Nauka i Historia

Niedzielne Fiszki: Cebulowa spekulacja

Cały świat żyje historią akcji Gamestopu oraz inwestycji dokonanych przez użytkowników Reddita, które – w najlepszym wypadku – będą kosztować amerykańskie fundusze inwestycyjne kilkanaście miliardów dolarów. Chciałem Wam dziś przedstawić historię inną, acz dotyczącą podobnego zjawiska, to znaczy rynku futures – transakcji, w których strony umawiają się na jakiś zakup w określonym momencie w przyszłości. Ale opowieść o Gamestopie niech nam posłuży za ilustrację samego zjawiska, nim przejdziemy do meritum sprawy. Historia Gamestopu sprowadza się do tego, że fundusze uczestniczyły w transakcjach typu short, to znaczy pożyczały akcje, sprzedawały je i obiecywały zwrócić w określonym momencie w przyszłości, co miałoby sens, gdyby cena akcji realnie spadła. Ponieważ fundusze inwestycyjne grają na shortach ogromnym kapitałem (to znaczy sprzedają dużą liczbę pożyczonych akcji), de facto często ich inwestycje w shorty to samospełniające się przepowiednie, które obniżają cenę akcji. W tym wypadku transakcja spotkała się ze zorganizowaną kontrą – użytkownicy Reddita rozpoczęli skupywanie akcji z rynku, windując cenę. Gdy nadszedł dla kolejnych funduszy inwestycyjnych moment w którym były kontraktowo zobowiązane do skupienia akcji, ich cena była niebotycznie wysoka. Na dodatek, ponieważ redditowcy wypuszczają swoje akcje bardzo powolnym strumyczkiem, każda próba skupu dodatkowo cenę winduje. Tyle o Gamestopie, historyjka ta pozwoliła nam zrozumieć znaczenie rynku futures, czyli obietnicy dokonania jakiegoś zakupu w określonym czasie (w tym wypadku mowa o pozycji krótkiej, ale są też futures na pozycje długie, w których gramy na wzrosty).

Rynek futures, a w szczególności shorty, są często krytykowane, pełniąc bowiem ważną rolę w „urealnianiu” cen akcji, jednocześnie w łatwy sposób stają się narzędziem manipulacji rynkowej. Ba, istnieje w Stanach Zjednoczonych obowiązujący do dziś zakaz zawierania kontraktów futures w stosunku do jednego dobra – nie są nim akcje, ale pewien szczególny towar. Nie wolno w ten sposób handlować… cebulą.

Wszystko to z powodu manipulacji rynkowej jakiej w 1955 roku dokonali na Chicago Mercantile Exchange (a więc największej amerykańskiej giełdzie towarowej) dwaj gracze – Sam Seigel i Vincent Kosuga. Handel cebulą stanowił wówczas blisko 20% wszystkich transakcji GME. Spekulantom udało się jednak – głównie przy pomocy długich futures – opanować znaczną jego część. Paradoksalnie, gdy stali się najpoważniejszymi graczami i zaistniała groźba, że zaczną dyktować cenę, Seigel i Kosuga zaczęli wykupywać przez pośredników całą masę kontraktów typu short (czyli – skupować pozostałą cebulę, sprzedawać ją i obiecywać zwrot cebuli w przyszłości). W ten sposób w ich rękach znalazło się 98% cebuli dostępnej na amerykańskiej giełdzie towarowej. Ale zyskać mogli tylko w przypadku spadku cen. Udało im się tego dokonać dwoma sposobami. Po pierwsze – rzucili na rynek cebulę pożyczoną przez shorty. Po drugie, posiadane wcześniej zapasy cebuli wyprowadzili poza miasto, przepakowali je po odrzuceniu zgnitych egzemplarzy, i ponownie ściągnęli do innych magazynów w Chicago. To wytworzyło wrażenie, że na rynku pojawił się nowy gracz z nową cebulą, co drastycznie obniżyło cenę – w optymalnym dla Seigela i Kosugi momencie. Cały mechanizm miał jeszcze kilka szczebli, związanych z wymuszeniami odkupywania cebuli przez farmerów pod groźbą zalania rynku tanią cebulą, ale to już mniej istotne.

Dość powiedzieć, że Seigel i Kosuga zdołali zbić cenę za 50 funtów cebuli z 2,75 dolara do 10 centów. I nieźle się na tym obłowili. Ale wkrótce spekulacji zaczęły przyglądać się komisje Senatu i Izby Reprezentantów. W sierpniu 1958 roku Kongres wprowadził legislację, która – ze względu na chybotliwy charakter rynku cebuli (i skłonność samej cebuli do psucia się) zakazał handlowania kontraktami futures na wyciskające łzy warzywo. Próba podważenia tej legislacji w Sądzie Najwyższym nie powiodła się. A cebula pozostaje jedynym legalnym towarem objętym tego rodzaju restrykcjami.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 11

  1. Banki, giełdy, spekulacje, to ślepa uliczka i wynaturzenie wolnego rynku, odpowiedzialne za wszelkie światowe kryzysy. Nie przybywa od nich żadnego realnego bogactwa, a zyskują tylko cwaniaki i spece od przelewania z pustego w próżne. Podobno w początkach państwowości USA był spór czy zezwolić na działalność nowojorskiej giełdy. Nie brakowało poważnych polityków uważających, że przyniesie ona tylko szkody dla gospodarki i zwykłych ludzi. Niestety przeważyło zdanie zwolenników.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Niestety banki i giełdy umożliwiły również powstanie nowoczesnej gospodarki, w której mogła mieć miejsce rewolucja przemysłowa. A dzięki spekulacji na giełdzie, ceny mogą kształtować się w czasie rzeczywistym i odpowiadać realnej wartości przedmiotów. Wszystko to ma swoje wady i nadużywane prowadzi do kryzysu. Ale system finansowy nie odpowiada za całe zło tego świata.
      W średniowieczu też dochodziło do nadużyć, ktoś mógł siłą lub układami przejąć tyle ziemi, że stawał się bogatszy od króla.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Rewolucję przemysłową umożliwiła ludzka przedsiębiorczość i wynalazczość. Banki już dawno zajmują się głównie spekulacją. Zresztą pieniądze na nowe interesy można pożyczać i bez banków. Tak właśnie przeważnie robiono w czasach rewolucji przemysłowej. Bez banków i giełdy potrwałoby to może nieco dłużej, ale zbudowane byłoby na znacznie zdrowszych podstawach. A ceny już dawno nie odpowiadają realnej wartości towarów. Na świecie jest tyle pustego, spekulacyjnego pieniądza, że trzyma się to wszystko dosłownie na włosku, tylko dzięki zmowie między najbogatszymi krajami. Prawdziwa gospodarka skończyła się, kiedy pieniądz odszedł od parytetu złota. Zobaczycie, że kiedyś to wszystko pierdyknie (raczej prędzej niż później) a my zostaniemy z gówno wartymi cyferkami na monitorach, bo wszystko co ma realną wartość będzie już w Chinach.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Z tak skrajnym poglądem nie da się dyskutować. Nie przekonam Cię w kwestiach ekonomii, Ty nie przekonasz mnie że ten system jest zły.

          Jakby ktoś jednak czytał, to dla porządku: bez możliwości pozyskania dodatkowego kapitału (czy to na giełdzie czy w banku) niemożliwy byłby tak szybki rozwój gospodarczy. Warto zauważyć, że po powstaniu systemu finansowego następował bardzo szybki rozwój całej gospodarki, holenderskiej w XVII wieku, Angielskiej w XVIII wieku, Europejskiej w XIX wieku, czy Amerykańskiej w drugiej połowie XIX i pierwszej XX wieku.
          Przedsiębiorczość występowała zawsze w historii, dopiero możliwość jej kapitalizacji napędziła rewolucję przemysłową. Oczywiście był to proces bardziej złożony i wymagał też szeregu innych czynników.

          A czy ceny odpowiadają wartości produktów? Zawsze było to względne i zależało od sytuacji. Ograniczona spekulacja na giełdzie pozwala określić wartość produktu względnie obiektywnie w danej chwili. Przykłady wdać codziennie, przykładowo kupując chleb.
          Oczywiście system ten jest podatny na nadużycia, które są ,,medialne” dlatego to o nich się najczęściej słyszy. Bańki spekulacyjne powstają i z wyrachowania jednostek, ale też z głupoty tłumów, które pchają się po podejrzanie tani pieniądz.
          Z tym złotem to też ciekawe. Czy gospodarka nie istniała tak to przed wprowadzeniem parytetu złota w 1844 roku? (podpowiem że istniała, a parytet złota to tylko jeden z wielu systemów)

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
        2. Czy na giełdzie zarabiają tylko cwaniaki / największe podmioty ? Bzdura

          Co zaś do kreacji pieniądza przez banki zgadzam się ze jest to zjawisko / proceder negatywny.

          Nie obawiam się jednak upadku „systemu”. Skoro na takim a nie innym funkcjonowaniu świata grupa bardzo zamożnych ludzi korzysta i ma się z tym dobrze, to po co mieliby to zmieniać ?

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
        3. EJM: słusznie. Ty nie przekonasz mnie, a ja ciebie.
          CrazyPants!: Bo polityka odbywa się również przez gospodarkę. Jest wiele państw zainteresowanych wywróceniem dotychczasowego porządku i dotychczasowych monopoli (zwłaszcza monopolu USA na emisję światowej waluty). Na upadku systemu najbardziej skorzystałyby Chiny, które trzymają największą część realnej produkcji, usług itd.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. moim skromnym zdaniem to spekulacje wynikajace z takiego a nie innego spojrzenia na swiat

            ani ja ani Ty nie wiemy co tak realnie dzieje sie na „szczycie”

            dla przykladu w kazdej wiekszej firmie istnieja osoby w 100% przekonane o tym co robi / zrobi zarzad. Pogadasz z nimi to uzyja setek sensownych argumentow potwierdzajacych ich przekonania, problem jednak w tym ze czesto ich argumenty nie pokrywaja sie badz wrecz wykluczaja argumenty innych osob rowniez w 100% przekonanych o tym co robi zarzad:) pracowalem na wysokim stanowisku w korporacji i ilosc nonsensow, bzdurnych teorii krazacych po organizacji po prostu mnie przerazala, chociaz nie tak bardzo jak PEWNOSC ludzi co do ich slusznosci.

            a my rozmawiamy nie o duzej firmie tylko o naszym calym swiecie, dlatego bardzo daleko mi od stawiania jakichkolwiek tez w kwestii polityki, systemu czy grupy / grup trzymajacych wladze

            moze jest tak ze istnieje wiele wplywowych grup ktore rywalizuje o jeszcze wieksze wplywy? moze chinom rzeczywiscie zalezy na upadku dotychczasowego nazwijmy to porzadku gospodarczego?

            a moze nie ma wielu grup jest tylko jedna, ktora juz dawno sie dogadala i podzielila tym co mozna podzielic?

            a moze chiny wcale nie sa takie jakimi sie wydaja byc ?

            nie wiem i jedyna pewnosc jaka czuje w temacie dotyczy faktu ze nigdy sie nie dowiem:)

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. To prawda. Jednak natura ludzka jest taka, że próbuje zrozumieć świat. Ba, jest to jej wręcz niezbędne do życia, jak pożywienie czy sen. Zrozumiemy czy nie, próbować warto. 🙂

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. ciekawa teza z tym zrozumieniem, ja zrozumienie zastapilbym „uproszczeniem”

                dla wiekszosci osob to co skomplikowane / zawile albo nie daj Boże wymagajace myslenia i czasu jest „filozofowaniem”

                ludzie kochaja upraszczac, poslugiwac sie wspolnymi symbolami, wierzyc w cos co ktos inny tez wierzy

                Bóg? nieskonczenie potezny i nieskonczenie dobry byt ? eeee to mily staruszek, potrafi byc srogi ale jak Ci bedzie smutno to w mig Ci wybaczy:)

                przykladow moznaby mnozyc ale pisalem juz o tym:)

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. To nie tyle próba uproszczenia świata, co uporządkowania go. Stąd taka popularność różnych spiskowych teorii. Ludzie najbardziej boją się myśli, że światem rządzi chaos i przypadek, a rządzą nami idioci. Wolą już wierzyć, że za wszystkim stoją jacyś mroczni Gates’owie, Illuminaci lub Żydzi. 🙂

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
  2. Smierc ludzi z powodu braku jedzenia , jest faktem. Czy jest to spowodowane spekulacja na gieldach?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button