Bez PrąduGry

Bez Prądu: Ticket to Ride – Europa

Chyba dałem się podpuścić. Pod recenzją planszówki „Catan”, w komentarzach pojawiły się głosy kr_hermana oraz Welesa, przez które poczułem się wywołany do tablicy. Panowie w odniesieniu do gier na podstawowym poziomie, prostych, skalowalnych i dostarczających świetnej zabawy, wspomnieli o grze Alana R. Moona „Wsiąść do Pociągu: Europa”. Planowałem oczywiście przedstawienie tego tytułu, choć pierwotnie miał ukazać się w nieco późniejszym terminie. Ale skoro sytuacja oraz dyskusja potoczyła się tak, a nie inaczej, zapraszam na poniższy tekst już dziś. Jednocześnie będzie on niejako zwieńczeniem recenzji „wielkiej trójki” gier planszowych na naszym portalu, które tak w przeszłości, jak i obecnie odpowiadają za wprowadzanie ogromnej ilości graczy w świat planszówek. Czy faktycznie mamy do czynienia z fantastycznym tytułem, który każdemu dostarczy radości?

Cała seria gier „Ticket to Ride” (wybaczacie, ale będę się jednak posługiwał oryginalną nazwą gry) polega na budowaniu połączeń kolejowych między miastami przedstawionymi na mapie. Każdy z graczy stara się zapełnić mapę swoim kolorem wagonów i zdobyć jak najwięcej punktów realizując karty tras („bilety”). Jednocześnie będziemy próbowali pokrzyżować szyki naszym przeciwnikom, bo za każdą niezrealizowaną trasę gracze otrzymują punkty ujemne. Pierwsza z gier w tej serii pojawiła się na rynku w 2004 roku i przedstawiała mapę Stanów Zjednoczonych. Obecnie seria liczy 20 pozycji (są w tym m.in. 2 wersje dziecięce)!

Wersja europejska była drugą wydaną z kolei i dziś skupimy się właśnie na niej. Przedstawia ona, jak łatwo można się domyśleć, mapę Europy z jej miastami. Tutaj niestety mały psikus – mapa jest z okresu kiedy Polska znajdowała się pod zaborami. Rozgrywka toczy się wszak w roku 1901 więc jest to całkowicie zrozumiałe. Dedykowana jest do dość szerokiego spektrum graczy, gdyż uczestniczyć w rozgrywce może jednocześnie od 2 do 5 osób, a zaczynać mogą wg. oficjalnych informacji już 8-latki, co z automatu stawia tę grę na wysokiej pozycji wśród gier rodzinnych.

Wypraska w grze robi dobrą robotę porządkową.

Również wykonanie samej gry jest niezwykle atrakcyjne. Plansza na której przyjdzie nam rozwijać europejską kolej jest duża, solidna i kolorowa. Między miastami pojawiają się wielokolorowe prostokąty łączące miasta. Karty służące do rozgrywki są bardzo estetyczne i klimatyczne, a każdy z graczy dostaje do swojej dyspozycji 45 solidnych, plastikowych wagoników do oznaczania zajmowanych połączeń. Chciałbym w tym miejscu zwrócić również uwagę na bardzo dobrze zaplanowaną wypraskę, dzięki czemu możemy łatwo i przyjemnie segregować elementy w pudełku, a to znowu przyspiesza nam rozkładanie kolejnej partii kiedy najdzie nas na to ochota. Naprawdę solidny, wysoki poziom wykonania, co jak zawsze bardzo cieszy, bo żadna wydana złotówka nie wydaje się nam zmarnowana.

Mapa przed rozgrywką.
Wagony gotowe do wyruszenia w drogę…

Jak natomiast wygląda sama rozgrywka? Każdy z graczy na początku otrzymuje 45 pionków w postaci wagoników, które będą mu służyły do zajmowania połączeń, oraz po 3 figury dworców. Następnie losowo otrzymujemy po 1 długiej oraz 3 krótkich trasach na których będziemy musieli zrealizować nieprzerwane połączenia. Z tych 4 kart będziemy musieli zostawić sobie na ręce minimum 2, a ich realizacja doda nam na koniec odpowiednią liczbę punktów (trasy te pozostają tajne i znane tylko nam). Następnie gracze naprzemiennie wykonują swoje ruchy w trakcie których mogą wykonać jedną z czterech dostępnych czynności:

  • dobrać karty pociągów,

To bardzo ważny etap gry i strategii, która ma nas doprowadzić do zwycięstwa. W grze musimy zbierać kolorowe karty pociągów, bo właśnie nimi będziemy „płacić” za zajęcie określonych połączeń między miastami na mapie. Musimy zebrać ich odpowiednią ilość, a im więcej graczy, tym będzie nam to zrobić trudniej. W grze jest talia ze 110 kartami wagonów, ale podzielone są one na aż 8 kolorów! Z pomocą przychodzą nam karty lokomotyw, służące za „jokery”, a jednocześnie wymagane w przypadku zajmowania połączeń (zwanych promami) przecinających akweny wodne. W tej fazie możemy pociągnąć 2 karty wagonów. Z jednym zastrzeżeniem – jeśli decydujemy się wziąć na rękę odkrytą wcześniej kartę lokomotywy, to będzie to jedyna zdobyta w danej turze karta.

  • zająć trasę na mapie między 2 miastami,

W tym przypadku będziemy musieli wyłożyć nie tylko odpowiednią liczbę kart wagonów w tym samym kolorze, ale również zwrócić uwagę na planszę. Jeśli namalowane między miastami prostokąty na które kładziemy wagoniki nie są szare, to kolor naszych kart wagonów musi być dokładnie taki sam jak pola, które będziemy zajmować. Ponadto na trasach „promowych” musimy wyłożyć przynajmniej tyle lokomotyw ile jest narysowanych na danej trasie. Mamy również pola ze specjalnym obramowaniem – są to trasy symbolizujące tunele, a w nich nie może być pewien jak długi tunel przyjdzie mu „wykopać”. Tunele potrafią być bardzo zdradliwe. Gdy zakończyliśmy zajmowanie połączenia, przesuwamy jeszcze swój znacznik na torze z punktami.

  • dobrać nowe bilety,

Gracz dociąga trzy karty biletów z połączeniami do zrealizowania, z których musi zachować co najmniej jedną. Karty te, podobnie jak startowe, do końca rozgrywki pozostają niejawne.

  • wybudować dworzec.

Każdy z graczy posiada do swojej dyspozycji również od początku gry trzy dworce kolejowe. Jeśli pozostali gracze zablokują nam możliwość dotarcia do wybranego miasta, nic straconego – każdy dworzec pozwala na koniec gry wykorzystać jedną z tras przeciwnika do realizacji swoich biletów. Natomiast każdy niewykorzystany dworzec to dodatkowe cztery punkty.

Gra kończy się w momencie, gdy zapas plastikowych wagoników któregokolwiek z graczy zmniejszy się do dwóch. Wówczas każdy (włącznie z tym graczem) wykonuje jeszcze po jednej turze, a następnie podliczamy punkty celem ogłoszenia zwycięzcy.

Pierwsze trasy za płoty… a punkty zdobyte.
Rzym jako centrum przesiadkowe?

No dobrze, sama rozgrywka jak widzicie nie jest zbyt skomplikowana. Jak więc wygląda zachwalana skalowalność tej planszówki? No właśnie – oficjalnie jest to gra od 2 do 5 graczy z tym że… ja absolutnie nie wyobrażam gry w tę wersję Ticket to Ride w 2 osoby. Nie jest to wówczas zła gra, ale…

  • praktycznie odpada nam walka o odpowiedni kolor wagonów, jest ich zwyczajnie sporo,
  • rozgrywka może być mocno pasjansowa, ciężko blokować przeciwnika, chyba że domyślimy się jego tras i  będziemy to robić celowo,

Jeśli chcemy grać na 2 graczy w TTR, to powinniśmy zwyczajnie sięgnąć po inną wersję. Trochę lepiej sytuacja wygląda w przypadku rozgrywek  trójosobowych – wówczas zaczyna być odrobinę ciaśniej, a poprzez prosty zabieg dostępności tylko jednej nitki na trasach podwójnych zajmowanie połączeń zaczyna być pewnym wyzwaniem. Wersja Europa pokazuje całe swoje piękno dopiero od 4 graczy, a przy 5 jest już szalenie ciasno z wiecznym brakiem kart wagonów!

Połączenia w Europie zapełniają się…

Również regrywalność pozycji stoi na przyzwoitym poziomie. Mamy 40 kart biletów zwykłych, z których w grze bierze udział raptem kilka/kilkanaście na rozgrywkę. Dodatkowo wagony również pojawiają się w sposób losowy, przez co nigdy do końca nie wiemy kiedy będziemy mogli zająć daną trasę i czy przeciwnik nas nie ubiegnie. Jedyny zarzut mogę mieć do tras długich – w pudełku otrzymujemy ich raptem 6, przez co po kilku grach możemy znać na pamięć i przez to starać się złośliwie zablokować trasy newralgiczne gdy zobaczymy które połączenie stara się zrealizować nasz przeciwnik.

Wszystkie drogi prowadzą do… Paryża.
Zajęty tunel między Petersburgiem a Sztokholmem… Mokry sen każdego fana gry, dający 21 punktów w momencie zajęcia!

A zatem, czy „Wsiąść do Pociągu: Europa” to pozycja warta polecenia? Moim zdaniem zdecydowanie tak. Tym bardziej, że do serii w dalszym ciągu pojawiają się nowe zestawy map, które wymagają od nas posiadania jednego z czterech zestawów „podstawowych”. Do tego celu najlepiej sprawdza się właśnie Europa. Odpowiednie uzupełnienie zasad względem pierwotnej mapy USA o promy i tunele w ciekawy sposób rozwinęło rozgrywkę, a wprowadzenie dworców dodało jej odrobinę więcej „rodzinności”, poprzez możliwość wypożyczania tras. Ta edycja nie jest też aż tak udziwniona jak wersja niemiecka. Nie mogę jednak polecić tej wersji do rozgrywek dwuosobowych. Tutaj zdecydowanie lepiej sprawdzi się wersja „Kraje północy” – skrojona właśnie dla 2-3 graczy, jednak właśnie z tego powodu będąca słabszą „bazą” do dodatkowych map. Osobiście bardzo lubię tę planszówkę i praktycznie nie wyobrażam sobie sytuacji w której odmawiałbym partii z niedzielnymi graczami. Mimo, iż dwuosobowa rozgrywka nie dostarcza wielu emocji, to nadal pozostaje ona przyjemnym doświadczeniem. W związku z tym wśród gier rodzinnych wystawiam jej mocne:

  • Werdykt Razora - 9/10
    9/10
8.2/10
User Review
8.19/10 (16 votes)

Plusy:

  • wykonanie
  • proste zasady
  • dobry poziom regrywalności
  • stosunkowo dobra skalowalność
  • rozgrywka trwa ok. godziny
  • bardzo przyjemny temat przewodni
  • świetnie rozwinięcie zasad pierwszego „Ticketa” poprzez wprowadzenie tuneli i promów

Minusy:

  • gra w dwie osoby jest mniej emocjonująca
  • stosunkowo mała interakcja pomiędzy graczami

 

 

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 6

  1. Tylko proszę nie uczyć się z tej gry geografii! Mój ulubiony błąd to Petersburg bez dostępu do morza 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Nie no, to oczywiste. Autorzy sami twierdzą że starali się odwzorowywać poprawnie ale parę przesunięć na potrzeby gry musieli wykonać. Wagonik ma jednak swoją długość i szerokość ?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. W Europie był problem z ciasnotą na planszy, więc trzeba było trochę nagiąć geografię. Oryginalna amerykańska mapa jest bardziej przestrzenna, chociaż prawdę mówiąc nie sprawdzałem, czy miasta są tam bardziej gdzie trzeba.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. Warto kupić dodatek Europa 1912 bez mapy ale z nowymi biletami, w tym długich tras.
    Ogólnie moim zdaniem to chyba najprostsza do polecenia gra dla kogoś kto zna tylko Monopol. Nie znam nikogo, na kim nie zrobiły wrażenia te kolorowe wagoniki.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button