Dziś tylko jedna wiadomość, ale za to jaka! George R.R. Martin przemówił w sprawie postępów w pracach nad Wichrami zimy. Przygotowałem dla Was na szybko tłumaczenie. Wiem też, że w komentarzu pod ostatnim odcinkiem Czytaja, swoje tłumaczenie przedstawiła Nevada. Chciałem nawet z niego skorzystać, ale ostatecznie nie zdążyłem się z nią skontaktować, więc musiałem się sam wziąć za robotę. Ale jeśli sądzicie, że mogło mi coś w tej translacji umknąć, to zawsze możecie spojrzeć na to, jak ona przetłumaczyła Martina. Tak czy siak, jest o czym gadać.
Notatka Martina
Muszę przyznać, że po pół roku pandemii, kwarantanny i społecznego dystansowania się, zaczynam przejawiać pierwsze symptomy klaustrofobii (GRRM używa terminu „cabin fever”, oznaczającego pewien typ irytacji związanej z klaustrofobią, dotykający wielu amerykańskich pionierów, który można też przetłumaczyć jako „gorączkę wywołaną zamknięciem w chatce” – przyp. DaeL). W połowie jest to całkiem dosłowne. Tak, jestem w prawdziwej chatce w górach. Ale nie, nie mam gorączki. Hurra! Póki co jestem zdrowy, przynajmniej jak na 71-letniego faceta, który nie jest w formie. I staram się, by pozostać zdrowym.
Mam z tego przynajmniej tyle, że ta wymuszona izolacja pomogła mi pisać. Codziennie spędzam długie godziny nad Wichrami zimy i robię stały postęp. Wczoraj skończyłem nowy rozdział, inny skończyłem trzy dni temu, a jeszcze inny w zeszłym tygodniu. Ale nie, to nie znaczy, że książka będzie gotowa jutro, a wydana za tydzień. To będzie wielka książka, a przede mną wciąż długa droga. Proszę nie wierzcie w click-baitowe strony internetowe (to nie o nas 😉 – DaeL), które analizują każde słowo z moich postów, jak gdyby to były papieskie encykliki pełne objawionych, acz ukrytych znaczeń.
Dalej George pisze o rozczarowaniu związanym z odwołaniem konwentu CoNZealand, co pozwoliłem sobie wyciąć, po czym dodaje…
Ale mogę odwiedzić Wellington za rok, kiedy – mam nadzieję – zarówno Covid-19 jak i Wichry zimy będą ukończone.
Następnie George wspomina o nagrodach Hugo i chęci wzięcia w nich udziału w formie wirtualnej, oraz o tym, że nagrywa swoje wystąpienie wcześniej, na wypadek, gdyby zawiodła możliwość streamowania.
Pomiędzy tymi nagraniami, wracam o Westeros. Ostatnio odwiedziłem Cersei, Ashę, Tyriona, Ser Barristana i Areo Hotah. W przyszłym tygodniu wpadnę do Braavos. Miewam złe dni, które mnie przygnębiają, ale i lepsze, które poprawiają mi nastrój. Ogólnie jestem zadowolony z tego jak wszystko idzie do przodu.
Choć oczywiście chciałbym, żeby wszystko szło do przodu szybciej. Dawno temu, w 1999 roku, w trakcie pracy nad Nawałnicą mieczy, tworzyłem średnio 150 stron maszynopisu miesięcznie. Obawiam się, że takiego tempa już nigdy mieć nie będę. Spoglądają wstecz, nie mam pojęcia jak to zrobiłem. Doprawdy, to była gorączka.
W dalszej części tekstu Martin wspomina o książkach, jakie nadsyła mu wydawca. Wśród nich znalazła się kolekcja opowiadań Stephena Kinga, w której jedna z historii, zatytułowana Szczur, mówi o pisarzu, zamkniętym w odizolowanej chatce, który próbuje dokończyć swą powieść… Na koniec Martin dzieli się przekonaniem, że pomimo pandemii prace nad Domem/Rodem Smoka postępują „wspaniale”, dzięki Ryanowi Condalowi, Ti Mikkel i reszcie scenarzystów. Dodaje też kilka słów na temat innych swoich przedsięwzięć.
Ale tutaj, na górze, wszystko wydaje się takie odległe, a wiele spraw zatrzymało się w miejscu, dopóki Covid nie pójdzie precz. Więc jestem tylko ja, w Westeros, od czasu do czasu robiący wycieczki do innych miejsc na kartach wielkiej książki. Ale teraz musicie mi wybaczyć. Wzywa Arya. Chyba chce kogoś zabić.
Oczywisty komentarz
Trzy konkluzje narzucają się same. Po pierwsze – to absolutnie fantastyczne, że GRRM znów pisze. Cudownie jest widzieć u George’a entuzjazm na tyle wielki, że zechciał się nawet podzielić swoimi wrażeniami z ostatnich tygodni. I możemy dziękować tylko nietoperzom/pangolinom/chińskim wirusologom (w zależności od aktualnie obowiązującej wersji) za to przeobrażenie świata w taki sposób, by GRRM mógł pisać. Po drugie – między bajki należy włożyć nasze wcześniejsze przypuszczenia, że książka jest prawie ukończona, i Martin nie może tylko pewnych rzeczy poukładać. Facet napisał w ciągu dwóch tygodni trzy rozdziały, nawet zakładając, że to tempo nadzwyczajne i że w poprzednich tygodniach szło mu gorzej, musielibyśmy przyznać, że w najgorszym razie musiał od początku kwarantanny ukończyć tych rozdziałów ze dwanaście (czyli jeden rozdział na dwa tygodnie). I nadal mówi, że droga jest daleka, i zaledwie przypuszcza, że będzie gotowa za rok, kiedy odbędzie się nowozelandzki konwent. Przypominam, że najdłuższa z dotychczasowych książek – Nawałnica mieczy – miała 80 rozdziałów. Innymi słowy, sądzę, że przez te wszystkie lata, kiedy Martin spekulował jak to skończy książkę w przeciągu kilku albo kilkunastu miesięcy, postępy w pracy były niemal zerowe. Może pisał kilka rozdziałów… rocznie! I wreszcie po trzecie – ciągłe powtarzanie, że powieść będzie ogromna, trochę mnie skłania w stronę przypuszczeń, że pisarz zrezygnował z oryginalnego planu wydania Wichrów w formie jednego tomu. Dla nas to żadna różnica, bo i tak od Nawałnicy mieczy dostawaliśmy pierwsze wydania w formie dwutomowej. A on przynajmniej nie będzie musiał się ograniczać wymogami drukarni.
To powiedziawszy, pamiętajcie, że Martin przestrzega przed analizowaniem każdego jego słowa 😉
To pokazuje jak mamił ludzi – trzeba było powiedzieć, że prace idą opornie i daleka droga do ich zakończenia, a nie tak – z jednej strony mówił tak jak wspomniałem wyżej, a z drugiej wypowiedzi jak ta o tym, że mogą go zamknąć jak do ComicConu w Nowej Zelandii nie ukończy książki. Takie sztuczne podtrzymywanie zainteresowania w sytuacji, gdy po prostu nie chciało mu się pisać – które rozumiem i podejrzewałem biorąc pod uwagę liczbę zajęć dodatkowych jakie miał w trakcie „pisania” – jest śmieszne, żeby nie powiedzieć żałosne. Mam świadomość, że kasa musi się zgadzać, ale sam sobie psuje robotę, bo ludzie zwyczajnie już o powieści zapominają, paradoksalnie przez te jego ciągłe zapowiedzi o rychłym ukończeniu książek. Mają już zwyczajnie dość. No chyba, że Martin postanowił zmienić zakończenie uwzględniając słabe oceny finału serialu, które doskonale zna i nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej.
Tak tylko dodam, że jest ofiarą własnego niespodziewanego sukcesu – póki mógł skupić się na pisaniu książek, a powieść znało relatywnie niewielkie grono fanów fantastyki, to praca mu szła. Gdy nagle zaczęły się wywiady, zjazdy, pieniądze (tylko teoretycznie z nich nie korzysta na własne przyjemności, warto wspomnieć chociażby o zakupionym kinie, które też pochłania czas), to pojawił się problem z chęciami. Bo to od tego zależy – wena jednego dnia jest lepsza, drugiego gorsza, ale jak już się regularnie siedzi nad książką, to wena pojawia się częściej, niż tak z doskoku od prozy dnia codziennego.
Aha, czyli Stary Pierdziel zachowywał się jak student na ostatnim roku. Przez lata wciskał nam kit, że zaraz skończy, a w rzeczywistości miał kilka starych rozdziałów i zamiast pisać to imprezował
A moim zdaniem o to może pisać od nowa, sporo zmienia i książkę miał na ukończeniu, ale to co miał postanowił zmienić na tyle mocno, że praktycznie pisze od nowa książkę. Tyle lat niemożliwe żeby tak całkiem przestał pisać. Może zmieni jednsk zakończenie, które mu się uwidzialo na samym początku, ale później staraciło wiele przy rozwoju innych postaci albo zupełnie inaczej poprowadzi wątki i trochę zmieni zakończenie.
Zastanawiam się, czy te kilkanaście rozdziałów udostępnionych do tej pory nie są wszystkim co napisał pomiędzy 2011 a 2019…
Jeśli Martin jest w stanie napisać 4-5 rozdziałów miesięcznie, to do końca roku przy takim tempie może stworzyć ich 20-30. Doliczając te które już zostały wydane + te które były napisane w czasie pandemii mamy ok 50 rozdziałów do końca roku. A więc rzeczywiście książkę może zamknąć za rok od tego momentu, a samo jej wydanie może się odbyć w 2021.
Przyznam że jestem zaskoczony, ale pozytywnie.
Brawo, brawo Georgy. Jak tak dalej pójdzie, to zostaniesz zapamiętany w historii literatury, jako koleś, który co prawda nie zdążył ukończyć swojego opus magnum (na razie na liczniku są 24 lata), ale w międzyczasie sprzedał zakończenie swojej opowieści kolesiom, którzy je spektakularnie zarżnęli w serialu. A i napisał parę spin offów. A licznik tyka.
Cóż, jeśli książka ma mieć okolo 1500 stron (jeśli dobrze pamiętam oba tomy miały obejmować około 3000 stron maszynopisu), każdy rozdział powiedzmy to około 10 stron (proszę o poprawienie jeśli się mylę!), to można przyjąć że będzie około 150 rozdziałów. Zatem te 3 tp kropla w morzu;) w każdym razie na pewno nie brzmi to jakby był na ukończeniu książki. Ten 2021 rok to chyba mało prawdopodobny
A ja jestem zdania, że skoro Martin tak optymistycznie pisze to zapowiedź jeszcze dostaniemy w tym roku, a wichry wyjdą gdzieś w 2k21
Czy wspomnienie o Ser Barristanie może wskazywać na to, że przeżył on bitwę o Meeren? Mam nadzieję, że wspominając o nim, ma na myśli jego rozdział po całej bitwie, aniżeli ten odbywający się w trakcie bitwy. Taka sama sytuacja z Cersei, może być to rozdział po sądzie nad nią.
On sobie jaja z fanów robi. Od 2011 pisze i pisze i nie może napisać. Jakby spadło zainteresowanie nim, to już by wydał. A nie bawił się w celebryte
Wniosek jest jeden – Martin nie skończy „Wichrów Zimy” 🙁
Powoli tracę szacunek do tego Pana. Jaja sobie robi, mami i zwyczajnie okłamuje fanów. Robi setki nie związanych z pisaniem rzeczy, a ze względu na wiek wszystko idzie mu wolniej. W obecnej sytuacji nie wierzę w ukończenie sagi, wichrom daję 50%, a snu o wiośnie 10%. Niestety, ale George jest w wieku w którym jest już bliżej niż dalej spotkania z duchami przodków.
zobaczymy bryndenbfish stawia na 2021 , jezeli nie wyda w 2021 to juz nie ma sensu czekac i dac sobie spokoj z tym , sen o wiosnie i tak dokonczy ktos inny
No to chyba czas na zmianę nicku 😛
Nie wiem skąd te nagatywne opinie w komentarzach. Mnie tam to cieszy, bo przynajmniej Martin posuwa się do przodu. Wiadomo też bym chciała mieć już przed sobą „Wichry Zimy” , no ale i tak mam do Martina tylko i wyłącznie szacunek, bo gdyby nie on to nie byłoby Pieśni Lodu i Ognia. Do tego, nadal Martin i jego zwiększone tępo pisania pozostają dla mnie jedynymi światełkami w tej całej pandemii
A na mnie jego kolejne zapowiedzi już nie robią żadnego wrażenia.
„Innymi słowy, sądzę, że przez te wszystkie lata, kiedy Martin spekulował jak to skończy książkę w przeciągu kilku albo kilkunastu miesięcy, postępy w pracy były niemal zerowe. Może pisał kilka rozdziałów… rocznie!”
Cóż, przez moment Martin był przekonany iż skończy „Wichry..” przed 6 sezonem. Myślę, że nie robił nas wtedy w konia. Szczerze mówiąc, to prędzej spodziewałbym się tego, że coś mu przestało się podobać w tamtej wersji książki i po prostu… rozpoczął jej pisanie praktycznie od nowa. Dlatego również zaprzestał odczytywania wybranych rozdziałów. Być może te, które już są w sieci, przestały być aktualne.
z tego co czytałem to GRMM de facto Wichry wtedy skończył> zastały Mu wtedy jakieś popierdółki, korekty itp. parę lat później farbę puścił jeden z tłumaczy dzieł Martina, bodajże japoński – > gość dostał konkretne zalecenie że któryś tam konkretny miesiąc ma mieć wolny od jakichkolwiek zobowiązań bo będzie wtedy tłumaczył Wichry które są już praktycznie skończone. i tak to było właśnie jakoś przed 6 sezonem serialu
co się stało ? oficjalna wersja jest taka że Wichry nie spodobały się nikomu kto je miał w ręce a najmniej samemu Martinowi > zaczynały się fantastycznie, Stannis, Bitwa o Meereen , Młody Gryf ale potem akcja siadała i robiły się nudne jak flaki z olejem i Martin wywalił część książki do kosza i zaczął pisać od nowa > wg wersji oficjalnej ok 40% Wichrów wylądowało w koszu (bo były do de) ale ile tak naprawdę GRMM wywalił to wie tylko on sam.
[Być może te, które już są w sieci, przestały być aktualne.]
Nie zdziwiłbym się.
Od finału 8 sezonu (no może trochę wcześniej) liczę, że zwłoka wynika z potrzeby przepisania Wichrów, aby prowadziły do sensowniejszego zakończenia. To znaczy wycięcie pomysłów, które się nie spodobały.
Tez mi sie wydaje ze zmasakruje HBO i p D&D innym zakończeniem 😀 , będzie smiesznie jak mlody gryf zdobedzie KP , cersie ucienknie na zachod , a stannis wygra z boltonami przezyje i bedzie sie szykowac do marszu na poludnie 😀
CO NA TO SERIAL ?
O ile ten rozdział Cersei, który teraz Martin pisze to nie jej ostatni. Przecież ona jest na wiadomej liście Aryi, a skoro ta ma kogoś zabić i nie być w Braavos….
cersei ma zabic mlodszy brat a nie zadna arya ;(
A to nibtmy dlaczego teoretycznie jest to możliwe brat albo siostra młodszy, w języku przepowiedni nue na rozpoczęcie rozróżnienia na płeć a nigdzie nie jest powiedziane wprost, że to ma być biologiczny brat Cersei. Równie dobrze może to być młodszy brat, siostra kogokolwiek.
jak to nie, valonqar oznacza mlodszego brata
https://www.youtube.com/post/Ugwv8bjgqzwcLucwOLp4AaABCQ
To tyle w kwestii, ze zakończenie Martina będzie takie samo