Co kryje się w sercu zdruzgotanych przez kataklizm Krain Długiego Lata? Jakie przerażające stworzenia zamieszkują wśród ruin spalonej i zatopionej Valyrii? To zagadka, na którą pewnej odpowiedzi nie mają ani maesterzy z Cytadeli, ani czytelnicy dzieł George’a R.R. Martina. Żaden z mieszkańców Westeros czy Essos, którzy wyprawili się w to owiane złą sławą miejsce, nie powrócił. Czy rzeczywiście?
W pierwszym tomie Ognia i krwi piórem septona Bartha autor sugeruje, że Valyrię mogła odwiedzić Aerea Targaryen, jedna z dwóch bliźniaczych córek Rhaeny, siostry Jaehaerysa i Alysanne. W roku 54 od Podboju (o.P.) skłócona z matką księżniczka wymknęła się ze Smoczej Skały na grzbiecie Baleriona i nikt nie potrafił stwierdzić, dokąd się udała. Dopiero po upływie ponad roku smok wylądował niespodziewanie w Królewskiej Przystani. Towarzysząca mu Aerea była w poważnym stanie i, pomimo wysiłków wielkiego maestera Benifera i septona Bartha, nie udało się jej uratować. Ten drugi zostawił intrygującą relację na temat tych wydarzeń, w której wspomina o stworzeniach przypominających robaki lub węże, które prawdopodobnie doprowadziły do jej śmierci, a które natychmiast zginęły w kontakcie z lodem. Barth spekuluje, że Balerion, który przyszedł na świat właśnie w Valyrii, zabrał Aereę właśnie tam, w serce ognistej krainy, którą od Zagłady być może zamieszkują tylko takie monstra. Septon zwraca jednocześnie uwagę na inny tajemniczy aspekt tej sprawy – na ciele Baleriona dostrzeżone zostały świeże blizny, a z długiej na dziewięć jardów rany na boku nadał wypływała dymiąca krew.
Co przydarzyło się temu ogromnemu smokowi, wierzchowcowi samego Aegona Zdobywcy? Jakie stworzenie mogło się z nim zmierzyć i zadać takie obrażenia? Czy był to ognisty żmij, jeden z tych, które miały niegdyś czyhać w głębokich korytarzach pod Czternastoma Płomieniami? A może winą należy tu obarczyć raczej te same stworzenia, które zaatakowały Aereę, być może pasożyty żerujące na smokach? Czy może były to jakieś zupełnie inne zwierzęta, być może nienaturalne krzyżówki, tworzeniem których mieli się parać Valyrianie? Albo… smok?
Według mojej teorii to właśnie z innym smokiem walczył wśród ruin krainy smoczych lordów Balerion. Są to oczywiście spekulacje, mam jednak nadzieję, że niepozbawione podstaw. Skąd zatem miałby się w Valyrii wziąć smok? Czy sugeruję, że jeden z wielu, które znajdowały się tam w dniu, gdy na miasto przyszła zagłada, zdołał przeżyć? A może było wręcz przeciwnie, smok ten miał się wykluć dopiero później, w samej Valyrii lub w innym miejscu? Odpowiedź na każde z powyższych pytań brzmi – nie. Podejrzewam, że ów smok żył już w roku 114 przed Podbojem (p.P.), gdy upadła Valyria, jednak w dniu katastrofy przebywał gdzie indziej. Co więcej, myślę, że o tym właśnie smoku już słyszeliśmy. Tutaj jednak musimy odłożyć Ogień i krew, by sięgnąć po Świat Lodu i Ognia.
Z tekstu maestera Yandela dowiadujemy się, że ściśle rzecz biorąc, Targaryenowie nie byli jedynymi smoczymi lordami, którzy przeżyli Zagładę. Oprócz rodziny Aenara Wygnańca, który dwanaście lat wcześniej przeniósł się z pięcioma smokami na wyspę u wschodnich brzegów Westeros, śmierci uniknęli wówczas także smoczy lordowie przebywający w Tyrosh i Lys, archontowie tych miast. Wkrótce jednak zostali zabici przez mieszkańców tych dwóch Wolnych Miast, podobnie jak ich wierzchowce. Wspomniany jest jednak także inny smoczy lord, Aurion, który przebywał wówczas w Qohorze. Na wieść o katastrofie Aurion zebrał armię liczącą ponoć trzydzieści tysięcy ludzi, zapowiedział, że odbuduje Valyrię i ogłosił się jej cesarzem. Następnie samozwańczy władca odleciał na swoim wielkim smoku ku Krainom Długiego Lata, tam też pieszo wyruszyli jego zwolennicy. O ich losie nie było żadnych wieści. Przypuszczalnie cesarz Aurion i jego żołnierze zginęli w ognistej zamieci, jaka spadła na Valyrię. Możliwe jednak, że ocalał smok. Jeśli tak się stało, uważam za wysoce prawdopodobne, że to właśnie on był przeciwnikiem Baleriona w tajemniczym starciu, o którym nie mógł opowiedzieć żaden świadek, a po którym pozostały rany, które zaobserwował septon Barth.
Czy jednak na przeszkodzie nie stoi tu chronologia? Zagłada miała miejsce w roku 114 p.P., a według tej teorii smok, który już wówczas jest opisywany jako „wielki”, a więc niewątpliwie nie ledwie co wykluty, musiałby nadal żyć około roku 55 o.P., gdy do Valyrii trafiła Aerea. Czy to w ogóle możliwe? Niestety, nie wiemy ile żyją smoki. Bardzo często tam gdzie znamy dokładny lub przybliżony czas wyklucia, smok nie umiera z przyczyn naturalnych, lecz ginie w walce. Ze starości miał umrzeć Balerion, nie wiemy jednak, kiedy przyszedł na świat. Na jego przykładzie możemy jednak określić, ile przynajmniej może przeżyć smok. Jako jedyny z trzech smoków biorących udział w Podboju, Balerion wykluł się jeszcze w Valyrii i był jednym z pięciu smoków należących do Targaryenów, które przyleciały z lordem Aenarem na Smoczą Skałę. Było to w roku 126 przed Podbojem. Piszący w roku 56 o. P. septon Barth zastanawiał się, czy był on jedynym żyjącym nadal stworzeniem, które widziało Valyrię przed upadkiem. Balerion zmarł w roku 94, a gdy kilka lat wcześniej jeden z synów króla Jaehaerysa odbył na jego grzbiecie krótki lot nad Królewską Przystanią, przypuszczano, że nie byłby w stanie dolecieć na Smoczą Skałę. W chwili śmierci miał przynajmniej 219 lat. Wydaje się, że w czasach Aenara Wygnańca był jeszcze młody, więc do tej liczby zapewne należałoby dodać nie więcej niż kilkanaście lat, być może tylko kilka. Warto jednak zaznaczyć, że nie wiemy, czy jest to maksymalna długość życia smoków. Być może Balerion żyłby jeszcze dłużej, gdyby nie odniesione podczas odwiedzin w Valyrii rany. Nie bez znaczenia mogło się też okazać zamknięcie w Smoczej Jamie.
Wróćmy teraz do smoka cesarza Auriona. Jego wieku w chwili zniknięcia nie da się oszacować, możemy jedynie stwierdzić, że w momencie hipotetycznego pojedynku z Balerionem (około roku 55 o.P.) miałby przynajmniej 168 lat. Możliwe jednak, że należałoby tutaj dodać nawet kilka dekad, gdyż maester Yandel używa w stosunku do niego określenia „wielki”, a smoki rosną przez całe życie. Gdyby smok ten miał w roku Zagłady Valyrii 50 lat, musiałby żyć przynajmniej 218 lat, żeby wśród ruin mógł go spotkać Balerion. Jednak w świetle tego, co wiemy o minimalnym czasie życia samego Baleriona (219 lat), nie jest to niemożliwe – podobnie jak nawet jeszcze dłuższy czas.
Większy problem stwarza chyba wyjaśnienie, w jaki sposób smok Auriona mógłby przeżyć w Valyrii tak długo – czym się tam żywił? Trudno uwierzyć, że pozostałby niezauważony, gdyby regularnie zapuszczał się w inne krainy, by tam polować. Jednak same Krainy Długiego Lata najwyraźniej nie są zupełnie pozbawione życia – być może smok posilał się choćby ognistymi żmijami lub łowił zwierzęta pływające w wodach obmywających niezliczone wysepki, w które zamieniła się Valyria. Wydaje się zatem, że i to zagadnienie nie sprawia, że teorię należy od razu odrzucić. Nie zdziwiłbym się, gdyby sprawa ran Baleriona pozostała jedną z wielu tajemnic świata opisanego przez George’a R.R. Martina. Sądzę jednak, że wśród innych możliwości warto poświęcić uwagę także temu, że mogło dojść do pojedynku: smoka, którego dosiadał niegdyś król Aegon Zdobywca, ze smokiem, który niósł na swoim grzbiecie Auriona, cesarza Valyrii.
Ówże Aurion występuje także w modzie AGOT do CK2. Nosi tam nazwisko Varezys. Zastanawia mnie czy taki ród naprawdę istniał w Valyrii, czy został wymyślony przez twórców moda? Niestety nie czytałem ŚLiO ani Ognia i Krwi, więc sam nie potrafię tego zweryfikować.
Nazwisko Auriona nie zostało nigdzie podane, więc pewnie nadali mu je twórcy moda. Z tego co pamiętam, oprócz Targaryenów w książkach (a dokładnie w „Świecie Lodu i Ognia”) jest wspomniany tylko jeden z ok. 40 rodów smoczych lordów – Belaerysowie. Oprócz nich, jeśli chodzi o rody valyriańskiego pochodzenia, GRRM podał tylko nazwiska pomniejszych rodzin (jak Velaryonowie, Celtigarowie i Qoherysowie) oraz nazwiska kilku rodów z Wolnych Miast (głównie z Volantis, np. Maegyrowie).
OK, dzięki.
Miejmy nadzieje ,ze Euron zdradzi nam co nieco o Valyrii w Wichrach Zimy ,w koncu podobno tam byl 🙂
Z naciskiem na słowo „podobno”.
To ma być Sauron PLiO wiec wierzę ,ze byl 😉
W zbroi z valyriańskiej stali popierzał na serio, więc może na serio tam zawitał?
Ja wolę wersje w której to inne stworzenia żyjące w Valyrii zadały Balerionowi takie obrażenia. Nie wiemy co tam może żyć, być może byłoby na tyle potężne lub liczne by skrzywdzić nawet Baleriona. Takie potwierdzenie tego ze Valyria nie jest dla żyjących.
A jeśli faktycznie był tam smok Auriona, to był tam barsoz długo. Mógł złożyć jaja 😬
Mało być „bardzo”
zwYkue JáJŁa?
Dość ciekawe tylko czy my się czegoś kiedyś dowiemy? Fajnie jakbyśmy kiedyś dostali więcej o Valyrii tylko to raczej mało prawdopodobne. Martin chyba nie wyrobi żeby i to w jakieś opowiadania wrzucic, z resztą kto miałby taką wiedzę posiadać?
Valyria jako terra incognita albo raczej prohibita jest jedną z największych tajemnic uniwersum PLiO. Każda strzępki informacji są eksploatowane do granic możliwości. Fakty są takie, że niewiele wiemy, a możemy się jedynie domyślać. Balearon spędził tam rok, a ów drugi smok 150 lat. Skoro tyle by przeżył, to inne smoki również byłyby w stanie tam przeżyć. Być może żyje tam całkiem niezła populacja smoków, albo innych mutantów.