10. października światło dzienne ujrzał najnowszy, umiejscowiony w Westeros, tekst George’a R.R. Martina. Niestety, nie był to ten tekst, na który liczyliśmy. Na premierę „Wichrów zimy” poczekamy do przyszłego roku. Nie powinno to być jednak szczególnym problemem. W końcu czekanie „do przyszłego roku” ćwiczymy już od czterech lat.
Ale by wynagrodzić nam wszelkie zgryzoty, George R.R. Martin zaserwował nam w międzyczasie krótką nowelkę zatytułowaną „Synowie Smoka” (w oryginale, z którym miałem możliwość się zapoznać – „The Sons of the Dragon”). Nowelka weszła w skład zredagowanej przez Gardnera Dozoisa antologii „Księga Mieczy”. I zapewne „Księga Mieczy” – tak jak poprzednie antologie z tekstami Martina: „Niebezpieczne kobiety” oraz „Łotrzyki” – zostanie niebawem wydana na rynku polskim. Pomyślałem jednak, że warto, bym już teraz podzielił się z Wami moimi wrażeniami po lekturze anglojęzycznego oryginału. I powiedział, czy warto z wypiekami na twarzy czekać na polską edycję książki. Zastrzegam przy tym, że moja opinia dotyczy wyłącznie nowelki GRRM-a, pozostałych opowiadań wchodzących w skład „Księgi Mieczy” jeszcze nie czytałem.
Zacznijmy jednak od sprawy podstawowej. Jak się już pewnie domyślacie, w „Synach Smoka” (nadal mam nadzieję, że polski wydawca zdecyduje się na nazwę „Smoczesyny”) nie zobaczymy ani Jona, ani Daenerys, ani nawet Gorącej Bułki. Nowelka opowiada o synach Aegona Zdobywcy – Aenysie i Maegorze, odpowiednio drugim i trzecim królu z dynastii Targaryenów. Przyrodni bracia, a zarazem kuzyni (valyriańskie zloty rodzinne muszą być dość skomplikowane) byli postaciami o diametralnie różnych charakterach. Starszy z braci, Aenys, przypominał swoją matkę Rhaenys. Był wytworny, przystojny, ale i niezdecydowany. Z kolei syn Visenyi, Maegor, nazywany później Okrutnym, starał się wcielać w życie anonimowe motto, mówiące iż „jeśli czegoś nie wolno, ale bardzo się chce, to można”. A że Maegorowi bardzo się chciało wielokrotnie, toteż żenił się sześć razy, nie tracąc czasu na rozwody. Reakcji Wiary można się było spodziewać, a sytuacji wcale nie poprawił sam król Aenys, który owszem, uznał, że Maegor nieco przesadza z wielożeństwem (na tym etapie jeszcze bigamią), ale już kazirodztwa to Wiara zabraniać nie powinna, bo to przecież rodzinna tradycja.
Wojna pomiędzy Wiarą a Aenysem, a później Maegorem, to lwia część nowelki. Ale „Smoczy Synowie” opowiadają też o innych, niezwykle ciekawych rzeczach. Poznamy więc historię budowy Czerwonej Twierdzy, rzucimy okiem na dworskie spiski i intrygi, dostaniemy do rozszyfrowania szereg zagadkowych śmierci (włączywszy w to zgony obydwu królów), dowiemy się skąd wziął się ciemny kolor valyriańskiego miecza zwanego Blackfyrem, a na dokładkę rzuci nam Martin bardzo ciekawym stwierdzeniem dotyczącym magii krwi…
Okres rządów Aenysa i Maegora jest niezwykle ciekawy, a poznając historię dwóch królów rzucamy też zupełnie nowe światło na wydarzenia z „Pieśni Lodu i Ognia”. Wydawać by się zatem mogło, że rekomendacja jest nieuchronna. Do tej beczki miodu trzeba jednak dorzucić przynajmniej dwie łyżki dziegciu.
Pierwsza łyżka, która niektórym popsuje cały smak, to kwestia formy nowelki. „Synowie Smoka” to kolejny tekst pseudo-historyczny. Jego autorem (wewnątrz świata „PLiO”) jest arcymaester Gyldayn, ten sam, który spisał wcześniej historię Tańca Smoków w „Księżniczce i królowej” oraz „Księciu Łotrzyku”, i na którego powoływał się maester Yandel w „Świecie Lodu i Ognia”. Możemy więc zapomnieć o przeżywaniu opowieści oczami protagonistów, o zżywaniu się z bohaterami i o pełnym napięcia kartkowaniu tekstu. Martin już po raz trzeci (czwarty, jeśli liczymy „ŚLiO”) odchodzi o beletrystyki i prezentuje nam fragment książki pseudo-historycznej. Nie zrozumcie mnie źle, lektura nadal była przyjemna. Tylko że to trudno mi było oprzeć się wrażeniu, że czytam streszczenie. Na domiar złego streszczenie fantastycznej książki, która nigdy nie powstanie.
Drugi problem jest z jednej strony mniej dolegliwy, ale z drugiej bardziej niepokojący. To ogromna – jak na tak krótki tekst – liczba błędów merytorycznych. Tajemnicą poliszynela jest, że lwia część „Synów Smoka” została wycięta z pierwotnej wersji „Świata Lodu i Ognia”. I nie ma w tym nic złego. „ŚLiO” nie był z gumy, a opowieść o Aenysie i Maegorze broni się także jako samodzielny tekst. Gorzej, że był to tekst, na który najwyraźniej Martin (ani nikt inny) nawet przed publikacją nie spojrzał. Pojawiają się więc w nowelce błędy w datach, tytułach i imionach. Kilka dni temu Elio Garcia, współautor „Świata Lodu i Ognia”, wyjaśnił rozbieżności pomiędzy książkami omyłkowym wysłaniem do wydawnictwa wczesnej wersji nowelki. Bez względu na to, czy mieliśmy do czynienia z pomyłką czy z trochę niepoważnym podejściem autora, prawie pewne jest to, że niebawem pojawi się drugie, poprawione wydanie książki.
Czy w związku z tym warto czekać na polską edycję „Księgi Mieczy”? Na pewno nie zawiodą się ci, którym przypadły do gustu dotychczasowe pseudo-historyczne teksty Martina. Jeśli ktoś ma na półce „Niebezpieczne kobiety” i „Łotrzyków”, a wchodzące w skład tych antologii nowele „Księżniczka i królowa” oraz „Książę Łotrzyk” przeczytał z zainteresowaniem, to odpowiedź będzie pozytywna. „Synowie Smoka” to tekst co najmniej równie dobry, a może nawet lepszy od wspomnianych nowelek. Również osoby zafascynowane drugim dnem powieści Martina, intrygami, tajemnicami i magią, znajdą w historii Aenysa i Maegora coś dla siebie. Gorzej, jeśli ktoś czyta Martina dla sposobu w jak pisarz kreśli wizerunki postaci i jak bystrze prowadzi dialogi. Bo tych dwóch rzeczy w „Synach Smoka” nie znajdziemy. Dlatego też mojej oceny nie mogę skierować do ostatniej grupy odbiorców. Wydaje mi się, że może ich spotkać zawód.
To powiedziawszy – mnie lektura dostarczyła sporo frajdy.
The Sons of the Dragon (wersja angielska)
-
Ocena DaeLa - 7/10
7/10
Dzięki wydaniu „Synów Smoka” uzupełniliśmy nasz obraz wojny pomiędzy Aenysem i Maegorem a Wiarą. I właśnie temu tematowi poświęcony będzie następny odcinek „Historii Lodu i Ognia”. Zapraszam Was do odwiedzenia strony w najbliższy czwartek!
(A już dziś wieczorem na stronie znajdzie się podsumowanie września w naszym serwisie. Najlepszy sposób na nadrobienie zaległości w czytaniu FSGK.pl)
Pozostaje mi zatem czekać na polskie wydanie. Zaintrygowała mnie ta informacja dotycząca magii krwi, mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy?
Nom, są w „Synach Smoka” dwa ciekawe fragmenty.
Pierwszy…
[spoiler]dotyczy Blackfyre’a (miecza), który zmienił kolor na stosie pogrzebowym Aegona zdobywcy.[/spoiler]
Drugi…
[spoiler]to kwestia dzieci Maegora. Maegor był trochę takim „turbo-smokiem”. Świetny wojownik, sprawny dowódca, bez problemu okiełznał Baleriona po śmierci Aegona I. Gęsta valyriańska krew. A dzieci rodziły mu się bez oczu i z gadzimi skrzydełkami. Jest kwestią otwartą na ile to była kwestia jego valyriańskiej krwi, a na ile sprawka trucizn Tyanny. Natomiast zaczynam podejrzewać, że ta smocza krew w żyłach valyrian to coś więcej niże metafora. [/spoiler]
[spoiler]Mógłbyś napisać coś więcej o tej zmianie koloru? Blackfyre nie był ciemny przed śmiercią Aegona i stał się taki dopiero na stosie? Czy zmienił kolor z ciemnego na inny? Czy była to permanentna zmiana? Czy w opowiadaniu są jakieś, hm, komentarze odnośnie tej zmiany koloru czy tylko wzmianka o tym?[/spoiler]
[spoiler]Są o tym raptem 4 zdania. Blackfyre spoczywał w rękach Aegona na stosie, co było ponoć starą valyriańską tradycją. Zwykły ogień nie może uszkodzić valyriańskiej stali. Aenys wydobył miecz już po spaleniu ciała Aegona. Miecz nabrał ciemniejszej barwy. I to by było na tyle, więcej detali nie ma.[/spoiler]
[spoiler]Hmm, magia krwi i ognia wzmacniająca miecz? Skoro Martin pozostawił taką wzmiankę to raczej nie jest to zwykłe okopcenie oręża dymem ze stosu.[/spoiler]
Też mi się tak wydaje.
A „Rycerz Siedmiu Królestw” będzie miał kontynuację? albo jakieś inne opowiadania z tego świata?
Podobno następny tom Rycerza ma powstać po „Wichrach zimy”, ale przed „Snem o wiośnie”. Natomiast na pewno zobaczymy więcej martinowskiej pseudo-historii, i to już w przyszłym roku. Powód jest bardzo prosty. To się GRRM-owi bardzo łatwo pisze. O wiele łatwiej od beletrystyki. Pomysłów ma dużo, a nie musi przykładać do tego tak wiele pracy. Spalenie septu, które w PLiO pewnie zajęłoby cały rozdział albo dwa, tutaj może być streszczone w jednym akapicie. Nie trzeba cyzelować dialogów, martwić się konstrukcją dramatyczną każdej sceny i rozdziału, modyfikować długości zdań dla utrzymania tempa opowieści. Ot, pisze się to szybko, łatwo i przyjemnie.
Dlatego PLiO, a także nowelki o Dunku i Jaju powstają powoli, natomiast teksty pseudo-historyczne bardzo szybko (Elio i Linda opowiadali, że tworząc ŚLiO GRRM napisał 10 razy więcej tekstu niż to mieli dogadane).
Nie chcę wyjść na gbura lub chama, ale Martin traktuje nas jak tłuszcze, której rzuci ochłapy z której ma się cieszyć. Rozumiem że pisanie książki nie jest proste, a pieśń lodu i ognia to ciężki kawałek chleba. Ale łaski siedmiu, ale on robi wszystko poza pisaniem Wichrów Zimy. Niektórzy mnie poprą w narzekaniu, inni nie, ale wszyscy czekamy na WZ
Zgadzam się, gdyby Martin miał 30 lat i był silny i zdrowy jak tur to nie ma problemu, ale biorąc pod uwagę, że jest odwrotnie, to raczej nie ma się co łudzić, że doczekamy końca historii w takim tempie.
„Tylko że to trudno mi było oprzeć się wrażeniu, że czytam streszczenie. Na domiar złego streszczenie fantastycznej książki, która nigdy nie powstanie.” – te same wrażenie odniosłem kiedy całkiem niedawno skończyłem czytać opowiadanie Czarni i Zieloni. Znacznie bardziej wolałbym dwa – trzy rozdziały z perspektywy dajmy na to lorda Beesburego, królowej Alysanne, księcia Daemona czy księżniczki Rhaenys nawet kosztem mniejszej dawki informacji. Tak niestety opowiadanie okazało się rozczarowaniem bo 80% tego co się w nim było znajdowało się także w skróconej wersji w ŚLiO. Nie wiem jak będzie z opowiadaniem z antologii Łotrzyki bo muszę znaleźć czas i chęci żeby je przeczytać ale z tego co mi wiadomo to stylistycznie są podobne.
„Gorzej, że był to tekst, na który najwyraźniej Martin (ani nikt inny) nawet przed publikacją nie spojrzał. Pojawiają się więc w nowelce błędy w datach, tytułach i imionach. ” – niestety jestem w stanie w to uwierzyć. Jedno z innych opowiadań Niebezpiecznych Kobiet, nie pamiętam które na skutek czy to złego przekładu czy może bardziej na brzydki/specyficzny styl budowania zdań autora całkowicie odrzuciło mnie po trzech stronach. Wtedy zastanawiałem się czy ktoś tam redaguje te teksty, wydaje mi się że niestety nie albo jest to w kwestii indywidualnej autora.
„Bez względu na to, czy mieliśmy do czynienia z pomyłką czy z trochę niepoważnym podejściem autora, prawie pewne jest to, że niebawem pojawi się drugie, poprawione wydanie książki.” – mam nadzieję że w wydawnictwie Zysk i S-ka nie pójdą od razu za hajsem i poczekają z tłumaczeniem do poprawionego wydania. Inaczej słabo bulić 55zł(cena premierowa Niebezpiecznych Kobiet) za coś co jest dłuższym rozwinięciem materiału ŚLiO z błędami. Jeśli już kupię antologię Księgi Mieczy to tylko dla opowiadania GRRM, reszta będzie tylko miłym bądź niemiłym dodatkiem.
Daelu zapytam się jasno – w porównaniu do opowiadań z Łotrzyków i Niebezpiecznych Kobiet jak wiele informacji znajduję się w Synach Smoka względem Świata Lodu i Ognia? więcej, nieznacznie więcej bądź nawet mniej? bo jeśli jedyne co zyskuje kupując w przyszłości Księgę Mieczy to kilka niewiele wnoszących nowego ciekawostek to sobie raczej odpuszczę, zwłaszcza biorąc pod uwagę skąpe opisy wielu starć/kampanii jakie miały miejsce podczas Tańca w opowiadaniu Księżniczka i Królowa. Mam nadzieję też że nie kończy się w jakimś newralgicznym momencie jak w wyżej wspominanym opowiadaniu, które zresztą powinno być dociągnięte aż do momentu czystki przeprowadzonej przez Cregana Starka a tak pozostał spory niedosyt po lekturze. I na koniec chciałbym zakończyć moje wypociny tym że nie mogę się doczekać na Wichry albo przynajmniej na kolejne opowiadanie o przygodach Dunka i Jaja. Wolałbym także zamiast tego coś z innej beczki np. opowiadanie mające miejsce w Valyrii, Volantis po Zagładzie, coś związanego z inwazją Andalów/Pierwszych ludzi czy tułaczkę Rhoynarów pod przewodnictwem Nymerii, byle by to nie była kolejna relacja meastera.
Patrząc z perspektywy czytelnika PLiO, „Synowie Smoka” wnoszą mniej więcej tyle samo co „Księżniczka i królowa” (z „Niebezpiecznych kobiet”) i trochę więcej niż „Książę Łotrzyk” (z „Łotrzyków”). Czyli trochę kontekstu, trochę smaczków, parę ciekawych historyjek… Ale nic, co by całkowicie zmieniło sposób odbierania książek.
Gdyby GRRM zrobił z „Synów Smoka” dodatek do „Uczty dla wron”, to wszystkim nam by opadły szczęki. Bo owszem, wówczas prezentowałoby to grę Cersei z Wielkim Wróblem z zupełnie nowej perspektywy. Nawet gdyby Martin wydał to jako osobne dzieło, ale wkrótce po „Uczcie”, to pisałbym, że tekst po prostu trzeba przeczytać. Niestety minęło już parę lat, po drodze wyszedł „Taniec ze smokami” i „Świat Lodu i Ognia”. Więc opisywane wydarzenia nie robią już takiego wrażenia.
Tak jak pisałem wcześniej – tekst nie jest zły, ale na pewno nie jest tym na co czekaliśmy. A jeśli ktoś chce poszerzyć wiedzę na temat stworzonego przez Martina świata to… zacząłbym jednak od „Świata Lodu i Ognia” oraz „Rycerza Siedmiu Królestw”. Po „Synów Smoka” oraz „Księżniczkę i królową” sięgnąłbym później. A po „Księcia Łotrzyka” na końcu.
będzie jakaś Szalona Teoria związana z krwią smoków/valyrian?
Do końca roku na pewno będzie duży tekst na temat magii krwi.
Będzie to związane z tym co pisała Hojka na JBWW? ;););)
Kto to jest Hojka? I co to jest JBWW?
Kwiatek XDDD Prawie dałem się nabrać
Daelu!!! Daelu!!! Daelu!!! Kiedy nowa teoria?
W poniedziałek. Ale już w czwartek Historia Lodu i Ognia.
Super
Daelu mam pytanie co do wątku na Północy..
1.Mance Rayder powiedział Jonowi, że był na uczcie powitalnej dla króla Roberta. Bez problemu rozpoznał Jona. Czy nie powinien się domyślić, że ta Arya jest fałszywa? Nie mówię, że powinien dokładnie pamiętać jak wyglądała, lecz to, że jedynie ona i Jon mieli wyraźne rysy ludzi Północy i Starków było dość charakterystyczne, a wielokrotnie jest nam pokazywana jego przenikliwość i spostrzegawczość. A tu zjawia się dziewczyna zupełnie niepodobna. Lampka powinna mu się chyba mocno zaświecić.
2.Ramsay Bolton wyruszył odbić Fosę Cailin razem z K*rwistrachem Umberem. Potem mamy informację, że wrócił ze swoim wojskiem, lecz chyba nie mamy nigdzie informacji, że wojsko Umbera podążyło z nim do Winterfell. Czy to może oznaczać, że to ludzie Umberów dowodzą teraz w Fosie Cailin?
1. Myślę że akurat Arya nie była głównym obiektem zainteresowania, raczej obserwował, Neda, Roberta, Benjena oraz dzieci Neda. Ale to możliwe.
2. Wojska Kurwistracha są w Winterfell, mówi o tym Theon w obozie Stannisa. Jeśli jakiś garnizon jest w Fosie to Możliwości są tylko 3, Dustinowie jako ci którzy mają zaufanie Boltona i najdłużej oblegali Fosę. Freyowie jako że Bolton mógł chcieć zostawić to strategiczne miejsce w rękach kogoś nie z północy, no i oczywiście wojska samych Boltonów.
3. Bardziej mnie ciekawi co się stało z ludźmi którzy strzegli przejścia przez Trident. Nie ma informacji o jakiejkolwiek bitwie, choć ludzie Góry przekroczyli rzekę.
A wiadomo ilu tych ludzi Umber przyprowadził? Bo nie ma ich w ogóle w obliczeniach Daela co do liczebności wojsk w Winterfell i tym też się trochę zasugerowałam. Na pewno się nie upieram, że w tej Fosie są, po prostu niby połowa się opowiedziała za Boltonem a druga połowa za Stannisem, a na razie nie widzieliśmy za bardzo żadnych z tych wojsk. Tylko 20 młodzików kopiących doły, no i obu braci po dwóch stronach obozu. A jestem też ciekawa ile Umberowie są w stanie ogólnie wystawić.
Co do Mance’a to stawiam, że i tak większą uwagę zwracał na dzieci Neda niż bękarta, więc skoro jego na tyle zapamiętał, to co do tożsamości Aryi nawet i po tych 3 latach powinien mieć uzasadnione wątpliwości.
Hother Kurwistrach Umber przyprowadził 400 starych mężczyzn, 300 włóczników i 100 łuczników. Mors Wronojad ma 400 żołnierzy, to młode chłopaki oraz garstka kalekich sierżantów. Większość wojowników Greatjon zabrał na południe i większość zginęła lub błąka się pewnie w Dorzeczu
1. Jeśli nawet sam nie zwrócił uwagi, to niewykluczone, że opowiedział o tym wzięty na spytki Theon. Pytanie tylko czy to ma znaczenie? Stannis odsyła dziewczynę na Mur.
2. Na Fosę Cailin wyruszają też ludzie Dustinów i Ryswellów, no i Freyowie. Nie wiemy kto obsadził twierdzę, ale bardzo wątpię, aby Roose pozostawił tam cudzy garnizon. Przypuszczam, że zostawił trochę swoich ludzi, może również paru Freyów. Fosy Cailin nie trzeba obsadzać silnym garnizonem. To mała, ale bardzo dobrze ufortyfikowana (od południa) twierdza, więc pewnie i 50 ludzi mogłoby ją trzymać miesiącami. Oczywiście pod warunkiem, że ktoś nie zaatakowałby od północy.
A dlaczego czasy Jaehaerysa I Pojednawcy są tak bardzo pomijane we wszystkich historiach i opowiadaniach? Aż tak bardzo chcą, aby ludzie o tamtych wydarzeniach nie mieli pojęcia? Jak u Orwella, robią wszystko, aby zostało to wyparte ze świadomości społeczeństwa? Czy nie ma to przypadkiem związku z tym, iż ludzie wtedy wiedli szczęśliwe, spokojne, bogate i , co najważniejsze, wolne życie? Oddawali państwu zaledwie 5% swoich zarobionych pieniędzy? Obowiązywał przepis o zakazie zadłużania państwa? Nie istniało coś takiego, jak podatek dochodowy? Szkoła i służba zdrowia były prywatne i nie było kolejek do specjalistów? Dzieci należały to rodziców, a nie do państwa? Władza nie wchodziła w prywatne życie obywateli? Król miał poglądy wolnorynkowe i konserwatywne? Działały miliony małych przedsiębiorców? To właściciel decydował, czy otwiera sklep w niedzielę, czy nie? Ojciec był w stanie mieć sześcioro dzieci, żona nie pracowała, a on to utrzymywał? Pytam się! Dlaczego, tak bardzo im zależy, aby ludzie nie wiedzieli, jak wolne życie mieli ich przodkowie? O tym się specjalnie nie mówi i prowadzi się tematy zastępcze, aby wyhodować bezmyślne społeczeństwo! Tzw. nowoczesne niewolnictwo. Kto czytał „Folwark Zwierzęcy” wie o czym mówię! Za kilkadziesiąt lat, ludzie już kompletnie nie będą mieli pojęcia o tamtych czasach. Zostaną zapomniane i nikt o nich nie piśnie nawet słówka. Tak, jakby one nigdy nie istniały. Do tego doprowadzi obecne państwo i polityka rządzących. Dalej dyskutujcie „Stannis, czy Cersei? Cersei, czy Jon?” i bawcie się w ich grę. Dlaczego nikt nie mówi o tym, że trzeba zmienić system, a nie świnie przy korycie? Ile jeszcze potrzeba czasu, abyście wreszcie zrozumieli zasady, jakie panują na tym świecie!?
Król Janos Pierwszy tego imienia, Król Korwinów i Myków, Pierwszy wśród Prawaków, orzący Lewaków, zrodzony z Konserwy, Pogromca podatków, Restaurator Wolności, 4,75%
a mi się wydaje, że wichry zimy nigdy nie powstaną, a sam Martin zabrnął już tak daleko w ciągłym poszerzaniu świata, że nie potrafi już tego zgrabnie skonkludować. Widać to między innymi po Innych, na których nie ma pomysłu. Zombie rządzeni przez obcą rasę, której jedyną motywacją jest zniszczenie świata, nie poruszając się o krok od 1996 roku.
Dlatego będziemy co pół roku raczeni kolejnymi opowiastkami z Westeros.
Co do stylu to taki kronika Księcia Łotrzyka czy Tańca Smoków mi bardzo odpowiada. Gyldain jest jak Swetoniusz albo Tacyt.
A mnie się wydaje, że jest inaczej. To znaczy pomysłów mu nie brakuje. I prawie na pewno ma całkiem zgrabną koncepcję domknięcia opowiadanej historii. Ale po prostu pisanie prozy idzie mu strasznie powoli. Produkuje masę tekstu, ale w formie książek quasi-historycznych, bo po prostu jak musi napisać dialog, zaplanować rozdział, itd…, to zaczyna mieć problemy.
Dlatego właśnie idealnie byłoby, gdyby skorzystał z pomocy innego pisarza i podzielił się autorstwem dwóch ostatnich tomów. Niestety, jak już sam powiedział, to nie wchodzi w ogóle w grę.
Chciałem zasygnalizować – bo wiem, że niektórzy będą się niecierpliwić – iż dzisiejszy tekst będzie lekko opóźniony. Wizyta u weterynarza lekko pokrzyżowała mi plany dokończenia artykułu.
Daelu sugestia – może warto w takich wypadkach dodawać tytuł tekstu i w tekście przybliżoną godzinę jego wrzucenia. Nie wszyscy szukają w komentarzach do Twoich poprzednich artykułów informacji o opóźnieniach – na pewno w ten sposób zmniejszy się odświeżanie strony przez ludzi 😛
Tak zrobię.
Czyżby Twój smok zachorował? xd
Chyba miał reakcję alergiczną na szczepionkę. Ale już wszystko gra, to była raptem dwudniowa niemoc.