Na początku stycznia, gdy stało się jasne, że George R.R. Martin nie opublikuje noworocznej notatki o stanie prac nad Wichrami zimy, a zamiast tego pisarz (albo jakiś jego przedstawiciel) radośnie poinformował na Twitterze o wznowieniu Ognia i Krwi w miękkiej oprawie, moje myśli zaczęły wędrować w dziwnych kierunkach. Oglądałem akurat krótki film dokumentalny o śmiertelnie chorych fanach Gwiezdnych Wojen i Marvela, którym wytwórnie umożliwiły wcześniejsze obejrzenie nowych produkcji, ze świadomością, że ludzie ci mogą nie dożyć właściwej premiery. No i w nieunikniony sposób zestawiłem to sobie w głowie ze skalą popularności Martina. W mrożącym krew w żyłach momencie dotarło do mnie, że na całym świecie, czekając na wydanie szóstego tomu PLiO, musiały odejść tysiące wiernych fanów. O śmiertelności Martina – w sposób najczęściej niezbyt uprzejmy – rozprawiają sami fani. Ale ciekawi mnie, czy kiedykolwiek myśl o śmiertelności fanów uderzyła samego autora. Mam nadzieję, że nie, bo choć sądzę, że Martin zbyt wiele czasu poświęca pobocznym projektom i nie bierze poważnie pewnego niepisanego zobowiązania, jakie autor składa wobec swoich czytelników rozpoczynając serię powieści, to wątpię, aby tego rodzaju myśl podziałała na niego motywująco. Mnie taka świadomość pewnie by twórczo sparaliżowała. Czym innym jest presja czasowa, a czym innym lęk przed niesprostaniem oczekiwaniom.
Wybaczcie grobowy nastrój, ale to była autentycznie pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy, gdy sobie mentalnie odnotowałem, że nie ma co ekscytować się tym rokiem – to znaczy w kontekście książek Martina (inne powody do ekscytacji na szczęście istnieją). A potem coś mnie tknęło i postanowiłem sprawdzić, kiedy Martin tak naprawdę zaczął tworzenie Wichrów. Było warto, bo przejrzawszy wszystkie daty, doszedłem do wniosku, że mamy powód do świętowania. Otwierajcie szampana. Właśnie mija dziesiąta rocznica stworzenia pierwszych rozdziałów Wichrów zimy!
Ściślej rzecz biorąc, mowa o fragmentach wyciętych z Tańca ze smokami. O tym, że dwa rozdziały napisane z perspektywy Arianne, jeden Aryi i jeden Sansy, ostatecznie wejdą w skład nowej książki, Martin poinformował w czerwcu 2010 roku. Same rozdziały powstawały na przełomie roku 2009 i 2010, gdy autor zakładał jeszcze, że w Tańcu ze smokami zmieści się bitwa pomiędzy siłami Stannisa a wojskiem Freyów, oraz bitwa o Meereen. Ale jako że Taniec pękał w szwach, konieczne były cięcia. Właściwa praca nad resztą materiału zaczęła się – jak twierdzi sam Martin – na początku 2012 roku, gdy pisarz miał za sobą wydanie i promocję Tańca. W październiku 2012 dodał, że w nieco ponad pół roku stworzył 400 stron manuskryptu Wichrów, co przekładało się na ok. 30% finalnego dzieła. Rączo zmierzał więc do końca, który – jak sądził – jest w zasięgu wzroku. Książka miała być skończona w roku 2014. Jeszcze w 2013 świat obiegły informacje o zaangażowaniu w wielu krajach (w tym w Polsce) dotychczasowych tłumaczy Pieśni Lodu i Ognia. Nie wiedzieliśmy wówczas, że potrzebni byli do tłumaczenia Świata Lodu i Ognia.
Pamiętam bardzo dobrze, gdy nadszedł rok 2014 – w końcu właśnie wtedy napisałem swoją pierwszą Szaloną Teorię. I – przyznaję to z dumą – byłem mocno sceptyczny co do wyznaczonego przez George’a terminu. Gra o tron święciła triumfy, powieści rozchodziły się jak świeże bułeczki, a ja apelowałem o powściągliwość. Słuchajcie – powiadałem – ten 2014 brzmi bardzo nierealistycznie. Moim zdaniem 2015 to wersja optymistyczna. A realistycznie powinniśmy myśleć o 2016. Za czarny scenariusz uważałem oczywiście początek roku 2017. Walt Hickey z serwisu FiveThirtyEight wylewał nam na głowy kubeł wody jeszcze zimniejszej, dokonując analizy tempa pisania Martina i dochodząc do wniosku, że 2016 to wariant hurraoptymistyczny. A w najgorszym razie książka powinna ujrzeć światło dzienne w roku 2018.
Bodaj w marcu 2015 roku pisarz w końcu potwierdził nasze najczarniejsze przypuszczenia (tj. książka jeszcze nie została napisana), ale jednocześnie dał odrobinę nadziei, informując, że rezygnuje z udziału w konwentach oraz publicznych wystąpień, by skupić się na pracy. Miał bowiem nowy cel – wydanie Wichrów na początku 2016 roku, przed premierą szóstego sezonu Gry o tron. Kiedy w lecie 2015 roku pisarz zaczął jednak pojawiać się na różnego rodzaju imprezach, byłem wniebowzięty. Nie dało się tego wytłumaczyć inaczej niż ukończeniem manuskryptu. Mocno się więc wszyscy zdziwiliśmy, gdy bodaj 2 stycznia 2016 roku Martin w dość gorzkiej notatce na blogu zakomunikował, że wbrew temu, co ustalił z wydawcą i wbrew swoim najlepszym chęciom, nie wyrobił się z pracą i nie dostarczył manuskryptu na deadline, który sam sobie wyznaczył. Serial musiał wyprzedzić książki.
Właśnie wówczas narodziły się dwie teorie spiskowe. Pierwsza powiadała, że Martin doszedł do porozumienia z HBO i zgodził się wstrzymać wydanie książki do momentu zakończenia serialu. HBO musiało bowiem nie zdawać sobie sprawy z istnienia efektu synergii i tego, że nawet odmienna treść w obu dziełach napędzałaby wzajemnie ich wyniki sprzedaży… Druga teoria była chyba jeszcze weselsza, powiadała bowiem, że Martin dawno Wichry ukończył, ale ma taką fantazję, aby tuż po Wichrach wydać Sen o wiośnie. I stąd taka długa przerwa. Czas pierwszą teorię już zweryfikował. A jak sądzę i w tę drugą wierzy już coraz mniej osób. Ale przez dobre paręnaście miesięcy obie hipotezy autentycznie porywały ludzkie wyobraźnie, pozwalając w jakiś sposób wytłumaczyć to, czego objąć rozumem się nie da – absurdalnie długą zwłokę Martina.
Przenieśmy się w mniej odległą przeszłość. Jest 10 stycznia 2017 roku. Martin wciąż korzysta z bloga na livejournal. Wkrótce przeniesie go na własną stronę… i wyłączy komentarze. Póki co jest zalewany pytaniami o Wichry. Jest trochę nie w sosie, ale odpowiada – myślę, że ukażą się w tym roku. Spoiler – nie ukazały się. W lipcu 2017 Martin zapowiada nową książkę. Ogień i krew. Tekst to w dużej mierze materiał, który pisarz stworzył 5-6 lat wcześniej pracując nad historią Tańca Smoków oraz materiałem do Świata Lodu i Ognia. Pierwszy tom zostaje zapowiedziany, ma wyprzedzić Wichry i ukazać się pod koniec 2018. Krótko po nim mają wyjść Wichry. Martin dotrzymuje tylko jednego z tych dwóch terminów. Rok 2019 mija bez Wichrów zimy, za to z ogromną uwagą poświęconą spin-offom Gry o tron. No i Martin udziela się w pracach nad grą Elden Ring firmy From Software. Na chwilę obecną – a mamy 19 stycznia 2020, autor nie zabrał jeszcze głosu w kwestii Wichrów. Nie słychać też nic o ponownym zaangażowaniu tłumaczy.
W ten nieco okrężny sposób chciałem zakomunikować, że mam coraz większe wątpliwości co do wydania Wichrów w tym roku. Może nie doszliśmy jeszcze do sytuacji, w której oczekiwanie na książkę Martina będzie można opisać tak jak Długą Noc, w trakcie której ludzie rodzili się, dojrzewali i umierali, nie czując ciepłych promyków słońca… ale wyraźnie zmierzamy w tym kierunku. Technicznie rzecz biorąc, kolega Bluetiger spędził pół życia czekając na Wichry. W moim wypadku ułamek jest mniejszy, ale też istotny. Może jeszcze nie pora porzucić wszelką nadzieję, ale na pewno warto zweryfikować oczekiwania i zdywersyfikować zainteresowania. Fantastyka nie ogranicza się do Martina, i nie tylko jego twórczości można poświęcić cykl Szalonych Teorii. Nie dziwcie się więc, jeśli od czasu do czasu przeczytacie tutaj radosne spekulacje na temat filmów Kubricka czy omówienia prozy Lovecrafta. Kurczowo trzymając się wyłącznie prozy GRRM-a, dalibyśmy po prostu zrobić się w trąbę. Trąbę, która – nawiasem mówiąc – zdobi okładkę tej jeszcze niewydanej książki.
PS Oczywiście wiem, że na okładce Wichrów ma być róg, a nie trąba. Ale trąba pasuje do tezy 😉
PPS Znając moje szczęście do przewidywania przyszłości, jest szansa, że Martin jeszcze dziś poda datę wydania książki.
Mnie juz przeszło zainteresowanie…w sensie dalej chciałbym je przeczytać ale forum westeros nie otwieram od roku bo irytuje mnie mysl, że nawet jesli przeczytam wichry to sen przeczytam mając 40 kilka lat…a sage zaczalem majac 19 lat… Mam wrażenie ze poziom pieczołowitości jaki sobie narzucil Martin go w aspekcie tej ksiazki przerósł. Myślę ze i w tym aspekcie bedzie mogl podac reke z tolkienem ktory niestety również nie kończył swoich prac. Ps taki tekst w niedziele przed poniedzialkiem 👍
Tolkien nie tyle nie kończył swoich prac, co w niektórych przypadkach tworzył je kilkukrotnie i ciągle wprowadzał poprawki. Ale teoretycznie duża część „Silmarillionu” była już gotowa ponad prawie 40 lat przed jego śmiercią – po sukcesie „Hobbita” wysłał nawet tę opowieść do swojego wydawcy, ale ten nie zdecydował się na publikację. Potem chciał też wydać „Silmarillion” razem z „Władcą”, jako złożoną z wielu tomów „Sagę o Klejnotach”.
I trzeba też pamiętać, że dla Tolkiena pisanie było tylko pasją i aż do emerytury nadal prowadził zajęcia ze studentami, przygotowywał wykłady, sprawdzał prace, miał studentów podyplomowych (ang. graduates, w naszym systemie chyba odpowiadają im doktoranci), prace naukowe…
Dziś może się wydawać absurdalnym, że wydawca nie chciał opublikować „Silmarllionu”… ale trzeba pamiętać, że wówczas nie było jeszcze czegoś takiego jak fantasy z tak rozbudowanym światem – historią, geografią, mapami, ludami, legendami, mitami; nie mówiąc już o tworzeniu języków. W „Drodze do Śródziemia” Shippey pisze, że recenzent wydawnictwa nie potrafił stwierdzić, czy dostał zbiór jakiś autentycznych mitów czy dzieło wyobraźni jednego człowieka. Stwierdził za to, że książka była „celtycka” – co raczej się Tolkienowi nie spodobało.
Jedyne co mnie zastanawia to ci sie stalo skoro martin kilka razy mowil ze potrzebuje kilka miesięcy na skonczenie ksiazki z minelo juz kilka lat? Brak pomysłu? Konieczność wprowadzenia zmian do dotychczasowego materialu? Stwierdził ze to co napisal jest słabe?
To też zawsze mnie zastanawiało. Bo jednak Martin jest pisarzem od kilku dekad, co pozwalałoby przypuszczać, że jest w stanie oszacować zarówno zakres materiału, który pozostał mu do przygotowania, jak i potrzebny na to czas. Czytałem, zarówno na FSGK, jak i na innych stronach, że w pewnym momencie Martin postanowił radykalnie przerobić stworzony materiał, ale wciąż kwestia kilku miesięcy z których zrobiło się kilka lat wydaje się dość zastanawiająca. Z drugiej strony: w przedmowie do Uczty dla Wron zapowiadał Taniec że Smokami na przyszły rok. Jak było – wszyscy pamiętamy.
Wichry Zimy już będą konkretnie zmierzać do końca sagi. Nie będzie zapewne taka chaotyczna jak UDW czy TZM.
No nie wiem bo opublikowane rozdziały raczej komplikują sytuację i zwiększają chaos niż zmierzają tak wprost do rozwiązania. Pomijam, że na dobrą sprawę innych w 5 książkach w sumie było drastycznie nie wiele jak na głównych antagonistów westeros.
Martin nie zdąży ich napisać, umrze a jego dzieło dokończy jakiś dyletancki wyrobnik. Będzie jak z Diuną, gdzie synek po latach znalazł jakieś dyskietki i stworzył na ich podstawie potworki.
Elio? Jakos tego nie widze
Ten rok jest kluczowy zapowiedział ze w lipcu przyjedzie z gotową książką , ja obiecałem sobie i dotrzymuje do dziś że dopóki nie wyda wichrów zimy to nie kupie żadnej jego książki/serialu w której miał jakikolwiek udział 🙂 polecał bym każdemu na świecie taki bojkot to wichry pojawili by się od reki 😀
Do dziś nie obejrzałem 8 sezonu gota ( podobno dobrze xD ) i nie zakupiłem 1 książki ognia i krwi i czekam na wichry w tym roku 😛
Mam nadzieję, że twój nick okaże się trafny.
„Technicznie rzecz biorąc kolega Bluetiger spędził pół życia czekając na Wichry”
Rzeczywiście! Nawet nieco więcej niż pół. Chociaż tak naprawdę zacząłem czytać PLIO w sierpniu 2014 roku. Pamiętam, że oba tomy „Tańca ze smokami” czytałem już w czasie roku szkolnego, ale zanim w październiku wyszedł „Świat Lodu i Ognia”, już je skończyłem. I to trochę dziwne, gdy pomyślę, że od tego czasu, gdy byłem jeszcze w gimnazjum, nie pojawił się ani jeden nowy tom cyklu. A teraz jestem już na studiach… Można powiedzieć, że „biernie” czekam na „Wichry” przez nieco ponad pół życia, a „czynnie” przez mniej więcej jedną trzecią…
Wow. Ogromna wiedza jak na tak młody wiek. Czytając teksty myślałem, że jesteś znacznie starszy.
pisałem to już kilkukrotnie w komentarzach (raz nawet całkiem długi mi wyszedł, ale nie mogę teraz znaleźć), że w zakończenie pracy Martina wątpliliśmy już z Pquelimem zanim w ogóle zaczął się serial. Tempo, pracowitosc i efektywnosć zniechęciło mnie do doczytania samych wydanych książek, gdzie PLiO porzuciłem w trakcie Nawałnicy Mieczy (jakos wtedy gruchnęlo, ze kolejne tomy Martin ma zamiar przepisywać).
Po zakończeniu serialu Martin jest moim zdaniem w wielkiej czarnej d… bo cokolwiek nie napisze, nie będzie go satysfakcjonowało. Zakonczenie zdradził DeDekom, a droga do niego nie wywołuje już w nikim wielkiego zainteresowania. Moim zdaniem Martin obudził się z ręką w nocniku i obecnie nawet nie pracuje nad książkami, tylko robi wszystko co się da, żeby o nich nie myśleć. Jak student w trakcie sesji 🙂
Jeśli Martin umrze to mam nadzieję że gdzieś znajdzie się jakiś adekwatny zastępca, który będzie potrafił przyzwoicie zakończyć serię.
Szczerze mówiąc teraz już nawet nie zależy mi bardzo na poznaniu zakończenia, bo choć Taniec skończyłem we październiku 2018 i minęło dopiero trochę ponad rok to już na tyle tęsknię za tym światem że chciałbym chociaż na chwilę móc znów się w nim zanurzyć za pomocą Wichrów.
Martin jest jeszcze większym bucem od Sapkowskiego. Odbiło mu od sławy i hajsu, dlatego gwiazdorzy. Zamiast zająć się skończeniem sagi, to zajmuje się bzdurami.
Zajmuje się książką o Targaryenach, to nie bzdurzenie 🙂
Cała sytuacja jest absurdem. GRRM kiedy zaczął pracować nad PLiO to chciał stworzyć powieść nie do zekranizowania w telewizji. O ironio, cykl zekranizowano, sam nawet do tego dołożył rękę pisząc scenariusz pod niektóre odcinki, HBO dodatkowo zekranizuję jakieś historie poboczne a wszystko wskazuje na to, że nie ujrzymy zakończenia cyklu w książkach. Autor strolował siebie i swoich czytelników. Trochę przypomina mi to scenę z Kosmicznych Jaj, gdzie Vader w celu odnalezienia Księżniczki sięga po najnowszą edycję filmu… Kosmiczne Jaja.
Choć rozdziały Theona i Eurona, które wyciekły przedwcześnie dały paliwo na troszkę dłuższe czekanie na Wichry, to jednak cierpliwość moja już jest na wyczerpaniu. Nie robię sobie wielkich nadziei, że książka wyjdzie, co gorsza mam wątpliwości czy naprawdę będzie czymś na co warto czekać – już Uczta i Taniec jakościowo stoją niżej od trzech pierwszych tomów, sporo rozdziałów rozwleczonych, niektóre zbędne(pozdro Arys). Rzadko kiedy rozwleczony proces twórczy pomaga dziełu a często przyczynia się do rozczarowania.
Nie Vader, a Dark Helmet vel Mroczny Hełm 🙂
Mea culpa. Ten film obejrzałem bardzo dawno temu, już nie pamiętam przydomków postaci sparodiowanych.
Mi Uczta oraz Taniec podobają się bardziej od poprzednich części. Więc byłbym ostrożny w pisaniu o „staniu niżej jakościowo”.
Pamiętam jak w 2k15 wierzyłem w te wszystkie teorie na temat gotowych wichrów xD
the good old days
Jeśli kiedyś się jakoś doczekam szóstego tomu, to nie wiem, czy od razu go przeczytam. GRRM swoim przekładaniem terminów sprawił (w moim przypadku), że cały główny wątek stał mi się nieco obojętny. A jeśli dobrze pamiętam, to cała „Pieśń Lodu i Ognia” miała być trzyczęściowa (wojna 5 królów, wizyta Daenerys w Westeros i na końcu Inni). Jeśli tak popatrzeć z tej perspektywy, to autor nadal nie wyszedł z pierwszej części 😀
A tak poza tym, nie zapomnijmy o Dunku i Jaju. Chciałbym poczytać m.in. o kryzysie sukcesyjnym w Winterfell czy o rebeliach Blackfyre’ów (choć na to chyba szanse są baardzo małe :\ )
Rób te spekulacje na temat filmów Kubricka i omówienia prozy Lovecrafta, na pewno będą świetne.
Zaskoczyliscie mnie ta miniaturka, myslalem ze oto Wichry Zimy wychodza. 🙂
Dlaczego Martin nie opublikuje po prostu tego co już napisał ? To byłoby lepsze.
Bo ma pewnie umowę z wydawcą i nie wolno mu takich rzeczy publikować, poza nieznaczącymi rozdziałami, które już opublikował…, w końcu poza nim, na tej Sadze zarabia jeszcze masa innych ludzi, proste 😛
Ja na Wichry czekam, ale w międzyczasie mam inne książki do czytania, więc to czekanie jest dla mnie znośne, ale liczę na to, że do lipca czegoś się chociaż dowiemy, w końcu obiecał….
Ja ok. rok temu zacząłem czytać sage PLIO myśląc że po finale GOT ogłosi Wichry zimy. Uważam że niema co czekać tak na kontynuację. Jeśli nie napisze to cóż trudno. Zawsze może Brandon Sanderson dokończyć. Obecnie kończę czytać Chrzest ognia A między czasie zacząłem czytać Drogę Królów bo na lubimy czytać ma średnią 8.9 oraz bardzo dużo pozytywnych opinii. Więc nie czym doczytam do Dawcy Przysięgi to może wtedy będzie już maj-czerwiec i ogłosi Wichry Zimy A jak nie to czeka jeszcze Metro Trylogia w najgorszym wypadku Koło czasu.
„memy stają się rzeczywistością”. rok temu z groszami miałem wylew, jedną z myśli jak mnie wpółsparaliżowanego wiozła karetka było właśnie „no i k*.* się nie dowiem jak to się skończyło”. na szczęście wykaraskałem się z tego bez większych strat ale po 8 sezonie znowu miałem myśl „dobrze, że w szpitalu nie wiedziałem, że to taki shit będzie bo nie miał bym motywacji do wyzdrowienia” 😉
Ok lubię świat wykreowany przez Martina, ale widzę, że ktoś tu zdrowo przesadza ;p
Jeśli twoje przewidywanie z PPS się sprawdzi to zacznę cię czcić jako boga. Nie żartuję.
Nawiasem mówiąc też spędziłam dokładnie połowę życia czekając na Wichry. I nie chciałabym, żeby ten % się zwiększał.
Po części winię też za takie opóźnienie tę część fanów, która przy każdej jednej okazji nie omieszkała przypominać Martinowi, że jest im dłużny książkę. W sensie rozumiem frustrację, ale ogólna nagonka na pewno nie sprawiła, że łatwiej mu się pisało.
Pamiętacie może, że jakiś czas temu Nowa Zelandia oferowała, że zafunduje Martinowi pobyt w domku na odludziu, żeby mógł dokończyć Wichry? I Martin odpowiedział coś, że dziękuje, ale postara się dokończyć u siebie, ale jeżeli nie skończy książki do jakiegoś terminu to mogą go porwać i zamknąć w tym domku czy ciś takiego? Mianowicie moje pytanie brzmi, co to był za termin? Mam nadzieję, że już lada dzień przeczytamy w wiadomościach, że Nowa Zelandia porwała Martina.
Lipiec 2020 😛
To moze ja zmotywuje GRRM. Otoz kupię książki z tego cyklu gdy skonczy by mieć spojne wydanie, do tego czasu bede korzystał z Biblioteki Publicznej im. Chomikuj Pe-el
Od jakiegoś czasu myślę, że „Wichry…” stały się dla Martina kulą u nogi. Pisanie ich przestało go bawić, jest sławny i bogaty, chciałby po prostu poużywać życia, tym bardziej, że fani ciągle wytykają, ile to lat mu zostało. Staram się go zrozumieć i myślę wtedy o wszystkim, co miałam zrobić na przedwczoraj i czego mi się tak potwornie nie chce. Wtedy mu wybaczam…
Zarzekam się, że nie czekam na Wichry od roku albo dwóch, a we wrześniu minie 6 lat (i 1/4 mego smutnego życia) od przeczytania słów „Mam nadzieję, że w Wichrach Zimy wszyscy będą marznąć razem”.
Ta powieść powoli staje się Half-Life’em 3 literatury fantasy.
1) Bardzo chętnie bym poczytał coś w rodzaju teorii czy interpretacji książek Lovecrafta. W jego mrocznym świecie jest dużo treści o których można, by było powiedzieć coś ciekawego. Twórczość Lovecrafta jest też podobna do tej Martina w kontekście złożoności i rozbudowania.
2) Bardzo mnie smuci ta perspektywa, że mogę nigdy nie przeczytać Wichrów. Podchodzę do tego zdecydowanie zbyt emocjonalnie, ale trudno. Jestem do tego świata bardzo przywiązany, bardziej niż do jakiegokolwiek innego. Przeczytałem/obejrzałem w swoim życiu kilkadziesiąt różnych dzieł kultury, które przenosiły mnie do różnych odrębnych uniwersów. Jedne podobały mi się bardziej inne mniej i chodź bardzo sobie cenię Diunę, Wiedźmina czy Tolkiena to jednak tylko w świecie PLiO czułem się jak w drugim domu. Nie wiem po co to piszę, raczej nikogo to nie obchodzi a część ludzi tylko uzna, że to żałosne, ale mam to gdzieś. Takie myśli trzeba uzewnętrznić by ich w sobie nue dusić.
Pomijając już nawet takie koncepcję jak nieformalny kontrakt między autorem a czytelnikiem że ten pierwszy dostarczy temu drugiemu dzieło w formie kompletnej, by jego zaangażowanie nie wydało się bezcelowe, to niedokończenie przez Martina swojej sagi jest bardzo złym znakiem dla rozważań o twórczości w ogóle. Wynikałoby z tego, że rozwój twórczości jest ograniczony, jest granica której nie da się przekroczyć, by stworzyć lepsze bardziej rozbudowane i dopracowane dzieła. Autor pada ofiarą własnej ambicji której nie jest w stanie sprostać a co dopiero podołać oczekiwaniom czytelników, z których część zawsze będzie wyobrażała sobie niewyobrażalne i oczekiwała nieoczekiwanego. Jeśli taka jest prawda to z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia. Jeśli będziemy odtwórców wymagać mniej no to naturalnie dzieła stracą na jakości a jeśli będziemy wymagać więcej to dzieła mogą powstawać w nieskończoność bez skutku.
Mnóstwo ludzi się pewnie zdziwi że ekstrapoluje takie wnioski na podstawie jednej niedokończonej serii. Pozwoliłem sobie na takie gdybanie bo PLiO jest swego rodzaju eksperymentem, dziełem rozbudowanym do granic… i wygląda na to że na takie granice Martin natrafił…
Skoro pomyśły się wyczerpały, to zawieszenie Szalonych Teorii o PLiO do wydania Wichrów to jedyne sensowne wyjście. A Kubrick i Lovecraft mogą być całkiem dobrym materiałem do wyszukiwania sekretów. Jak miałbym coś jeszcze zasugerować, to może Diunę.
Uwielbiam Diunę, ale… do cyklu Szalonych Teorii kompletnie nie pasuje. Tam prawie w ogóle nie ma zagadek. Ta powieść jest budowana zupełnie inaczej – narrator jest wszechwiedzący, wszystkie spiski i plany są od początku jawne, a Herbert buduje napięcie pokazując od samego początku tę plątaninę intryg i każąc nam domyślać się do czego to doprowadzi.
Natomiast Lovecraft – jak najbardziej. Tam jest cała masa smaczków polegających na związkach pomiędzy postaciami z różnych opowiadań, fajnie jest to wytropić, bo układa się w bardzo ciekawą mitologię. No i Kubrick – którego każdy film ma po sześć ukrytych warstw znaczeniowych – jest wprost idealny dla Szalonych Teorii.
A materiał martinowski jeszcze się całkiem nie wyczerpał. Ale w ciągu kilku miesięcy się wyczerpie.
Nie zgodziłbym się do końca, bo uważam zamiary Boga Imperatora za dosyć nieoczywiste, i chyba trzrba byłoby się wczytać żeby wszystkie je odczytać. Ale oczywiście najlepiej zarówno dla Ciebie jak i dla czytelników będzie jak zabierzesz się za to gdzie ty widzisz potencjał.
To może Warhammer 40.000 cykl Herezja Horusa? Wiem oczywiście jaka jest jakość tych dzieł i tego świata, a zwłaszcza boli brak spójnej wizji, jednak pole do popisu w zakresie przewidywań czy oceny działań już spore. Bluetiger mógłby sporo nawiązań do różnego rodzaju mitów lub przypowieści znaleźć. Ja sam też mam trochę wiedzy na ten temat. 😉
Ja czekam na szalone teorie z sagi Archiwum burzowego światła.
Lipiec 2020: Disney po wykupieniu wszystkich wytwórni filmowych zwraca oczy ku rynkowi księgarskiemu i kupuje George’a Martina za miliard dolarów. Kathleen Kennedy ogłasza, że Wichry zimy ukażą się jeszcze przed Bożym Narodzeniem. G.R.R. bąka coś o tym, że teraz już się zbierze i skończy.
Wrzesień 2020: Martin publikuje na blogu wpis, w którym żali się, że włodarze Disneya naciskają go na terminy i jednocześnie żądają wprowadzenia dodatkowych postaci. Przecieki zza kulis sugerują, że ma chodzić o serię potencjalnych zabawek związanych z serią. Kathleen Kennedy mówi w wywiadzie, że jest niezwykle podekscytowana współpracą z pisarzem i że wszystko jest na najlepszej drodze do sukcesu.
Październik 2020: Na Reddicie pojawia się anonimowy wpis o tym, że Disney nie może się dogadać z Martinem w sprawie wymaganych zmian w fabule. Ponadto pojawia się plotka o możliwości rozdzielenia książki na dwa, albo nawet trzy tomy. Kathleen Kennedy jest podekscytowana i ogłasza, że w przyszłości w tworzeniu uniwersum GoT wielkie znaczenie będą miały pisarki. Martin nie pojawia się na konwentach, nie pisze, nie dzwoni…
Listopad 2020: Katleen Kennedy ogłasza, że w wyniku braku możliwości porozumienia, rozstają się z G.R.R. Martinem w przyjacielskich stosunkach. Zarząd doszedł do wniosku, że serią powinien zając się nowy, młodszy i bardziej dynamiczny zespół. W sieci krąży plansza z rozpiską na najbliższe 5 lat z datami wydania kolejnych pięciu tomów Wichrów zimy oraz czterech spin-offów. W międzyczasie ogłoszone zostają plany rebootu serialu, powstanie trylogii filmowej o rodzinie Starków (reżyseria George Lucas), a także gry komputerowej MMO.
Grudzień 2020: Ukazuje się pierwszy tom Wichrów zimy napisany jakoby przez Martina, ale dokończony przez Timothy’ego Zahna i J.J Abramsa, w którym okazuje się, że PLiO dzieje się w tym samym uniwersum co Gwiezdne wojny. W Disney+ ma premierę Game of Thrones Holiday Special z Chewbacką w roli Hodora. Martin w nieautoryzowanym wywiadzie przyznaje, że miał gotową książkę w lutym 2015 roku, ale nierozsądne surfowanie po stronach z pornografią spowodowało, że hakerzy zablokowali mu dysk twardy i musiał zacząć wszystko od nowa, bo nie miał kopii zapasowej. DaeL rozpoczyna na FSGK.PL nowy cykl pt. „Je*ać Myszkę Miki”.
To jest tak prawdopodobny scenariusz, że aż mi krew w żyłach zmroziło 😉
A tak całkiem przy okazji – dzisiejsza Szalona Teoria będzie… spóźniona ;). Wybaczcie, miałem wczoraj trochę majsterkowania przy komputerze. Ale tekst będzie o 15.00. Dziś.
Klatwa Martina;p
Polecam przeczytać
https://www.google.com/amp/s/www.express.co.uk/entertainment/books/1231173/Winds-of-Winter-Game-of-Thrones-ending-ASOIAF-ending-George-RR-Martin-book-ending/amp
oby 29 lipca ogłosił że ma skończone wichry zimy i oby okazało się ze historia jest kompletnie inna od tej co zaserwowało nam hbo , martin by zarobił a panowie d&d zostali by ukarani za to co zrobili szczególnie w 8 sezonie
Pan Martin po prostu nie zna pojęcia „złożoność obliczeniowa”. Komplikując swój świat, stanął przed problemem wykładniczo rosnącego czasu potrzebnego na dokończenie. Podobnie jak wielu obserwatorom, mogło mu się wydawać, że złożoność jest liniowa… Gdyby tak było, wystarczyłoby zatrudnić kilku pomocników i uporaliby się z dziełem. Jednak gdy komplikacja świata rośnie wykładniczo, nawet z pomocnikami nie da rady.
Trochę tak, ale duża część problemów wynika z tego, że po prostu ma problem z koncentracją i znalezieniem się w „zonie”, żeby najzwyczajniej w świecie coś pisać. Zamiast tego dokłada sobie pobocznych projektów, które pożerają mu coraz więcej czasu. Klasyczna pisarska prokrastynacja, połączona z ogromem dzieła i coraz bardziej zaawansowanym wiekiem. Lepiej już nie będzie.
DaeLu, co sądzisz o tym:
https://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114528,25629328,george-r-r-martin-konczy-pisac-gre-o-tron-obiecuje-fanom.html
Natknęłam się na to dzisiaj rano, lecz nie wiem co o tym myśleć 🤔
To jest mielenie w kółko tych samych komentarzy. Martin powiedział ostatnio (bodaj w Niemczech) to samo co mówi od jakiegoś czasu – zakończenie jest niby to samo, ale nie takie samo. I pracuje nad ukończeniem książek. Ta ostatnia informacja to jest szósty rok powtarzana. Więc naprawdę nie emocjonowałbym się. Wydaje mi się, że gdyby na serio był o krok od skończenia Wichrów, to dałby znać w noworocznej notatce na blogu.
Każdy Twórca, który ma oprócz Tworzenia własne życie, problemy itd. itp…ale przy tam ważniejsze jest dla niego aby efekt końcowy był taki jak się „wyśniło”, aby efekt był zbliżony do wizji… zrozumie Martina.
PS. Jestem fotografem nie pisarzem ale rozumiem tego dziadunia…:). Życzę cierpliwości… warto zainteresować się też historią bo czytając np. poczet Cesarzy Rzymskich, mam wrażenie, że życie pisze jeszcze bardziej niesamowite scenariusze niźli pisarze fantasy…