Starożytny Rzym na czasie! Przynajmniej jeśli chodzi o seriale, bo ostatnio na dwóch serwisach streamingowych zadebiutowały produkcje poświęcone tej tematyce. Mowa o niemieckich „Barbarzyńcach” na Netfliksie oraz włoskim „Romulusie” na HBO GO. Wszystkie nieutulone w żalu sieroty po Tytusie Pullo i Lucjuszu Worenusie, do których sam się zaliczam, miały prawo poczuć dreszczyk emocji. Od „Barbarzyńców” zacząłem sprawdzanie, czy ekscytacja była uzasadniona.
Akcja serialu rozgrywa się w pierwszych latach naszej ery, na terenach zamieszkałych przez Germanów. Jednym z bohaterów jest syn wodza plemienia Cherusków – Arminiusz. Jako dziecko wzięty został na zakładnika i wychowany na swojaka przez wikingów. A nie, czekajcie, to nie ten serial… Ha, no właśnie. Gdy komuś przyjdzie do głowy zekranizować niezwykłą historię Arminiusza, to paradoksalnie nie robi ona już specjalnego wrażenia. Znamy ją przecież z tysiąca parafraz. Nawet Azja Tuhaj-bejowicz ma w sobie coś z Arminiusza. Wracając do naszego serialu – wychowany przez Rzymian Arminiusz, już jako dorosły mężczyzna i prefekt w legionie dowodzonym przez namiestnika Publiusza Kwinktyliusza Warusa, wraca w swoje rodzinne strony. Spotyka dwójkę przyjaciół z dzieciństwa – odważną dziewoję Thusneldę oraz pyskatego wojownika Folkwina. To zakochana w sobie para, która akurat pakuje się w kłopoty. Kochankowie wpadają bowiem na pomysł wykradzenia legionowego orła, co w ich zamyśle poderwać ma skłóconych Germanów do oporu przeciwko rzymskiej okupacji. Warus, będący zarazem wychowawcą Arminiusza (to akurat wymysł scenarzystów), zleca mu opanowanie sytuacji i odzyskanie legionowego znaku. Arminiusz z werwą zabiera się do dzieła, bo tak naprawdę na początku nie ma wcale problemów z własną identyfikacją. Czuje się Rzymianinem. Oczywiście z biegiem fabuły to się zmieni, ale to już pamiętamy z lekcji historii.
Na „Errare humanum est” kończy się moja znajomość łaciny. Mimo to doceniam zawsze wysiłki filmowców, którzy w filmach dziejących się w starożytności starają się za jej pomocą budować klimat. Bywa z tym różnie. Czasem dostajemy „ejw Sizar”, a czasem ktoś się przykłada i wychodzi tak, jak w niedawnym „Il Primo Re”. W „Barbarzyńcach” dialogi Germanów mówione są we współczesnym języku niemieckim. Role „po tej stronie barykady” obsadzone są przez Niemców. Rzymian grają Włosi, mówiący w klasycznej łacinie. Efekt jest naprawdę intrygujący. „Elegancka” łacina brzmi wręcz abstrakcyjnie w posępnych lasach Germanii. Gdy Rzymianie, z pełną pogardy wyższością, zwracają się w niej do Germanów, to możemy wówczas wczuć się w rolę ludzi najechanych przez obcą i niemal niezrozumiałą siłę. Przy okazji świetnie zorganizowaną i dysponującą przytłaczającą militarną przewagą. Trzeba przyznać, że twórcy serialu odrobili także zadanie domowe jeśli chodzi o kostiumy. Poza użyciem na planie strzemion trudno dopatrzeć się uchybień w wyglądzie obu stron konfliktu. Ograniczony budżet serialu przełożył się na pewną umowność scen masowych, ale nie zmniejszył dbałości o cieszące oko detale. Zapomnijcie o wszechobecnych zbrojach segmentowych, kusych tunikach i gołych nogach. Legioniści wyglądają jak prawdziwi weterani, a nie jak grupa zebranych ad hoc rekonstruktorów. Przedstawiono ich jako wprawionych w boju, doświadczonych zawodowców. Zarazem anonimowych, poza podejrzliwym centurionem Metullusem oraz wyniosłym namiestnikiem Warusem. Warus to w ogóle najciekawsza dla mnie postać w serialu. Opanowany, wyrachowany, a jednak wcale nie wolny od cieplejszych, ojcowskich wręcz uczuć wobec Arminiusza.
Choć w serialu nie brakuje takich „smaczków”, to oceniając na chłodno, „Barbarzyńcy” są produkcją ze średniej półki. Jej główną bolączką jest zwyczajnie kiepski scenariusz. O dziwo, bo mogłoby się wydawać, że historia Arminiusza to samograj. Wiem, że mini-serial rządzi się swoimi prawami, jednak zbyt wiele rzeczy dzieje się tu za szybko, za łatwo i z niewyjaśnionych powodów. Bo tak. Postać Thusneldy jest tego najlepszym przykładem. Wiadomo, że silna, biegająca z mieczem i udająca faceta kobieta jest obecnie niezbędna w każdym serialu historycznym niczym filtr cząstek stałych w samochodzie. Do pewnego momentu twórcom udawało się jakoś nad jej wątkiem panować. Thusnelda była pewna siebie, intrygująca, gotowa walczyć o swoje, ale zarazem bardzo kobieca i prawdziwa. Ostatecznie jednak okazała się i wodzem (wodzynią?), i jasnowidzką, i jednoosobowym germańskim komando siejącym śmierć i zniszczenie wśród legionistów. Jak? Skąd? Dlaczego? Nie ogarniesz.
Słabych momentów, a nawet nielogiczności jest tu zresztą więcej. Akcja z wykradzeniem legionowego orła być może przeszłaby w „Asteriksie”. Wątek kolaborującego z Rzymianami ojca Thusneldy – Segestesa każe wątpić w inteligencję scenarzysty albo w jego wiarę w inteligencję widzów. „Nawrócenie” Arminiusza jest przekonująco uzasadnione, ale w jego późniejszych działaniach nie ma śladu wątpliwości czy zawahania. Skoro dopisano mu bliski związek z Warusem, to należało pomyśleć, jakie niósłby on konsekwencje dla postawy Arminiusza. Szkoda też, że twórcy nie wykazali się większą pomysłowością w maskowaniu ograniczonego budżetu. Jest to bardzo widoczne i bardzo doskwiera w każdej scenie w rodzinnej wiosce Arminiusza. Na ekranie sprawia ona wrażenie sennego sioła zamieszkanego przez gromadkę ludzi, na czele których stoi sołtys, a nie wódz setek wojowników. O dziwo sceny z legionistami wypadają już znacznie lepiej.
W serialu podobał mi się posępny klimat, podobały germańskie (no dobra, tak naprawdę to węgierskie) lasy, Thusnelda była ładna, a motyw z łaciną świetny. Mimo wszystko scenariusz jest słaby jak nowo narodzony źrebak. Jeśli szukacie wciągających fabuł w porządnym opakowaniu, to naprawdę żaden mały kotek na drugim końcu świata nie umrze, jeśli „Barbarzyńców” sobie odpuścicie. Ja zabieram się za „Romulusa”, chociaż przecież doskonale wiem, że drugiego „Rzymu” i w tym przypadku raczej nie doczekam.
Barbarzyńcy
-
Ocena Voo - 5/10
5/10
„Na ekranie sprawia ona wrażenie sennego sioła zamieszkanego przez gromadkę ludzi, na czele których stoi sołtys, a nie wódz setek wojowników.”
To stara bolączka tego typu produkcji. Większość filmowców po prostu nie ma pojęcia, jak wyglądały „barbarzyńskie” miasta, a spora część w ogóle nie wie, że jakieś istniały. Jak wyglądały rzymskie miasta z grubsza orientuje się każdy, ale np. taka Lutecja albo Alezja to zupełnie co innego. Stąd nawet w produkcjach z górnej półki mamy te „miasta” jak żywcem przeniesione z Xeny. 🙂
Ja raczej po to nie sięgnę. Sądząc po opisie autora, fabuła z góry zalatuje mi kompletną tandetą.
Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na fakt, że Niemcy robią serial o swoim pierwszym narodowym bohaterze, symbolu niemieckiego nacjonalizmu. Kult Arminiusza wybuchł pod koniec XIX w. Oczywiście kwitł i w II Rzeszy, i w III Rzeszy. Był to symbol germańskiej siły. Niemcy w 2020 r. wracają do kultu symbolu nacjonalizmu, a w Polsce jest afera o „żołnierzy wyklętych”.
Ciekawe, że serial przedstawia za słuszną walkę narodowych społeczności z uniwersalnym imperium. Przecież Rzym w 9 r. po Chr. to był odpowiednik dzisiejszej Unii 😉
A sam Arminiusz według starożytnych Rzymian był zdrajcą. Skutecznym, bo dopiero rodacy go zabili. Rzymianom się nie udało.
Dość nieciekawa postać. I raczej mało skuteczna, bo poza tym osławionym Lasem Teutoburskim ponosił prawie same klęski. To niemiecki nacjonalizm uczynił go bohaterem. Żywy przykład, żeby nie wpuszczać dzikusów między siebie, bo prędzej czy później i tak nas zdradzą.
Przeginasz z tym nacjonalizmem. Faktycznie z Arminiusza zrobiono mitycznego fundatora Germanii w XIX w., ale teraz reala są zgoła inne. Przede wszystkim należy go rozpatrywać jako postać z kryzysem tożsamości. Niestety sama przemiana jest bardzo podobna do Finna z Gwiezdnych Wojen. Mnóstw wątpliwości do momentu przejścia na jasną stronę mocy. Wtedy już można bezrefleksyjnie mordować swoich ex-pobratymców.
Jak starożytny Rzym ma się do Unii Europejskiej? Czy prowincje miały swoje reprezentacje w senacie? Czy cesarz był egzekutorem woli ludu? Nie i nie.
Też myślę, że porównywanie Rzymu do UE to grube nieporozumienie. Może za 10/20 lat Unia stanie się takim tworem, ale póki co, to wciąż tylko luźny związek niezależnych państw. Jeżeli już, to bardziej pasuje porównanie do USA lub ZSRR (oczywiście pomijając ideologie i współczesne aspekty sprawowania władzy).
A czy czasami informacja o zdradzie Segestesa nie pojawiła się w źródłach pisanych?
Tak, Tacyt o nim wspomina w Annales.
Serial który chciałby być Rzymem i po części Grą O Tron .Ale z czym do ludzi panie
Nie chodzi o sam fakt, chodzi o poprowadzenie wątku. Nie chcę zdradzać o co chodzi ale …wyszło to kompletnie bez sensu.
Serial pod względem historycznym bardzo fajnie działa. Podobają mi się, jako archeologowi, fryzury germanów czyli tzw węzły swebskie wiązane zboku głowy. Naczynia, chaty, uzbrojenie wszystko działa.
Trochę gorzej wygląda to, że tylko jeden germanin potrafi bełkotać po łacinie. W plemionach przylimesowych zapewne łacina w formie podstawowej była znacznie bardziej rozpowszechniona.
Najsłabiej ma się fabuła. Cała akcja zabrania orła legionowego jest totalnie bez sensu. Po co Folkwin i Thusnelda odwalają kabaret skoro im kompanom udaje się dostać do namiotu kanałami?
Dałbym ocenę 7/10 bo w porównaniu z Britannią gdzie w drugim odcinku pojawia się murzyński legionista zombie to jest serial wybitny.
O boże scenę z kradzieżą orła w ogóle wyparłem z pamięci. Czterech germanów wkrada się do ogromnego rzymskiego obozu i wykrada coś co powinno być strzeżone lepiej od namiotów dowódcy. A co do uzbrojenia, to czy jest możliwość rzymskim gladiusem odcięcie komuś głowy, już pomijam to w jakiej pozycji, i że jednym niechlujnym ciosem.
Nie ma takiej możliwości. Każdy rzeźnik wam to powie. Tym bardziej gladiusem, który stworzony był głównie do pchnięć.
No właśnie o to mi chodzi, że ewentualnie jako fikcja filmowa ucięcie głowy jednym ciosem miecza jest jako tako akceptowalne, no ale mieczem, nie krótkim rzymskim gladiusem.
O jak ja Tobie dziękuję że tą recenzje, słyszałem bardzo pochlebne recenzje i byłem gotów odwiesic Netflixa żeby to zobaczyć ale jak na tym portalu dajecie 5 to wiem że nie ma sensu.
Totalne rozczarowanie. Beznadziejny serial, nudny i bezsensowny. Latanina w te i we w te. Serial o bitwie, a nie ma praktycznie pokazanej żadnej bitwy. No i po co była ta cała zasadzka w lesie skoro potem walczyli na otwartym polu. No i niby nie ma szans żeby pokonać legiony bo mają kilkukrotną przewagę liczebną a nagle tej przewagi w ogóle nie ma. No i ten pomysł, że Varus jest przybranym ojcem Arminiusza i traktuje go jak syna jest totalnie gówniany. Ja bym tu dał najwyżej 3/10 jeśli nie 2/10 ten serial nie ma w sobie praktycznie nic. Wioska Cherusków to pięć chat na krzyż inne plemiona to samo a nagle zbierają wielką armię, kpina.