Seriale

Czarodziejka z Księżyca (sezony 1-5)

Jest rok 1996. Styczeń. DaeL – dobrze zapowiadający się uczeń szkoły podstawowej – dokonuje zakupu miesięcznika o grach komputerowych Secret Service. Na ostatnich dwóch stronach dostrzega coś, czego się nie spodziewał. Opis japońskiego serialu animowanego „Bishôjo Senshi Sailor Moon”. Coś o jakichś czarodziejkach. Wygląda jak bajka dla dziewczyn, bo dziewczyny są głupie i na pewno takie rzeczy oglądają. Ale czemu piszą o tym w tak poważnym periodyku, jak Secret Service? I czemu te czarodziejki mają takie długie nogi?

DaeL postanawia temat zbadać. Anime – bo tak określa się te japońskie seriale animowane – emitowane jest na Polsacie pod tytułem Czarodziejka z Księżyca. Serial ponoć należy oglądać za wiedzą rodziców. Ale DaeL na wszelki wypadek rodzicom nie mówi. Kumplom też nie, bo nie wiadomo, czy by pochwalili, czy może wyśmiali. W końcu parę tygodni wcześniej młody DaeL był świadkiem szydery z chłopaka, który wciąż miał piórnik z żółwiami ninja. A Turtlesy były już od co najmniej dwóch lat passe. Więc lepiej nie ryzykować.

Piątka czarodziejek z pierwszej serii.

Bohater tej krótkiej opowieści zasiadł przed telewizorem i od pierwszych minut był oczarowany. Okazało się, że to nie żadne głupoty dla dziewczyn, tylko poważna produkcja o napierniczaniu demonów. I napierniczały te demony dziewczyny. Takie nawet ładne. Z długimi nogami. A jak się przemieniały w czarodziejki, to wprawdzie widać było tylko zarys sylwetki, ale można sobie było wyobrazić różne rzeczy.

(Tu małe wtrącenie na użytek prokuratury – bohaterki serialu miały wprawdzie w pierwszym sezonie 14 lat… ale DaeL był jeszcze młodszy. Więc proszę mnie nie prześladować).

Nie powiem, że w ten sposób zaczęła się moja przygoda z mangą i anime, bo prawdę powiedziawszy, po obejrzeniu kilku sezonów Czarodziejki z Księżyca nie sięgałem po inne produkcje tego typu przez długie lata. A zainteresowałem się na powrót japońskim komiksem i animacją już jako człowiek dorosły, pod wpływem dzieł Satoshi Kona i Junji Ito.  Ale ostatnio, przy okazji pisania tekstu do Kawaii poświęconego mitom i alegoriom księżycowym obecnym w mandze i anime, postanowiłem odświeżyć sobie stare sezony Czarodziejki z Księżyca (nowego remake’u nie oglądałem). I znów dałem się porwać historii Usagi Tsukino. Dotarła też do mnie po latach cała błyskotliwość oraz humor serialu.

Czarodziejka z Księżyca to opowieść o 14-letniej uczennicy z Tokio – Usagi Tsukino. Jej imię i nazwisko (w niektórych wersjach Bunny Tsukino) znaczy dosłownie „Królik Księżycowy” i jest nawiązaniem do popularnej japońskiej baśni. A sama Usagi jest… powiedzmy, że lekko przerysowaną, ale jednak typową 14-latką. Romantyczną, ale i fajtłapowatą. Kochliwą, płochliwą i leniwą. Usagi uwielbia się obżerać, by po chwili desperować z powodu rosnącej talii. Z jednej strony miewa kompleksy na punkcie własnego wyglądu, z drugiej nieustannie spławia kolegę będącego jej adoratorem. A gdy tylko zobaczy biżuterię, wszystko inne schodzi na plan dalszy. Innymi słowy – jest zupełnie pokręcona, tak jak to bywa z nastolatkami w tym wieku. No to tym gorzej dla nas, bo Usagi jest jedyną nadzieją ludzkości!

Nietypowa bohaterka.

Pewnego dnia dziewczyna odnajduje prześladowaną kotkę o imieniu Luna. Pomaga jej, a wkrótce potem dowiaduje się od gadającego zwierzaka, że jest piękną wojowniczką o prawo i sprawiedliwość miłość i sprawiedliwość, której zadaniem jest odnalezienie innych dzielnych czarodziejek oraz księżycowej księżniczki. Tylko razem zdołają stawić czoła potędze królowej Beryl i Mrocznego Królestwa. To tak na początek. Bo w kolejnych sezonach Usagi będzie musiała walczyć z kolejnymi hordami kosmicznego tałatajstwa. Tak oto powstało wybuchowe połączenie, które na zawsze zmieniło oblicze mangi i anime. Gatunek Mahou Shoujo (historia kochliwej dziewczyny z magicznymi umiejętnościami) skrzyżowany został z „męskim” gatunkiem Super Sentai (to jest z opowieścią o drużynie bohaterów walczących ze złem). To połączenie trafiło nie tylko do widzów japońskich. Sailor Moon podbiła cały świat.

Seria zawdzięczała swój sukces również poczuciu humoru jego twórców. Nasza protagonistka, pomimo superbohaterskich mocy, pozostaje straszną fajtłapą. Jej starcia z potworami często przeradzają się w komedię. Na szczęście zawsze pojawia się jeszcze ktoś. Tajemniczy Tuxedo Kamen (w dosłownym tłumaczeniu: zamaskowany smoking), przystojny mężczyzna, który jednym rzutem róży, okazjonalnie kilkoma ciosami i motywującym przemówieniem, potrafi przechylić szalę zwycięstwa. Na ogół. Bo jednym z powtarzających się w późniejszych odcinkach gagów jest fakt, że Tuxedo… czasami za bardzo się nie trudzi. Nasza dzielna Czarodziejka z Księżyca mimo wszystko nie jest taka bezradna. Ale i tak nieustannie oczekuje na „ratunek” ze strony przystojnego mężczyzny.

– Moje zadanie zostało wykonane.
– Ale przecież nic nie zrobiłeś.

To zresztą jeden z powodów, dla których tak bardzo – po latach – doceniam Sailor Moon. Twórcy znają heroiczne konwencje na wylot i serwując opowieść o bohaterskich wyczynach, potrafią też od czasu do czasu mrugać okiem do bardziej dojrzałego widza. I tak na przykład Usagi pod postacią czarodziejki będzie nieraz przekazywała umoralniającą lekcję, której sama zaprzeczy w swoim „cywilnym” życiu. Z kolei pełne patosu stwierdzenia Tuxedo padać będą czasem w kompletnie absurdalnych okolicznościach.

 

Muszę przyznać, że oprócz humoru odkryłem w Sailor Moon również ogromne pokłady bardzo pozytywnego przesłania. Nie chciałbym przypadkiem wywołać w komentarzach jakiejś wojny politycznej, ale sądzę, że rzecz trzeba nakreślić. Otóż przesłanie Czarodziejki z Księżyca wpisuje się w tradycyjny nurt feminizmu. Serial próbuje przekazać młodym kobietom, że mogą spełniać role bohaterskie, ale jednocześnie nie popełnia błędu (przynajmniej w moim odczuciu), jakim jest nachalna maskulinizacja postaci kobiecych. Przeciwnie, czarodziejki są atrakcyjne i kobiece, mają chłopaków, a ich zainteresowania pewnie określilibyśmy jako przystające do tradycyjnych ról płciowych. Proszę nie traktować tej wypowiedzi jako mojego expose na temat tego, jak winny zachowywać się, albo czym mają się interesować kobiety. To tylko stwierdzenie, że bardzo często za feministycznym przesłaniem idzie niemądre potępienie dla wszystkiego, co nazbyt „dziewczęce”. Na szczęście Sailor Moon tego błędu nie popełnia i nie wpada też w obłędną pułapkę przekonania, że „silna rola kobieca” oznacza osobę niezniszczalną, hiperkompetentną i nieludzką. Dzięki swej początkowej fajtłapowatości i strachliwości, Usagi przechodzi rozwój jako bohaterka, a widz kibicuje jej przemianie. Zresztą okazjonalne późniejsze „wtopy” też pomagają przeżywać jej przygody. Czarodziejka z Księżyca bije Kapitan Marvel na głowę.

I choć dzisiaj Sailor Moon dostaje się za „konserwatyzm”, to w latach 90. niektóre prezentowane w serialu treści były uważane za stanowczo nieodpowiednie dla dzieci. Dlatego właśnie ówczesna wersja eksportowa pozbawiona była ostatniego odcinka pierwszego sezonu (nie będę Wam spoilerował, co się w nim znalazło – kto ciekaw, ten obejrzy). A i z pozostałych epizodów znikały pewne wątki (w Sailor Moon dwukrotnie pojawiają się pary homoseksualne, w późniejszych sezonach widzimy też postaci na pierwszy rzut oka androgyniczne). To jeden z powodów, dla których warto sięgnąć po wersję oryginalną, niedubbingowaną. W ten sposób obejrzycie serial w pierwotnej, nieocenzurowanej formie. No i oczywiście polecam wersję klasyczną, złożoną z pięciu sezonów (Sailor Moon, Sailor Moon R, Sailor Moon S, Sailor Moon Super S i Sailor Stars) – choć gwoli ścisłości dwa ostatnie sezony były słabsze. Nie chcę tu pisać o remake’u (Sailor Moon Crystal), bo nie miałem okazji obejrzeć ani jednego odcinka. Ale recenzje wskazują na to, że znaczna część humoru i czaru oryginału gdzieś zniknęła.

Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że Czarodziejka z Księżyca nie jest serialem dla każdego. To produkcja przygotowana z myślą o dorastających dziewczynach, która trochę przypadkiem trafiła też w gusta młodych chłopców ;). A ja, ze względu na ogromną nostalgię, jestem skłonny przymknąć oko na ogromną schematyczność większości odcinków. Ale wiecie co? Wypada obejrzeć choć jeden epizod i przekonać się na własnej skórze, czy to serial dla Was. Słyszałem, że kto tego nie zrobi, zostanie surowo ukarany w imieniu Księżyca.

Czarodziejka z Księżyca
  • Ocena DaeLa - 8/10
    8/10
To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 32

  1. ’Nawet ładne” Postacie w Anime wygladaja ładne od 2010 roku, wczesniej tylko wyjątki jak damskie postacie z „Clannad” czy Videl z Dragon Ball Z. W starszych Anime kreska jest „prosta” i ochydna. Całość Sailor Moon oceniam 3,7/10 i to tylko dlatego, ze w pewnym sensie Czarodziejka przetarła szlaki.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. To trochę jakby mówić że malarstwo przed renesansem było ,,proste i ohydne”
      Kreska w starych anime ma swój urok 😉

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Napisałem prawde, ja mając dwójkę z plastyki w gimnazjum jestem w stanie narysować „starą kreske”. Kiedyś rysowałem Kakarotto z Dragon Balla i szczerze nie widziałem różnicy miedzy moją pracą, a oryginałem… problem miałem tylko z włosami. Oczywiście stara kreska ma swój urok „dla starej szkoły” Stojąca czarodziejka nie jest ochydna , ale jak zaczyna mówić lub sie porusza to juz jest… to zresztą problem wszystkich starych anime. Sailor Moon gdyby dostała „rekonstrukcje” to byłoby przyjemnie. Spójrz np: na „Kimetsu no Yaiba” z tego roku… Kto by nie chcial zobaczyć Czarodziejke z taką kreską?

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Jeśli jesteś w stanie narysować „starą kreskę”, to znaczy, że masz talent, a dwója była niezasłużona 😉
          Ale oczywiście to kwestia gustu. Mnie styl Sailor Moon się podoba. Co nie znaczy, że nie istnieją ładniejsze anime.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  2. Oglądałem, raczej kątem oka. Sailorki zdecydowanie przegrywały z Daimosem, Tsubasą, Tygrysią Maską i oczywiście Dragon Ball, niemniej sentyment do anime pozostał.
    Obecnie wolę nadrabiać kreskówki Marvela z lat 90-tych, ale pewnie kiedyś znajdę chwilę by obejrzeć odcinek, który najbardziej mnie przerażał
    [spoiler]w którymś sezonie była trójka antagonistów-przydupasów, którzy regularnie utrudniali życie głównym bohaterkom, w pewnym odcinku okazało się że ich prawdziwe „ja” to zwierzęta, które zostały przemienione w postaci humanoidalne. Odcinek w którym jedna z tych osób dowiedziała się, że tak naprawdę jest rybą irracjonalnie mnie przestraszył [/spoiler]

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  3. DaeL, sentymentem grasz na mej duszy strunach 🙂
    Pamiętam, jak wracałam po lekcjach do domu i Czarodziejka leciała na Polsacie o 15.15, a rano chyba były powtórki. Patrz, minęło ponad 20 lat, a my nadal młodzi. I piękni ma się rozumieć 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. ale wy starzy jestescie xD w 95 to muj nieukochany pape niefortunnie mnie wystrzelil z jajec i trafil tam gdzie nie powinien

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  4. „Coś o jakichś czarodziejkach. Wygląda jak bajka dla dziewczyn, bo dziewczyny są głupie i na pewno takie rzeczy oglądają.”
    Minęło lat dwadzieścia, a Dael nadal takie rzeczy nie tylko ogląda, ale jeszcze piszę o nich Szalone Teorie 😛

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
      1. tak to polsatowskie tłumaczenie było zabójcze 😉
        na szczęście 15 lat później mogłam obejrzeć SM z napisami i bez cenzury 😀

        też z łezką w oku wspominam czasy podstawówki – Sailor Moon, kolejne anime Robin Hood
        i nagrane na kasecie Ginga Nagareboshi Gin (po tym ostatnim to nawet miałam koszmary 🙂 )

        stara czarodziejka ma swój nieodparty urok, seria Crystal wogóle mnie nie przekonuje, „zmęczyłam” 1 odcinek i dałam sobie spokój

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  5. U mnie to były powroty z przedszkola ale również pamiętam Czarodziejki. Oglądałam je na zmianę z Dragon Ballem. Szał na zbieranie karteczek, puzzle, kolorowanki i przebrania na bale przebierańców w stylu Sailor Moon utrzymywał się dość długo. Rok temu obejrzałam ze współlokatorką jeszcze raz całą serię i bawiłyśmy się świetnie 😀

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  6. Tego się nie spodziewałem…

    Czarodziejka konserwatywna? Przy tylu problemach z cenzurą, jakie miał serial? No i co za czasy mamy, że pisząc o tradycyjnym zachowaniu dziewczyn trzeba się asekurować i wyjaśniać, bo inaczej zje cię legion feministek.

    Oczywiście się oglądało i to z wypiekami! Trochę też dlatego, bo nie było wiele do wyboru z anime. Czarodziejka i Polonia 1. Oczywiście czekałem na przemianę, ale nie widziałem w niej nic erotycznego (za mały byłem, 10 albo 12 lat, nie pamiętam). Zawsze uwielbiałem sceny transformacji. I czekałem aż Bunny przestanie się chichrać i zaliczać wtopy, a zacznie się akcja.

    Świetny pomysł na tekst. Myślę, że warto go powtórzyć i opisać jakąś inną kultową serię dla dzieci. Duch nostalgii silny jest.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. No, konserwatywna z perspektywy tego jak się dzisiaj pisze postaci kobiecych bohaterek. Te wszystkie romantyczne uniesienia, fascynacja biżuterią, itd… – mało kto ośmieliłby się stworzyć taką postać dzisiaj. Co nie znaczy, że Sailor Moon nie jest świetną kobiecą bohaterką. Jest. I powinna być ikoną feminizmu. Po prostu aktualnie jest moda na inne postaci i trochę wariactwa w szukaniu pozostałości „patriarchatu”.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  7. Karteczka z czarodziejkami- podstawowa karta przetargowa z dzieciństwa… i tez wróciłam do tego po latach i wychwytywalam smaczki? oprócz tego przepadałam jeszcze za Dragon Ballem i Rycerzami Zodiaku ?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  8. W 1996 roku miałem 9 lat więc też zdarzyło mi się obejrzeć od czasu do czasu Czarodziejkę z Księżyca, zwłaszcza że całe osiedle to oglądało i potem na podwórku kłóciliśmy się, która czarodziejka jest fajniejsza 😛 Ale niewiele już z tego anime pamiętam – głównie to, że jak ktoś powiedział coś żenującego albo opowiedział suchara to inni się przewracali na ziemię 😀
    Znacznie częściej oglądałem Tsubasę, Gigi białe majteczki i Daimosa 😉 No i oczywiście Dragon Ball! 🙂
    A spoza anime jeszcze Drużynę A i Dr Quinn 😉 I Nieustraszonego. I Renegata. I Słoneczny Patrol.
    Cholera, wtedy naprawdę było co oglądać w tv… 🙂

    Właśnie, Daelu – skoro już oprowadzasz nas ostatnio sentymentalnie po latach 90. – skrobniesz coś kiedyś na temat Drużyny A i Dr Quinn? 😛

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Dr Quinn jakoś nigdy mi nie przypadła do gustu. Drużyna A już bardziej. Ale… myślę, że gdybym miał wziąć się za podróż nostalgiczną, to zacząłbym od mojego idola z dzieciństwa. Od MacGyvera 🙂

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  9. Jak tylko zobaczyłam nagłówek pomyślałam wtf?! Nie spodziewałam się SM na tej stronie. Jestem pozytywnie zaskoczona. Może jeszcze coś „Songo Ku” (Goku) czyli Dragon Ball?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  10. Hej kochani fani anime mam pytanie czy wiecie gdzie mozna obejrzec wszystkie sezony czarodziejki z ksiezyca? Dziekuje za wszelkie info pozdrawiam

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Trudno znaleźć, bo serwisy streamingowe tego nie udostępniają (a przynajmniej u nas). Sam szukałem na Crunchyrollu, ale nie ma. Chyba jest na Hulu. Gdzieś na Allegro można zazwyczaj dostać DVD z serialem. No i są metody pirackie, których nie mogę zareklamować. Natomiast na pewno Czarodziejka z Ksieżyca jest w serwisie shinden.pl. Wprawdzie nawigacja po stronie jest idiotyczna, a legalność tego źródła… niepewna. Ale na bank można na stronie obejrzeć wszystkie odcinki.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Wszystkie odcinki na shiningmoon.com.pl w zakładce Media, w oryginale z polskimi napisami.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  11. Swoją drogą to chyba jedyne miejsce, gdzie jednego dnia może ukazać się recenzja 12 Małp, a drugiego Czarodziejki z księżyca. Ja rozumiem, że początkowo planowaliście kilka wektorów ataku, ale to już przesada. Także za niekohy… niekohere… no… brak spójności i eklektyzm dostajecie ode mnie plusa. A gdyby ktoś chciał zobaczyć jak wyglądało napierniczanie demonów w latach 90-tych to polecam „Ninja scroll”. Tylko ostrzegam to prawdziwa orgia przemocy, bez żadnej głębszej myśli.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  12. Miłe zaskoczenie. Po wyjściu z pracy w autobusie jak zwykle FSGK na komórce, a tu Usagi Tsukino na ekranie… Ominęło mnie to w dzieciństwie, zmuszona przez córkę obejrzałam wszystko… Bo zmuszana byłam tylko gdzieś do 7 odcinka, czemu winne zresztą koszmarne tłumaczenie i drewniana (choć kultowa) lektorka. Potem oglądałyśmy już z napisami.
    Fantastyczne postacie z krwi i kości. Jeśli po odcinku 24 chcesz którąś zabić, a 11 odcinków później płaczesz, że umiera, to dla mnie majstersztyk scenarzystów.
    Tego filmu mi brakowało w dzieciństwie, nie tylko mężczyźni chcą być superbohaterami☺ Obok długonogich czarodziejek, na co Dael z oczywistych względów nie zwrócił uwagi, występują też tacy, na których i kobieta może zawiesić oko☺

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button