Witajcie kochani! Cieszę się, że odwiedzacie w Walentynki Waszą ulubioną stronę. Cóż za sposobność, by podzielić się kilkoma interesującymi faktami na temat tego święta!
Czy wiedzieliście na przykład, że zwyczaj kojarzenia dnia świętego Walentego z miłością pochodzi z XIV-wiecznego poematu Geoffreya Chaucera pt. Sejm Ptasi (w oryginale: The Parlement of Foules, co we współczesnym angielskim przekładałoby się na The Parliament of Fowls). To właśnie w tym poemacie zwyczaj łączenia się w pary przez ludzi i ptaki jest związany z dniem 14 lutego. Nie istnieją żadne źródła wskazujące na wcześniejsze istnienie tradycji i według wielu badaczy, zapoczątkowało ją właśnie dzieło Chaucera.
A jeśli ktoś jest ciekaw brzmienia stosownego fragmentu (i zna język średnioangielski), to poniżej prezentuję cytat:
For this was on seynt Valentynes day,
Whan every foul cometh ther to chese his make,
Of every kinde, that men thenke may;
And that so huge a noyse gan they make,
That erthe and see, and tree, and every lake
So ful was, that unnethe was ther space
For me to stonde, so ful was al the place.And right as Aleyn, in the Pleynt of Kinde,
Devyseth Nature of aray and face,
In swich aray men mighten hir ther finde.
This noble emperesse, ful of grace,
Bad every foul to take his owne place,
As they were wont alwey fro yeer to yere,
Seynt Valentynes day, to stonden there.
A skoro już o świętym Walentym mowa, to czy wiecie, że noszących to imię świętych było tak naprawdę kilkunastu. Ba, mieliśmy nawet papieża Walentyna oraz kilku Walentynów-herezjarchów. Wszystko dlatego, że łacińskie imię Valentinus (pochodzące od słowa „valens” czyli „silny” albo „zdrowy”) było u schyłku starożytności oraz na początku średniowiecza bardzo popularne.
Wynikł z tego wszakże pewien problem. Otóż nie jest do końca pewne, czy właściwy święty Walenty, czyli sympatyczny patron zakochanych, epileptyków i pszczelarzy, jest na pewno tym, za kogo się podaje. Albo inaczej – istnieją wskazówki, że mogło tu dojść do połączenia dwóch postaci historycznych, albo zlepienia postaci historycznej z fikcyjną. Święty Walenty miał więc być jednocześnie działającym w Rzymie, ściętym za swą wiarę kapłanem, jak i biskupem Terni – miasta położonego niedaleko Rzymu – który również zginął śmiercią męczeńską, ale nie przez ścięcie. Notabene, przed śmiercią miał napisać list do ukochanej, podpisując go słowami „Od Twojego Walentego”. No, ta część historii to prawie na pewno legenda. Obecnie Walenty jest nadal rozpoznawany jako święty Kościoła katolickiego, ale jego weneracja jest ograniczona do kultów lokalnych.
Jeśli natomiast jesteście zainteresowani kultem lokalnym świętego Walentego, to powinniście odwiedzić jeden z polskich kościołów posiadających relikwie patrona miłości. Są to: klasztor jasnogórski w Częstochowie, kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Łączniku, kaplica cudownego obrazu Matki Boskiej Pokornej przy zespole klasztorno-pałacowym w Rudach Wielkich, kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Chełmnie, kościół Nawrócenia Świętego Pawła w Lublinie (a ponoć także kościół św. Mikołaja w tym samym mieście), kościół św. Katarzyny w Grodzisku, kościół św. Walentego w Kłocku, sanktuarium św. Walentego w Bierunku, kościół św. Michała Archanioła w Obornikach Śląskich i kościół pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej w Sławatyczach. Ufff… sporo tych relikwi. A za granicą też je można znaleźć.
No to dużo szczęścia w miłości!
Czyli Polska ma dziesięć (słownie: 10) kościołów w których to możemy znaleźć relikwie świętego? Fajnie, fajnie. A są to chociaż relikwie drugiego bądź trzeciego stopnia? Jeżeli nie, to albo święty Walenty miał pięć metrów wysokości albo Sanderus miał bardzo udane umowy handlowe w naszym kraju
Przynajmniej dwie z tych relikwii jest pierwszego stopnia (fragmenty kości), ale przyznam, że nie bardzo wiem jak sprawdzić pozostałe.
Ja mam szczęście w kartach. 😛