Książki

Historia Lodu i Ognia: Rebelie Blackfyre’ów (część 5 – Wojna Dziewięciogroszowych Królów)

Klęska Daemona III i Bittersteela w roku 236 o.P. ostatecznie udowodniła, że Złota Kompania nie jest w stanie samodzielnie rzucić wyzwania Żelaznemu Tronowi. Aegor Rivers zmarł kilka lat po zakończeniu Czwartej Rebelii, a stworzona przez niego armia oddała się temu, co przyniosło jej wcześniej największe triumfy. Prowadzeniu wojny na Spornych Ziemiach. Ale nie wszyscy poniechali planów inwazji na Siedem Królestw.

Między 250 a 257 rokiem o.P. rozegrała się dramatyczna walka o przywództwo Złotej Kompanii. Daemon Blackfyre (wnuk Daemona I), dotychczasowy przywódca Złotej Kompanii stanął naprzeciw swego kuzyna, Maelysa zwanego Monstrualnym. Maelys, potwornie zniekształcony, dwugłowy (druga, szczątkowa głowa była pozostałością po bracie bliźniaku, którego Maelys pochłonął w łonie matki) olbrzym obalił rumaka Daemona jednym uderzeniem pięści. Następnie skręcił kark swego kuzyna. I gołymi rękami oderwał głowę od reszty jego ciała.

Maelys był dość nietypowym człowiekiem.

Maelys Monstrualny mordujący Daemona.
Banda Dziewięciu

W roku 258 o.P. Maelys Blackfyre zawarł sojusz z przedstawicielami innych sił walczących na Spornych Ziemiach. W zamian za wsparcie w walce o Żelazny Tron obiecał im ziemie w Westeros, a także pomoc Złotej Kompanii w zdobyciu Wolnych Miast. Książę Duncan Targaryen miał zażartować, że Maelys sprzedaje korony po dziewięć za grosz (nawiasem pisząc tłumaczenie „Ninepenny Kings” na jezyk polski nie jest idealne. Zamiast „dziewięciogroszowych królów” powinniśmy mieć „dziewięciu groszowych królów”). Sądzono, że sojusz ten zostanie rozbity przez Wolne Miasta Essos.

Poza Maelysem Monstrualnym w skład Bandy Dziewięciu wchodzili:

  • Stara Matka (królowa piratów)
  • Samarro Saan zwany Ostatnim Valyrianinem (pirat z Lys o valyriańskich korzeniach)
  • Xhobar Qhoqua zwany Hebanowym Księciem (wygnany książę Wysp Letnich dowodzący kompanią najemniczą)
  • Liomond Lashare zwany Lordem Bitew (dowódca kompanii najemniczej)
  • Cętkowany Tom zwany Rzeźnikiem (dowódca kompanii najemniczej)
  • Ser Derric Fossoway zwany Zgniłym Jabłkiem (okryty niesławą rycerz z Siedmiu Królestw)
  • Dziewięciooki (dowódca kompanii Wesołych Towarzyszy)
  • Alequo Adarys zwany Srebrnym Językiem (bogaty kupiec z Tyrosh)

Wkrótce żarty na temat tej nietypowej zbieraniny przycichły. W roku 259 o.P. królestwem wstrząsnęła tragedia. W Summerhall zginął Aegon V i książę Duncan. Tron objął Jaehaerys II, powszechnie uważany za człowieka łagodnego usposobienia, niezaznajomionego z wojną.

A tymczasem Banda Dziewięciu działała. W tym samym roku Złota Kompania wraz ze swymi sojusznikami zdobyła Tyrosh, obalając władzę archonta i przekazując miasto pod władanie Alequo Adarysa. Droga do inwazji na Westeros została otwarta.

Stopnie.
Kampania na Stopniach

W roku 260 o.P. Maelys Monstrualny wylądował na Stopniach – wyspach będących pozostałością po Złamanym Ramieniu Dorne. O Stopnie toczyło się w przeszłości wiele wojen. Czynili z nich wypady handlarze niewolników. Valrianie używali ich dla kontroli nad handlem. Zajmowali je piraci. Przez całe stulecia Stopnie były przedmiotem sporów pomiędzy Myr, Lys, Tyrosh i Dornijczykami. W przededniu „Tańca Smoków” walczył też o nie słynny „książę łotrzyk”, Daemon Targaryen. I nie bez powodu. Wyspy miały ogromne znaczenie strategiczne. Były łatwe do obrony, a ich zajęcie otwierało drogę do stosunkowo prostej inwazji na Dorne czy Krainy Burzy. Król Jaehaerys II musiał działać.

Naprzeciw Złotej Kompanii i jej sojuszników stanęły zebrane naprędce wojska Targaryenów i Baratheonów, dowodzone przez królewskiego Namiestnika, lorda Ormunda Baratheona. Wojna rozpoczęła się na dobre. I zaczęła się – dla Jaehaerysa II bardzo niefortunnie. Ormund Baratheon zginął już w pierwszej bitwie, zabity własnoręcznie przez Maelysa, miał skonać na rękach swojego syna, Steffona.

Dowodzenie nad armią lojalistów przejął Lord Dowódca Królewskiej Gwardii, ser Gerold Hightower. Liczebność wojsk Targaryenów z każdym dniem rosła. Jaehaerys II ściągnął swych wasali z najodleglejszych części królestwa. Przybyły nawet wojska Starków z Winterfell. A jednak losy wojny nie były przesądzone. Walki trwały wiele miesięcy, a zwycięstwo przechodziło z rąk do rąk. W jednej z bitew zginął dowodzący wojskami Krain Zachodu ser Jason Lannister, ale zastępujący go lord Roger Reyne zdołał odnieść kilka triumfów. W walkach odznaczyli się Steffon Baratheon, Tywin Lannister, młody giermek Brynden Tully, a nawet książę Aerys Targaryen.

Dopiero pod koniec roku nastąpił niespodziewany przełom. Barristan Selmy, rycerz z Krain Burzy stanął naprzeciw Maelysa Monstrualnego i zabił swego straszliwego przeciwnika. Tak zginął ostatni znany męski potomek Daemona Blackfyre’a.

Nie był to jednak koniec wojny. Ośmiu sojuszników Maelysa nie planowało w tej sytuacji dalszej inwazji na Westeros, ale nie było też chętnych powrotowi do Essos. Jeszcze przez pół roku trwały walki na Stopniach. Na Spornych Ziemiach ostatniego z dziewięciogroszowych królów udało się obalić dopiero po sześciu latach, ale w tym nie było już zasługi westeroskich armii. Alequo Adarysa otruła jego własna żona, przywracając w ten sposób władzę w Tyrosh archontowi.

Barristan Śmiały i Maelys Monstrualny.
Konsekwencje

Jaehaerys II obalenia ostatniego z Bandy Dziewięciu już nie doczekał. Król zmarł niespodziewanie, w roku 262 o.P., po zaledwie trzech latach panowania. Tron po nim objął jego syn, Aerys II. Wojna Dziewięciogroszowych Królów, choć nigdy nie toczyła się na samym kontynencie, bardzo gruntownie zmieniła Westeros. Umarło wielu starych lordów, a ich miejsce zajęło młodsze pokolenie. Sławę zdobyli młodzi rycerze i lordowie. Barristan Selmy został zaprzysiężonym rycerzem Królewskiej Gwardii. Zawiązały się też nowe przyjaźnie i sojusze. Ale o tym możecie przeczytać w jednej z moich Szalonych Teorii.

Wojna Dziewięciogroszowych Królów różniła się od pozostałych rebelii tym, iż pretendent nie łudził się nawet, że otrzyma istotne wsparcie ze strony swych przyszłych poddanych. Było to słuszne przekonanie, bowiem już sam wygląd Maelysa grzebał jego szanse na zdobycie wielu stronników. Ostatni Blackfyre wolał więc przehandlować kawałki swego królestwa w zamian za wsparcie militarne. Chciał też – inaczej niż to robili jego poprzednicy – podbijać Siedem Królestw stopniowo. Gdyby udało mu się zagarnąć znaczną część kontynentu, zapewne dla swych przeciwników nie miałby litości. Tym samym Maelysowi udało się zjednoczyć przeciw sobie niemal całe Westeros. Była to – póki co – ostatnia taka wojna w historii Siedmiu Królestw.

Uważa się, że śmierć Maelysa Monstrualnego w końcówce roku 260 o.P. oznaczała koniec wojen sukcesyjnych pomiędzy Targaryenami, a boczną gałęzią rodu. Czy rzeczywiście dwugłowy olbrzym był ostatnim potomkiem Daemona? Cóż, nie wiemy nawet który z synów Daemona był ojcem Maelysa, więc lepiej zachować w tej kwestii ostrożność. Tym bardziej, że o córkach pretendenta nie wiadomo prawie niczego. Kto wie, może w sytuacji, gdy próby zdobycia tronu poprzez rebelię oraz inwazję z zewnątrz okazały się nieskuteczne, jakiś potomek Daemona spróbuje innej metody? Na przykład podstępu…

Jedno jest pewne. Miecza Blackfyre nigdy nie odnaleziono.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 62

  1. „Steffon Baratheon zginął już w pierwszej bitwie, zabity własnoręcznie przez Maelysa, miał skonać na rękach swojego syna, Steffona.”

    Albo zginął Ormund, albo na polu bitwy wydarzyło się coś bardzo dziwnego 😀

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  2. „Steffon Baratheon zginął już w pierwszej bitwie, zabity własnoręcznie przez Maelysa, miał skonać na rękach swojego syna, Steffona.”
    tak było, nie zmyślam

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  3. ” Steffon Baratheon zginął już w pierwszej bitwie, zabity własnoręcznie przez Maelysa, miał skonać na rękach swojego syna, Steffona” > Ormund

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  4. „Tym samym Maelysowi udało się zjednoczyć przeciw sobie niemal całe Westeros. Była to – póki co – ostatnia taka wojna w historii Siedmiu Królestw.”
    a bunt balona?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Jeśli dobrze pamiętam, to ŚLiO mówi o ziemiach w Westeros. Przynajmniej dla kilku z bandy dziewięciu, bo wiadomo, że Alequo Adarys był zainteresowany Tyrosh, a niewykluczone, że Samarro Saan miał obiecane Lys.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
        1. Tak, myślę, że Salladhor jeszcze wypłynie 😉 Po odstawieniu Davosa olał Stannisa i popłynął popiracić na Stopnie. Kto wie, może wydarzy się tam coś ciekawego…

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Moim zdaniem dziwne że w Tańcu już nie doszło do bitwy morskiej na stopniach. W bardzo krótkim czasie znalazły sie tam floty Aegona, Victariona, Saana i Readwyna

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
  5. „Jedno jest pewne. Miecza Blackfyre nigdy nie odnaleziono.”
    a kto go ostatni nosił? xD

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  6. Dobry tekst, ale w oczy rzuciły mi się dwa błędy (prawdopodobnie, chyba, że ja się mylę).
    1. Pisze, że Daemon zabity przez Maelysa był synem Haegona. Tymczasem Haegon był ojcem Daemona III. Tak więc albo Haegon miał dwóch synów Daemonów, albo Daemon I dwóch synów Haegonów.
    2. Pisze, że w pożarze Summerhall zginęło dwóch synow Aegona V, ale z tego co pamiętam, to w „Historii lodu i ognia” jest wzmianka, że tylko Duncan zginął, a najmłodszy Daeron zginął w bitwie kilka lat wcześniej.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. 1. Masz rację, w zasadzie to nie wiadomo czyim był synem. Na pewno nie Aegona, Aemona i Daemona II. Prawdopodobnie nie Aenysa. Założyłem, że musiał być Haegona, ale było jeszcze dwóch synów Daemona I o nieznanych imionach i możliwe, że chodziło o któregoś z nich.
      2. A to jakiś skrót myślowy mi się wdarł. Oczywiście Daeron zmarł już w 251.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  7. Dealu na bazie jakich książek lub opowiadań powstaje cykl Historia Lodu i Ognia. Wiem że część to była z Opowiadań o podróżach Dunka i Jaja.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Rebelie Blackfyre’ów są na podstawie „Świata Lodu i Ognia” oraz „Rycerza Siedmiu Królestw” (plus jakieś pojedyncze informacje czerpię z „Pieśni Lodu i Ognia”).
      Teksty o Wierze Wojującej były na podstawie angielskiej wersji (polskiego tłumaczenia jeszcze nie ma) „Synów Smoka” (z małym dodatkiem z ŚLiO).
      Tekst Lai o „Tańcu Smoków” był na podstawie „Księżniczki i Królowej” oraz „Księcia Łotrzyka”, a także ŚLiO.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Dziękuję Dealu, o to mi chodziło ponieważ zapomniałem tytułu gdzie był „Dunk tępy jak buzdygan” a z “Księżniczki i Królowej” oraz “Księcia Łotrzyka” chętnie się zapoznam.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  8. Czyli wygląda na to, że ostatnia rebelia była najbardziej wyczerpująca dla Żelaznego Tronu, mimo pozornej śmieszności towarzystwa Maelysa. Nie zagłębiałem się w tematy rebelii więc sądziłem, że ostatnia rebelia była najsłabiej przygotowana i najłatwiejsza do stłumienia. Podobnie jak z monstrualnością Maelysa, kilka razy widziałem tytułową grafikę, a nigdy nie zwróciłem uwagi na drugą głowę…a monstrualność ostatniego pretendenta z linii Czarnych Smoków tłumaczyłem jego gabarytami. Codziennie człowiek dowiaduję trzech (i więcej) nowych rzeczy 😉 Tekst bardzo fajny, podobnie jak większość tekstów Daela. Pozdrawiam i dziękuję za możliwość interesujących lektur.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Najbardziej wyczerpująca – to na pewno. Kilkadziesiąt wysp a w sporej części z nich pełno ukrytych zatoczek, pełno mielizn i innego marasu. Ponadto możliwości Bandy Dziewięciu nie były ograniczone jak Żelaznych po bitwie nad Piękną Wyspą, tutaj co chwile mogło dochodzić do lądowań, „przeszukania” wyspy po czym „żabi” skok na drugą wyspę, gdy w tym czasie banda odzyskiwała wyspę przeszukaną. Do potyczek morskich dochodziło regularnie. Jeden rok kampanii na Stopniach ze strony Siedmiu Królestw to wręcz niewiarygodny wynik, wiem że porównanie może być trochę nie poważne ale Amerykanom odzyskanie części archipelagu Wysp Salomona zajęło dużo dłużej, same walki o Guandancal to 7 miesięcy wyczerpującej kampanii o jedną wyspę. Nie muszę wspominać że logistyka na Stopnie to musiał być wielokrotnie większy koszmar niż dla Amerykanów/Japończyków, Martin moim zdaniem stracił tutaj okazje do pierwszego wiarygodnego awansu Baelishów – to właśnie takie małe rody powinny dostarczać co potrzebne w zamian za hajs ze skarbca Królewskiej Przystani(podobnie do Staśka Wokulskiego) a tutaj mistrz poszedł na łatwiznę – Hoster zaprzyjaźnił się z ojcem Petyra i już koniec tematu. W tej wojnie niedoceniane jest znaczenie jednego istotnego elementu – floty Żelaznych, która w Westeroskich warunkach najlepiej nadawała się do lądowań. Między innymi dzięki niej wojna potrwała tak krótko, chociaż bez wątpienia kampanię skrócił pojedynek Maelysa z Barristanem.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Dużo racji, ale porównywanie wojny w warunkach średniowiecznych (nie znano okopów w znanej nam formie) do II wojny światowej i skalistych wysepek do wysp-plam dżungli (gdzie można było tworzyć okopy, tunele, pułapki etc.) jest średnio sensowne 😉
        W rzeczywistych warunkach zresztą ta wojna nie mogła tyle trwać, bo sporo wojska by z głodu pozdychało na jakże urodzajnych Stopniach – logistyka w warunkach średniowiecznych nie stała jeszcze na najwyższym poziomie – i jeśli nie można było robić bieżącej furażerki, to było źle.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Zdaje sobie z tego sprawę że porównanie nie jest najlepsze. Okopów oczywiście nie było ale takie małe grody osypane wałem ziemnym, ostrokołem, palisadą czy innymi przeszkodami ziemnymi jak najbardziej mogły być. Takie coś mogło być brane szturmem albo być oblegane tygodniami/miesiącami wiążąc część sił inwazyjnych, zwłaszcza w przypadku gdy takie grody byłyby na jakiejś szczególnie dobrej pozycji obronnej.

          Porównanie te wykorzystałem dlatego że w obu konfliktach wrogie sobie strony zaangażowały ogromne siły w de fakto identycznym celu ale problemy mimo innego klimatu, sposobów walki, dystansu technologicznego były takie same bądź bardzo podobne. Stopnie fakt, to głównie skaliste wysepki gdzie nie ma chorób tropikalnych jednak w zamian medycyna u GRRM stoi na dość prymitywnym poziomie i śmiertelność przypuszczalnie była spora.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
      2. Nie wiem skąd czerpałeś informacje, moim zdaniem z bujnej wyobraźni. Co ród Baelishów miał by dostarczać na stopnie? Może owce których mieli kilkadziesiąt i to w czasach Petyra, ewentualnie ich bobki też mogły być przydatne, no był jeszcze pustelnik który mógłby im służyć za pogodynkę.
        Jeśli chodzi o Logistykę to jedynym logicznym rozwiązaniem było dostarczanie zaopatrzenia z dużych portów takich jak Stare Miasto i Królewska Przystań, ewentualnie Miasto z Desek w Dorne, Stonehelm w Krainach Burzy czy Gulltown w Dolinie. Mogły mieć też miejsce Konwoje i ataki na nie jeśli już mamy porównywać do 2 WŚ, w końcu w skład Dziewięciu Groszowych Królów wchodziły dwie osoby z pirackiego półświatka. Stopnie tak jak Trzy Siostry były ziemiami wyniszczonymi przez wojny i raczej rosło na nich wiele, siły Blackfyrów musiały sprowadzać większość żywności z Thyros. Dlaczego nie podjęto tego blokady morskiej tego miasta? Albo lepiej nie przerzucono sił lądowych na Essos w celu jego zdobycia? Co do niedocenianych rzeczy to wiele ich było w tej wojnie lub po prostu nie ma o nich wzmianki. Gdzie była Flota Redwynów i Hightowerów? Uderzając od południa na stopnie razem z Flotą Lannisterów i Żelaznych mogli skrócić wojnę do miesiąca. Dlaczego nie podjęto żadnych rozmów z Lys i Myr aby włączyć je do wojny po stronie Targeryenów ? Na te pytania zwyczajnie nie będzie odpowiedzi jeśli nie ukaże się jakaś książka dziejąca się w tamtych czasach. Wojna ta miała po porostu na celu zabicie ostatniego pretendenta Blackfyrów i ustalenie pewnych rzeczy pod wydarzenia „aktualne”.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. „Na te pytania zwyczajnie nie będzie odpowiedzi jeśli nie ukaże się jakaś książka dziejąca się w tamtych czasach. Wojna ta miała po porostu na celu zabicie ostatniego pretendenta Blackfyrów i ustalenie pewnych rzeczy pod wydarzenia “aktualne”. ” Zacznę od tego że z tym pozostaje mi się w pełni zgodzić. WDK miała być wraz z rebelią w Duskendale i tragedią Summerhall małymi kulkami śnieżnymi wywołującymi lawinę w postaci rebelii Roberta i obecnych wydarzeń. Świetnie to Dael opisał w Szalonej Teorii „Południowe Ambicje”.

          „Uderzając od południa na stopnie razem z Flotą Lannisterów i Żelaznych mogli skrócić wojnę do miesiąca. ” Ciężko mi uwierzyć w to żeby dało się wojnę skrócić do miesiąca. To chyba jedynie w przypadku gdyby Maelys został zdradzony i trzymał wszystkie swe siły w jednym miejscu tak że wystarczyłoby jednym lądowaniem osaczyć go i zmusić do bitwy. To jednak mało prawdopodobna opcja zwłaszcza, że w Westeros nie ma dokładnych map i GPS żeby podać współrzędne i już. Trzeba wziąć też poprawkę na to że ogromna liczba kapitanów nie zna Stopni w stopniu wystarczającym – przykładowo z Żelaznych taki Aeron zanim został kapłanem najdalej dopłynął do Arbor. Na tym polu Dziewiątka miała zdecydowaną przewagę.

          „Stopnie tak jak Trzy Siostry były ziemiami wyniszczonymi przez wojny i raczej rosło na nich wiele, siły Blackfyrów musiały sprowadzać większość żywności z Thyros. Dlaczego nie podjęto tego blokady morskiej tego miasta? Albo lepiej nie przerzucono sił lądowych na Essos w celu jego zdobycia?” Po pierwsze nie Thyros tylko Tyrosh. Po drugie miasto podobnie do Lys znajduję się na wyspie. SLiO wyraźnie przekazuję że Tyrosh w przeszłości było placówką wojskową szybko przekształconą w miasto, choć rolę tę dzięki swoim zajebistym murom pełniło aż do Zagłady. Całe te zdobycie miasta przez tego kupca to mogła być zwyczajna zdrada. Co do lądowania na Spornych Ziemiach, które były opanowane przez Bandę to miałoby to jak najbardziej sens bo osłabiałoby Tyrosh i jedynym wytłumaczeniem zaniechania tego ruchu mógł być stosunek Lys i Myr do Westerozjan, prawdopodobnie te miasta uznałyby to za naruszenie równowagi w regionie i paradoksalnie dołączyły nieoficjalnie do Bandy. Co do sprowadzania żywności to Banda po prostu brała ją z Spornych Ziem bądź kupowała w Pentos i Volantis, przypuszczam choć to tylko przypuszczenie spora część sił Dziewiątki zgromadzona była na Spornych Ziemiach i stamtąd wysyłano ludzi na kolejne kampanie. Jeśli zaś chodzi o blokadę morską to pewnie flota Tyrosh była zbyt potężna aby dopuścić do blokady albo tego próbowano ale się nie udało.

          „Jeśli chodzi o Logistykę to jedynym logicznym rozwiązaniem było dostarczanie zaopatrzenia z dużych portów takich jak Stare Miasto i Królewska Przystań, ewentualnie Miasto z Desek w Dorne, Stonehelm w Krainach Burzy czy Gulltown w Dolinie.” To z pewnością miało miejsce choć przypuszczam że było wysoce niewystarczające.

          cdn

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
        2. „Co ród Baelishów miał by dostarczać na stopnie? Może owce których mieli kilkadziesiąt i to w czasach Petyra, ewentualnie ich bobki też mogły być przydatne, no był jeszcze pustelnik który mógłby im służyć za pogodynkę.” A gdzie ja napisałem że mieli sprowadzać cokolwiek z własnych ziem? mieli robić za pośredników, ludzi którzy oficjalnymi metodami dostarczają towary których inne okręty floty dostarczyć nie mogły bo były przeciążone bądź wysyłane do innych zadań. Ojciec Baelisha mógł kupić zawczasu tanio i sprzedać drogo, mógł także być jedynie wysłannikiem kupców z Gulltown. Może już część kontaktów miał po ojcu i potrafił to wykorzystać. Zresztą, wystarczyło uzasadnić skąd ta się przyjaźń ojca Petyra z Hosterem wzięła i nie musiał to być handel.

          „Nie wiem skąd czerpałeś informacje, moim zdaniem z bujnej wyobraźni.” Daruj sobie te przytyki. Jak sam wspominałeś w swoim poście o WDK mało wiemy, nic dziwnego że pewnych rzeczy można się jedynie domyślać. A to że w sadze furażerka polega głównie wprost na plądrowaniu wiosek(w rzeczywistości tak to wyglądało aż do XX wieku) to można jak najbardziej być zdziwionym co do tego jak ten konflikt w zamierzeniach mistrza wygląda, zwłaszcza że siły zgromadzone tam do walki nie odbiegają w zasadzie od tych znanych z współczesnych wojen. Tak jak napisał to wyżej Aval – w warunkach średniowiecznych na tak małym obszarze prowadzenie wojny takimi ogromnymi siłami przez taki długi okres czasu było zwyczajnie niemożliwe. Wiarygodniejszym rozwiązaniem byłoby zaangażowanie skromniejszych sił tak żeby uzasadnić długość wojny i trudność jej prowadzenia lub po prostu główny ciężar walk przenieść na Sporne Ziemie.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Żeby było jasne, nie miałem na celu cię obrazić tekstem o wyobraźni po prostu wskazywałem że takowych informacji nie posiadamy. W kampani na stopniach brało udział po stronie BDK złota kompania + 4 inne kompanie, każda pewnie 2-4tyś ludzi, daje to około 25 tyś ludzi + 2 floty pirackie i flota Tyrosh. Z kolei z świata lodu i ognia wiemy że z samego Zachodu 10 tyś ludzi poszło na tą wojnę. liczby zarówno jeśli chodzi o flotę jak i o armię musiały przemawiać za Targam. Co do tego ataku żelaznych i flot Reach od południa to może i faktycznie nie skróciły by wojny do miesiąca ale na pewno przy odpowiednim skoordynowaniu znacznie skróciły czas trwania konfliktu. Jeśli chodzi o blokadę Tyrosh to pomyliłem jego położenie z Myr i byłem przekonany że leży na wybrzeżu. W brew pozorom ułatwia to zadanie, nie trzeba angażować dodatkowych sił lądowych do blokady miasta, wystarczy flota i jej wygrana na morzu nad przeciwnikiem. Odcinamy miasto od dostaw żywności a obywatele po jakimś czasie odwalą robotę za nas i miasto znów jest wolne. Co do postaci Baelisha to mi pasuje awans właśnie taki jak jest przedstawiony w książce. Jego jedynym kapitałem było rozkochanie w sobie Lysy i przez odpowiednie manipulacje i ruchy jest w topce najgroźniejszych graczy świata przedstawionego.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
  9. Rozsądniej jednak było walczyć na Stopniach niż przyjąć rebelię na kontynencie. A co do Baelisha’a to wg mnie jemu nie jest potrzebny rodowy awans przodka, on ma być właśnie tym kim jest, nikim…który stał się kimś. To właśnie jest fascynujące w jego postaci, że bez zaplecza rodowego doszedł do miejsca, które zajmuje na chwilę obecną w sadze. Aha w ostatnim zdaniu poprzedniego mojego wpisu brakuje słowa „czytania” przed słowem „interesujących” 😉

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  10. Piszę gdyby nadworny nieoficjalny samozwańczy korektor tekstów Pan kłantalupa okazał się jak zwykle czujny 😉

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Korekta zawsze w cenie, a od czasów punktowania pomyłek tłumaczy jeszcze cenniejsza. Wszak obie strony należy oceniać tą samą miarą. Pan K. i inni korektorzy to dobrzy wolontariusze.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  11. Mam pewną zagadkę z TzS. Rozdział Tyriona, zaraz po tym gdy opowiedział o tożsamości Gryfa.

    'Z lewej burty ponad toń majaczyła ogromna kamienna dłoń. Dwa palce wystawały ponad powierzchnię. Ile ich tu jest. Płynęli powoli przez Smutki. Wpatrzył się w mgłę i zauważył ruiny wieży, bezgłowego bohatera oraz prastare drzewo wyrwane z ziemi i odwrócone koroną do dołu. Jego potężne korzenie wysuwały się na zewnątrz przez dach i okna zdruzgotanej kopuły. Dlaczego to wszystko wydaje mi się takie znajome?’

    Brzmi bardzo symbolicznie. Zwłaszcza ostatnie zdanie. Dlaczego to wydaje mu się takie znajome? Ktoś ma jakiś pomysł na interpretację tego cytatu? Bo ja nie.

    Jeszcze drobiazg ogólny, o który pytam bodaj trzeci raz. Varys jest zwolennikiem Aegona Blackfyre’a, a Ilyrio mówi, że wysyła Tyriona do Daenerys. Gdzie tu sens? Co oni planowali? A może ich plany były odmienne?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Zagadki teraz nie rozwiążę, będę musiał przeczytać dłuższy fragment tekstu. Ale faktycznie to ciekawe.

      Co do Illyrio – wydaje mi się, że na serio chodziło o to, żeby Aegon popłynął do Dany i wziął z nią ślub. Albo przynajmniej dostał swojego smoka. Nie wiadomo jak trwały miał to być układ, może w planach było zabicie Daenerys, a może nie. Ale na pewno chodziło o spiknięcie Danuty z Aegonem. To Tyrion swoimi mądrymi radami wszystko popsuł.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Znaczy się Varys chciał sojuszu Czarnego Smoka z Czerwonym? Albo to miał być tymczasowy sojusz?

        Po 'ilu ich tu jest’ powinien być ’?’, ale poza tym cytat jest słowo w słowo z polskiego audiobooka. Mi te symbole pachną heraldyką.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
      2. Tyrion znakomicie wypunktował słabość planu Ilyria i (?) Varysa. Sytuacja w Westeros się zmieniła na korzyść Aegona, ale plan tak czy owak zakładał żebry u stóp Danuty.

        Mam dwa następne pytania o TzS.
        1. Szlak demonów. Wspomina się parę razy o tej drodze i wszyscy się jej boją. Mają powód? Czy to tylko ludowe bajania. Czym jest ta droga?
        2. Leśna wiedźma zwana Karlicą. Wiadomo kim jest? Ona sugeruje, że z małżeństwa Aerysa narodzi się Książe, którego obiecano, co ogranicza wybór Azorka do Johna i Deanerys. Bo o ile wiem przepowiednia daje szansę także Dance, książę może okazać się księżniczką. Ad rem. Wiadomo coś więcej o roli tej czarownicy?

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. 1. Coś tam się niebezpiecznego dzieje, ale żadnych konkretów nie znamy.
          2. Moim zdaniem to Duch z Wysokiego Serca, czyli ta sama staruszka, która kontaktuje się z Bractwem.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
      1. Chyba nie, symbole o których pisałem Tyrion zobaczył tylko raz. No i już wiem, że na symbole u GRRM należy zwracać uwagę 🙂

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
    2. Tyrion we wcześniejszym akapicie opisuje mijany przez nich Pałac Miłości, gdzie wspomina schody oraz rozbitą kopułę. Po prawej burcie Tyrion widzi wystające z wody dwa palce, a później resztę ciała. Po tym opisie mijają Most Marzeń i Tyrion znowu widzi to, co opisuje powyższy cytat, a więc coś, co już mijali. Zresztą ich reakcja jednoznacznie na to wskazuje: ,,Nie- pomyślał Tyrion. „To niemożliwe. (…) – Most Marzenia- stwierdził Tyrion.
      -Niewiarygodne- odrzekł Haldon Półmaester- Minęliśmy już most. Rzeki płyną tylko w jedną stronę.
      -Matka Rhoyne płynie dokąd chce”.
      Wg mnie wskazuje to jednoznacznie, że po prostu mijali ten sam odcinek rzeki i dlatego Tyrionowi wydało się to znajome.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    3. A jeszcze przed Pałacem Miłości Tyrion opisuje brzeg tak : „Minęli kręte marmurowe schody, wynurzające się z błota i kończące się nagle w powierrzu. Dalej majaczyły inne, ledwie widoczne kształty: strzaskane wieże, bezgłowe posągi, drzewa o korzeniach większych niż ich łódź ” – opis Chroyane.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  12. Oto moje propozycje do następnych debat
    – Bunt Roberta, Robert czy szalony Rhaegar
    – sąd nad Rhaegarem, czy będziesz obrońcą czy oskarżycielem
    – Powstanie Oberyna, czy bunt na rzecz Viserysa miał szansę
    – Król Renly, Czy byłby dobrym królem i wygrał wojnę
    – Bunt Balona, czy miał sens
    – Podbój, czy silny władca Westeros mógł rozszerzyć swoja władze nad wolnymi miastami i resztą

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
      1. To ja dorzucę jeden pomysł od siebie, o którym już kiedyś wspominałem – „Największy przegrany Pieśni Lodu i Ognia”. Czyli głosowanie w ankiecie na wpływową postać, która w jakimś momencie sagi podjęła tak niefortunną decyzję, że kosztowała ona ją utratę majątku/władzy/jej życia/życia jej rodziny. Pisząc bez ogródek – wybór bohatera, który podjął najbardziej frajerską decyzję w sadze 😉 Do wyboru: Ned (mówiący Cersei, że wie o jej tajemnicy), Robb (poślubiający Jeyne), Catelyn (uwalniająca Jaime’ego), Renly (ogłaszający się królem, zamiast poprzeć Stannisa), Theon (zdradzający Robba) + jeszcze kilka innych postaci (może np. Lysa, Jon, Daenerys, Cersei). Myślę, że taka dyskusja byłaby ciekawa bo wybór nie byłby łatwy – każda z tych postaci miała swoje motywacje, których można zarówno bronić, jak i ganić je za naiwność/głupotę/pychę itd. 🙂

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Nie uważam, że decyzja Renly’ego, żeby zostać królem byla frajerska,wręcz przeciwnie, mógłby się okazać najlepszym z kandydatów w tej roli. Frajerską decyzyzją była ta Stannisa, żeby zamordować własnego brata, bo ten nie dał mu korony. Renly stracił życie, Stannis opinię sprawiedliwego, co było jego jedyną dobrą cechą. Być może na północy dostanie za swoje…

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. „mógłby się okazać najlepszym z kandydatów w tej roli.”

            Sęk w tym, że własnie nie ma żadnego „mógłby” 😛 Renly podjął decyzję i ta decyzja kosztowała go utratę życia. Dlatego była zła. A gdyby nawet nie zabił go Stannis to jaką szansę miał Renly na zostanie tym królem? Musiałby oprócz Stannisa pokonać jeszcze Lannisterów i całą resztę Westeros bo nie miał prawa do tej korony. Jego szanse na tron były iluzoryczne, zaś ogłaszając się królem, Renly wykazał się dodatkowo nielojalnością wobec starszego brata, któremu jako dziedzicowi Roberta korona się prawnie należała.
            A gdyby Renly poparł Stannisa i połączył z nim siły? We dwóch zdobyliby Królewską Przystań i pokonali Lannisterów. Wtedy Stannis zostałby królem, a Renly byłby jego namiestnikiem. Czyli i tak miałby dużą władzę i byłby drugą najważniejszą osobą w królestwie. Do tego i tak miałby sporą szansę na zostanie królem, bo Stannis nie miał syna, a Shireen przebyła ciężką chorobę i raczej tak czy siak nie żyłaby zbyt długo. Renly miał zatem całkiem realną szansę na bycie namiestnikiem, a w dalszej przyszłości i na zostanie królem, a do tego dochowałby wierności prawu i własnemu rodowi. Zamiast tego wolał samemu ogłosić się królem, mimo że nie miał do tego żadnych praw. Jego pycha zgubiła nie tylko jego samego, ale i cały ród. I to dzięki niemu Lannisterowie utrzymali się na tronie. Dlatego uważam, że jego decyzja jak najbardziej była frajerska 😉

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Co ty Bezimienny człowieku opowiadasz? Renly nie miał najmniejszego prawa podejrzewać że zginie. Miał oddaną sobie gwardie i ponad 100tyś ludzi do dyspozycji. Zabicie go za pomocą cienia przez Stannisa było pierwszym takim przypadkiem w histori tego świata. Przypominam ci że nikt nie chciał Stannisa na tronie, jego władanie oznaczało by tylko lata wojny i spisków w celu jego usunięcia. Renly ogłaszając się królem wyświadczył przysługę Siedmiu Królestwom. Renly jako namiestnik Stannisa? Przecież oni w niczym się nie mogli zgodzić, byli postaciami tak różnymi jak tylko się da, każde zarządzenie Renlego zostało by odwoływane przez JPK. Lannisterowie nie utrzymali tronu przez Renlego tylko dzięki jego śmierci. Gdyby nie zginął zamordowany Tyrellowie nigdy by do nich nie dołączyli. A i tak główna winna spoczywa na jego bracie przez wzorową porażkę na Czarnym Nurcie.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Robb też miał armię, oddanych sobie ludzi, a nie przeszkodziło mu to zginąć i to z rąk swoich formalnych sojuszników. Ale popełnił kosztowny błąd, który kosztował go życie. Z Renlym było to samo. Nie miał najmniejszego prawa podejrzewać, że zginie? Jeśli ogłosił się królem i wystąpił przeciw własnemu bratu to automatycznie ustawił się do niego w pozycji wroga. Co niby miał zrobić Stannis? Powiedzieć: „no ok, wprawdzie to ja jestem dziedzicem i następcą Roberta, ale skoro ty chcesz być królem to spoko, niech ci będzie, ja wracam na Smoczą Skałę”? Bez jaj 😀 Gdyby to Renly był starszy i miał prawo do tronu to Stannis na 100% by to uszanował. Stannisowi można różne rzeczy zarzucić i na pewno nie jest to łatwy z charakteru człowiek (choć i Renly potrafił być arogancki i wkurzający), ale to on był tym starszym bratem i następcą Roberta więc obowiązkiem Renly’ego było to uszanować. Wszystkie pozostałe rody trzymały się razem, nawet jeśli wewnątrz nich mocno iskrzyło (Tyrion i Tywin/Cersei, Victarion i Euron, a wcześniej Balon), ale tylko Renly wystąpił zbrojnie przeciw własnemu bratu i to prędzej czy później musiało się skończyć jego porażką. Chyba, że uważasz, że sam byłby w stanie pokonać wszystkich wrogów na całym kontynencie… Gdyby zaś zachował się lojalnie wobec starszego brata i uszanował jego prawo do tronu to obydwaj by na tym zyskali. A i sam Renly mógłby w przyszłości po śmierci Stannisa tym królem zostać.
                Co do bitwy na Czarnym Nurcie, Stannis był o włos od zdobycia stolicy i udałoby mu się to, gdyby nie odsiecz Tywina. Zwyczajnie zabrakło mu ludzi, ale gdyby Renly zachował się tak jak powinien i wsparł Stannisa to Lannisterowie nie mieliby żadnych szans.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. Tak… Stannis powinien być królem, bo powinien być królem. Bo mu się to należy. Ciekawa jestem dlaczego ten hipokryta ogłosił się królem. Przecież w kolejce przed nim była Daenerys. I jak to wytłumaczysz?

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                2. Jeszcze raz powtarzam Stannis spartolił bitwę jak się tylko dało. Nie porównujcie go do dowódców pokroju Tywina czy Robba. Od początku, po śmierci brata przejął około 20 tyś wojska + 5 tyś które zabrał z smoczej skały dało to 25 tyś. Z tym że od swojego brata przejął w zasadzie samą konnicę. Nie szturmuje się miasta konnicą bo traci się jej główny atut czyli konie. Wiedział że Tyrellowie są jego otwartymi wrogami, z resztą on nie miał żadnych sojuszników, więc w każdą stronę powinny iść takie liczne podjazdy żeby nie dało się od tak ich znieś, a nie jak on to zrobił że jego zwiadowców wycięło w pień 150 dzikich Tyriona. Powierzył flotę Ser Irmemu Florentowi który nigdy nie dowodził flotą!!! a zrobił to tylko dlatego że był z nim spokrewniony. Za co zresztą zapłacił bo Florent wpłynął całą flotą na rzekę bez wysłania jakiegokolwiek zwiadu. IDIOTYZM. Czekając na Flotę stał 3 dni po południowej stronie rzeki gdzie również była jedna z wież w której był zamocowany łańcuch Krasnala. Dlaczego na siedem piekieł nie zniszczył tej cholernej wieży czekając 3 dni na flotę !!! Kolejna sprawa jaki bencwał wysadza ludzi na brzegu wprost pod ogień wroga, przecież to jest Normandia 6 Czerwiec 1944. Można było przeprawiać ludzi bardziej w górnym biegu rzeki albo lepiej transportować flotą odziały na północ od miasta przez czarną zatokę i uderzyć wtedy na stolicę. Tak pozwolił żeby kilkukrotnie mniej liczne odziały broniących były skoncentrowane na stosunkowo małym rejonie murów obronnych. Ale wracając do tematu Renlego. On sam się zdziwił gdy Stannis zażądał korony dla siebie, (O prawach JPK wiedział w zasadzie tylko on sam) bo za jego bratem w najlepszym wypadku stało tylko prawo. Nikt go nie chciał na władcę. Lojalność w rodzie też dobry przykład dałeś. Tak jak Euron był lojalny wobec Balona (TeamEURON 😉 czy tak jak Cersei i Tywin byli lojalni wobec Tyriona, choć wiedzieli że był on niewinny to skazali go na śmierć? Teraz spójrz jak by wyglądała wojna gdyby Renlego nie zamordowano. Tywin w chwili bitwy o brody na Czerwonych Widłach miał 15 – 20 tyś ludzi. Tj. 5 do 1 na korzyść Rennlego, nawet przy pełnym szacunku dla zdolności dowodzenia Tywina nie mógł wygrać w obliczu takiej przewagi walcząc dalej z Starkiem. Stannis również nie stanowił zagrożenia mając 5000 mieczy, rachunek był jeszcze bardziej na jego niekorzyść. Jeśli wątpisz w to co piszę, odsyłam do rozdziału Tyriona po bitwie nad Zielonymi Widłami gdzie sam Tywin po otrzymaniu wiadomości o koronacji Renlego stwierdza że Królestwo ma już w zasadzie nowego króla. Tak uważam że Rennly miał największe zadatki do zjednoczenia Westeros. Nie Stannis ani lannisterowie. Renly miał najmniej wrogów a największą armię i najwięcej potencjalnych sojuszników. Myślę że gdyby nie jego śmierć Litllefinger z chęcią by go poparł a wraz z nim Dolina. Robb Stark wysłał do niego poselstwo i gdyby KP została zdobyta zgiął by kolano. Balon był burakiem wiec się nic nie liczył. Daelu co ty na to ?

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                3. @Nevada – ogłosił się królem bo był następcą i dziedzicem Roberta. A że była jeszcze Daenerys to inna sprawa, ale jeśli już uznajemy ją za jedyną i słuszną dziedziczkę tronu to w takim razie powinniśmy uznać, że wszyscy inni w Westeros są uzurpatorami. Ale jeśli uznajemy, że Robert już był tym legalnym królem to jedynym prawowitym następcą był Stannis. Nie Joffrey i na pewno nie Renly.

                  @Raogar – nie chcę się teraz wdawać w konkretne wyliczenia co do poszczególnych armii bo nie mam pod ręką książki, ale Renly, nawet mając bardzo liczną armię Tyrellów, nadal miał dookoła samych wrogów. Stannisa (który może i miał małą armię, ale miał też wlotę), Tywina z jego armią, armie Korony, które były pod komendą Lannisterów, Starków (czy Robb by ugiął kolano nie było takie pewne bo na pewno ludzie Północy naciskali by na niego, żeby walczył o niezależność tej krainy i pozostał królem Północy), Greyjoyów, Tullych, Martellów i Arrynów. A w perspektywie jeszcze jest inwazja Aegona, a potem Daenerys. Renly tak czy siak nie utrzymałby tronu. Poza tym Renly, w przeciwieństwie do Tywina czy Stannisa, nie był żadnym strategiem i nie znał się na prowadzeniu wojen czy toczeniu bitwe. Sama liczebność armii to jeszcze nie wszystko. Co się zaś tyczy umiejętności Stannisa – pokazał je zarówno w czasie wcześniejszych kampanii, jak i obecnie, choćby na Północy (a jeśli do tego sprawdzi się teoria Daela o bitwie pod Winterfell to będzie to naprawdę genialna zagrywka ze strony Stannisa).
                  Ale ok, masz inne zdanie co do Stannisa i Renlego niż ja, spoko, szanuję to. Tyle, że dyskusja była zupełnie na inny temat niż to, który z nich był lepszym człowiekiem i kto by się bardziej nadawał na króla 😉 Pytanie było o to, czy Renly ogłaszając się królem, popełnił błąd. Moim zdaniem tak bo w konsekwencji stracił życie. Tak samo można bronić Neda, pisząc o tym, że wygadał się przed Cersei, bo nie chciał śmierci jej oraz jej dzieci. Pewnie, z moralnego punktu widzenia można by przyklasnąć. Tyle, że czysto pragmatycznie, był to jego błąd, za który ostatecznie zapłacił głową. Takie rozważanie „co by było gdyby” jest ciekawe, ale w Grze o Tron nie dostaje się drugiej szansy (chyba, że jest się Jonem Snowem :P). Popełniasz błąd – tracisz życie. I tak właśnie było z Renlym.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                4. Pozwól że powrócę jeszcze na moment do kwestii przewagi armii i losów wojny w wypadku przeżycia Renlego. Balon Greyjoy nie stanowił dla niego zagrożenia, całą swoją uwagę skierował na północ, dopiero Euron był zagrożeniem i to bardzo poważnym, jeśli coś miało by doprowadzić do upadku najmłodszego Baratheona to właśnie Euron i Aegon w późniejszym terminie. Robb Stark był zainteresowany walką z Lannisterami tak samo jak jego ludzie, po za tym mając na północy żelaznych jest wysoce prawdopodobne że zgiął by kolano mając na przeciwko siebie 100 tyś armie i żadnych powodów żeby z nią walczyć. Armia Korony była w chwili ataku na KP w dużej części w mieście albo po stronie Stannisa, sama w sobie nie stanowiła specjalnej siły (max 10tyś ludzi rozdzielonych na 2 wrogie obozy, przy czym nie wszystkich zmobilizowano po stronie lannisterów). Doran był zbyt ostrożny i nie miał żadnego celu ani zysku w atakowaniu Renlego więc Dorne prawdopodobnie zaakceptowało by go na tronie. Dolina = Litllefinger – czort jeden wie co by zrobił. Stannis i Tywin faktycznie byli uzdolnionymi dowódcami ale nie dali by rady przeciw takiej masie. A Stannis prawdziwe umiejętności pokazuje dopiero w bitwie o Winnterfell. Ale wracając do głównego tematu, czy Renly popełnił błąd ogłaszając się królem? Z takim twierdzeniem można równie dobrze powiedzieć że każdy który włącza się do gry o tron popełnia błąd bo większość graczy prędzej czy później straciła głowy lub je straci. Czy błąd popełnił Stannis? (ktoś jeszcze wieży w to że zasiądzie na Żelaznym Tronie?) Czy błąd popełnił Robb ruszając na południe? Nie do śmierci doprowadziło jednego błędy i złamanie przysięgi, a pierwszego doprowadzi jego własny charakter. Renly o dziwo nie popełnił żadnego błędu, po prostu Stannis miał asa w rękawie w postaci Czerwonej Kapłanki dzięki której mógł zabić dowolną osobę gdziekolwiek. Nikt nie mógł przewidzieć że zginie z ręki cienia, chyba w tym się zgodzisz. Swoją drogą Stannis popełnił kolejny błąd ubijając kasztelana Końca Burzy zamiast np. Tywina.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                5. Sęk w tym, że to, jak potoczyłyby się losy Renly’ego, gdyby nie zabił go „cień” to czysta spekulacja bo jest zbyt dużo niewiadomych, których nie sposób odgadnąć. Może Robb ugiąłby kolano przed Renlym, ale tak by mogło być raczej jedynie wtedy, gdy wcześniej zginąłby Stannis. Bo gdyby obydwaj jeszcze żyli to moim zdaniem Robb jeśli już miałby uginać kolano to przed prawowitym dziedzicem Roberta, w końcu tak chciał zrobić Ned, a Robb starał się go naśladować. Doran grał na Targaryenów, najpierw chciał wydać Arienne za Viserysa, potem wysłał Quentyna do Daenerys, a gdy te plany spaliły na panewce, poparł Aegona (który jak wiemy jest Blackfyre’m, ale oficjalnie występuje jako Targaryen). Więc nie ma podstaw, by zakładać, że poparłby Renly’ego.
                  A co do motywacji pozostałych graczy – Robb zebrał armię i ruszył na południe, gdy Ned został aresztowany. Motywacją Robba nie była chęć sięgnięcia po władzę, tylko pomoc ojcu. Dopiero, gdy Neda stracono, ludzie Północy ogłosili Robba Królem Północy, a on to przyjął, ale jego głównym celem była zemsta na Lannisterach. Stannis ogłosił się królem bo znał prawdę o bękartach Cersei i jednocześnie wiedział, że w tej sytuacji to on był prawowitym królem. On tylko ruszył po to, co mu się należało. Zresztą nie miał wyjścia, Lannisterowie wiedzieli, że Stannis zna prawdę więc tak czy siak był dla nich wrogiem. Sami Lannisterowie z kolei obstawali oficjalnie przy tym, że Joffrey jak najbardziej jest synem Roberta, a Stannis rozpuszcza po całym Westeros ohydne plotki – nie mieli wyjścia bo tylko w ten sposób mogli utrzymać władzę i pozostać przy życiu. Tak na dobrą sprawę zarówno Robb, jak i Stannis czy Cersei nie mieli alternatyw. Jedynie Balon mógłby teoretycznie zachować się inaczej i ugiąć kolano przed Joffreyem, zamiast ogłaszać się królem, ale wiemy, że Żelazne Wyspy to trochę osobna historia, a Greyjoyowie nie przepuszczą żadnej okazji, żeby walczyć o niezależność i złupić ile się da, zresztą jak wiemy to nie było pierwsze nieposłuszeństwo ze strony Balona. Za to Renly mógł i powinien poprzeć Stannisa, tak jak kiedyś Stannis wspierał Roberta, mimo że tych dwóch też sympatią się nie darzyło. Zamiast tego wolał jednak pójść na konfrontację z własnym bratem i prawowitym dziedzicem Roberta, samemu ogłaszając się królem, nie mając do tego żadnych praw. Jego jedyną motywacją była chęć zdobycia władzy, na co miałby nawet szansę, tyle że w dłuższej perspektywie czasowej, gdyby zachował się lojalnie wobec Stannisa, zamiast wbijać mu nóż w plecy.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                6. A z tą możliwością ubicia Tywina przez cień masz rację, tutaj Stannis wtopił 🙂 Chociaż czy to nie było przypadkiem tak, że Melisandre i tak musiałaby się znaleźć w miarę blisko Tywina, żeby móc z tego cienia skorzystać? Bo na odległość setek mil chyba ciężko z tej opcji skorzystać 😛
                  Najbardziej i tak sprawę skopała Arya. Mogła za pomocą Jaquena pozbyć się 3 ludzi, a ona zamiast wytypować np. Tywina, Cersei i Joffreya, wybrała jakichś 2 pionków + wyzwolenie zamku, bez którego i tak można było się obejść. Stracić taką okazję…

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                7. Em… Robb miał pięciokrotnie mniejszą armię. Był w sytuacji posiadania zakładników z jego rodziny, co ograniczało jego manewry. Nie miał możliwości sojuszu, a jego żołnierze byli z dala od domu. Nie miał poparcia większych rodów i tak dalej.

                  Renly – 100 000 armia z rycerstwem, Krainy Burzy, poparcie Tyrellów – obok Lannisterów najpotężniejszego rodu z bogactwami i zapasami. Poparcie ludzi w Westeros. KP blisko jego ziem. Obietnica otworzenia bram stolicy w przypadku szturmu, a w momencie włączenia się w wojnę główna armia wroga była uwikłana w kolejne porażki z Północą.

                  Robb – 18 000 armia (po wysłaniu 2 000 na śmierć), siostra (w założeniu siostry) jako zakładniczka. Brak wsparcia większych rodów – Arrynowie odmówili, Greyjoyowie odmówili, został ród Tullych i niepewny sojusz z Freyami. Postaw obok siebie Wysogród i Bliźniaki… Do tego armia z dala od domu, co od początku tworzyło podziały i niepokoje, bo idzie zima. W momencie włączenia się w wojnę Tywin mógł militarnie skupić się na nim i to zrobił.

                  Zagadka. Kto z nich mógł prędzej uważać, że wygra wojnę?

                  Tutaj fatalną decyzję prowadzącą do zagłady własnego rodu popełnił Stannis. Renly ruszyłby na KP, otworzono by bramy, wkroczyłby na czele dupnej armii przy poparciu niemal całego królestwa (otwarcie Krainy Burzy, Reach, Dorzecze, Północ, potencjalnie Dolina ze względu na niechęć do Lannisterów). Po drodze rozbiłby Tywina, ten już tylko się wycofywał, po sojuszu z Robbem uderzyłaby na niego kilkukrotnie silniejsza armia. Wszedłby do papakomna… ekhm, do Królewskiej Przystani jak po swoje, witany kwiatami. A Wysogród zapewniłby wsparcie także logistyczne, finansowe i zaopatrzenie dla jego rządów.

                  Stannis doprowadził docelowo nie tylko do zguby Baratheonów, ale i nieświadomie Tyrellów oraz połowy Starków. Rozgrywka Lannisterowie – Tyrellowie w stolicy by nie miała miejsca. Rzeź Starków też nie.

                  Stannis zostałby naczelnym wodzem armii i z dowódcami u boku będącymi mieszanką starych wyjadaczy jak Randyll Tarly z młodymi, obiecującymi wodzami jak Robb Stark. Theon, nieokaleczony, bo nie byłoby buntu Północy, zostałby królem Żelaznych Wysp i dodałby Żelazną Flotę do kompletu. Żelazna Flota plus Flota Redwynów, w sumie dwustutysięczna, doświadczona armia ze świetnymi dowódcami, wzmocniona działaniami Robba, który wsparłby Jona, Nocna Straż… razem odparto by najazd dothrackich dzikusów i latających potworów a potem poprowadzono by już razem z Dorne armie na północ, z Dorne ćwierć miliona wojowników uzbrojonych w smocze szkło, dziki ogień, z Przynoszącym Światło (Jonem) na czele Nocnej Straży zdolnej do obsadzenia wszystkich zamków… ludzie zepchnęliby Innych na daleką północ, nastąpiłaby era dobrobytu i pokoju i poleciano by w kosmos.

                  A tak Stannis wszystko spieprzył.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button