Książki

Pytania do maesterów #71

Kończymy dziś odpowiadanie na pytania zadane pod odcinkiem 55. Przypominam o tym, że od tej pory w treści komentarza zawierającego pytanie wrzucamy trzy literki „PDM”. Ułatwi nam to wyszukiwanie pytań.

Uwaga! Spoilerujemy Wichry zimy

Poniższe pytanie dotyczy jednego z rozdziałów-zapowiedzi Wichrów zimy.  Co sądzicie o wizji Aerona po wypiciu wina czarnoksiężników? Czy są gdzieś jakieś teoria na ten temat, lub moglibyście się wypowiedzieć? – Olqa 

BT: Wizja, w której Aeron rozmawia z Urrigonem, którego twarz na końcu zmienia się w twarz Eurona może sugerować, że wszystkie sny i wizje z tego rozdziału zsyła tak naprawdę Euron. Okręty żelaznych ludzi płynące po krwawym morzu mogą być zapowiedzią bitwy sił Eurona z flotami Redwyne’ów i Hightowerów – na przykład, według Prestona Jacobsa Euron może wykorzystać krew do zwabienia krakenów. Wizja w której Euron zasiada na Żelaznym Tronie, na którego ostrza nabici są różni bogowie, może dawać do zrozumienia, że Wronie Oko chce być uważany nie tylko za króla, lecz również za bóstwo. Podobny wydźwięk może mieć wizja, w której twarz Eurona zmienia się w głowę krakena – jest to prawdopodobnie nawiązanie do Cthulhu z twórczości H.P. Lovecrafta. Można to odczytać na dwa sposoby: albo Euron dąży do tego, by stać się jak Wielcy Przedwieczni, albo służy istotom, które odgrywają w Pieśni Lodu i Ognia podobną rolę (np. Innym). Na temat tożsamości stojącego obok Eurona cienia kobiety o dłoniach płonących bladym płomieniem powstało wiele teorii – niektórzy uznają za nią Melisandre, inni Malorę Hightower lub Cersei. Wydaje mi się, że postać ta ma przypominać Nocną Królową z opowieści o Nocnym Królu (któremu może odpowiadać Euron). Nie oznacza to oczywiście, że chodzi tu o Inną – taką rolę może odegrać na przykład jedna z wymienionych postaci.

A może to kraken zabije smoka?

D: To jest faktycznie temat na Szaloną Teorię, niestety, ponieważ to rozdział z nieopublikowanej książki, który może ulec jeszcze zmianom, wydaje mi się, że jest na to trochę za wcześnie. Ale możemy sobie spekulować tutaj. W stu procentach zgadzam się z odczytaniem przez Bluetigera wizji bitwy morskiej. Zresztą popełniłem o krakenach i bitwie o Arbor swego czasu teorię, sugerując, że ciała przywiązane do dziobów okrętów mają być czymś w rodzaju ofiary, którą Euron przywoła krakeny. Ponadto uważny czytelnik zauważy, że kolejne doniesienia o dostrzeżeniu krakenów pojawiają się coraz bliżej Arbor. Co do pozostałych wizji – oj, tu się zaczynają schody. Myślę, że mają one rolę raczej symboliczną (Euron na Żelaznym Tronie), albo oddają lęki Aerona (zmiana twarzy Urrigona). Co się zaś tyczy kobiety – wydaje mi się, że to jednak może być Cersei-piromanka. Ale kieruję się tu tylko i wyłącznie intuicją. 

Hodowla Wrony

Czy Trójoka Wrona “wyhodował” Jona? Ostatnim pokoleniom Targaryenów działy się dziwne rzeczy, z czego duża część wynikała z tego, że kogoś dopadła obsesja na punkcie przepowiedni. Miał w tym swój udział Duch Wysokiego Serca. Przeczytajcie sobie jej opis. Czegoś Wam nie przypomina? I nie chodzi mi o wilkora Jona (chociaż i on zapewne nieprzypadkowo tak wygląda) 😛 W każdym razie Targowie ginęli w dziwnych okolicznościach albo zawierali mariaże z czapy a na końcu tego mamy dziecko lodu i ognia. Przypadek? Nie sądzę 😉 A i istnieje teoria, że to Bran doprowadził do szaleństwa Aerysa, ale jak dla mnie dużo więcej sensu miałoby jakby to Brynden za tym stał. – KwarcPL

BT: Podejrzewam, że Bloodraven rzeczywiście mógł wpływać na małżeństwa zawierane przez ostatnie pokolenia Targaryenów – np. Maekara z Dyanną Dayne i Aegona V z Bethą Blackwood. To chyba nie zbieg okoliczności, że osoba, która była w stanie doprowadzić do powrotu smoków przyszła na świat akurat po tym, jak w rodzie Targaryenów znalazły się geny dwóch rodów, z których każdy na swój sposób jest niezwykły – Dayne’owie przypuszczalnie pochodzą z Wielkiego Cesarstwa Świtu, lub jakiejś innej zaginionej cywilizacji sprzed powstania Valyrii, zaś z rodu Blackwoodów pochodził zmiennoskóry i zielonowidz Bloodraven. A jeśli teoria R+L = J jest prawdziwa, Jon posiada geny Starków, Targaryenów, Dayne’ów i Blackwoodów.

D: Pełna zgoda. Zgonów to może jakoś Bloodraven nie aranżował, ale stawiam dolary przeciw orzechom, że mógł zsyłać krewniakom różne sny, które pchały ich w stronę określonych działań.

J+S=?

Co jeżeli Harry umrze, lub po prostu jego małżeństwo z Sansą nie dojdzie do skutku? Czy według was jest możliwość, aby przy ingerencji Littlefingera( lub nie) wyszła ona za Jona? Oczywiste jest, to że na początku Jonowi i Sansie ten pomysł nie przypadkie do gustu, ale później, gdy zorientują się jak mocny politycznie jest to sojusz, to zdecydują się wziąć ten ślub? A idąc dalej, jeśli ślub lub przynajmniej zaręczyny dojdą do skutku, to czy Sansa mogłaby być Nissą Nissą? – Olqa

BT: Myślę, że jeśli Harry Dziedzic umrze, to Sansa i tak będzie miała duży wpływ na sytuacją w Doliny i to, gdzie udadzą się jej wojska, gdyż najprawdopodobniej wyjdzie na jaw, kim tak naprawdę jest (zresztą niektórzy lordowie zapewne i tak zdają sobie tego sprawę). Wątpię, żeby doszło do zawarcia małżeństwa pomiędzy Jonem i Sansą, już bardziej prawdopodobna jest próba wydania jest za Młodego Gryfa. 

D: Ja też sądzę, że próba zawarcia małżeństwa z Aegonem jest bardziej prawdopodobna. Przypuszczam, że zgon Harry’ego będzie raczej rychły, rezurekcja Jona niekoniecznie, no a Aegon właśnie rozpoczął swoją kampanię w Westeros. Więc czasowo bardziej mi ten “Targaryen” pasuje. Nie jestem też tak do końca przekonany, czy Littlefinger dożyje wskrzeszenia Jona. Coś mi podpowiada, że ostateczna rozprawa z Baelishem jest bliżej niż nam się wydaje.

Ludzie za Murem

Jak to możliwe, że jacyś ludzie zostali się na “Prawdziwej Północy”? Bo wiecie, Mur to nie jest coś co wyrosło przez noc. Przodkowie Dzikich widzieli co kombinuje Bran Budowniczy (jeśli uznajemy ich istnienie) a ja nie wierzę by ktokolwiek z własnej woli chciał pozostać po jego drugiej stronie. Mroźne pustkowie rojące się od strachów, brzmi jak dom XD Jedyne co mi przychodzi na myśl to siłowe zmuszenie wybranych plemion do osiedlenia się tam by robili za trybut dla Innych. Nie wiem, może Wy macie lepszy pomysł co się tam stało? – KwarcPL

BT: Istnieje teoria, do której nie jestem przekonany, ale która w tym przypadku oferuje ciekawe wyjaśnienie – że Mur został tak naprawdę wzniesiony przez Innych, a nie przez ludzi. 

Czy coś takiego mogli wznieść ludzie? Hmmm…

D: Przewrotna teoria, nie ma wiele dowodów na jej potwierdzenie… poza tym, że Mur jest z lodu, co wydaje się domeną Innych. Ale ja zaoferuję rozwiązanie alternatywne – Inni dostali takiego łupnia, że perspektywa ich powrotu nie była natychmiastowa. Więc ludzie kolonizowali daleką północ, którą pewnie zajmowali przed inwazją.

Nagła śmierć

Jeszcze pytanie odnośnie teorii o Conningtonie. Skoro jego powrót z zaświatów ma pokazać Westeros, że ci, których uznawali za zmarłych zmarłymi wcale być nie muszą to czy złapanie przez niego szarej łuszczycy też nie jest symboliczne? Bo to, że ktoś przeżył, wcale nie znaczy, że długo pożyje;) – KwarcPL

D: Wydaje mi się, że łuszczyca raczej nie ma na celu czegokolwiek udowadniać ludowi Westeros. To znaczy można to tak odczytać, ale sądzę, że zamysł jest nieco inny. Po pierwsze – to powód dla którego Jon wyraża zgodę na przyspieszenie planów i torpeduje szanse na sojusz z Daenerys (co oczywiście się w końcu zemści). Po drugie – niewykluczone, że Jon przywlecze zarazę do Siedmiu Królestw i jeszcze pogorszy niewesołą sytuację na kontynencie.

BT: Choroba Conningtona zapewne wpłynie też na wybór metod, które namiestnik będzie stosował podczas podboju – metod kojarzonych wcześniej raczej z Tywinem, metod okrutnych, ale – przynajmniej na pozór – najbardziej skutecznych w krótkiej perspektywie. A lord Jon postawił sobie za cel posadzić przed śmiercią syna Rhaegara na Żelaznym Tronie. Co do drugiego powodu – myślę, że nie musi chodzić o to, że sam Connington sprawi, że łuszczyca szybko rozprzestrzeni się w Siedmiu Królestwach. Może to być ogólna zapowiedź tego, że w Wichrach zimy ta choroba odegra dużą rolę. 

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Related Articles

Komentarzy: 46

  1. Wracając znowu do tego Jona, to zauważyliście, że HBO od jakiegoś miesiąca, we wszystkich materiałach zaczęło go oficjalnie nazywać „księciem, którego obiecano” 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Aż sobie sprawdziłem te rewelacje. Dlaczego to robią? W świecie serialowym nie ma to kompletnie żadnego znaczenia, skoro Jon nie odegrał aż takiej wielkiej roli. A w sumie może nie odegrało roli to, że w wersji serialowej Rhaegar to jego ojciec. Więc po co to? Czyżby chcieli do tego nawiązać w prequelu?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Nie wiem, w serialu Jon to tez „Aegon” a wiec kompletnie inna postać w książkach. Chyba po prostu sprzątają burdel po dedekach. Sam nie wiem czy traktować to jako książkowy spoiler?

        „skoro Jon nie odegrał aż takiej wielkiej roli”

        Jak to nie?? zabił większa morderczynie i ludobójczynie i zagrożenie niż Nocny Król 😀 😀 Ten drugi błazen, nawet nie umiał zdobyć 1 fatalnie bronionego miasta 🙂

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
    2. I na czym polegała ta obietnica skoro Nocnego Króla nie zabił on, tylko jego pół siostra, pół kangur?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. 1 Innym obiecano jakiegoś księcia czy coś takiego
        2 no to po Niego przyszli
        3 DeDeki zamiast księcia dały im seryjnego mordercę w maksymalnym plot armorze

        win-win nie rozumiem Twoich wątpliwości

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  2. Gdzie są Merlingi ja się pytam Daelu?
    PS.
    Pomysł na nową Szaloną Toerię: czy SzT o Merlingach w ogóle powstanie? 😉

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. haha super material!

      apropo osobiscie znam rodzine w której ojciec jako jedyny syn swojego ojca (wiem wiem, niby ciężko nie być synem swojego ojca, ale spytajcie Tyrion czy to nie jest niemożliwe !) urodził się jako 4 i ostatnie dziecko. Następnie gdy się ożenił również miał problemy ze spłodzeniem męskiego potomka. Dopiero po 5 córkach doczekał się wreszcie…. 6 córki(w tym poście nic nie jest oczywiste! dokładnie tak jak bycie synem swojego ojca, ale o tym już pisałem, wiec nie będę się powtarzał)

      Po 6 córce wreszcie przyszła kolej na upragnionego syna. Synek wywołał nie lichą sensacje w rodzimej wiosce i nie tylko. Wierzcie bądź nie, ale na chrzciny kościół pękał w szwach bo zjechało się trochę znajomych z okolicy. Niedowiarki ! Pamiętajcie, że kiedyś msze były dłuższe, także ludziska rzeczywiście byli ciekawi.

      Powszechnie potwierdzono płeć dziecka, ale szeptano, że to nie jego ! Koleś nie wytrzymał i w tamtych czasach zrobił badanie na ojcostwo, co miało pozostać w tajemnicy, dlatego cała wieś wiedziała. Okazało się, że syn jest jego.

      To co najzabawniejsze w tej historii to FAKT, że ludzie oglądający dziecka po chrzcinach chcieli KONIECZNIE zobaczyć siusiaka, ba ! robili zdjęcia. Nie telefonami, tylko takimi aparatami co to trzeba chwile poczekać az sie „nagrzeje” lampa i po dzis dzien ( tak obstawiam) w rodzinnych albumach mieszkanców pewnej malej wioski jest siusiuk pewnego Szymona 🙂

      Dlatego, tak jak pisałem wcale nie tak trudno nie byc synem wlasnego ojca, wiem wiem mialem sie nie powtarzac, ale pisalem rowniez ze w tym poscie nic nie jest oczywiste

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  3. Hmm, widział ktoś kiedyś krakena? Niby wszyscy przyjmują ich istnienie, ale przyjmują też istnienie bogów, a przecież nikt żadnego nie spotkał. Nawet Żelaźni nie mogą pochwalić się osobistym spotkaniem (chyba że coś ominąłem).

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Kraken może być uznawany za zwierzę mityczne, ale ta ścieżka geograficzna pogłosek o nim jest bardzo ciekawa.
      A Innych też się uważa za legendę …

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Nie no, w Innych mogą sobie nie wierzyć, ale my wiemy, że istnieją. Widzieliśmy ich oczami wielu bohaterów. Natomiast krakenów, syren i merlingów nie widzieliśmy, dlatego wątpię, że w ogóle istnieją. Nie dlatego, że byliby nazbyt niezwykli dla tego świata, (w końcu czym jest kraken przy smoku, a merling przy Innym) ale dlatego, że dotąd się nie pokazali. Martin dość wcześnie pokazał nam swoje niezwykłe stwory. A jeżeli dotąd nie widzieliśmy krakenów i lodowych pająków, to pewnie dlatego, że nie istnieją.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Merlingi prawie na pewno nie istnieją. Lodowe pająki raczej też, choć chciałbym żeby było inaczej.
          Co do krakena, to my go nie widzieliśmy, ale są na to różnorodne pogłoski. Może to być część folkloru Westeros, ale może być też foreshowing.
          Nie mówię że na pewno krakeny istnieją, ale nie wykluczałbym ich całkowicie.
          (zwłaszcza że bardzo podobne zwierze realnie istnieje)

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Ja też całkowicie nie wykluczam. Zwracam tylko uwagę na fakt, że stwory, które rzeczywiście istnieją, poznaliśmy bardzo wcześnie, niemal od razu (trochę przyszło poczekać na olbrzymy i mamuty, ale też nie za długo). Martin inaczej buduje napięcie, raczej nie próbuje nas zaskakiwać jakimiś niesamowitymi stworzeniami. A klika dobrych okazji do pokazania krakenów już było.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. to byłoby zabawne, ze smoki i magia istniaja a cos takiego powiedzmy mniej magicznego, mniej legendarnego juz nie. Martin lubi sobie zakpic z oczekiwan fanow, wiec kto wie moze jesli wszyscy oczekuja oczywistosci istnienia krakenow, w koncy hey ! mamy smoki okaze sie ze krakeny to bujdy.

              Podobnie z Jonem „kazdy” oczekuje, ze to syn siostry Neda zrodzony z zakaznej milosci a moze sie okazac, ze Rheagar rzeczywiscie ja gwalcic i pijak Robert Baratheon mial racje palajac nienawiscia do jego rodu, ba ! mial racje co do ukatrupienia Dany, bo zostanie swiruska. To bylby dopiero przekaz, krol pijak a wszystko przewidzial.

              Byloby ciekawie gdyby Jon okazal sie po prostu bekartem Neda. Tyle teorii, wertowania ksiażek, a tu po prsotu Ned poru… na boku:)

              I smiejacy sie w domu Martin ktory wszystko zaplanowal. Tyle smaczkow, niedopowiedzen, tropow i wskazowek tylko po to zeby zagrac fanom na nosie. To byłoby absolutnie genialne z jego strony.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Dany-świruski bym nie chciał, bo to zbyt banalne, ale z takim Jonem mogłoby być ciekawie. Gdyby okazał się synem Neda i np. Ashary Dayne. A co do Rhaegara, to szczerze mówiąc im dłużej nad tym myślę, tym bardziej jestem pewien, że Rhaegar faktycznie jest taki, jakim go wszyscy uważają.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
          2. Nie rozumiem, przecież krakeny istnieją nawet w naszym świecie. Kraken to po prostu bardzo duża kałamarnica. Największa jaką złowiono miała 18 metrów, a przypuszcza się, po ranach kaszalotów że mogą być większe. Więc nawet dwa razy kraeken nie robiłby na mnie jakiegoś wrażenia. Lodowe pająki też pewnie są, merlingi byłyby super, ale raczej nie odegrają aktywnej roli.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Kraken to kraken, mityczny stwór, a nie żadna duża kałamarnica. Tak jak smok nie jest przerośniętym waranem.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. nope proszę pana
                mity o krakenach ,tzn w naszej kulturze nie u GRRMa , to najprawdopodobniej echa spotkań/kontaktów/nazwij to to jak chcesz żeglarzy/marynarzy/rybaków z gatunkami które znamy obecnie jako kałamarnica olbrzymia i kałamarnica gigantyczna
                ps: waran nie potrafi latać ,ogniem też nie zionie a kałamarnica olbrzymia rozerwie łódkę na strzępy i nawet się nie spoci

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. Jeszcze w życiu nie słyszałem o przypadku, żeby kałamarnica olbrzymia lub kolosalna rozerwała łódkę czy w ogóle zaatakowała człowieka. Po pierwsze te stworzenia żyją wyłącznie na olbrzymich głębokościach i nie da się ich tak po prostu spotkać. Trzeba samemu zapuścić się w głębinę. Rany u kaszalotów biorą się właśnie stąd, że to one polują na te stworzenia, nie odwrotnie. Zaś mit o krakenach nie jest echem żadnych spotkań, bo do takich spotkań nigdy nie dochodziło. Dopiero rozwój łodzi podwodnych, batyskafów i technik nurkowania pozwolił w ogóle odkryć te stworzenia, choć i teraz przypadki ich spotkania można policzyć na palcach dwóch rąk. Krakeny z mitów w niczym nie przypominają kałamarnic. To wytwór fantazji, wsparty obserwacją mniejszych stworzeń, zapewne ośmiornic. Równie dobrze można by twierdzić, że wiara w smoki jest dalekim echem spotkań ludzi z dinozaurami. 🙂

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                2. No nie zgodzę się. Opisy wielu mitycznych stworzeń morskich pasują do współczesnych opisów kałamarnic lub wielorybów. Oczywiście należy brać poprawkę na naturę marynarzy, którzy lubią wyolbrzymiać pewne kwestie. Przykładowo od zaobserwowania martwej kałamarnicy, do opowieści o krakenie, który rozerwałby statek, gdyby nie uciekli już niedługa droga. Albo od obserwacji wieloryba, do opowieści o piekielnej bestii połykającej całe statki i strzelającej do nich strumieniami wody. Oczywiście opisy te nie pasują do siebie 1:1, ale zawierają one istotne ziarno prawdy. A co do powszechności występowania kałamarnic gigantycznych w przeszłości i do ich agresywnych zachowań wobec łodzi po prostu nic nie wiemy. Te największe okazy zaobserwowano w naturze tylko kilka razy, więc mówienie o ich zachowaniu jest jak wróżenie z fusów. Dlatego nie należy z góry odrzucać opowieści o atakach na łodzie, ponieważ istnieje teoria o pomyleniu ich z kaszalotami. Należy być do nich sceptycznym, ale nie odrzucać ich z miejsca.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                3. Nie wiem coście się tak uparli na te wielkie kałamarnice? Bo są efektowniejsze niż zwykłe ośmiornice? Bajki to bajki. Ludzie zawsze wymyślali sobie potwory biorąc za wzór obserwacje rzeczywistej przyrody. Z małych jaszczurek i węży wymyślili sobie ogromne smoki, latające i ziejące ogniem. My mamy krakeny, a np. w folklorze japońskim są mackostwory (tentacle), które nie są tak duże, ale za to molestują Japonki. 🙂 Rzeczywiste kałamarnice i tak niewiele mają wspólnego z krakenami z legend, które opisywano jako tak wielkie, że często blokowały całe cieśniny albo udawały wyspy. Ja tam wierzę w naukę. Olbrzymie kałamarnice są tak rzadkie, że ich obserwacje to zaledwie kilka przypadków. Znamy je głównie z żołądków kaszalotów. Te pięćset czy tysiąc lat nic tutaj nie zmienia. Kiedyś były pewnie równie rzadkie. Zamieszkują niedostępne dla nas środowisko. Równie dobrze mogłyby żyć w kosmosie. Dopiero od niedawna mamy możliwość penetracji tego środowiska. Skoro dziś ich nie spotykamy, mimo nowoczesnej techniki i bez porównania większego natężenia żeglugi to skąd pomysł, że spotykaliśmy kiedyś? Na koniec – nawet jeżeli ktoś kiedyś zobaczył tę kałamarnicę, żywą lub martwą, to były to tak rzadkie przypadki, że nie mogłyby rozwinąć się w legendy.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                4. Wierzysz w naukę, ale podważasz dowody na antropogeniczne globalne ocieplenie? Ciekawe …

                  Z jaszczurki do smoka jednak dłuższa droga niż od 18m kałamarnicy do krakena. Wyobraźnia ludzka nie zna granic, ale tutaj są jednak dość wyraźne przesłanki że te opowieści mogą mieć w sobie ziarno prawdy. Są mocno ubarwione folklorem, ale samo sedno się zgadza.
                  Co do zachowań to wiemy że młode żyją przy powierzchni, a dorosłe w głębinach (ale też nie na tysiącach metrów). Czy dorosłe same się wynurzają co jakiś czas? Nie wiemy czy tak czy nie.
                  A co do naukowców, to samych misji naukowych jest niewiele, a rybaków zawsze było sporo. Więc samą liczbą rybacy zawsze mieli większą szanse spotkać kałamarnice.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                5. „Z jaszczurki do smoka jednak dłuższa droga niż od 18m kałamarnicy do krakena.”

                  Znacznie bliższa, jeżeli wziąć pod uwagę, że jaszczurki widujemy od zawsze i na co dzień, a 18m kałamarnicy nie widziało ludzkie oko prawie do końca XX w. Odkryto teraz te kałamarnice, to wszyscy od razu huzia, że tak, to na pewno stąd te krakeny, mity się potwierdzają, sratadrata czarna łata. :/ Weźcie to na logikę, a nie z punktu widzenia amerykańskiego programu paradokumentalnego, gdzie argumenty prezentuje się pod tezę.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                6. Kompletnie nie rozumiesz o co chodzi, albo wychwytujesz pojedyncze fragmenty wypowiedzi, bez odniesienia się do całości.
                  Ja piszę o możliwej, powtórzę MOŻLIWEJ inspiracji, a Ty całkowicie wykluczasz jakąkolwiek możliwość istnienia ziarna prawdy. Ale nie będę się więcej powtarzać.
                  A wspomnianego typu programów nie oglądam.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                7. „Ja piszę o możliwej, powtórzę MOŻLIWEJ inspiracji, a Ty całkowicie wykluczasz jakąkolwiek możliwość istnienia ziarna prawdy.”

                  Owszem. Jednak obaj mamy prawo do swojego zdania. Tego absolutnie nie neguję. 🙂

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                8. @EJM
                  „Wierzysz w naukę, ale podważasz dowody na antropogeniczne globalne ocieplenie? Ciekawe …”

                  Naukowe jest tylko tyle, że człowiek odpowiada za kilka procent światowej emisji dwutlenku węgla. Bo to się da zmierzyć i zważyć. Reszta to spekulacje krzykaczy, zależne od politycznego światopoglądu i tego, kto krzykaczom płaci. Sekta świętej Grety jest przekonana, że te kilka procent to przysłowiowa kropla przepełniająca czarkę i zaraz wszyscy zginiemy, jeżeli nie wrócimy do jaskiń. Inni uważają, że te kilka procent gówno znaczy i bez nich byłoby to samo. Jedni i drudzy mają z nauką tyle wspólnego co taniec deszczu. Bliżej mi jednak do tych drugich, bo wahania poziomu dwutlenku węgla w atmosferze i zmiany klimatu to normalna rzecz od początku świata. Nigdy nie mieliśmy na to wpływu i nie będziemy mieli teraz. Ale to moja prywatna konkluzja. Nikt nie zaprzeczy jednak, że emisja Polski, a nawet całej EU, to ledwie kilka procent z kilku procent. I dopóki wszyscy nie wrócą do jaskiń to my też nie powinniśmy.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                9. Robert Snow
                  Nie przekonam cię do antropogenicznego globalnego ocieplenia. Masz prawo do własnego zdania, a ja mam prawo uważać je za głupotę i brak chęci zrozumienia tematu.
                  Co do emisjii UE, to radzę sprawdzić jeszcze raz statystyki. A jeszcze lepień niż czystą emisję, warto sprwdzić emisję na mieszkańca lub całkowity zasób wyemitowany przez ostatnie 200 lat. Wtedy Indie i Chiny pozostają daleko w tyle za UE i (szczególnie) za USA.
                  A jeśli uważasz że ważniejsza jest całkowita emisja niż per capita, to co powiesz na podział Polski na 100 krajów w unii. Wtedy całkowita emisja byłaby minimalna.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                10. Emisja w przeliczeniu na osobę jest porównywalna dla wszystkich krajów wysoko uprzemysłowionych. Za wyjątkiem Indii, w których jest zdecydowanie niższa, oraz USA, gdzie jest zauważalnie wyższa. Jednak na mieszkańca EU oraz Chin średnio przypada niemal taka sama wysokość emisji. Przy nieporównywalnej liczbie ludności.
                  Tego ostatniego nie zrozumiałem. Jaki podział na 100 krajów?

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                11. Dla jasności: https://data.worldbank.org/indicator/EN.ATM.CO2E.PC?most_recent_value_desc=true
                  Uważam że państwa z najwyższą emisją per capita powinny w pierwszej kolejności obniżać emisję. Przynajmniej to uważam za sprawiedliwe. Zasłanianie się całkowitą emisją Chin i Indii (szczególnie tych drugich) jest przeinaczeniem danych.
                  Ostatni akapit jest nieważny, jeśli uważasz że emisja per capita jest ok wskaźnikiem. Spotkałem się jednak z osobami, które odrzucały jego zasadność.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                12. To nie jest zasłanianie się. Jeżeli takie kraje, jak Chiny, Indie, USA i Rosja, nie wprowadzą ograniczeń, wszelkie ograniczenia u pozostałych to czysty nonsens. W dodatku szkodliwy, bo powodujący, że np. taka UE coraz bardziej będzie tracić na znaczeniu gospodarczym, a co za tym idzie także politycznym. A kraje bez znaczenia nie mogą niczego żądać ani narzucać krajom silnym.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                13. Zgodzę się że jeśli tylko państwa UE będą inwestować w OZE, a inne kraje tylko kopiować najbardziej efektywne rozwiązania, to doprowadzi to tylko do dalszego osłabienia UE.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
  4. Co do dzikich za Murem – moim zdaniem to albo są to potomkowie ludów północy, którym „za ciasno” było w dotychczasowych granicach, a strach przed Innymi wówczas już minął, albo to są potomkowie zbiegów, którzy nie mieli (albo nie widzieli) dla siebie innego miejsca, albo też potomkowie Nocnej Straży, a przynajmniej tej jej części, która nie widziała siebie w czerni. Nie wykluczam żadnej z trzech możliwości ani też innych. Oczywiście sami dezerterzy z nocnej straży to byłoby za mało, zwłaszcza przy braku kobiet, ale niewykluczone, że część ludzi wolała zostać z dziećmi lasu, pewnie wówczas bardzie widocznymi, a innymi podczas Długiej Nocy dostosowali się do warunków tam panujących (jaskiniowcy, Rogostopi). Możliwości dużo. Co do ostatniego pytania, to gdyby przyjąć, że przez Connigtona pojawi się zaraza w Westeros, to tak naprawdę będzie symbolicznym spełnieniem prośby Tyriona, który na procesie chciał, aby wszystkich, którzy się z niego naśmiewali i sądzili, dopadło szeroko rozumiane zło. Karzeł w ten sposób niechcący dopnie swego.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Moim zdaniem na północ od muru zostali zwyczajnie Ci, którzy nie chcieli „klękać”. Po Długiej Nocy warunki tam panujące chyba nie były tragiczne. Zresztą nawet we wspomnieniach Varamyra krainy za murem nie wyglądają, jakby panowała tam wieczna, straszna zima. Chociaż z drugiej strony może to być idealizowanie przeszłości, bo chwile w których o tym myślał były jednymi z jego ostatnich.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  5. Wątpię w tę wielką epidemię Szarej Łuszczycy w Westeros. Takie choroby nigdy nie szerzą się w formie epidemii. Zbyt niska zarażalność, długi rozwój choroby, łatwo zidentyfikować oraz izolować zarażonych. Nigdy nie było żadnej epidemii np. trądu, choć to niewątpliwie straszna choroba. Jednak Connington może stanowić duże niebezpieczeństwo dla najbliższych. Nie da się w pełni kontrolować wszystkich kontaktów, bo ktoś nieświadomy może go po prostu złapać za rękę. Byłyby jaja jakby zaraził Aegona. 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  6. Co do dzikich, to sądzę że po ustąpieniu Innych nie wszystkie ludy chciały się podporządkować drabinie feudalnej i po prostu migrowały tam gdzie nie sięgała władza pierwszych lordów. Stąd też ich ogromna niechęć do ,,klękaczy”.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  7. 1. Dlaczego na kartach książek tak mało widzimy maesterów dornijskiego pochodzenia? O ile pamięć mnie nie myli, jedyny Dornijczyk-maester jakiego znamy to arcymaester Brude, który dorastał w mieście cieni (jest jeszcze Alleras,ale on jest tylko nowicjuszem). Czy Cytadela (znajdująca się w końcu w Reach) może być w jakiś sposób uprzedzona?
    2. Jak wg. was potoczą się losy książkowej Margaery Tyrell? Czy odegra ona tak dużą rolę jak w serialu?
    3. Co sądzicie o teorii, że to nie Loras został tak dotkliwie poparzony podczas ataku na Smoczą Skałę? I czy może on jeszcze odegrać jakąś ważną rolę?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  8. PDM
    Czy uważacie że nazwa ,,Wojna 5 królów” się utrzyma, czy jednak po inwazji Aegona i potem Deanerys, jednak zacznie się mówić odpowiednio o 6 i 7 królach?
    W sensie jakby w ostatnich rozdziałach Martin snuł jakąś refleksje ustami bohaterów na temat wojny, to jakby ją nazywał?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  9. Pdm. Dlaczego Jaqen kazał Pate’owi ukraść klucz, skoro i tak miał zamiar go zabić i przejąć jego twarz. Jaqen ryzykował, że Pate zostanie przyłapany, bądź oskarżenia potem padną właśnie na Jaqena. Nie było by bezpieczniej dla Bravossa, aby zrobił to sam, zamiast ryzykować i wchodzić na niepewny grunt? Trochę to niespójne.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. „Nie było by bezpieczniej dla Bravossa”

      Czy on się czasem nie przedstawiał Aryi, że pochodzi z Lorath?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  10. No rzeczywiście takie pytania mogą padać. Już w uczcie dla wron Martin zauważa, że Renly umarł zanim Balon się koronował, więc to nigdy nie była wojna 5 królów.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  11. PDM – Błazen Stannisa, Plama, opowiada o dziwnych rzeczach (wizjach?) które dzieją się w „podmorskiej krainie”. W serialu pominięto postać Plamy, ale w odcinku bodajże 2 sezonu 6 Trójoka Wrona użył określenia „podmorska kraina” dla świata wizji, w którym przebywał z Branem. O ile dobrze pamiętam, w książce nigdy czegoś takiego nie powiedział. Czy myślicie, że to przypadek, albo taki „easter egg” w serialu, nawiązujący do książkowego Plamy? A może GRRM zdradził twórcom serialu coś więcej na temat Plamy i jego wizji, np. że są one tej samej natury, co zielonowidzenie? A może sam Bloodraven zsyła mu te wizje?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  12. PDM

    Daelu, piszesz wyżej, że wg Ciebie wskrzeszenie Jona nie nastąpi zbyt szybko, a Litllefinger tego nie dożyje. Jak długo zatem będzie wg Ciebie trwało zanim wskrzeszą Jona i w jakich okolicznościach się to stanie? I na czym opierasz założenie, że jednak ta rezurekcja trochę potrwa?
    Ja zakładałem, że raczej wskrzeszenie Jona nastąpi dość szybko, pewnie jakoś w ciągu kilku dni, bo ciało jednak się rozkłada (choć na mroźnej Północy ten efekt może być dużo słabszy), do tego im dłużej Jon będzie martwy tym mniej może pamiętać po ożywieniu, no i jest jeszcze kwestia sprzyjających okoliczności do wskrzeszenia Jona – w chwili jego zgonu na Murze znajduje się Melisandre z Shireen więc czerwona kapłanka może poświęcić „królewską” córkę (być może za zgodą Selyse) by ratować tego, którego widziała w płomieniach. Czyli Jona… Wszystko tu wydaje się do siebie dobrze pasować.
    Ale chętnie poznam Twoją opinię na ten temat.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button