Z dużym opóźnieniem, spowodowanym wirusowym zapaleniem całego świata, 4 Faza Marvel Cinematic Universe (MCU) wreszcie ruszyła. 2020 rok był pierwszym od 12 lat, kiedy nie dane nam było zobaczyć żadnej nowej produkcji spod znaku Domu Pomysłów. Na pewno czujecie się opuszczeni i zdołowani takim stanem rzeczy, a każdej nowej informacji o swoich ulubionych trykociarzach wypatrujecie niczym kania dżdżu. Na pewno też przy pierwszej nadarzającej się okazji, za pomocą VPN zarejestrowaliście się na Disney+, żeby obejrzeć serial, który nie tylko zwiastuje i otwiera czwarty rozdział marvelowskiej sagi, ale też jest pierwszym stworzonym z myślą o małym ekranie. Zgodnie z zapowiedziami twórców odcinek czwarty okazał się pewnym przełomem, dzięki któremu wyszliśmy nieco poza ramy tajemniczego serialu kreowanego (prawdopodobnie) przez Wandę Maximoff. Z jednej strony zaczęliśmy poznawać odpowiedzi na pytania, które zrodziły trzy pilotażowe epizody, z drugiej nadal nie wiemy w zasadzie nic pewnego. Czego zatem możemy się spodziewać dalej? O co w ogóle chodzi w WandaVision, kto jest kim i jak wydarzenia z tej produkcji wiążą się z resztą uniwersum? Postaram się rozjaśnić nieco sytuację, na tyle, na ile udało mi się rozszyfrować pewne wskazówki i tropy, a także pospekuluję na temat potencjalnych zakończeń tej historii. Dziś zajmiemy się postaciami dramatu i ich powiązaniami z komiksowymi oryginałami. Ten tekst będzie zawierał poważne spoilery dotyczące innych filmów Marvela, pierwszych odcinków serialu, a (mam nadzieję) także tych jeszcze niewyemitowanych, więc jeśli nie chcecie sobie psuć niespodzianki, zalecam ostrożność. Nie jest to też recenzja, tę postaram się przygotować już po zakończeniu emisji.
Wydarzenia WandaVision dzieją się po zakończeniu Avengers: Endgame. Thanos został pokonany, ale wcześniej zdążył wyrwać Kamień Umysłu z czoła Visiona, zabijając go na śmierć. Tymczasem serial zaczyna się sielankowymi obrazkami przybywającej do małego miasteczka świeżo poślubionej pary: Wandy i Visiona właśnie. Wszystko w czerni i bieli, w formacie 4:3 i stylistyce nie tyle nawiązującej, co kopiującej seriale I Love Lucy, Dick van Dyke Show oraz Bewitched. Z pozoru banalna zabawa w odtwarzanie starych komedii skrywa jednak wiele tajemnic.
Zacznijmy od tego, kto jest kim. Wandę Maximoff poznaliśmy w filmie Zimowy żołnierz. Wraz z bliźniaczym bratem Pietro wywodzi się z fikcyjnej Sokovii, gdzie nabyła nadprzyrodzone moce w wyniku eksperymentów niejakiego Barona Struckera. Ten działając w ramach organizacji przestępczej Hydra, używał kamienia umysłu (jednego z kamieni nieskończoności, które zbierał Thanos, a wcześniej Loki trzymał w swoim berle) do uaktywniania nadludzkich zdolności swoich ofiar. Wanda potrafi używać telepatii i telekinezy oraz manipulować rzeczywistością. Z czasem nawiązuje dziwaczny romans z Visionem – androidem stworzonym przez Ultrona, ożywionym dzięki mocy tego samego kamienia umysłu, do którego Tony Stark i Bruce Banner wgrali sztuczną inteligencję JARVISa (“pomocnika” Starka). Dokładniej rzecz biorąc bohater nosi wspomniany klejnot przyczepiony do czoła, co czyni go jedną z najpotężniejszych postaci na Ziemi. W czasie wojny z Thanosem Vision został zgładzony przez tytana na oczach Wandy. Ponieważ nie został unicestwiony przez pstryknięcie rękawicą nieskończoności, lecz zginął wcześniej, nie został przywrócony do życia dzięki poświęceniu Tony’ego Starka. Mimo to w serialu widzimy parę w dziwnych okolicznościach, ponad pół wieku przed opisywanymi powyżej wydarzeniami. Jak to możliwe? Wszystko wskazuje na to, że Wanda stworzyła bańkę alternatywnej rzeczywistości, gdzie żyje sobie szczęśliwie ze swoim ukochanym. Ale to oczywiście dopiero początek większej całości, a Vision zaczyna dostrzegać dziwne sygnały, które psują niego ten idylliczny obraz.
Trzecią ważną postacią, chociaż mogło to niektórym umknąć, jest Agnes – wścibska sąsiadka naszej pary nowożeńców. Na pierwszy rzut oka to typowa drugoplanowa bohaterka sitcomu. Taka, co to wściubia nos w nie swoje sprawy, jest zawsze bliska odkrycia jakiejś skrywanej tajemnicy i wspomina swojego wiecznie nieobecnego męża (Ralpha). W rzeczywistości Agnes jest jakąś wersją Agathy Harkness, niezwykle potężnej i wiekowej czarownicy, która w komiksach była mentorką Wandy i pomogła jej w okiełznaniu mistycznych mocy. W przeszłości przeżyła procesy w Salem, nauczyła Wandę manipulować rzeczywistością na poziomie kwantowym oraz… przyczyniła się do jej zapłodnienia (nie pytajcie jak) oraz urodzenia bliźniaków.
Skąd wiadomo, że Agness to Agatha? Wskazuje na to kilka poszlak. Począwszy od imienia: Agatha Harkness, przez broszę z wizerunkiem trzech wiedźm, którą nosi, datę jej rzekomego ślubu, która zbiega się z pierwszym procesem o czary w Salem, po halloweenowy kostium czarownicy z trailera. Jakby tego było mało, Agness pożycza Wandzie królika o wdzięcznym imieniu Senor Scratchy, na potrzeby magicznego show. Wiecie, jak nazywa się syn Agathy Harkness? Nicholas Scratch… Zauważyliście ponadto, że Agness od samego początku zdaje się sugerować Wandzie, że już czas na urodzenie dziecka? Najpierw doradza jej, jak uwieść męża w trakcie rocznicowej randki, później na zebraniu słyszymy powtarzane chórem, że wszystko to jest “for the children”. Czemu domniemana wiedźma może chcieć, by rodzina Wandy i Visiona się powiększyła? Tu na scenę wkracza wielki nieobecny tego serialu – Ralph. W amerykańskich sitcomach często pojawiały się postacie, o których wspominano, ale nikt ich nigdy nie widział. Mąż Agness może być jedynie mrugnięciem okiem w kierunku tych starych produkcji, ale są poszlaki wskazujące na to, że Ralph to tak naprawdę Mephisto, czyli marvelowska wersja szatana. W drugim odcinku na słowa “diabeł tkwi w szczegółach” Agness odpowiada, że nie tylko tam. W odcinku trzecim zaś wspomina, że Ralph najlepiej wygląda w czerni. W komiksach dzieci Wandy okazały się powiązane z duszą Mephisto, jest więc całkiem możliwe, że to on stoi tak naprawdę za wszystkimi wydarzeniami, zwłaszcza że prawdziwa nazwa miasteczka to nie Westview, a Eastview, jak dowiadujemy się z 4 odcinka. Wschód zaś to domena szatana. Niewykluczone nawet, że już go widzieliśmy na ekranie… We wspomnianym już drugim odcinku Agness mówi, że Dottie (despotyczna blondynka organizująca imprezę) “jest kluczem do wszystkiego w tym mieście”. Na tablicy w siedzibie S.W.O.R.D. w 4 odcinku pojawiają się tożsamości niektórych bohaterów WandaVision, ale brakuje tam właśnie Agness i Dottie. Prawdopodobieństwo pojawienia się Mephisto w takiej czy innej formie jest tym większe, że to komiksowy wróg Doktora Strange’a, a jak wiadomo WandaVision ma być wstępem do drugiej części przygód tego bohatera. Nie zaskoczę was też pewnie informacją, że wspomniany już Nicholas Scratch to wspólnik pana rogatego, a czasami po prostu używany przez niego alias. To wszystko oczywiście czyste spekulacje, bo MCU rządzi się swoimi prawami i niejednokrotnie już kompletnie odmieniało losy postaci i wydarzenia znane z komiksów. Nie sądzę, żeby tym razem było inaczej i na pewno czeka nas wiele niespodzianek, ale jest pewne, że Agness jest w jakiś sposób inspirowana Agathą i że odegra w serialu kluczową rolę. Nie zdziwię się też, jeśli okaże się, że Wanda dobiła targu z diabłem, oddając część siebie za możliwość wskrzeszenia Visiona.
To jednak nie wszystkie postacie dramatu. Mamy jeszcze Geraldine, czyli Monicę Rambeau. Pamiętacie koleżankę Carol Danvers z filmu Captain Marvel – Marię? Monica to jej córka, która pojawia się jako dziecko w tamtym filmie i jednocześnie agentka S.W.O.R.D., organizacji założonej właśnie przez matkę i do której jeszcze wrócimy. Geraldine, w przeciwieństwie do większości bohaterów WandaVision, orientuje się nieco w sytuacji i stara się rozwikłać zagadkę tajemniczego pola siłowego i sitcomu nadawanego z jego wnętrza. I to tyle, jeśli chodzi o pewne informacje na jej temat. Można zgadywać, że to ona jest główną bohaterką tej opowieści (tak jak Wanda w rzeczywistości okaże się antagonistką) i że jej rola w MCU będzie większa. Na pewno pojawi się w Captain Marvel 2, do tego nie wiemy na razie, czy w tym momencie posiada już nadprzyrodzone moce (raczej nie). W komiksach bowiem Rambeau to niezwykle potężna postać, kolejne wcielenie Kapitan Marvel (w zasadzie pierwsze żeńskie i to na długo zanim tę rolę przejęła Carol Danvers), a w pewnym momencie nawet szefowa Avengers. W dobie poprawności politycznej wypromowanie czarnoskórej bohaterki na jedną z głównych postaci MCU wydaje się bardzo prawdopodobne, więc prędzej czy później “Geraldine” pokaże, co potrafi.
Ostatnia z postaci, o której warto wspomnieć to Herb, jeden z sąsiadów Wandy i Visiona. Od razu ostrzegam, że wszystko, co go dotyczy to czyste spekulacje, bo nie mamy absolutnie żadnych potwierdzonych informacji na jego temat. Ba, pojawienie się go na liście zidentyfikowanych prawdziwych mieszkańców każe wątpić, że Herb to ktoś więcej niż tylko statysta. Tym niemniej są pewne poszlaki, sugerujące zupełnie inną prawdę oraz zapowiedź pojawienia się w MCU niezwykle ważnej i potężnej postaci. Imię Herbert sugeruje bowiem, że mamy w jakiś sposób do czynienia z Herbertem Wyndhamem, znanym jako High Evolutionary. I jakkolwiek nie sądzę, żeby to on miał okazać się kluczową postacią serialu, to pojawienie się go w kolejnych fazach całego projektu uniwersum jest już dość prawdopodobne. High Evolutionary doskonale pasuje zarówno do WandaVision, jak i kilku innych potwierdzonych na najbliższe lata filmów. Przede wszystkim to on zajął się bliźniaczymi niemowlakami – Wandą i Pietro zaraz po urodzeniu oraz dał im ich moce. Matka zostawiła dzieci pod jego opieką w górskiej fortecy, gdzie wykarmiła ich Bova – jeden z tworów Wyndhama. W czołówce drugiego odcinka widzimy plakat reklamujący Bova Milk (Bova to… krowa poddana gwałtownej ewolucji, nie pytajcie…). Herb jest ponadto członkiem “Nightwatch of Westview”. Zupełnie przypadkiem High Evolutionary powołał do istnienia grupę “Knights of Wundagore” do obrony swojej siedziby. Jest też całe morze spekulacji na temat symboliki kwiatów w jego otoczeniu, ale to temat na osobny artykuł. W każdym razie nie bez powodu widzimy Herba podczas prac w ogródku i z nożycami w ręku. Powód, dla którego uważam, że na razie to tylko zapowiedź pełnoprawnego pojawienia się tej postaci jest prozaiczny. Po prostu prawdziwą rolę odegra dopiero w nadchodzącej trzeciej części Strażników galaktyki i ewentualnie innych filmach związanych z kosmiczną częścią MCU. High Evolutionary okaże się bowiem stwórcą Rocket Raccoona – to info w zasadzie potwierdzone przez Jamesa Gunna; oraz prawdopodobnie Adama Warlocka. Przypominam, że kokon z Warlockiem (to jedna z najważniejszych postaci całego świata Marvela) widzieliśmy w drugiej części Strażników. Prawdy o Herbie możemy się nie dowiedzieć do końca WandaVision, ale stawiam orzechy przeciw kasztanom, że w taki czy inny sposób jeszcze o nim usłyszymy i że jego obecność w Westview nie jest przypadkowa. W tym serialu nic nie wydaje się przypadkowe, a tak zwany foreshadowing Kevin Feige i spółka opanowali do perfekcji. Niewykluczone, że zarówno o Mephisto jak i High Evolutionary usłyszymy jedynie wzmianki, a właściwa rozgrywka w finale odbędzie się między Monicą i Wandą. Wszak WandaVision to „tylko” i „aż” serial, za pomocą których Feige chce zbudować mosty pomiędzy kolejnymi „dużymi” filmami. To świetny sposób, żeby wprowadzać nowych bohaterów, co do tej pory czyniono przede wszystkim w scenach ponapisowych.
Na tym zakończymy pierwszą część spekulacyjno-informacyjnego przewodnika po WandaVision. W części drugiej poszukamy kolejnych śladów i nawiązań, a także zastanowimy się, dokąd to wszystko może w konsekwencji prowadzić.
Księga Dżungli czy Dumbo wypadli, więc trzeba czymś zastąpić te seriale.
Pierwsze 3 odcinki – nudno, nic się nie dzieje, siedzimy se.
Nie znam komiksów więc te „smaczki” kompletnie zignorowałem, a sama forma wyczerpała się na moje oko po 10 minutach. Stylizacja fajna, ale przerost formy nad treścią. Trochę jakby 3/4 pierwszego Matrixa zrobić o codziennym życiu Thomasa Andersona…
Czwarty odcinek zacny i w końcu dzieje się coś innego niż „patrzcie jak fajnie sobie robimy seriale w starym stylu”.
No i to mnie bardzo dziwi, a gdzie cieszenie się grą aktorską, gdzie podziwianie kunsztu scenografów, i obsługi technicznej serialu. Wchodzi Kathryn Hahn i jest po prostu cudownie zabawna we wszystkim, zaczynając od akcentu, przez to co mówi i jak kapitalnie gra. No Herb – kapitalna gra sztuczna oszczędnością zachowań. A wąsiasty pan Jones, naprawdę sceny jak z naprawdę dobrej komedii, z najwyższej półki. Będę to powtarzał ten serial jest świetny, a czwarty odcinek był jak na razie zdecydowanie najsłabszy.
Cieszę się, że innym się podoba i cieszę się, że aktorzy się dobrze bawią na planie, ale to po prostu nie moja bajka. Przypomina mi to Oscara dla Artysty i niezrozumiałe dla mnie zachwyty nad tym filmem 😉
„lecz zginął wcześniej, nie został przywrócony do życia dzięki poświęceniu Tony’ego Starka.”
Sorry memory, ale to Hulk przywracał wszystkich „blipniętych”. Tony zgładził tylko Thanosa i jego stronników.
Ja dodam jeszcze swoje trzy grosze: Paul Bethany (Vison) w jednym z wywiadów twierdził, że w Infinity War znajdowała się jedna scena po napisach w której to widzieliśmy co się stało z martwym ciałem Visiona. W ostatnim odcinku widzimy przez chwilę męża Wandy szarego, bez Kamienia Nieskończoności w głowie. A co jeśli Wanda wzięła to ciało i bawi się nim jak dużą marionetką?
Sama miejscowość też jest dosyć ciekawa: Westview. Są tutaj literki TV obok siebie, a także literki W i V. Przypadek? Nie somdzę.
No i powroty osób, których dawno już nie było: Darcy z Thor: Mroczny Świat, Monica z Kapitan Marvel i ten komisarz z AntMan&Wasp – jego wejście na scenę z sztuczką magiczną jest najlepszym przykładem jak Kevin Faige i spółka dba o szczegóły.
To w Infinity War była jeszcze inna scena po napisach niż ta z Nickiem Furym i przyzwaniem Captain Marvel? Muszę widzę sobie to odświeżyć.
No właśnie nie. Paul twierdzi, że przynajmniej jedną kręcili, ale nie znalazła się w filmie w wersji ostatecznej.
Ale dobry film obejrzeć raz jeszcze nie zaszkodzi 😀
Nie lubie Disneya ale to pierniczona fabryka pieniędzy .Mają rozmach a po 4 odcinku nawet mnie przekonali
Piąty jest chyba jeszcze lepszy. W ogóle im bliżej finału, tym gęściej.
Wanda jako antagonistka bardzo by mi nie pasowała. W poprzednich fazach nic na to nie wskazywało. Myślę, że Wanda stworzyła świat Westview po to, żeby być w końcu szczęśliwa. Tylko nie wie o tym, że nie zrobiła tego do końca sama. Albo Mefisto ale Agnes mają interes w tym, żeby ten świat istniał. Mam teorię (możliwe, że trochę szaloną), że próbują się oni posłużyć Wandą i sprawić, że odtworzy ona Kamień Umysłu (jako jedyna potrafiła go zniszczyć więc jak jedyna potrafi go odtworzyć). Wanda nie jest złą postacią, tylko tragiczną. Bardzo tragiczną. Zrobienie z niej nagle szalonego villaina byłoby absurdem tak potężnym jak nagłe szaleństwo Daenerys w 8 sezonie GoT. Przynajmniej takie jest moje zdanie 🙂
„Wanda jako antagonistka bardzo by mi nie pasowała. W poprzednich fazach nic na to nie wskazywało. ”
Poza tym, że w Czasie Ultrona zaczyna jako członkini frakcji złych? 🙂
Mi to pasuje, traumy potrafią z człowieka dobrego zrobić potwora.
Jak widać w 5 odcinku Wanda kreowana jest na wroga nr 1, ale na 99,9% ktoś nią steruje. Ja ciągle obstawiam, że dobiła targu z Mephisto, albo kimś podobnym. A jak wychodzi się na takich dilach najlepiej wiedzą ci, którzy wzięli pożyczkę u lichwiarza.
To był chyba odcinek, który pogodzi wreszcie tych narzekających na brak akcji z tymi, którzy zachwycali się formatem. To wyjście Wandy to było naprawdę coś. Ciekawi mnie bardzo jak rozwiążą sprawę z Pietro, bo wydaje mi się, że w serii X-men, która już potem rozłaziła się jak stare gacie miał on inne imię i inną rodzinę.