Siemanko! Dziś mamy dla Was trochę więcej pytań niż zwykle. A pochodzą one z odcinków 71 i 72. Miłej lektury! I pamiętajcie – aby mieć gwarancję, że przeglądając komentarze nie przegapię pytania, trzeba umieścić w komentarzu literki „PDM”.
Jak nazwać tę wojnę?
Czy uważacie że nazwa ,,Wojna 5 królów” się utrzyma, czy jednak po inwazji Aegona i potem Deanerys, jednak zacznie się mówić odpowiednio o 6 i 7 królach? W sensie jakby w ostatnich rozdziałach Martin snuł jakąś refleksje ustami bohaterów na temat wojny, to jakby ją nazywał? – EJM
BT: Myślę, że dalsze konflikty nie będą zaliczane do Wojny Pięciu Królów, lecz otrzymają własne nazwy. Na przykład, inwazje Złotej Kompanii i Daenerys mogą być nazywane Restauracją Targaryenów, a jeśli Młody Gryf i Daenerys stoczą wojnę, to może ona otrzymać nazwę Drugiego Tańca Smoków.
D: To może też być wojna królowych – Daenerys, Cersei, Sansy i Arianne… I może nawet Margaery, jeśli tego dożyje.
Zrób to sam
Dlaczego Jaqen kazał Pate’owi ukraść klucz, skoro i tak miał zamiar go zabić i przejąć jego twarz. Jaqen ryzykował, że Pate zostanie przyłapany, bądź oskarżenia potem padną właśnie na Jaqena. Nie byłoby bezpieczniej dla Bravossa, aby zrobił to sam, zamiast ryzykować i wchodzić na niepewny grunt? Trochę to niespójne. – Grucha
D: Dobre pytanie. Wydaje mi się, że – abstrahując od powodów wynikających z tego, jak Martin chce snuć swą opowieść – przyczyna może być związana z samymi umiejętnościami Ludzi Bez Twarzy. Nie wiemy do końca jak dalece przejmują wspomnienia zabitych. Nie wiemy też, czy przejmują je natychmiast. Możliwe więc, że outsourcing tego akurat zadania miał sens, bo od razu podszywając się pod któregoś z akolitów albo maesterów, Jaqen wiele ryzykował i mógł po prostu wpaść przez swoją niewiedzę.
BT: Wydaje mi się, że ostatnia scena Uczty sugeruje, że Ludzie Bez Twarzy nie przejmują wszystkich wspomnień – prawdziwy Pate nie znosił, gdy ktoś nawiązywał do legendarnej postaci o tym samym imieniu, a fałszywy Pate robi tak, gdy przedstawia się Samowi. Możliwe, że w takim razie Jaqen wolał ograniczyć do minimum czas, który musiał spędzić w pobliżu arcymaestera Walgrave’a i jak najszybciej dostać się do grona współpracowników Marwyna (co, jak się wydaje, było od początku częścią jego planu). Sam Walgrave być może nie zauważyłby różnic w zachowaniu i charakterze Pate’a, ale skoro maester Gormon zastępuje Walgrave’a podczas egzaminowania kandydatów chcących zdobyć ogniowo za znajomość krukarstwa, Gormon może wypełniać także inne obowiązki Walgrave’a, a co za tym idzie, często przebywać w pobliżu Pate’a. A Gormon już kiedyś był szczególnie podejrzliwy wobec Pate’a, sądząc, że ten kradnie… W tej sytuacji próba wykradzenia klucza byłoby dla Jaqena bardzo ryzykowna, a przecież nie mógł długo czekać na dogodną okazję, gdyż to wiązałoby się z koniecznością udawania Pate’a przy osobach, które bardzo dobrze znały tego prawdziwego. Jeden błąd mógłby oznaczać niepowodzenie całego planu – Gormon mógłby domyślić, że “Pate” planuje kradzież albo odkryć, że klucz gdzieś zniknął.
Zlecenie kradzieży klucza prawdziwemu Pate’owi mogło więc być mniejszym ryzykiem – nawet gdyby Pate został przyłapany, sam Jaqen mógłby działać nadal i podjąć kolejną próbę. W końcu nawet gdyby Pate wyznał prawdę o Alchemiku, brzmiałaby ona dość niewiarygodnie, a gdyby nawet wszczęto jakieś poszukiwania, to Jaqen mógłby po prostu zmienić wygląd (zresztą Pate i tak nie byłby w stanie podać dokładnego rysopisu Alchemika). Podejrzewam, że po otrzymaniu klucza od Pate’a i zajęciu jego miejsca, Jaqen w niedługim czasie zrobił użytek z klucza, by dostać się do rzadkich ksiąg przechowywanych w Cytadeli i zdobyć wiedzę, którą będzie mógł zaimponować Marwynowi i dostać się do grona jego “uczniów”. Poza tym, sprawa z kluczem dawała Jaqenowi pretekst, by spotkać się z Pate’em w miejscu, w którym nie było świadków.
Podmorska kraina
Błazen Stannisa, Plama, opowiada o dziwnych rzeczach (wizjach?) które dzieją się w “podmorskiej krainie”. W serialu pominięto postać Plamy, ale w odcinku bodajże 2 sezonu 6 Trójoka Wrona użył określenia “podmorska kraina” dla świata wizji, w którym przebywał z Branem. O ile dobrze pamiętam, w książce nigdy czegoś takiego nie powiedział. Czy myślicie, że to przypadek, albo taki “easter egg” w serialu, nawiązujący do książkowego Plamy? A może GRRM zdradził twórcom serialu coś więcej na temat Plamy i jego wizji, np. że są one tej samej natury, co zielonowidzenie? A może sam Bloodraven zsyła mu te wizje? – M_124
D: Albo to w serialu przeoczyłem, albo jakimś cudem zapomniałem. Ale to faktycznie bardzo interesujące. I wygląda na to, że mogło być jakimś małym smaczkiem wrzuconym przez scenarzystę. No, to oczywiście zależy od tego kto był scenarzystą… Bluetiger podpowiada mi, że to Dave Hill. Cóż, nie wydaje mi się, aby akurat on mógł mieć jakieś szczególne informacje od Martina.
BT: Możliwe, że serial wcale nie nawiązywał tu celowo do Plamy, ale jestem zdania, że w samej PLiO wizje tej postaci rzeczywiście mogą mieć związek z zielonowidzami. Według bardzo ciekawej teorii autorstwa RavenousReader GRRM często robi użytek z gry słów sea (morze) i see (widzieć), zwłaszcza w wyrażeniach green sea (zielone morze) i greenseer (zielonowidz), żeby przekazać pewne wskazówki na temat tego, w jaki sposób działa sieć czardrzew i magia zielonowidzów. Na przykład, to co w rymowankach Plamy dzieje się pod powierzchnią morza może symbolicznie odnosić się do tego, co dzieje się w “czardrzewnecie”. Poza tym, o czym pisał m.in. autor Mitycznej Astronomii, wyraz weirwood także jest związany z wodą, a dokładniej z rzekami – weir oznacza jaz, czyli tamę na rzece służącą do regulowania przepływu, a fishing weir to pułapka na ryby. Wodne metafory związane z czardrzewami i zielonowidzami są więc na tyle liczne, że wydaje się całkiem prawdopodobne, że GRRM celowo umieszcza je w tekście.
Mrożenie Jona
Daelu, piszesz wyżej, że wg Ciebie wskrzeszenie Jona nie nastąpi zbyt szybko, a Litllefinger tego nie dożyje. Jak długo zatem będzie wg Ciebie trwało zanim wskrzeszą Jona i w jakich okolicznościach się to stanie? I na czym opierasz założenie, że jednak ta rezurekcja trochę potrwa? Ja zakładałem, że raczej wskrzeszenie Jona nastąpi dość szybko, pewnie jakoś w ciągu kilku dni, bo ciało jednak się rozkłada (choć na mroźnej Północy ten efekt może być dużo słabszy), do tego im dłużej Jon będzie martwy tym mniej może pamiętać po ożywieniu, no i jest jeszcze kwestia sprzyjających okoliczności do wskrzeszenia Jona – w chwili jego zgonu na Murze znajduje się Melisandre z Shireen więc czerwona kapłanka może poświęcić “królewską” córkę (być może za zgodą Selyse) by ratować tego, którego widziała w płomieniach. Czyli Jona… Wszystko tu wydaje się do siebie dobrze pasować. Ale chętnie poznam Twoją opinię na ten temat. – Bezimienny
D: W zasadzie to Martin już nam pokazał gdzie Jon spędzi ten czas. Mieliśmy bowiem wizję Brana ze śpiącym Jonem, oraz eksperymenty samego Jona polegające na wrzucaniu ciał do lodowych cel wykutych w Murze, po to, by sprawdzić, czy ożyją. Nawiasem mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdyby wskrzeszenie ciała Jona i powrót jego “duszy” do ciała nie odbyły się w tym samym momencie.
BT: Dodam, że też jestem zdania, iż częste wzmianki o lodowych celach w rozdziałach Jona w Tańcu ze smokami (m.in. wspomniane przez DaeLa umieszczenie tam ciał zwiadowców, a także uwięzienie w nich Cregana Karstarka) są wskazówkami, że to właśnie w nich znajdzie się ciało Snowa. Podobnie jak Bezimienny, przypuszczam jednak, że wskrzeszenie Jona będzie miało miejsce w ciągu kilku dni od jego śmierci – być może gdy tylko sytuacja w Czarnym Zamku uspokoi się po walkach, do których zapewne dojdzie pomiędzy częścią Nocnej Straży i Wolnymi Ludźmi. W tym przypadku rolą lodowych cel byłoby głównie umożliwienie tego, by po powrocie do życia Jon mógł być w lepszym stanie fizycznym niż na przykład Beric Dondarrion. Jeśli zaś chodzi o duszę i umysł Jona, to zgadzam się z sugestią autora Mitycznej Astronomii, że Jon nie utraci większości wspomnień i nie stanie się kimś takim jak Beric lub Pani Kamienne Serce dlatego, że jest zmiennoskórym i jego dusza przetrwa ten czas w Duchu. Gdyby jednak GRRM postanowił, że Jon pozostanie martwy przez dłuższy czas, to lodowe cele mogłyby się stać wyjaśnieniem, dlaczego jego ciało się zachowało, a zdolności zmiennoskórego byłyby wytłumaczeniem dlaczego zachował wspomnienia i dawny charakter. Oczywiście, po śmierci Jona w jego charakterze mogą zajść zmiany, ale będzie to reakcja na to, co przeszedł, a nie wynik utraty większości wspomnień poza tymi, które dotyczą ostatnich chwil przed śmiercią.
Uwięzienie Theona
Theon i Bliźniaki. Czy gdyby Greyjoy nie zdradziłby Robba i brałby udział w krwawych godach to przeżyłby i byłby cennym zakładnikiem? – Ser Richard Horpe.
D: Cóż, gdyby wszystko potoczyło się dokładnie tak samo, i Theon wylądowałby na Krwawych Godach, to Tywin Lannister na pewno zabroniłby go zabijać. Ale z drugiej strony – czy wówczas doszłoby do Krwawych Godów? Jeśli Theon nie zdradza, to nie pada Winterfell, więc Robb nie pokazuje swej słabości przed Freyem i Boltonem. Nie “umierają” Bran i Rickon, więc Catelyn na 90% nie wypuszcza Królobójcy, tym samym Tywin nie może sobie pogrywać w ten sam sposób, bo to oznacza pożegnanie z synem. I last but not least, sam Robb prawdopodobnie nie daje się ponieść chwili i nie ląduje w łóżku z Jeyne (choć akurat tego nie jest aż tak pewien). Więc i Walder Frey nie jest aż tak skory do zdrady. Dalej byłby do niej zdolny, bo to Walder, tym niemniej nie byłoby to przesądzone.
BT: Zgadzam się, że Tywin najprawdopodobniej rozkazałby, żeby pojmać Theona (zakładając, że do Krwawych Godów w ogóle by doszło, co – jak napisał DaeL – wcale nie byłoby pewne). Zresztą sam Roose raczej też wolałby, by Greyjoy przeżył, bo nawet gdyby Theon nie zdradził, Balon raczej i tak ogłosiłby się królem i zaatakował Północ – samo Winterfell zapewne nie zostałoby zdobyte, ale Żelaźni Ludzie nadal mogliby zająć część ziem na zachodnim wybrzeżu Północy. Mam jednak wątpliwości, czy gdyby Theon odmówił wzięcia udziału w ataku na Północ, Balon pozwoliłby mu wrócić do Robba… Nawet gdyby Theon później udawał, że zmienił zdanie tylko po to, by uciec, gdy już przybędzie na Północ, to i tak miałby trudności z powrotem do Dorzecza na ślub Edmure’a i Roslin, bo w tym scenariuszu Victarion i tak zająłby Fosę Cailin.
Co słychać w Valyrii?
Co się właściwie dzieje w Valyrii? Jeśli mnie pamięć nie myli, nikt poza Euronem nie wrócił z wyprawy na Dymiące Morze. Żaden z bohaterów o nikim takim nie wspomina, natomiast są postacie, które miały się tam udać i nie wróciły (wyprawa Geriona Lannistera czy wyprawa volanteńska po Zagładzie). Możliwe, że Euron rzeczywiście tam był (jego łupy: zbroja valyriańska, smocze jajo – wg Eurona je wyrzucił, smoczy róg). Oczywiście istnieje szansa, że zdobył te rzeczy gdzie indziej. Niebo nad Valyrią jest czerwone o czym przekonuje się Tyrion, nigdy nie zapada tam noc. Od Valyrii wieją gorące wiatry, a pogoda niedaleko niej jest zmienna i trudno ją przewidzieć. Wśród marynarzy panuje przekonanie, że kto ujrzy brzegi Półwyspu – zginie. Blisko półwyspu na pewno brakuje piratów, więc to nie oni. Co w takim razie jest tam takiego niebezpiecznego? Zbyt gorąca woda? Ciągłe wybuchy wulkanów? Ławica krakenów? Bliżej nieokreślone “demony” – pozostałość po czasach valyriańskich? Najbliżej mi jest do poglądu, że zagościły tam krakeny, Euron wg “Szalonych teorii” ma umiejętności, żeby je kontrolować, czego przykładem ma być bitwa o Arbor w VI tomie. Wtedy jasna byłaby sprawa okrętów – ofiar, które zapuściły się na Dymiące Morze. Z drugiej jednak strony, dlaczego poza pojedynczymi osobnikami; mieszkałyby na terenach, na których poza nimi raczej nikogo i niczego nie ma. – Kapitan Plumm
D: Ogień i Krew daje nam pewne podłoże do domysłów. W największym skrócie – raczej się w ruinach Valyrii mieszkać nie da, a i zbliżanie się do tego miejsca nie wychodzi nikomu na zdrowie. Ale czy szaleje tam magia, potwory, czy coś innego, to sprawa, której prędko nie wyjaśnimy. Ja jednak stawiam na coś innego niż krakeny.
BT: Los księżniczki Aerei Targaryen (która najprawdopodobniej poleciała na Balerionie do Valyrii) sugeruje, że wśród ruin Valyrii mogą żyć stworzenia, które powstały w wyniku doświadczeń, jakie Valyrianie prowadzili na wiwernach, ognistych żmijach i innych tym podobnych istotach. Podejrzewam, że innym zagrożeniem jest aktywność wulkaniczna – to mogłoby wyjaśniać czerwone niebo nad Valyrią (odpowiadałyby za nie pyły wyrzucane do atmosfery) oraz gorące wiatry. Poza tym, pewną rolę może tu odgrywać pewnego rodzaju “magiczne skażenie”. Zastanawiałem się też kiedyś, czy w Valyrii jeszcze przez długi czas po Zagładzie (przynajmniej do roku 54 od Podboju, gdy wrócił tam Balerion) mógł żyć ogromny smok, którego jeźdźcem był niegdyś Aurion – smoczy lord, który w czasie upadku Valyrii przebywał w Qohorze, gdzie ogłosił się później cesarzem Valyrii. Aurion zebrał potem armię, która wyruszyła ku Krainom Długiego Lata, a sam odleciał w ich kierunku na smoku. Wszyscy zaginęli bez wieści i przypuszczalnie zginęli wkrótce po tym, jak dotarli do Valyrii, ale smok mógł przeżyć i zamieszkać wśród ruin. Kolejnym zagrożeniem może być również to, że nigdy nie opracowano map Dymiącego Morza, więc wody wokół wysepek, na które rozpadł się półwysep, są bardzo zdradzieckie.
A w Mantarys?
Co z Drogą Demona i miastem Mantarys? Podczas narady dowódców Złotej Kompanii, jeden z oficerów zasugerował podróż drogą lądową z Volantis do Meereen. Drogi valyriańskie to zresztą takie książkowe autostrady w Essos. Reszta oficerów natychmiast ten pomysł odrzuciła – wg nich Złota Kompania poniosłaby tam straszliwe straty. Przy tej drodze leży zamieszkane miasto Mantarys oraz ruiny Bhorash. Również podczas narady w Meereen, ktoś zasugerował pójście drogą lądową, jednak znowu reszta decydentów pomysł ten odrzuciła z powodu wielu niebezpieczeństw. Co to za niebezpieczeństwa? Brak wody czy żywności? Rozbójnicy? Dothrakowie? Bliżej nieokreślone demony? I co takiego może być złowrogiego w Mantarys – mieście niewolniczym, które propozycji Daenerys odpowiedziało wypowiedzeniem wojny? – Kapitan Plumm
D: Mantarys jest trochę jak Prypeć obok Czarnobyla. Niby odwiedziny nikogo nie zabiją, ale trochę to za blisko miejsca katastrofy (w tym wypadku właściwej Valyrii) i troszkę za dużo dziwnych rzeczy się tam dzieje, żeby sobie organizować tam wycieczki. Zresztą bodajże w Tańcu ze smokami widzimy niewolnicę z tego miasta… z dwiema głowami. Jasne, takie deformacje się po prostu zdarzają i bez magii, no ale umówmy się – reputacja Mantarys pewnie jakieś podstawy mieć musiała. Ale wymienione przez ciebie naturalne powody dla których warto omijać drogę lądową też pewnie odgrywają swoją rolę.
BT: Te naturalne przyczyny oczywiście mogą odgrywać istotną rolę, ale ja też przypuszczam, że za złą sławę drogi i Mantarys odpowiada przede wszystkim “magiczne skażenie”, które pojawiło się wraz z upadkiem Valyrii. W Świecie Lodu i Ognia pojawia się wzmianka, że według pogłosek w ruinach Oros i Tyrii, położonych jeszcze bliżej stolicy Włości niż Mantarys, także ktoś może nadal mieszkać. Jednak jeśli to prawda, to Oros i Tyria nie utrzymują kontaktów z resztą świata, co sugeruje, że sytuacja jest w nich jeszcze gorsza niż w Mantarys, które jednak nie jest aż tak odizolowane. To może wskazywać na to, że “magiczne skażenie” jest najsilniejsze w pobliżu samej Valyrii i Czternastu Płomieni.
Dzięki za odpowiedzi na moje pytania. PDM. Dołożę jeszcze pytanie o Zielonobrodego, czyli Pello z Tyrosh. Czy może on być tą samą postacią, co tyroshijski najemnik, który zdradził Lannisterów w bitwie obozów? Czy Martin może mieć jakieś plany wobec niego? Pello wygląda na żołnierza, jest wysoki, dowodzi sporą grupą banitów. Dondarrion w NM wysyła go z pieniędzmi Clegene’a na Południe po jedzenie, czyli Beric musiał mu ufać, że ten nie zbiegnie ze złotem. Potem już go nie widzimy. A przecież przed Panią Kamienne Serce zapowiada się konfrontacja Jaime’a Lannistera i mogłoby dojść do ciekawego spotkania, gdyby Zielonobrody akurat wrócił. Hasło „tyroshi sellsword” na AWOIAFie na pewno nie rozstrzyga tego zagadnienia, więc czekam na Wasze domysły.
Co sadzicie o spin ofie z Jonem Snowe ? Mówiełm że zrobią kontynuacje jak z deksterem 🙂
Niezbadane krainy północy posiadają olbrzymi potencjał. Trochę taka czysta karta, co może być wielkim plusem ( twórcy wydarza się kreatywnością) albo minusem ( twórcy bez materiały źródłowego, popisza się kreatywnością rodem z 8 sezony Gry o Tron)
Na dwoje babka wróżyła. Gdyby coś zablokowało powrót i Jon musiał poprowadzić plemię w „nieznane” byłoby spoko.
albo zrobioą z tego np powrtót jona na tron wiesz niby spinof a tak naprawdę 9 sezon róznie moze byc
czekaj czekaj, wtedy musialby walczyc o tron z Branem, ktory jak wiemy jest niezly gawedzairzem ( zna najwiecej historii)
ewentualnie Bran ginie i wtedy on wraca, ale niby skad wiedzialby ze Bran ginie? oj nie wiem, chyba jedyna opcja zeby Jon „wroil” po tron jest taka ze Bran sie z nikim kontaktuje i prosi o pomoc, Jon pomaga a w biegu zdarzen Bran ginie i Jon trafia na tron. Nie wierze, zeby Jon chcial tron, nawet pusty a co dopiero jakby musial o niego walczyc
O czym mówicie? Ma być jakiś spin-off z Jonem?
pojawialy sie informacje, ze cos planuja, czyli moze bedzie moze nie -> nie jest to potwierdzone wiec zapewne ktos rzucil pomysl, spotkal sie z Kitem on sie zgodzil i poszli z tym do Hbo i teraz trwaja rozmowy.
To spora decyzja, moga nie chciec robic konkurencji Rodowi Smoka, moga chciec poczekac na wynikiRodu smoka zeby ocenic potencjalne zainteresoanie swiatem Martina etc, etc jak na razie same spekulacje
Proszę bardzo, dzisiaj rano się to pojawiło
https://naekranie.pl/aktualnosci/gra-o-tron-kontynuacja-hbo-max-1655445325
Mnie to mocno zaskoczyło, dalej ciężko mi w to uwierzyć, głównie dlatego że Kit często negatywnie o GoT się wypowiadał, wręcz się zaklinał że on nigdy więcej nie chcę być Jonem Snow, nie wiadomo czy to jest w ogóle prawda, dlatego do oficjalnego potwierdzenia tej informacji wstrzymam się z entuzjazmem. Gdyby jednak okazało się to prawdą, to jestem jak najbardziej na tak i byłabym bardzo zadowolona.
Oby zmienili aktora grającego Jona, bo (podobnie jak w sumie w przypadku prawie wszystkich młodych postaci) casting im nie wyszedł.
Heh, a to ci dopiero. Z drugiej strony niespecjalnie mnie to zaskakuje. Pojawiały się ostatnio jakieś dziwne ruchy ze strony HBO (np. zastanawiające wypowiedzi o postaciach). Być może chcą tym serialem wyprostować trochę to, co napsuli dedecy i poprawić wrażenie. Nie wszystko jeszcze stracone, dobry scenarzysta dałby sobie z tym radę. Nietrudno np. byłoby naprawić rzeczy wiążące się z Innymi, Azorem Ahai czy kretyńską sytuacją polityczną pozostawioną przez D&D. A nawet z Daenerys, która co prawda zginęła, ale jej gnijącego trupa nie widzieliśmy. 😛 Byłoby fajnie.
Dzięki za linka, Kathrin. Fajny ten kreator postaci poniżej artykułu. Większość, zwłaszcza kobiety, wygląda lepiej niż w serialu, ale Arianne Martell jak zwykle bezkonkurencyjna. 😉
kreator spoko, wszystkich sprawdzilem:) gora ma szczeke jak ten takie koles z He- Mana
o ten:
https://villains.fandom.com/wiki/Trap_Jaw
najbardziej to chyba odbiega Tyrion, Sansa, Arya i Jon
Tyrion to tu wygląda jak Kuato z Pamięci Absolutnej. 😛 Zaś Jon jest po prostu dużo młodszy niż w serialu. Nie pasuje mi też Asha. W ogóle ta postać ma jakiegoś pecha do swoich wizualizacji. Ja czytając książkę widziałem ją trochę podobną do Xeny (z twarzy i postury oczywiście, nie ze stroju), tyle że z krótszymi włosami. Ogólnie Lannisterowie wyglądają tu lepiej niż w serialu (poza Tyrionem). No i Catelyn. Książkowa i serialowa to zupełnie różni ludzie.
Zgadzam się co do Ashy, dokładnie tak samo ją sobie wyobrażałem jak Ty i serialowa Jarra w ogóle mi jej nie przypominała, zaś ta z kreatora to jakaś groteska 😛
Ogólnie kreator fajny i faktycznie jest sporo postaci, które pasują do książkowych opisów. Cersei i Jaime super wyszli (choć serialowy Jaime też mi pasował do wyobrażeń, Cersei już mniej, ale za to Lena Headey nadrabiała to aktorstwem), Daenerys czy młodsze Starkówny też pasują, a Arianne to już w ogóle bajka 🙂 Tyrion to też groteska, Góra dla mnie też przerysowany i mało groźny, ten z serialu (ostatni) był wg mnie lepszy. Jorah to bardziej wygląda jak kupiec z Essos, a nie facet z Niedźwiedziej Wyspy na dalekiej północy 😛 Zbyt orientalne rysy twarzy. Lysa trochę za gruba, Littlefinger i Varys wyszli fajnie, ale ci serialowi też byli świetnie dobrani. Ned i Tywin niby spoko, ale jednak wolę serialowych – może dlatego, że lubię aktorów, którzy grają te postaci i cenię ich warsztat aktorski.
Z innych postaci – Jaquen z kreatora kompletnie mi nie podszedł, wolę tego z serialu. Jon trochę za młody, choć zdaję sobie sprawę, że w książce też był młody. Tyrellowie za to bardzo na plus, choć chętnie zobaczyłbym jeszcze Królową Cierni i Mace’a. Podobnie brakowało mi tu też Dorana i Oberyna, Robba, Ogara, Edmur’a, Roberta czy Theona. Tak czy inaczej, kreator fajny i mam nadzieję, że zrobią tych postaci trochę więcej 🙂
Fakt, Roberta też chętnie bym zobaczył, bo zawsze miałem problem ze zwizualizowaniem go sobie. Z jednej strony niby wiem, że ten serialowy go nie przypomina, z drugiej trudno mi sobie wyobrazić innego. Z Tyrellów nie pasuje mi Loras. Ani ten serialowy, ani ten z kreatora. Kurcze, przecież to facet, który pozabijał gwardzistów Renly’ego, a w walce pokonał Jaime’a i Górę. A pokazują go jako jakiegoś delikatnego chłopaczka i chudzielca. Młoda Margaery ma też chyba za jasne włosy. Bardziej wygląda tu jak Myrcella niż Tyrellówna. O Arianne już mówiłem, ale Shiera Morska Gwiazda też mniam, mniam… 😉
Ja z Robertem miałem tak, że jak zobaczyłem tego serialowego to pomyślałem „WTF, on kompletnie nie przypomina tego książkowego, zupełnie inaczej go sobie wyobrażałem”. No ale z czasem się do niego przyzwyczaiłem i teraz też trudno mi sobie wyobrazić innego, dlatego chętnie bym zobaczył jak wykreowałaby go ta sztuczna inteligencja 🙂
A co do Lorasa to akurat ten serialowy i z kreatora mniej więcej odpowiada moim wyobrażeniom. No może mógłby być trochę starszy. I wiem, że on jest świetnym szermierzem, ale jest też bawidamkiem i elegencikiem wręczającym róże kobietom podczas turniejów. Raczej nie pasowałby mi do takiej postaci ktoś, kto ma typową gębę zabijaki. Poza tym może i wysadził on z siodła Górę podczas turnieju, ale chwilę później ten miał ochotę rozgnieść go na miazgę i pewnie by mu się to udało, gdyby nie interwencja Ogara. Co innego turniejowa potyczka, a co innego walka na śmierć i życie. W tej drugiej raczej Loras byłby bez szans z Górą.
Tu nawet nie chodzi, żeby Loras miał gębę zabijaki a’la Góra. Mógłby być bardziej w stylu Jaime’a, tyle że młodszy. Ale przede wszystkim ktoś, kto rozwala kilku gwardzistów i wysadza z siodła Górę, nie może być chłopaczkiem w stylu DiCaprio o wąskich ramionach i gęsiej klacie. 🙂 Rycerze to byli raczej dość krępi faceci. Bez przesady oczywiście, bo pisało gdzieś, że zbroja Renly’ego była na niego za duża i musiał ją nosić jego brat Garlan. Ale książkowy Renly to był kawał chłopa, jak na Baratheona przystało. Loras powinien być mniej więcej postury Jaime’a.
Podstawa w tym wypadku to żeby kit pozostał trzeźwy i nie trafił do psychiatryka ZNOWU w trakcie zdjęć i kręcenia. A czemu się ewentualnie zgodzil Kasa przy jego tablecie aktorskim to dla niego jedyne logiczne wyjście z perspektywy zawodowej
[PDM]
Jak myślicie, kto obejmie władzę nad Dorzeczem na końcu sagi? Tully’owie są w tej chwili kompletnie pozbawieni ziem i ich przyszłość spoczywa tak naprawdę na jednym Edmurze (zreszta przed wojną pomimo bycia seniorami w Dorzeczu to nie byli najsilniejszym rodem), Freyowie pomimo swojej liczebności mają ogromnego wroga w postaci Bractwa bez Chorągwi, a za zorganizowanie Krwawych Godów conajmniej 3/4 rodów w Dorzeczu szczerze ich nienawidzi, a Littlefingera los jest przesądzony;) W takim razie który ród może przejąć nad Dorzeczem zwierzchnictwo albo może czekają je rozbiory lub włączenie do innego królestwa?
Ja bym mimo wszystko obstawiał, że władzę w Dorzeczu będą sprawować Tully’owie, a konkretnie Edmure. Myślę, że nie bez powodu Martin zostawił go przy życiu, a spośród innych rodów nie widać za bardzo żadnego, który miałby na tyle dużo sił i jednocześnie wzbudzał na tyle duży respekt, że inni widzieliby w nim zwierzchnika. Freyowie może i chwilowo są mocni i mają dobrą pozycję, ale wszyscy nimi gardzą więc trudno byłoby im wymusić posłuch na innych rodach. Zresztą Bractwo i LS pewnie niedługo mocno osłabią Waldera i jego parszywą rodzinkę 😉
A że Tully’owie chwilo są rozbici i rzuceni na kolana? Cóż, to samo można powiedzieć o Starkach, a chyba nikt z czytelników sagi nie wyobraża sobie, żeby po wojnie na Północy miał rządzić ktoś inny.
No, sytuacja Starków jest jednak sporo lepsza. Z Tullych pozostał tylko Edmure i w dodatku jest więźniem. Nie ma też sojuszników. A Starków żyje przynajmniej czworo (a najprawdopodobniej pięcioro) i mają potężnych sprzymierzeńców – Stannis, Dzicy, Littlefinger, Ludzie Bez Twarzy.
Moim zdaniem sytuacja Starków na ten moment jest równie beznadziejna co Tullych. Owszem, jest ich pięcioro (jeśli założyć, że Jon zostanie wskrzeszony), ale wszyscy są rozproszeni po całym świecie, jedno z nich (Sansa) jest pod kontrolą Littlefingera i do tego oficjalnie oskarżone o współudział w zabójstwie króla, drugie (Arya) uchodzi za zaginioną i właściwie już martwą, kolejna dwójka też uchodzi za martwych (Bran i Rickon), a piąte jest martwe faktycznie (Jon) i do tego nawet nie jest Starkiem. Do tego można dodać, że praktycznie wszyscy są jeszcze dziećmi, a ich rodowa siedziba została najpierw zdobyta i spalona przez jednego wroga (Greyjoyów), a następnie zajęta przez drugiego (Boltonowie). Sytuacja Starków w tym momencie w porównaniu do innych wielkich rodów jest opłakana, tak na dobrą sprawę można powiedzieć, że oni właściwie dla świata już nie istnieją jako ród (bo mało kto zdaje sobie sprawę, że są jeszcze jacyś żywi Starkowie). Na korzyść dla nich działa na pewno to, że na Północy mają jeszcze wiele lojalnych rodów, z Manderlymi na czele, dla których wystarczy powrót jednego Starka, by móc go uznać za seniora. No ale jeszcze trochę czasu minie, zanim Starkowie znów zdobędą zwierzchność nad Północą i będzie im do tego potrzebna pomoc kogoś z zewnątrz (np. Stannisa). A jednocześnie chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że mimo tej opłakanej sytuacji, saga musi się skończyć tak, że jakiś Stark będzie rządzić Północą. No bo kto inny, Bolton? 😉
Co do sprzymierzeńców to Stannis może im pomóc, ale jego głównym celem jest zdobycie tronu dla siebie. Littlefinger gra tylko na siebie i Starkowie go nie obchodzą – Sansa jest mu potrzebna tylko dla zdobycia władzy. Dzicy pomagają Jonowi, a LBZ szkolą Aryę, ale ani jednych, ani drugich nie obchodzą Starkowie jako ród. Prawdziwi sprzymierzeńcy Starków to najbardziej lojalne rody typu Manderly, Umberowie, Gloverowie czy górskie klany.
U Tullych oprócz Edmure’a jest jeszcze Blackfish, no i można też uznać Panią Kamienne Serce, która będzie w Dorzeczu mocno działać przeciwko Freyom. Tak jak całe Bractwo bez chorągwi, które tym samym będzie sprzyjać Tullym. Zresztą już kieruje nimi zombie-Catelyn, a Blackfish najprawdopodobniej też właśnie do nich uciekł. Do tego można jeszcze dodać, że Riverrun nie ucierpiało podczas wojny tak jak Winterfell. Jeśli znów trafi w ręce Tullych to rody takie jak Blackwoodowie, Brackenowie czy Mallisterowie na pewno będą dużo bardziej skłonne uznać Tullych za swego seniora niż takich Freyów, którzy będą po wojnie znienawidzeni w Dorzeczu. Oczywiście Tullym też potrzebna będzie pomoc z zewnątrz, ale moim zdaniem jest to scenariusz realny. Dużo zależy też o tego, kto wygra wojnę w całym Westeros.
Moim zdaniem sytuacja Starków jest jednak dużo lepsza. Ród Tullych może w każdej chwili zakończyć jakiś bardziej nerwowy strażnik, który zadźga Edmura. Zaś Blackfish już raczej rodu nie przedłuży. Sansa i Arya nie są wprawdzie samodzielne, ale nie są też więźniami. Littlefinger nie po to wyciągnął Sansę z rąk Lannisterów, żeby oddać ją jakimś Boltonom, jak w tym głupim serialu. LBT też pewnie mają jakieś plany związane z Aryą, skoro ją szkolą. A chyba lepiej mieć po swojej stronie potężny zakon zabójców, nawet będąc tylko trybikiem w ich machinie, niż być zakładnikiem Lannisterów? Natomiast Rickon, jeżeli trafi do Manderlych, to sam wiesz co.
Przede wszystkim jednak o Tullych wszyscy już zapomnieli. Bractwo to tylko kilkunastu, lub trochę więcej, obdartusów, bez ciężkiej broni i zaopatrzenia. Owszem, dokuczliwi dla pojedynczych podróżnych czy mniejszych grup, ale to żadna armia. Nikt nie będzie walczył o Riverrun. Natomiast kwestia Północy wciąż jest otwarta i ważna. Winterfell prędzej czy później ktoś zdobędzie. Może Stannis, może Jon z Dzikimi, może Doliniarze Littlefingera, a może lordowie Północy, tacy jak Manderly. I ten ktoś będzie chciał tam osadzić Starka, bo żaden z wymienionych nie pretenduje do samodzielnych rządów. I prędzej czy później chorągiew Starków powieje nad Północą, bo jest ich aż pięcioro (a przynajmniej czworo), a ich kraj jest dziki i daleko od KP. Natomiast nie wiem co musiałoby się wydarzyć, żeby Tully wrócili do Riverrun? Chyba dopiero restauracja władzy Targaryenów mogłaby odmienić ich sytuację. Nie powiem, może i to nastąpi, ale póki co muszą do tego dożyć.
Trzeba jednak pamiętać, że z punktu widzenia rodów Westeros Starkowie już praktycznie nie istnieją. Owszem, my czytelnicy wiemy, że na ten moment czwórka z nich żyje, ale w Westeros o Sansie wie tylko Littlefinger, a o Rickonie wiedzą rody Manderly i Gloverowie (przy czym wcale nie mają pewności, że on nadal żyje – wiedzą jedynie, że przetrwał atak Theona na Winterfell). Reszta świata uważa wszystkich Starków za martwych lub zaginionych. I owszem, nie mam wątpliwości, że właściwie każde z nich może namieszać – Sansa może przejąć władzę w Dolinie, Rickon będzie pretekstem do wszczęcia buntu wobec Boltonów, Arya stanie się maszyną do zabijania, a Bran może namieszać przez drzewonet. Ale nie zmienia to faktu, że wymaga to czasu i sprzyjających okoliczności. Teoretycznie nadal możliwe jest, że wojnę wygrają Lannisterowie, a Boltonowie pokonają Stannisa i opanują sytuację na Północy (przynajmniej do momentu ewentualnej inwazji Aegona czy Daenerys). To wszystko jeszcze potrwa i nieprędko Starkowie odzyskają władzę na Północy, a bardzo możliwe, że będą musieli jeszcze zawrzeć jakieś przymierze z kimś, kto przybędzie do Westeros – coś na zasadzie wróg mojego wroga (Lannisterowie) jest moi sojusznikiem. Możliwe, że Starkowie dogadają się np. z Daenerys, jak to było w serialu. Ale przecież tak samo możliwe jest dogadanie się Tullych z taką nową siłą w tej układance (Aegonem lub Daenerys), bo przecież ta siła będzie walczyć z Lannisterami, a także ich sojusznikami (w Dorzeczu z Freyami, na Północy z Boltonami, o ile tamtych nie sprzątnie wcześniej Stannis do spółki z Manderlymi). Edmure będzie więc tu naturalnym kandydatem na kogoś, kogo można by po wojnie uczynić najważniejszym lordem Dorzecza – bo raz, że będzie wdzięczny i lojalny, a dwa, że będzie z rodu, który Dorzeczem władał przed wojną i będzie akceptowany przez inne rody. Owszem, chwilowo Edmure jest w niewoli, ale nie sądzę, żeby przytrafiła mu się przypadkowa śmierć ze strony Lannisterów, bo jest zbyt ważnym zakładnikiem.
Bractwa bez Chorągwi bym nie lekceważył tak łatwo 😉 Psują skutecznie krew Lannisterom od początku wojny, widać, że dobrze też ich infiltrują (obecność choćby Toma Pięciu Strun tuż obok Jaimego podczas oblężenia Riverrun), a wg teorii Daela mają oni odbić niedługo Jayne. Może Edmure’a też odbiją, kto wie. Poza tym w Dorzeczu jest jeszcze wataha Nymerii i coś mi się wydaje, że Arya również niedługo tam się pojawi, tak jak to zasugerowano w serialu. A wtedy Freyowie mogą mieć przerąbane 😉 Z kolei Lannisterowie, musząc walczyć z Aegonem (a może i Daenerys) nie będą mieć sił, żeby móc opanować sytuację w Dorzeczu. Ja obstawiam, że ich wrogowie w tym regionie (w tym Bractwo) będą rosnąć w siłę, a nie słabnąć. A to dla Tullych szansa na odzyskanie pozycji.
„Edmure będzie więc tu naturalnym kandydatem na kogoś, kogo można by po wojnie uczynić najważniejszym lordem Dorzecza”
Oczywiście, tego nie neguję. Napisałem przecież, że w przypadku powrotu do władzy w królestwie Targaryenów, mogliby oni wyciągnąć Edmura z jamy i zwrócić mu Riverrun. W końcu Tully zostali Najwyższymi Lordami Dorzecza z nadania Aegona Zdobywcy. Przyznasz jednak, że sporo tu tych „ale” i „jeżeli”. Targaryenowie muszą zwyciężyć, a Edmure musi ich zwycięstwa dożyć. Natomiast powrót do władzy Starków jest na Północy wręcz nieunikniony. Jak nie z jednej strony to z drugiej. Jedyną możliwością, że nie wrócą, jest totalne zwycięstwo Boltonów nad wszystkimi przeciwnikami i całkowite podporządkowanie sobie wszystkich rodów, co wydaje się więcej niż mocno wątpliwe.
Owszem, na ten moment ród Tullych jest w ciemnym tyłku, ale tak na dobrą sprawę wszystkie te „ale” i „jeżeli” da się sprowadzić do jednego warunku – przegranej Lannisterów w wojnie. A to wydaje się mocno prawdopodobne skoro w bliskiej perspektywie mamy inwazję Aegona na Westeros, a w dalszej – przybycie Daenerys. Lannisterowie nie mają szans na utrzymanie tronu, stracą też prędzej czy później kontrolę nad Dorzeczem, a może i nawet utracą Casterly Rock i Lannisport. Freyowie w tej sytuacji zostaną osamotnieni, wzgardzeni przez inne rody i pewnie jeszcze skoczą sobie wzajemnie do gardeł po śmierci starego Waldera 😉 Oni tak naprawdę jadą na jednym wózku z Boltonami – jak Lannisterowie stracą pozycję i wpływy to te dwa rody też stracą. Tyle, że do upadku jednych i drugich przyczynią się trochę inne siły. Boltonów pogrąży zapewne Stannis + północne rody, a Freyów osłabi Bractwo bez chorągwi, Arya, może wataha Nymerii i może oni sami (jak się zaczną żreć między sobą), a na końcu Aegon lub Daenerys. Edmure tak naprawdę jedyne co musi zrobić to cierpliwie czekać na sprzyjające okoliczności, a te już majaczą na horyzoncie 😉 O Starkach można powiedzieć dokładnie to samo.
Fajnie, HBO zrobi serial który opowiada wydarzenia PO Snie o Wiośnie a Martin dalej nie wydał wichrów.
Ale serio to jest 99.9% jakiś fake
Dzięki za odpowiedź na moje pytanie 🙂 Ja też zakładałem, że Jon po śmierci będzie przetrzymywany w lodowej celi, jednakże nadal obstawiam, że potrwa to raczej kilka dni, a nie miesięcy 😉 No i zgadzam się z Bluetigerem, że tutaj Jon może wykorzystać swoje umiejętności wwargowania się w Ducha, jednakże to też przemawiałoby raczej za tezą, że Jon będzie martwy przez kilka dni, bo w ciele Ducha raczej kilku miesięcy by nie przeżył. I z tego powodu również skłaniam się ku przypuszczeniu, że Jon raczej wiele ze swoich wspomnień nie straci i zmieni się o tyle, że będzie po prostu bardziej zgorzkniały/ponury. Czyli tak, jak to pokazali w serialu.
A jeśli Jon będzie martwy tylko przez kilka dni to raczej nie ma szans, żeby Littlefinger w tym czasie zginął, bo jeśli Paluch ma stracić życie z powodu tej, do której ma słabość (Sansa) to jej przemianę też będzie trzeba odpowiednio pokazać i raczej zajmie to trochę czasu (czyli pewnie ładnych kilka rozdziałów w Dolinie jeszcze będziemy mieli z udziałem Petyra Baelisha).
No proszę, niezłe zaskoczenie z tym niusem o spin offie z Jonem. Z jednej strony brzmi to dosyć kuriozalnie, ale z drugiej… 8 sezon i tak zostawił już po sobie na tyle złe wrażenie, że gorzej i tak być nie może. A jeśli za ten serial o Jonie miałby się zabrać jakiś dobry scenarzysta i reżyser to istnieje spora szansa, że powstanie coś dużo lepszego niż to, co zaserwowali nam Dedecy. Może nawet będzie to całkiem znośne do oglądania. Choć nie zmienia to faktu, że to nadal będzie fanfik, skoro Martin nie dostarczył żadnego materiału źródłowego.
Ciekawi mnie też czy jeśli ten serial faktycznie powstanie to zagra w nim jeszcze ktoś poza Kitem z aktorów odgrywających ważniejsze role w Got. Jakoś średnio wierzę, że do obsady wrócą aktorzy grający Tyriona, Brana czy nawet Sansę lub Aryę. Obstawiałbym najwyżej Tormunda, który poszedł z Jonem. I tyle.
Ee, nie sądzę, żeby to był problem. Jeżeli będą chcieli zachować jakąś logiczną ciągłość z głównym serialem, to większość najważniejszych bohaterów już zginęła i nie ma konieczności ponownego ściągania np. Leny czy Nicolaia. Arya odpłynęła, więc Maisie Williams też nie będzie potrzebna. A reszta to młodziaki albo randomy, które można bez problemu zastąpić innymi (jak kiedyś Daario Naharisa). Problemem może być Tyrion, bez którego udziału raczej trudno wyobrazić sobie kontynuację i którego raczej nie da się zastąpić innym aktorem. No i Daenerys, gdyby chcieli ją przywrócić do życia. Zresztą powiem uczciwie, że bez tego ostatniego, to niespecjalnie mnie ta kontynuacja interesuje. Sam Jon, jako postać w serialu, jakoś nigdy specjalnie mnie nie interesował, a po ostatnim sezonie przestałem nawet go lubić. I szczerze mówiąc czniam to co się z nim stało za Murem. Jednak pokusa ponownego obejrzenia Daenerys jest spora. 🙂
O Lenie i Nicolaiu celowo nie wspomniałem, bo pamiętam, że grane przez nich postaci zginęły 😉 Wspomniałem o tych postaciach, które pod koniec sezonu 8 żyją, ale szczerze wątpię, żeby któraś z nich wróciła, bo nie będzie to potrzebne, jeśli akcja tego serialu będzie się działa na północ od Muru. Wtedy wystarczy obecność Jona, Tormunda i innych dzikich. Czy taki serial dziejący się poza Westeros, bez Północy, Dorzecza, Królewskiej Przystani itd. byłby ciekawy, to już osobna kwestia. No ale gdyby jednak twórcy spin offa zdecydowali się na jakąś interakcję Jona z mieszkańcami Westeros, choćby Północy to już obecność takiej Sansy byłaby raczej konieczna.
Nie sądzę, żeby robili serial tylko o Jonie i o tym co porabiał za Murem. Tu aż się prosi, żeby wrócić do Siedmiu Królestw. Jedne wątki, spieprzone przez dedeków, naprawić, a innym nadać ciąg dalszy i wyjaśnić. I jeżeli taki serial powstanie, to nie wątpię, że właśnie tylko po to, niezależnie od tego jak będzie się nazywał i kogo będzie mieć na plakacie. Na samego Jona i Tormunda nikt kasy nie wyłoży, zwłaszcza gdy otwierają się takie możliwości.
Co zaś do Sansy, to jaki problem wziąć inną aktorkę? Powiedzieć, że minął rok czy dwa, Sansa dorosła, spoważniała i zmieniła się. Powiedziałem – Naharisa zmienili na aktora, który nawet trochę nie był podobny do pierwszego i nie silili się przy tym na żadne wyjaśnienia. 🙂
Fakt, z Daario nieźle popłynęli 😀 Zresztą Górę to chyba ze dwa razy zmieniali 😉 Aczkolwiek to nie były aż tak znaczące postaci dla fabuły jak Sansa. Ale kto wie, może będzie tak jak piszesz. Ja bym nie miał nic przeciwko, gdyby nawet nakręcili od nowa sezony 5-8 i tym razem zrobili to dobrze 😛 Ale jeśli chociaż tym spin offem będą próbowali coś poprawić po 8 sezonie i wyjdzie im to nienajgorzej to protestować na pewno nie będę 😉
Już widzę oczami wyobraźni, jak w pierwszym odcinku przychodzi wieść do KP, że lorda Bronna znad Czarnego Nurtu mieszkańcy Wysogrodu wystrzelili z katapulty i przywrócili do władzy Willasa Tyrella, o którym dedecy przecież wspominali u diabła (bodajże w 4 sezonie), a potem sobie o nim zapomnieli. 🙂
Ja nawet nie chcę przypominać sobie wszystkich wątków, które Dedecy skopali, bo było tego tak dużo, że można by było zrobić z tego nową serię artykułów na FSGK 😛