Książki

Tolkienowskie Q&A 16

Po dłuższej przerwie powraca Tolkienowskie Q&A. Bardzo przepraszam, że Wasze pytania pozostawały bez odpowiedzi od tak dawna. W najbliższym czasie powinny pojawić się jeszcze przynajmniej dwa odcinki serii, a kolejne będą prawdopodobnie ukazywały się raz na miesiąc, w miarę możliwości w ostatnią sobotę. Poza odpowiedziami na sześć pytań w dzisiejszym odcinku znajdzie się również sekcja z wieściami o tolkienowskich zapowiedziach książkowych sprzed kilku tygodni.

Z uwagi na zbliżającą się premierę serialu Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy, którego akcja ma się rozgrywać w Drugiej Erze, ostrzegam, że w poniższych odpowiedziach znajdują się informacje, które mogą stanowić spoilery dotyczące tej epoki, a także innych okresów w dziejach Ardy (BT).

Alfred de Bréanski Senior (1852 -1928), „Krajobraz Fleet Moor” (Wikimedia Commons).
Bezimienne Istoty i Ungolianta

Co do Bezimiennych Istot. Chyba bardziej pasuje wytłumaczenie, że tak jak Ungolianta, są efektem zaburzeń w muzyce Ainurów. Wskazuje na to stwierdzenie, że są starsze od Saurona i nawet on o nich nie wie. (pyta Iluvatar)

Z drugiej strony, przecież tylko Iluvatar (czyli Ty) miał moc dawania życia. Czy to by się z tym nie kłóciło? To by oznaczało, że Morgoth (nieświadomie ale jednak) dał życie Ungoliancie poprzez wprowadzenie dysonansu. A jeśli nie Morgoth stworzył Ungoliantę mimo, że był autorem tego dysonansu, to w takim razie pozostaje Iluvatar (czyli znowu Ty). Ale jaki miałby cel w tworzeniu takiego potwora? Chyba, że to był przypadek i Tom Bombadil jako uosobienie harmonii powstał jako odpowiedź na ten dysonans (ale mam wrażenie, że on powstał jako pierwszy). (pyta Wszechwiedzący R’hllor)

BT: Fakt, na który zwraca uwagę Wszechwiedzący R’hllor – że jedynie Eru Ilúvatar mógł stworzyć istoty obdarzone prawdziwym życiem, a nie tylko jakąś jego imitacją – jest rzeczywiście najważniejszym argumentem przeciwko teorii, która odwołuje się do dysonansu Melkora w Wielkiej Muzyce, by wyjaśnić pochodzenie Ungolianty. Gdyby przyjąć, że Ungolianta powstała jako uosobienie tego dysonansu, to życie i wolę i tak musiałaby otrzymać od Ilúvatara, a to prowadziłoby do absurdalnego wniosku, że Eru stworzył istotę, która od początku była zła…  chyba, żeby uznać, że Ungolianta wprawdzie w jakimś sensie była wcieleniem dysonansu, ale na początku była jednak dobra. To z kolei sprawiałoby, że cała wcześniejsza układanka staje się niepotrzebna i tylko komplikuje sprawę, którą można wytłumaczyć znacznie prościej – jeśli Ungolianta tak czy inaczej musiała na początku być dobra, to łatwiej wytłumaczyć jej pochodzenie w ten sposób, że była po prostu za jedną z Ainurów. Oczywiście, ten problem nie sprawia, że teorię o dysonansie w Muzyce Ainurów można całkowicie odrzucić – a sama teoria jest bardzo interesująca, między innymi ze względu na kontrast pomiędzy Ungoliantą (jako wcieleniem dysonansu) i Tomem Bombadilem (jako uosobieniem harmonii), który staje się wówczas bardzo wyraźny.

Jeśli chodzi o Bezimienne Istoty: gdyby przyjąć teorię o dysonansie, to ich powstanie dałoby się wyjaśnić nieco prościej niż istnienie Ungolianty. Nie wiadomo, czy są one istotami rozumnymi, a gdyby nimi nie były, to zniknąłby problem związany z tym, czy Ilúvatar dałby życie istocie, która od początku jest zła. Bezimienne Istoty nie byłyby wówczas złe, więc nawet gdyby plan na nie wprowadził do Muzyki Melkor, to Ilúvatar i tak mógłby je urzeczywistnić wtedy, gdy dał istnienie całej Muzyce. W końcu, jak powiedział Eru, „Ty zaś Melkorze, przekonasz się, że nie można wprowadzić do symfonii żadnego tematu, który by w istocie nie miał swego źródła we mnie i że nikt nie może zmienić tej muzyki na przekór mej woli” (za „Ainulindalë” w Silmarillionie w przekładzie Marii Skibniewskiej). Bezimienne Istoty nie byłyby złe i miałyby do odegrania jakąś rolę w planie Ilúvatara. Tu jednak pojawia się problem Czatownika – czy był on istotą rozumną i czy był związany z Bezimiennymi Istotami? Gdyby na te dwa pytania odpowiedzieć twierdząco, to znów wracałaby trudność, która pojawiła się przy teorii o Ungoliancie.

Biorąc to wszystko pod uwagę, skłaniam się raczej ku temu, że Bezimienne Istoty powstały już na Ardzie. Może u zarania dziejów wyhodował je Melkor (z jakichś naturalnie występujących stworzeń), może powstały w wyniku jego późniejszych prób zmierzających do utworzenia smoków (i przywędrowały pod Góry Mgliste razem z balrogiem po upadku Angbandu – choć wtedy Sauron raczej by o nich coś wiedział), może były zwykłymi stworzeniami, ale wypaczyły je wpływy Melkora, które mogły być szczególnie silne pod Górami Mglistymi, które wypiętrzył Melkor (to mogłoby też wyjaśniać, dlaczego akurat tam postanowił się ukryć balrog)… a może są po prostu naturalnie występującymi na Ardzie stworzeniami, które nie są złe, chociaż budzą odrazę w mieszkańcach jej powierzchni.

Alfred de Bréanski Senior (1852 -1928), „The Eagle Rock (Loch Lomond)” (Wikimedia Commons).
Najpotężniejsi Majarowie

Jednak nurtuje mnie kolejne pytanie. Jaki był wg. Ciebie najpotężniejszy Majar? Mimo, że odpowiedź wydaje się oczywista (Sauron), to wg. mnie było kilku potężniejszych od niego. Chociażby Tilion i Ariena. Tilion w pojedynkę pokonał całą armię złych duchów wysłaną przeciwko niemu przez Morgotha podczas bitwy na Ilmenie. Natomiast Arieny Morgoth panicznie się bał i nawet nie odważył się jej zaatakować. Warto też zaznaczyć, że jako jedyna z ognistych duchów nie przeszła na “ciemną stronę mocy” i nie sprzymierzyła się z Melkorem. (pyta Nymer)

BT: Z porównywaniem Majarów pod względem mocy wiąże się kilka problemów. Po pierwsze, trudno zestawiać ze sobą Majarów, którzy w opowieściach występują w postaci cielesnej (jak np. Meliana, Gandalf i Saruman), z tymi, którzy pojawiają przede wszystkim jako duchy (jak Ariena i zapewne również Tilion). Moc tych pierwszych jest poddana różnym ograniczeniom, których w przypadku tych drugich nie ma. Po drugie, Majarowie, którzy działają w Śródziemiu zazwyczaj nie wykorzystują w pełni swojej potęgi, gdyż byłoby to niebezpieczne dla jego mieszkańców. Tymczasem Majarowie tacy jak Ariena i Tilion mogli bez obaw pozwolić sobie na pełniejsze robienie użytku ze swojej mocy, gdyż przebywali z dala od elfów, ludzi i innych istot. Z kolei upadli Majarowie (jak Sauron i balrogowie) nie mieli oporów, by okazywać swoją moc. Po trzecie, zdolności Majarów i obszary, w których działali były tak zróżnicowane, że trudno znaleźć jakiś neutralny grunt, na którym można by ich porównywać. Ossë i Uinena bez wątpienia byli najpotężniejsi, jeśli chodziło o panowanie nad morzem, a Olórin (Gandalf) posiadał największą mądrość, ale jak zestawić moc tych Majarów z mocą Arieny i Tiliona, którzy działali w zupełnie innych sferach? Po czwarte, w legendarium występują postaci, które mogą być Majarami (lub potomkami Majarów), ale nie jest to pewne – tak jest w przypadku między innymi Thorondora (i innych Wielkich Orłów), Huana, Thuringwethil, Glaurunga (i innych inteligentnych smoków), Złotej Jagody, Toma Bombadila i Ungolianty. I po piąte, trudno stwierdzić, gdzie kończy się własna, osobista moc Saurona, a gdzie zaczyna się moc, którą zawdzięcza on temu, że Arda została skażona przez Melkora. W jednym z tekstów w “Myths Transformed” w Pierścieniu Morgotha Tolkien wspomina, że to właśnie dzięki obecności cząstek Melkora w materii Ardy możliwa była „magia” Saurona.

Alfred William Hunt (1830 – 1896), „Cwm Trefaen” (Wikimedia Commons).

Z tych powodów mogę jedynie pospekulować i spróbować wskazać kilku Majarów, którzy moim zdaniem zaliczają się do najpotężniejszych. Według „Valaquenty” najważniejszymi wśród Majarów są Ilmarë i Eönwë. Nie sądzę jednak, by to musiało koniecznie oznaczać, że byli oni również najpotężniejszymi z Majarów (a w każdym razie z Majarów, którzy nie przyłączyli się do Morgotha). Źródłem ich szczególnego statusu może być raczej to, że Ilmarë była główną z Majarów z orszaku Vardy, pierwszej pośród Valier, podczas gdy Eönwë był heroldem Manwëgo, pierwszego wśród Valarów. To z kolei może wskazywać na to, że posiadali dużą moc. Jednak wśród innych Majarów – zwłaszcza tych, którzy podlegali innym Valarom – mogli być potężniejsi od nich. Z perspektywy „na zewnątrz” legendarium ten szczególny status Ilmarë i Eönwëgo jest najprawdopodobniej związany z tym, że we wcześniejszych wersjach te postaci – pod imionami Erinti i Fionwë – były dziećmi Manwëgo i Vardy.

„Valaquenta” wspomina również, że Eönwë jest tym, „z którego zbrojną potęgą nic się nie może równać na Ziemi” (fragment „Valaquenty” za Silmarillionem w przekładzie Marii Skibniewskiej). Wydaje mi się jednak, że tego stwierdzenia nie trzeba odczytywać w ten sposób, że Eönwë sam dysponuje taką mocą, że jest największym wojownikiem. Przypuszczam, że prawdopodobnie chodzi tu o to, że jako chorąży Manwëgo Eönwë dowodzi najpotężniejszą armią Ardy – siłami, które poprowadził przeciwko Morgothowi podczas Wojny Gniewu. Osobistą moc tego Majara trudno zatem ocenić. Myślę jednak, że Eönwë znalazłby się w gronie kilku najpotężniejszych – na to, że dysponował dużą mocą wskazuje moim zdaniem także, że to właśnie został wybrany na dowódcę armii Valinoru. Jednak niekoniecznie zająłby pierwsze miejsce. O Ilmarë wiadomo chyba po prostu zbyt mało, by porównać ją z innymi Majarami.

W tym miejscu jako ciekawostkę można dodać, że w Pierścieniu Morgotha, czyli dziesiątym tomie Historii Śródziemia, Christopher Tolkien wspomina, że ten fragment na temat Eönwëgo (w oryginale: “whose might in arms is surpassed by none in Arda”) został dodany podczas redagowania tekstu z uwagi na późniejszą rolę tego Majara podczas Wojny Gniewu. Doktor Corey Olsen omawiając ten tom wyjaśnia, że gdy Fionwë/Eönwë był synem Manwëgo i Vardy, jego znacząca rola w tej wojnie była zrozumiała. Jednak po tym, jak koncepcja Valarindich, czyli dzieci Valarów, została zarzucona i Fionwë/Eönwë stał się Majarem, bez wprowadzonego przez Christophera Tolkiena krótkiego fragmentu to, dlaczego akurat rzadko wspominany Eönwë ma dowodzić, mogłoby się wydawać dziwne.

Alfred de Bréanski Senior (1852 -1928), „Pejzaż górskiego jeziora w wieczornym nastroju” (Wikimedia Commons).

Przypuszczam, że wspomniana przez Nymera Ariena również znalazłaby się wśród najpotężniejszych Majarów. Trudno porównywać jej moc z mocą Majarów, którzy działali głównie w postaci cielesnej, ale skoro zaliczała się do duchów związanych z ogniem, tak jak balrogowie, przypuszczam, że była przynajmniej równa im mocą, a być może nawet ich przewyższała. Wydaje mi się jednak, że Ariena nie musiała być jedyną z tych duchów, która nie opowiedziała się za Morgothem. Podejrzewam, że Majarem związanym z ogniem mógł też być Saruman – co ciekawe, w czasie powstawania Władcy Pierścieni zaistniał na chwilę pomysł, żeby to Saruman zmierzył się z Gandalfem w Morii pod postacią balroga.

Jak zauważa Nymer, Morgoth czuł lęk przed Arieną i nie zdecydował się na atak na chronionego przez nią Anara (słońce). Oczywiście, chodzi tu o Morgotha już po tym, jak roztrwonił znaczną część swojej mocy, ale jednak nawet wtedy pozostawał bardzo potężny. O wielkiej mocy Arieny może świadczyć również to, że w innej wersji (z “Myths Transformed”) Morgothowi próbował ją namówić, by została jego żoną, tak jak Varda była żoną Manwëgo. (W tej wersji dochodzi do ataku Morgotha na Arienę – która nosi tu imię Árië – i słońce. W jego wyniku Ariena opuszcza Ardę lub nawet Eä i słońce zostaje skażone, ale Morgoth zostaje straszliwe poparzony). Myślę, że Tiliona również można uznać za bardzo potężnego Majara, ale ponieważ Ariena na pewno była potężniejsza od niego (dlatego to jej powierzono słońce, a jemu księżyc), nie umieszczę go w zaproponowanej przeze mnie grupie kilku kandydatów i kandydatek na najpotężniejszego z Majarów.

Niezwykle potężna była niewątpliwie również Meliana – wśród jej dokonań było powstrzymanie Ungolianty przed wkroczeniem do lasu Neldoreth oraz utworzenie Obręczy, która przez bardzo długi czas chroniła Doriath. O mocy królowej Sindarów świadczy również to, jak potężna była jej córka – Lúthien. Można przypuszczać, że „magiczne” umiejętności Galadrieli to w pewnym stopniu zasługa Meliany, od której Galadriela się uczyła (na te zdolności miał później także wpływ jeden z Trzech Pierścieni). Możliwe, że od Meliany uczył się także Finrod Felagund – może to dlatego był w stanie stanąć naprzeciw Saurona w pojedynku na Tol-in-Gaurhoth? Słowa Meliany i spojrzenie w jej oczy prawdopodobnie sprawiło również, że Húrin przestał patrzyć na świat z perspektywy, którą narzucił mu Morgoth. To wszystko jest tym bardziej imponujące, jeśli weźmie się pod uwagę, że Meliana dokonała tego jako wcielony Majar, a więc jej moc była ograniczona.

Można jeszcze dodać, że według jednej z wersji wczesnej historii elfów (znajdującej się w Naturze Śródziemia) Meliana przewodziła grupie Majarów, którzy mieli za zadanie chronić pierwszych elfów nad Cuiviénen. Oprócz niej w skład tej grupy wchodziło pięciu wielkich Majarów nazywanych Strażnikami: Olórin (Gandalf), Tarindor (Saruman), Hrávandil (Radagast) oraz Haimenar i Palacendo, którzy mogą być tymi samymi postaciami, co Błękitni Czarodzieje, ale nie jest to pewne. Możliwe zatem, że to tych samych pięciu Majarów, którzy powrócili potem do Śródziemia jako czarodzieje – Istari. (Oznaczałoby to, że dwaj Błękitni Czarodzieje występują pod trzema różnymi parami imion: jako Alatar i Pallando, Morinehtar i Rómestámo oraz Haimenar i Palacendo, przy czym nie wiadomo, które trzy imiona należą do którego z nich).

John Brett (1831 – 1902), „Na walijskim wybrzeżu” (Wikimedia Commons).

Wielką potęgą dysponowali także Ossë i Uinena. Wydaje mi się jednak, że w ich przypadku nie ma wystarczającej liczby takich wzmianek i wydarzeń, które wskazują na nadzwyczajną moc w porównaniu z innymi Majarami. Oczywiście, może to wynikać po prostu z tego, że Ossë i Uinena opiekowali się morzami, a ponieważ Morgoth nie prowadził na tych obszarach większej działalności, nie stawali bezpośrednio przeciwko służącym Mrocznemu Władcy upadłym Majarom. Ossë i Uinena na pewno byli potężni – panowanie nad morzem nie było łatwym zadaniem, a Ossë był również odpowiedzialny za wypiętrzenie Númenoru z dna morskiego. Przez długi okres w rozwoju legendarium Ossë był nawet zaliczany do Valarów. Sądzę jednak, że w późniejszym legendarium Ossë i Uinena nie okazują jednak takiej potęgi jak Ariena, Meliana lub Sauron. Brakuje również takich przesłanek, które wskazują na szczególną moc Majarów, którzy bezpośrednio takiej mocy nie okazują (jak to ma miejsce w przypadku Eönwëgo).

Za najpotężniejszego z upadłych Majarów służących Morgothowi „Valaquenta” uznaje Saurona. Trudno oddzielić jego osobistą moc od potęgi, którą odziedziczył od Morgotha oraz od potęgi, którą dawał mu Jedyny Pierścień, ale moim zdaniem nie ulega wątpliwości, że Sauron od początku zaliczał się do najpotężniejszych wśród Majarów. Spośród pozostałych zwolenników Morgotha za najpotężniejszych uznałbym Gothmoga i Glaurunga. Tak jak Eönwë zachował pewien szczególny status z etapu rozwoju legendarium na którym był synem Manwëgo i Vardy, tak Gothmog może zawdzięczać swoją rolę temu, że pierwotnie miał być synem Morgotha. W późniejszym legendarium Gothmog również jest potężny, ale nie nadzwyczajnie w porównaniu z innymi Majarami – na przykład, Gothmog zdołał pokonać Fingona dopiero wtedy, gdy inny balrog zaatakował jego przeciwnika od tyłu. Jeśli Glaurung był upadłym Majarem w ciele smoka – a ku takiej opcji się skłaniam – to prawdopodobnie był jednym z najpotężniejszych z Majarów, którzy wówczas służyli Morgothowi (być może duchem ognia i balrogiem?). Inny niezwykle potężny smok – Ancalagon, który pod względem rozmiarów przewyższał Glaurunga – również mógłby się znaleźć się wśród najpotężniejszych sług Morgotha. Nie jest jednak pewne, czy Ancalagon był istotą rozumną, a więc także to, czy był upadłym Majarem. Tak czy inaczej, ci Majarowie lub potencjalni Majarowie nie posiadali mocy tak wielkiej, jak Sauron.

Pozostaje jeszcze Ungolianta, która mogła należeć do Majarów. Pajęczyca była potężna, ale wydaje mi się, że nie aż tak, aby można ją było umieścić wśród kilku najpotężniejszych Majarów – zanim Morgoth nie przekazał jej części swojej mocy, ukrywała się z lęku przed łowcami Oromëgo (przy okazji można dodać, że jednym z nich był Tilion zanim został sternikiem księżyca). Jej niezwykła moc w starciu z Morgothem w Lammoth wynika przede wszystkim właśnie z tego, że sam Morgoth wcześniej ją wzmocnił, a w jakimś stopniu zapewne także z tego, że wcześniej wypiła soki Dwóch Drzew, pochłonęła światło ze Studni Vardy i pożarła skarby Valinoru. Jednak nawet wtedy, w chwili największej potęgi, Ungolianta została pokonana przez balrogów. Później była wyraźnie słabsza. Nie zdołała także przełamać mocy Meliany i wejść do Neldoreth.

Myślę zatem, że najpotężniejszym Majarem był ktoś z następującego grona: Eönwë, Ariena, Meliana i Sauron. Gdybym miał zawęzić wybór jeszcze bardziej, wskazałbym na Arienę, Melianę i Saurona, bo w opublikowanym Silmarillionie Eönwë nie wyróżnia się nadzwyczajną mocą w porównaniu z innymi Majarami – można się domyślać, że jest bardzo potężny, ale nigdy bezpośrednio tego nie pokazuje. Wówczas Meliana i Sauron byliby najpotężniejszymi wcielonymi Majarami.

Benjamin Williams Leader (1831 – 1923), „Rzeka Conway w pobliżu Bettws y Coed” (Wikimedia Commons).
Udział Arieny i Tiliona w Wojnie Gniewu

I stąd moje drugie pytanie – dlaczego ani Tilion ani Ariena nie pomogli podczas Wojny Gniewu na wzór Earendila? Gdyby Valarowie zakazali im interwencji, byłoby to kompletnie bez sensu. O ile jeszcze Ariena mogła swoim płomieniem uszkodzić powierzchnię Ardy, to Tilion nie powinien wyrządzić żadnych większych szkód. Poza tym, ze swoim porywczym charakterem i skłonnościom do naginania zasad, wątpię czy posłuchałby takiego zakazu. (pyta Nymer)

Jeśli można się wtrącić, to sądzę, że Tilion i Ariena jako piloci tych “statków” (mam na myśli Słońce i Księżyc) nie mogli ich opuścić gdyż prawdopodobnie spowodowałoby to upadek Słońca i Księżyca na Ardę. Także pod żadnym pozorem nie mogli ich opuszczać ale to jest tylko moje zdanie. (Wszechwiedzący R’hllor)

BT: W zasadzie nie jest pewne, czy Ariena i Tilion nie brali udziału w Wojnie Gniewu. W Silmarillionie znalazł się jedynie bardzo ogólny opis tych zmagań, więc nie wiadomo dokładnie, którzy z Majarów wchodzili w skład sił, którym przewodził Eönwë. (W tym samym miejscu w Pierścieniu Morgotha w którym Christopher Tolkien wyjaśnia, dlaczego dodany został ten fragment o zbrojnej potędze Eönwëgo, pojawia się informacja, że po prostu istnieje bardzo niewiele materiału dotyczącego zakończenia Pierwszej Ery z okresu po napisaniu Władcy Pierścieni).

Podejrzewam jednak, że Ariena i Tilion nie uczestniczyli w tych walkach. Jednym z powodów, dla których Valarowie mogliby postanowić, że ich nie wyślą było to jak potężni byli Ariena i Tilion. Gdyby użyli swojej mocy przeciwko siłom Morgotha, w Śródziemiu mogłyby powstać duże zniszczenia. A Valarom bardzo zależało na tym, by zniszczenia ograniczyć tak bardzo, jak to tylko możliwe. Przypuszczalnie w Wojnie Gniewu nie wziął udziału żaden z Valarów, zapewne właśnie ze względu na to jak wielka była ich moc. Tymczasem Morgoth roztrwonił już tyle ze swojej mocy, że obecność Valarów lub absolutnie wszystkich najpotężniejszych Majarów nie była konieczna. Nawet gdy Morgoth wysłał niespodziewanie do ataku wszystkie smoki, jakie pozostały w Angbandzie, przybycie Eärendila i Wielkich Orłów wystarczyło, by je pokonać. Możliwe, że gdyby to wsparcie okazało się niewystarczające, Valarowie przysłaliby kolejnych Majarów, a w ostateczności przybyli osobiście. Tak się jednak nie stało.

Alfred de Bréanski Senior (1852 -1928), „Loch Lomond, wschód słońca” (Wikimedia Commons).

Poza tym, Ariena nie miała postaci cielesnej odkąd została sterniczką słońca i zapewne podobnie było w przypadku Tiliona. By wziąć udział w Wojnie Gniewu, prawdopodobnie musieliby przybrać cielesną postać, a z tym wiązało się ryzyko – na przykład, gdyby zginęli w takiej postaci, mogliby utracić tak wielką część swojej mocy, że później byliby w stanie działać tylko w ciele, a nie w postaci duchowej. A to oznaczałoby, że nie mogliby wrócić na słońce i księżyc. Ryzyko wiązało się także z samym opuszczeniem Anara i Isila na czas wojny – Ariena i Tilion nie byliby w stanie natychmiast do nich powrócić, gdyby zaszła taka potrzeba. A choć nie było to raczej zbyt prawdopodobnie, nie można było wykluczyć, że wśród zwolenników Morgotha nadal byli jacyś Majarowie nie związani z ciałami, którzy mogliby wykorzystać sytuację, by zaatakować Anara, a zwłaszcza Isila (jak ci, którzy zostali niegdyś odparci przez Tiliona).

Nie sądzę jednak, by nieobecność Arieny i Tiliona miała doprowadzić do upadku Anara i Isila lub jakieś innej kosmicznej katastrofy. Wydaje mi się, że to byłoby możliwe we wczesnych fazach rozwoju legendarium, ale w legendarium z późniejszego okresu – zwłaszcza po powstaniu Władcy Pierścieni – już nie. „Sterowanie” ciałami niebieskimi przez Arienę i Tiliona nie byłoby raczej aż tak dosłowne, że bez nadzoru słońce i księżyc runęłyby na Ardę, nawet gdyby Tolkien zdecydował się ostatecznie na wersję, w której słońce i księżyc powstają dopiero po zniszczeniu Dwóch Drzew, a Arda nie jest od początku kulista – a rozważał także nową wersję tych opowieści, w której słońce i księżyc są znacznie starsze, a rola Dwóch Drzew jest inna (tylko w nich zachowało się nieskażone światło). Warto wspomnieć, że w tych nowych wersjach ma miejsce atak Morgotha na słońce, a Ariena opuszcza Ardę lub Eä. Także księżyc jest przez pewien czas pozbawiony, gdyż Tilion zostaje wyparty przez duchy wysłane przez Morgotha i może powrócić dopiero po zniszczeniu Dwóch Drzew. A jednak ani Anar, ani Isil nie został od tego zniszczony.

Co do porywczego charakteru Tiliona i nieprzestrzegania przez niego zasad – myślę, że w tak poważnej sprawie jak udział w Wojnie Gniewu jednak zastosowałby się do poleceń Valarów. (Zastanawiam się też, na ile dosłowne byłyby te opowieści wyjaśniające zjawiska astronomiczne w legendarium po Władcy).

Alfred de Bréanski Senior (1852 -1928), „Wyspy na Loch Maree” (Wikimedia Commons).
Moc Jedynego Pierścienia

Tak właściwie to jaką moc daje Jedyny Pierścień? Sauron ok odzyskałby co jego. Ale w książkach często pojawia się pomysł żeby użyć samego pierścienia do pokonania Saurona. Abstrahując od łamania woli użytkownika to gdyby taki Gandalf nałożył pierścień to, jego magia stałaby się silniejsza? Gdzieś czytałem że Tolkien napisał, że gdyby Gandalf z pierścieniem zmierzył się z Sauronem to raczej by wygrał (jak rozumiem zakładając Saurona z ciałem). Tak więc czy na krótką metę pierścień dawał jakieś bonusy oprócz niewidzialności? (pyta Tywin)

Z tego co pamiętam, pierścień wzmacniał naturalne zdolności posiadacza. Więc Gandalf po prostu stałby się potężniejszym Majarem, Aragorn silniejszym wojownikiem itp. (Wszechwiedzący R’hllor)

BT: Jedyny Pierścień mógł zapewnić panowanie nad wszystkim, czego kiedykolwiek dokonano za pośrednictwem pozostałych Pierścieni Władzy. A ponieważ pierwotnym celem kowali z Eregionu, którzy wykonali Pierścienie, było przypuszczalnie użycie ich, by uchronić Śródziemie od rozkładu i zmiany, gdyby Sauronowi udało się w pełni zrealizować swój plan, za pośrednictwem Jedynego Pierścienia uzyskałby władzę nad wszystkim, na co oddziaływały Trzy Pierścienie – czyli prawdopodobnie nad większą częścią północno-zachodniego Śródziemia, a być może nawet nad jeszcze większymi obszarami. Jednak Celebrimbor zrozumiał, że Sauron go oszukał zanim elfowie zdążyli użyć Trzech na jakąś większą skalę. I to ich uratowało. Później Trzy zostały ukryte i nie były używane dopóki było wiadomo, że Sauron posiada Jedynego. Jednak po upadku Saurona w Wojnie Ostatniego Sojuszu i zaginięciu Jedynego powiernicy Trzech znów zaczęli ich używać, ale ograniczając się do dwóch miejsc – Galadriela chroniła Lothlórien za pomocą Nelyi, a Elrond bronił Rivendell dzięki Vilyi. (Nie wiadomo, czy Círdan posługiwał się Naryą w Szarych Przystaniach; w każdym razie później oddał swój Pierścień). Dzięki temu w Lothlórien i Imladris „wszystko było bezpieczne od niszczycielskiego działania czasu” (za „Pierścieniami Władzy i Trzecią Erą” Silmarillion w przekładzie Marii Skibniewskiej).

Gdyby Sauron odzyskał Jedyny Pierścień, uzyskałby kontrolę nad tym, co zdziałali Galadriela i Elrond. Poznałby również ich myśli i to, czego się dowiedzieli w czasie, gdy nosili swoje Pierścienie. Nie dałoby się już przed nim ukryć, gdzie znajdują się Trzy. Na przykład, jeśli Galadriela przy pomocy Nelyi otaczała Lothlórien pewnego rodzaju „magiczną” barierą, która chroniła przed atakiem, Sauron uzyskałby teraz kontrolę nad tą barierą – mógłby ją zniszczyć, albo wykorzystać przeciwko elfom. Jeśli Elrondowi w panowaniu nad wodami rzeki Bruinen pomagała Vilya, teraz rzeką władałby Sauron. Lothlórien i Rivendell przestałyby być bezpiecznymi schronieniami. A gdyby Sauron zdobył Trzy, możliwe, że znów spróbowałby wcielić w życie pierwotny plan – użyć Trzech na większą skalę, poddając im rozleglejsze obszary niż tylko dwa miejsca. Podejrzewam, że wówczas moc Saurona z czasem stawałaby się coraz większa – im dłużej Trzy oddziaływałyby na Śródziemie, tym większą kontrolę zyskiwałby władca Jedynego.

Alfred de Bréanski Senior (1852 -1928), „Rzeka w Perthshire” (Wikimedia Commons).

Poza tym, jak wspomina Wszechwiedzący R’hllor, Jedyny Pierścień zwiększa moc, którą już posiada ten, kto go nosi – tak według listu 131 działają wszystkie Pierścienie Władzy. W tym samym liście pojawia się też informacja, że gdyby ktoś był w stanie zapanować nad Jedynym, zyskałby kontrolę nad wszystkim, co Sauron zdziałał od powstania Jedynego, gdyż nowy władca dysponowałby częścią mocy Saurona, która została przelana w Pierścień.

Co do potencjalnego starcia Saurona z Gandalfem noszącym Jedyny Pierścień: w liście 246 Tolkien pisze, że tylko Gandalf miałby szansę naprawdę zapanować nad Jedynym. Galadriela najwyraźniej była przekonana, że także byłaby w stanie to zrobić, ale Tolkien podkreśla, że to mogła być tylko fałszywa wizja, którą próbował oszukać ją Pierścień. Gdyby jednak okazało się, że to rzeczywiście możliwe, władcami Jedynego Pierścienia mogliby zostać także pozostali powiernicy Trzech. Tolkien zaznacza jednak, że ani Galadriela, ani Elrond nie próbowaliby samemu stanąć naprzeciw Saurona, tylko próbowaliby użyć Pierścienia, by zgromadzić liczne wojska. We wcześniejszej części listu pojawia się fragment, który wyjaśnia, że „Sauron nawet z daleka wywierał na niego [tj. na Pierścień – BT] wpływ, sprawiając, że Pierścień sam starał się do niego wrócić. Tylko bardzo nieliczne osoby o pozycji równej Sauronowi mogłyby się pokusić w jego obecności o zatrzymanie Pierścienia przy sobie. Spośród „śmiertelników” nikt, nawet Aragorn”.

Gdyby doszło do bezpośredniego starcia Gandalfa władającego Jedynym z Sauronem, według Tolkiena „[b]yłaby to niestabilna równowaga. Po jednej stronie prawdziwe posłuszeństwo Pierścienia wobec Saurona; po drugiej przeważająca siła, ponieważ Sauron go nie miał i ponadto mógł być osłabiony przez długie skażenie oraz wysilanie woli przy podporządkowywaniu sobie słabych” (ten i poprzedni cytat z Listu 246 za J.R.R. Tolkien. Listy w przekładzie Agnieszki Sylwanowicz). Tolkien wyjaśnia, że z perspektywy Saurona zwycięstwo Gandalfa w takim pojedynku było równoważne ze zniszczeniem Pierścienia. Ale nad Śródziemiem zapanowałby teraz nowy władca, jeszcze gorszy od poprzedniego.

Charles Leslie (1835 – 1890), „Loch Lubnaig, Perthshire” (Wikimedia Commons).
Jedyny Pierścień a niewidzialność

A niewidzialności, a raczej nieobecność w materialnym świecie to atrybut jaki zyskiwali Hobbici bo moc zależała od użytkownika? (pyta stachmtg)

BT: Wydaje mi się, że wynikało to z tego, że Pierścienie nie powstały z myślą o ludziach (do których zaliczają się hobbici), tylko przede wszystkim o elfach, a Jedyny Pierścień Sauron wykonał oczywiście dla siebie. Przypuszczam, że ludzie, którzy zakładają Pierścień stają się niewidzialni dlatego, że w przeciwieństwie do Ainurów i elfów nie mają dostępu do niewidzialnego duchowego wymiaru Ardy. Różnice pomiędzy Ainurami, elfami i ludźmi można chyba w uproszczeniu przedstawić w taki sposób:

  • Valarowie i Majarowie mogą istnieć na Ardzie w postaci duchowej. Są wtedy w stanie oddziaływać na materię Ardy swoją mocą i siłą woli – na przykład, mogą dla siebie utworzyć widzialne powłoki (w quenejskim: fanar) na podobieństwo ciała elfów i ludzi. Jednak Valarowie i Majarowie na ogół mogą bez trudu „zrzucić” swoje fanar i znów być niewidzialni. Oczywiście, sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana w przypadku Majarów, którzy na stałe związali się z ciałem – jak Meliana, czarodzieje, a także Sauron po utracie znacznej części mocy. Związany z ciałem stał się także Morgoth.
  • Elfowie potrzebują ciał (hröar), żeby działać w materialnym świecie. Jednak są w stanie przebywać na Ardzie jako dusze (fëar) – są związani z Ardą i aż do końca jej nie opuszczą. Po śmierci elfowie są wzywani do Pałacu Mandosa w Valinorze, skąd większość z nich może później powrócić w ciele. Elfowie mogą jednak odmówić, gdy Mandos ich wezwie i zostać w Śródziemiu jako duchy. Jednak nie są wtedy w stanie nic zdziałać. Odrzucenie wezwania Mandosa było bardzo niebezpieczne dla elfów w czasach, gdy w Śródziemiu przebywali Morgoth i Sauron, bo byli oni w stanie podporządkować sobie takie duchy elfów. Odkąd dobiegła końca Trzecia Era, wszyscy elfowie pozostający w Śródziemiu z czasem zanikali i w końcu pozostały tylko niewidzialne elfickie fëar.
  • Ludzie potrzebują ciał, by przebywać na Ardzie. Po śmierci ich dusze opuszczają Ardę i Eä.

Podejrzewam, że „znikanie” ludzi (w tym hobbitów), którzy zakładają Pierścień wynika właśnie z tego, że w normalnych warunkach nie mają oni dostępu do tego niewidzalnego duchowego wymiaru Ardy. Jednak moc Pierścienia pozwala im się do niego przenieść – po założeniu Pierścienie Frodo jest w stanie zobaczyć Nazgûle (które niemal zupełnie przeniosły się z widzialnego do niewidzialnego świata) oraz Glorfindela w świetlistej postaci. Frodo widzi też wtedy Saurona pod postacią Oka, czyli przypuszczalnie wizję woli i majarskiego ducha Mrocznego Władcy (na to, że Sauron przebywał w Barad-dûr w postaci cielesnej wskazują słowa Golluma o tym, że ma tylko cztery palce).

Huldufólk a elfowie Tolkiena

Tak przy okazji ciekawi mnie jak się ma wiara czy też tradycja islandzkich elfów do historii elfów w rozumieniu Tolkiena (pyta stachmtg)

BT: Właśnie ten ostatni etap dziejów elfów w Śródziemiu, w którym ich ciała zanikają i istnieją tylko jako duchy, miał odpowiadać temu, w jaki sposób elfowie są przedstawiani w różnych tradycjach z naszego świata, czyli między innymi w islandzkich wierzeniach związanych z huldufólk. W ten sposób Tolkien „wyjaśniłby” dlaczego elfowie czasami są przedstawiani jako majestatyczni, potężni i w pewnym sensie groźni, a kiedy indziej jako znikające duszki.

Zapowiedzi książkowe

Dzisiejszy odcinek jest pierwszym tekstem o tematyce tolkienowskiej na FSGK odkąd pojawiło się kilka zapowiedzi związanych z książkami J.R.R. Tolkiena. Myślę więc, że warto wspomnieć o tych wieściach.

22. czerwca wydawnictwo Zysk i s-ka ogłosiło, że 26. września tego roku pojawi się polskie wydanie The Nature of Middle-earth Natury Śródziemia, czyli zbioru tekstów J.R.R. Tolkiena pod redakcją Carla F. Hostettera, który w oryginale został opublikowany 2. września 2021 roku. Tłumaczem książki jest Ryszard Derdziński. Wśród materiałów, które wchodzą w skład tej książki są między innymi teksty na temat cyklu życiowego elfów i ich starzenia się, wyliczenia dotyczące liczebności elfów we wczesnym okresie ich dziejów, opis flory i fauny Númenoru oraz esej o rzekach i wzgórzach sygnałowych Gondoru.

The Nature of Middle-earth – okładka wydania oryginalnego (wyd. HarperCollins, 2021).

Wydawnictwo Zysk zapowiedziało również, że w języku polskim zostanie wydany cały cykl The History of Middle-earthHistoria Śródziemia, na który składa się dwanaście tomów pod redakcją Christophera Tolkiena, w których przedstawione zostało powstawanie legendarium od jego najwcześniejszych faz aż do najpóźniejszych tekstów.

W latach dziewięćdziesiątych wydano w Polsce dwa pierwsze tomy tej serii – The Book of Lost Tales 1 i The Book of Lost Tales 2. Wydawnictwo Atlantis wydało wówczas Księgę zaginionych opowieści oraz Ostatnie legendy Śródziemia w przekładzie Magdy Pietrzak-Merty (Ostatnie legendy to The Book of Lost Tales 2), a nakładem wydawnictwa Amber ukazały się trzy tomy Księgi zaginionych opowieści w przekładzie Radosława Kota (The Book of Lost Tales 2 odpowiadają tomy II i III). Jednak pozostałe tomy nie miały jak dotąd swoich polskich wydań. To ma się teraz zmienić – 27. października tego roku opublikowana zostanie Księga zaginionych opowieści, cz. 1 w nowym przekładzie Cezarego Frąca i Marii Gębickiej-Frąc.

Księga zaginionych opowieści, część 1 – okładka książki (wyd. Zysk i S-ka, 2022).

Stopniowo będą pojawiały się kolejne tomy:

  1. The Book of Lost Tales 1 – Księga zaginionych opowieści, część 1 – Cezary Frąc i Maria Gębicka-Frąc
  2. The Book of Lost Tales 2 – Księga zaginionych opowieści, część 2 – Agnieszka Sylwanowicz
  3. The Lays of Beleriand – Ballady Beleriandu – Agnieszka Sylwanowicz
  4. The Shaping of Middle-earth – Kształtowanie Śródziemia – Agnieszka Sylwanowicz
  5. The Lost Road and Other Writings – Utracona droga i inne pisma – Ryszard Derdziński
  6. The Return of the Shadow – Powrót Cienia – Cezary Frąc i Maria Gębicka-Frąc
  7. The Treason of Isengard – Zdrada Isengardu – Cezary Frąc i Maria Gębicka-Frąc
  8. The War of the Ring – Wojna o Pierścień – Cezary Frąc i Maria Gębicka-Frąc
  9. Sauron Defeated – Sauron pokonany – Ryszard Derdziński
  10. Morgoth’s Ring – Pierścień Morgotha – Paulina Braiter
  11. The War of the Jewels – Wojna o Klejnoty – Paulina Braiter
  12. The Peoples of Middle-earth – Ludy Śródziemia – Agnieszka Sylwanowicz

Poezję przełożą Katarzyna Staniewska i Joanna Drzewowska.

Także 22. czerwca wydawnictwo HarperCollins poinformowało, że 10. listopada 2022 roku ukaże się książka The Fall of Númenor [Upadek Númenoru] pod redakcją Briana Sibleya i z ilustracjami Alana Lee.

The Fall of Númenor – okładka książki (wyd. HarperCollins, 2022).

Będzie to zbiór zawierający teksty J.R.R. Tolkiena poświęcone Drugiej Erze, które do tej pory były publikowane w różnych miejscach. Ramą dla tych materiałów będzie „Opowieść o latach”, czyli dodatek B do Władcy Pierścieni. Nie wiadomo jeszcze, jakie dokładnie teksty wejdą w skład książki, przypuszczam jednak, że będą wśród nich:

  • „Akallabêth” i „Pierścienie Władzy i Trzecia Era” z Silmarillionu (ten drugi tekst przynajmniej w części)
  • „Opis wyspy Númenor”, „Aldarion i Erendis”, „Dynastia Elrosa” oraz „Historia Galadrieli i Celeborna, i Amrotha, władcy Lórien”, czyli teksty z części o Drugiej Erze w Niedokończonych opowieściach
  • być może także materiały o Númenorze i Númenorejczykach z Natury Śródziemia.

Nie sądzę natomiast, by znalazło się tam wiele tekstów z wcześniejszych faz rozwoju opowieści o Númenorze. Wszystko stanie się jasne, gdy pojawi się oficjalny spis treści.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Related Articles

Komentarzy: 15

  1. The Fall of Númenor [Upadek Númenoru] to piękny trolling serialu Amazona. Idealnie w czas przed premierą serialu. Serialu, który przedstawi wersję II ery ludzi z Amazona, a nie Tolkiena. A tu okaże się, że jednak Tolkien coś tam napisał o II erze.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Ja myślę, że jednak na odwrót. Wydają książkę po premierze licząc na dobre wyniki sprzedaży.
      Jak Hobbit po filmie. Jeżeli nie będzie nic nowego, to taki jest właśnie cel publikacji.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. Świetna wiadomość z Historią 🙂

    Odnośnie Ungolianty. To faktycznie teoria o jej bycie Majarem ma większy sens. Wtedy też sensu nabiera postać Szeloby w tej grze Shadow od War.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  3. Mamy pełny trailer. Tar-Miriel jest przeciwieństwem tego jak ją opisano. Chociaż i tak mi się spodobała, nie wiem czemu. Tylko czemu jej kuzyn jest już rasy białej? Muszę sprawdzić swoich 😆
    Harfooci wyglądają tragicznie. Rozmowa Galadrieli z Elrondem… Chcę się mylić, mam nadzieję że to tylko tak w trailerze wygląda. Oby było to lepsze od dialogów z ostatnich sezonów gry o tron.

    Podobno wiadomo już który to Sauron.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Jutro powinna pojawić się pierwsza część omówienia, w której DaeL i ja przyjrzymy się poszczególnym ujęciom, a w drugiej części porozmawiamy o tym, co na temat fabuły można wyczytać z tego zwiastuna.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  4. No i pięknie, myślałem że już nie dożyję następnej edycji. Zaległe pytania poniżej:
    Ożywione przedmioty w Śródziemiu, ile dokładnie ich było? Czy wszystkie pierścienie władzy były „samoświadome” jak jedyny pierścień? Miecz którego używał Turin Turumbar był również samoświadomy, czy było więcej tego typu przedmiotów?
    Władca Pierścieni jako postapokalityczne fantasy? (Mam na myśli całość wydarzeń opisanych w Władcy Pierścieni, Dwóch Wież i Powrocie Króla)
    Walka Gil Galada z Sauronem (Bitwy i pojedynki są ważną częścią twórczości Tolkiena. Czy jest jakiś szerszy opis tej walki, czy Sauron używał broni? Jeśli dobrze pamiętam jest fragment o tym że on w jakiś sposób spalił Gil Galada)
    Aragorn a Turin / Porównanie postaci
    ps. Jeśli jakieś pytanie się już pojawiło to je zignoruj.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Z pytan ktore mi sie nasuwaja to jak sie ma mitologia irlandzka do tolkiena? Czy np kolejne kolonizacje islandii odpowiadaja kolonjzacjom vlbeleriandu przez elfow i ludzi?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  5. Do pytania 1.
    Zależy jak definiujemy zło – czy przez czyny, czy przez zamiary. Jest to ogromna różnica w postrzeganiu istoty świadomej, która jest zdolna do czynienia dobra i zła. Jeśli chodzi o moralność, która poniekąd definiuje istoty świadome, ważny jest moim zdaniem zamiar, nie zaś sam czyn.
    Przykład: zabójstwo jest moralnie złe. Jednakże, jeśli człowiek wejdzie na tereny łowieckie stada lwów, te go najprawdopodobniej zabiją. Czy więc możemy mówić o tym, że lwy są złe? Jak najbardziej nie, one kierowały się instynktem – terytorialnym, łowiecki, drapieżnika, nie moralnością. Zwierzęta najczęściej zabijają, bo są głodne, czują się zagrożone, lub z innych pierwotnych powodów.
    Jeśli chodzi o Ungoliantę, nie zauważyłem oznak by była ona w istocie zła. Siedziała sobie w swojej mrocznej krainie i nie myślała, by iść, niszczyć świat, nie posyłała armii, sama też łapała tylko to, co do niej przyszło/przyleciało. Wypełzła dopiero, gdy Melkor ją zwiódł kłamstwami o nasyceniu się. Sama Wielka Pajęczyca, nie kierowała się chęcią zniszczenia drzew, a pierwotnym instynktem pustki i głodu. Samo zatrucie i zniszczenie drzew, było wynikiem ubocznym chęci nasycenia się światłem, którym się żywiła – musiała wbić kły, by wyssać światło.
    Całe moralne zło za ten czyn, spada raczej na Melkora, który świadomie naprowadził Bestię na drzewa. Po ucieczce, Pajęczyca nie przystała do Melkora, wręcz przeciwnie, zaatakowała go, gdy ten chciał jej ukraść to, czego ona pierwotnie pragnęła pożreć.
    To znaczy, że Ungolianta wcale nie musi być istotą w pełni świadomą, z wolną wolą. Może być uosobieniem tego pierwotnego dysonansu w muzyce, jednakże sama z siebie, zła nie jest, a na przestrzeni wieków swego istnienia, wytworzyła namiastki świadomości, podobnie jak psy, czy koty.
    Podobnie z Tomem Bombadilem, może być uosobieniem pierwotnej harmonii, ale sam z siebie nie jest ni dobry, ni zły. W końcu, pierścień na niego nie oddziaływał, z łatwością mógłby go zniszczyć, ale tego nie zrobił. Jednakże posiadał wolę, gdyż pochodził w pełni z woli i zamysłu Eru Iluvatara.

    Same Bezimienne istoty, podobnie jak Ungolianta byłaby uosobieniem dysonansu, byłyby uosobieniem rozdźwięków tego dysonansu w muzyce – pierwotne, nieokrzesane, bez własnej woli, jednakże pilnujące swego miejsca i niszczące wszystko, co się zbliża, jak fałszywa nuty niszczą utwór, tylko po to, by się nasycić i przetrwać.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Czynom istot niesamoświadomych nie przypisujemy oceny moralnej zgoda, ale moim zdaniem Ungolianta jak najbardziej była samoświadoma nie wypełniała przecież woli Melkora tylko podejmowała samodzielne działania komunikując się z Morgothem żądając Silmariliów więc nie była także zwierzęciem. Pożądała zresztą światła Valinoru chcąc je pożreć, a więc zawłaszczyć co u Tolkiena zawsze jest czynem amoralnym jednostki dobre wykorzystują światło dla dobra społeczeństwa. Co do Toma Bombadila ja bym powiedział że jest neutralny moralnie a nie, że nie można okresić jego etyki jak już, bo rozróżnienie między dobrem a złem na pewno posiada. Przy czym moim zdaniem jest jednak dobry bo stosuje bezinteresowna pomoc i broni pewnego porzadku społecznego w obrębie swojej jurysdykcji. Faktycznie jedynie ten fragment kiedy Gandalf mówi, że Tom zapomniał by o pierścienu albo go wyrzucił zdaje się świadczyć przeciwku temu, ale może z perspektywy istoty takiej jak on pierścień jest po prostu bez znaczenia? A jego zaangażowanie w ostatecznym rozrachunku mogło by negatywnie wpłynac na losy Śródziemia? Bezimienne istoty mogłybyć nie samoświadome, ale wtedy dlaczego Czatownik złapał akurat Froda? Czysty przypadek?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Czynom istot niesamoświadomych nie przypisujemy oceny moralnej zgoda, ale moim zdaniem Ungolianta jak najbardziej była samoświadoma nie wypełniała przecież woli Melkora tylko podejmowała samodzielne działania komunikując się z Morgothem żądając Silmariliów więc nie była także zwierzęciem. Pożądała zresztą światła Valinoru chcąc je pożreć, a więc zawłaszczyć co u Tolkiena zawsze jest czynem amoralnym jednostki dobre wykorzystują światło dla dobra społeczeństwa. Co do Toma Bombadila ja bym powiedział że jest neutralny moralnie a nie, że nie można okresić jego etyki jak już, bo rozróżnienie między dobrem a złem na pewno posiada. Przy czym moim zdaniem jest jednak dobry bo stosuje bezinteresowna pomoc i broni pewnego porzadku społecznego w obrębie swojej jurysdykcji. Faktycznie jedynie ten fragment kiedy Gandalf mówi, że Tom zapomniał by o pierścienu albo go wyrzucił zdaje się świadczyć przeciwku temu, ale może z perspektywy istoty takiej jak on pierścień jest po prostu bez znaczenia? A jego zaangażowanie w ostatecznym rozrachunku mogło by negatywnie wpłynac na losy Śródziemia? Bezimienne istoty mogłybyć nie samoświadome, ale wtedy dlaczego Czatownik złapał akurat Froda? Czysty przypadek?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  6. Skoro jesteśmy po zwiastunach to co myślisz o plastikowym stylu serialu? Nie oglądam filmów o facetach w rajtuzach, ale chyba stamtąd wziął się ten infantylny styl. nie wiem co gorsze: CGI, scenografia czy kostiumy.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button