Przerywamy nasz program, by nadać specjalną wiadomość! A właściwie to trzy specjalne wiadomości!
Prequel skasowany
Jak donosi serwis Deadline.com, Krwawy Księżyc, serial realizowany przez Jane Goldman, z udziałem dwukrotnie nominowanej do Oscara Naomi Watts, nie został zakupiony przez HBO. Zdjęcia do pilota spin-offu Gry o Tron, którego akcja toczyć się miała w Erze Herosów (a więc na kilka tysięcy lat przed wydarzeniami z Pieśni Lodu i Ognia), ukończono w lecie. Reakcja szefostwa HBO na pierwszą wersję pilota była negatywna, dlatego konieczne było przemontowanie odcinka, a niewykluczone, że również dokrętki (to tłumaczyłoby, dlaczego o niektórych aktorach uczestniczących w projekcie dowiedzieliśmy się tak późno – możliwe, że w pierwotnej wersji odcinka nie byli w ogóle brani pod uwagę). Pani Goldman zgodnie z zaleceniami dokonała poprawek montażowych, ale HBO po raz kolejny nie było rezultatem zachwycone i zdecydowało się nie podejmować projektu. Szanse na podchwycenie go przez inną stację są najprawdopodobniej zerowe, albowiem – abstrahując od jakości serialu – HBO wykupiło opcję na wszystkie produkcje w stworzonym przez Martina świecie.
Co ciekawe oryginalny pilot Gry o Tron przeszedł podobną drogę, ale wersja po poprawkach była znacząco lepsza od pierwotnej, dlatego serial dostał zielone światło. W chwili gdy piszę te słowa, informacja na temat rezygnacji z serialu nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona, ale wydaje się niemal pewna. Prawdopodobnie w ciągu dnia lub dwóch HBO wystosuje notę prasową. Ale nie spodziewałbym się jakiejś nadzwyczajnej gadatliwości ze strony niedoszłych nabywców. Raczej nie dowiemy się, co było powodem decyzji. Możemy tylko spekulować, że swoją rolę mogły odegrać wysoki koszt produkcji, spadek wartości Gry o Tron jako marki po ostatnim sezonie, jak również kiepska jakość samego odcinka (który powstawał bez obszernego materiału źródłowego od Martina).
Prequel zamówiony
Nie minęła nawet doba od informacji na temat losów Krwawego Księżyca, a tu gruchnęła nowa wiadomość. Drugi ze spin-offów, realizowany przez scenarzystę Ryana Condala (wcześniej pracującego przy filmie Rampage: Dzika Furia i serialu Colony) i reżysera Miguela Sapochnika (który pracował nad kilkoma odcinkami z 5, 6 i 8 sezonu Gry o Tron), dostał zielone światło. I to nie na realizację pilota, ale całego pierwszego sezonu liczącego 10 odcinków. Trochę to zaskakujące, wziąwszy pod uwagę procedurę postępowania przy Krwawym Księżycu, ale niewykluczone, że materiał, który showrunnerzy zaprezentowali w tzw. „biblii serialu”, był po prostu tak dobry, że przekonał HBO. Poza tym mógł zaważyć udział Sapochnika, który pracował przy kilku świetnych odcinkach GoT (ale przy kilku słabych też). Wiemy już oficjalnie, że serial nosić będzie tytuł „House of the Dragon” („Dom Smoka”) i skoncentruje się na wydarzeniach prowadzących do Tańca Smoków – wojny o sukcesję pomiędzy dwoma stronnictwami rodu Targaryenów: zielonymi wspierającymi królową-matkę Alicent i jej syna Aegona II, oraz czarnymi opowiadającymi się za pierworodną córką Viserysa I – Rhaenyrą. Ostatecznie Taniec Smoków był początkiem końca latających gadów w Westeros. Z opisu możemy się domyślać, że pierwszy sezon opowie o konflikcie jeszcze za życia króla Viserysa I, a więc przed rozpoczęciem działań wojennych.
Dedeki skasowane
Tak jak przewidywałem już wcześniej, gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy o umowie panów Benioffa i Weissa z Netfliksem, pomysł zrealizowania przez nich nowej trylogii Gwiezdnych Wojen został ostatecznie utrącony. Oficjalne stanowisko wskazuje na brak czasu obu scenarzystów, zaangażowanych w inne projekty dla Netfliksa. Choć z drugiej strony plotki o ich zwolnieniu ciągną się od momentu kiepskiego przyjęcia ostatniego sezonu Gry o Tron, więc równie dobrze Netfliks mógł być szalupą ratunkową po decyzji Disneya. Choć niewykluczone, że wspomniana platforma steramingowa też zaczęła się drapać po głowie. Zwłaszcza po premierze ostatniego filmu Benioffa – Gemini Man – który zbiera złe recenzje i zapowiada się na finansową katastrofę (zostały mu najwyżej dwa tygodnie w kinach, a nie zarobił nawet połowy kwoty, której potrzebował, by zwrócić koszt produkcji i marketingu).
Cóż, mam nadzieję, że Wy macie koniec października bardziej w stylu Condala i Sapochnika, a nie Benioffa, Weissa i Goldman.
W przypadku Krwawego Księżyca, przyznam szczerze, że się odrobinę ucieszyłem. Po wszystkich newsach które docierały, nie byłem przekonany do projektu. Jeśli by została przedstawiona „prawdziwa geneza” Białych Wędrowców, fani GoT mogliby być mocno zawiedzeni a to odbiło by się pewnie na dalszych spin-offach.
Co do House of Dragon, jestem zachwycony. Liczę, że pokażą wszystkie smoki które walczyły w tym okresie a nie obetną całej historii wg swojego widzi mi się jak zrobili Dedeki z GoT. A news o nich w ogóle mnie nie interesuje. Kieruje w ich stronę tylko i wyłącznie pogardę za to co zrobili z 8 sezonem.
Szczerze mówiąc to oba projekty uważałem za kiepskie. Nie wiemy prawie niczego o tej epoce w Westeros, więc Krwawy Księżyc nie miałby nic z Martina. W najlepszym razie byłby przyzwoitym oglądadłem fantasy, tylko luźno powiązanym z tematem. A najpewniej kolejną kaszaną HBO. Zaś drugi projekt pewnie skończy się tym, że znowu wydadzą całą kasę na smoki (których teraz będzie przecież jeszcze więcej) i na przyzwoitą fabułę nie zostanie już ani pieniędzy, ani inwencji, ani chęci po prostu. Liczyłem (i wciąż jeszcze liczę), że wezmą się za Rebelię Blackfyre’ów. Przy odpowiednim zaangażowaniu to mogłoby być coś w stylu pierwszych sezonów GoT.
Przecież to nie wina budżetu, tylko napisanego scenariusza dlaczego fabuła była tak słaba
Żeby pokazać coś poza rozpierduchami urządzanymi przez smoki także potrzeba pieniędzy. Choćby po to, żeby sezon miał 10 odcinków, nie 6, a serial 10 sezonów zamiast 8. Owszem, mamy kilka wodotrysków, ale dla całej reszty zaczyna się droga na skróty. Znikające postaci, teleportacje, zamki z photoshopu, których nie trzeba oblegać, pomysły z dupy wzięte, których jedynym zadaniem jest przerzucenie akcji do przodu. Nie mówiąc już o niepokazywaniu żadnych innych ciekawych rzeczy, jak wilkorów, olbrzymów itd. Jak w takiej sytuacji napisać sensowną fabułę, która rozwija się w zgodzie z zasadami logiki martinowskiego świata, zamiast czym prędzej przeskakiwać od jednej sceny ze smokiem do drugiej?
Skąd wziąłeś info, że to będzie Taniec Smoków ? Wszyscy gadają o podboju
Z Entertainment Weekly. Cytuję:
„The events in the new series will eventually lead up to The Dance of the Dragons, a massive civil war in the Seven Kingdoms held between two rival branches of House Targaryen.”
Potwierdzam daelu serial będzie o podboju nie o tancu ze smokami
To teraz ja poproszę o źródło z tym podbojem. Bo wydaje mi się, że to tylko spekulacja, która powstała na jakichś polskich portalach. Oficjalne oświadczenie mówi, że pierwszy sezon prezentuje wydarzenia prowadzące do Tańca Smoków.
wychodzi na to ze serial będzie przedstawiał historie od podboju po taniec smoków ile to może być sezonów daelu ?
Cóż, cieszę się , że zielone światło dostał serial oparty na Tańcu Smoków (według mnie najciekawszy konflikt Westeros). Jeszcze bardziej mnie cieszy to jakie baty dostają Dedeki (niestety na innych forach często spotykam się z ludźmi broniących tych dwojga). Brakuje jeszcze by w tym tygodniu Martin ogłosił Wichry Zimy 🙂
„Wiemy już oficjalnie, że serial nosić będzie tytuł “House of the Dragon” (“Dom Smoka”) ”
Raczej „Ród Smoka”, słowa „dom” w tym kontekście chyba praktycznie się już nie używa, z kilkoma wyjątkami jak biblijny „Dom Dawida” (choć w tym przypadku wyrażenie brzmi „dom i ród Dawida”, więc nadal mamy ten ród).
Bluetigerze, jak zazwyczaj się zgadzam i uznaję, że znasz się na językach i tłumaczeniach lepiej ode mnie, tak tu będę polemizował. Toż w języku polskim używa się zamiennie słowa „dom” i „ród” w odniesieniu do największych rodzin arystokratycznych – np. Dom Habsbursko-Lotaryński, Dom Hohenzollernów, itp… W polskim tłumaczeniu PLiO wprawdzie te wszystkie „houses” są tłumaczone jako „rody”, ale domyślam się, że tytuł miał tym razem celowo pewną dwuznaczność, stąd użyłem słowa „dom”.
Wydaje mi się, że jednak polskie „dom” w tym kontekście nie jest w 100% odpowiednikiem angielskiego „House of”, niemeckiego „Haus” albo francuskiego „Maison”. Chyba pierwotnie „dom” odnosił się do rodu heraldycznego, a takie występowały tylko w Rzeczpospolitej, więc przenoszenie tego na ród/dynastię taką tak Targaryenowie jest nie do końca poprawne – w Westeros nie ma przecież czegoś takiego jak np. „herb Smok” po którym poznajemy, czy kogoś zaliczamy do Targaryenów, czy nie.
Ściśle rzecz biorąc, „dom” oznacza też nie tylko członków danej rodziny szlacheckiej, ale również wszystkich domowników, więc pod „Dom Smoka” moglibyśmy zaliczyć też np. Gwardię Królewską, damy dworu, giermków, służbę itd.
Oczywiście, ta różnica pomiędzy rodem i domem jest tak subtelna, że praktycznie nie ma znaczenia, i pewnie nigdy bym o tym nie wspomniał, gdyby nie to, że jako ktoś kto interesuje się głęboko twórczością Tolkiena, znam bardzo rozwlekłą sprawę pochodzenia Gildora (Elfa, którego Frodo spotyka w lasach Shire’u w pierwszej księdze „Władcy”) – właśnie z tej drobnej różnicy biorą się długie dyskusje na temat tego, czy Gildor jest potomkiem/krewnym króla Finroda Felagunda, czy tylko członkiem „domostwa” jako dworu/świty.
„Dom” jak najbardziej się używa współcześnie – zwłaszcza w kontekście dynastii aktualnie panującej w danym państwie (np. Dom Windsorów). Wg słowników wyrazów bliskoznacznych: „dynastia” = mniej więcej „dom”, „ród”, „klan”, „familia”, itd. 🙂
Nie wydaję mi się żeby budżet poszedł na smoki. Mogą skorzystać z modeli które tworzyli podczas GoTa, wystarczy tylko odpowiednio je przerobić.
Chętnie zobaczę serial poświęcony Targaryenom xD Okres Podboju jest niezaprzeczalnie ciekawy i fajnie byłoby zobaczyć serialową wersję Aegona i jego siostrzyczek. Okresem poprzedzający wojnę domową i samym “Tańcem “ oczywiście też nie pogardzę, jakby co.
Nie znam się na tym tak jak Bluetiger, więc głowy nie dam, ale moim skromnym zdaniem zwrot House of Dragon czy jaki inny House of… odnosi się bardziej do ludzi powiązanych ze sobą więzami krwi, w jakiś sposób ze sobą spokrewnionych, czyli w ścisły sposób do jakiegoś konkretnego rodu. Gwardia Królewska, damy dworu, giermkowie nie spokrewnieni z Targaryenami raczej nie należeliby do Domu Smoka aka rodu. Oprócz pojęcia House of istnieje coś takiego jak Household, co dzisiaj powszechnie tłumaczy się jako gospodarstwo domowe. Jednakże Household w odniesieniu do królewskiego lub szlacheckiego rodu można rozumieć jako siedzibę rodu/dwór i to nie tylko w odniesieniu do budynku, ale także pewnej grupy ludzi służących rodowi/mieszkających w siedzibie rodu, ale nie z nim nie spokrewnionych, do której rzeczywiście mogą przynależeć ci gwardziści, dworzanie, damy, słudzy, itd. Mamy na przykład Royal Household do którego należy przykładowo Szambelan, Kucharz czy Strażnik.
Nie twierdzę, że zawsze musi tak być, ale jak dla mnie House = członkowie, krewni z jednej rodziny, Household = dworzanie, straż, służba, rezydenci, reszta inwentarza.
Po ostatnim wystąpieniu D&D na Austin Film Festival wcale bym się nie zdziwiła gdyby okazało, że Disney podziękował im już za współpracę przy SW. Wypowiadane przez nich komentarze zdają się częściowo potwierdzać to co niektórzy fani podejrzewali od dawna. Świata lodu i ognia na pewnym etapie produkcji przerósł D&D. Może i mieli dobre chęci, ale zabrakło im doświadczenia. Dlatego bardziej postawili na szokowanie/zaskakiwanie widza. Żeby pozyskiwać dla siebie jak najszerszą widownię celowo minimalizowali i wykluczali elementy fantasy z serialu, bo np. matki, footballowi gracze wcale nie muszą lubić fantastyki :p