Włości Valyrii. Najpotężniejsze imperium w dziejach świata. Domena czterdziestu rodzin smoczych lordów. Valyria zmiotła z powierzchni ziemi imperium Starego Ghis, z jego niepokonanymi legionami. Ogniem trzystu smoków doszczętnie spaliła miasta dorzecza Rhoyne, wraz z ich potężną magią wody. Wywołała dwie największe wędrówki ludów – migracje Andalów i Rhoynarów do Westeros. Zapanowała nad niemal całym, zamieszkałym kontynentem – od Morza Letniego aż po Morze Dreszczy – narzucając mu niewolnictwo i grabiąc jego zasoby. A potem, w mgnieniu oka, zniknęła.
Zagłada Valyrii to jedna z największych zagadek Pieśni Lodu i Ognia. Ale być może uda nam się ją dzisiaj rozwiązać.
Źródła historyczne spierają się co do przyczyn kataklizmu, który zgładził kolebkę Włości – Valyrię. Septonowie mówią o gniewie siedmiu bogów, którym nie podobało się bałwochwalstwo wyznających ponad setkę bóstw Valyrian. Wielu maestrów mówi o klątwie księcia Garina Wielkiego – pokonanego wodza Rhoynarów, który przymuszony przez sadystycznych Valyrian do oglądania śmierci swych pobratymców, wezwał swą boginię – Matkę Rhoyne, do wymierzenia zemsty. Są także maestrzy, którzy winią silny w Valyrii kult R’hllora oraz jego kapłanów odprawiających tajemne rytuały. Ale jest jeszcze jedna hipoteza, mówiąca o konflikcie pomiędzy smoczymi lordami i ataku skrytobójczym, który pociągnął za sobą nieprzewidziane konsekwencje. Do hipotezy tej jeszcze wrócimy, najpierw powinniśmy jednak ustalić to, co nie podlega wątpliwości – przebieg Zagłady.
Większość badających ten okres historyków z Westeros potwierdza, iż za Zagładą stała jednoczesna erupcja Czternastu Płomieni – potężnych wulkanów wykorzystywanych przez Valyrian do wykluwania smoczych jaj i produkcji smoczej stali, a najprawdopodobniej również jako źródło magii.
Starożytne, potężne Włości – ojczyzna smoków oraz czarnoksiężników o niezrównanych umiejętnościach – rozpadły się i zniknęły z powierzchni Ziemi w kilka godzin. Napisano, że wszystkie wzgórza w promieniu pięciuset mil rozszczepiły się, wypełniając powietrze popiołem, dymem i ogniem tak żarłocznym, że pochłonął nawet krążące wysoko smoki. W ziemi pojawiły się wielkie rozpadliny, które połknęły pałace, świątynie i całe miasteczka. Jeziora zawrzały albo wypełniły się kwasem, góry eksplodowały, ogniste fontanny ciskały stopioną skałą na tysiąc stóp w górę, a z czerwonych chmur padał na ziemię deszcz smoczego szkła oraz czarnej krwi demonów. Na północy ziemia pękła i zapadła się, a powstałą czeluść wypełniło gniewne, kipiące morze.
— Świat Lodu i Ognia —
Dlaczego więc nie uznać Zagłady Valyrii za katastrofę naturalną? Powody są dwa. Po pierwsze – Valyrianie przez tysiąclecia nauczyli się w pełni kontrolować Czternaście Płomieni. Każdy z wulkanów utrzymywany był w ryzach przez rytuały przygotowane i odnawiane przez potężnych magów wywodzących się ze szlachetnych, valyriańskich rodów. Po drugie – wokół Zagłady zbyt wiele jest dziwacznych zbiegów okoliczności.
Ale aby ostatecznie rozwiązać tę zagadkę, musimy udać się w dwa miejsca – na Smoczą Skałę i do Braavos.
Smocza Skała i Valyrianie w Westeros
Dla widzów serialu produkcji HBO Smocza Skała to przede wszystkim posępny zamek Stannisa Baratheona. Jest to jednak twierdza o daleko większym znaczeniu. I bardzo zagadkowej historii. Nie wiemy do końca kto zbudował zamek na Smoczej Skale. Jedni mówią, iż to dzieło Valryian, którzy potrafili smoczym ogniem formować kamień tak, aby przybierał najdziwniejsze kształty. Inni twierdzą, iż zamek jest starszy, a zbudowała go legendarna cywilizacja twórców labiryntów. Pewne jest jedno – na 200 lat przed Zagładą, Smocza Skała stała się oficjalną, wysuniętą najdalej na Zachód, placówką Valyrii. Co ciekawe, wiecznie żądni surowców i niewolników Valyrianie, do czasu Zagłady, a i przez sto lat po niej, nie poszerzali swojej strefy wpływów w Westeros. Kolejne konflikty z Andalami i Rhoynarami mogły wprawdzie być dla imperium dość wyczerpujące, ale nigdy wcześniej nie powstrzymywało ich to przed podbojami.
To dość niezrozumiałe postępowanie próbował wytłumaczyć septon Barth. Jego zdaniem Valyrianie bali się złota z Casterly Rock.
W starożytnych czasach bogactwu ziem zachodu dorównywał głód Włości Valyriańskich, wiecznie spragnionych szlachetnych metali, nie ma jednak dowodów na to, by smoczy lordowie kiedykolwiek kontaktowali się z władcami Skały, czy to Casterly’ami czy Lannisterami. Septon Barth spekulował na ten temat odnosząc się do valyriańskiego tekstu, który od jego czasów zaginął. Sugerował, że czarnoksiężnicy z Włości przewidzieli, że złoto z Casterly Rock może ich przywieść do zguby.
— Świat Lodu i Ognia —
Niejasnym pozostaje to, czy czarnoksiężnicy rozumieli zgubę dosłownie, jako bezpośrednie następstwo przyjęcia jakiejkolwiek ilości złota z Casterly Rock, czy uważali, iż dalsza ekspansja, motywowana największym źródłem złota na świecie, będzie dla Valyrii niebezpieczna. Faktem jest jednak to, że kontakty Valyrian z pozostałymi królestwami Westeros były niewielkie, i ograniczały się do handlu valyriańską stalą. Z rządzonym przez Lannisterów Królestwem Zachodu Valyrianie w ogóle nie utrzymywali kontaktu, przez co najbogatszy ród Westeros nie miał własnego, valyriańskiego miecza.
Wizja Zagłady
Na krótko przed Zagładą, jedna z czterdziestu rodzin rządzących Valyrią – Targaryenowie – zdecydowała się na przeprowadzkę do Westeros.
Dwanaście lat przed Zagładą Valyrii (114 p.P.) Aenar Targaryen sprzedał swe ziemie we Włościach i w Krainach Długiego Lata, po czym przeniósł się z całym swym bogactwem, wszystkimi żonami, niewolnikami, smokami, braćmi, siostrami i kuzynami na Smoczą Skałę, posępną wyspiarską cytadelę zbudowaną u stóp dymiącej góry na wąskim morzu.
— Świat Lodu i Ognia —
To dziwne zachowanie motywowane było przepowiednią córki Aenara, Daenys Marzycielki. Miała ona w swoich wizjach zobaczyć ogień niszczący Valyrię. Musiała być przy tym bardzo przekonująca, bo oprócz Targaryenów, w eksodusie uczestniczyli też ich sojusznicy z pomniejszych rodów – Velaryonowie z Driftmarku i Celtigarowie ze Szczypcowej Wyspy. Zachowanie to nie zostało jednak przyjęte ze zrozumieniem w samej Valyrii.
Targaryenowie z pewnością nie zaliczali się do najpotężniejszych rodów smoczych lordów i rywale uznali ich ucieczkę za kapitulację oraz dowód tchórzostwa.
— Świat Lodu i Ognia —
Posłuszeństwo przepowiedni okazało się być dla Targaryenów bardzo kosztowne. Ich decyzję poczytano za słabość, a słabość nie była tolerowana wśród smoczych lordów. I właśnie ta okoliczność sprawia, iż powinniśmy rozważyć następującą ewentualność – co jeśli przepowiednia Daenys była przepowiednią samospełniającą się, a pierwszym krokiem do zniszczenia Valyrii była właśnie reakcja Targaryenów?
Smocza stal w Westeros
W ciągu dwóch stuleci od założenia placówki na Smoczej Skale, do Westeros napłynęło ok. 200 valyriańskich mieczy. Piękna i nigdy nie wymagająca ostrzenia broń stała się przedmiotem pożądania każdej znaczącej rodziny na kontynenciem, również bogatych Lannisterów. Tabu otaczające złoto z Casterly Rock oznaczało jednak, że przez długi czas nie mogli oni spełnić swojej zachcianki. Do czasu…
Miecz Jasny Rysk trafił w ręce królów z rodu Lannisterów w stuleciu poprzedzającym Zagładę. Ponoć zapłacili za niego tyle złota, że wystarczyłoby, aby wystawić armię.
— Świat Lodu i Ognia —
Sugeruję zapamiętać właśnie tę frazę. Tyle złota, że wystarczyłoby, aby wystawić armię. Figura retoryczna? Pewnie tak. Ale być może coś więcej. Lannisterowie czekali na swój miecz przez niemal dwieście lat. Gdy popyt przewyższa podać, cena istotnie może być wysoka.
Zanim jednak przejdziemy do kwestii finansowych, trzeba ustalić jeszcze jedną rzecz. Kiedy dokładnie Lannisterowie kupili Jasny Ryk? I od kogo? Wyrażenie „w stuleciu poprzedzającym Zagładę” jest niejasne. W sukurs przychodzą nam tu jednak trzy informacje.
Po pierwsze – wiemy, że Lannisterowie uzyskali swój miecz stosunkowo późno.
Po drugie – wiemy, że został on zagubiony po ok. 100 latach, przez Tommena II, jednego z ostatnich królów przed Podbojem Aegona (Podbój rozpoczął się 102 lata po Zagładzie Valyrii).
Lannisterowie utracili go jednak niespełna sto lat później. Tommen II zabrał miecz ze sobą, gdy pożeglował ze swą wielką flotą do ruin Valyrii, pragnąc splądrować bogactwa, które jego zdaniem z pewnością można było tam znaleźć, oraz poznać tajemnice czarów. Flota nigdy nie wróciła, a Tommen i Jasny Ryk zaginęli razem z nią.
— Świat Lodu i Ognia —
Po trzecie – wiemy, że Targaryenowie złamali valyriańskie tabu dotyczące kontaktu z Królestwem Zachodu Lannisterów.
Mogli zawitać również do Lannisportu, ale w tej sprawie relacje są sprzeczne.
— Świat Lodu i Ognia —
To wszystko pozwala nam z absolutną pewnością stwierdzić, iż zakup Jasnego Ryku nastąpił nie wcześniej, niż na 50 lat przed Zagładą. A najprawdopodobniej miał miejsce już po zajęciu Smoczej Skały przez Targaryenów, czyli najwcześniej 12 lat przed katastrofą!
Braavos i duża ilość złota
Jeśli Targaryenowie sprzedali Jasny Ryk Lannisterom, musiała to być dla nich naprawdę dochodowa transakcja. Co zrobili z ilością złota, za którą można wystawić armię? Cóż… na pewno nie wystawili armii, ani nie zatrzymali złota. W okresie Podboju musieli bowiem – przynajmniej na początku – polegać wyłącznie na smokach i ledwie kilkuset żołnierzach. Rodom zaangażowanym w wielką politykę, zdarzają się jednak inne, bardzo duże wydatki. Wystarczy przypomnieć sobie fragment Gry o tron, w którym Mała Rada dyskutuje nad możliwością zabicia Daenerys Targaryen.
– Na Braavos istnieje pewne stowarzyszenie o nazwie Ludzie Bez Twarzy – odezwał się Wielki Maester Pycelle.
– Czy wiesz, ile by trzeba im zapłacić? – zapytał Littlefinger. – Za połowę ceny dostaniesz armię zwykłych najemników.
— Gra o tron —
Ludzie bez twarzy niewątpliwie nie są tani. I pewnie sugestia, że Targaryenowie posunęli się do ich wynajęcia byłaby zbyt dalekim skokiem we wnioskowaniu. Byłaby nim, gdyby nie krótki ustęp z Uczty dla wron. Rozmowa Arii z miłym staruszkiem.
– A czy niewolnicy nie próbowali się buntować?
– Niektórzy próbowali. W kopalniach bunty zdarzały się często, ale z reguły nic nie osiągały. Władcy smoków z dawnych Włości władali potężną magią i niebezpiecznie było się im sprzeciwiać. Jednym z tych, którzy to uczynili, był pierwszy Człowiek Bez Twarzy.
– Kim on był? – palnęła Arya, zanim zdążyła się zastanowić.
– Nikim – odpowiedział miły staruszek. – Niektórzy powiadają, że on również był niewolnikiem. Inni zapewniają, że był szlachetnie urodzonym synem pana na włościach. Jeszcze inni twierdzą, że był nadzorcą, który ulitował się nad niewolnikami. Prawda wygląda tak, że nikt tego nie wie. Kimkolwiek był, przychodził do niewolników i wysłuchiwał ich modłów. W kopalniach trudzili się ludzie ze stu różnych narodów i każdy z nich modlił się do swego boga w innym języku, ale wszyscy prosili o to samo. O wyzwolenie, kres bólu. To mała i prosta rzecz, ale ich bogowie nie odpowiadali i niewolnicy musieli cierpieć dalej. „Czy wszyscy ci bogowie są głusi?” — zadawał sobie pytanie pierwszy Człowiek Bez Twarzy …aż wreszcie pewnego dnia w czerwonej ciemności doznał objawienia. Bogowie mają swe instrumenty, ludzi, którzy im służą i pomagają spełniać ich wolę na Ziemi. Niewolnicy wznosili błagania nie do stu różnych bogów, jak mu się zdawało, lecz do jednego boga o stu różnych twarzach… a on był jego instrumentem. Tej pierwszej nocy wybrał najbardziej nieszczęśliwego z niewolników, tego, który najszczerzej błagał o wyzwolenie, i uwolnił go z więzów. Tak oto przyznano dar po raz pierwszy.
Arya odsunęła się od miłego staruszka.
— Zabił niewolnika? — To nie wydawało się jej w porządku. — Powinien był zabić panów!
— Im również przyniósł dar… ale to już opowieść na inny dzień. Lepiej jej nikomu nie powtarzać.
— Uczta dla wron —
Niebezpieczne proroctwa
Samospełniająca się przepowiednia to fascynujący zabieg dramatyczny. A w historii o Zagładzie Valyrii mamy aż dwie takie przepowiednie.
Valyriańscy magowie przewidzieli, że złoto z Casterly Rock sprowadzi na nich śmierć. Nie wiedzieli jednak, że właśnie brak kontaktów z Królestwem Zachodu będzie tym, co wywoła Zagładę. W końcu gdyby Lannisterowie dostali swój miecz wcześniej, Targaryenowie nie weszliby w posiadanie bogactwa umożliwiającego wynajęcie Ludzi bez twarzy.
Z kolei gdyby nie przepowiednia Daenys, sami Targaryenowie nigdy nie opuściliby Valyrii. Pozostając w Valyrii nie ściągnęliby na siebie gniewu pozostałych smoczych lordów. I nie musieliby sięgać w swej obronie po tak drastyczne środki jak skrytobójstwo.
Czy Targaryenowie byli świadomi tego, iż zlecając skrytobójstwo valyriańskich magów doprowadzą do zagłady całej cywilizacji? Tego nie wiemy. Być może ich celem była wyłącznie destabilizacja sytuacji w mieście, która pozwoliłaby im uniknąć gniewu pozostałych smoczych lordów. Jedną rzecz możemy jednak powiedzieć na pewno – proroctwo to bardzo niebezpieczna broń.
Muszę przyznać, że jestem trochę rozczarowana. Po pierwsze uznanie, że za zniszczenie Valyrii odpowiadają Lannisterowie jest nadużyciem. To tak jakbym wzięła pożyczkę z banku, kupiła za to broń i napadła na kogoś, a odpowiedzialność za ten czyn zrzucilibyśmy na bank. Po drugie skoro to był pierwszy człowiek bez twarzy nie mieli jeszcze swojej renomy i możliwości dyktowania takich cen. To znaczy możliwość była, ale tylko głupi by im zapłacił.
Po trzecie skoro Targaryenowie wierzyli w upadek Valyrii jest nieunikniony po co mieli się wykosztowywać na jego spowodowanie skoro ich oczy były zwrócone na zachód i z nim wiązali swoją przyszłość.
Ogólnie niestety nie kupuję tej teorii.
Sądzę, że Targaryenowie po prostu bali się zemsty na nich samych i bronili się, jak uważali za słuszne. Nie byli aż tak potężni jak pozostałe rody, wystarczyłoby, że kilka z nich wybrało się na Smoczą Skałę, a byłoby po Targach, i chyba właśnie na to się zanosiło.
Nasi ulubieni (?) Valyrianie nie mieli na celu wykończenia całego narodu, tylko tych, którzy mogliby im zagrozić. A wyszło jak wyszło.
I chyba DaeLowi nie chodzi o to, że Lannisterowie są odpowiedzialni. Sami Valyrianie doprowadzili do zagłady, Castelry Rock nie było tu ani stroną, ani podżegaczem, ich złoto było tylko czynnikiem, który odegrał istotną rolę, środkiem do celu. Ale nikt ich nie wini, bo nawet nie wiedzieli o tych valyriańskich konfliktach. Zresztą, co ich one mogły obchodzić, chcieli miecza i go wreszcie dostali 🙂 Na tym ich rola się kończy.
Co będzie następne?
Najprawdopodobniej Światłonośca. Chociaż, w zależności od najbliższego odcinka Gry o tron, mogę też zrobić odcinek tematyczny i pogadać trochę o hipotezach wskrzeszenia pewnej postaci, która się raczej dorobi paru dziurek w ciele 🙂 Zobaczymy jak będę stał z czasem.
Nadia, ale temat przecież brzmiał „Lannisterowie i zagłada Valyrii”, nie jest powiedziane, że to oni są odpowiedzialni a przedstawione są wnioski odnośnie wzajemnych powiązań.
Targaryenowie może i wierzyli w upadek Valyrii ale być może musieli się jakoś bronić przed gniewem rodaków. Traktowani mogli być bowiem jak zdrajcy. A co do ceny i renomy – to są opowieści i legendy, które nie zawsze są chronologicznie jasne – w przepowiedniach, legendach itd. coś co następuje bezpośrednio po sobie, może mieć wymiar znacznie dłuższy, nawet kilkuset lat.
Przyjmuję wszystkie słowa krytyki na klatę i obiecuję wyciągnąć z nich wnioski 🙂 Ale najpierw muszę odnieść się do sprawy \”nadużycia\”. Otóż ja nigdzie w zapowiedzi tekstu nie napisałem, że Lannisterowie są odpowiedzialni za Zagładę. Napisałem natomiast, że tekst będzie o Zagładzie i o roli, jaką odegrali w niej Lannisterowie. Może nie było to najklarowniejsze wyjaśnienie tego o czym będzie tekst, ale wydaje mi się, że za bardzo od od obietnicy nie odbiegłem.
Co do człowieka bez twarzy – mea culpa, w tekście zabrakło kilku zdań, które wyjaśniałyby, że w czasie Zagłady istniała już organizacja Ludzi Bez Twarzy w Braavos. Niewolników zabił pierwszy Człowiek Bez Twarzy, który sam był niewolnikiem w valyriańskiej kopalni. Ale zemstę na Valyrianach wywarła już prężna organizacja działająca kilkaset lat później. Ze słów miłego staruszka wynika, że obu czynów dokonała ta sama osoba… Cóż, poniekąd tak było. To był Nikt.
Zwrócenie oczu na Zachód przez Targaryenów – nie do końca. I znów – mogłem temat trochę bardzie poeksplorować w tekście. Ale generalnie – przez pierwsze sto lat po Zagładzie Targaryenowie angażowali się raczej w konflikty w Essos próbując pozbierać do kupy to co zostało po Valyrii. Dopiero gdy im nie wyszło zdecydowali się na podbój Westeros. Poza tym tu chodzi bardziej o fakt, iż wycofując się do Smoczej Skały ryzykowali, że niektóre skłócone z nimi rodziny smoczych lordów zdecydują się przypuścić na nich atak. Konflikty pomiędzy smoczymi lordami były częste i krwawe.
No i tyle… Wydaje mi się, że będę musiał zrobić w tekście parę poprawek. Ale moim zdaniem, nadal jest to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie Zagłady.
No dobra, przyznaję oczekiwałam więcej udziału Lanniserów w zagładzie niż „dokonali uczciwej transakcji kupna- sprzedaży, a ich złoto zostało wykorzystane do…”, bo tu nawet intencji nie było! A ja już przed oczami miałam młodszego Charlesa Dance jak się skrada w Valyrii i ich wysadza. 😀
A co człowieka bez twarzy to fakt to wiele wyjaśnia. Ale nadal wynika, że organizacja została powołana do tego by zniszczyć Valyrię i taki był jej pierwszy cel. I bez kasy Targaryenów. Choć pewnie nie bronili by się przed przyjęciem. 😉
I dalej sęk w tym, że ciągle brak dowodu, że na to ta kasa poszła. Może ktoś przepuścił w karty albo na panienki do towarzystwa. 😉 Na poważnie pozostaje też pytanie czemu Targaryenowie nie wciągnęli w swój mit założycielski zniszczenia Valyrii? Przecież pięknie wpisywało by się to w potęgę rodu.
Przyznaję, że nadal nie czuję się przekonana. Bardziej wierzę w opcje, że albo magowie igrali z ogniem, igrali i się doigrali, albo Dzieci Lasu pomogły, w końcu one też dysponowały czasami przerażającą potęgą.
I odbiegając od tematu jeśli chodzi o następny odcinek (też w poniedziałek się uda? :D) to jednak Światłonośca ciekawszy. Bo przy dziurkowanym panu nie mamy pewności w książkach, ze przedziurkowany na amen (chociaż ja jestem niemal pewna, że tak), a po drugie wczorajszy odcinek dał istotną wskazówkę do wskrzeszenia.
I tak w ogóle już offtopem: mam nadzieję, że Sansa użyje w końcu tego korkociągu co go z beczki ukradła i będzie jeszcze jeden dziurkowany pan. 😀
Tekst jest bardzo dobry i nie widzę w nim rzekomych błędów logicznych. Sama stylistyka też mi odpowiada, jest klarowna i lekka, pokazuje potencjalne możliwości, sieć złośliwych ironii losu. Nie do końca rozumiem problemy interpretacyjne, zwłaszcza, że jedno nie zaprzecza drugiemu. Nie wspominając o tym, że to szalone teorie i teorie spiskowe, a te nie mają niezbitych dowód – wtedy nazywały by się faktami zapewne.
„Na poważnie pozostaje też pytanie czemu Targaryenowie nie wciągnęli w swój mit założycielski zniszczenia Valyrii? ” – Wyjedź z Polski do np. Włoch, doprowadź do zagłady Polskę wraz ze wszystkimi ludźmi, a potem wpisz to w swoją potęgę rodową. Zaręczam, że to przyniesie mniej korzyści, a więcej strat.
Tekst nie wymaga poprawy.
Pozdrawiam
Nie napisałam ani słowa o błędach logicznych, a teorie mają to do siebie, że mogą być mniej lub bardziej prawdopodobne. Przykład Polski i Włoch całkowicie nietrafiony z powodu różnic w mentalności (a może raczej postrzeganiu wojny i jej następstw), to co dzisiaj jest ludobójstwem kiedyś było budowaniem pozycji i sianiem strachu wśród wrogów.
Przyznam, że nie rozumiem trochę napastliwości tej wypowiedzi. Chętnie dyskutuje, kombinuję i myślę jak może być, stąd moje wątpliwości i pytania. Wynikają one z chęci rozmowy z innymi fanami, a nie dokopania autorowi, którego teksty swoją drogą sobie bardzo cenię.
Mi się podoba, jak zwykle wszystko ładnie, składnie wyjaśnione.
Chodź bardzo liczę na przybliżenie tematu Światłonośca, to jednak wątek wskrzesznia owego podziurawionego pana jest bardziej zajmujący i mam nadzieję że pojawi się jako pierwszy.
Pozdrawiam Rosie
Właśnie opublikowałem pierwszą część tekstu o wskrzeszeniu Jona. W piątek będzie druga część, a tekst o Światłonoścy (już prawie napisany) pójdzie w przyszłym tygodniu.
Kiedy można się spodziewać następnego tekstu?:) Jesteśmy spragnieni:D
Mówisz – masz. Właśnie opublikowałem pierwszą część najnowszego, dwuczęściowego tekstu.