Chyba każdy w dzieciństwie spotkał się z LEGO. Czasem były to nieokreślone zestawy z dużą ilością „cegiełek ogólnego przeznaczenia”, innym razem były to zestawy tematyczne, luźno nawiązujące do historii czy popkultury. Jednym z bardziej popularnych motywów w czasach mojego dzieciństwa byli Piraci. Myślałem, że teraz LEGO poszło wyłącznie w motywy filmowe i mogę zobaczyć co najwyżej zestaw oparty na przygodach Jacka Sparrowa – myliłem się! W tym roku, po wielu latach przerwy, wracają Piraci nawiązujący do pierwszych zestawów z tej serii.
Skłamałbym, gdybym napisał, że pamiętam to jak dziś, ale nie zapomniałem wszystkiego – Boże Narodzenie 1990, ja i mój brat dostajemy zestawy LEGO. Ja – wyspę piratów (Forbidden Island), a mój brat statek (Caribbean Clipper). Raczej nie zmieniły one naszego życia, ale bez wątpienia stały się jednym z symboli naszego dzieciństwa. Były z nami wiele lat, zanim trafiły do piwnicy. Doszło nam jeszcze kilka małych zestawów, ale bladły one przy tych dwóch pierwszych.
Firma LEGO, pewnie jak każda inna miała swoje wzloty i upadki. W 2003 r. przynosiła ogromne straty i krążyły plotki, że ktoś ich niebawem wykupi. Piratów już nie było – seria została zakończona w 1997 r. z krótkim, nieudanym restartem w roku 2001. Wskrzeszenie zabawkowego giganta nadeszło niebawem, po bolesnych restrukturyzacjach. Minęło kilkanaście lat na właściwym kursie i LEGO stało się najpotężniejszą marką, wyprzedziwszy Ferrari w lutym tego roku! Ale wracając do piratów…
Każdy kiedyś dorasta i czasem dorobi się także potomstwa. Niedawno moja pięcioletnia córka zainteresowała się LEGO i po tym, jak przeszła przez kilka zestawów „Friends”, postanowiłem wygrzebać dla niej moje stare zestawy. Zabawa ruszyła i stwierdziłem, że warto byłoby dorzucić coś świeżego, nawet jeśli ma to być Jack Sparrow… Ku mojemu zaskoczeniu, producent klocków postanowił wskrzesić swoich własnych Piratów – od marca tego roku dostępny jest piracki dwumasztowiec i kilka mniejszych zestawów. Jako że pamiętałem podobny statek, który bardzo chciałem mieć, ale którego nie dostałem, długo się nie zastanawiałem nad zakupem…
Każdy miłośnik tych pierwszych Piratów przy nowym zestawie poczuje się jak w domu. Znajome postacie i akcesoria zostały trochę odświeżone, a niektóre główki dostały dwa wyrazy twarzy (włosy zasłaniają tę drugą). Szable, pistolety, karabiny, plecaki, armaty, skarby – wszystko jest. Nie mamy najmniejszego problemu z mieszaniem starych i nowych elementów. Ponieważ Bluecoats nie mają jeszcze nowego statku, a mój stary kapitan się zgubił, wkomponowałem nowe figurki na starego Clippera.
Zestaw jako całość prezentuje się bardzo dobrze. Jest sporo detali i ruchomych części, miedzy innymi hak do wieszania rzeczy, czy działo obrotowe na rufie. Górny pokład można zdjąć, aby ułatwić sobie dostęp do kajuty kapitana, pod podłogą której znajdziemy skrytkę na skrzynię ze skarbem. W zestawie jest 7 figurek – czterech piratów (kapitan, pierwszy oficer, kucharz, majtek) i trzech żołnierzy (kapitan, sierżant, szeregowy), którzy załapali się też na łódź wiosłową. Tak jak można się było spodziewać, przedstawicieli płci przeciwnej zabrakło. Jednakże dla mojej córki zarówno majtek, jak i kapitan Bluecoats wystarczająco przypominają dziewczynki, żeby za takowe je uznać. W innych zestawach tej serii znajdziemy jeszcze panią pirat i córkę gubernatora, jeśli komuś bardzo zależy na parytetach.
W porównaniu ze starymi zestawami jest kilka zasadniczych różnic. Skrzynie skarbów zawierają teraz klejnoty zamiast monet, dzięki czemu figurki mogą łatwiej trzymać zawartość. Łodzie wiosłowe zaopatrzone są w działka strzelające najmniejszymi, czarnymi „guzikami”, wiec zgubimy coś więcej niż tylko czarne cylindry, którymi strzelają armaty. Nie ma już żadnych sznurków imitujących liny – zamiast tego mamy plastikowe łańcuszki, które niestety raczej nie przetrwają 25 lat, ale zdecydowanie ułatwiają montaż. Mam też pewne obawy co do nowych żagli, które są nieco cieńsze i niestety jednostronne. Na dziobie straszy nas szkielet (w pierwszym pirackim dwumasztowcu był to zwykły ludzik) – jakby ktoś chciał dołożyć mu nogi, to są one też w zestawie, które producent przewidział jako część skarbu (wtf?).
Jest też kilka rzeczy, które zrobiłbym inaczej. Na pewno chciałbym mieć flagę piracką na najwyższym maszcie zamiast na żaglach. Dzięki temu łatwiej by mi było zasymulować przejęcie statku przez Niebieskich. Brakuje mi trochę figurek i mam pewne obawy, czy pojawią się kolejne zestawy, skoro w tym mamy tak dużo żołnierzy.
Podsumowując, jest to godny następca przeboju z początku lat 90-tych. Nie brakuje na nim niczego, co bawiło nas w dzieciństwie, a nowe szczegóły dodały niezbędnej świeżości. Jeśli ktoś szuka dodatkowej motywacji do wspólnej zabawy ze swoją pociechą, ten zestaw ma ogromny potencjał.
P.S. Na zdjęciach widać zarówno stare, jak i nowe klocki, gdyż wsztystko mam już wymieszane.
Matthias