Książki

Dayne’owie i Dúnedainowie

W tekście „Minas Tirith i Stare Miasto”, który ukazał się w lutym ubiegłego roku, przedstawiłem „tolkienowską przesłankę” na poparcie teorii, zgodnie z którą siedziba rodu Hightowerów mogła zostać wzniesiona przez przybyszów z Wielkiego Cesarstwa Świtu, czyli cywilizacji, która rozwinęła się na dalekim wschodzie Essos przed Długą Nocą. Nadszedł czas, by w tym samym kontekście przyjrzeć się innemu miejscu w Westeros – Starfall, a w zasadzie jego mieszkańcom, członkom rodu Dayne’ów.

Zagadka Dayne’ów

Choć Dayne’owie mają typowe dla Valyrian oczy w odcieniach fioletu i występują u nich także charakterystyczne dla potomków tego ludu srebrne włosy, George R.R. Martin zaprzeczył, jakoby sami wywodzili się z Włości. Nie oznacza to jednak, że podobieństwo do Valyrian jest tutaj zupełnie przypadkowe – natychmiast nasuwa się odpowiedź, że Dayne’owie i Valyrianie dzielą wspólnego przodka. Kiedy mogła żyć taka grupa ludzi? Gerold Dayne, zwany Ciemną Gwiazdą, wspomina, że jego ród „liczy sobie dziesięć tysięcy lat”, a jego historia „sięga zarania dziejów” (w oryginale padają słowa the dawn of days – dosłownie „świt dni”), podczas gdy maester Yandel zalicza Dayne’ów do najbardziej starożytnych rodów w Siedmiu Królestwach. Wspólnego przodka Dayne’ów i Valyrian należy zatem szukać w zamierzchłych czasach, najprawdopodobniej jeszcze przed Długą Nocą. Wskazuje na to również fakt, że Yandel umieszcza opowieść o powstaniu rodu we fragmencie poświęconym królestwom Pierwszych Ludzi. Dayne’owie musieli zatem być w Westeros już przed ich wędrówką na wschód przez Ramię Dorne, lub zjawić się tam mniej więcej w tym okresie, skoro uznano, że oni także należą do tej grupy. Prawdopodobnie uważa się ich za Pierwszych Ludzi z tego powodu, że według maesterów wcześniej kontynent zamieszkiwały tylko dzieci lasu i olbrzymy.

Wielu fanów sugerowało, że zagadkowym protoplastą Valyrian i Dayne’ów byli ludzie z Wielkiego Cesarstwa Świtu. Autor „Mitycznej Astronomii” identyfikuje z nimi „lud tak starożytny, że aż nienazwany”, który według wzmiankowanych przez Yandela legend z Asshai miał oswoić smoki jako pierwszy, a następnie sprowadzić je do Valyrii i przekazać związaną z nimi wiedzę przodkom Valyrian. Inną poszlaką są podobieństwa pomiędzy rodowym orężem Dayne’ów, Świtem, a mieczami z valyriańskiej stali. Równie istotne są tutaj różnice (przede wszystkim w zabarwieniu), które pokazują, że choć właściwości ostrza są podobne, Świt nie został wykonany przy pomocy dokładnie takiej samej techniki jak ta używana przez Valyrian – możliwe, że jego metal to wcześniejsza wersja valyriańskiej stali, albo że doszło do rozgałęzienia pierwotnej metody wynalezionej w Wielkim Cesarstwie.

Thomas Cole (1801 – 1848), „Fontanna Vaucluse” (Wikimedia Commons).

W tym miejscu chciałbym się skupić na argumentach związanych z legendarium J.R.R. Tolkiena. Opowieść o Wielkim Cesarstwie zawiera elementy, która mogły zostać zaczerpnięte z dziejów Númenoru, czyli potężnego wyspiarskiego królestwa, które rozkwitło w Drugiej Erze. Właśnie w Drugiej Erze będzie osadzona akcja powstającego obecnie serialu Amazona, więc w dalszej części tego tekstu mogą pojawić się informacje, które okażą się spoilerami.

Przyjrzyjmy się zatem paralelom pomiędzy tymi dwoma cywilizacjami, które dotyczą przede wszystkim ich upadku. Wielkie Cesarstwo Świtu przez wieki „cieszyło się pokojem i dobrobytem”, a jego władcy byli niezwykle długowieczni – pierwszy cesarz miał panować przez dziesięć tysiącleci, zaś jego następca przez dziesięć wieków. Jednak wraz z upływem czasu szczęście mieszkańców cesarstwa coraz częściej mąciły zewnętrzne najazdy i wewnętrzne waśnie, szerzyły się występki, a kolejni monarchowie żyli coraz krócej. Następczynią przedostatniego władcy, zwanego Opalowym Cesarzem, miała zostać córka – Ametystowa Cesarzowa. Tak się jednak nie stało. Młodszy brat podniósł przeciwko siostrze bunt, obalił ją i sam zasiadł na tronie jako Krwawnikowy Cesarz. Nowy władca szybko okazał się okrutnym tyranem. Cesarz miał parać się mrocznymi sztukami, w tym nekromancją, oraz porzucić kult dawnych bogów, by czcić tajemniczy czarny kamień, który ponoć spadł z nieba. Według mieszkańców Yi Ti to właśnie okropieństwa popełniane przez uzurpatora doprowadziły do katastrofy –Wielkie Cesarstwo upadło i rozpoczęła się Długa Noc.

Thomas Cole (1801 – 1848), „Dzieje Imperium – Spełnienie” (Wikimedia Commons).
Númenor

Númenor był znajdującą się na zachód od brzegów Śródziemia wyspą, którą Valarowie podarowali Edainom, czyli ludziom, którzy w czasie wojen z pierwszym Mrocznym Władcą, Morgothem, opowiedzieli się po stronie elfów i pozostali im wierni. Edainowie zostali również pobłogosławieni długowiecznością – na ogół żyli oni przynajmniej trzy razy dłużej niż inni ludzie, zaś monarchowie, wywodzący się od Elrosa (bliźniaczego brata Elronda), jeszcze dłużej. Początkowo mieszkańcy wyspy cieszyli się dobrobytem i przyjaźnie odnosili się do elfów, jednak z czasem zaczęli im zazdrościć nieśmiertelności i szemrać przeciwko Valarom, którzy nałożyli na Edainów – teraz zwanych Dúnedainami, Ludźmi Zachodu – zakaz żeglowania ku Nieśmiertelnym Krainom na Najdalszym Zachodzie, gdzie mieszkali sami Valarowie, a także Majarowie i część elfów. Valarowie uznali, że skoro przebywanie w ich krainie i tak nie da śmiertelnikom nieśmiertelności, odwiedziny w tym miejscu jedynie napełniłyby Númenorejczyków goryczą i wzmogły ich zazdrość. Przez wieki kolejni mieszkańcy wyspy przestrzegali tego polecenia, a ich okręty kierowały się na wschód, gdzie w Śródziemiu powstawały númenorejskie przystanie i osady. Na początku Númenorejczycy byli postrzegani przez miejscowych jako nauczyciele i dobroczyńcy, jednak z czasem stali się oni tyranami, którzy ściągali wysoki trybut i podporządkowywali sobie inne ludy. Późniejsi monarchowie wyspy nie odnosili się przyjaźnie do elfów i nie zgadzali się z decyzją Valarów. Choć królestwo Númenorejczyków było potężne jak nigdy wcześniej, jego mieszkańcy nie byli w stanie cieszyć się powszechnym dobrobytem. Coraz częściej myśleli o śmierci i rósł w nich lęk przed nią. Rosła również zazdrość wobec nieśmiertelnych. Powstały dwa stronnictwa – Ludzi Króla, które popierało działania władców, oraz Wiernych (zwanych również Elendili, Przyjaciółmi Elfów), którzy pragnęli pozostać lojalni wobec Valarów. Pierwsza frakcja osiągnęła dominację, a Przyjaciół Elfów traktowano nieufnie. Przedostatni król Númenoru, Tar-Palantir, którego matka pochodziła z rodu związanego ze stronnictwem Wiernych, usiłował odwrócić te zmiany, jednak jego wysiłki nie na wiele się zdały, gdyż sprzeciwiali mu się Ludzie Króla, na których czele stanął jego własny brat, Gimilkhâd.

Uproszczone drzewo rodowe dynastii Elrosa.

Dziedziczką Tar-Palantira była córka, która panowałaby jako Tar-Miríel, jednak po śmierci monarchy tron zagarnął syn Gimilkhâda, Pharazôn (imię to znaczy „Złoty”), który dla umocnienia władzy zmusił kuzynkę do małżeństwa. Już jako król Ar-Pharazôn postanowił wyprawić się do Śródziemia przeciwko rosnącemu w siłę Sauronowi. Monarcha zszedł na ląd w Umbarze wraz z licznym zastępem i pomaszerował przeciwko Mrocznemu Władcy. Potęga Númenoru miała być tak wielka, że przeciwnicy rzucili się do ucieczki. Wtedy Sauron stanął przed Ar-Pharazônem i poddał się. Król postanowił zabrać go na wyspę jako jeńca. Jak się okazało, dał się oszukać, gdyż tego właśnie pragnął Sauron. Mroczny Władca szybko stał się głównym doradcą monarchy. Prześladowania Przyjaciół Elfów się wzmogły, podobnie jak wrogość wobec Valarów i elfów. Ar-Pharazôn i większość mieszkańców wyspy wyrzekli się Ilúvatara i zaczęli czcić Morgotha. Za namową Saurona w królewskiej stolicy w Armenelos wzniesiona została ogromna świątynia, w której składano ofiary, także z ludzi. Starzejący się Ar-Pharazôn chętnie słuchał nauk Saurona, który przekonywał, że jeśli tylko Númenorejczycy ruszą na wojnę przeciwko Valarom i zajmą Valinor, posiądą upragnioną nieśmiertelność. Zaczęły się wielkie zbrojenia i zbudowano największą flotę, jaka pływała po morzach Ardy. Gdy przygotowania zostały ukończone, Ar-Pharazôn złamał ciążący na Númenorejczykach zakaz i pożeglował na Najdalszy Zachód, by wywalczyć sobie wieczne życie. Valarowie zwrócili się o pomoc do Ilúvatara. Dno morza się rozstąpiło i Númenor runął w otchłań, zatonęła również flota Ar-Pharazôna. Sam król i jego wojownicy, który zdążyli zejść na ląd, mieli zginąć, gdy runęły na nich gór. Według legendy trafili do czeluści głęboko pod powierzchnią ziemi, gdzie w Jaskini Zapomnianych oczekują końca świata i Ostatniej Bitwy.

Númenor został unicestwiony, jednak nie wszyscy Númenorejczycy ponieśli śmierć. Niektórzy przebywali wówczas w portach i koloniach w Śródziemiu, takich jak Umbar. Także wielu członków stronnictwa Wiernych opuściło wcześniej wyspę, gdzie prześladowali ich Ludzie Króla i osiadło w pobliżu siedzib elfów. Nieliczni Przyjaciele Elfów, którzy pozostali na wyspie, zdołali uciec z kataklizmu na dziewięciu okrętach – na ich czele stał Elendil, syn Amandila z rodu książąt Andúnië, który był gałęzią królewskiej dynastii Elrosa. Elendil oraz jego synowie, Isildur i Anárion, dopłynęli do Śródziemia, gdzie skupili wokół siebie Wiernych i założyli dwa Królestwa Dúnedainów na Wygnaniu – Arnor na północy i Gondor na południu.

Christen Købke (1810 – 1848), „Forum w Pompejach z Wezuwiuszem w tle” (Wikimedia Commons).
Podobieństwa

W tej opowieści widzimy kilka podobieństw do dziejów Wielkiego Cesarstwa. W obu przypadkach ostatnim władcą potężnej cywilizacji jest uzurpator, który swoimi czynami doprowadza do katastrofy. Prawowitą następczynią tronu jest krewna uzurpatora (u Tolkiena kuzynka, u Martina siostra). Krwawnikowy Cesarz porzuca kult bogów swoich przodków, zaś Ar-Pharazôn wyrzeka się Ilúvatara (Jedynego Boga) i Valarów (nazywanych przez ludzi bogami), by czcić Morgotha. Jednym z występków Krwawnikowego Cesarza była nekromancja, i choć sam Ar-Pharazôn jej nie praktykował, Nekromantą był później nazywany jego doradca Sauron. Jak opisałem w artykule „Minas Tirith i Stare Miasto”, westeroska Wysoka Wieża, którą być może wznieśli ludzie z Wielkiego Cesarstwa Świtu, wykazuje pewne podobieństwa do budowli będących dziełem Dúnedainów (Orthanku i Minas Tirith), zaś Cytadela może być nawiązaniem do dawnej stolicy Gondoru, Osgiliath – czyli Cytadeli Zastępu Gwiazd. Warto również wspomnieć, że przedostatni król Númenoru, Tar-Palantir, a także jego córka Tar-Miríel, noszą imiona nawiązujące do kamieni – palantíri to kamienie widzące, zaś „Miríel” w języku quenejskim znaczy „Córka klejnotów” – podczas gdy Opalowy Cesarz i Ametystowa Cesarzowa noszą imiona będące nazwami kamieni szlachetnych.

Jeśli Krwawnikowy Cesarz rzeczywiście jest postacią archetypalną – stanowi wzór, w który wpisują się inne postaci, to być może widzimy kolejne odniesienie do Ar-Pharazôna. W „Pieśni Lodu i Ognia” nowym Krwawnikowym Cesarzem może być Euron Greyjoy, który – jak się wydaje – również dąży do własnej apoteozy i pragnie nieśmiertelności. W tym przypadku Ametystowej Cesarzowej może odpowiadać Asha Greyjoy, córka i dziedziczka Balona. Do archetypu Krwawnikowego Cesarza może także nawiązywać Aegon II, który zajął tron, który według jego ojca, króla Viserysa I, miał przypaść jego starszej siostrze, Rhaenyrze. Co ciekawe, mężem Rhaenyry był Daemon Targaryen, który przez pewien czas tytułował się Królem Stopni i Wąskiego Morza, a swoją stolicę miał na wyspie… Krwawy Kamień (ang. Bloodstone, jak w Bloodstone Emperor, czyli „Krwawnikowy Cesarz”). Tenże Daemon miał podarować Rhaenyrze tiarę, która należała do Cesarzowej Leng.

Czy to tylko zbieg okoliczności, że imię „Euron” to walijskie imię pochodzące od łacińskiego aurum („złoto”), zaś smokiem Aegona II był Sunfyre Złoty? A może są to odniesienia do Ar-Pharazôna Złotego? Być może Martinowski Krwawnikowy Cesarz łączy cechy ostatniego władcy Númenoru i Saurona – w takim wypadku mógłby je łączyć także Euron, na którego chorągwiach już widzimy czerwone oko pod żelazną koroną – oba te znaki w dziełach Tolkiena są związane z Sauronem. Dodam jeszcze, że to właśnie na Żelaznych Wyspach działała postać nosząca imię Sauron – noszący przydomek Słony Język kapłan Utopionego. Należy tu również wspomnieć o smoczym lordzie Aurionie, który po zagładzie Valyrii ogłosił się jej cesarzem, a także o Aurane Watersie, którego Cersei Lannister mianowała wielkim admirałem (czy to aluzja do niezliczonej armady númenorejskiej?).

Thomas Cole (1801 – 1848), „Dzieje Imperium – Spustoszenie” (Wikimedia Commons).

Ród Dayne’ów może być kolejnym ogniwem łączącym Wielkie Cesarstwo Świtu z Númenorem. Najwyższym Królem Dúnedainów z Arnoru i Gondoru był Elendil, władający Narsilem – mieczem, który świecił blaskiem słońca i księżyca. Czy nawiązaniem do tego ostrza jest Świt? Na dodatek Dayne’owie, dokładnie tak jak Dúnedainowie, są najwyraźniej związani z symboliką Gwiazdy Wieczornej i Porannej, czyli planety Wenus – władający Świtem rycerze z rodu Dayne’ów są nazywani Mieczami Poranka, jednak słyszymy także o zesłanym przez Nymerię na Mur ser Voriane Dayne, Mieczu Wieczoru. (Już wkrótce na FSGK powinien pojawić się cykl poświęcony postaci Eärendila i związanej z nim symbolice, omówiony zostanie tam również Narsil – przekuty później w Andúrila, miecz Aragorna). Interesująca jest również wspomniana przez Yandela legenda o założeniu Starfall. Pierwsi Dayne’owie mieli dotrzeć na miejsce, gdzie wzniesiono zamek – wyspę u ujścia rzeki Torrentine – podążając za gwiazdą. Właśnie gwiazda – Gwiazda Eärendila, czyli Wenus – wyznaczała drogę przodkom Dúnedainów, Edainom, gdy płynęli ze Śródziemia na Númenor.

W eseju „Dayne, Dayne, What’s in a Name” JoeMagician zaproponował, że samo nazwisko „Dayne” to odniesienie do Dúnedainów – trzeba jednak pamiętać, że wymowa tych dwóch wyrazów się różni. W Dúnedain słyszymy dyftong [aɪ], podczas gdy Dayne zawiera dyftong [eɪ]. Nazwisko Dayne prawdopodobnie pochodzi po prostu od wyrazu day („dzień”), jednak nie można wykluczyć, że George R.R. Martin zwrócił uwagę na pewne podobieństwo do nazwy Tolkienowskich Edainów.

Biorąc pod uwagę wymienione paralele, skłaniam się ku wnioskowi, że Wielkie Cesarstwo Świtu zostało zainspirowane Númenorem, zaś Dayne’owie (i być może Hightowerowie), którzy prawdopodobnie wywodzą się z tej starożytnej cywilizacji, odpowiadają tym Dúnedainom, którzy zdołali uciec do Śródziemia, gdzie dali początek Królestwom na Wygnaniu.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Related Articles

Komentarzy: 13

  1. Wydaję mi się, że do ametystowej cesarzowej pasuje również Daenerys Targaryen, dlatego Euron pragnie się z nią ożenić.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Postać Daenerys rzeczywiście zdaje się wpisywać w ten archetyp. A kolejnym Krwawnikowym Cesarzem może być Młody Gryf, który zapewne odegra również rolę Aegona II w nowym Tańcu Smoków. Co ciekawe, po jego stronie stoi Złota Kompania…

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Euron opisuje oczy Deanerys jako ametystowe, kiedy wysyła Victariona do zatoki niewolniczej. Zawsze miałem wrażenie, że Wronie Oko zostanie nowym Azorem Ahai. Zakładając, że Krwawnikowy Cesarz i AA to ta sama osoba, Euron stałby się Surtrem, zwieńczeniem martinowskiego ragnaroku. Byłoby to całkiem zabawne, biorąc pod uwagę, że większość czytelników wyobraża sobie AA jako herosa, mającego pomóc wygrać wojnę z innymi i będącym którymś z bohaterów jak Jon, Jaime, Ogar, Deanerys, itd.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Azor Ahai ma zakończyć Długą Noc. Nikt nie mówił, że to będzie dobre zakończenie 😉

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  2. Mam wrażenie, że patrząc na stopień skomplikowania wielu z prezentowanych teorii to G.R.R. Martin nic innego chyba nic innego w życiu by nie robił tylko szukał bardzo zawiłych inspiracji dla swoich dzieł literackich.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  3. Kiedy czytałam ostatnie „what if” zaciekawił mnie temat Saurona, który dąży do porządku i kontroli. Niestety mam wrażenie, że we Władcy tego nie czuć (a w filmie to już w ogóle), jest po prostu WIELKIE ZUOOOOO bez bliżej sprecyzowanych motywacji (poza BYCIEM ZUEEEEM oczywiście).

    Ale przechodząc do pytania: załóżmy, że Sauron wygrywa, pozbywa się wszelkiej realnej konkurencji (Saruman, Gandalf, Aragorn, elfy etc) i ludzie chcąc nie chcąc mu się podporządkowują. Co w tym momencie Sauron robi z orkami? Były świetnym narzędziem podboju, ale do wizji poukładanego, idealnego świata już nie pasują. Pozbyłby się ich? Jak najszybciej zacząłby się otaczać ludźmi chętnymi wypełniać jego polecenia? Czy jednak zostawiłby ich jako nadzorców nowego świata?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Bardzo ciekawe pytanie!
      Może społeczeństwo oparte na brutalnej sile ? Silniejsi wykorzystujący słabszych, w sposób uporządkowany i kontrolowany ?
      Myśle ze takim tworem łatwiej zarządzać niż żyjącymi w dobrobycie jednostkami, Ponadto porządek i kontrola wcale nie musza oznaczać utopi:)

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Stanowczo to nie byłaby utopia tylko tyrania, ale nadal orki bardzo odlegle mi się kojarzą z jakimkolwiek uporządkowaniem. To banda chaosu zalewająca świat falą. Już dużo bardziej Uruk hai są uporządkowani, ale służyli Sarumanowi, chociaż pewnie bez wahania by go zdradzili na rzecz Saurona w obliczu nieuchronnej klęski.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  4. Orkowie kierują się prostymi instynktami, nie sa skomplikowani, przemawia do nich argument sily. Mysle ze łatwiej zarządzać nimi niż powiedzmy wielowymiarowymi ludźmi.

    Kiedys „rozmawialem” z kolesiem ktory sluzyl jako podoficer albo oficer w afryce, albo twierdzil ze sluzyl, nie weryfikowalem go. To byl znajomy wujka mojej babci, ktory to aktualnie ma prawie 100 lat i zna chyba wszystkich kombatantow. Ale do rzeczy rozmawialem dalem w cudzyslowiu bo to polegalo na tym ze jako dzieciak spytalem tego kolesia czy tez ma medale jak wujek babci no i on mi i reszcie dzieciakow opowiedzial to i owo.

    Podobno murzyni gdy dowodzi nimi bialy czlowiek, wykonuja kazdy rozkaz, sluchaja sie jak Pana. w mysl zasady „BIALY WIE LEPIEJ”. Dopoki jest bialy i kaze im biec i walczyc to biegna, jak nie ma bialego dowodcy (zginie) to momentalnie uciekaja. Z kolei biali czesciej miewaja watpliwosci, przez co na polu bitwy sa z reguly mniej przydatni.
    Mowil jeszcze ze inni murzyni oczekuja surowosci, jesli zlapia jakiegos co noca kradnie albo spi na warcie to raz dwa doniosa i niemalze oczekuja ze takiego porzadnie wybatozysz. Nie odbieraja okrucienstwa jako barbarzynstwa ale jako pokaz sily. Z kolei biali to raczej wiesz zaczynaja usprawiedliwiac tego co ukradl, albo go kryc albo nie godza sie na baty, a jak juz maja miejsce to nie pochwalaja tego. Mowil ze jak jestes zbyt surowy dla białych to na polu walki mogą Ci strzelić w plecy, z kolei murzyni jeśli nie jesteś surowy to w pewnym momencie prędzej czy później pojawi się murzyn który stwierdzi ze lepiej się nadaje na dowódcę:)

    Jesli chodzi o stosunek do wladzy to JEŚLI orkowie maja podobny do tego znanego mi z opowieści byliby znacznie lepsi jako potencjalni obywateli niż ludzie.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Coś w tym jest. Podobnie te prawidłowości opisywał Rafał Gan-Ganowicz, który służył jako najemnik w Afryce.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Chodzi Ci o jego książkę „Kondotierzy” ? Dzięki Tobie właśnie znalazłem PDF i przeczytam, pewnie przed końcem tygodnia. Uwielbiam książki napisane na podstawie barwnego życia nieprzeciętnych jednostek. A temat realiow wojennych jest dla mnie szczególnie ciekawy. Także dzięki ziomek.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Dokładnie, „Kondotierzy”. Świetna książka. Spoko, cieszę się, że Cię zainteresowałem. 🙂

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button