Książki

Taniec z Mitami: Zawiasy świata

Są takie momenty w „Pieśni Lodu i Ognia”, gdy przy pomocy pojedynczego słowa lub wyrażenia autor potrafi wzbudzić w czytelniku wielkie zainteresowanie, sprawiając, że jego myśli rozbiegną się na wszystkie strony w poszukiwaniu rozwiązania nowej, intrygującej zagadki. Niewątpliwie jednym z takich fragmentów jest końcówka pierwszego rozdziału Jona w „Tańcu ze smokami”, gdzie czerwona kapłanka Melisandre wspomina o tajemniczych „zawiasach świata”:

– Obawiam się, że budzę w tobie niepokój, lordzie Snow.
Jon nie próbował temu przeczyć.
– Mur to nie miejsca dla kobiety.
– Mylisz się. Śniłam o twoim Murze, Jonie Snow. Wielka była wiedza, która go wzniosła, a pod jego lodem ukryto potężne zaklęcia. Jesteśmy u stóp jednego z zawiasów świata. – Melisandre spojrzała na szczyt Muru. Jej oddech był ciepłą parą unoszącą się w powietrzu. – Moje miejsce jest tutaj, tak samo jak twoje.
—Taniec ze smokami, Jon I—

Czytelnikowi nigdy nie zostaje powiedziane wprost, czym są owe „zawiasy świata”, a już kilka akapitów dalej jego uwagę przykuwa kolejne niezwykłe sformułowanie – w odpowiedzi na słowa w których Jon powątpiewa w prawdziwość jej wizji, według której ma wielu wrogów, o których nie wie, Melisandre używa zwrotu, który wcześniej Snow słyszał jedynie z ust Ygritte: „Nic nie wiesz, Jonie Snow”. Wówczas zaczynamy się zastanawiać, w jaki sposób kapłanka R’hllora dowiedziała się o tym wyrażeniu, i być może zapominamy o nieco wcześniejszych „zawiasach”.

Dzisiaj spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie czym one są, a także gdzie znajdują się pozostałe trzy, gdyż wiemy tylko o jednym, Murze.

***

Zawiasy świata

W jedynym rozdziale napisanym z punktu widzenia Melisandre, który jak do tej pory było nam dane przeczytać, dowiadujemy się, że w położonym u jego podnóża Czarnym Zamku czerwona kapłanka jest potężniejsza niż w jakimkolwiek innym miejscu, nawet w otoczonym złą sławą Asshai przy Cieniu, mieście zamieszkanym przez ściągających z całego świata czarnoksiężników, magów, zaklinaczy cieni, alchemików i kapłanów mrocznych bóstw. Możemy stąd wywnioskować, że „zawiasy świata” są miejscami, gdzie z nieznanych nam powodów magia jest silniejsza niż gdziekolwiek indziej. Wspomniana wzmianka z rozdziału Melisandre może nam również podpowiedzieć, że kolejnym z nich jest samo Asshai. Gdzie są pozostałe? Według jakiego klucza ich szukać? Czy możemy się dowiedzieć przynajmniej ile ich jest?

Sądzę, że na te kwestie może rzucić nieco światła etymologia użytego przez George’a R.R. Martin słowa „hinge” (zawias). Okazuje się, że jego łacińskim odpowiednikiem jest „cardō”, od którego utworzony jest przymiotnik „cardinalis” (główny). W ten sposób docieramy znów do języka angielskiego, a dokładniej wyrazu „cardinal”, który odnajdujemy w wyrażeniu „cardinal directions”, czyli czterech głównych kierunkach świata. Tak oto dowiadujemy się czegoś, co i tak wydaje się dość logiczne – „zawiasy świata” są w jakiś sposób związane z czterema stronami: północą, wschodem, południem i zachodem.

File:Francisco de Zurbarán 042.jpg
Francisco de Zurbarán (1598 – 1664), „Święty Hieronim” (Wikipedia Commons). Św. Hieronim ze Strydonu jest często przedstawiany w sztuce w stroju kardynalskim, choć jest to anachronizmem.

Nietrudno domyślić się, że Mur jest „zawiasem” związanym z północą, zaś położone najdalej na wschód miasto w Znanym Świecie Asshai właśnie z tym kierunkiem. Gdzie jednak szukać kolejnych dwóch?

***

„Święta ognia w Europie”

Pomocą służy tutaj „Złota gałąź” sir Jamesa George’a Frazera, z której czerpałem również w poprzednich odcinkach „Tańca z Mitami”, a także w ubiegłotygodniowym „Tańcu z Językami”. Jeśli George R.R. Martin czytał to dzieło – co uznaję za wysoce prawdopodobne – mógł napotkać wyrażenie bardzo podobne do „hinges of the world”, którym posłużył się w swojej powieści. W rozdziale „Święta ognia w Europie” Frazer opowiada najpierw o przeróżnych zwyczajach ludowych związanych z następującymi świętami lub okresami: Wielkim Postem (to właśnie tutaj pojawia się opis francuskiej tradycji Brandons, o której wspominałem w poprzednim artykule), Wielkanocą, Beltane (celtyckie święto obchodzone w nocy z 30 kwietnia na 1 maja, z którym związany jest wicker man) i Śródleciem (nocą świętojańską).

Następnie autor zatrzymuje się na chwilę, by podkreślić, że z przytoczonych przykładów jasno wynika, że nie może być przypadkiem, iż główne święto ognia przypada akurat w czasie, gdy ma miejsce letnie przesilenie i Słońce znajduje się w najwyższym punkcie swojej pozornej wędrówki po nieboskłonie. Według Frazera tradycje związane z „Midsummer” (w Polsce: nocą świętojańską) wywodzą się od niezmiernie starożytnych rytuałów, których datę wyznaczono tak, by odpowiadały szczególnemu puntowi na ścieżce naszej dziennej gwiazdy, jakim jest letnie solstycjum. Nieco później autor dochodzi to podobnych wniosków omawiając Yule, czyli Śródzimie, przypadające na czas kolejnego przesilenia. Znana w krajach skandynawskich i angolsaskich Yule log, kłoda Yule (zwana również Christbrand), jest w takiej interpretacji niczym innym jak zimowym odpowiednikiem ognisk palonych w wigilię świętego Jana.

File:Hillingford Yule Log.jpg
Robert Alexander Hillingford (1825-1904), „Kłoda Yule przyniesniona na zamek Hever” (Wikimedia Commons).

***

Allhallows Even

Choć święta wielu ludów zamieszkujących Europę zdają się pochodzić własnie od takich pradawnych ceremonii solarnych, Frazer zauważa jednocześnie, że są dwa wyjątki, które odnajdujemy u ludów celtyckich: Beltane i Hallowe’en (w zasadzie autor ma tu na myśli nie tyle obchody wigilii chrześcijańskiej uroczystości Wszystkich Świętych – All Hallows’ Day – co raczej dawne pogańskie Samhain, celtyckie święto początku zimy i „ciemnej połowy” roku, w którym swoje korzenie ma wiele zwyczajów ludowego Hallowe’en).

Jak pisze Frazer:

Główne święta ognia Celtów, które przetrwały, co prawda tylko w pewnych okolicach, i obchodzone są z nie tak wspaniałym jak dawniej ceremoniałem do naszych czasów, pozornie nie miały nic wspólnego z położeniem słońca na niebie. Były dwa takie święta wypadające w odstępach sześciomiesięcznych. Jedno obchodzono w wilię pierwszego maja, drugie w Allhallow Even, pospolicie nazywane Hallowe’en, to znaczy trzydziestego pierwszego października, w przeddzień Wszystkich Świętych, czyli Allhallow’s Day. Daty te nie są zbieżne z żadnymi z czterech zawiasów, na których obraca się rok słoneczny, to znaczy ze zrównaniami i przesileniami.
—Sir James George Frazer, „Złota gałąź”, rozdział „Święta ognia w Europie”, przełożył Henryk Krzeczkowski—

„Cztery zawiasy, na których obraca się rok słoneczny”, „Four great hinges on which the solar year revolves”… bardzo interesująca fraza, szczególnie jeśli już wcześniej mieliśmy powody, by podejrzewać, że George R.R. Martin zna „Złotą gałąź”. Do kwestii jego „zawiasów świata” wrócimy wkrótce, jednak najpierw skupmy się jeszcze na chwilę na tych, o których pisał Frazer.

Szukając jakiegoś wyjaśnienia dla tych dwóch anomalii, Beltane i Hallowe’en, świąt nie pasujących do teorii solarnej, Frazer zauważa również, że te dwie daty nie mają żadnego związku z kalendarzem rolniczym. Pierwszego maja siew jest już skończony, a trzydziestego października żniwa również są tylko wspomnieniem. Jednak choć te dwa dni nie mają większego znaczenia dla kogoś zajmującego się uprawą, są istotne z punktu widzenia hodowcy i pasterza. Początek maja to czas, gdy przed nadejściem lata wypuszczano po zimie trzody na pastwiska, zaś początek listopada, gdy dawała o sobie znać zbliżająca się zima, zwierzęta wracały do zagrody. Z tego względu zdaniem autora „Złotej gałęzi” celtowie dzielili rok na dwie połowy już od czasów, gdy byli pasterzami, zaś podział związany z przesileniami i równonocami przyszedł później, wraz z rolnictwem.

File:Pieter Bruegel (I) - The Return of the Herd (1565).jpg
Pieter Bruegel Starszy, „Powrót stada” (Wikimedia Commons).

Frazer wspomina również o podobnych zwyczajach spotykanych również tam, gdzie nie zamieszkują potomkowie Celtów, co pozwala sugerować, że te dwie daty miały kluczowe znaczenie także dla innych ludów, z podobnych, związanych z wypasem stad, powodów. Choć autor nie wymienia konkretnych przykładów, mówi o Europie Środkowej, co pozwala sądzić, że ma tu na myśli także „podwójne” słowiańskie Dziady, te wiosenne obchodzone na początku maja, i te jesienne (które rozsławił w swoim dramacie Mickiewicz).

Oprócz Beltane i Samhain istnieją jeszcze dwa główne święta celtyckie, o których Frazer nie wspomina. Są to Imbolc (1 lutego) i Lughnasdah (1 sierpnia). Pierwsze z nich jest związane z postacią bogini Brigid i przypada w połowie okresu oddzielającego przesilenie zimowe od równonocy wiosennej, podczas gdy drugie – w pół drogi pomiędzy przesileniem letnim i równonocą jesienną, było poświęcone Lughowi i wyznaczało początek żniw. Wydaje się jednak, że te dwie uroczystości nie mają tu dla nas większego znaczenia, podobnie jak dla Frazera, który nie uznawał ich ani za „zawiasy roku”, ani za jedne ze świąt z czasów gdy Celtowie prowadzili pastoralny tryb życia.

File:Autumn Landscape With Pond And Castle Tower-Alfred Glendening-1869.jpg
Alfred Augustus Glendening Senior (1840 – 1921), „Jesienny krajobraz ze stawem i zamkową wieżą” (Wikimedia Commons).

Pozwolę sobie w tym miejscu pokrótce streścić to, co na temat Hallowe’en opowiada Frazer. Badacz sugerował, że było świętem ważniejszym od Beltane, a także pierwszym dniem nowego roku w kalendarzu dawnych Celtów. W Irlandii panował niegdyś zwyczaj wygaszania przed wigilią Samhain całego ognia, by potem rozpalić wszystkie ogniska od nowego ognia. Frazer zwraca uwagę na to, że także inne ludy żywiły przekonanie, że noc przejścia jesieni w zimę jest czasem, gdy dusze zmarłych odwiedzają swoje dawne domostwa, gdzie krewni zostawiali dla nich specjalnie przygotowane pożywienie. Zdaniem antropologa pochodzenie tych wierzeń jest następujące: spoglądając na pozbawione liści drzewa, całe lasy pozbawione jakiejkolwiek zieleni, ludzie wyobrażali sobie, że teraz przebywające gdzieś tam dusze nie mają teraz gdzie się schronić, zatem wracają do znanych sobie domów. W tym samym czasie pasterze sprowadzają do zagród swoje trzody, by znalazło schronienie na zimę – podobnie, wyobrażano sobie, że i zmarli szukają w tym ponurym czasie gościny, której krewni nie mogą im odmówić tym bardziej, że użyczają jej nawet zwierzętom.

***

Zawiasy świata lodu i ognia

Wracając do naszego głównego tematu, sądzę, że George R.R. Martin pisząc o „zawiasach świata” miał na uwadze, oprócz kierunków kardynalnych (czyli w luźnym tłumaczeniu „zawiasowych”), również „zawiasy roku”, o których pisał Frazer. Jego saga jest przecież oparta na nastepującej głównej idei: jak wyglądałby świat, w którym pory roku nie są regularne, a zimy mogą trwać wiele lat? Powinniśmy się zatem spodziewać, że dokładnie przemyślał te kwestie, a także zapoznał się z przeróżnymi mitami i tradycjami związanymi z tymże cyklem. Jego uwagę mógł zwrócić zwłaszcza motyw roku jako okręgu, który wyznacza na nieboskłonie Słonce, z czterema szczególnymi punktami – zawiasami.

File:Gijsbrecht Leytens - Winter landscape with people strolling on the banks of a frozen river where children play.PNG
Gijsbrecht Leytens, zimowy krajobraz (Wikimedia Commons).

W mojej interpretacji „zawiasy świata”, o których informuje Jona i czytelnika Melisandre, to nie tylko miejsca związane z pewnym rodzajem magii i jednym z czterech głównych kierunków, lecz również z porami roku. Proponuję zatem następującą identyfikację:

Zawias północy i zimy

W tym przypadku wiemy, że to bezsprzecznie Mur – o tym, że wzniesiona ponoć przed Brana Budowniczego konstrukcja jest jednym z tych szczególnych punktów informuje nas sam autor, zaś nietrudno się domyślić, że musi on być związany z północą, oraz taką, a nie inną porą roku.

Zawias wschodu i wiosny

Oczywiście, nie mamy pewności, czy drugi zawias jest związany jednocześnie z tym kierunkiem i tą porą roku. Uważam jednak, że jest to wysoce prawdopodobne – angielskie „east” (wchód) ma wspólne pochodzenie z wyrazami takimi jak „świt”, a także z imieniem anglosaskiej bogini Ēostre, personifikacji wiosny i jutrzenki (jeden z miesięcy w kalendarzu anglosaskim nosił nazwę Ēosturmōnaþ (miesiąc Ēostre), a ponieważ pokrywał się z kwietniem, pochodząca od niego nazwa Easter przeszła w języku angielskim na chrześcijańską Wielkanoc. Zawiasem wschodu może być tylko Asshai, miejsce do którego Melisandre porównuje znany nam zawias, Mur. Miasto przy Cieniu leży najdalej w tym kierunku ze wszystkich znanych ludzkich osiedli w Znanym Świecie, więc to powiązanie wydaje się oczywiste… ale co z wiosną?

Powiedziałbym, że współczesne Asshai nie kojarzy się z tą porą roku w żadnym stopniu, ale sądzę, że musimy spojrzać tu raczej na jego przeszłość, gdy wchodziło w skład Wielkiego Cesarstwa Świtu, a mogło być nawet jego stolicą. Widzimy zatem powiązanie z boginią świtu, Ēostre, a także z „wiosną”, gdyż „Era Świtu” była wiosną Martinowskiego świata.

Zawias południa i lata

Najprawdopodobniej Valyria, która leżała w samym środku Krain Długiego Lata, na wysuniętym najdalej na południe półwyspie w tej części Essos. Z całą pewnością była miejscem w takim stopniu przesiąkniętym magią, że można by ją postawić w jednym rzędzie z Murem i Asshai. Zastanawiałem się również nad Yeen, tajemniczym miastem z czarnego oleistego kamienia w Sothoryos, jednak chyba nie odgrywa ono współcześnie żadnej większej roli, która uzasadniałaby uznanie go za trzeci zawias.

Zawias zachodu i jesieni

sądzę, że jest nim jedno z następujących trzech miejsc położonych na brzegu Morza Zachodzącego Słońca, na zachodnim wybrzeżu Westeros: Stare Miasto, Pyke na Żelaznych Wyspach lub Casterly Rock (choć do Skały jestem najmniej przekonany). Pyke to siedziba głowy rodu Greyjoyów, która nosi tytuł „lorda kosiarza”, wskazujący na związek ze zbiorami i żniwami, z kolei gdzie indziej czytamy, że wraz ze zbliżaniem się zimy (a zatem jesienią) Żelaźni Ludzie wyruszali by rabować w Reach i Krainach Zachodu zebrane plony, dzięki czemu byli w stanie przetrwać mroźny czas. W samym „Starciu królów” widzimy powrót do tej tradycji, gdy jesienią flota Balona Greyjoya dokonuje inwazji na Północ, zaś Theon zdobywa Winterfell wkrótce po jesiennym święcie żniw. „Magicznym” obiektem w Pyke może zaś być tajemniczy Tron z Morskiego Kamienia. Przypomina się również „zardzewiały zawias”, który nawiedza sny Aerona Greyjoya – być może jest on również aluzją, że to właśnie zamek rodu złotego krakena jest jednym z magicznych „zawiasów”.

Z kolei na Stare Miasto wskazuje otaczająca jego początki tajemnica związana z fundamentami Wysokiej Wieży i starciem na Bitewnej Wyspie, a także jego status miejsca, gdzie gromadzą się uczeni (w czym przypomina Asshai, choć mędrcy z Cytadeli wydają się przynajmniej na pozór mniej groźni od magów z Miasta przy Cieniu). Ze Starego Miasta przybywają w „Starciu królów” białe kruki informujące o rozpoczęciu się jesieni, a w innym miejscu Catelyn wspomina, że w Cytadeli zebrało się Konklawe, by ogłosić, że nadeszła właśnie ta pora roku. W „Ogniu i krwi” wspomniany jest należący do rodu Hightowerów okręt „Jesienny Księżyc”.

File:Frederic Edwin Church - Autumn.jpg
Frederic Edwin Church (1826 – 1900), „Jesień” (Wikimedia Commons).

Jeśli chodzi o pierwsze trzy zawiasy, jestem niemal całkowicie przekonany, że odgadłem je prawidłowo, i że są to Mur, Asshai i Valyria. W ostatnim przypadku skłaniam się raczej ku Staremu Miastu, choć za Pyke również przemawiają dobre argumenty.

Dodajmy jeszcze, że angielskie west (zachód) wydaje się być spokrewnione z łacińskim „vesper” (zachód słońca, zachód jako kierunek).

***

Pory roku i pory dnia

Warto również przypomnieć tutaj przewijającą się w „Pieśni Lodu i Ognia” myrijską piosenkę „Pory roku mojej miłości” (The Seasons of My Love).

Kochałem dziewczę piękne jak lato, co miało słońce we włosach…

Kochałem dziewczę rude jak jesień, co miało zachód słońce we włosach…

Kochałem dziewczę białe jak zima, co miało księżyc we włosach…

Nie znamy ostatniego wersu, ale można się domyślić, że będzie wpisywał się w ten sam wzór, co poprzednie i otrzymamy mniej więcej:

Kochałem dziewczę  _____  jak wiosna, co miało ______ we włosach….

Sugerowałbym, że skoro wśród użytych porównań mamy już „słońce” (w oryginale sunlight), „zachód słońca” (sunset) i „księżyc” (moonglow), z zwrotce o wiośnie pojawia się najprawdopodobniej „wschód słońca” (sunrise, odpowiadający sunset) lub „świt” czy „Jutrzenka” (dawn).

Widzimy zatem, że George R.R. Martin kojarzy pory roku z następującymi etapami wędrówki słońca (i księżyca) – lato to czas pełen „słonecznego światła”, a więc południe (angielskie south pochodzi od pragermańskiego *sunþaz, więc ma związek ze słońcem, choć nie jest on oczywisty dla współczesnego użytkownika języka angielskiego, zatem dopiero musieliśmy wykazać, że dla naszego autora ten kierunek ma jakikolwiek związek ze słońcem, podczas gdy w języku polskim południe nie stwarza takich problemów). Jesień to czas „zachodu słońca”, zima jest okresem, gdy panuje księżyc, zaś wiosna – jak przynajmniej przypuszczamy – jest związana ze wschodem słońca (a także kierunkiem).

File:Désiré Thomassin - Returning Home at Sunset.jpg
Désiré Thomassin (1858 – 1933), „Powrót do domu o zachodzie słońca” (Wikimedia Commons).

Wygląda na to, że przedstawione przeze mnie skojarzenia północ-zima, południe-lato, zachód-jesień i wschód-wiosna są jak najbardziej logiczne z punktu widzenia naszego autora.

Możemy również podejrzewać, że Martin wiąże zawiasy nie tylko z porami roku, lecz również z rodzajami magii: magia lodu, magią wody, magią ognia, magią czardrzew i zielonowidzów, magią krwi oraz magią cienia (choć według Melisandre jest to odmiana magii ognia). Mur to z całą pewnością miejsce, gdzie szczególnie silna jest magia lodu; zaś w Valyrii rośnie potęga magii ognia. Jednak pozostałe zawiasy trudniej powiązać z konkretnymi odmianami „wyższych tajemnic”, jak mówią maesterzy. Czy w Asshai chodzi o cień, krew czy może powietrze? Podobnie, czy Pyke lub Stare Miasto reprezentuje ogień? Możemy jedynie spekulować, do czego zachęcam w komentarzach. Zresztą, być może nie mam tu racji, i zawiasy odpowiadają jedynie kierunkom i porom roku – nie ma zatem znaczenia, jakiego rodzaju magia ktoś się posługuje, gdyż w każdym z nich silniejsza staje się jej każda forma. (W końcu kapłanka ognia, Melisandre, stwierdza, że na lodowym Murze jest potężniejsza niż w Asshai, które prędzej skojarzylibyśmy z płomieniami.

***

Winterfell i Wysogród

Zastanawiam się również, czy George R.R. Martin nie dodał do czterech wymienionych przez Frazera zawiasów jeszcze dwóch, które oznaczają te dwie szczególne daty, które miały takie znaczenie dla Celtów. Mam tu na myśli Hallowe’en i Beltane.

Jeśli gdzieś w Westeros lub Essos istnieje „zawias Beltane”, jest nim niewątpliwie Wysogród, dawna siedziba Gartha Zielonorekiego, miejsce, gdzie rośnie pradawne czardrzewo o potrójnym pniu. Wystarczy pomyśleć o kwitnących kwiatach, maikach i różnego rodzaju tradycjach związanych z Dniem Majowym, by uznać, że najlepszym kandydatem jest tutaj właśnie siedziba Tyrellów, a niegdyś Gardenerów.

File:John Collier - Queen Guinevere's Maying.jpg
John Maler Collier (1850 – 1934), „Królowa Ginewra na majówce” (Wikimedia Commons).

„Zawiasem Hallowe’en” (a raczej Samhain), jeśli nasz autor taki wymyślił, jest zapewne Winterfell – to właśnie tam znajdują się pełne tajemnic krypty, zaś sam Ned Stark przybiera w niektórych scenach maskę archetypicznego Hadesa, władcy krainy zmarłych. Wreszcie, to na tym zamku odbywa się opisane w „Starciu królów” święto żniw, na które zjeżdżają się wielmoże z całej Północy. Tak jak Beltane i Hallowe’en oddziela pół roku, tak Winterfell znajduje się mniej więcej po przeciwnej stronie Westeros niż Wysogród. Te dwa miejsca są również pod wieloma względami swoimi przeciwieństwami, z najbardziej oczywistych: jedno kojarzy się z zimą i głodem, podczas gdy drugie z latem, urodzajem i płodnoscią. Mamy na dodatek inne ciekawe paralele i inwersje pomiędzy Północą i Reach – na przykład zieloną dłoń w herbie Gardenerów, oraz szarą w tej samej pozycji będącą godłem jednej z gałęzi Flintów. Na dodatek według jednej z legend Starkowie pochodzą od jednego z synów Gartha, Brandona od Zakrwawionego Miecza.

Co ciekawe, nazwa Winterfell, choć podobnie jak imiona Bran i Brandon może mieć wiele znaczeń, przypomina nazwę anglosaskiego miesiąca odpowiadającego październikowi, który nosił nazwę Winterfylleth. Święty Beda Czcigodny, żyjący w tym okresie mnich i autor „Historii kościelnej narodu angielskiego”, ogłoszony później doktorem Kościoła, pisał, że rok dzielono na dwie części, letnią „gdy dni są dłuższe od nocy” i zimową. Zima zaczynała się w miesiącu Ƿintirfylliþ, która to nazwa, jak wyjaśnia uczony benedyktyn, pochodzi od słów „winter” i „full moon” (pełnia księżyca), gdyż zimę liczono od pierwszej pełni tego miesiąca.

File:The Venerable Bede translates John 1902.jpg
James Doyle Penrose (1862 – 1932), „Czcigodny Beda przekłada Ewangelię według świętego Jana” (Wikimedia Commons).

Oczywiście, trudno przypuszczać, że George R.R. Martin czytał akurat ten fragment dzieła Bedy, i mógł zainspirować się nim wybierając nazwę dla jednego z najistotniejszych miejsc w swojej sadze. Tak się jednak składa, że Winterfylleth został już wcześniej wprowadzony do literatury fantastycznej – uczynił to wybitny badacz języka i literatury staroangielskiej, J.R.R. Tolkien, który oparł nazwy miesięcy w pojawiającym się we „Władcy Pierścieni” kalendarzu Shire’u właśnie na kalendarzu anglosaskim.

Hobbici nazywali dziesiąty miesiąc „Winterfilth”, i odpowiadał on okresowi od naszego 22 września do 21 października. Tolkienowski „Winterfilth” jest niczym innym jak nieco uwspółcześnionym zapisem Ƿintirfylliþ/Winterfylleth. Kalendarz Shire’u jest dokładnie omówiony w dodatku D we „Władcy Pierścieni”, więc nie jest już tak absurdalnym sugerowanie, że „Winterfell” może mieć coś z nim wspólnego.

Jeśli nazwa rodowej siedziby Starków przynajmniej w części nawiązuje do października, tym bardziej prawdopodobnym staje się uznanie, że miejsce to ma jakiś związek z Hallowe’en/Samhain.

Nie pozostaje mi nic innego, jak pozostawić Czytelników z tą zaczerpniętą z „Gry o tron” opowieścią grozy, która rozegrała się – a jakżeby inaczej – właśnie w Winterfell:

Stara Niania opowiadała im, że tam w dole mieszkały pająki i szczury wielkie jak psy. Robb uśmiechnął się, kiedy Sana wspomniała o tym, ”Tutaj są gorsze rzeczy od pająków i szczurów – powiedział wtedy. – Tutaj chodzą zmarli”. I wtedy właśnie usłyszeli ten odgłos, niski, głuchy, przyprawiający o dreszcz. Mały Bran ścisnął mocniej dłoń Aryi.
Kiedy z otwartego grobowca wyłonił się duch, biały i domagający się jękiem krwi, Sansa z wrzaskiem popędziła w górę schodów, a Bran, płacząc, uczepił się nogi Robba. Arya została na swoim miejscu i wymierzyła duchowi cios. Był nim Jon cały obsypany mąką.
”Głupi – rzekła wtedy do niego. – Przestraszyłeś malucha”.
— Gra o tron, Arya IV—

***

Dziękuję za uwagę!

Bluetiger

Zainteresowanych kalendarzem Shire’u z dzieł J.R.R. Tolkiena (oraz pokrewnym mu kalendarzem Bree), a także kalendarzem anglosaskim (według „De temporum ratione” św. Bedy) odsyłam to wpisu na moim blogu: Kalendarz Shire’u J.R.R. Tolkiena – porównanie z kalendarzem staroangielskim.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Related Articles

Komentarzy: 35

  1. Zainteresowanych kalendarzem Shire’u z dzieł Tolkiena (a także pokrewnym, choć nieco innym, kalendarzem Bree) i jego związkami z kalendarzem anglosaskim (wg. Bedy) kieruję do wpisu na ten temat, który dzisiaj pojawił się na moim blogu: https://theambercompendium.wordpress.com/2019/10/26/kalendarz-shireu-j-r-r-tolkiena-porownanie-z-kalendarzem-staroangielskim/

    Poniżej zamieszczam fragment tego krótkiego tekstu (a raczej tabeli opatrzonej kilkoma zdaniami komentarza):

    Według rozdziału “De mensibus Anglorum” w dziele “De temporum ratione” Bedy Czcigodnego nazwy anglosaskich miesięcy to (w nawiasach podano łacińskie odpowiedniki): Giuli (Januarius), Sol-monath (Februarius), Rhed-monath (Martius), Eostur-monath (Aprilis), Thrimylchi (Maius), Lida (Junius), Lida (Julius), Vueod-monath (Augustus), Haleg-monath (September), Vuinter-fylleth (Oktober), Blod-monath (November), Giuli (December).

    Najwyraźniej uczony podając nazwy grudnia i stycznia, oraz czerwca i lipca pominął przedrostki “przed” lub “po”, gdyż grudzień to Ærra Gēola (Przed-Yule), styczeń to Æfterra Gēola (Po-Yule), czerwiec to Ærra Līþa (Przed-Lithe) zaś lipiec Æftera Līþa (Po-Lithe).

    Pisząc o pochodzeniu nazwy “Vuinter-fylleth” (Winterfylleth), Beda wywodzi ją od słów “zima” oraz “pełnia księżyca”: Unde et mensem quo hyemalia tempora incipiebant Vuinter-fylleth appellabant, composito nomine ab hyeme et plenilunio, quia videlicet a plenilunio eiusdem mensis hyems sortiretur initium. (…) Vuinter-fylleth potest dici composito novo nomine hyemeplenilunium. (Bede Venerabilis, De Temporum Ratione, Caput XV: De mensibus Anglorum).

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  2. Ehh, typowy BlueTiger.
    Nie wiemy gdzie szukać pozostałych zawiasów. Książka i autor tego nie wyjaśniają. Czyżby ślepy zaułek?
    NIE! Tutaj na scenę wychodzi nasz ukochany, najmłodszy autor tekstów, cały na niebiesko i tłumaczy nam zależność z języka z którego nawet obecni angielscy limgwistycy mają problem. Jak zbiorę szczękę z podłogi to zaklaszczę nad twoją dedukcją.
    Co do zawiasa zachodu, to dorzucę swoje trzy grosze: może być w Starym Mieście, jako ,,pasywna siła” dzięki której Cytadela została założona. Jedyna wyższa uczelnia w Westeros. I działa przez kilka stuleci, tak?
    A co do Pyke: Euron na pewno posiada jakieś umiejętności magiczne. To jest fakt. Brakuje nam jednego zawiasu, a w rozdziale Morskiej Czupryny, on sam zastanawia się ,, jakiego czaru użył Euron” by go wybrali na Króla. Przypadek? I think not.
    Zapraszam do dyskusji 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Masz rację, zbytnio ryzykowałem zawieszając całą tezę na tak wątłym zawiasie. Jednak od tamtej pory udało mi się ustalić, że ta gra słów – hinge = cardo = cardinal directions funkcjonuje w literaturze przynajmniej od czterech wieków, i to nie GRRM ją wymyślił. Faktycznie, nie sądzę, żeby sam GRRM znał łacinę. Gdy podałeś to w wątliwość, zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nasz autor nie zapożyczył tego nie bezpośrednio z łaciny, lecz z włoskiego (ma włoskie korzenie, ale nie wiem, w jakim stopniu zna język) lub hiszpańskiego (w końcu mieszka w Santa Fe). Nie wynikło z tego wiele, za to dowiedziałem się, że „cardo” to również tyczka służąca do pomiarów astronomicznych (cokolwiek to znaczy), główna ulica biegnąca w linii północ-południe lub punkt zwrotny.

      Ale okazuje się, że to wszystko nie było potrzebne (choć i tak ciekawe) – angielskie „hinge” ma wiele znaczeń, również to jedno, o którym nie wiedziałem aż do tej pory: „One of the four cardinal points, east, west, north, or south”. Oczywiście, chyba wzięło się to z przetłumaczenia frazy „cardinal points” jako.

      W poezji metaforę czterech zawiasów świata wykorzystali m.in. Thomas Creech:
      „If when the Moon is in the Hinge at East,
      The Birth breaks forward from its native rest;
      Full Eighty Years, if you two Years abate,
      This Station gives, and long defers its Fate”

      Tutaj wschód jest nazwany jednym z zawiasów świata.

      Albo u Miltona (w „Raju odzyskanym”), który jest zapewne znacznie lepiej znany:

      (…) the clouds
      From many a horrid rift abortive poured
      Fierce rain with lightning mixed, water with fire,
      In ruin reconciled; nor slept the winds
      Within their stony caves, but rushed abroad
      From the four hinges of the world, and fell
      On the vexed wilderness, whose tallest pines,
      Though rooted deep as high, and sturdiest oaks,
      Bowed their stiff necks, loaden with stormy blasts,

      Krótko mówiąc, jeśli „hinges of the world” = „cardinal directions” (wchód, zachód, północ i południe), GRRM po prostu wykorzystał funkcjonującą od bardzo dawna metaforę. W takim razie jedyną „nowinką” – którą przynajmniej moim zdaniem wprowadził – jest powiązanie tych czterech kierunków z porami roku. Co mógł zrobić pod wpływem Frazera (jestem na 90% przekonany, że przeczytał „Złotą gałąź”, a pewnie również „Białą boginię” Gravesa, który był wówczas bardzo popularny wśród hipisów), albo samemu na to wpaść. Podejrzewam, że pierwsza opcja jest poprawna, bo w PLIO jest po prostu zbyt wiele rzeczy, którw wyglądają jak nawiązania do Frazera, żeby to był przypadek – np. opis tego rytuału z Pentos przed którym uciekł Potargany Książę (czy jak tam się nazywa Tattered Prince w polskim tłumaczeniu) i opis mroczniejszej wersji Gartha wyglądają jak wzięte niemal dosłownie ze „Złotej gałęzi”. Dlatego skłaniam się ku temu, że w ten sposób GRRM połączył „hinges of the world” z „hinges of the year”, co jest raczej logiczne w powieści, której sednem jest zachwiana równowaga pór roku.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. A co do magii używanej przez Eurona, sądzę, że nie ma ona żadnego związku z czterema zawiasami. Chyba jedynie taki, że jeśli jeden z nich znajduje się na Żelaznych Wyspach, to po prostu czymkolwiek poslużył się Greyjoy, bliskość tego szczególnego miejsca sprawiła, że stało się to silniejsze. Podejrzewam, że Euron podporządkował zebranych na królewskim wiecu przy pomocy smoczego rogu – według pewnej teorii ten róg miał przede wszystkim oddziaływać na ludzi (choć możliwe, że na smoki również, jak na każde żywe stworzenie), a Valyrianie używali go, by kontrolować swoich niewolników (którzy symbolicznie odpowiadaliby upiorom, którymi rządzą Inni, na zasadzie odwróconej paraleli ogień-lód).

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  3. Tekst jak zwykle świetny, ale mam jedną uwagę – nie byłoby rozsądniej uznać za zachodni zawias Starą Wyk albo Samotne Światło? Stara Wyk to najbardziej magiczna z wysp, a Samotne Światło jest położone najdalej na zachód i jego władcy słyną w wargowania.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Powiedzieć, że Samotne Światło jest najdalej wysuniętą na zachód częścią Westeros to jak powiedzieć, że Grenlandia jest najdalej wysuniętą na zachód częścią Europy… Płynie się na nią czternaście dni… to czas o siedem dni dłuższy od tego, w jakim wikingowie potrafili dopłynąć z Norwegii na Islandię lub Grenlandię.

      Co do Starej Wyk, możliwe, że w Erze Świtu Żelazne Wyspy były najdalej wysuniętą na zachód częścią Westeros, przedłużeniem półwyspu, na którym wznosi się Seagard. To by wyjaśniało obecność czardrzew w legendach Żelaznych Ludzi (drzewo Ygg). Potem przydarzył się jakiś kataklizm (który może uosabiać morski smom Nagga), a półwysep zamienił się w archipelag. W takim wypadku cały ten obszar może być zdruzgotanym zawiasem jesieni.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  4. Osobiście skłaniał bym się do tego że to Stare Miasto zważywszy że Euron dokona tam rytuału złożenia w ofierze kapłanów różnych wierzeń – magii krwi, a jeśli Stare Miasto rzeczywiście jest owym zawiasem, to efekt może być wyjątkowo silny.

    Osobiście bardzo mi przypadły do gustu teorie które tłumaczą zaburzony cykl pór roku w PLIO w sposób naturalny, niemniej jednak jeśli wziąść pod uwagę to że sam Martin twierdzi, że poda na to magiczne wytłumaczenie oraz omawiane tutaj zagadnienie, zwłaszcza Ashai jako zawias Wiosny, to można wysunąć przypuszczenia, że katastrofa, która tam miała miejsce mogła to spowodować

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. I idąc dalej tym tropem, to czy Euron przez swoją chęć stania się bogiem, możliwe że doprowadzając do zniszczenia Starego Miasta – zawiasu jesieni, nie doprowadził by do zachwiania równowagi magii na planetos – kolejnej długiej nocy tym samym wcielając się w archeotyp postaci krwawnikowego cesarza.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Hmm… Nasunęła mi się taka myśl: zakładając, że poprawnie zidentyfikowałem cztery zawiasy, dwa z nich zostały już zniszczone (Asshai, zawias wiosny oraz Valyria, zawias lata). Zostały tylko Mur (zawias zimy) i zawias jesieni. Czyli przypuszczalnie Mur i Stare Miasto. Oba te miejsca mogą zostać zniszczone w najbliższej przyszłości… ciekawe, co się wtedy stanie.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Podoba mi się ten trop. Być może jest to kolejny etap ustanowienia „nowego porządku” w Planetos.
          Zawsze mi się wydawało, że na dalekiej północy jest ogromny wulkan, który co jakiś czas wybucha i sprowadza zimę na Westeros. Po zniszczeniu wszystkich 4 zawiasów taki wulkan przemieni się w Superwulkan i zniszczy świat jaki znamy.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  5. Do teorii, że to Pyke może być zawiasem jesieni/zachodu też bardzo dobrze pasuje dewiza Greyjoyów „My nie siejemy”, bo też kojarzy się z jesienią i zamieraniem przyrody.
    Choć ja bardziej skłaniałabym się do Starego Miasta, bo jest bardziej starożytne i tajemnicze. I w sumie to chyba jedyne prawdziwie duże miasto w Westeros oprócz Królewskiej Przystani, która powstała dopiero po podboju, czyli dzięki Targaryenom-valyrianom. Na pewno jest to wyjątkowe miejsce.
    Poza tym ogromnie podoba mi się Twój pomysł Bluetigerze, żeby przy okazji snucia spekulacji o PLiO prezentować nam malarstwo i podprogowo dokształcać z historii sztuki 😀

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
      1. Tak, całe Westeros ze wszystkimi miastami i zamkami było przed podbojem. Chodziło mi bardziej o to, że przed podbojem było największym miastem, a więc głównym ośrodkiem tej cywilizacji.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
    1. Jeden z tomów „Wiedźmina” zaczyna się chyba od dłuższego cytatu o tym, że rok jest jak koło, i że są na nim te szczególne punkty. Nie potrafię sobie tylko przypomnieć który.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Z tego co pamiętam, to była „Wieża jaskółki”, która zaczynała się właśnie w jednym z tych punktów, dzięki czemu magia była silniejsza, parę osób widziało w snach Ciri, a sama Ciri zdołała wykorzystać swoje moce (tylko nie pamiętam, czy przeskoczyła z tego dnia, czy do tego dnia… Ale jeszcze parę komentarzy i do tego dojdziemy!)

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  6. Świetny tekst, Blue. Moim zdaniem jest obok serii Palców Świtu Twój najlepszy. Kołata mi się po głowie jedno zastrzeżenie. Czy aby na południowy zawias nie pasują bardziej Wyspy Letnie. Szczególnie, jeśli przyjąć za słuszną – a ja z dużym przekonaniem tak czynię – Twoją teorię, że tak naprawdę wielka magia do Valyrii została przyniesiona przez migrantów z Wielkiego Cesarstwa Świtu (Valyria nie jest więc jej źródłem, a sądzę, że w wypadku zawiasu tak powinno być).

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Dziękuję!

      Wyspy Letnie lepiej pasują po względem geograficznym, ale nie wiem, czy odgrywają w serii dostatecznie dużą rolę, żeby GRRM wybrał je na zawias… A co do Valyrii, mogło być tak, że ludzie, którzy uciekali z Wielkiego Cesarstwa wybrali akurat Krainy Długiego Lata właśnie dlatego, że magia była tam silna.

      Zastanawiam się też, czy nie ma tu jakiejś „ścieżki” – najpierw „magiczna cywilizacja” rozwija się w Asshai (wiosna), potem w Valyrii (lato)… ciekawe, czy potem jakaś grupa trafiła do Starego Miasta (jesień) lub na Mur (zima). Taką wędrówkę „tajemniej wiedzy” może reprezentować Aemon. Jego przodkowie mogli pochodzić z Wielkiego Cesarstwa (wiosna), jako Valyrianin ma związek z latem, później trafił do Starego Miasta (jesień), a wreszcie udał się na Mur (zima). Przypomina się „A Man for All Seasons”…

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Ja bym powiedziała,że jesień to bardziej przeniesienie cywilizacji do Westeros po końcu lata. Początek jesieni to podbój Westeros na smokach a teraz czekamy na zimę i koniec cywilizacji, która zaczęła się w Wielkim Cesarstwie świtu,stworzyła nagie i zaburzyła pory roku. Zawias wschodu to nie Aschai tylko bardziej bym się skłaniała ku legendzie o 8 fortach,które zostały zbudowane na drugim końcu świata by też coś odgrodzić . Aschai to po prostu ośrodek kultury tamtej cywilizacji świtu .

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  7. Bardzo interesująca teoria. Przyznaję jednak, że sam traktowałem zawiasy świata jako wariację na temat pisarstwa m.in. Lovecrafta. W skrócie i bardzo upraszając: u Lovecrafta istnieje świat ludzi oraz inna, równoległa rzeczywistośc, zamieszkana przez prastare, potężne istoty. Te światy nieczęsto się przenikają, ale gdy do tego dochodzi, dla ludzi kończy się to bardzo źle. U Martina mamy podobnie. Tyle że ludzie i inne, niebezpieczne istoty żyją na jednej planecie w tym samym czasie. Zawiasy są zaś zabezpieczeniem krainy człowieka od tego, co żyje poza tą krainą. Na północy jest to Mur, który oddziela ludzi od Innych. Jakie są inne zawiasy? Mam pomysł na jeden – Pięć Fortów. Za nimi ciągną się tajemnicze, niezbadane krainy i miasta, takie jak Piaski Kanibali, Miasta skrzydlatych ludzi, miasta ludzi bez krwii, K’hadth (zatem Lovecraft), Carcosa (czyli Chambers). Oczywiście wiemy że np. w Carcosie żyje pretendent do tronu Złotego Cesarstwa z dynastii żółtych cesarzy (udany żart), zatem raczej zwyczajny człowiek, tym niemniej większość miejsc na wschód od Pięciu Fortów jest co najmniej tajemnicza. Czy na zimnym Szarym Pustkowiu również żyją Inni? Trudno powiedzieć, ale Pięć Fortów zdaje się mieć podobną funkcję jak Mur. Chronić krainę człowieka. Być zawiasami świata. Świata ludzi. Sothoros z tego co o nim wiemy nie jest zamieszkane, przynajmniej gęsto i jest zdecydowanie nieprzyjazne dla kolonistów. Być może jak większość planety – zdatny do zamieszkania dla ludzi wycinek znajduje się między Pięcioma Fortami a Morzem Zachodzącego Słońca.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Wydaje mi się ponadto, że Zawiasy nie są „obiektywną” cechą świata Martina, lecz właśnie cechą konkretnych budowli. Świadczy o tym wypowiedź Melisandre, która wskazuje Mur jako źródło magii. Przynajmniej ja odczytuje to w ten sposób – magiczny jest Mur, a nie np. miejsce gdzie ten Mur wzniesiono. Zatem inne Zawiasy także powinny być budowlami. To w mojej ocenie wyklucza np. Krainy Długiego Lata (jako miejsce), ale już nie np. miasto Valyrie. Osobiście Valyria do mnie nie przemawia że względu na wiek (Mur jest znacznie starszy, wydaje się że Pięć Fortów także jest starożytne, choć pewności tu nie mam). Moim zdaniem budowniczowie Zawiasów, stawiając je określi granice swojego świata. Zawiasy są dla mnie właśnie granicą. Pozostaje pytanie: kto ją wyznaczył oraz po co to zrobił (zamiast np. zdobyć całą planetę, jak to zrobił człowiek w naszym świecie). Według mnie zrobił to człowiek (przy pomocy Dzieci Lasu i Olbrzymów) dlatego, że świat Martina jest o wiele mniej przyjaznym miejscem dla niego niż nasza planeta.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Zgadzam się tobą o tym,że forty to zawias,i że mur i forty chronią krainę człowieka od stworzeń magicznych i że była jakaś wojna magiczna i katastrofa, która porobiła burdel na planecie . To da się polaczyc w jedno . Z tym o czym mówi artykuł częściowo się zgadzam a częściowo nie .

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  8. taka ciekawostka o początku lata i zimy: na Islandii oficjalnie jest to odpowiednio 25 kwietnia i 26 października. Pierwszy dzień lata jest świętem 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Hmmm…. Ciekawe, czy to ma coś wspólnego z czasami, gdy Islandczycy zajmowali się wypasem owiec. Chociaż nie wiem, czy tak daleko na północ daty wypuszczania trzody z zagród i sprowadzania ich z powrotem na zimię pokrywałyby się z tymi z Wysp Brytyjskich (odpowiednio okolice 1 maja i 1 listopada).
      Dziękuję za podzielenie się tą interesującą informacją! 🙂

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. spróbuję się dowiedzieć dlaczego tak, jeśli Cię to interesuje to się podzielę 🙂

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Aż trudno uwierzyć w to jakie zbiegi okoliczności potrafią się przydarzyć…

          Otóż, przeglądałem sobie książkę J.R.R. Tolkiena „Finn and Hengest: The Fragment and the Episode”… i nagle natknąłem się na fragment, w którym Tolkien porusza własnie tę kwestię, która nas tutaj nurtuje!

          Nie czytałem jeszcze tej książki, więc nie do końca rozumiem kontekst w którym pojawiają się te rozważania, w każdym razie chodzi tutaj o komentarz do (jak przypuszczam) 1128 wersu „Beowulfa”, a dokładniej to użytego tam wyrażenia „wælfagne winter” (czyli chyba „bloodstained winter”). Tolkien próbuje na jego podstawie określić dokładnie, kiedy miało miejsce pewne wydarzenie (według poematu – zimą). Podkreśla, że nie powinniśmy tu myśleć we współczesnych kategoriach, gdzie rok dzieli się na cztery części: wiosnę, lato, jesień i zimę. Zaznacza, że północnogermański kalendarz dzielił rok na dwie połowy: zimę i lato.

          To z tego powodu w wielu językach nadal używa się jednego z tych wyrazów tam, gdzie tak na prawdę mamy na myśli „rok” (w polskim też występuje coś podobnego, mówi się przecież, że „ktoś ma tyle a tyle lat” albo że „wojna trwała wiele lat”). Dalej Tolkien opowiada, że lato zaczynało się w połowie tego, co teraz nazywamy kwietniem, a dobiegało końca w połowie tego, co nazywamy październikiem. Jak zaznacza, na Islandii jest tak aż po dziś dzień.

          Istniało takie pojęcie jak wiosna (np. staronordyckie „vár”) i była też jesień („hærfest”, spokrewnione z angielskim „harvest” – zbiory, żniwa), ale rozumiano przez to po prostu okres rolniczy, a nie porę roku. I wiosna, i jesień należały wówczas do „lata”, czyli tej połowy roku, której przeciwieństwem była „zima”.

          Aż chce się powiedzieć za Gandalfem: „Szczęśliwy przypadek, jak mówią w Śródziemiu”…

          Podsumowując, znowu widzimy podział roku na dwie połowy, a nie na ćwiartki. Niestety, nadal nie wiemy, czy te sześciomiesięczne „pory roku”, zima i lato, mają swoje korzenie w kalendarzu pasterskim.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  9. Bardzo ciekawy tekst, jak większość zresztą 🙂
    Ale mam troszkę podobne wątpkiwości jak niektórzy przedmówcy – osobiście nie jestem przekonany do tego, czy Valyria rzeczywiście pasuje na letni, południowy zawias świata. Fakt, jest to miejsce związane z magią i leży w Krainach Długiego Lata, czyli kojarzy się niewątpliwie z tą porą roku. Ale z drugiej strony Valyria nie leży wcale tak daleko na południu – wręcz chyba na wszystkich mapach, które widziałem Asshai jest dalej wysunięte na południe niż Valyria. Poza tym Valyria nie jest aż tak starożytna jak pozostałe proponowane zawiasy – a i z tego co rozumiem valyriańska magia miała też trochę inny charakter niż ta najbardziej pierwotna, pradawna magia pierwszych cywilizacji, była bardziej… okiełznana, jakby naukowa. No i świetna uwaga o tym, że zawiasy mają chronić świat ludzi przed zagrożeniem z zewnątrz i o Pięciu Fortach. Valyria też raczej niczego nie chroni, tak samo zresztą Asshai. Jeśli więc zawiasy to Mur na północy i Pięć Fortów na wschodzie, to może też tłumaczyć dlaczego Melisandre jest potężniejsza na Murze, niż w Asshai – bo Asshai nie jest zawiasem świata, mimo całej swojej magicznej atmosfery. Co do zawiasu na zachodzie, jesiennego, skłaniam się do wersji z Żelaznymi Wyspami (symbolika „my nie siejemy” i ogólnie obraz wysp jako miejsca, w którym tak naprawdę nigdy nie ma lata)… Ale wydaje mi się, że nie chodzi o Pyke tylko o Żebra Naggi – jest to miejsce najbardziej starożytne na Wyspach, kojarzone z potężną magią, prawdopodobnie z czardrzewami (vide teoria Daela). Żebra Naggi są też kojarzone z motywem obrony świata ludzi – w końcu to świadectwo walki Szarego Króla z zagrażającym światu potworem, wyspiarski odpowiednik historii o Azorze Ahai. Poza tym bodajże Victarion nazywa Żebra „komnatą Szarego Króla” – czyli miejsce to w pewnym sensie kojarzy się też z prastarą budowlą – która może kiedyś w tym miejscu istniała, kto wie. Gdzie więc miałby być zawias letni, południowy, jeśli nie w Valyrii? Być może nie było go jeszcze na kartach powieści. Może też nigdy się tam nie pojawi? Wszak ogólny wydźwięk PLiO jest taki, że lato przemija i nadchodzi zima, z zawiasów świata (o ile w ogóle GRRM świadomie je w świecie umieścił) ten związany z latem byłby więc najmniej ważny

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Słuszna uwaga – stwierdzenie Melisandre o tym, że jest potężniejsza na Murze niż w Ashai, rzeczywiście trochę kłóci się z koncepcją Ashai jako Zawiasu. W każdym razie byłoby to niekonsekwentne ze strony Martina. Wydaje się też, że magia Ashai jest bliższa zdolnościom Melisandre, dlatego dziwne, że nie wzmacnia jej zdolności w takim stopniu jak Mur. Oczywiście spekulacje na temat rodzajów magii mogą nas prowadzić na manowce, ale fakt mniejszego wpływu Ashai niż Muru na zdolności Melisandre jest bezdyskusyjny. I chyba faktycznie Ashai leży dalej na południu niż Valyria, aczkolwiek bezdyskusyjnie kojarzone jest że wschodem.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Być może chodzi tu o to, że Asshai jest „uszkodzone”, i dlatego Mur (który przynajmniej na razie ma się dobrze) jest od niego potężniejszy?

        Widzę też inną możliwość: „zawiasy” wzmacniają ten rodzaj magii, który jest przeciwny do ich charakteru. Po co komu silniejsza magia ognia w Valyrii, albo silniejsza magia lodu na Murze? Żeby przetrwać, potrzebne jest przeciwieństwo. Wulkany Valyrii zniszczyłyby świat, gdyby magia lodu nie trzymała ich w szachu. Podobnie, siły chłodu podbiłyby świat, gdyby na ich drodze nie stał ogień. Mur, choć wykonany z lodu, zabezpiecza krainy człowieka przed siłami zimna i śniegu – dlatego zaklęcia umieszczone w jego fundamentach wzmacniają magię, którą posługuje się Melisandre. Z drugiej strony, jak mówiłem, nie jestem do końca przekonany, czy zawiasy mają jakikolwiek związek z rodzajami magii. To trochę za bardzo przypomina różne „systemy” i „klasyfikacje” magii, jakie spotka się często w grach albo low fantasy.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Tak no właśnie trochę średnio mi podchodzi coś takiego jak „rodzaje magii” w odniesieniu do świata PLiO. W końcu ogół ludzkości u grrma twierdzi, że magii nie ma wcale, a jeśli już ktoś się nią posługuje to raczej w formie jakiegoś prastarego rytuału albo przepowiedni a nie „fireball 1k6 dmg” albo „ice armor 7pt” xD

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
        2. Rodzaje magii też trochę mnie nie przekonują. Z drugiej strony – tytuł Pieśń Lodu i Ognia mówi sam za siebie – mamy tu jednak do czynienia z pewnymi „systemami”, aczkolwiek rozumianymi po martinowsku, a więc w sposób znacznie bardziej pogłębiony i symboliczny, niż w grach i low fantasy. Ogień i lód cały czas przeplatają się na wielu poziomach, więc myślę, że koncepcja Blutigera dobrze wpisuje się filozofię Martina. Podoba mi się sam fakt próby wyjaśnienia koncepcji Zawiasów. Nie wiem czy ta teoria jest słuszna – na razie wciąż jestem bardziej przekonany do podejścia lovecraftowego – ale super, że powstała. Mamy dzięki temu o czym dyskutować;)

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button