Ach te detale! Jest ich w Pieśni Lodu i Ognia tak wiele i tak łatwo je przeoczyć. Nie mówię tu tylko i wyłącznie o detalach, których dostrzeżenie pozwala wysnuć daleko idące wnioski – na tym opiera się cały szereg Szalonych Teorii. Ale przecież są też drobiazgi, które – gdy ktoś je nam wypunktuje – po prostu sprawiają, że lektura dostarcza więcej frajdy. Pisaliśmy o tego rodzaju detalach już wcześniej – chociażby w tekście o kocie Balerionie, który prawdopodobnie wciąż grasuje po Czerwonej Twierdzy, czy o wilkach w owczej skórze. Dzisiaj chciałbym Wam wskazać inny tego rodzaju detal. Tak oczywisty, że zauważywszy go, odruchowo plasnąłem się w czoło.
Zacznijmy jednak słowem wstępu od historii ostatniego zwiadu Benjena. Jak wiemy, Stark wyruszył na czele sześcioosobowej grupy.
Trzeciego dnia po ich przybyciu na Mur Jon usłyszał, że Benjen Stark ma poprowadzić pół tuzina ludzi na wypad do nawiedzanego lasu.
—Gra o tron—
Wiemy też, co stało się z dwoma spośród nich – Othor oraz Jafer Flowers zostają odnalezieni w nawiedzonym lesie i ożywają w Czarnym Zamku. A co z pozostałymi? Nie wiadomo.
– Ben Stark miał ze sobą sześciu ludzi. Gdzie są pozostali? – Ser Jaremy pokręcił głową.
– Chciałbym wiedzieć.
—Gra o tron—
A raczej nie wiadomo do momentu, kiedy Bran poznaje dwóch z nich podczas swojej konnej przejażdżki.
Bran patrzył na niego z niepokojem. Ubranie miał brudne i podarte, upstrzone brązowymi, niebieskimi albo zielonymi łatami, spłowiałe do szarości, chociaż płaszcz kiedyś mógł być czarny. Jego towarzysz ze szczeciną siwego zarostu także nosił czarne ubranie. W jednej chwili Bran przypomniał sobie dzień, w którym znaleźli wilcze szczenięta i kiedy jego ojciec obciął głowę zdrajcy; tamten człowiek także ubrany był na czarno. Ojciec powiedział, że to dezerter z Nocnej Straży.
—Gra o tron—
Tożsamość Stiva i Wallena zostaje potwierdzona przez Oshę.
– Ja nie złamałam przysięgi. To Stiv i Wallen sfrunęli z Muru, nie ja.
—Gra o tron—
No dobrze, ale skąd wiemy, że akurat ci dezerterzy mieliby towarzyszyć Benjenowi Starkowi? Wskazówki są trzy. Po pierwsze – Stiv i Wallen mają wyrobioną opinię na temat Starków.
Tylko Stark byłby na tyle głupi, żeby grozić, zamiast okazać trochę rozumu i błagać o litość.
—Gra o tron—
Po drugie – nadal noszą swoje czarne płaszcze. Gdyby byli dezerterami z dawnych lat, którzy dołączyli do dzikich, a potem próbowali przeprawić się przez Mur, zapewne mieliby już inną, mniej wyróżniającą odzież.
No i wreszcie po trzecie – w przeciwieństwie do większości braci Nocnej Straży, dezerterzy wiedzą o Innych.
Chcesz tam wrócić, Osha? Ależ ty jesteś głupia. Myślisz, że białe cienie obchodzi, czy masz tam jakiegoś zakładnika? – Odwrócił się znowu do Brana i przeciął rzemień opasający jego udo. Wydawało się, że rozerwana skóra westchnęła.
—Gra o tron—
Wzięci na spytki, mężczyźni zapewne mogliby streścić przygody Benjena – przynajmniej do momentu, gdy się rozdzielili. Niestety nie dano im takiej szansy. A Oshy raczej nikt się z losów ekspedycji nie zwierzał. Wiadomość na temat Starka była bardzo blisko… ale przepadła. Ach ten Martin!
imo i tak wiele by sie nie wiedzieli. pewnie zapuścili sie gdzies daleko, zaatakowali ich inni i grupa sie rozpadla, tyle.
Ehhhhh, coraz krótsze te teorie… Trzeba wolniej czytać :-p
Znów kolejna rzecz, którą nie zauważyłem. Przecież tylko osoby będące na Murze wiedzą o Innych, a tutaj ludzie w okolicach Winterfell mówią o nich i nawet się z tym nie kryją. Brawo DaeL!
„Tylko Stark byłby na tyle głupi, żeby grozić, zamiast okazać trochę rozumu i błagać o litość.” – Czy to możliwe, że ta refleksja odnosi się w szczególności do Benjena? Czyżby jego toważysze go zamordowali, żeby móc zdezerterować?
Cóż, na to wygląda. Wydaje się, że to dość jednoznacznie wskazuje, że nawet jeśli go nie zabito, doszło do buntu. Oczywiście jest jednoznaczne, gdyż Dael świetnie to wyłapał;)
Wskazany cytat wskazywałby że Benjen został przez nich zabity prawdopodobnie gdy coś poszło nie tak jak trzeba. Próba zdyscyplinowania zakończona morderstwem. Tylko czy jakby tak było to tyle było by wspominania o nim w całej książce?
Sweetsunray z „The Mythological Weave of Ice & Fire” napisała kiedyś bardzo ciekawy esej „Craster’s Black Blooded Curse”, w którym dowodzi, że za tragicznym końcem wyprawy Benjena może stać Craster.
https://sweeticeandfiresunray.com/2016/08/30/crasters-black-blooded-curse/
Jej zdaniem było tak:
* Benjen i kompania przybyli do twierdzy Crastera (szukali Waymara, a w „Straciu” Craster wspomina, że Royce się u niego zatrzymał), gdzie gospodarz zażądał nowego topora w zamian za pozwolenie na pobyt pod jego dachem
* nocą Craster udał się do lasu, by oddać syna Innym
* przypadkiem zauważył to któryś z ludzi Benjena, przypuszczalnie Jafer Flowers, który poszedł za nim
* Craster zorientował się, że jest śledzony (lub poinformowali go o tym Inni)
* Flowers przyglądał się z ukrycia Innym zabierającym dziecko, kiedy podkradł się do niego Craster i zabił go ciosem topora Othora
* potem Craster wrócił go twierdzy i podniósł alarm, twierdząc, że dzicy/Inni/ktokolwiek zamordowali Jafera, którego on znalazł
* Benjen i jego ludzie rozbiegli się po okolicy i natknęli się w lesie na Innych. Większość nie przeżyła tego spotkania, tylko Stiv i Wallen zdołali uciec. Być może kilku ludzi Starka zdołało wrócić do twierdzy Crastera, ale byli w takim stanie, że gospodarz bez trudu ich uśmiercił (m.in. Othora, którego zabił jego własnym toporem).
* Craster przerobił zabitych zwiadowców na „czarne kiełbaski” – te same, które podał Mormontowi i pozostałym ludziom z Nocnej Straży, ale akurat Jon ich nie zjadł, bo wyszedł.
* Następnie Craster zataszczył ciała Jafera i Othora, być może aby zmylić dowództwo Nocnej Straży – żeby wyglądało to tak, jak gdyby ludzie Bena Starka zginęli w pobliżu Muru. Albo po prostu miał nadzieję, że trupy odstraszą kolejne wyprawy – jednak Inni mieli inne plany i ożywili umarłych jako upiory (kto wie, może Craster celowo im w tym pomógł).
„Flowers przyglądał się z ukrycia Innym zabierającym dziecko”
Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego u diabła Martin wymyślił, że Nocna Straż, operująca w warunkach wiecznej zimy, nosi wściekle czarne stroje. Przecież w takim płaszczu nie da się ukryć mając dookoła śnieg.
Cóż… nocą i tak jest wszystko jedno, a zwiadowcy nie działają przecież tylko na śniegu, tylko w lasach, w górach (Mroźne Kły)… na dodatek czarne ubranie na pewno lepiej grzeje noszącego niż białe. Nie bez powodu zwierzęta takie jak niedźwiedź polarny są czarne.
Zadne płacze i żadne krzyki nie przekonają nas, że białe jest białe a czarne jest czarne 🙂
Dodam jeszcze, że Nocna Straż nie operuje w warunkach wiecznej zimy, to chyba bardziej wizja z serialu. Tereny za murem, rosnący tam las, jest żywy, na drzewach są liscie. Jest paskudnie i zimno ale mi się to kojarzy z taką listopadową pogodą. Jest mowa o błocie, o tym że w nocy ścisnął mróz (czyli w trakcie dnia nie ma mrozu), albo że w nocy spadł świeży śnieg. Czyli chlapa, ciapa, ponuro. Oczywiście im dalej na północ to już inaczej.
Z tą wersją jest jeden problem. Goździk nie puściła pary z gęby.
Jest jednak kilka możliwych wyjaśnień.
Np. Craster nie podzielił się z nikim tą wiedzą. Goździk mogła o niczym nie wiedzieć. Goździk uznała, że nie jest szczególnie rozsądne informować o tym Jona i Sama, biorąc pod uwagę, że byli jej jedyną nadzieją na ratunek. Jak by zareagowali gdyby zdradziła im, że jej ojciec zamordował Benjena, po czym Stark został przerobiony na wędliny?
Na pozór wygląda to tak, że żonę Crastera to takiej reakcji doprowadziła wzmianka o ożywieńcach… ale przecież nie jest to dla niej nic nowego. Może w takie zdziwienie wprawiło ją to, że uświadomiła sobie, że właśnie te dwa ciała Craster odstawił pod Mur, żeby odstraszyć kolejne potencjalne wycieczki zwiadowców.
Skoro Craster nie miał nic wspólnego z zaginięciem Benjena, to czemu kłamie o tym, że nie widział go od trzech lat? Twierdza Crastera to stały punkt na trasie ludzi z Nocnej Straży, wszyscy je znają, a skoro ser Waymar przejeżdżał tamtędy, co raczej można było przewidzieć, bo często zatrzymują się tam zwiadowcy, czemu Benjen miałby je omijać?
Kolejne dziwne okoliczności związane ze śmiercią ludzi Benjena, którą zbyt łatwo przypisano upiorom:
W III rozdziale Jona w „Starciu” jest taka scena, gdy Mormont rozmawia z Crasterem o upiorach i zaginionym Benie Starku: upiór rozwalił Jaferowi Flawersowi głowę toporem? Nigdy nie widzieliśmy, żeby upioru używały broni, za wyjątkiem upiora, który zabił Jaremy’ego Rykkera. Ale wtedy bronią był sztylet Rykkera, więc pewnie było tak: ser Jaremy zaatakował przeciwnika, ten rzucił się na niego, obalił na ziemię i w szamotaninie nagle zauważył zwisający u jego pasa nóż i „przypomniał sobie” do czego służy taki przedmiot. Upiory zazwyczaj po prostu rzucają się na przeciwnika i chwytają go za gardło, albo rozrywają brzuch. Gdy upiór zabił strażników pod komnatą Mormonta, miał okazję wziąć ich broń, a jednak tego nie zrobił.
A akurat w tym jednym przypadku Jafera Flowersa upiór „pomyślał” o tym, żeby nie wiadomo po co targać za sobą tak nieporęczny oręż jak wielki topór, i choć umarli są niezdarni i powolni, zdołał jakimś cudem z zaskoczenia uderzyć w szyję silnego, czujnego mężczyznę.
W pełni zgadzam się z kwestią topora. W tym maczał palce ktoś żywy. Ale nadal milczenie Goździk wydaje mi się bardzo dziwne – zważywszy na jej zażyłość z Samem. No i moim zdaniem jest jeden powód dla którego Stark mógł ominąć twierdzę Crastera… Wystarczy, aby szedł w stronę Hardhome. W taki wypadku odwiedziny u Crastera byłyby nadkładaniem drogi.
Te ślady wskazują raczej na okolice Pięści Pierwszych Ludzi, Skirling Pass (wyleciało mi z głowy jak to jest przetłumaczone, ale to tak przełęcz na którą wspinali się Jon z Qhorinem tej nocy, gdy natknęli się na obozowizko w którym była Ygritte) i Schody Olbrzyma. Ben Stark udał się w Mroźne Kły, więc postój u Crastera był jak najbardziej prawdopodobny. I to dwókrotny, bo moim zdaniem Stark już wracał na południe, gdy coś mu się przydarzyło.
Mogło być tak, że ślady urwały się z tego powodu, że Benjen po prostu dalej nie pojechał i zawrócił, a znakowanie drogi powrotnej nie miało przecież sensu.
To ma sens jednak Benjen poznajemy jako bardzo nieufnego i dość rozsądnego człowieka więc można założyć że on miał świadomość że Craster i wizyta u niego to nic dobrego i mógł go ominąć a wtedy wpadł w zasadzie gdzie też i Craster maczał palce.
Craster raczej o niczym by jej nie informował. A do zabójstwa byłby zdolny bez wątpienia. Czy te kiełbaski mają aż tak ponure pochodzenie, ciężko mi powiedzieć, ale w twierdzy Crastera jest dziwnie dużo nawiązań do kanibalizmu.
Craster wypowiada się podejrzenie zapytany o Benjena.”I’ve not seen Benjen Stark for three years,” he was telling Mormont. „And if truth be told, I never once missed him.” Czyli co, trafił go za pierwszym razem?I gdzie stępił ten swój topór, że chce od Mormonta nowy?
A co do Stiva i Wallena, to sam bym chciał wiedzieć o co tu chodzi, ten rozdział zawiera całą masę zagadek. Czemu po zabójstwie Starka mieliby przechodzić tak blisko Winterfell. Dość ryzykowali jako dezerterzy. I to jeszcze w czarnych strojach Straży. Idioci czy co? Każdy na ich miejscu ominąłby Winterfell największym możliwym łukiem.
Stało się. 'Gra o tron’ z Emmy za najlepszy serial.
Z 'Czarnobylem’ nie startowali w tej samej konkurencji, 'Czarnobyl’ wygrał jako serial limitowany.
https://www.filmweb.pl/awards/Emmy/2019
Cześć. A słyszał ktoś o jakiejś teorii dotyczącej przyczyn wstąpienia Benjena do Nocnej Straży? Chętnie poczytał bym o tym. Sam stawiał by na to, że porostu wiedział że jego siostra nie została porwana i nic nie powiedział. Przez to zginął jego ojciec i brat, a on w ten sposób chciał odpokutować.
Benjen jako trzeci syn z kolei poszedł do Czarnej Straży.
Najstarszy syn był wychowany na dziedzica, Ned prawdopodobnie w celu zaangażowania udanego mariażu.
Wśród szlacheckich rodów często kolejne dzieci oddawane były np. do stanu duchownego – zmniejsza to ryzyko ew. waśni między dziećmi, a im ród uboższy tym wyraźniej odczuwa plusy takiej sytuacji.
Oczywiście Starkom głód w oczy nie zaglądał, ale taki Benjen nie był zbytnio „potrzebny”.
Jako, że Starkowie wspierają Czarną Straż i zdają sobie sprawę z powagi tej instytucji, odejście najpierw Benjena by ją wesprzeć, a później wybór Jona wydają się naturalne.
Podobnie jak któryś z kolei syn z możnego rodu jest wysyłany np. do Cytadeli by zostać maesterem albo septonem.
Starczyłoby mariaży dla tak dobrze urodzonego syna. Ile dzieci miał Ned? A i tak nie planował wysyłać Jona (bękarta!) na Mur, to był pomysł Jona i Cat. A tu mówimy o dobrze urodzonym chłopaku, zdolnym i zdaje się, że przystojnym (a przynajmniej niebrzydkim – nie ma żadnej wzmianki, żeby był oszpecony czy ohydny). Nie widzimy też na Murze wujów czy kuzynów Bena, żeby miało to być oczywiste i popularne.
Nie widzimy, bo ich po prostu nie miał. Rickard Karstark był jedynakiem, a Catelyn szukając potencjalnych dziedziców Robba musiała sięgać aż do ciotki Rickarda, która wyszła za Royce’a i której trzy córki zostały żonami „paniątek z Doliny”. Swoją drogą trzeci syn lorda Runestone też trafił na Mur, chociaż Royce’om do niego znacznie dalej, a też przecież nie byli pomniejszym rodem.
Jednak to już za często się nie zdarzało, przynajmniej w ostatnich 2-3 dekadach. Nocna Straż to w dużej mierze przestępcy a z szlachty – zdrajcy wysłani na ułaskawienie, niewygodni synowie bądź zmęczeni służbą u siebie weterani, którym zostało kilka lat. No i bękarty. Poza Waymarem ciężko znaleźć kogoś jego pokroju, kto naprawdę z własnej woli poszedł tam służyć i ma całe życie przed sobą. Chyba gdzieś w I tomie była wzmianka o tym, że z miejsca Waymar dostał oficera bo raz, że za dużo podobnych mu nie było a dwa, bo już brakowało oficerów mających zadatki na lojalnych i kompetentnych. No, jeszcze Stary Niedźwiedź dołączył z własnej woli, lecz bardziej to zrobił z kurtuazji by dać już porządzić swojemu synowi. Być może jeszcze Benjen dołączył na takiej zasadzie ale za dużo niewiadomych jest by stwierdzić to z całą pewnością.
Dużo jest przypadków nawet na Północy, gdzie już nie wysyłano ludzi do Straży. Umberowie mieli sporo dalszej rodziny, niektórzy by powiedzieli „kolejnych gąb do wykarmienia” a jednak nie ma wzmianki o jakimkolwiek Umberze służącym w czasach powieści. Podobnie Karstarkowie. Richard miał trzech synów i wszyscy dołączyli do wyprawy Robba. Lord Ryswell ma dwóch bliźniaków i trzeciego syna oraz prawdopodobnie ich dalszych kuzynów – wzmianek również brak. Z bardzo skrajnego przypadku tuż za Przesmykiem to Stary Walder w Bliźniakach ma całą ferajnę do wykarmienia i proszę, żaden z jego członków rodziny nie poszedł do Nocnej Straży. Z znaczniejszych rodów identycznie się miała rzecz u Hightowerów, Florentów, Lannisterów, Crakehallów, Braxów, Oakheartów….
Nocna Straż nie bez przyczyny nie miała na początku GoT nawet tysiąca członków, z czego niewiele więcej jak połowa była zwiadowcami. Służba była nieatrakcyjna – szkoda, że GRRM nie podjął się tego wątku bardziej bo znaczny upadek to jednak czasy po Zdobywcy, jeszcze niecałe 200 lat przed rozpoczęciem powieści Straż budowała kolejną siedzibę więc nie mogła być jeszcze tak słaba. Coś musiało wpłynąć na nagły upadek organizacji w tak krótkim czasie – może nieudolność w czasie najazdu Raymuna Rudobrodego była decydującym czynnikiem, który ukazał nieudolność zakonu, zatem jako instytucja w oczach Westerozjan nie miała racji bytu? Może to był skutek nieudolności bądź ingerencji zewnętrznej w latach 90 – 212 o.P. ?
Moim zdaniem Ben byłby nieocenionym wsparciem gdyby nie dołączył do Nocnej Straży – chyba, że Ned miał podstawy by sądzić że ten nie będzie lojalny. Wtedy służba Benjena na Murze to zażegnanie niebezpieczeństwa, czegoś w stylu działań Arnolfa i jego synów.
Wybacz, ale nie przekonałeś mnie.
Wydaje mi się, że poszedł do nocnej straży już po śmierci ojca i najstarszego brata.
Albo był dziedzicem Neda albo udał się do zakonu zaraz po narodzinach Robba (wydaje mi się, że gdy startuje książka jest już w NS od wielu lat) Nie ma żadnej wzmianki o jego udziale w Rebelii Roberta więc zakładam, że mógł wstąpić do straży przed Rebelią, a więc jako dziedzic Neda. Nawet jeżeli wstąpił po Rebelii gdy był już Robb to nadal Ned mógł zginąć w dalszych walkach z sympatykami Targów, a Robb mógł nie przeżyć wieku dziecięcego. Ród by wygasł.
Nocną straż przedstawia nam się jako upadły zakon składający się głównie z sierot i skazańców. Praktycznie w tych czasach nie ma już członków wielkich rodów w sile wieku – a co dopiero młody przedstawiciel rodu Namiestników Północy. Przecież to najlepsza”partia” na północy po małżeństwie Neda.
Poza powyższym, znając Martina, sądzę że w historii Benjena kryje się jakaś tajemnica, albo po prostu bardzo bym chciał żeby tak było i sam sobie to podświadomie wmawiam. Zawsze po prostu ciekawiła nie ta postać – wersja książkowa – a nie znalazłem zbyt wiele tekstów na jej temat.
Kombinujcie jak koń pod górkę, nie biorąc pod uwagę najprostszego rozwiązano: bo Benjen miał ochotę wstąpić do NS 🙂 był samotnikiem, upartym – to było dla niego idealne miejsce. Prawdopodobnie byłby nowym Lordem dowodca po Mormoncie, gdyby wcześniej nie zaginął.
Wow, podziwiam, że to wyłapałeś. Mega! <3
To znaczy że oprócz Bena jest jeszcze jeden, którego Martin ujawni w swoim czasie.
Uważam, ze Ben trafił do Straży z jakiegoś powodu związanego z rebelią Roberta, Po śmierci Brandona sens miałoby, gdyby Ben został chorążym Neda, płodził dzieci i dbał o rozrost rodu Starkow, a nie siedział na Murze. Coś musiało ich skłonić do niekorzystnego rozporządzenia potencjałem Bena Starka.
A przy okazji, trochę nie na temat, ale jak tragicznie skonstruowaną postacią jest Ned Stark. Był młodszym synem, zakochanym w Ashara Dayne, mógł sobie fajnie ułożyć życie, a przez wybryk siostry:
– stracił ukochana
– zabił jej brata
– musiał poślubić inna kobietę
– stracił honor udając, że Jon jest jego synem
– cały czas kłamał
– okłamał swojego przyjaciela Roberta
Uważam, ze to bardzo tragiczna postać, chociaż właściwie drugoplanowa.
Nie mniej tragiczna od Roberta, Cercei, Danki czy kogokolwiek, niemalże każda postać w grze ma tragiczna historie, prawie wszyscy tracą to co jest dla nich najistotniejsze, dostając w zamian nie to czego by sobie życzyli
Robert – traci wojaczkę i ukochana, W zamian otrzymując władze i kobietę, ani do władzy ani do kobiety nie czując chemii
Arya – traci rodzine i wolność
Danka – Khala Drogo oraz syna, westeros, tożsamość itd możnaby długo wymieniać
Rzecz w tym, ze ciężko znaleźć postać która jest zadowolona z aktualnej pozycji / miejsca / sytuacji w której się znajduje. Niemalże każdy chciałby cos zmienić, coś ulepszyć w swoim życiu.
Chyba tylko Góra jest szczęśliwy i nie pragnie zmian. On po prostu lubi być sobą, pogodził się ze swoim miejscem na świecie, zaakceptował je i pokochał. Zadal sobie pytanie co w życiu lubi robić i zaczął to robić 🙂 Kto wie może jest najszczęśliwszym człowiekiem w Westeros ?
Ale cały czas go głowa bolała i pił makowe mleko w ilościach przemysłowych. Też nieprzyjemnie 😛
Koleś miał sensowną wymowke do tego zeby co chwile chodzic nacpanym i Ty uwazasz to za nieprzyjemne?
Nie mam w zwyczaju czytania komentów, więc istnieje prawdopodobieństwo, że wyjdę na kapitana oczywistego
„Pisałem (…) o wilkach w owczej skórze.”
DaeL=Nieznajomy
Hieh, nie 🙂 To skrót myślowy, który zaraz poprawię. Miałem w ten tekst pewien swój wkład, ale oczywiście jego autorem nie jestem.