Nie wiem co mnie czeka – smażenie w piekle, zła karma czy jakieś inne klątwy i przekleństwa – ale jestem pewien, że za te clickbaitowe tytuły w końcu się doigram.
W domu robaka
Niech Was tytuł nie zwiedzie. W domu robaka to nie spin-off Pana Tadeusza, ale nowa książka George’a R.R. Martina. No, tak naprawdę to nie do końca nowa, bo swoją premierę – pod angielskim tytułem In the House of the Worm – miała bodaj 43 lata temu. Jak donoszą moje źródła (przez moje źródła mam na myśli Bluetigera), cała książka to tak naprawdę nowelka, czy może raczej rozbudowane opowiadanie. Źródła twierdzą, że niezłe, horrorowate i klimatyczne. Źródła (ciągle o Bluetigerze mówimy) sądzą, że znowu zacznie się nagonka na Martina, że jakieś nowe bzdety pisze, zamiast siedzieć nad Wichrami. Ale ja uspokajam źródła, że skoro ja przegapiłem zapowiedź książki (jej premiera ma nastąpić 29 października), to pewnie większość krytykantów też tak zrobi.
A jeśli jesteście ciekawi jak książkę streścił wydawca, to służę:
Mroczna opowieść w stylu dark fantasy o podziemnym świecie pełnym cudów i grozy.
Pod walącym się w gruzy miastem na zapomnianej planecie kryje się świat pełen spisków i zdrady. Młody Annelyn wiódł w podziemnym mieście życie człowieka uprzywilejowanego, ale gdy na oczach jego szlachetnie urodzonych przyjaciół upokorzył go sprytny łowca grounów zwany Dostarczycielem Mięsa Annelyn, na spółkę z tymi samymi przyjaciółmi, stworzył skomplikowany plan, mający mu umożliwić wywarcie zemsty. Jednakże plan kończy się niepowodzeniem i Annelyn musi zapuścić się w podziemne czeluści, gdzie odkrywa straszliwą prawdę o mitycznym Białym Robaku, któremu oddawali cześć jego przodkowie…
Pilou Asbæk też pisze
Pilou Asbæk (czyli serialowy Euron) nagrał kilka krótkich spotów dla magazynu Esquire. W jednym z nich pisze listy do swoich kolegów i koleżanek z planu. I trzeba powiedzieć, że poczucia humoru mu nie brakuje. W charakterze demonstracji – tłumaczenie listu do Nikolaja Coster-Waldau (czyli serialowego Jaimego Lannistera).
Drogi Nikolaju,
Chciałbym, żebyś wyjaśnił publicznie, że to ja cię zabiłem, a nie jakaś pieprzona cegła. Serio, bardzo proszę, musisz to zrobić. Potwierdź to na Twitterze albo w następnym wywiadzie – bez znaczenia. A, przy okazji – dostałem ostatnio replikę złotej ręki i miałeś rację: niesamowite uczucie! Ale bardzo przyjemne, więc nie wiem czemu ciągle narzekałeś na planie filmowym. Poza tym u mnie wszystko w porządku. Jestem w tej chwili w Hiszpanii, najpiękniejszym miejscu na świecie.
Wszystkiego dobrego. Twój,
Pilou.
PS. Tylko nie zapomnij, że to ja cię zabiłem, nie ta pieprzona cegła.
Kolejne przecieki castingowe
Zdjęcia do pilota Krwawego Księżyca się już wprawdzie zakończyły (zresztą sam odcinek jest już ponoć zmontowany, a jego twórcy czekają na zatwierdzenie budżetu całego sezonu), ale niektóre informacje o aktorach wychodzą na jaw dopiero teraz. Dowiedzieliśmy się ostatnio o czwórce aktorów, którzy pojawią się w pilocie oraz całym sezonie. Są to:
- Leah Gayer – aktorka wcieli się w postać o imieniu Caera. Dyftong „ae” brzmi valyriańsko, ale Valyrian jeszcze w tym czasie – rzekomo – nie było.
- Jasper Britton – odgrywać ma postać określoną jako „House Master Cole”. Co w praktyce oznacza owo „house master”? Tego na sto procent nie wiemy, w końcu to fantasy ze zmyślonymi nazwami, choć kojarzy mi się owo „house master” z funkcją zarządcy domostwa (co zresztą pasowałoby do nieco greko-romańskiego stylu, jaki możemy zaobserwować na niektórych zdjęciach z planu).
- Georgina Beedle – nie wiemy w kogo się wcieli.
- Jacqueline Boatswain – o tej postaci też nie wiemy nic, poza tym, że już wcześniej producenci Krwawego Księżyca poszukiwali czarnoskórej kobiety w średnim wieku, a pani Boatswain do tej roli pasuje.
Zmarł Boyd Rankin
Na koniec wiadomość bardzo smutna. W zeszłym tygodniu zmarł Boyd Rankin, płatnerz i twórca rekwizytów filmowych, spod ręki którego wyszła znaczna część broni używanej w pierwszych czterech sezonach Gry o Tron. Widzowie serialu mogli podziwiać nie tylko wytwory jego rzemiosła, ale również samego płatnerza – wcielił się bowiem w rolę Mikkena, kowala z Winterfell.
Niewątpliwie był jedną z osób, których talent sprawił, że zakochaliśmy się w Grze o Tron.
Czy to jakaś nowa nowela? Bo W Domu Robaka od dawna było dostępne w zbiorze opowiadań „Piaseczniki” notabene – tarto przeczytać
Chodzi właśnie o to opowiadanie z 1976 roku, które ukazało się później w zbiorze „Piaseczniki”. Nie wiem, czy „W domu robaka” z 26.10.2019 to nowe tłumaczenie, czy tylko wydano istniejący tekst w osobnej publikacji (która, jak informuje strona wydawcy, liczy sobie 108 stron).
Jeśli chodzi o polskie wydania dzieł Martina, w tym roku przed nami jeszcze ilustrowane „Starcie królów” (12 listopada) oraz „Lodowy smok” w tej samej formie co „W domu robaka” – jako samodzielna książka, nie jedno opowiadanie w zbiorze (premiera 19 listopada).
Czytałam Piaseczniki a Robaka nie pamiętam
>”czarnoskórej kobiety”
murzynki! DaeLu apeluje, żeby zaufać Bralczykowi czy Miodkowi, a nie środowisku Krytyki Politycznej, które błędnie próbuje przenieść „nigger” na neutralnego „murzyna” zamiast pejoratywnego „czarnucha” 😉
>”czarnoskórej kobiety”
murzynki! DaeLu apeluje, żeby zaufać Bralczykowi czy Miodkowi, a nie środowisku Krytyki Politycznej, które błędnie próbuje przenieść „nigger” na neutralnego „murzyna” zamiast pejoratywnego „czarnucha” 😉
Zgadzam się!
Tylko warto pamiętać, żeby wtedy pisać wielką literą.
Dealu mówię serio – może gdyby Martin umarł zrobiłbyś profesjonalne fanfiction o tym co będzie dalej ? Do każdej zbiórki bym się dołożył.
Serdeczne dzięki za zaufanie i zachętę, ale nie podołałbym takiemu zadaniu. Martin to utalentowany pisarz z 50-letnim doświadczeniem w fachu. Nie byłbym w stanie podrobić jego stylu i kunsztu. Przynajmniej gdy mówimy o powieściach i opowiadaniach, bo książki pseudo-historyczne pisze w sposób stosunkowo „suchy” i kronikarski, więc coś takiego można z mniejszym lub większym powodzeniem naśladować. Ale nie sądzę, aby jakikolwiek fanfic Pieśni Lodu i Ognia dał choćby namiastkę złudzenia, że obcujemy z oryginałem.
„Jak donoszą moje źródła (przez moje źródła mam na myśli Bluetigera), cała książka to tak naprawdę nowelka, czy może raczej rozbudowane opowiadanie” 😉
Tu należy dodać, że źródła dowiedziały się o całej sprawie w poniedziałek, gdy przeglądając katalog pewnej internetowej księgarni przypadkiem natknęły się na zapowiedź „W domu robaka”.
Jeśli chodzi o długość, wydaje mi się, że opowiadanie było rozmiarów mniej więcej „Tajemniczego rycerza”, ale mogę się mylić, bo nie nie czytałem go, tylko słuchałem – i to kilka lat temu – go w wersji audio.
wszystko zdecyduje się niebawem jeżeli wichry nie wyjdą do końca roku 2020 to nie ma sensu czekać i dać sobie spokój z martinem 🙂
Jeżeli wyda wichry to zmasakruje serial ludzie bedą się z tego śmiesznego dzieła śmiać 😀 i wszyscy beda czekac 15 lat na sen o wiosnie a międzyczasie kupować inne ksiazki 😀
a to ktos jeszcze czeka na wichry? beda to beda, nie to nie xD
„Jeżeli wyda wichry to zmasakruje serial ludzie bedą się z tego śmiesznego dzieła śmiać”
>sugerowanie, że już się nie śmieją
Co masz na myśli, pisząc: „dać sobie spokój z Martinem”?
Martin mógłby wreszcie zacząć siedzieć nad „Wichrami”, a nie jakieś nowe bzdety pisze.
Nie wiem, czy ten komentarz jest na poważnie, ale jeśli tak, to polecam przeczytać dokładniej powyższy tekst. Opowiadanie jest z 1976 roku.
Na siedmiu, kiedy wreszcie pojawi się ta wyczekiwana wiadomość że Wichry Zimy zostały ukończone w całości (bo mam nadzieję że jak wyjdą, to wyjdą dwa tomy, w sensie całość, a nie tylko połowa Wichrów), i trzeba będzie tylko czekać na polskie tłumaczenie, oraz dostępność w internetowych sklepach.
Mam też nadzieję że Wichry będą jakością dorównywały trzem pierwszym książką, a nie Uczcie i Tańcowi, bo choć mi te ich żółwie tempo nie przeszkadzało, to prawdą jest że pierwsze trzy tomy mają lepszą jakość, a pozatym to oznacza więcej wydarzeń na np 100 stron.
Szybciej pewnie niż w połowie 2020 roku nie kupisz. A wieść o zakończeniu książki pewnie podałby z 3-4 miesiące szybciej niż pojawiłaby się w księgarni,
Ja wręcz przeciwnie trzymam kciuki za to, że Wichry zachowają poziom Uczty i Tańca. To właśnie dzięki głębi tych dwóch części mogłem bez reszty zatopić się w Westeros, wcześniejsze części mi tego nie dostarczyły. (może to też dlatego, że wcześniejsze części bardziej przypominały serial, a to niestety od niego zacząłem swoją przygodę z PLiO).