Jak zwykle – zapraszamy do dyskusji na temat najnowszego odcinka Rodu smoka. A moje i Bluetigera rozważania pojawią się w tym miejscu niebawem.
Aktualizacja 13.09.2022: Omówienie dodane!
Ostrzegamy, że w poniższym tekście oraz w komentarzach pojawiają się spoilery z Rodu smoka oraz dzieł George’a R.R. Martina, na których jest on oparty.
Streszczenie
Kontynuując tradycję prezentowania w pierwszej scenie krabów, również ten odcinek zaczyna się od uszczypliwości. Są to wszakże uszczypliwości Rhaenyry pod adresem absztyfikantów ubiegających się o jej względy w najnowszym odcinku programu „Rolnik szuka żony” „Rhaenyra szuka męża”. Lord Dondarrion odpada w przedbiegach, a Rhaenyra prezentuje oblicze, które nie do końca przypada do gustu Boremundowi Baratheonowi. Ale spokojnie, to się na pewno nie zemści w przyszłości. Kolejny adorator Rhaenyry jest Blackwoodem, a jako że w tym samym pomieszczeniu znajduje się jeden z Brackenów, po chwili leje się krew. Rhaenyra opuszcza Koniec Burzy. To tyle jeśli idzie o objazd i konkury.
Wracając statkiem do domu Rhaenyra łapie wiatr w żagle. Wiatr wywołało łopotanie skrzydeł Caraxes. Smok o mało nie przyprawia księżniczki o wstrząs mózgu. Daemon to nadal kawał dupka… Chociaż całkiem nieźle to maskuje. Książę Łotrzyk z klasyczną nonszalancją, ale również jakimś delikatnym śladem pokory, składa młot Craghasa u stóp Żelaznego Tronu i wręcza bratu kawałki drewna i wodorostów, które mu się wplątały we włosy. Viserys ponownie przyjmuje swojego brata w łaski. Ale spokojnie, to się na pewno nie zemści w przyszłości.
W ogrodach Viserys upija się i opowiada o tym, jak Daemon zawsze był lepszym wojownikiem. Ewidentnie powrót brata bardzo ucieszył króla. Alicent próbuje ponownie nawiązać przyjaźń z Rhaenyrą. Stosunki królowej i księżniczki wydają się być o wiele bardziej poprawne niż w ostatnim odcinku. Daemon i Rhaenyra również ucinają sobie pogawędkę. „Coco jambo i do przodu, to moje hasło” – stwierdza Daemon, i przypomina księżniczce, że wcale nie jest taką bezwolną istotą, jak jej się wydaje. Owszem, musi wyjść za mąż, ale może robić to, na co ma ochotę. Aż boję się zapytać… czyżby to był foreshadowing? Odpowiedź poznamy już po chwili, ale najpierw, podczas Małej Rady, musimy jeszcze usłyszeć o tym, jak Corlys Velaryon przejął rolę Craghasa i teraz sam zamierza clić co popadnie. Zresztą zajęcie Stopni to najmniejszy z problemów – wydanie Laeny za Morskiego Lorda mogłoby oznaczać, że Targaryenowie utracą monopol na smoki.
Przy pomocy liścika i podrzuconych ubrań, Daemon wyciąga bratanicę „na balety”. Rhaenyra wymykając się z Czerwonej Twierdzy przy pomocy sekretnych tunelów Maegora, pewnie nie może wyjść z podziwu na widok nowoczesnych, metalowych poręczy przy schodach. Niby ten król taki okrutnik, ale dbał o BHP. Nocne życie w Królewskiej Przystani ma swoje uroki. Daemon prezentuje je w dość sprytnie przemyślanej kolejności. Najpierw pokazuje księżniczce sztukę, z której wynika, że prostaczkowie nie chcą Rhaenyry na tronie. Potem bratanicę upija. Odbydwoje zostają zauważeni przez jednego ze strażników miejskich. A na koniec Daemon zaciąga księżniczkę do burdelu, gdzie serial może wreszcie wyrobić zaniedbaną w ostatnich tygodniach normę pośladkogodzin na ekranie. Wkrótce stryj i bratanica nawiązują relację targaryeńskie, ale Daemon w ostatniej chwili daje sobie spokój i czmycha. W przebitkach widzimy wyraz twarzy Alicent, która ze spełniania małżeńskich obowiązków nie czerpie przyjemności. Z kolei poirytowana, zniecierpliwiona i nagrzana Rhaenyra wraca do swojej komnaty, po czym – wykorzystując podległość służbową – zaciąga mającego pewne opory Cristona Cole’a do łóżka. „Mów mi wuju” – cytuje pana Zagłobę ser Criston, gdy rzecz się dokonuje. Ale spokojnie, to na pewno się nie zemści w przyszłości. A przy okazji – Rhaenyra to jednak szczęściara, za mniejsze winy ludzi cancelowano.
Oczywiście w Królewskiej Przystani trudno utrzymać sekret. Do Otto Hightowera dociera wiadomość o nocnej seksapadzie Rhaenyry. Kto ją wysłał? Mysaria. I tak oto stajemy przed poważnym pytaniem – zrobiła to, bo naprawdę pracuje w charakterze prywatnej organizacji wywiadowczej Hightowerów (na co mogłoby wskazywać szybkie zbycie temat towarzyszki Daemona przez Namiestnika podczas jednego z posiedzeń Małej Rady), a może Daemon wszystko ukartował, aby Viserys nie miał wyboru i musiał wydać za niego Rhaenyrę?
Król Viserys nie daje wiary oskarżeniom – przynajmniej oficjalnie. I wytyka Otto Hightowerowi jego osobistą motywację. Ale podejrzewa, że coś jest na rzeczy. Alicent odpytuje Rhaenyrę w Bożym Gaju, uzyskując zapewnienia i przysięgi, które odrobinę się z prawdą mijają. A potem Viserys odpytuje kopniakami Daemona. Książę Łotrzyk potwierdza, że przespał się z bratanicą i proponuje ożenek. Zostaje poturbowany i wygnany. Jakiś czas później, w królewskich komnatach, Alicent wstawia się za swoją pasierbicą. Król odbywa szczerą pogawędkę z Rhaenyrą na temat jej głupoty. Przymusza córkę do małżeństwa z Laenorem. Jednocześnie przyjmuje jej uwagi na temat stronniczości Otto Hightowera. Wkrótce potem dymisjonuje swojego namiestnika i zabiera mu ulubioną broszkę. Ale że król jest nie w ciemię bity, wysyła maestera z miesięczną herbatką – środkiem poronnym – do swojej córki.
Omówienie
D: Za nami kolejny odcinek Rodu smoka. Tak jak w poprzednich epizodach, scenarzyści mocno pogmatwali kolejność wydarzeń i ścisnęli serialowy kalendarz tak bardzo, że nam Daemon w Królewskiej Przystani miejsca nie zagrzał. Ale ku mojemu zaskoczeniu wszystko to trzyma się kupy całkiem nieźle. I tylko z jednego powodu mi smutno. Okazuje się, że Grzyb nie miał jednak racji – a przynajmniej nie w stu procentach. Ale do tego jeszcze przejdziemy. Zacznijmy od objazdu.
BT: W komentarzach pojawiła się dyskusja na temat starcia Blackwooda z Brackenem w Końcu Burzy…
D: Tak, w książce wszystko przebiegało trochę inaczej. Wygrał Bracken. No i nie było trupów.
BT: No właśnie… czy Twoim zdaniem ten młody Blackwood to był Samwell, tak jak w Ogniu i krwi, czy jego syn Benjicot (brat słynnej Alysanne)?
D: Wydaje mi się, że to ma być Samwell, ale nie wiem, czy w serialu nie zmieniono jego imienia. W każdym razie cel przedstawienia tej sceny właśnie w ten sposób jest oczywisty. Zobaczymy tę postać jeszcze po przeskoku czasowym, więc scenarzyści chcieli, żebyśmy go zapamiętali i zrozumieli powód (no… jeden z powodów, których jest bardzo wiele) animozji pomiędzy Brackenami i Blackwoodami.
BT: Ale zastanawiam się, czy to jednak nie serialowa wersja Benjicota… to pasowałoby do ogólnej tendencji podwyższania wieku postaci. W każdym razie, wśród kandydatów do ręki Rhaenyry przewinął się też chyba jakiś Frey…
D: O, nie zwróciłem uwagi.
BT: To byłby serialowy odpowiednik lorda Forresta…
D: Oczywiście zakładając, że scenarzyści niczego tu nie pozmieniają. Ale wiesz co zauważyłem? I mam nadzieję, że przeciętny widz też na to zwrócił uwagę… Otóż to już drugi odcinek, w którym bardzo zgrabnie zaznaczają, iż Rhaenyra obraża lordów Westeros.
BT: Nie myślałem o tym pod tym kątem, ale rzeczywiście… czyli to przygotowywanie gruntu pod podział na dwa stronnictwa.
D: Tak, w tym odcinku Boremund Baratheon miał wkurzoną minę, gdy Rhaenyra wyszła. A w poprzednim odcinku dogadała lady Redwyne (Joselyn jeśli mnie pamięć nie zwodzi). Nic dziwnego, że Redwyne’owie opowiedzą się po stronie zielonych.
BT: W komentarzach dyskutowano między innymi o tym jaka powinna być reakcja lorda Boremunda na zajście z Blackwoodem i Brackenem… i ogólnie nad tym, czy w serialu postaci nie powinny jakoś reagować na to, że giną członkowie ważnych rodów.
D: Jak na mój gust to był pojedynek. No, a wiesz, w sytuacji w której dwójka dzieciaków coś sobie ubzdurała, to już ich trudno powstrzymać. Poza tym – tak jak mówię – to jest świetny sposób na wprowadzenie do świadomości widza antagonizmu pomiędzy Blackwoodami a Brackenami.
BT: Ja tłumaczyłem sobie brak reakcji właśnie tym, że wszyscy uznali, że skoro biją się Blackwood i Bracken, to nie ma sensu się wtrącać… bo skoro nawet Jaehaerys Pojednawca nie pogodził na stałe tych rodów, to nikt tego nie zrobi. Ale akurat lord Boremund mógłby krzyknąć coś w stylu “Cóż to, czy halla tronowa Końca Burzy to karczma, gdzie można prać się po pyskach i dźgać nożami, gdy tylko przyjdzie ochota?”
D: Poza tym chciałbym zwrócić uwagę, że książki też mówiły o pojedynku Blackwooda z Brackenem podczas tego objazdu. Chyba nie w Końcu Burzy, no i nie było trupa, ale pojedynkowali się.
BT: Ogień i krew nie precyzuje, gdzie doszło do tego pojedynku, ale podejrzewam, że raczej w Dorzeczu.
D: To by było logiczne, skoro objazd jest wielomiesięczny, to Rhaenyra na pewno była w Riverrun.
BT: Tak, akurat dość mnie zdziwiło to, że w kolejce stali lordowie z różnych regionów, a nie tylko z Krain Burzy. Jednak skoro objazdowi nie poświęcano w serialu wiele uwagi, to trudno, żeby co chwilę przeskakiwać do innego zamku. Ale nie miałbym nic przeciwko temu, żeby już zobaczyć w serialu jakieś inne miejsca…
D: I te muppety z rodu Tullych 🙂
BT: Grover, Elmo, Kermit, Oscar…
D: Wciąż na nich czekam. A przechodząc dalej. Powrót Daemona do Królewskiej Przystani też był przedstawiony inaczej niż w Ogniu i Krwi, ale powiedziałbym, że duch tego powrotu został zachowany. Daemon niby ugina kolano, ale tak naprawdę, to dalej ma w sobie tę uroczą, zawadiacką butę.
BT: A skoro mowa o zmianach, to można też dodać, że wygnanie Daemona do Doliny w OiK miało miejsce już wcześniej, a teraz byłby wygnany z królestwa. I wróciłby na Stopnie…
D: Tak, scenarzyści przestawiają klocki, ale ogólnie rzecz biorąc budowla pozostaje z grubsza bardzo podobna. Jak na mój gust wychodzi to nie najgorzej.
BT: Też mam wrażenie jakichś większych zgrzytów spowodowanych przestawianiem chronologii chyba jak dotąd nie było.
D: A niektóre ze zmian, wprawdzie nie te chronologiczne, ale dotyczące roli jaką odegrały poszczególne postacie, mogą zostać zgrabnie wyjaśnione poprzez niewiedzę relacjonujących nam tę historię osób. Weźmy na przykład rolę Mysarii. Wydaje mi się, że w martinowskiej wersji historii, nikt tak naprawdę nie wiedział co ona kombinuje. No i serial przedstawił nam pewną ciekawą hipotezę. Zresztą też dwuznaczną, bo ja nie wiem do końca, czy pracuje dla Otto Hightowera, czy cała intryga była zaplanowana z Daemonem od początku.
BT: Nie jestem pewien, ale też uważam, że na razie żadnej opcji nie można wykluczyć… bo czy tak naprawdę donos Mysarii do ser Otta przyniósł Daemonowi jakąś szkodę (w wymiarze politycznym, bo jednak został obity przez gwardzistów i Viserysa)? Daemon miał szansę, żeby zaproponować małżeństwo z Rhaenyrą, a Hightower wyszedł przed królem na intryganta (zresztą słusznie).
D: Dokładnie tak. Wydaje mi się, że Daemon planował uwieść Rhaenyrę właśnie ze względu na to, iż postawiłby Viserysa niejako przed faktem dokonanym. A fakt, że nie skonsumował tego związku, pewnie wziął się z wyrzutów sumienia, jakie poczuł wobec brata w ostatniej chwili. Ale wydarzenia całej tej nocy po prostu wyglądają na solidnie przemyślaną intrygę, nie zbieg okoliczności.
BT: Jeszcze ta “przypadkowa” sztuka o sukcesji…
D: Tak jest. I chyba przypadkowe spotkanie ze Strongiem. A swoją drogą to ja go nie poznałem.
BT: Ja w czasie oglądania też nie zorientowałem się, że to był ser Harwin Strong… myślałem, że to po prostu jeden z tych kompanów Daemona z pierwszego odcinka.
D: Tak, ja dopiero jak przeczytałem w komentarzach, że to Strong, to wróciłem do tej sceny. Więc podziękowania za komentujących. Ale zgadzam się, że było za ciemno. Swoją drogą to pod względem jakości zdjęć ten odcinek był trochę słabszy od poprzednich. Nie powiedziałbym, że cała reżyseria zawiodła, bo dalej czerpałem ogromną przyjemność z dobrze poprowadzonej gry aktorskiej. Nawet do Milly Alcock, czyli młodej Rhaenyry, zacząłem się przekonywać. Ale po prostu wizualnie to nie był taki majstersztyk jak w poprzednich odcinkach.
BT: Jak dla mnie ten odcinek był najmniej interesujący z dotychczasowych czterech… miałem wrażenie, jakby było wiadomo, że jedna historia musi się zamknąć w odcinku trzecim (wprowadzenie komplikacji w sukcesji po narodzinach Aegona), a na inną potrzeba całego piątego (ślub Rhaenyry z Laenorem), ale na czwarty trochę brakuje materiału.
D: Pełna zgoda. Tempo było zdecydowanie najwolniejsze i chyba zabrakło tej jednej szokującej sceny o której wszyscy by rozmawiali. No, bo próba uwiedzenia Rhaenyry przez Daemona to już chyba nie robi takiego wrażenia, gdy się tę historię zna. Z kolei pójście do łóżka księżniczki z ser Cristonem wydaje się istotne tylko z perspektywy czytelnika.
BT: Odebranie Hightowerowi urzędu chyba też nie było aż tak dramatyczną sceną…
D: Nie, podobnie jak nie była nią propozycja wypicia miesięcznej herbaty. To znaczy to ładny fortel – jak Rhaenyra wypije, to trochę to jej zaklinanie się, że nie spała z Daemonem przestanie być wiarygodne. Jak dla mnie najbardziej dramatyczna była oczywiście scena braterskiej rozmowy połączonej z paroma kopniakami.
BT: Tak, ale chyba nikt naprawdę nie sądził, że Viserys go zasztyletuje… już większe napięcie było chyba w pierwszym odcinku, w tej konfrontacji Viserysa z Daemonem po słowach o “jednodniowym dziedzicu”.
D: Dokładnie. To było intensywne, ale nie miało tego samego napięcia co ostatnie odcinki.
BT: A co do ostatniej sceny… czy sądzisz, że dla kogoś, kto nie czytał PLiO, było jasne, czym jest ta herbata?
D: Wydaje mi się, że tak. To znaczy można było dość jasno wydedukować, że to taka “antykoncepcja po”. Więc połączenie kropek nie jest tu szczególnie trudne. Chociaż powiem Ci, że zaskakują mnie inne aspekty odbioru serialu przez widzów, o których dowiaduję się z Twittera czy komentarzy w serwisach internetowych (oczywiście nie mowa o FSGK, gdzie ludzie są oczytani).
BT: Co takiego?
D: No, na przykład odbiór postaci Daemona jest raczej pozytywny. A romans Rhaenyry z Cristonem traktowany jako coś godnego pochwały.
BT: Mnie niewiele tutaj zdziwi odkąd bo premierze OiK pojawili się fani Maegora…
D: Hah! No tak. Chociaż przypuszczam, że to mogą być fani “ironiczni”.
BT: Ale wracając do “drugiego Maegora” (według ser Otta), Daemona – wygląda na to, że w kolejnym odcinku w końcu uda się do Doliny i pojawi się lady Rhea Royce… W zwiastunie jest chyba nawet ujęcie z jej upadkiem z konia na polowaniu. W OiK Daemon w czasie tego wypadku był daleko od Runestone, na Stopniach. W serialu będzie na miejscu… czy spodziewasz się, że serial zasugeruje albo nawet pokaże, że Daemon był odpowiedzialny za śmierć swojej pierwszej żony?
D: Czekaj chwilę, właśnie sprawdziłem kto wciela się w Rheę.
BT: Rachel Redfort…
D: Tak. Bardzo atrakcyjna aktorka. Trochę mnie to zaskoczyło. Wprawdzie nie przypominam sobie, żeby OiK nazywał ją nieładną. Ale sposób, w jakiej mówi o niej Daemon stworzył w mojej głowie pewien obraz, do którego Rachel Redford w ogóle nie pasuje.
BT: Tak naprawdę wiemy o lady Royce tylko tyle, ile chciał powiedzieć sam Daemon… zresztą nie wiemy też tak naprawdę skąd wzięła się ta jego niechęć do żony. Może po prostu z tego, że ojciec kazał mu się z nią ożenić? A znając charakter Daemona, to już wystarczyło. Zresztą Rhaenyra jest do niego podobna pod tym względem.
D: Bardzo możliwe. A co do jej wypadku. Sądzę, że albo Daemon będzie w to uwikłany, albo przynajmniej rzecz zostanie przedstawiona w sposób niejednoznaczny, pozwalając nam snuć domysły.
BT: W tym odcinku zostały też wspomniane plany lorda Corlysa, by wydać Laenę za syna Morskiego Lorda… czyli nasze przewidywania, że to jego Daemon dusi w scenie na Driftmarku mogą się sprawdzić.
D: Tak, i bardzo mi się to spodobało! Wiesz dlaczego? Bo to było wiarygodne zagrożenie dla Targaryenów. Nie chodzi o siłę militarną Braavos czy nawet wszystkich Wolnych Miast. Ale wyobraź sobie, że w Essos za jakiś czas rodzą się smoczy jeźdźcy i nowe smoki. Monopol na broń masowej zagłady przełamany.
BT: A wobec takiej perspektywy nawet król Jaehaerys był gotów na ostrą reakcję… (po tym jak lady Elissa Farman ukradła trzy smocze jaja i sprzedała je Braavosom).
D: Otóż to. Wiarygodne zagrożenie, na które król musiał zareagować. Dobrze pomyślane.
BT: Poza tym dobrze, że nawiązano do szerszej sytuacji w Znanym Świecie… bo niestety w przypadku wojny na Stopniach ograniczono skalę i znaczenie polityczne (w OiK Dornijczycy wspierali Drahara przeciwko Targaryenom, Viserys potajemnie przekazywał pieniądze dla sprawy brata, a poza tym poza Draharem brali w tym wszystkim udział jeszcze dwaj admirałowie, z Lys i Tyrosh). A skoro mowa o Karmicielu Krabów… potwierdziło się, że serialowy Drahar cierpiał na szarą łuszczycę. Czyli miałeś rację, bo ja myślałem, że to miały być poparzenia.
D: Nie wiem czy to dobrze, że potwierdziły się moje przypuszczenia, bo przez to jednak wiarygodność Craghasa jako charyzmatycznego wodza nieco spadła. No, ale to tak naprawdę detal.
BT: To wyjaśniałoby, czemu z arystokraty i admirała stał się piratem…
D: No tak, patrząc na to z tej perspektywy, to istotnie, miał powód, by szukać szczęścia na Stopniach.
BT: Ale rzeczywiście, wystarczy wspomnieć o słowach Jona Conningtona o tym, jaki lęk wywołuje szara łuszczyca, żeby uznać to, że Drahar dowodzi w takiej sytuacji setkami ludzi za niezbyt prawdopodobne. Cóż, serialowy Drahar to ogólnie trochę karykaturalna postać. I nadal żałuję, że nie doszło do pojedynku pomiędzy księciem-admirałem i Daemonem (w każdym razie nie na ekranie). Wtedy cała sekwencja na Stopniach byłaby choć trochę sensowniejsza.
D: Mnie to nie przeszkadzało. Bestialstwo Daemona mogłem sobie wyobrazić. A wracając do ostatniego odcinka – myślę, że jest jeszcze jedna rzecz, którą warto odnotować. Dosyć niejednoznaczny obraz relacji Alicent i Viserysa. Z jednej strony jest w nim trochę czułości, z drugiej Alicent ewidentnie traktuje spełnianie małżeńskich obowiązków… cóż, jak obowiązek. Czemu trudno się dziwić, bo Viserys jest coraz mniej atrakcyjny, a coraz bardziej schorowany. Ale wydaje mi się, że to może nam obraz rysującej się jeszcze jednej osi konfliktu pomiędzy królową a księżniczką. Alicent będzie miała powód, by gardzić/zazdrościć temu, jak ułożyła sobie życie niewierna, rozwiązła Rhaenyra, która nie interesuje się losem królestwa, ale wybiera partnerów według własnego kaprysu.
BT: A w zapowiedzi kolejnego odcinka pojawia się scena, w której Alicent rozmawia z ser Cristonem… czy już teraz może się zacząć przechodzenie Cole’a do stronnictwa królowej?
D: Sam się nad tym zastanawiałem. Mam wrażenie, że jeśli coś sprawi, że Criston porzuci wierność Rhaenyrze, to będzie to raczej jej romans z Harwinem Strongiem. Myślę, że gwardzista zrozumie, że księżniczka musi zawrzeć małżeństwo z Laenorem. Ale jej romanse… to może być dla niego coś trudnego do przełknięcia. I ta wyrwa, którą wywołała noc podczas której złamał przysięgę, będzie się poszerzać. Innymi słowy – jeszcze nie przejdzie na drugą stronę w tym odcinku.
BT: No i jeśli pojawi się turniej z okazji ślubu, to Cole doprowadzi na nim do śmierci ser Joffreya Lonmoutha… Wygląda też na to, że w serialu do jakiegoś zajścia dojdzie już na samej uczcie…
D: Tak, chyba zamiast turnieju będzie bijatyka jak na wiejskim weselu.
BT: Ale wygląda na to, że sprowokuje ją któryś z Lannisterów, pewnie Jason.
D: Jeśli jednak w trakcie tej bijatyki ser Criston zabiłby Lonmoutha, to ze względu na… powiedzmy specyficzną relację pomiędzy Laenorem a Joffreyem, moglibyśmy mieć powód, dla którego Cole nie mógłby dłużej przebywać w otoczeniu Rhaenyry i jej męża…
BT: Więc w roli obrońcy księżniczki zastąpiłby go ser Harwin Strong… ciekawe, czy skoro Otto został już zdymisjonowany, a jego następcą będzie Lyonel Strong, to młodsi Strongowie też zaczną odgrywać już większą rolę. Może też zostać wprowadzony lord Jasper Wylde, który będzie sprawował urząd starszego nad prawami… więc do pełnego składu Zielonej Rady brakowałoby już tylko Otta znów na stanowisku namiestnika i Orwyle’a…
D: W sumie z wprowadzeniem Jaspera Wylde’a nie muszą się jeszcze śpieszyć, ale to, że Strongowie zaczną odgrywać ważną rolę jest prawie pewne. Serial już nam ich pokazał kilka razy,
BT: W niektórych przypadkach “pokazał” to dużo powiedziane…
D: No, czasu ekranowego to mieli mniej niż ten dzik z poprzedniego odcinka. Ale pojawili się. A przy okazji, ponieważ w zasadzie obgadaliśmy już i cały odcinek, i to co zobaczymy w następnym epizodzie, to mam do Ciebie jedno pytanie, na miarę Szalonych Teorii. Czy Baelon Targaryen, ojciec Viserysa, został otruty?
BT: Okoliczności jego śmierci rzeczywiście mogą budzić podejrzenia… ale nawet gdyby, to czy sądzisz, że w książce i w serialu mogli za to odpowiadać Hightowerowie? Czy nie jesteśmy tu już za blisko doszukiwania się we wszystkim cienia Cytadeli i Wysokiej Wieży?
D: No nie wiem… ja zaczynam “channelingować” lady Dustin. Ale myślę, że nim Ród smoka dobiegnie końca, będziemy mieć więcej poszlak do rozważenia. Tym bardziej więc nie mogę się doczekać następnego odcinka.
Temat dzisiejszego odcinka, czyli dlaczego kobiety mają gorzej od mężczyzn nie przypadł mi do gustu, ale już to, że pokazują Alicent jako tak tragicznie skrzywdzoną to jest jakaś porażka. Pierwsze to jak koniecznie chce pogodzić się z księżniczką, dwa jak chce ją uratować przed haniebnymi plotkami nawet wbrew ojcu, trzy jak pokazują ten nieszczęsny stosunek z królem. To takie wyświechtane i komiczne, król nie jest aż taki stary, aż tak nieczuły i aż taki ślepy. Znów ten ser Strong tak dziwnie wprowadzany, to mają być niby mrugnięcia, ale widz nie znający historii w ogóle tego nie zapamięta, no i, że niby on jest członkiem złotych płaszczy czy jak? Czy Szpotawa Stopa nie powinien być szefem szpiegów, skoro już wprowadzili go w poprzednim odcinku, a nie Hightower, jako połączenie Varysa i Littlefingera w jednej osobie. Otto jest dla mnie najlepszą postacią serialu jak dotąd. Nie rozumiem zmiany w prowadzeniu postaci Alicent i Viserysa. Wątek z przepowiednią pomijam bo to wygląda jak gdyby narzuciło go HBO, możecie robić serial, ale wplatajcie tam takie historię żeby ludzie nie zapomnieli.
To nie był Larys Szpotawa Stopa a ser Harwin Łamignat starszy brat Szpotawej Stopy.
Niefortunnie połączyłem dwa wątki. Oczywiście odróżniam kulawego od prostego. Chodzi mi o ogólne przedstawienie Strongów. Ktoś nie znający historii, nawet nie wie kto to ten kulejący na polowaniu, albo kto tutaj spotkał księżniczkę w środku miasta.
nie tylko kulejący. Ogólnie nie wiadomo kto jest kim i dla nie czytających książek sporo rzeczy może umykać. Gdybym nie czytał tego wątku sam miałbym problem.
Ale ten serial jest właśnie (w odróżnieniu od LOTR) tworzony pod fanów a nie przeciętnego widza. I widze że chyba to doceniacie.
To prawda ja już rzygam tym feminazizmem, czy jak to nazwać. Ze stanem faktycznym nie ma to nic wspólnego. Rhaenyra ma ten przywilej być następczynią tronu, ale jak to kobieta nie rozumie, że działania mają też swoje konsekwencje. I tak te księżniczki nie dochowywaly dziewictwa, ale przestawianie jej jako pokrzywdzonej bo jest kobietą i oficjalnie nie może robić sobie dzieci z kim chce i chodzić z brzuchem 24/7 jest żałosne. No na pewno mają gorzej. A to, że nie muszą walczyć i ginąć na wojnie to nic xD nie wiem dlaczego świat zmierza w kierunku wywoływania wojny między mężczyznami a kobietami
Też nie wiem, ale tak niestety jest. I myślę, że takie posty nie pomagają 🙂
Feminizmu samego w sobie nie nazwałbym złym, polecam poczytać założenia. Poza tym ma ciekawa historię, te wszystkie fale, są niezwykle zabawne. Bo każda kolejna przypomina sobie o „rodzaju” kobiet, zupełnie tak jakby wcześniej w słowie „kobieta” nie było mowy o kobietach inne niż białe:)
Aha Bill Burr bardzo fajnie wypowiada sie na temat facetow, ktorzy akutalnie deklaruja sie jako feminiści:)
To co dzieje sie w kinie, w gruncie rzeczy malo ma wspolnego z feminizmem.
Weźmy serial Rings of Power. NAJDROŻSZY serial i okazuje się ze ktoś dostał pieniądze ze CGI tej hieny. Zgaduje, ze w swiecie bez parytetow, bez sztucznych nakazów, wzieliby fachowca, a nie osobe ktora PASUJE na etat bo ma takie a nie inny kolor skory, czy preferencje seksualne. Czytalem ostatnio ile osób MUSISZ zatrudnić, żeby mozna bylo wejsc na plan, ile jest „niezbnednych” ekspertow bez ktorych NIE DA się nakręcić niczego porzadnego:)
Jak filmowcy 20 lat temu radzili sobie bez osoby odpowiedzialnej za rownosci rasowe ?? Strach pomyslec, to musiala byc katorga dla tworcow:)
Bo to nie jest feminizm. To lecenie na fali popularności ideologii „woke”. Tej pozytywnej i negatywnej popularności.
Bardzo ciekawe sformułowanie padło ostatnio w necie o fan batingu. Myślę, że idealnie to opisuje obecną sytuacje. To celowe zagrania by istota sprawy (jakość filmu, scenariusz, aktorstwo) spadło na drugi plan.
Ale ile są warte ich ideały widać gdy trzeba coś zareklamować w Chinach lub zmienić scenę, by się tam nie obrazili 🙂
Feminizm, niestety to także jeden z „izmów”. A one w założeniach zawsze są wspaniałe, a w rzeczywistości zawsze wiodą do katastrofy. Może na razie nie jest to jeszcze katastrofa na miarę komunizmu czy nazizmu, ale spoko, mają czas.
Na razie to bliżej są te chore ideologie, które zakładają nienawiść do drugiej płci. Czytałem o chwaleniu morderców z USA, karania za brak dawania seksu czy o wprowadzeniu jakiegoś systemu redystrybucji „towaru”.
Bliżej się chyba nie da 😝
No cóż, faceci zawsze byli lepsi w przemocy, więc „równouprawnienie” rozumiane na chory, lewacki sposób, musi prowadzić do czegoś takiego. Jak wielkie lewicowe „działaczki” wściekają się za kwiaty i przepuszczanie w drzwiach, to niech się nie dziwią, że od następnego pokolenia dostają fangę w zęby.
Galanterię wobec kobiet wymyślono nie dla poetów, ale właśnie, żeby zniwelować przewagę fizyczną mężczyzn. Skoro kobiety teraz uważają się za równe także pod tym względem, to co się potem dziwią, że współcześni troglodyci traktują je jak innych „ziomków” z ulicy.
podrzucisz link do tego? albo powiedz co wpisac to sobie znajde
swoja droga, ogladales serial Fleabag? jesli nie, polecam.
1 sezon to zaledwie 6 odcinkow, a ma wiecej tresci niz wieksozsc tego co leci.
Nie znam.
To raczej ogólne rzeczy, które przewijają się przez net od tych inceli czy innych dziwnych ideologii.
Był taki gość, chyba się Eliott Roger nazywał czy jakoś tak. Z wierzchu normalny typ, ale mózg wyprany tymi bzdurami. Poszedł zabijać kobiety na ulicy i teraz go gloryfikują jak bohatera. Czytałem hasła o wojnie, że trzeba ruszać i pomścić wszystkich tych biednych odrzuconych mężczyzn.
Serio, nie widzę żadnego usprawiedliwienia, choćby nie wiem jaki nie był głupi feminizm.
Woke niszczy kulturę, ale ludzi jeszcze nie zabija. To jak by usprawiedliwiać nazizm trochę. Bo Żydzi się sami prosili i wkurzali ludzi. Jak u nas na Kresach.
Wiara inceli ma wszelkie cechy sekty, a nawet opętania, jeżeli ktoś jest wierzący. Trudno to porównywać z klasycznymi ideologiami, do których zalicza się woke, gender i wszelkie lewactwa. Również pod względem zasięgu. To – bardzo niebezpieczny – ale jednak margines. Incele nie opanują sposobu myślenia ludzi i nie zmienią trwale społeczeństw. A skrajnym ruchom lewicowym coraz do tego bliżej.
Ludzie już to odrzucają i mają dość. Sami lewicowcy mają tego powoli dość. Jakby centrum ich przesłania, czyli opieka nad prostym człowiekiem, zeszła na bok. Sprawami światopoglądowymi się nie nakarmisz.
Incele to margines, ale są łagodniejsze odmiany gdzie ludzi jest sporo. I w dzisiejszym świecie mogą urosnąć siłę. W końcu daje to głupim ludziom dobre wytłumaczenie na to czemu mają źle. To nie ich wina, tylko kobiet 🙂
Zanim wpadną tu nasze lewicujące panie i zaczną mnie znowu opieprzać, wyjaśniam, że bynajmniej niczego takiego nie pochwalam i nie usprawiedliwiam. Przemoc jest złem, niezależnie od tego kogo dotyka. Zwracam tylko uwagę, jakie niespodziewane skutki może mieć majstrowanie przy społeczeństwach. Wszak jest rosyjskie powiedzenie (bodajże z Dostojewskiego): Boga niet, dusza eto kletoczka, otca w mordu możno!
Jeśli chodzi o Alicent i Viserysa, to nie da się ukryć, że on ją w tej scenie łóżkowej potraktował zasadniczo jak panienkę na telefon. Poczuł potrzebę, posłał po nią, mechanicznie zrobił swoje i tyle. I to nie jest nieczułe? Coś mi mówi, że z Aemmą tak nie było. A Alicent się przyzwyczaiła, i wie, że nie może odmówić, ale żadnej przyjemności z tego nie ma.
Może nawet mi jej trochę szkoda, ale jakaś wielka krzywda się jej nie działa. Viserys może nie był najlepszym mężem, ale nie był okrutny, nie krzywdził jej, żyła w dostatku, miała lekkie porody i zdrowe dzieci (poza Helaeną, ale tu ciężko powiedzieć jeszcze, czy to choroba umysłowa, czy jakieś zdolności typu te Daenys Marzycielki). No straszny los, biedna kobieta z Zapchlonego Tyłka pewnie by wzgardziła zamianą. Mogła trafić dużo gorzej.
Owszem. Ale mnie najbardziej wkurzała ta maniera Alicent pozycjonowania się na strażniczkę moralności Rhaenyry. „Przysięgnij mi, że z nim nie spałaś.” A gówno ją powinno obchodzić z kim sypia niezamężna przecież przyjaciółka. To już wolę Alicent książkową. Ta przynajmniej nie była hipokrytką i nie udawała, że chodzi jej o coś więcej niż o to, żeby to jej syn został królem, a nie pasierbica. :/
Najnudniejszy odcinek póki co, co nie oznacza że zły. Aczkolwiek wątek sztylety zbyt nachalny. Chyba dostali prikaz że w każdym odcinku musi być bezrośrednie nawiązanie to Gry o tron co by amerykański widz wszystko zrozumiał 😉
BTW. Będzie „patrzymy w palantir”?
Ostatnio mam taką fantazję seksualną.
[I w tym miejscu ją zakończymy – D.]
Coś się komuś delikatnie mówiąc odkleiło?
Co tutaj było? Jestem zaintrygowany.
https://www.wykop.pl/wpis/67682407/ostatnio-mam-taka-fantazje-seksualna-chcialbym-zeb/
XD, dzięki
Również nie podoba mi się sposób w jaki prowadzona jest postać Alicent. Chociaż z drugiej strony, kiedy rozmawiała z Rhaenyrą w bożym gaju to trochę odniosłam wrażenie, że ona była raczej zazdrosna o jej relację z Daemonem.
Co do Hightowera. Może ma własnych szpiegów… Tylko ciekawa jestem jaki udział ma w tym Mysaria oraz sam książę…
Ale wydaje mi się, że właśnie robią tak, że niby Allicent jest zafascynowana Daemonem, patrz turniej gdzie daje mu wstążkę(???)
Tak tak. Pamiętam. Trochę się obawiam, że zrobią z Alicent zazdrosną babę, która przyczyni się do wybuchu wojny z powodu swoich kompleksów i niespełnionych marzeń
Jak dla mnie zbyt nachalne teksty o tym jak to kobiety nienawidza rodzic dzieci, bo przeciez to jest najgorsze co moze spotkac kobiete.
W ogole to zestawienie dwoch kobiet:
– Mloda krolowa, otoczona sluzba, luksusami, ktory ledwo co znosi swoj obowiazek (ten okropny seks)
okrutnie cierpi jako doslownie bajecznie bogata krolowa:)
– ksiezniczka, ktora kradnie uliczny przysmak i biegnie noca jest za to przeszczesliwa, bo przeciez na co dzien nie moze biegac, wiadomo male dziewczynki nie pragna byc krolowymi tylko zlodziejami
nie kupuje tego, jeszcze jakby Viserys byl grubym brzydalem ktory karze sobie lizac odbyt podczas seksu + trkatowalby krolowa jako przedmiot, zas ksiezniczka bylaby zamknieta w wiezy i nie mogla wyjsc na swieze powietrze to moze takie porownanie mialoby sens
Na plus:
– standardowo dekoracje, stroje itd
– Viserys, moze nie tyle jego postac co zgrabne przedstawienie tego, jak ciezko wlada sie krolestwem, kazdy kreci, kombinuje, naciaga rzeczywistosc i wez tu badz madry…
– solidny poziom dialogow
– scena oddania korony
Ciężko żeby Rhaenyra nie miała negatywnego zdania na temat rodzenia, skoro jej matka umarła przy porodzie.
Ale tutaj dosłownie jest stwierdzenie, że facet to sobie może gdzie chce z kim chce i kiedy chce, a biedna kobieta nie może z nikim, nigdzie, tylko z mężem a z mężem to jest zawsze beznadziejnie, tu nawet nie o samo rodzenie chodziło, tylko małżeństwo.
No, ale tak było. Królowie i książęta płodzili bękartów na kopy, a jakakolwiek podejrzenie pod adresem księżniczki/królowej mogło zakończyć się zakonem czy spotkaniem z katem.
Ale to przecież nie wynika ze złośliwości mężczyzn, tylko z biologii. Masz pretensje do natury? Facet nie może urodzić bękarta, który zagarnie zdobywany z mozołem przez pokolenia majątek rodzinny. A kobieta może. Dlatego tak upierdliwie pilnowano cnoty kobiet. To względy czysto praktyczne.
Jasne, szczególnie w świecie Martina, w którym istnieją dostępne na skinienie środki zabezpieczające i poronne, proszę cię.
Klarowne podsumowanie absurdalnego wymogu „czystości” i nierównego traktowania kobiet. A te fikołki logiczne aby tylko tego nie dostrzec zasługują na olimpijski medal.
„Względy czysto praktyczne” no błagam.
Prosił ktoś, żeby jeno/ono się odzywało? Nie? To po co się odzywa?
Nikt na forum nie musi pytać cię pozwolenie, by się wypowiedzieć, Robercie. Szczególnie, gdy obala głupie argumenty.
Jak można być takim wieprzem? Kto CIEBIE prosił, żebyś się odezwał?!
@Bez nazwy
Odpowiadałem Nadii, nie całemu lewactwu świata. To po pierwsze. Po drugie, jakie są te niby głupie argumenty? Że kobiety rodzą dzieci, a faceci nie? Czy że od razu widać, gdy facet spłodzi bękarta, a u kobiety nigdy tego nie wiadomo na pewno? Zaślepienie ideologią odbiera wam zdolność logicznego myślenia. Po trzecie nie mówiłem o świecie Martina, tylko o prawdziwym średniowieczu, choć akurat w tym temacie to niewielka różnica.
@Malmal
Dawno cię nie widziałem, trollu. Widać uaktywniasz się tylko, jak trzeba rzucić czymś lewackim.
Arau wyżej ci ładnie wyjaśnił, dlaczego bredzisz, ja tego powtarzać nie będę, bo to i tak daremne. Żyj sobie dalej w swoim urojonym świecie, że atakuje cię lewactwo całego świata XD.
Pozwolę sobie wykorzystać twoje wypowiedzi z tego forum Robercie, jako przykład dla studentów jak nie prowadzić dyskusji. Zwracam uwagę na twoje plwociny od jakiegoś czasu, bo jesteś książkowym przykładem oblężonej twierdzy, a lewakami strzelasz wokół prawie tak dobrze jak Korwin czy prezes 🙂
(zapewne zaraz zostanę zaatakowana, że jestem głupią feministką na gender studies :D)
Nie zamierzam cię atakować. Powiedz mi tylko, jak się ma twoje zdanie o zabezpieczeniach i środkach poronnych do tego co ja napisałem? Chyba zrozumieliście te parę zdań, skoro zgodnie uznaliście je za bzdury? Powiedz mi zatem, jakie zabezpieczenia i środki poronne zabezpieczą kobietę przed poczęciem i urodzeniem bękarta, jeżeli będzie tego chciała i ich nie użyje? Z chęcią posłucham.
Była moja, że ogólnie bękarty są dobrze traktowane. Nie ma przesłanek by sądzić inaczej, zwłaszcza, że dziedziczenie wygląda jak wygląda.
A teraz trochę oszukam PDM: Dael czy dałoby się zaimplementować jakiś inny system do komentarzy? Ten jest mocno niewygodny (a na telefonach wręcz tragiczny).
W takim wypadku pozostaje aborcja poporodowa. A tak bardziej poważnie, jeśli kobieta na złość wszystkim urodzi bękarta (choć moim zdaniem to nieprawdopodobny scenariusz i żadna rozsądna się na to nie zdecyduje), to tutaj można mieć pretensje, jeżeli jednak po zabawie z kochankiem napije się herbatki poronnej, to ja problemu nie widzę.
Ten nieprawdopodobny scenariusz ma jednak miejsce zadziwiająco często. Co za głupie pytanie. Może być wiele przyczyn, dla których kobieta zechce urodzić dziecko innego mężczyzny, nie informując o tym fakcie męża. Zaczynając po prostu od miłości. Podałem gdzieś tam przykład króla Daerona Dobrego, ale po co szukać tak daleko? Poczytaj o problemach z trójką najstarszych dzieci Rhaenyry.
Jeżeli żona nie powie ci, że ma dziecko z kimś innym, niż ty, to nic na to nie poradzisz, niezależnie czy takie stosunki pozamałżeńskie są tolerowane, czy nie.
I nie mam pojęcia, o jakim „głupim pytaniu” mówisz, ja o nic cię nie pytam, Robercie.
No to ja cię zapytam. Czy w ten pokrętny sposób próbujesz przyznać mi rację? Bo gdy ja mówiłem w zasadzie to samo, to były to „głupie argumenty”?
Jeśli uważasz, że kobiety mogą sobie pozwolić na przygody pozamałżeńskie tak samo jak mężczyźni, o ile unikają zapłodnienia, to tak, zgadzamy się. Trzeba chronić dziecko przed łatką bękarta. Ale z twojego pierwszego komentarza wynikało raczej, że seks musi się zakończyć ciążą i z tym polemizuję.
Nie, nie wynikało. Ja w ogóle nie mówiłem o seksie. Mówiłem z czego wynikała obsesyjna dbałość średniowiecznych mężczyzn o cnotę swych żon i córek. Na pewno nie z powodu istnienia jakichś dwóch odrębnych, wrogich sobie światów mężczyzn i kobiet oraz chęci pognębienia wroga, jak utrzymuje dzisiejsza lewica. W średniowieczu wszystkim żyło się ciężko. Jednak większość mężczyzn naprawdę kochała te swoje żony i córki, a większość kobiet kochała swoich mężów i ojców. Jakiś tam margines zawsze istnieje, ale większości z obu płci wystarczało to, co oferuje małżeństwo.
Jak to „nierównego” traktowania?
Kobiety rodzą dzieci, faceci nie.
Dlatego kobietę traktujesz w sposób wynikający z tego ze może urodzić nieślubne dziecko, z kolei faceta traktujesz w sposób wynikający z tego ze takiego dziecka nie urodzi.
To nie jest zadne nierowne traktowanie:)
Nie da się traktować tak samo osob tak różnych, tak odmiennych.
Od kobiet wymagało się, aby się mie piszczały ( min ryzyko utraty majątku) ale z drugiej strony nie wymagało się aby ryzykowały życiem na polu walki. Facet z kolei mógł soe puszczać ale wymagano aby bronił / walczył bezpieczeństwa rodziny i majatku.
Bzdury piszesz
Daj sobie spokój. Przecież oni nawet nie zadali sobie trudu zrozumienia tego co napisałem. Jednego się w necie nauczyłem, że z lewackimi fanatykami nie ma sensu dyskutować. To od razu skazane na porażkę, nie ma więc po co nawet próbować.
No faktycznie: ro bękarty zrodzone z kobiety dokonały rebelii i rościły sobie pretensje do tronu na długo destabilizując królestwo… a nie czekaj! To jednak byli Blackfyrowie, bękarty króla. A jednak później nadal nie ma specjalnego nacisku na władców by pilnowali swych klejnotów koronnych.
Widzisz CrazyPants!? O tym właśnie mówiłem. Żadna dyskusja nie ma sensu. Oni są nieprzemakalni. Dziad o szydle, baba o motowidle. :/
@Nadia, Bez nazwy
Różnica jest taka, że każdy wiedział, iż Daemon Blacfyre jest bękartem, bo urodziła go kobieta nie będąca żoną króla. O Daeronie, który prawdopodobnie też był bękartem (tyle że królowej) już tego nie wiadomo. Środki zabezpieczające i poronne mają gówno do rzeczy, kiedy kobieta mająca romans z innym facetem nie będzie ich używać. Specjalnie, złośliwie czy dlatego, że się zakochała, zresztą wszystko jedno. Skutek może być taki, że majątek jej męża odziedziczy syn obcego faceta. Rozumiecie o co chodzi czy dalej nie? Większość lordów miała daleko w dupie cnotę swoich żon, ale nie chciała, aby dziedziczyły po nich obce bękarty.
Ja pier… cierpliwość mi się kończy, więc to ostatni mój post.
Mechanizmy, które opisujesz są oczywiste. I one są niesprawiedliwe dla kobiety. Z ich powodu jej seksualność jest poddana dużo większym obostrzeniom w ramach świata przedstawionego.
W ramach samego Westeros mamy Dorne, gdzie i sprawy dziedziczenia, seksualności i pozycji kobiety wyglądają zgoła inaczej. I nasze bohaterki, na pewno wyedukowane najlepiej jak to możliwe, mogły słyszeć o zwyczajach innej krainy, do której korona rości sobie prawo (albo z opowieści Cola albo z gorących plotek albo z miliona innych źródeł) i boleśnie odczuwać swą gorszą pozycję w tym zakresie.
Masz jakieś przykłady na tę rzekomą kobiecą arkadię w Dorne? Bo jedyne dobrze traktowane bękarty, o których ja słyszałem, to jak na ironię te faceta – księcia Oberyna. 😛 Kiepska to zatem teoria.
W pełni się jednak z tobą zgadzam, że to niesprawiedliwe. Generalnie świat pełen jest niesprawiedliwości. Niesprawiedliwe jest, że tylko kobiety muszą rodzić dzieci, niesprawiedliwe jest, że tylko mężczyźni umierają na prostatę, a już zwłaszcza niesprawiedliwe jest, że uczciwy człowiek musi pracować, zamiast żywić się maną i spędzać czas na rozważaniach filozoficznych.
Źle kliknęłam „Reply” i odpowiedziało mi wyżej, dlatego powtórzę: Była moja, że ogólnie bękarty są dobrze traktowane. Nie ma przesłanek by sądzić inaczej, zwłaszcza, że dziedziczenie wygląda jak wygląda
Owszem, kobiety mają tu nieco wyższą pozycję, co wynika z tradycji kultury rhoynarskiej. Jednak poza równym prawem do dziedziczenia nie wygląda na to, żeby żyły tu jakoś znacząco inaczej niż w pozostałych częściach Westeros. To samo dotyczy bękartów. Rzekłbym nawet, że jest wprost przeciwnie. Księżniczka Arianne nawet nie śmie podnieść wzroku na swego patriarchalnego ojca po wpadce z Myrcellą, podczas gdy taka Rhaenyra pyskuje, podważa jego decyzje i robi co chce. 🙂
Ale halo halo… Nie było czasem tak, że zdarzały się przypadki, że królowe Targaryenów miewały faworytów? Bo coś mi świta
Otto wywierał nacisk na Alicent i to on podsunął ją Viserysowi. Ona raczej takiego związku nie chciała. Od początku była ukazana jej niepewność i nerwowość (poobgryzane paznokcie). Viserys w serialu już nie jest najmłodszy a i charakter ma taki nijaki. Alicent jakby nie patrzeć jest bardzo młoda i ma inne potrzeby. Możliwe, że inaczej wyobrażała sobie rolę królowej a może u boku innego faceta ta rola mogłaby być nieco inna. Co do Rhaenyry…na taką wolność raczej nie pozwalano księżniczkom, nawet Targaryenkom więc się młoda się ucieszyła. Wiadomo, że może inna kobieta zareagowałaby inaczej ale akurat to pasuje do charakteru Rhaenyry i późniejszych wydarzeń w przeciwieństwie do tego co robią z postacią Alicent.
A do tego dodałabym: królewskie ciało gnije. Tak dosłownie, nie brzmi zachęcająco w kwestii seksu.
Przecież na podstawie czynów kobiet od tysięcy lat wiadomo, że imponują kobietom właśnie najbardziej obleśni faceci czyli ci z sławą/władzą, a dalej faceci przebojowi lub z kasą lub z świetnym wyglądem. Tacy, którzy statystycznie zaliczają najwięcej kobiet w skali całego życia, traktują najbardziej przedmiotowo, najmniej się starają o seks i miłość, bo nie muszą, najwięcej zdradzają, bo mogą. Tacy mogą być wulgarnymi prostakami, mieć niskie/przeciętne IQ, marne gusta, duży przebieg seksualny, nie starać się, okłamywać, zdradzać, kraść, bić, pić, ćpać, zgwałcić, nakłaniać do prostytucji, szantażować, mordować, a kobietom to nigdy nie przeszkadzało, bo w pierwszej fazie poznawania zwracają uwagę tylko na wygląd, kasę, cwaniactwo i prują się najchętniej z najpłytszymi nic nie wiedząc o kimś. Najwięcej kobiet urodziwych zaliczają od zawsze osoby z sławą lub władzą często od kilkuset od kilku tysięcy, jeśli zechcą. Dalej gangsterzy i zawodowi uwodzicieli, którzy pukają mocne kilkaset urodziwych kobiet, jeśli na tym im zależy, a najlepsi ponad tysiąc. Dalej obcokrajowcy czy przystojni czy zamożni czy przebojowi z dobrą bajerą, którzy jeśli zechcą są w stanie zaliczyć mocne kilkadziesiąt urodziwych kobiet poznając ich wiele w klubach czy przez internet, a już zwłaszcza mając dwa lub trzy wabiki mają kobiety na tacy. Wartości przy doborze naturalnym mają zerowe znaczenie. Nigdy jeszcze nie poznalem bardzo wartościowego bez wabików jak przeboowy charakter, świetny wygląd, kasa, by miał powodzenie jakiekolwiek u urodziwych kobiet. To samo dotyczy drugie płci. Faceci najczęściej chcą tylko seksu od kobiet i gdyby nie seks nie byliby nawet zainteresowani poznawaniem kobiet. Są najbardziej zainteresowani urodziwymi kobietami i taka może być materialistką, egoistką, wariatką, idiotką, pruć się z pierwszymi lepszymi i mieć spory przebieg, który ukrywa, zdradzać, nic nie wiedzieć, nic nie potrafić, a i tak od zawsze miały większe powodzenie od mało urodziwych. Kobiety mniej urodziwe choćby były mądre, fajne, zaradne i wartościowe zawsze mają znacznie mniejsze powodzenie od urodziwych i są traktowane jak koło zapasowe. Więc interesują się nimi kobiety z mniejszym powodzeniem lub te, które przejechały się wiele razy na facetach z powodzeniem.
Co za bzdury z dna wkopu 🤦
Niech zgadnę – kolega incel? 😛
O nie, tylko nie to 🙈
A cóż to??? Słyszę między słowami cichutkie echo pochlipujących kompleksów i/lub niespełnionych fantazji. Minie Ci, gdy tylko zaczniesz regularnie, jak to dość wyszukanie określiłeś „pukać” i „pruć”. Cierpliwości zatem przyjacielu…
Prawdy nie moge ci odebrać jednak napisałeś to w taki sposób jakbyś naprawdę był desperatem z wykopowych tagów blackpills, incel, nofap itp
Mi się ten odcinek o dziwo bardzo podobał. Bardzo na plus wyszedł Viserys, który okazuje się, że jest już świadomym władcą. To mi bardzo się spodobało. Ten feministyczny kontekst że Reanyra (nie umiem tego pisać) nie może mieć bękartów bo jest kobietą jest dobrze wyjaśniony jak na warunki „porządku rzeczy” martinowskiego świata. Alicent mnie trochę wcześniej denerwowała teraz już rozumiem, że ona chce poprostu żeby było wszystko dobrze (tu pasuje do Viserysa, który też chce żeby było wszystko spoko). To niezadowolenie z sexu Alicent faktycznie trochę niezrozumiałe (albo inaczej, dobra dziewczyna słuchała tatusia została królową ale wcale tego nie chciała i robi wszystko czego od niej oczekują, sex traktuje jedynie jako obowiązek). Myślałem że do sexu z Colem nie dojdzie a sama propozycja spotka się z oburzeniem rycerza i jego odejściem.
Kurde ta propozycja poślubienia Rhaenyry przez Daemona pod względem politycznym naprawdę miała sens. Ten związek miałby duże szanse zapobiec rywalizacji o tron z Aegonem.
Teoretycznie. Jednak po pierwsze Daemon był w tym momencie żonaty. Po drugie Daemon to Daemon. Wariat. Może i nie głupi ale często działa pod wpływem impulsu a dopiero później myśli. Do tego jego metody działania same w sobie są kontroweryjne. Gdyby dostał się za blisko władzy pogrążył by Królestwo chaosie i nawet Viserys o tym wiedział.
Rhaenera została dziedziczką by odsunąć Deamona od tronu. Ohajtanie ich w tym momencie mija się z celem.
Szkoda że ród smoka idzie drogą gry o tron usuwając ciekawe wątki. Szkoda że nie ma grzyba, brak mi tego błazna i jego historii. Mogli też pokazać Forresta Freya. Zj***li to przekazanie korony Daemona. Miałem nadzieję że w czasie turnieju przyleci Daemon i odda koronę bratu
Mi spodobało się kolejne nawiązanie do książek, kiedy to Rhaenyra zajadała się cytrynowymi ciasteczkami.
W ogóle ten serial dba o szczegóły, w pierwszym odcinku dziwne było to jak Daemon podsłuchuje spotkanie małej rady, w tym odcinku dowiedzieliśmy się że zna on dobrze tajne przejścia Maegora.
Kolejne, walka Blackwooda i Brackena, zwykły oglądacz nie zwróci na to uwagi, ale dla nas ich barwy są znaczące
Foreshadowing, kiedy to wiedźma pyta: „chcesz poznać swoją śmierć dziecko?”.
Wreszcie, po ostatnich sezonach GoTa wróciły tłumy, a nie 3 osoby na krzyż.
Kolejne paralele, jak pokaz teatralny jaki oglądała Arya, a Tyrion słuchał gawiedzi.
I w momencie kiedy wiedźma pyta czy chcesz poznać swoją śmierć ta przebitka na ziejącego ogniem smoka, to było fajne. Chociaż ten spór Blacwooda i Brackena był dość żenujący, młody rycerz machający za dużym mieczem, plus wysoki chłop ze sztyletem, to ten life motive wiecznego sporu tych dwóch rodów jest niesamowity. Martin pisze te swoje historie, i nagle zawsze o wsadźmy tam Brackena i Blacwooda oni na każdym etapie historii tak cholernie się nienawidzą, piękne.
Z tą wiedźmą to oczywiście o to mi chodziło.
Za to problemem Martina jest to, że osoby z tego samego rodu są najczęściej na jedno kopyto. Patrz: honorowi i zawsze dobrzy Starkowie, wiecznie buntujący się Greyjoyowie, niezbyt mili Lannisterowie, czy wielcy i waleczni Baratheonowie.
Jest to pewien dość dziwny akurat u Martina nawyk, bo wydawałoby się, że akurat on byłby wstanie wstawić u Starków takiego prawdziwego skurwysyna, a tutaj jakby tak lepiej się wgłębić ci ludzie z Winterfell zawsze są głosem rozsądku i poniekąd zawstydzają inne rody takim zachowaniem, przecież tutaj też Stark będzie odgrywał rolę surowego ojca dla niemal wszystkich poddanych Westeros. No cóż tak to już jest i trzeba się z tym pogodzić i cieszyć się smaczkami w nawet tak przeciętnym odcinku. Martwi mnie ten Łamignat, bo pojawia się już w drugim odcinku i znów jest taki absolutnie nie do zapamiętania i to, że pokazali nam Szpotawą Stopę, a nie wykorzystali go w tym odcinku, choć może młody Strong nabierze rozpędu po opuszczeniu fotela namiestnika przez Otto.
Brandon Stark raczej kryształowy nie był.
Poza tym urodziła już dwoje dzieci. Spełniła swój podstawowy obowiązek jako żona i królowa i może oczekuje już 'spokoju’. Patrząc na historyczne monarchie taka była często kolej rzeczy, zwłaszcza w aranżowanych małżeństwach. Królowa urodziła dziedziców, król więcej jej do siebie na noc nie wzywał, brał sobie kochanki.
Edit: Ten komentarz miał być pod komentarzami Nadii i Amal, ale się coś drzewko rozjechało.
Według mnie odcinek bardzo fajny i nie mam zastrzeżeń. Od pierwszego odcinka mam tylko kłopot z tą przyjaźnią Rhaenyry i Alicent. Niepotrzebne to i wciąż tego nie kupuję.
Konkurencyjny serial wygląda przy tym jak nieśmieszny żart. Ten się ogląda po prostu świetnie. Ale nie dam się przekupić całkowicie aż do finału 😛 Ot taki uraz jakiś 😀 Potencjał tu jest ogromny. By zrobić coś świetnego i by koncertowo to spieprzyć.
Nie no były zgrzyty, ale może to wyjść na dobre, np: powrót do stolicy Daemona, mało spektakularny, ta dziwna zmiana Alicent, nóż i przepowiednia, ale to już podejrzewamy z czego wynika. Odcinek słabszy, ale często tak bywało, że najlepsze sezony Gry o Tron też tak miały, że przed odcinkami naprawdę spektakularnymi były takie słabsze. To wciąż jest wysoki poziom, i nie ma co porównywać z wiadomo czym. Wciąż żałuję, że nie ma oceny po każdym odcinku.
Wszedłem sobie na Twittera i tam hasztag Rodu Smoka trenduje na całego. Memów od groma. Ludzie są zachwyceni Daemonem i Rhaenyrą. Tym jacy są niedoskonali, jakie błędy popełniają. Jeżeli serial będzie wierny esencji Westeros, to będą zachwyceni coraz bardziej. Najbardziej mi się spodobał ten tekst:
„I support Rhaenyra’s rights but most importantly I support her wrongs ”
Ten drugi serial, który psuje wszystkim piątki? ŁADNE WIDOCZKI i kilku ładnych aktorów…tyle. Jak dobrze pójdzie, to umrze ten amazoński serial w zapomnieniu. Dobrze, że po piątku następuje poniedziałek.
Widziałem 3 odcinek, ten serial przypomina mk takie drętwe serialu z AXN czy jak się nazywała taka stacja:
– kiepskie dialogi
– beznadziejna praca kamery
– słaby montaż
– aktorstwo kapkę lepsze niż w trudnych sprawach
No i przede wszystkim zero napięcia, zero jakiegoś przywiązania do bohaterów, nke czuje absolutnie nic.
Najlepszy był kolcozwierz z Warcrafta, z jakimś dziwnym, przygłupawym pyskiem jakby z filmu dla dzieci i ktoś wziął za to kasę
A mnie tam się odcinek podobał. Żadna historia nie składa się wyłącznie z wodotrysków. Muszą być i takie odcinki, żeby pokazać to, co pokazać trzeba. A moim zdaniem pokazano dobrze. Jeżeli już mam się czegoś czepić:
– Tak jak koledze Iluvatarowi nie widzi mi się ta przyjaźń Rhaenyry i Alicent. To ma być ta książkowa Alicent, wyrażająca nadzieję, że Rhaenyra zdechnie przy porodzie? Skopano to, nie wiadomo właściwie po co. Chyba tylko po to, żeby za bardzo nie zakurzyć posągu ku czci kolejnej „silnej” kobiety.
– Trochę znowu za dużo tego feministycznego bełkotu. Szczerze mówiąc to wkurwiają mnie już baby robiące światu wielką łaskę, że są kobietami. Ich to pewnie przyniósł bocian, a nie urodziły matki. Zwykłe życiowe wygodnictwo i chęć latania z kwiatka na kwiatek bez konsekwencji ubiera się w szczytne hasła. Sorry, każdy ciągnie swój krzyż przez życie. :/
– Nie wiem jeszcze jak pójdą sprawy z ser Cristonem. Mam nadzieję, że to nie początek wybielania tej kanalii.
– Czy mnie się o czymś zapomniało, czy ser Otto został zwolniony z namiestnictwa dopiero przez swego wnuka Aegona II? Co oni tu odstawiają?
Poza tym coraz bardziej współczuję Viserysowi. Naprawdę ciężka ta jego korona. :/ Ogólnie jednak wciąż jest dobrze. Odcinek może niezbyt ciekawy, ale za to bez ewidentnych bzdur, jak poprzedni.
Coś mi świta, że Otto co rusz sugerował Viserysowi aby zrobił następcą Aegona aż w pewnym momencie posunął się za daleko i król go zwolnił. Jednak wrócił na stanowisko po śmierci swojego następcy…
Otto został zwolniony przez Viserysa i odesłany do Starego, ale nie jestem pewien czy nie powrócił na stanowisko jeszcze za życia tego króla, nie pamiętam teraz dokładnie, ale chyba przez pewien czas rządów Viserysa namiestnikiem był Strong.
No i uciełem miasto. Do Starego Miasta oczywiście nie do Starego.
@Amal, kuba
Jeżeli tak, to musiał go potem przywrócić. Jestem pewien, że w momencie śmierci Viserysa ser Otto był namiestnikiem i przebywał w KP.
W Świecie Lodu i Ognia jest napisane, że po pożarze Harrenhall gdzie zginął Lyonel Strong aktualny namiestnik, Viserys za namową swojej żony przywołał za Starego Miasta Otto Higthowera i przywrócił go na stanowisko.
No i wszystko jasne. Dzięki.
nie znam książek ale od samego początku serialu gówna bohaterka była przedstawiana jako chłopczyca więc jej zachowanie odnośnie roli w społeczeństwie, wyboru męża, rodzenia dzieci jest jak najbardziej spójne. Jej „niesforność” również jest przestawiana od samego początku (choćby scena z wyrywaniem kartki z księgi). Także osobiście uważam że nie można miec do tego zastrzeżeń.
Nie wiem ile lat ma już w tym odcinku jednak problemem może być jej „wstrzemięźliwość”. Mimo to i to można zgrabnie wytłumaczyć i jej charakterem, czasami, wychowaniem, otoczeniem, oczekiwaniami do niej, osobistymi potrzebami itd.
Natomiast nie wiem czemu jej postać roztrząsasz an całe uniwersum. Tylko ona jest tam tą „waleczną” niby „feministką” choć tak naprawdę z charakteru pół chłopczycą.
Poza tym jak zawsze widzę brak zrozumienia, empatii, postawienia sie w czyjejś sytuacji.
„Złe kobiety, jak one tak mogą, przecież należą do mężczyzn i nie mają prawa mieć zdania ani nawet złych myśli.”
Nigdzie nie pisałem, że kobiety mają do kogoś należeć. Wkurza mnie tylko to sztuczne budowanie osobnych światów kobiet i mężczyzn i przeciwstawianie ich sobie, w czym specjalizuje się dzisiejsze lewactwo. Ono zawsze szczuje jednych na drugich. Robotników na pracodawców, czarnych na białych, gejów na hetero, kobiety na mężczyzn. Jak diabeł bez grzechu, tak lewactwo bez skłócania ludzi nie istnieje. A my jesteśmy do diabła jednym gatunkiem, zostaliśmy dla siebie stworzeni i uzupełniamy się wzajemnie. Bez nas nie ma ich, a bez nich nie ma nas. Tyle.
to nie lewactwo. Tzw lewactwo jest teraz jedynie narzędziem. Ogólnie masz racje ale akurat z tym serialem to nie ma wiele wspólnego. Raczej z LOTRem. Ten ostatni odciek podobno był całkiem zresztą śmieszny i czekam na wpis FSGK by móc go skomentować.
Zgadzam się, że w porównaniu z innymi dzisiejszymi produkcjami Dom Smoka nie jest jeszcze tak upolityczniony. A kwestie polityczne, zamierzenie bądź nie, neutralizuje nieco kontekst fabularny serialu. Mówiąc wprost, do takiej Rhaenys pasuje to, co mówi o „świecie mężczyzn”, bo wszyscy wiemy, że jest rozgoryczona pominięciem przy sukcesji. Pasuje też (choć już mniej) do Rhaenyry, bo jest buntowniczą naturą. Nie pasuje za to do Alicent to, co z nią wyrabiali w tym odcinku. Kto jak kto, ale ona chyba nie ma powodów do niezadowolenia? Po co więc te miny i to patrzenie w sufit?
mysle, ze moze byc niezadowolona, ale sposob w jaki zbudowali narracje (dialogi, ujecia itd) pokazuje ze ona strasznie cierpi, ze jest kims w rodzaju niewolnicy, ktora gyrby tylko mogla rzucilaby luksusy, spoleczny status, dzieci, wladze i wszystko inne byleby moc biegac na bosaka po zapchlonym tylku i krasc smakolyki handlorzom:)
No i właśnie myślę, że to do niej nie pasuje. Przynajmniej według tego, jak ją pokazywali w pierwszych odcinkach. Była przeciwieństwem Rhaenyry. Grzeczną dziewczynką, która słucha septy i pana ojca. Wydawało się, że jednak zależy jej na tych wszystkich rzeczach, uważanych tradycyjnie za kobiece (a w każdym razie bardziej niż Rhaenyrze). Wydawało się też, że mimo wyjścia za mąż dla zaspokojenia ojcowskich ambicji, lubi króla Viserysa. Że ten nie traktuje jej wyłącznie jak maszyny do robienia dzieci, że mają wspólny język. A tu nagle robi zbolałe miny, jakby musiała pieprzyć się z Aegonem Niegodnym i obserwuje myszy biegające po krokwiach.
Ona spełnia swe obowiązki, nikomu się nie skarży. A że nie jest zachwycona z pożycia seksualnego z mężem starszym o ile? 20-30 lat? Chorym, gnijącym, wymagającym by była dostępna na każde życzenie i w sumie raczej niezbyt zainteresowany jej przyjemnością to takie dziwne?
Gdyby podchodziła do tego z niewiadomo jakim entuzjazmem to byłoby nienaturalne i pod publiczkę. A że jednak, poza szczurami, żadnej publiki tam nie ma może sobie pozwolić na chwilę szczerości wypisaną na twarzy.
Król w serialu ma pewnie około czterdziestki, może trochę po, nie jest więc starym zgrzybiałym dziadem. Jest też raczej przystojny, w każdym razie na tyle, żeby kobieta mogła z nim spać bez obrzydzenia. I nie jest poważnie chory ani tym bardziej nie gnije! Skąd ty to wytrzasnęłaś? Czytałaś w ogóle Ogień i Krew? To nie Henryk VIII z tą jego wiecznie paprzącą się nogą. Ma parę ran od tronu z których niebezpieczna była jedynie ta na dłoni, ale wyleczył go maester Gerardys przysłany przez Rhaenyrę ze Smoczej Skały. Viserys najprawdopodobniej zmarł na zawał lub komplikacje miażdżycowe, a nie przez żadne gnicie. 🙂
alicent moglaby byc niezadowolona chocby ze stosunku z najjpieknijeszym i najdzielniejszym facetem w Westeros. Jej prawo, gdyz seksualnosc jest niezwykle indywidualna. Pewna kobieta przyznala mi sie kiedys, ze najlepszy stosunek dla niej to taki trwajacy gora minute, bo wtedy czuje ze facet byl rzeczywiscie podniecony i na fali tego podniecenia dokancza sprawe sama patrzac, na zawstydzenie / nieporadnosc mezczyzny, by po wszystkim zapewniac go ze swietnie sie sprawil. Dzwine kombo jak dla mnie, ale czy to cos zlego? Nie. Tak, po prostu ma. Wedlug mnie nie istnije jedyny sluszny i poprawny sposb na seks, na podniecenie czy na orgazm.
Dlatego nie w tym rzecz, ze jest niezadowolna. Tak jak pisalem konstrukcja odcinka robi z bajecznie bogatej krolowej, posiadajacej wladze, poczucie bezpieczenstwa, zdrowe dzieci jakas niewolnice, byleby tylko podkresil narracje -> jak to kobiety cierpia w zdominownym przez mezczyzn swiecei.
Wczesniej z kolei serial nie pokazuje, ze maz ja bije, pogardza, ze nie kocha swoich dzieci, ze musi sie o cos obawiac, ze ludzie jej nienawidza, az tu nagle BUM mamy zestawienie jej „tragedii” z wielkim szczesciem i wolnoscia ksiezniczki.
Owszem, to wszystko także. Napisałem zresztą, że wydawało się, że mają z królem wspólny język, co raczej dość rzadko się zdarzało w aranżowanych małżeństwach (a w każdym razie nie od razu).
Viserys ma gnijące i nie gojące się rany na plecach.
Do tego wcześniej zajmowały się nim jakieś babki.
Sama Alicent urodziła już dwójkę dzieci i jak była w drugiej ciąży, słyszała od samego Viserysa skruchę, że zmuszał swoją pierwszą żoną do rodzenia kolejnych dzieci.
Biorąc to pod uwagę i scenę, gdzie się nim sama zajmowała jak wnuczka dziadkiem, może myślała, że nie będzie już musiała odbywać z nim stosunków i rodzić kolejnych dzieci. A już na pewno nie musi być z tego zadowolona 🙂
Z tej sceny wynika, że nie chciałaby już tego, samo macierzyństwo ją nie rajcuje na razie (normalka, każda kobieta miewa kryzys) i wolałaby nie być zapraszana w środku nocy do królewskiego łoża. Niemniej jednak, spełnia swoją powinność. Po prostu nie jest zadowolona.
Myślę, że za dużo się tutaj doszukujecie, bo sprawa jest prosta. Rozumie to Alicent i Viserys. Sam Król zresztą kilka razy powiedział, że nie jest od tego by robić co mu się podoba, tylko to co trzeba, co nakazuje tradycja.
Na pewno wiele kobiet dzisiaj w niearanżowanych małżeństwach miewa takie momenty jak Alicent 🙂
nie wiem czy sie doszukuje, skoro od razu rzucilo mi sie to w oczy:)
uwazam ten zabieg za przesadzony, niespojny z narracja, z tym jak wczesniej przedstawiono alicent, uwazam ze jest na sile, by podkreslic zamysl tworcow, nie odpowiada mi wiec napisalem, ale rozumiem ze kazdy moze to widziec inaczej:) o to sie nie bede spieral
Według mnie nie jest to niespójne. Choć sama Alicent mi nie pasuje do końca.
Ona może być zadowolona ze swojego statusu, ale nie chciała po prostu współżyć. Może nawet akurat tamtej nocy tylko, po tym jak masowała go jak kogoś niedołężnego w wannie. Po prostu ostatnei o czym myślala, to robienie kolejnego dziecka. Dlatego była zaskoczona i nie do konca zadowolona.
ALE, co najważniejsze, swoją powinność spełniła.
Myślę, że problem by był jakby pokazali, że się wykłóca z Viserysem albo protestuje 😀
Ropiejące, jeżeli już, nie gnijące. Rany już tak mają, niestety. Viserys nigdy nie widział Alicent brudnej, spoconej, zakrwawionej i wrzeszczącej? 🙂
Co do meritum zgadzam się tutaj z CrazyPants!em. Mi też od razu rzuciło się to w oczy. Spójne z dotychczasowym przekazem są marudzenia Rhaeny na zły męski świat, buntowniczy charakter Rhaenyry, ale to nie jest spójne. Do tej pory widzieliśmy inną Alicent.
Ale ja wciąż nie rozumiem, co takie niespójnego zrobiła 😛 Zrobiła tylko kilka niezadowolonych min. Nie zrobiła afery, nie pożaliła się, po prostu zrobiła to bez zadowolenia. Ja uważam, że trzeba pamiętać to co mówił Viserys. Robimy co do nas należy i tyle. Nie musi się nam to podobać.
*Rhaenys, nie Rhaeny. Kurcze mi też się już pieprzą te valyriańskie imiona. 🙂
Nie wiem. Myślę, że nie chodzi o to, jak Alicent zachowuje się w tym konkretnie odcinku, bo to się pewnie da jakoś usprawiedliwić, tylko o to, jak to się różni od jej podejścia w dotychczasowych odcinkach.
Mam nadzieję, że po przeskoku czasowym będzie więcej Alicent w niej. Zresztą, skończy się zaraz robienie dzieci 😀
Co do choroby: aktor grający Viserysa powiedział, że to trąd. Zważywszy na to jak traktowali byli kiedyś trędowaci (aż powiedzenie własne dostali) to pewnie nic przyjemnego się z ciałem króla nie dzieje.
A co Alicent: tak jak koledzy pisali ona po prostu nie miała ochoty i tyle. Ba, podejrzewam, że gdyby nauczono ją, że ma prawo odmówić i powiedziałaby „kochany mężu może nie dziś, głowa mnie boli” to pewnie Viserys by nie nastawał jakoś usilnie, bo nie jest tłukiem jak Robert. No ale dla Alicent słowo króla jest prawem i wypełnia swe obowiązki. Tylko, że imo ta scena nie ma pokazać „biednej uciskanej kobiety”, a to na co zwrócił uwagę Bluetiger: rozłam między bohaterkami. „Jak to tak, to ja tu zamykam oczy i za Anglię, a Rhaenyra zmienia kochanków jak rękawiczki, prowadzi się niegodnie i jest z siebie zadowolona?!”
„Co do choroby: aktor grający Viserysa powiedział, że to trąd.”
No to chyba w życiu nie miał egzemplarza Ognia i Krwi w ręku. A ponadto, jeżeli twierdzi, że tak może wyglądać trąd, to chyba jest idiotą. Lub co bardziej prawdopodobne idiotami są scenarzyści, którzy postanowili nam te rewelacje zafundować. Widocznie uznali że król nie może umrzeć na coś tak banalnego jak zawał serca. :/
„Tylko, że imo ta scena nie ma pokazać “biednej uciskanej kobiety”, a to na co zwrócił uwagę Bluetiger: rozłam między bohaterkami. “Jak to tak, to ja tu zamykam oczy i za Anglię, a Rhaenyra zmienia kochanków jak rękawiczki, prowadzi się niegodnie i jest z siebie zadowolona?!””
Jeżeli rzeczywiście tak miało być, to kompletnie im nie wyszło. Nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy takie wyjaśnienie. Wyglądało to raczej na to, że królowej przewraca się w d… :/ I nie tylko ja tak pomyślałem, jak widać po postach kolegi CrazyPants!. Nie wymyśliliśmy sobie tego przecież.
Serial jest pewną interpretacją, nie oddaniem 1:1. W wywiadzie dla portalu Entertainment Weekly Paddy Considine potwierdził, że jego postać zmaga się z trądem:
„Tak właściwie to cierpi na trąd. Stan jego ciała się pogarsza, jego kości też. W rzeczywistości nie jest stary. W środku wciąż jest młodym mężczyzną. Odbija się to na tym, jakim jest królem. Powoduje stres i napięcie oraz wpływa na niego fizycznie i psychicznie. ”
I poczekaj, czy ty właśnie napisałeś, że królowej przewraca się w dupie, bo nie jest zachwycona, że musi uprawiać seks, na który ewidentnie nie ma ochoty? Wolę się upewnić czy o to chodziło, bo jak powszechnie wiadomo MY LEWACY (i cykliści oraz masoni) mamy tendencje do niewłaściwego rozumienia twoich tekstów.
„Serial jest pewną interpretacją, nie oddaniem 1:1”
Nie wiem, czy ty jesteś pewna, że nic nie pokręciłaś z tym wywiadem? Jeżeli on naprawdę mówi o trądzie, to znaczy, że tam wciąż siedzą durnie i pajace, niczego się nie nauczyli i nic się nie zmieniło od 8 sezonu GoT. :/ Pomijając już idiotyzm całej sytuacji – chory na trąd facet nie tylko nie jest izolowany (jak np. król Baldwin IV), ale jeszcze domaga się spełniania od żony obowiązków małżeńskich – to słyszałaś kiedyś o trądzie w świecie Martina?! Spotkałaś taką chorobę w którejś książce bądź opowiadaniu? LOL! Czytałem o wielu chorobach trapiących Westeros, Essos, a nawet inne kontynenty. Jedne były całkiem zwyczajne, inne egzotyczne i rzadkie, ale o trądzie nie czytałem w żadnej książce Martina. Wygląda na to, że mamy nowy Żelazny Bank handlujący niewolnikami. I to już w 4 odcinku. Zaiste, musi być to gruba „interpretacja”. :/
„I poczekaj, czy ty właśnie napisałeś, że królowej przewraca się w dupie, bo nie jest zachwycona, że musi uprawiać seks, na który ewidentnie nie ma ochoty?”
Niezupełnie. Napisałem, że sprawia takie wrażenie, bo jeszcze w poprzednim odcinku była szczęśliwa jak szczygiełek. Co się zmieniło w tak zwanym międzyczasie? Poczuła że jej pozycja jest już wystarczająco mocna i może przestać udawać?
Noż kur. chyba teraz nie zasnę. :/ Równie dobrze mogli powiedzieć, że Viserys choruje na Ofu-olo-segę.
A z kolei nie rozumiem w którym momencie Alicent Waszym zdaniem zmieniła swoje „podejście”. Dziewczyna od początku robi to czego oczekują od niej inni. Najpierw ojciec, potem król, pewnie wcześniej nauczyciele, septy itd. Jest po prostu posłuszna „bo tak trzeba”. Ale jakoś nie było widać, że jest zadowolona, że ojciec każe jej zająć się królem czytaj uwieść go. Była zdenerwowana. Fakt, że nie musiała się przed nim rozbierać, bo to nie Robert Baratheon ale miała zbliżyć się do niego na tyle by ten ją pokochał. To było na zasadzie „dobrze ojcze, spełnię Twoją wolę”. Sypiała z królem bo to był jej obowiązek. Wspierała go, opiekowała się nim bo ma dobre serce (tfu, tak bardzo mi się to z nią nie zgadza ale niech będzie). Co nie znaczy, że musi być przy tym szczęśliwa. To, że ktoś chodzi uśmiechnięty od ucha do ucha nie oznacza że jest szczęśliwy. Poza tym praktycznie między każdym odcinkiem jest różnica roku czy dwóch więc to nie jest tak, że coś się w niej zmienia z dnia na dzień. Z resztą od początku widać, że ona nie ma w sobie siły by przeciwstawiać się komukolwiek co czyni ją jeszcze bardziej nieszczęśliwą.
Jedyny moment w którym ona rzeczywiście wybucha to jej rozmowa z Rhaenyrą pod drzewem sercem. Dawała księżniczce reprymendę ale tam chodziło o coś jeszcze. O Daemona. Wydaje mi się, że ona jest o niego zazdrosna. Z resztą nawet w książkach były podejrzenia, że zanim Alicent została żoną króla miała romans z księciem. Nie mówię, że w serialu tak było ale zamiast tego mamy pokazane, że ona jest nim w pewien sposób zafascynowana
I nie mówię, że Alicent nie kocha Viserysa. Raczej wydaje się, że czuje się niespełniona w życiu, miłości. Dlatego prędzej czy później w końcu jej odbije 🙃
@Amal
Dla mnie – w zestawieniu z poprzednimi odcinkami – było to jakieś takie sztuczne, wymuszone i nie na miejscu. Ale rozumiem, że ty możesz odbierać to inaczej, normalna rzecz. Ja jednak pozostanę przy swoim zdaniu.
Zgadzam się za to w innej sprawie. Ja też odnoszę wrażenie, że Alicent jest zainteresowana Daemonem. Znacznie bardziej niżby to wypadało królowej. Rhaenyra chyba jest ślepa, że tego nie dostrzega.
Informacje, które wkleiłam o tym trądzie przekopiowałam z polskiego serwisu. Cytaty z wywiadu w oryginale: By episode 3, the king had lost two fingers. That deterioration continues in episode 4 and will continue moving forward. „He’s actually suffering from a form of leprosy,” Considine says. „His body is deteriorating, his bones are deteriorating. He is not actually old. He’s still a young man in there. He’s just, unfortunately, got this thing that’s taken over his body. It becomes a metaphor for being king, and the stress and strain that it puts on you, and what it does to you physically, what it does to you mentally.”
Ja nie mam z tym problemu, Martin też nie pisze o katarze, a jednak pewnie niektórzy go miewają. (i nie, nieporównuje obu chorób)
No pewnie. Martin nie napisał też, że Daenerys nie może się napić kawy ze Starbucksa, więc spoko. A szarą łuszczycę pewnie wprowadził dla zgrywu, a nie żeby była trądem świata Planetos. Wierzę, że ci nie przeszkadza. Wam nie przeszkadza nic, co wpisuje się w wasz sposób rozumowania. Lepiej już zakończmy tę dyskusję, bo mnie cholera bierze, a to nie prowadzi do niczego. Żegnam (bez żalu bynajmniej).
Szkoda że musimy się aż tak mocno domyślać co stało za tą niezadowoloną Alicent. Może coś wyjdzie w kolejnym odcinku. Moim zdaniem Alicent jest po prostu na ten moment zmęczona rodzeniem dzieci. Może uważa że potrzebuje dłuższej przerwy od tego, może stają za tym medyczne przesłanki, typu potrzebuje regeneracji – poronienia, śmierć podczas porodu, częstotliwość też miała wpływ na te powyższe rzeczy. Dla mnie powodów możemy wymyślić bardzo dużo, może dobrze by było jakby sama aktorka się wypowiedziała (tak jak Viserys o swojej chorobie)
„dobrze by było jakby sama aktorka się wypowiedziała (tak jak Viserys o swojej chorobie)”
Taa, i pewnie miałoby to tyle samo sensu co wypowiedź aktora od Viserysa… :/ Lepiej niech już oni nic nie mówią i pozostawią to naszej wyobraźni. Wszyscy lepiej na tym wyjdziemy.
Dobry odcinek, jedyne zastrzeżenia mam do tego powszechnego i kompletnie nikogo nie oburzającego mordowania się gdzie popadnie: to na turnieju, to w sali tronowej przy następczyni tronu. Strasznie współczuje obsłudze zajmującej się rozrzucaniem sitowia w pomieszczeniach – krew i bebechy chyba ciężko doczyścić. Mam natomiast pytanie do Maesterów, ale nie w trybie PDM, bo dotyczącego tego odcinka – czy możliwe, że zaburzono chronologię i właśnie zobaczyliśmy Krwawego Bena, czy po prostu wszyscy Blackwoodowie w młodym wieku tak mają?
Zgadzam się też z Przedmówcami, że zwolnienie tempa narracji jest często pożądane, szczególnie że mamy połowę sezonu i nie możemy mieć ciągle, w każdym odcinku, eksplozji bomb atomowych. Natomiast czepiam się tego mordownia, pamiętając nauki pana ojca, o których wspominał Robb w kontekście miecza i Umbera. Nasza księżniczka nic nie jadła, aczkolwiek o posiłku wspominała, może dlatego Blackwood sięgnął po miecz. W każdym razie w Winterfeel by to nie przeszło i wyciągający broń w najlepszym wypadku miałby o kilka palców mniej, nawet jeśli nie trudnił się wcześniej przewozem cebul.
Ja tu widzę kontynuację niejako słów Rhaenys – że zbyt długo nie było wojny i co po niektórym może z tego powodu odbijać. (Nie mówię tu o wojnie o Stopnie, bo to wojna na morzu, nie w Westeros. No i jednak w serialu Korona oficjalnie nie brała w wojnie udziału.)
Zresztą Daemon zabrał Rhaenyrę na uliczne przedstawienie mówiące o „walce o tron”, więc nawet pospólstwo było niejako złaknione sensacji i „burzy” wokół Żelaznego Tronu. Mi się to osobiście podoba, że napięcia na zamku rezonują na nastroje społeczne, a nie, że dwór jest ściśle odizolowany od reszty kraju. Nawet Daemon zwraca na to uwagę – że przysięgi złożone kilka lat temu nic tak naprawdę nie znaczą, jeśli lud nie chce jej na tronie.
Zgadzam się z tym. Tak samo nie widzę też potrzeby narzekania na jakieś feministyczne wstawki. Są naturalne, nie na siłę. Jedynie Alicent trochę razi, bo mam jakieś Sansa vibes 😀
pamiętajmy ze niektórzy maja juz taki porywczy charakter i w dzisiejszych czasach a co dopiero w średniowieczu gdzie promowano rozwiązania siłowe a empatia była mniejsza (może poza dzisiejsza Afryką czy Chinami gdzie nadal maja wywalone na innego człowieka).
Dodać do tego należy waśnie, promowanie kastowe przez co ludzie się wywyższają zatem prowokują lub ubliżają innym a dodatkowo grupie niektórzy lubią sie popisywać.
Jedyne co mogło by powstrzymywać przed zwykłym zabiciem czy okaleczeniem drugiego człowieka to prawo i konsekwencje a nie wiemy (w serialu) jakie tam jest prawo i co grozi za zabicie członka innego rodu w pojedynku (oprócz ewentualnej zwykłej zemsty).
Nie do końca. Trzeba też pamiętać jak ważne były w tamtych czasach konwenanse. Odpowiednie zachowanie, przywiązanie do zasad wynikających z honoru, obowiązku itd. HBO nie przywiązuje do tego wagi, a powinno jeżeli chce być wiarygodne. Moim zdaniem podobna awantura na obcym dworze byłaby w średniowieczu nie do pomyślenia. Obaj zamieszani byliby zhańbieni do końca życia. To samo z tą młócką na turnieju.
O właśnie zapomniałem o tym. Jakim cudem ktokolwiek tam jeszcze żyje skoro mordują się przy byle okazji? Ten serial to takie 5/10
Całkiem sporo foreshadowingu było w tym odcinku:
[spoiler] Pytanie wieszczki/wiedźmy do księżniczki, czy chce wiedzieć jak umrze a potem szybka przebitka na smoka ziejącego ogniem (ale i tak, Joffrey był pierwszy 😉 ),
– mała Helaena po raz pierwszy została przedstawiona w serialu… na przeciwko okna 😉 początek i koniec życia przy tym samym miejscu,
– ironia, że Rhaenyra nie chce być zamknięta w zamku i rodzić dzieci. Ale w następnych odcinkach będzie to robić,
– słowa o płodzeniu bękartów przez następcę tronu. Dobrze przewidziała to, co będzie robił jej brat Aegon 🙂
– Viserys dymisjonuje „skorumpowanego” namiestnika (removes a rotten hand). Ale to i tak nie powstrzyma choroby króla.
– Napisy na sztylecie pojawiają się po wrzuceniu go do ognia. Nawet nie komentuję 😐
– Ujęcie myszy (przy Balerionie i przy Alicent). Wskazówka, że szczurołapy nie wykonują swojej roboty jak należy? (albo wskazówka dla Juchy i Twaroga); ew. to, że 1000 myszy powali niedźwiedzia (foreshadowing zniszczenia smoczej jamy przez pospólstwo)?
– Król i królowa składali figurkę – a konkretnie to Aemonda 😉
– Rhaenyra składa obietnicę na pamięć swojej matki. A robi to przy czardrzewie. A przy czardrzewie nie można składać fałszywych/kłamliwych obietnic.
– I na koniec -> jak dotąd wszystkie przecieki, które znalazłem, się sprawdziły. Nie było sceny, jak Laena dosiada Vhagar, więc prawdopodobnie znów będziemy mieli scenę, w której Velaryonowie mają smoczego jeźdźca, co stoi w sprzeczności ze słowami Corlysa, iż jego ród nie ma takowych. Najwyraźniej zapomniał o swej żonie :\ [/spoiler].
A co do wrażeń z odcinka – przypominało mi to 3 odcinek serialu Loki, gdzie akcja wyhamowała i dała czas na poznanie bohaterów (ale i tak tamten serial jest do bani). Patrzeć nie mogę, jak paniątka szlachtują się przy byle okazji. Przecież [spoiler] Borros był/będzie przerażony tym, że Aemond może zaatakować Luke’a i kazał/każe im się wynosić. A to on był tym popędliwym, jego ojciec miał być rzekomo spokojniejszy. A i tak nic nie zrobił [/spoiler] Brackenowie żądaliby satysfakcji, krwi, zemsty. A tu Blackwood ubija większego od siebie. I mamy się cieszyć? W ogóle była to świetna okazja aby młoda zrobiła króla Bobbiego i krzyknęła „stop this maddness in name of your queen” – i cyk, +10 pkt do charyzmy 😉 Ale nie, lepiej dać nogę i nie brać odpowiedzialności, nie interesować się tym, że jej wasale idą na noże. Niezbyt dobrze pobierała lekcje polityki (o ile chciała się uczyć).
Nie wiem czemu służyła scena Viserysa i Alicent. Gdyby król wyglądał jak Walder Frey Spóźnialski, to byłaby jeszcze bardziej niepokojąca. A widać, że królowa czuje coś do króla, opiekuje się nim itd. Niepotrzebnie dodane, chyba aby wzbudzić dyskusje 🙂
Jeszcze jedno – czy u Was też momentami odcinek nie było nic widać? Zwłaszcza gdy Daemon z bratanicą spacerowali po Jedwabnej (bo tam znajdują się domy rozkoszy)? Było tak ciemno jak w tej niesławnej bitwie pod Winterfell 8×03 🙂 Gdyby nie słowa księżniczki, nie wiedziałbym, że spotkała Stronga. W ogóle w scenach przechadzki po mieście mało było widać.Chyba wzięli sobie do serca maksymę jak pokazać, aby nie pokazać.
Przy 3 odcinku wielu rzeczy nie widziałem. Wyszło, że trzeba oglądać wieczorem, a nie w środku dnia 😀 Wtedy widać lepiej.
odnosnie tego ze nic nie widac -> przypomnialo mi sie jak grajac w Gothic 2 trafilem pierwszy raz do gorniczej doliny o 24 czasu w grze, czy jak kto woli w godzine wilka i zupelnie nic nie bylo widac, wszedzie pelno orkow, dlatego aby ograniczyc swiatlo zza okna, musialem grac pod kocem zeby cos tam zobaczyc:)
Ja nie miałem problemów z widocznością, ale ostatnio z laptopa czy telefonu przerzuciłem się na stacjonarny gdzie jakoś nie odczuwam problemów z za ciemnymi scenami.
Faktycznie ja tez nie widziałem.. ani sutków ani buszu Rhaenyry (heheszki).
Wygląda na to że w tym serialu (w odróżnieniu od poprzedniego) nagość jest bardziej subtelna.
A tak wracając to i u mnie nie było problemów z kontrastem choć oglądałem wersję gorszą jakościowo. Moze masz źle skalibrowany ekran?
Ale fakt. Było na tyle ciemno by nie było widac szczegółów pomieszczeń a wzrok skupiał sie na ciałach. I chyba filter była jakiś taki bardziej… ziarnisty?
to zalezy od wladcy raczej, ale mysle ze taki Ned, czy Tywin, czy Robert nie pozowliliby sobie na to aby ktos zaklocal ich prace i mogliby potraktowac wyciagniecie broni jako obraze majestatu, nie mowiac o walce
aha bardzo fajne smaczki wychwyciles! nice!
Oj tak, wymieniona trójka miałaby wiele do powiedzenia, gdyby coś podobnego odbyło się w siedzibie ich rodu. Ale Rhaenyra jest przedstawiana jako zbuntowana nastolatka, która robi to co robi, pod wpływem impulsu, emocji.
Kolejna sprawa. Kwestia zamążpójścia. W książce Rhaenyra była przeciwna małżeństwu z Laenorem. A nawet sarkastycznie stwierdziła, że lepszy byłby dla niego jej brat. Wiedziała więc o jego homoseksualizmie. Jednakże w serialu, niezaznajomiony z lekturą widz nie wie, że haczyk tkwi w orientacji Laenora. Nawet nie ma wskazówki, żeby coś takiego stwierdzić. Jasne, pojawił się ser Joffrey ale to jest wskazówka dla czytelnika, nie dla przeciętnego widza. Ale w serialu bez zająknięcia się zgadza na małżeństwo (o co robiła awantury), mimo że w ogóle go nie zna. Jasne, widziała go przy okazji turnieju ale czym różni się Laenor od któregokolwiek z absztyfikantów? Co więcej, w poprzednim odcinku, Viserys dał jej wolną rękę. A teraz mówi, niemal rozkazuje, że poślubi syna Węża Morskiego. l oboje wiedzą, że to jest remedium na kłopoty polityczne króla. Jaki sens ma zmiana postawy Rhaenyry (kronika vs. serial)? Wątek tego, kto odebrał dziewictwo Rhaenyrze został ciekawie przedstawiony. Ale jej zgoda na Laenora?
Miała wolną rękę dopóki nie zaczęła włóczyć się po burdelach 😉 To, że Viserys po takiej akcji przymusił ją do ślubu dla mnie akurat jest zrozumiałe. Wybór do tego akurat Leanora z punktu widzenia króla było rozsądnym rozwiązaniem pod względem politycznym jak i praktycznym. A Rhaenyra również nie zgodziła się od tak lecz postawiła warunek i tym sposobem doszli do porozumienia. Najwidoczniej w serialowej rzeczywistości nikt [jeszcze] nie wie o orientacji Leanora. Zobaczymy jak zostanie to pokazane
Dokładnie. Rhaenyra przekroczyła delikatną granicę między swobodą, a złym prowadzeniem się.
Dodam jeszcze, że Rhaenyra, mimo swojej buntowniczej podstawy, raczej zdawała sobie sprawę, że tym razem przegięła i pewnie dlatego zgodziła się na ślub.
jeden wybryk = nowe przetasowanie, wspolnie z ojcem dostala nowe karty i oboje zagrali tak aby jak najwiecej zyskac i jak najmniej stracic
patrzac na serial to Deamon, nie dość ze sie „zabawil” z mloda dziewica to jeszcze zaszkodził swojemu wrogowi ( Otto) chociaż zapewne niechcący
poza tym nie bez znaczenia bylo zachowanie cwaniaczka gwardzisty, mozna zalozyc ze po czesci dzieki niemu ksiezniczka zdala sobie sprawe ze osoba o jej pozycji NIE ma szans na normalny zwiazek, na milosc
Wczesniej mowil o tym Deamon, zas Criston Cole potwierdzil swoim zachowaniem, a ksiezniczka uznala, ze skoro tak czy siak predzej czy pozniej wyjdzie za maz, to chyba lepiej cos wytargowac, racja?
aha troche offtop, zauwazyliscie ze dawne USTAWIANE przez rodzicow malzenstwa, w zasadzie zostaly zastapione przez portale randkowe?
Rodzice kiedys:
– wyceniali wartosc dziecka (wiadomo glownie wzrost + zarobki u faceta oraz glownie wiek + urode u kobiet)
– szukali kandydata /tke z podobnej półki „cenowej”
– prowadzili negocjacje, ustawiali spotkanie etc
Aplikacje randowe dzisiaj:
– wyceniaja wartosc (wiadomo glownie wzrost + zarobki u faceta oraz glownie wiek + urode u kobiet)
– szukaja kandydata, czyli przedstawiaja PROPOZYCJE z podobnej półki „cenowej”
– ustawiaja pierwsze spotkania etc
Bardzo upraszczam, ale widze duzo podobienstw.
Z aplikacjami randkowymi łatwiej się negocjuje? Ogólnie ciut chybione porównanie, bo jednak w tym drugim przypadku nikt nikogo nie zmusza, a w aranżowanych małżeństwach to było jednak kluczowe.
Tyle, że Rhaenyra przysięga, ze nie spała z Deamonem, to nie jest kłamstwo,
Przysięgała, że do niczego nie doszło. To nie do końca prawda.
Wydaje mi się, że powiedziała, że jest „nietknięta”, a może tylko Alicent tak to zrozumiała, a księżniczka zgrabnie nie powiedziała całej prawdy. Tak czy siak Alicent powiedziała później, że księżniczka przysięgła jej, że wciąż jest dziewicą.
Dokładnie mówiąc powiedziała: „Daemon mnie nie tknął”. I zaraz potem przysięgła. Dlatego mówię, że to nie do końca prawda. Fakt, dziewictwa z nim nie straciła, ale przecież wszyscy widzieliśmy, że jednak ją „tknął”. 😉 Ciekawe zresztą jak to się potoczy dalej. Gdyby np. wydało się, że nie jest dziewicą (pan biały rycerzyk bez skazy, taka jego mać) to wszystko znowu skrupi się na Daemonie. Ponadto Alicent uzna, że ją okłamała i fałszywie przysięgła.
NAPRAWDĘ MOGLIBYŚCIE ZROBIĆ COŚ Z TĄ ZGODĄ NA PRZETWARZANIE DANYCH
Ile to juz razy jej nie kliknąłem, wyskoczył błąd i wpiz*u cały tekst który pisałem poszedł sie jeb**
Weźcie coś zróbcie by TEN PTASZEK BYŁ JUŻ TAM ZAZNACZONY W TEJ KRATCE
Zgodę masz wyrazić, więc ptaszek nie może być automatycznie zaznaczony.
Ale faktycznie przydałoby się, żeby komunikat pojawiał się PRZED wysłaniem komentarza. Ile razy mnie komentarz poszedł w cholerę, przez to, że zapomniałem to zaznaczyć.
Popieram, też się natraciłam.
Generalnie czytanie komentarzy jest mocno uciążliwe na tym silniku i wielokrotnie traciłem komentarze, których nie chciało mi się ponownie pisać. Pomijam, że w wielu dyskusjach, nawet tej, nie chce mi się już przejeżdżać 100 iluś postów żeby znaleźć jeden nowy.
wychodzi na to ze z ptaszkami nie ma zartow, a juz zwlaszcza z tymi malymi:) ojej wybaczcie nie moglem sie powstrzymac
ubaw po pachy
dzieki stary! balem sie ze nikt sie nie usmieje, a tu jeszcze po pachu ubaw:)
Ptaszek z założenia jest mały, więc albo mały ptak, albo ptaszek właśnie 😀.
Rhaenyra to jednak głupia jest. Zawsze popierałem jej prawa, bo jestem legalistą i nie toleruję zamachów stanu, ale muszę przyznać, że kiepska z niej była następczyni i kiepska królowa. 🙂 Boże, jak mogła zaufać komuś takiemu jak Criston Cole? Facet, który w ten sposób traktuje przysięgi Gwardii Królewskiej, tak samo serio potraktuje swój obowiązek wobec królowej. Od razu widać, że dziewczyna nie myśli głową tylko inną częścią ciała.
Druga sprawa to kwestia szpiegów. Tak sobie myślę, czy to aby nie lady Mysaria była tą osobą, która doniosła ser Otto o wygłupach Daemona z „jednodniowym dziedzicem”? W tym kontekście byłoby to bardziej prawdopodobne niż zdrada któregoś z jego Złotych Płaszczy. Wiem, że tego nie ma w książce (przynajmniej na razie) ale wiele by to wyjaśniało w kontekście późniejszych „świetnych rad” Mysarii, których udzielała Rhaenyrze (tak, chodzi mi o Nettles, Daemona, Addama Velaryona i lorda Corlysa). Może Martin postanowił, że ona od początku do końca była człowiekiem Hightowerów?
O, jest już aktualizacja maesterów. 🙂 Zgadzam się z nimi niemal we wszystkim poza opinią o Cristonie Cole’u. Nie zdziwiłbym się, gdyby on już wtedy siedział w kieszeni Otto Hightowera. Nie ma się co doszukiwać motywów jego postępowania. Przecież to było bydlę bez choćby śladu honoru i poczucia obowiązku. Wyciągnięty z rynsztoka bezwzględny karierowicz i najemnik, bez mrugnięcia okiem szlachtujący członka małej rady sprzeciwiającego się zamachowi stanu. Nie dziwne, że Martin nie dał mu zaszczytu godnej śmierci. W ogóle jak czytałem OiK to doszedłem do wniosku, że Gwardia Królewska z czasów dobrego króla Joffreya to rycerze okrągłego stołu w porównaniu z najemnymi bandziorami w białych płaszczach z czasów Tańca Smoków. 🙂
Dzięki za odniesienie się do komentarza:)
Czy czasem ten Baelon nie zmarł po prostu przez pęknięcie wyrostka? 🙂
Co do Cole’a, jako pół-niedzielny widz (nie czytałem OiK, tylko Świat…), bardzo mnie ciekawi ta postać i jak to rozwiążą. Dla wielu widzów powinno to być dość szokujący zwrot. W końcu na ten moment, mówimy o kochankach 🙂
Jeszcze raz podzielę się tym niesłychanym uczuciem oczekiwania na kolejny odcinek. Nie mogą zamienić tego czegoś z piątku na Ród Smoka? 😀
Maesterowie stwierdzili, że przyczyną zgonu było „pęknięcie brzucha” cokolwiek by to miało znaczyć. Więc tak, najprawdopodobniej mógł to być wyrostek.
Też jestem ciekaw. Oby tylko nie zrobili z Cole’a ojca dzieci Rhaenyry, skoro już zdecydowali się, że naprawdę będą mieli romans (w książce pozostało to niewiadomą). Nie cierpię tej postaci. Chyba tylko Bryndena Riversa równie nie znoszę.
mnie obrzydzeniem napada pan Theon Greyjoy.
Theon także. Ale on ma przynajmniej jakieś ludzkie motywacje. A co powoduje takimi Riversami czy Cole’ami? Czysta podłość?
Serial ma szansę to pokazać. Skoro już pokazali romans, to pewnie pójdą w odrzucenie przez Rhaenyre. Powód dobry jak każdy inny.
Śmiem wątpić. Jakby naprawdę byli bogowie w Westeros to ten biały płaszcz powinien go spalić jak szata Kreuzy. 🙂
Ty najwyrazniej nie lubisz takich co to lamia przysiegi ( i slusznie tez ich nie lubie), bo zgaduje iz wierzysz ze prawa / zasady trzymaja w ryzach ten pojeb… swiat, ja z kolei nie tyle nie lubie, co nienawidze ludzi ktorzy NIE sa wdzieczni, ktorzy nie potrafia docenic dobra, nie sa zdolni do reflekcji
Dokładnie. Zawsze powtarzam, że jak nie wiesz co robić, rób to za co ci płacą. 🙂 A Criston Cole jest także niewdzięczny. Jakiś trzeci syn sługi pomniejszego lorda, wyciągnięty z rynsztoka, swoją pozycję i wszystko co ma zawdzięcza Viserysowi, a zwłaszcza księżniczce Rhaenyrze. On który miał jej bronić, szcza na wolę króla i bez mrugnięcia okiem zdradza tę, której wszystko zawdzięcza. I to nie był żaden impuls, on już wtedy był obsrany. Od razu morduje wiernego królowej lorda Beesbury i przystępuje do wykonania ustalonego wcześniej planu zdrady.
Tak, takimi ludźmi się brzydzę. Nieporównanie bardziej niż np. takim Joffreyem, który był gnojkiem i psychopatą, ale – powiedzmy sobie szczerze – nic nie był nikomu winien. Ani Starkom, ani Baratheonom, ani nikomu innemu.
Charakter Joffreya byl zdeterminowany przez geny, mial wrodzone sklonnosci do znecania sie nad ludzmi, mysle ze autor chcial w ten sposob pokazac nieprzychylnosc bogow odnosnie kazirodztwa
Dodatkowo strasznie zaniedbano jego wychowanie, co uwydatnilo jego niepozadane cechy. Gdzies w srodku zapewne mial jakis ulamek dobra, i gdyby Robert z Cercei na biezaco korygowali jego zapedy mysle ze nie bylby takim wstreciuchem, ale pelna zgoda, niczego nikogo nie obiecywal, wychowany w przekonaniu o swojej wyzszosci, zwykly dupek, ktory powinien byc przeznaczony do kariery zupelnie nie zwiazanej z jakakolwiek wladza. Nie lubie go, troche moze nawet wspolczuje, ale nie napawa mnie wstretem jak Theon, ktory otrzymal wiecej ojcowskiego ciepla, braterskiej milosci od obcch ludzi, od wrogow! niz na przyklad Samwell Tarlly od wlasnego ojca, mimo to zdradził.
Ja lubię Theona i Sansę. Martin tak starał się ich obrzydzić na samym początku, że na złość autorowi im kibicowałam. 😀
Może coś mi umknęło ale czy w serialu Blackwood umarł. Oberwał i upadł ale czy umarł?
Przecież znacie te końcowe sceny z horrorów gdzie trupa trzeba jeszcze dobić.
Chyba Bracken? A czy umarł? Wypłynęły mu flaki i kupa krwi, więc stawiałbym, że tak. Ale w Westeros póki nie spalą ciała to nigdy nie wiadomo. 😉
Trochę mnie dziwi taki średnio entuzjastyczny odbiór odcinka – encyklopedii Martina nie czytałam z braku sympatii do takiej formy opowieści, książkowe wydarzenia kojarzę fragmentarycznie, więc nie przeszkadzają mi fabularne zmiany. Zdecydowanie wolę takie przegadane i powolne odcinki pogłębiające gdzieś tam problematykę serii od absurdalnych akcyjniaków jak ten, który nam zaserwowano na końcu poprzedniego odcinka. Wątek, którego nie kupuję to relacja księżniczki z Alicent – w ogóle mnie to nie przekonuje. Najpierw dwie przyjaciółki, mniej więcej równolatki, później Rhaenyra która rozumie, że król potrzebuje nowej żony, ale kiedy to ma być jej przyjaciółka to się obraża i jest obrażona parę lat (rozumiem pierwszą reakcję, ale nie to ile to trwało), potem znienacka jakieś miłe gesty bez słowa wyjaśnienia (chyba, że to miało pokazać jakieś początki wzajemnej gry – ale jak tak to w ogóle nie kupuję) i na końcu jakieś znowu mini fochy przy jednoczesnym pozytywnym nastawieniu (?). Nie wiem co autorzy będą chcieli przekazać budując tak tę relację, ale póki co mnie to nie przekonuje.
Książę świetny i charyzmatyczny, obciął włosy, więc przynajmniej nie wygląda już jak chaotyczny i szalony elf. Przekonuje jak najbardziej w roli pokusy dla niepokornej księżniczki, a sceny między nimi mają świetną chemię. Tymczasem sceny z Cristonem trochę żenujące, te jego ciągłe spojrzenie z serii zranionego pieska :/ też nie wiem co to miało na celu.
Teksty wygłaszane przez księżniczkę w jej ustach nie rażą i nie brzmią dla mnie ani trochę irytująco, pasują do kreacji postaci. Rozpieszczona, kapryśna, nieodpowiedzialna, niestabilna i nastoletnia księżniczka (ile ona tam ma lat, z 18? 14/15 miała chyba na początku serialu), która dotychczas miała dość dużą swobodę jeśli chodzi o obowiązki typowe jej rówieśniczkom świetnie pasuje do roli dziewczyny niezainteresowanej zamążpójściem i rodzicielstwem i mówiącej o tym głośno. Jednocześnie łatwo daje się porwać swojemu uwodzicielskiemu, nieustraszonemu i nieprzewidywalnemu wujkowi, który obojętnie pokazuje jej rzeczy dotychczas zakazane, a wreszcie pobudzona ulega namiętności z pierwszym lepszym za nic mając potencjalne konsekwencje. Jej postać jak dla mnie prowadzona jest świetnie.
Marudzenia na sceny Alicent nie rozumiem. Przecież od początku pokazywane jest, że króla uwiodła wbrew sobie, na polecenie ojca, nie ma tu miejsca na jakąś namiętność czy pożądanie z jej strony. W serialu ona też ukazana jest jako naiwna nastolatka wzdychająca do rycerzy (trochę Sansą zajeżdża, ugh), a tu nagle za męża dostaje na oko ze 20 lat starszego gościa o średnio przyjemnej aparycji, w dodatku z czasem gnijącego i niedołężniejącego (tak to pokazuje serial). Swoje obowiązki żony i królowej wypełnia perfekcyjnie, ale skąd pomysł, że miałaby być w tym układzie szczęśliwa albo czerpać przyjemność z seksu, który służy wyłączeni zaspokojeniu króla?
Równoległe oglądanie Rodu i Pierścieni jest dość zabawnym doświadczeniem :v
W ogóle zauważyliście, że do tej pory Alicent wręcz z nabożną czcią nosi na sobie barwy Targaryenów? Ciekawe dlaczego akurat na rocznicę swojego ślubu założy inną suknię 😉
Odbiór złych postaci czy czynów w sposób pozytywny wywodzi się z żeńskiego grona czytelników/widzów. Kobiety zawsze są zainteresowane tym złym. Tak jeżeli chodzi o życie jak i rzeczy typu literatura. Gra o Tron = najbardziej popularna wśród kobiet postacią byl nie rycerski Jon Snow a…Ramsay Bolton. Tak tutaj mamy wychwalanie Daemona a wszystko co złe zrobi Rhaenyra spotka się z poklaskiem, szczególnie że mamy czasy gdy szczytem osiągnięć życiowych dla wielu kobiecych autorytetów jest właśnie kompletny upadek moralny:d. Jest to dość ciekawe…a jednocześnie lekko przygnębiające patrząc w jaką stronę zmierzamy
Ehhhh…
Ludzie lubią po prostu niejednoznaczne postacie i tyle, takie idące na przekór Nie jestem kobietą, a najbardziej podoba mi się postać Daemona. Ramsay też był na pewno fajniejszy niż smutny Jon, choć był jednoznacznie zły.
Podobnie było ze Snapem w Harrym Potterze.
Nie lubię dorabiania ideologii do rzeczy prostych.
Twoja teza „Kobiety ZAWSZE są zainteresowane tym złym”
masz jakieś potwierdzenie? dowody? czy tak Ci się wydaje i po prostu myślisz, że masz rację, ba! jesteś na tyle przekonany, że swoje przekonania przedstawiłeś jako fakty?
To jest chyba niestety znów przykład popularnych ideologii, które mają tłumaczyć rzekomą naturę kobiet. Odkryli prawdę czy coś.
O ile podoba mi się gdy się piętnuje faktyczne patologie – wyśmiewanie facetów jako niemęskich (odwrócona sytuacja gdy facet ma chore wymagania), odlatywanie ruchu bodypositive (najgorsze gówno chyba obecnie) czy traktowanie każdego faceta jako potencjalnego gwałciciela. To już radykalna, pseudonaukowa strona jest ohydna jak wszystkie radykalne ideologie.
Zawsze mnie zastanawia czy taki facet byłby w stanie powiedzieć to samo o swojej matce, córce, siostrze czy babci. W końcu wszystkie takie są, odkryto ich naturę, sekret po tylu latach 🙂
I jak każda ideologia, jest pełna zakłamania i hipokryzji. Bo co niby najbardziej się podoba facetom? Jakaś jęcząca Sansa czy frywolna Rhaenyra z ciałem modelki? 🙂 Szara myszka co chce ci pokazywać figurki, czy pełna wulkanu dziewczyna, która codziennie zabiera cię przejażdżkę… smokiem 😛
Tak jak Robert mówił, bo zdarza mu się czasem coś mądrego powiedzieć 😀 Szczucie facetów na kobiety i na odwrót. Nic więcej.
A złe postacie są odbierane pozytywnie przez wszystkie grupy ludzi, bez względu na płeć. Pisząc o Maegorze, Bluetiger nie miał na myśli nikogo konkretnego. Tylko stary i znany już fakt zafascynowania ludzi zbrodniarzami, okrutnikami, bandytami. Podejrzewam, że pewnie więcej tam jest facetów nawet niż kobiet. Ale to już chyba zależy o kogo konkretnie chodzi.
Potwierdzam, czasem mu sie zdarza:)
zadziwiające jest w tych sztucznie nakręcanych konfliktach jak nie wiele trzeba aby ludzi e sie w nie wkręcili:
To o czym ten gość pisze jest adresowane przeciwko WSZYSTKIM kobietom i żeby moc zapisać sie pod jego „teza” wystarczy być tylko facetem. Niski próg wejścia do grupy, a jakie możliwości ! Bo możesz odrazu ponarzekać na dosłownie polowe świata 🙂
Zmierzam do tego, ze to aż smutne gdy człowiek wchodzi w dyskusje w oparciu nie o to KIM jest, co myśli, co czuje ale wystarczy mu płeć / kolor skory / orientacja.
Co do grubasów, twierdzących ze nadwaga jest zdrowa i piękna…
Cóż, gusta są różne i kwestia piekna jest złożona. Mi wystarczyłoby być pięknym dla jednej osoby na świecie, byleby połączyła nas miłość. Wtedy tak czy siak czułbym sie najatrakcyjniejszy na świecie, wiec mógłbym być grubasem i jednocześnie czuć sie sexbomba. Tylko ze nie każdy jest taki jak ja, i ludise na ogół chcą być atrakcyjni dla więcej niż jednej osoby, a wystarczy pójść na plaże i zobaczyć ile osob odwraca ske za grubasami, a ile za szczupłymi.
ALE jeśli chodzi o zdrowie, to grubasy mówiące o tym ze nadwaga nie szkodzi po prostu kłamią i szkodzą. Całe szczęście ze szkodzą tylko durniom. Bo wystarczy kropelka oleju w głowie ( iwcale nie musi być w zpierwzargo tłoczenia) żeby nie dać sie na to nabrać.
Dlaczego tylko „czasem”?! Zawsze. Chyba powinienem się obrazić… 😛
dostales pochwale w internecie od obcego chlopa, to prawie tak jakbys w wojsku dostal krotkotrwala pochwale wzrokowa, a tu nie powod do dasów! nie badz mazgaj:)
Świetny jest ten komentarz. Pierwsze zdanie to niczym nie poparta teza, dalej budowa argumentu wokół niej, a całość zwieńczona: „kurła, kiedyś to było”.
To nie jest tak, że kobiety lubią złe postacie, co po prostu konsumenci bez względu na płeć. Porównujesz Ramsaya do Daemona, jakby to były identyczne osoby a tak nie jest. Ten pierwszy to absolutne zło, Daemon jest bardziej „szary”, bliżej mu do takiego Bronna.
Biedne kobietki jak w każdym serialu teraz pokrzywdzone, bo nie muszą ginąć na wojnie lol.
Mnie zirytowało to jak Król łatwo pozbyl się Hightowera. Bo córka mu nagadała, że go nie chce. Ślub i tak by wzięła, bo to był rozkaz. Co z tego, że on był zwolennikiem obsadzenia na tronie syna króla a nie księżniczki? To jest ten spisek? Przecież był namiestnikiem i miał doradzać tak by było jak najlepiej dla królestwa. Viserys chciał syna, dostał go i jest problem…dla mnie robią to samo co z LOTR – przedstawianie męskich postaci u władzy jako kompletnych idiotów, a niezbyt rozgarnięta Rhaenyra zaraz przerodzi się w jedyna rozumna istotę na Westeros i będzie super duper
Wiesz co jest najbardziej zabawne? Ze kobiety najbardziej pociągają właśnie ci mężczyźni, którzy chcą by one należaly do nich xD. A Rhaenyra może robić co chce, ale swoim zachowaniem powoli rozbija całe królestwo, a serial pokazuje to jako coś dobrego, bo jej się zachciało robić na przekór swojemu królowi w KAZDEJ sprawie. Niech bierze miecz i leci na wojnę się bić albo żyje jak pospólstwo. Jak zwykle żeńska postać chce żyć bez konsekwencji
PS fsgk niestety promuje ten bełkot
Serio tak to odebrałeś? Dla mnie jest ona raczej pokazana negatywnie, przynajmniej jeśli chodzi o zdolności i możliwości sprawowania władzy – ma w dupie co myślą mieszkańcy stolicy, obraża lordów, nie szanuje świąt/rocznic na które zjeżdża pewnie połowa wysoko postawionych rodów i ucieka w trakcie nich do lasu. Przecież jeśli z kimś rozmawia, to raczej na próżno tu szukać jakiś dwornych słówek i uprzejmości. Gdzie tu pokazywanie, że to coś dobrego?
E tam. A Czarna Ally? A Dziewica z Doliny? A Meria Martell? Nie można generalizować. To Alicent była podła i szatańsko ambitna, a Rhaenyra rozwiązła i po prostu głupia, a nie, że kobiety są takie. W ogóle źródło problemów u Martina zawsze jest w tym, że ludzie przestają wierzyć w obowiązek, służbę, powinność wobec wspólnoty, a tylko we własne korzyści i własną wygodę. Gdyby wierzyli i dotrzymywali zobowiązań, to Alicent i jej ojciec uszanowaliby wolę króla, Criston Cole nie został krzywoprzysiężcą, Daemon wspierałby brata, a Rhaenyra byłaby posłuszną córką i dobrą królową. Są ważniejsze rzeczy niż nasze ego.
Pytanie do masterów: odpuszczacie już zupełnie Pierścienie Władzy?
Po odcinkach 3 i 4 wcale bym się nie zdziwiła 😉
Mimo wszystko od kilku dni ciągle odświeżam stronę w oczekiwaniu na kolejne spojrzenie w Palantir 🙂
Kiedy będzie odcinek 5 żeby sobie moc troszkę podyskutować?
też czekam, bo serial troche odlecial od materialu zrodlowego i ciekaw jestem opinii
Dzisiaj zaglądam co godzinę, nie wiem o co chodziło z bijatyką na weselu. Tradycja czy jak? 😀 czekam z utęsknieniem
na wyjaśnienia
Ja tak samo a czytanie starych komentarzy jest Uber męczące
Chyba nie ma wyjaśnienia tej bijatyki, poza prowokacja jakiej się chloptas Młodego Valyriona dopuścił na będącym na służbie strażniku gwardii ale to zamieszanie było dziwne bo gwardziści nie mieli pod kontrolą rodziny królewskiej, Laminat jakby działał z imienia Daemona a później ojca, dziwny haos ale nie ma co tu się rozpisywać .
Łamignat*
Nawet całkiem sporo odleciał. Ale wiedziałem, że tak będzie. Już ten numer z chorobą króla mi się nie podobał.
Może szefostwo niech na razie otworzy pusty temat, a my pogadamy sobie w komentarzach?
Tu się wchodzi dla komentarzy 😀 rozstawiam krzesła dla oczekujących: h h h h h
A tak na poważnie. To nie wiem co sie tam odwaliło, kto zaczął pierwszy, skąd nagle rycerze się wzięli, kto zabrał księżniczkę i kiedy oddał. Po co te tajemnicze mine Deamona?
I na miłość boską jakim cudem ciepła klucha po zmianie kiecki na zielona robi sie nagle mściwą Cersei?
Księżniczkę zabrał kapitan złotych płaszczy Harwin Strong, na polecenie swego ojca, namiestnika zresztą. Kto miał to zrobić, skoro królewscy gwardziści, zamiast strzec rodziny królewskiej, prali się po pyskach jak Janusze na weselu w remizie? O reszcie wolałbym pogadać we właściwym temacie, gdy już porozstawiają krzesła. 😉
trzeba przyznac Harwin ladnie sie przebijal przez tlum, przypomniala mi sie scena z Sandorem, ratujacym Sanse:)
To fakt, widać, że nie bez przyczyny zwali go „łamignatem”. 🙂
Maestrzy pewnie sami w szoku dlatego taka cisza 😜
Bo ten serial to szmira, a Dael ma jakis cel – niestety – w udawaniu, ze nie wdepnal w gowno tylko w czekolade
Wszystkie trolle wybierają sobie takie zabawne nicki? 😜
Inna opinia = troll
Blyskotliwe Robercie
Ale to nie była żadna opinia tylko jednozdaniowy hejt. I w dodatku zaczepka wobec DaeLa. Napisz opinię to się zobaczy. Niewykluczone, że w paru punktach się zgodzę.
To nie hejt, tylko DaeL w tak absurdalny sposob chwalil serial za nawet totalnie beznadziejne elementy, ze po prostu trzeba to zaznaczyc
Ktos pisal… ze to dobrze ze serial nie mowi wszystkiego wprost… no ja sie juz za glupi czuje, bo o co chodzilo z ta bitka i znikajacymi postaciami na uczcie to juz sam nie wiem…
moze nie bedzie omowienia kolejnego odicnka? moze Amazon wykupil FSGK, bo za duzo tutaj rasistow?
a jutro pojawi sei temat w ktorym kazdy bedzie mogl napisal 10 rzeczy za ktore pokochal pierscienie wladzy
Pierścionki Władzy są jak Sauron. Piękne z zewnątrz, ale zepsute i skorumpowane w środku. Są jak Jedyny, który tylko umie wypaczać na modłę swojego Pana 🙂
Witam. Mam pytanie nie związane z samym serialem, ale formą publikacji materiału o kolejnych odcinkach. Domyślam się, że niepublikowanie od razu zarówno streszczenia i omówienia tłumaczycie brakiem czasu na dwa teksty. Osobiście wolałbym w takim razie najpierw omówienie, a dopiero następnego dnia streszczenie. Co inni o tym myślą? I jak DeaL i Bluetiger się do tego ustosunkują. Przecież tak po prostu byłoby lepiej. Odcinek każdy widział, to i po co go streszczać?