GryGry WideoNauka i HistoriaRetro

Niedzielne Fiszki: Najbardziej kontrowersyjna gra świata

To miał być pamiętny wtorkowy wieczór. Miliony ciężko pracujących Amerykanów włączały kanał CBS, by obejrzeć 60 minutes – niezwykle popularny program publicystyczny, który w trudnych czasach kryzysu ekonomicznego poszukiwał odpowiedzi na palące problemy. Tym razem Amerykanie mieli poznać przyczynę wzrostu przestępczości wśród nieletnich. Przyczynę, o której wcześniej nawet by nie pomyśleli. Z każdą minutą z coraz większym zaciekawieniem wpatrywali się w ekrany swych telewizorów. Był rok 1976, a gra wideo po raz pierwszy stała się kozłem ofiarnym.

Death Race, bo taki tytuł nosiła wspomniana gra, powstał na zlecenie jednego z producentów coraz popularniejszych w tym czasie automatów – Chicago Coin Machine Company. Niezadowolony z finalnego produktu zleceniodawca unikał jednak zapłacenia developerowi. Pozostawione na lodzie studio Exidy spróbowało rozpaczliwego kroku – samodzielnego wydania gry. Twórcy zmienili jej tytuł (pierwotnie gra nazywała się Demolition Derby), aby wykorzystać popularność filmu Death Race 2000 z Sylvestrem Stallone i Davidem Carradinem. Liczyli, że na fali zainteresowania kinowym obrazem uda im się sprzedać tysiąc automatów…

Salony gier… To se uż ne vrati, pane Havranek.

Na co nie było większych szans. Cały problem polegał na tym, że nawet jak na standardy roku 1976 gra była przestarzała i nieciekawa. Jej rozgrywka sprowadzała się do przejeżdżania umownym samochodem równie umownych gremlinów. Najechany gremlin wydawał z siebie westchnienie i zamieniał się w nagrobek. Za każdego przejechanego gremlina gracz otrzymywał punkty. Pod względem grafiki twórcy nie poczynili wielkich postępów od czasu Ponga, na dodatek z ekranu wiało nudą. Automaty się nie sprzedawały, a nad Exidy pojawiło się widmo bankructwa…

Szef Exidy miał się jednak wkrótce przekonać, że wszystko, czego potrzebuje słaba gra, to odrobina kontrowersji. Do dziś nie wiadomo, co spowodowało wybuch medialnej wrzawy. Najprawdopodobniej jeden z dziennikarzy zatrudnionych w 60 minutes zobaczył automat Death Race stojący gdzieś w kącie salonu gier. To wystarczyło. Koniec lat siedemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych to okres bezprecedensowego wzrostu przestępczości. Spokojni mieszkańcy przedmieść przekonani byli, że na ich oczach rozpada się cały porządek społeczny. Winnego trzeba było znaleźć. A 60 minutes chciało tę potrzebę zaspokoić.

A tak wyglądał ów koszmarny tytuł. Przyznam, że mnie to trudno odróżnić od rzeczywistości.

W programie nazwano Death Race grą wciągającą i immersyjną. Zadawano pytania o wpływ brutalnej rozgrywki na psychikę młodych ludzi. Czy młodzież odróżni grę od rzeczywistości? Czy będzie szanować życie ludzkie? Po emisji 60 minutes wybuchła istna burza. Artykuły poświęcone Death Race zamieściły między innymi Newsweek i National Enquirer. Gra trafiła też do kolejnego programu publicystycznego – Tonight na NBC. Exidy potępiali inni przedstawiciele branży, tacy jak twórca Ponga i ówczesny współwłaściciel Atari – Nolan Bushnell. Głos w sprawie Death Race zabrała nawet amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa, nazywając grę „chorą”.

A rezultat całej tej wrzawy? Exidy, które nie mogło sprzedać tysiąca automatów, praktycznie z dnia na dzień dostało zamówienie na 10 tysięcy maszyn. Sukces był niepodważalny, a Exidy odkryło prawidłowość, która rządzi rynkiem gier do dzisiaj. Wszystko, czego potrzebuje słaba gra, to odrobina kontrowersji.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 5

  1. W złym znaczeniu używa się czeskiego sformułowania: „To se ne vrati…”, nie oznacza ono sentymentalnego westchnienia w kierunku tego, co już odeszło i nie wróci, ale zwykłe proste i przyziemne „to się nie opłaca”.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Fajnie, że umiesz kopiować internet. Następnym razem spróbuj jednak coś zgodnego z prawdą. 😉

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. Przypomina mi to historię z grą „Codename Panzer: Faza Pierwsza”. Tam też nie obyło się bez kontrowersji i krzyku że gra jest antypolska, bo przedstawia polskich żołnierzy jako pijaków i tchórzy, no i według niej to Polacy jako pierwsi zaatakowali III Rzeszę. Chyba wszystkie ówczesne media o tym trąbiły i wzywały do bojkotu gry, a ona sama i tak całkiem nieźle się sprzedała.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Ależ argument. Narkotyki też całkiem nieźle się sprzedają, a nikt chyba nie powie, że stanowią jakąś pozytywną wartość. A gra była antypolska. Jakbym oglądał serial „Nasze matki, nasi ojcowie”. Niemiecki przemysł wrabiania Polaków w IIWŚ już wtedy zaczynał prosperować.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. A zdajesz sobie sprawę, że chociażby list, jaki dostali żołnierze niemieccy w rzeczywistości, o ataku ze strony Polski, był w rzeczywistości tak zredagowany, aby usprawiedliwić nawet przed własnymi żołnierzami (i zachęcić ich do walki) napaść na Polskę? A to był jeden z punktów zarzutów wobec tej gry. Także tak naprawdę dość wiernie oddali realia. Kwestia pijanych żołnierzy faktycznie była niepotrzebna, ale z tego co pamiętam (odpalę kampanię, bo mam tę grę, to sprawdzę) główny bohater niemiecki był dość ostrożny w swoich poglądach. Fakt, że powinni tak jak później, od razu rzucić rys historyczny co do tego, ale to były jeszcze czasy, że ludzie nie byli aż tak czuli na każde odstępstwo od przyjętej narracji. Prędzej zgodzę się co do miniserialu Nasze matki…, o którym wspomniałeś, bo ostatni odcinek był ewidentnie antypolski.
        P.S. Wiem, że w lutym był ten artykuł, ale jakoś mi umknął wcześniej.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button