W kulturze anglojęzycznej zwrot „Uważaj, czego sobie życzysz” został spopularyzowany przez Edgara Allana Poe. Ale korzenie zawartej w nim mądrości są znacznie starsze i obecne pod niemal każdą szerokością geograficzną. Znajdziemy je w celtyckich podaniach ludowych, arabskich baśniach i japońskich legendach. Tak powszechne są bowiem historie o istotach spełniających życzenia. I tak samo ważna jest związana z tym przestroga. Spełniający życzenie byt może nie rozumieć językowych dwuznaczności. Może też – jak przystało na trickstera – celowo interpretować życzenie na niekorzyść tego, kto je wypowiada. Jednym z moich ulubionych przykładów jest dżin z klasycznego odcinka „Strefy Mroku”, który usłyszawszy, że człowiek pragnie zostać wielkim i nieusuwalnym władcą potężnego państwa, zamienia go w Adolfa Hitlera w ostatnim dniu obrony Berlina. Sprytne i zgodne z pierwotnym duchem opowieści o spełnianiu marzeń.
Naturalnie mity o niebezpiecznych życzeniach nie powstały ot tak, w próżni i bez powodu. Są metaforycznym odzwierciedleniem przekonania, które chyba wszyscy podzielamy. Przekonania, iż ludzie stawiają sobie nieraz cele, których spełnienie jest dla nich destruktywne. Niektóre sny i marzenia mają gorzkie konsekwencje. Jestem przekonany, że motyw ziszczających się w sposób przewrotny marzeń był centralny dla Pieśni Lodu i Ognia, a konkretnie dla losu młodych Starków (i bonusowo – pewnego bękarta, choć ślady tego motywu znajdziemy czasem również w losach innych postaci). W dzisiejszej Szalonej Teorii odnajdziemy dowody na poparcie tej tezy. I spróbujemy wyciągnąć z niej wnioski.
Sansa i jej książę
Najłatwiej prześledzić przewrotność spełnionych życzeń na przykładzie postaci, z której myślami jesteśmy dobrze zaznajomieni. A wśród naszych bohaterów nie ma chyba drugiej postaci, która równie często oddawałaby się bujaniu w obłokach jak Sansa. Wychowana na romantycznych pieśniach młoda Starkówna marzy o przystojnym księciu, który wziąłby ją w objęcia. Uwielbia cudowny blichtr życia na królewskim dworze. Śni o byciu w centrum uwagi. Wszystkie życzenia te spełniają się poprzez narzeczeństwo z Joffreyem.
Był zbyt piękny. Ubrał ciemnoniebieski kubrak nabijany dwoma rzędami guzików w kształcie lwich głów, a na jego czole lśnił delikatny diadem ze złota i szafirów. Jego włosy miały połysk metalu. Sansa spojrzała na niego i zadrżała z obawy, że ją zignoruje albo, co gorsza, okaże jej swoją nienawiść i doprowadzi ją do płaczu.
—Gra o tron—
Wszystkie mają jednak swoją cenę. Przystojny książę jest potworem. Blichtr jest fasadą, za którą kryje się brutalna polityka. A uwagę Sansa skupia na sobie jako zakładniczka.
Arya i życie wojownika
Arya, pod wieloma względami będąca przeciwieństwem swej siostry, jest w równym stopniu marzycielką. Ale mała wilczyca marzy o życiu zupełnie innym. Imponuje jej waleczność i władanie mieczem. Pragnie wyrwać się ze sztywnego gorsetu oczekiwań, jakie mają wobec niej wszyscy wokoło. Chce być jak chłopcy. Chce być wojownikiem.
Przyglądała się, jak jej mały brat atakuje Tommena. – Potrafiłabym się bić tak samo dobrze jak Bran – powiedziała. – On ma dopiero siedem lat, a ja dziewięć.
Jon popatrzył na nią spojrzeniem przepełnionym mądrością czternastolatka. – Jesteś za chuda – powiedział. Pomacał jej mięsień ramienia i westchnął, kręcąc głową. – Pewnie nawet byś nie uniosła miecza, mała siostrzyczko. A gdybyś miała się nim zamachnąć…
Arya wyrwała ramię i rzuciła mu gniewne spojrzenie.
—Gra o tron—
I również jej życzenie zostaje spełnione, ale w sposób wyjątkowo okrutny. Arya musi walczyć o życie. Najpierw uciekając i ukrywając swoją płeć. Później przechodząc szkolenie w miejscu, w którym płeć nie ma znaczenia, wstępując jednocześnie na ścieżkę, która może doprowadzić do zatracenia przez nią własnej osobowości.
Robb i sława Młodego Smoka
George R.R. Martin nie pozwolił nam wprawdzie spojrzeć w głąb myśli Robba Starka, ale uczynił jego marzenia transparentnymi poprzez samo zachowanie młodzieńca. Oraz jego przydomek. Młody Wilk to celowe nawiązanie do innego walecznego króla, Daerona I Targaryena, zwanego Młodym Smokiem. Odnajdujemy w książkach nie tylko liczne podobieństwa pomiędzy tymi dwoma dowódcami, ale również ślady na to, że Robb pragnął być jak Daeron. To jego imię wykrzykiwał podczas zabawy z Jonem.
– Jestem Młodym Smokiem – wołał kiedy indziej Robb.
—Nawałnica mieczy—
Życzenie spełniło się co do joty. Tak jak Młody Smok, Robb wygrał bitwy i przegrał wojnę. Tak jak Daeron, zginął w wyniku zdrady i złamania świętego zwyczaju.
Z pozoru rozbici Dornijczycy zgodzili się na spotkanie, celem odnowienia hołdu oraz wynegocjowania warunków kapitulacji. Nie planowali jednak zawarcia pokoju, lecz wiarołomstwo i morderstwo. W akcie krwawej zdrady zaatakowali Młodego Smoka i jego świtę pod chorągwią pokoju. Trzej rycerze Gwardii Królewskiej zginęli, próbując bronić króla (czwarty, ku swej wiecznej hańbie, odrzucił miecz i poddał się). Książę Aemon Smoczy Rycerz został ranny i dostał się do niewoli, wpierw jednak powalił dwóch zdrajców. Sam Młody Smok zginął z Blackfyre’em w dłoni, otoczony przez kilkunastu wrogów.
—Świat Lodu i Ognia—
Bran i straszne historie
Myśląc o Branie sprzed wypadku, zazwyczaj przypominamy sobie jego marzenia o zostaniu rycerzem. Sądzę jednak, że należy na nie spojrzeć w nieco szerszym kontekście. Bran chciał zostać rycerzem, to prawda, ale przede wszystkim pragnął być taki, jak bohaterowie z opowieści Starej Niani. Szczególnie z najmroczniejszych i najstraszniejszych opowieści. Chciał słuchać o dzieciach lasu, marzył by spotkać magiczne istoty, pragnął walczyć z Innymi.
– Mogłabym opowiedzieć ci historię Brandona Budowniczego – powiedziała Stara Niania. – Zawsze lubiłeś ją najbardziej.
– Wcale nie – zaprzeczył. – Najbardziej lubiłem te straszne.
—Gra o tron—
Bran pragnął tak jak wojownicy z legend, walczyć z koszmarnym złem. I w dłuższej perspektywie zapewne właśnie taką rolę przewidział mu los. Tyle tylko, że jego walka wiąże się z ogromną ceną, jaką przyszło chłopcu zapłacić.
– Tysiące lat temu nadeszła zima, mroźna, sroga i tak długa, że żaden człowiek nie potrafił jej objąć swoją pamięcią. Nadeszła noc długa jak jedno pokolenie. Królowie drżeli i umierali w swoich zamkach, podobnie jak trzody w zagrodach. Kobiety wolały udusić swoje dzieci niż patrzeć, jak umierają z głodu. A kiedy potem płakały, łzy zamarzały na ich policzkach. – Umilkła – ucichły też jej druty – i spojrzała na Brana swoimi prawie ślepymi oczyma. – Czy takie opowieści lubisz, dziecko? – spytała.
– No cóż – odparł Bran niepewnie. – Tak, tylko…
Stara Niania skinęła głową. – W czasie tamtej ciemności Inni przyszli po raz pierwszy – opowiadała dalej, a wraz z nią odezwały się jej druty: klik, klik, klik. – Były to zimne istoty, martwe istoty, które nienawidziły żelaza, ognia i dotyku słońca, a nawet stworzeń, w których żyłach płynie gorąca krew. Jak fala przeszli przez grody, miasta i królestwa, dziesiątkując całe armie, bohaterów; jechali na bladych, martwych koniach, prowadząc hordy zabitych. Nie mieli litości dla kobiet ani dla niemowląt, nie oparł im się żelazny miecz.
Polowali na młode kobiety w skutych mrozem lasach i karmili swoje martwe sługi dziećmi ludzi.
Mówiła coraz bardziej ściszonym głosem, tak że Bran pochylał się coraz bardziej w jej stronę, żeby ją usłyszeć.
—Gra o tron—
Jon i jego matka
Pragnienia bękarta Winterfell są o wiele prostsze do zidentyfikowania. Jon chce dowiedzieć się, kim była jego matka. Czuje, że pozwoli mu to ukoić jego poczucie odrzucenia. Odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość i zaznać dzięki temu spokoju.
Nic nie wiedział o swojej matce. Eddard Stark nigdy o niej nie mówił. Snow często śnił o niej, a we śnie niemal widział jej twarz. Jawiła mu się jako piękna dama o łagodnym spojrzeniu.
—Gra o tron—
I możemy tylko domyślać się, jak przewrotne będzie spełnienie tego pragnienia. W jednej chwili Jon straci swego ojca i odsunie się – przynajmniej częściowo – od ludzi, których brał za swoją rodzinę. Kryzys tożsamości tylko się pogłębi, a jeśli choć ułamek tego, co widzieliśmy w serialu, był prawdziwy, to wiedza ta stanie się źródłem kolejnych kłopotów. Być może życie bękarta naprawdę byłoby dla Jona prostsze.
Rickon i dzika swoboda
Zabrzmi to dziwnie, ale Rickon pozostaje najbardziej tajemniczym z młodych Starków. Jest zbyt mały, by dawać w rozmowach wyraz skomplikowanym uczuciom i pragnieniom. Ale jeśli istnieje jedna rzecz, którą możemy wydedukować z jego zachowania, to jest nim wilcza dzikość. Rickon to dziecko małe i niesforne, by nie rzec krnąbrne. Tak jak jego wilkor, nienawidzi, gdy narzuca się mu swoją wolę.
Bran nigdy dotąd nie widział maestera Luwina tak zmieszanego. Krew kapała z jego ramienia, w miejscu gdzie Kudłacz rozerwał wełniany rękaw i przegryzł jego ciało. – Osha, pochodnia – rzucił tylko, zaciskając zęby z bólu, ona zaś szybko podniosła pochodnię, zanim ta zgasła. Na nogach podobizny jego wuja pozostały czarne plamy. – Ta… ta bestia – mówił dalej Luwin – musi zostać na łańcuchu w psiarni.
Rickon poklepał zakrwawiony pysk Kudłacza. – Nigdy go nie przywiązuję. On nie lubi łańcuchów. – Wilkor polizał mu palce.
—Gra o tron—
Możemy więc tylko spekulować, w jaki sposób ziści się rickonowy sen o wolności. Utrata rodziców i rodzeństwa oraz wyprawa na Skagos to chyba jeszcze niewystarczająca nauczka. Może Rickon musi w pełni „zasmakować” tej swobody, samemu przeistaczając się w małego dzikusa? Czy ceną, jaką przyjdzie mu zapłacić, będzie śmierć, czy odrzucenie przez ludzi z kontynentu? Do chwili premiery następnej książki nie będziemy mieć pewności, ale przypadki braci i sióstr pięcioletniego Starka wskazują na widoczny od samego początku plan autora. I na przestrogę, której Pieśń Lodu i Ognia udziela nam z równą gorliwością, jak sięgające tysięcy lat wstecz mity i legendy. Ostrożnie z marzeniami, bo jeszcze się mogą ziścić.
Czytając przyszło mi do głowy „życzenie” ojca Sama by mieć za syna rycerza i lorda, i mam wrażenie, że przed nadejściem wiosny Dickona zabiją chłopscy banici, a Sam zostanie bohaterem Nocnej Straży.
Można iść dalej, wszyscy Lanisterowie (Cersej chcąca być królową, Jaime jako dowódca gwardii), Lisa chcąca poślubić Petyra i ginąca przez niego, Edmur chcący bronić poddanych i przegrywający przez to wojnę, Dany chcąca tylko żelaznego tronu …
Niby szalona teoria, ale brakuje „smaczków”. Czy nikt więcej w sadze o niczym nie marzył? Np taki Viserys marzący o koronie 🙂 Ale szalone teorie z zasady poruszały kwestie, które mogą się wydarzyć w przyszłych książkach. Brakuje więc takich dywagacji popartych fragmentami wydanych już książek.
Oj o Varysie, to raczej zniszczenie całego kraju, aby zapanował jego upragniony pokój i dobrobyt, i pewnie bardzo szybki upadek Targaryenów po objęciu przez nich na tronu. Zniszczenie kraju przez popieraną przez niego dynastię, aby ludziom odechciało się wojować… Przykre, ale bardzo realistyczne. W dawnych czasach trzeba było albo wymordować przeciwników, albo musiały im się skończyć pieniądze, wojsko i sojusznicy.
W filmie motyw ten (“Uważaj, czego sobie życzysz”) ciekawie pokazano w filmie „Interstate 60” (po polsku niefortunne „Ale jazda!”). Pokręcony, ale fajnie zagrany. W roli głównej James Marsden, w drugoplanowym niezawodni Gary Oldman i Christopher Lloyd. Polecam gorąco 🙂
Związki Młodego Smoka z Robbem są oczywiste, ale trzeba też pamiętać, że Młody Smok był ulubionym bohaterem Jona, na którego powoływał się gdy rozmawiał z Benjenem o dołączeniu do Straży. I Benjen przestrzegał go przed powtórzeniem losu Daerona. I jeśli na to spojrzeć, to losy Jona pasują do Młodego Smoka niewiele mniej niż Robba. Też w młodym wieku został dowódcą, odnosił sukcesy na polu bitwy i zginął w młodym wieku w wyniku zdrady. I Robb i Jon chcieli być Młodym Smokiem i obaj podzielili jego los.
Zresztą w tej samej rozmowie z Benjenem padają potem słowa:
” — Przyjdź do mnie, jak już spłodzisz kilka bękartów. Zobaczymy, co powiesz wtedy.
Jon zadrżał.
— Nigdy nie spłodzę bękarta — wycedził. — Nigdy!”
Co byłoby całkiem ładnym foreshadowingiem, gdyby Jon parę dzieciaków zdążył zrobić przed końcem PLiO 😀
Starkowie to uosobienie Siedmiu – Ned Ojciec, Cat Matka, Sansa Dziewica, Robb Wojownik, Bran Starucha, Arya Nieznajomy, Rickon Kowal. Może o tym teoria?
Zabrakło trochę o innych postaciach i o życzeniach, które dopiero mogę się spełnić. Wszak sercem Teorii jest przewidywanie przeszłości 🙂
Trochę mi to przypomina teorię „Ironia Lodu i Ognia”. Tam też opisywałeś, jak w PLiO los w sposób bardzo przewrotny doświadcza różnych bohaterów. Generalnie u Martina ironii jest mnóstwo i dzięki temu jego saga jest tak realistyczna, bo w życiu tak właśnie jest najczęściej – można o czymś marzyć i coś planować, a potem nawet to dostać – ale w formie zupełnie innej, niż byśmy chcieli. Podoba mi się przywołany wyżej przykład z Viserysem. Chciał koronę i ją dostał… ale raczej nie tego oczekiwał 😉
Warto by dodać Tyriona i jego chęć zabicia rodziny.
Z tego co pamiętam miał jakiś sen w którym był dwugłowym olbrzymem zabijającym rodzinę. Jedna z jego głów się śmiała, podczas gdy druga płakała.
Ciekawe czy to foreshadowing dalszych losów Półmężczyzny.
może Rikon będzie w jakiejś ogromnej niewoli , która go będzie ograniczać a tak kocha wolność
Rickon bedzie marionetka. Bedzie sterowany przez ludzi chcacych wykorzystac jego prawa do wladania polnoca. To te w jakims stopniu niewola.
No to też się wlicza w niewolę,ale może też fizyczie będzie miał ograniczona wolność nie będzie mógł się swobodnie poruszać.
Dniem 5 Czerwca przeczytałem Taniec ze smokami część 2. Jeszcze tylko te 11 POVów z Wichrów Zimy.
Tyrion chciał zwiedzić wolne miasta i zwiedza je jako niewolnik
jako niewolnik to chyba tylko volantis „zwiedzil”
Ciekawe czy los Littlefingera w książkach można by na tym oprzeć, o ile dobrze pamiętam to pisano o nim, że władza i wspinanie się coraz wyżej było dla niego najważniejsze, został by królem popiołów czy jakoś tak. Fajnie by było gdyby został królem tylko na chwilę i spłonął w Harrenhal
Nie romumiem, dlaczego ta Szalona Teoria pojawiła się w indeksie szalonych teorii dopiero po miesiącu od opublikowania.
Czuje się trochę oszukany i rozczarowany, iż dopiero teraz mogłem ją przeczytać, mimo tego że przez cały czerwiec i początek lipca wchodziłem kilka razy w tygodniu na stronę indeksu, w nadziei że nowa Szalona teoria już powstała, i za każdym razem się zawodziłem.
Żeby nie było nie mam pretensji o to że Szalone Teorie są rzadko, tylko o to, iż ludzie z tej strony nie potrafią systematycznie dodawać nowych artykułów do głównego spisu wszystkich teorii. Przez takie zachowania artykuł opublikowany 3 czerwca mogłem przeczytać dopiero w drugiej połowie lipca.
Ktoś powie: „trzeba było przeszukać całą stronę”.
Niby tak, ale pragnę zaznaczyć że wielokrotnie wchodziłem na tą stronę i czytałem różne artykuły, nie tylko te z głównego spisu, wyświetlał mi się nawet nowe depaty małej rady czy inne takie. Jakim cudem więc, mimo odwiedzania tej strony kilka razy w tygodniu, nie byłem w stanie zauważyć nowej Szalonej Teorii?
Nie musicie poprawiać niczego innego w waszej stronie poza waszą systematycznością w dodawaniu świeżych i nowych teorii do głównego spisu z linkami. Nie kosztuje to wiele a oszczędzi wiele zachodu części czytelników, np mi, a i może zyskacie więcej czytelników.
Bo po co jakikolwiek spis wszystkich Szalonych Teorii i Obłąkanych Spekulacji jeśli tych artykułów trzeba szukać w niewiadomo jakiej części tego fandomu, zamiast mieć po prostu uzupełniony główny spis i wszystko w jednym miejscu.