Od naszego pierwszego spotkania z Luthenem Raelem, serial daje nam delikatne sugestie, że powinniśmy zwrócić uwagę na jego laskę. Najpierw poprzez kilka celowych zbliżeń. Potem o lasce słyszymy w opisie postaci Raela. W końcu – w odcinku jedenastym – laska jest przez moment w centrum uwagi, gdy Luthen zostaje rozbrojony przed spotkaniem z Sawem Gerrerą. A co takiego przypomina swym kształtem teleskopowa laska Raela? Oczywiście miecz świetlny.
Poszlaka piąta – monolog
Przekonując Lonniego Junga, rebelianckiego agenta w samym sercu Imperialnej Służby Bezpieczeństwa, do tego, aby szpieg nie rezygnował ze swojej pracy, Luthen Rael wdaje się w dłuższe rozważania na temat swojego życia.
Lonni Jung: A co takiego ty poświęciłeś?
Luthen Rael: Spokój. Życzliwość. Braterstwo. Miłość. Zrezygnowałem z wszelkiej szansy na wewnętrzny spokój. Zrobiłem ze swojego umysłu przestrzeń bez słońca. A swoimi snami dzielę się z duchami. Budzę się każdego dnia do równania, które napisałem 15 lat temu, a z którego wynika tylko jedno: jestem przeklęty za to, co uczyniłem. Moja złość, moje ego, moja niechęć do ustępstw, moja wola walki, to wszystko wprowadziło mnie na ścieżkę, z której nie ma już ucieczki. Pragnąłem być zbawcą w walce z niesprawiedliwością, nie rozważając kosztów, i gdy spojrzałem w dół, pod moimi stopami już nie było ziemi. Na czym polega moje poświęcenie? Jestem skazany na używanie narzędzi moich wrógów, by ich pokonać. Spaliłem swoją przyzwoitość dla czyjejś przyszłości. Spaliłem swoje życie, by stworzyć wschód słońca, którego nigdy nie zobaczę. A ego, które rozpoczęło tę walkę, nigdy nie zazna widowni, ani jej wdzięczności. Więc co poświęciłem? Wszystko!
W wypowiedzi tej dwie rzeczy zasługują na szczególną uwagę. Po pierwsze – owe 15 lat. Przypomnijmy, że akcja Andora toczy się na pięć lat przed bitwą o Yavin, a zarazem mniej więcej 14-15 lat po wydarzeniach z Zemsty Sithów. O jaką walkę musi chodzić Raelowi? Toż w okresie Zemsty Sithów nie istniała Rebelia, pierwsze grupy buntowników pojawiły się kilka lat później. Ba, wyjąwszy bardzo wąską kadrę oficerską Republiki, w wojnach w owym czasie udział brały tylko droidy, klony i… Jedi. Dlaczego Luthen Rael zdał sobie sprawę z tego, że za swoje czyny jest potępiony dokładnie 15 lat temu? Cóż, miałoby to sens, gdyby rzeczywiście właśnie wtedy, po Rozkazie 66, tę walkę podjął. A więc znacznie wcześniej niż o prawdziwym obliczu Imperium dowiedzieli się zwykli ludzie.
Wreszcie po drugie – jeśli przyjrzymy się bliżej wyrzeczeniom, o których mówi Rael, to staje się jasne, że spowiada się tu nie tylko człowiek, który musiał działać w przekonaniu, że cel uświęca środki. To człowiek, który poprzez swoje działania coś utracił. Ktoś kto tak jak – we współczesnym kanonie – Obi-Wan albo wielu Jedi z dawnego Expanded Universe, przynajmniej częściowo zatracił kontakt z Mocą.
Na temat dokładnej tożsamości Luthena Raela też moglibyśmy spekulować… choć byłyby to raczej zgadywanki oparte wyłącznie na podobnym brzmieniu imion kilku Jedi z okresu schyłku Republiki. I wydaje mi się, że nie wnosi to do dyskusji nic nowego. Zostawiam was zatem z tą jedną refleksją, iż handlarz antykami ma w sobie naprawdę bardzo wiele z rycerza Jedi. I pozostaje tylko zapytać, czy twórcy współczesnych seriali, ksiązek i gier ze świata Star Wars nie pozwolili aby zbyt wielu wojownikom prześlizgnąć się przez pułapkę, jaką był Rozkaz 66.
Szczerze mówiąc, to nawet nie dostrzegając większości tych poszlak wskazanych przez DaeLa, gość od początku wyglądał mi na byłego Jedi i przyjąłem to za pewnik. 🙂
Ale chciałem spytać o coś innego. Wiadomo kto właściwie, jako pierwszy, wyciągnął miecz przeciw Imperium (niekoniecznie w sensie dosłownym), że tak powiem poetycko? Bail Organa? Mon Mothma? Saw Gerrera? Admirał Ackbar? Ten Luthen Rael? Ktoś inny? Jakieś randomy? Wiadomo coś o tym?
Technicznie rzecz biorąc pierwsze przeciw Imperium walczyły resztki Separatystów, z tej prostej przyczyny, że oni po prostu nigdy nie złożyli broni. Dla nich to była po prostu kontynuacja walki z Republiką. Drugi był chyba Saw Gerrera.
Aha, spoko, dzięki. Ja zawsze myślałem, że to te pozostałości Republiki – Organa, Mon Mothma, pozostali przy życiu Jedi, pierwsi zaczęli montować jakiś zorganizowany opór.
No i ukrywa się na coruscant, podobnie jak ukrywał się Palpatine przed oczami wszystkich. Szkoda, że premiera 2 sezonu to dopiero przyszły rok.
o ile strajki się nie przedłużą
Raczej się zgadza się