Nauka i Historia

Niedzielne Fiszki: Najdłuższa wojna

Który konflikt zbrojny w historii ludzkości trwał najdłużej? Cóż, wiele zależy od tego, jakie przyjmiemy kryteria. Problem z długimi konfliktami zbrojnymi polega na tym, że zazwyczaj toczą się z przerwami, rozejmami, czasem nawet prowizorycznymi pokojami, które wkrótce są łamane. Historycy często uznają taki cykl konfliktów za pojedynczą wojnę, o ile ich przyczyny pozostają – przynajmniej na jakimś poziomie abstrakcji – niezmienne. Ale to i tak rodzi problemy. Skoro bowiem Wojna o Księstwo Halicko-Włodzimierskie (ciągnąca się przez 52 lata) czy nawet Wojna Stuletnia (tak naprawdę to trwająca lat 116) uznawane są za pojedynczy konflikt (mimo że ta druga z wymienionych wojen składała się przynajmniej z czterech wyraźnych faz i kilku zawartych pokojów), to czemu nie pójść na całość i nie przyjąć tej samej metodologii w spojrzeniu na inne konflikty zbrojne? Dajmy na to trwające od XVI wieku do II wojny światowej wojny polsko-rosyjskie? Albo wojny Rosji i Turcji? Albo wojny Bizancjum ze światem arabskim? Zresztą to wszystko drobiazgi – spójrzcie na ciągnącą się prawie przez osiem stuleci rekonkwistę. W końcu podłoże wszystkich wojen i wojenek w ramach rekonkwisty było niezmienne.

Dlatego właśnie szukając odpowiedzi na pytanie o to, jaka wojna trwała najdłużej, przyjąłem inne kryterium. Zbadałem czas od wybuchu walk do zawarcia pokoju, w pełni zdając sobie oczywiście sprawę z tego, że nie każda wojna kończyła się zawarciem pokoju. Ale wydawało mi się to najlepszym kryterium. I rezultat mocno mnie zaskoczył. Okazuje się bowiem, że najdłuższa wojna trwała… 2427 lat.

Sojusze w II wojnie peloponeskiej.

II wojna peloponeska – bo o niej mowa – bywa też nazywana Wielką Wojną Peloponeską. Rozpoczęła się w roku 431 p.n.e., a jej bezpośrednią przyczyną był wzrost potęgi dwóch centrów helleńskiego świata – Aten i Sparty – po zażegnaniu zagrożenia ze strony Persji. Obie potęgi starły się w pierwszej wojnie peloponeskiej 30 lat wcześniej, ta jednak nie przyniosła rozstrzygnięcia. Teraz miało być inaczej. Na wniosek Peryklesa skarbiec Związku Morskiego został przeniesiony z Delos do Aten, stając się narzędziem nie zabezpieczenia na wypadek kolejnej wojny z Persją, ale poszerzania potęgi Aten. Wykorzystując te fundusze Perykles rozpoczął szereg prac budowlanych, powiększył flotę oraz kupił sympatię elit politycznych koloniami nad Morzem Czarnym, a w kilku wypadkach siłą podporządkował krnąbrne polis, które nie miały ochoty na sojusz z Ateńczykami. Bezpośrednią przyczyną wybuchu wojny był jednak konflikt wokół niewielkiej kolonii Epidiamos. W 437 r. p.n.e. wybuchło tam powstanie, w wyniku którego z miasta wygnana została warstwa panująca, pochodząca z Korkyry, a miasto zawarło sojusz z Koryntem. Jako że Korkyra uzyskała wsparcie Związku Morskiego, Korynt zawarł sojusz z drugą potęgą Hellady – Spartą. I tak się zaczęło.

Działania zbrojne trwały przez 27 lat, a w ciągu wojny stoczono aż 51 istotnych bitew. Ostatecznie zatriumfowali Spartiaci, którzy zdobyli Ateny, zniszczyli miejskie mury polis, wzięli ateńskich niewolników i zmienili ustrój miasta na oligarchiczny. Sparta osiągnęła status hegemona Grecji, choć nigdy nie miała aż tak wielkich wpływów jak Ateny. No i wkrótce prawdziwym rozgrywającym w Grecji miała stać się Macedonia Filipa II. Ale ten temat zostawmy i wróćmy na chwilę do kwestii II wojny peloponeskiej. Skoro w 404 r. p.n.e. Ateny zostały zdobyte, to czy nie należy uznać tej daty za koniec wojny? Owszem, należałoby, gdyby nie drobny gest, który mieszkańcy obu miast uczynili… w roku 1996. Właśnie w tym roku mieszkańcy Aten oraz Sparty podpisali oficjalnie traktat pokojowy, kończąc okres waśni pomiędzy potęgami greckiego świata. I owszem, można powiedzieć, że w tym czasie Ateny i Sparta nie były już suwerennymi państwami, a burmistrz i mieszkańcy nie mogą podpisywać traktatów międzynarodowych… z drugiej jednak strony, takie podpisanie układu niewątpliwie było w duchu starożytnej greckiej polityki. I dlatego – pół żartem, pół serio – uważam II wojnę peloponeską za konflikt trwający prawie dwa i pół tysiąclecia. Na szczęście przez większość z tych lat – bezkrwawy.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 5

  1. Hehe, rzecz wygląda mi na ewidentnie zrobioną pod turystów, choć lepiej późno niż wcale, jak mówi mądrość ludowa. 🙂 A z długością wojen jest ten kłopot, że wielu (być może nawet większości) wojen nigdy oficjalnie nie wypowiedziano, ani nie ogłoszono zakończenia. Na dobrą sprawę to nasz kraj wciąż tkwi w środku wojny z Rosją, która zaczęła się niewypowiedziana 17 września i nigdy oficjalnie nie zakończyła się żadnym traktatem pokojowym. Wprawdzie były to inne państwa niż dziś, ale o ile mi wiadomo zarówno dzisiejsza Polska uznaje się za prawnego spadkobiercę II Rzeczpospolitej, jak i Federacja Rosyjska za spadkobiercę Związku Radzieckiego. Dziedziczą więc nie tylko majątek i należności poprzednich państw, ale też zobowiązania i wojny. Do boju zatem… 😉

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  2. Kurde nie mogę tego teraz znaleźć, ale coś mi świata, że jakieś państewko wypowiedziało wojnę bodaj Niemcom, jeszcze w 19 wieku i wszyscy o tym później zapomnieli i chyba niedawno doszło do podpisania rozejmu. Czytałem o tym w fokus historia, ale teraz nie mogę znaleźć tego numeru.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button