Poprzedni odcinek naszej opowieści o przygodach Nymerii zakończyliśmy lądowaniem w Dorne. Rhoynarzy błąkali się po Morzu Letnim przez cztery lata. W czasie tej wędrówki flota została zredukowana z dziesięciu tysięcy statków do zaledwie kilkuset przeciekających jednostek. Choroby, morze i nieustanne walki pochłonęły też życia większości Rhoynarów, którzy wyruszyli ze swą księżniczką. Kiedy Rhoynarzy dotarli do brzegów pustynnego Dorne, wszystko wskazywało na to, że znów będą musieli walczyć o życie. Większość dornijskich lordów i pomniejszych królów pragnęło zepchnąć intruzów do morza. Z jednym wyjątkiem. Mors Martell, lord Sandship (Pustynnego Statku) dostrzegł w przybyszach potencjał.
Miłość…
Niektórzy mówili, że lord Mors Martell zakochał się w Nymerii od pierwszego wejrzenia. Nie można tego wykluczyć, bowiem rhoynarska księżniczka miała być kobietą urodziwą. Ale o wiele bardziej prawdopodobną przyczyną aliansu Martellów z Rhoynarami była kalkulacja polityczna.
Dorne od stuleci targane było konfliktami pomiędzy dziesiątkami lokalnych władców, spośród których niektórzy przyjmowali tytułu królewskie. Wojny w tej słabo zaludnionej, półpustynnej krainie toczyły się o każdą wioskę, każdą studnię i każdy strumień. Nikt jednak nie był w stanie zgromadzić siły wystarczającej do przeprowadzenia prawdziwej kampanii wojennej. Nikt nie potrafił zapanować nad całym półwyspem.
Pojawienie się tysięcy Rhoynarów zmieniało postać rzeczy. Wprawdzie 80% ocalałych stanowiły kobiety, ale zgodnie z rhoynarskimi zwyczajami co czwarta z nich była wyszkolona w posługiwaniu się włócznią. Ponadto chłopcy, którzy opuszczali Essos jako dzieci, wchodzili właśnie w wiek męski. Nade wszystko zaś Rhoynarzy przywieźli ze sobą wiedzę. Wśród uciekających z Nymerią było wielu starych kowali. Choć zginęli pod wpływem trudów wędrówki, zdołali przekazać znaczną część umiejętności następnemu pokoleniu. Ludzie Nymerii znali więc sekrety metalurgii o jakich nie śniło się Dornijczykom. Niektóre spośród kobiet pamiętały też formuły rhoynarskiej magii wody.
Co jeszcze ważniejsze, rhoynarskie wodne czarownice znały ponoć zaklęcia, dzięki którym wyschnięte strumienie znowu wypełniały się wodą, a pustynie rozkwitały.
—Świat Lodu i Ognia—
Mors Martell nie mógł przegapić takiej okazji. Wyszedł naprzeciw Rhoynarom. Ale nie z armią, a propozycją małżeństwa i aliansu.
Gdy Mors Martell pojął Nymerię za żonę, setki jego rycerzy, giermków oraz lordów chorążych podążyło za jego przykładem, a wielu tych, którzy mieli już żony, uczyniło rhoynarskie kobiety swymi faworytami.
—Świat Lodu i Ognia—
Przygarniając Rhoynarów, ten drobny dornijski lord dziesięciokrotnie powiększył swe siły, zyskał dostęp do technologii i wiedzy dających mu przewagę nad sąsiadami, posiadł też żonę, która podzielała jego ambicje.
Po zawarciu małżeństwa z Morsem Martellem, Nymeria rozkazała spalić swą flotę. To był ostateczny symbol końca wędrówki.
Odnaleźliśmy nowy dom. Tu będziemy żyli i tu umrzemy.
—Świat Lodu i Ognia—
Przy świetle płonących okrętów, Nymeria nadała swemu mężowi tytuł rhoynarskiego księcia, oznajmiając, że jest panem wszystkich ziem Dorne – od morza, aż po góry. Z kolei Mors zmienił herb swego rodu, łącząc włócznię Martellów ze słońcem Rhoynarów. Nadał też nową nazwę swej stolicy. Od tej pory Statek Pustyni znany był jako Słoneczna Włócznia.
…i wojna.
Małżonkowie, ramię w ramię, rozpoczęli podbój Dorne. W kolejnych latach jeden po drugim, kapitulowali ich przeciwnicy. Sześciu dornijskich królów zostało zakutych w złote łańcuchy i wysłanych na Mur. Opór stawiał tylko jeden człowiek. Yorick Yronwood, Królewska Krew, Piąty Tego Imienia, strażnik Kamiennego Szlaku, Rycerz Studni, król Czerwonego Pogranicza, Zielonego Pasa i Dornijczyków.
Przez dziewięć lat Yorick Yronwood odpierał ataki Martellów, Rhoynarów i ich sprzymierzeńców. Mors i Nymeria przyciągnęli pod swoje sztandary Fowlerów, Tolandów, Dayne’ów i Ullerów. Ale Yronwood również dysponował ogromną armią. Wspierali go m.in. Jordayne’owie, Wylowie, Blackmontowie i Qorgyle’owie. I w końcu, po dziewięciu latach, wydawało się, że los się do niego uśmiechnął. W trzeciej bitwie na Kamiennym Szlaku zginął Mors Martell. W innych okolicznościach losy wojny byłyby przesądzone. A jednak armia Martellów nie poszła w rozsypkę. Nymeria zapanowała nad wojskiem, podtrzymała sojusze i przez kolejne dwa lata nękała Yronwoodów, zmuszając w końcu króla Yoricka do poddania się. Dorne zostało zjednoczone pod sztandarem słonecznej włóczni. A jego władcą była rhoynarska księżniczka.
Następne lata upłynęły Nymerii na konsolidacji władzy. Zawarła kolejny związek małżeński, z patriarchą rodu Ullerów, a gdy ten zmarł, pojęła ser Davosa Dayne’a, Miecz Poranka. Odpierała bunty i najazdy.
Przeżyła kilkanaście zamachów na swoje życie, stłumiła dwa bunty i odparła dwa najazdy króla burzy Durrana III oraz jeden króla Greydona z Reach.
—Świat Lodu i Ognia—
Czyniła też skuteczne starania, by zintegrować Rhoynarów z Dornijczykami. W istocie poza nieliczną grupą „sierot z Zielonej Krwi” – Rhoynarów, którzy nie osiedlili się na stałym lądzie, ale całe życie spędzali na największej dornijskiej rzece – wszyscy pozostali Rhoynarzy rozpłynęli się w otaczającej ich społeczności, wnosząc w nią wszakże elementy własnej kultury. Rhoynarzy stali się Dornijczykami, a Dornijczycy Rhoynarami. Ostatnia wielka migracja dobiegła końca.
Umierając, Nymeria wyznaczyła na swego następcę nie syna (ze związku z Davosem Daynem), ale starszą córkę, jaką urodziła lordowi Morsowi Martellowi. W ten sposób stało się zadość zarówno rhoynarskim zwyczajom (które przewidywały sukcesję kognatyczną), jak i oczekiwaniom poddanych, którzy byli lojalni wobec linii Martellów. Potomkowie Morsa i Nymerii mieli niepodzielnie rządzić Dorne przez kolejne 1000 lat. W pozostałych Siedmiu Królestwach ich ród nazywa się po prostu Martellami. Ale oni sami mówią o sobie Nymeros Martell. Martellowie z linii Nymerii.
A dzisiaj nie teoria?
Za tydzień. Musiałem tych Rhoynarów najpierw skończyć.
Oki, tak tylko pytałem ;).
Zdradź chociaż temat 😀
Jak zdradzi temat, to w komentarzach będzie dyskusja która prawdopodobnie by sporo ujawniła, daj spokojnie czytać 🙂
Osobiście chętnie poczytałbym o Szalonej myszy, aby zweryfikować czy moja teoria jest zgodna z prawdą
Napisz jaka to teoria. Będziemy mieli temat do dyskusji.
Wydaje mi się, że DeaL i Hihihiohi mają rację. Ja rzucę tematem, każdy doda 3 grosze i wyjdzie na to, że w 90% będzie gdzieś to co DaeL nam by zaserwował, i wtedy już nie zaserwuje, bo zaraz ktoś się oburzać zacznie, że zamiast pisać swoje teksty to z komentarzy kopiuje.
Dziękuję za takie coś, wolę do poniedziałku poczekać i na spokojnie dowiedzieć się kim jest ta mysz 😀
Sam podpuszczałeś, ale dobrze, że zrozumiałeś swój błąd.
Nope, nope, nope. Tego błędu już nie popełnię.
Zresztą prawdę mówiąc, to mam w głowie w tej chwili dwa tematy, i jeszcze się nie zdecydowałem o którym napiszę 😉
Napisz o obu 😀
Ciekawe czy Yornwoodowie odegrają jeszcze jakąś ciekawszą rolę poza wchodzeniem w skład armii Martellów, w końcu drugie w kolejności pod względem siły rody w danym rejonie lubią się buntować. A i mam takie jedno pytanie, ktoś wie może jaką księgę spalił Roose Bolton w Harrenhall gdy Arya była jego giermkiem? I czy ktoś ma pomysł co się stało z Kamiennym Wężem? spotkamy gościa w Wichrach.
„w końcu drugie w kolejności pod względem siły rody w danym rejonie lubią się buntować”
ciekawe kto jest 2 pod wzgledem sily w dorzeczu, u lannisterow, koncu burzy, na zelaznych wyspach?
W dorzeczu Freyowie, Lannisterowie mieli Reynów, ale Tywin ich już wybił. Żelazne wyspy nie potrzebują takiego rodu, bo aktualnie Greyjoyowie nastawieni są przeciwko sobie. Krainy burzy rozbito pod KP, ale tutaj jak wiemy podległy ród również nie był potrzebny, aby wszcząć bunt.
Drugim najbardziej liczącym się na Wyspach rodem są Harlawowie
Co do Dorzecza jest to kwestia umowna. Freyowie są bogaci i bardzo liczni ale daleko im do starych zasłużonych rodów Dorzecza typu Whent , Blackwood, Tully. Ród Freyów ma zaledwie 600 lat i raczej nie zapowiada się by długo panowali nad Dorzeczem.
Dorzecze – Freyowie, Północ – Boltonowie, Zachód – kiedyś Reynowie teraz obstawiał bym Crakehallów (którzy mają w herbie dzika!!!) ewentualnie Lefford. Arynnowie – Roycowie, Tyrellowie – Hightowerowie, Greyjoyowie – najprawdopodobniej Harlawowie ale głowy nie dam. Baratheonowie – tu także mam wątpliwości ale raczej będzie to Caron albo Dondarrion. W Krainach Burzy i na Żelaznych Wyspach wiele rodów ma podobną siłę więc ciężko zdecydować. Z kolei Stare Miasto samo w sobie może zgromadzić więcej sił niż ich przełożeni Tyrellowie.
Dodałbym jeszcze tatusia Sama, może nie jest to potężny ród, ale z głową rodziny się liczy sporo Lordów
Z wieloma lordami się liczą mimo iż nie mają dużych sił. Blackfish, Mallister, Marbrand, Clegene każde z tych nazwisk się liczy na trochę inny sposób ja brałem to czysto matematycznie.
Blackfish to nie nazwisko.
to stan umyslu
Jak to powiedział Brynden Tully mówią do niego Blackfish bo nie pamiętają jego imienia. Poza tym był Strażnikiem Południowej Granicy. To jednak coś znaczy.
Czy aby na pewno Boltonowie są drugim najpotężniejszy rodem na Północy ? Na pewno są jednym z najpotężniejszych rodów w tym regionie ale sądzę , że Manderly mogli by wystawić większe siły niż Boltonowie.
Reach – tu zależy od okresu.
? – ? – Manderly’owie / Peakowie
? – 0 – Hightowerowie
0 – 131 – Hightowerowie
131 – 233 – Peakowie
233 – 300 – Florentowie
300 – ? – ktoś z trójki: Hightower, Tarly, Rowan(jeśli teoria Haldon Półmeaster = Leyton Hightower jest prawdą, to wybór jest jasny, jeśli nie to raczej wskazałbym Tarlych)
Niby jakim prawem Florentowie mieli by być potężniejsi od Hightowerów? wystawili 15 tyś ludzi z jednej twierdzy? Ród z Starego Miasta od zawsze był najpotężniejszym Rodem w Reach w ogóle. Florentowie jak mówił Stannis który podobno zna siły każdego rodu mogą wystawić max 2000 ludzi. Co do północy to Boltonowie faktycznie mogą mieć mniejsze siły od Manderlych ale dlatego że w skład armii Białego portu w wchodzi Straż Miejska zapewne 1000 ludzi.
Celowo zajrzałem do rozdziałów Davosa & Catelyn z Starcia Królów & Nawałnicy Mieczy tom I, i jeśli chodzi o Hightowerów(przynajmniej na stan obecny w GoT) niestety:
http://1.bp.blogspot.com/-bHQXF1wGCYk/UAUlL0IMumI/AAAAAAAAGr4/b_PUVLmFwbI/s1600/Breakign+bad+-+you+got+me.jpg
Co zaś się tyczy słów Stasia, przyjąłbym je z rezerwą. Raz, że już zdążyło mu się mylić co do potencjału sił imć Boltona i Jon musiał go wyprowadzać z błędu, dwa być może zaniżył liczbę, skoro po Czarnym Nurcie ponad połowa z 1500 ludzi jakie mu się po niej ostały to właśnie Florentowie. Ci na pewno odnieśli w bitwie straty(jeden z pierwszych zabitych jakich rozpoznał Tyrion był jakiś żołdak z opończą z namalowanym lisem na piersi), do tego stracili piechotę w Gorzkim Moście. Ile tej piechoty mogłoby być? Robb udając się na Północ na każdego kawalerzystę na 2 piechurów, Renly później w połączonych sił Końca Burzy & Wysogród w Gorzkim Moście ma stosunek 1:3. Jeżeli sama jazda Florentów to co najmniej blisko 1000 ludzi to piechoty musiało być co najmniej 2-3 razy więcej. I teraz są trzy możliwości – pierwsza – Stasiek uwzględniał wezwanie tylu ludzi żeby jeszcze kto ostał się do zbierania żniw, druga – Florentowie przyjęli na służbę dodatkowych wolnych i najemników albo ostatnia – Stannis po prostu się pomylił i potencjał Florentów był większy.
Momentami Redwyn’owie. Ogółem bym powiedział, że każdy ród panujący ma wśród wasali ród w istocie konkurencyjny, o zakusach na przejęce władzy. W PLiO zwykle był to drugi najpotężniejszy ród albo inny, lecz nieznacząco słabszy.
Redwynowie również byli słabsi od Hightowerów ich pozycja zaczynała rosnąć po tańcu z smokami i aktualnie w książkach są najsilniejsi w dotychczasowej historii.
Ród Carron już nie istnieje. Ostatni z nich zginął za Stannisa pod Czarnym Nurtem. Zamek po nich zgarnie najprawdopodobniej kasztelan Smoczej Skały Roland Storm (bękart z tego rodu). Co do Dondarrionów może byliby potężnym rodem gdyby Beric przypomniał sobie, że ma, zamek i narzeczoną, która na niego czeka zamiast uganiać się po Dorzeczu za Lannisterami. W Krainach Burzy Baratheonowie nie mają żadnej konkurencji.
Rhoynarscy uchodźcy wynieśli na tron ród andalskiego poszukiwacza przygód. Kto to widział. Gdzie byli obrońcy praw Pierwszych Ludzi? Dlaczego Wielki Septon nie interweniował? Król Gardener pogardził pustyniami Dorne? Przełęcze to ma kto zajmować i podatki ściągać, opłaty za maesterów pobiera Cytadela, a nie ma kto porządku zaprowadzić.
Rozumiem że to ironiczny wpis? Bo zakładam że Ty jesteś po lekturze ŚLiO. To nawet ja już jestem na jego ukończeniu. Ale jak nie ironia to postaram się odpisac. Dorne jest bardzo trudne do zdobycia i utrzymania bo to głównie pustynie, są słabo zaludnione ale każdy ze szlaków do nich prowadzony jest mocno obstawiony przez lokalnych lordow min Yornwoodow.
Było kilka prób podbicia Dorne zarówno przez władców Burzy jak i Reach ale kończyły się one ogólnie klęska a w opisie Deal wspomina że Mors wykorzystał strategicznie przybyszy do wzmocnienia swojej pozycji, sam to rozumiał bo pochodził od Andalow którzy to zawitali w te nie gościnne strony. Oni tak naprawdę do władzy wynieśli Nymerie która była Morsa żoną a sam Mors im też odpowiadał bo okazał im schronienie i pomoc zaraz po przybyciu. A inni chcieli ich unicestwić.
Istnieje spora szansa, że Lai sobie żartuje. Wnioskuję to z ironicznego tonu oraz faktu, że przeczytała wszystko co wyszło spod ręki Martina (pewnie nawet większość autografów ;)).
Rhoynarska propaganda i wpływy z Wysp Letnich nie przysłużyły się poprawie obyczajów w Dorne. Spadła jakość papryki. Jakieś sieroty pływają po rzece. Wreście kobieta na tronie, to prawie jak koniec świata.
😉
Biorąc pod uwagę Cersei to coś w tym jest 😀
A możesz mi powiedzieć skąd wniosek o spadku jakości papryki? Czyżbym przeoczył jakiś ważny fragment?
tajne raporty jego królewskiej mości Aerysa II
tfu Durrana III, czo ja z tym Targiem wyszkoczyłam xD
I do czego to doprowadziło ta krótkowzroczna polityka przyjmowania uchodźców z końca świata, czczących pogańskie idole i ścieki ja, się pytam? Dzisiaj Dorne jest cieniem dawnego królestwa, rządzi nim kaleka, dziedziczką jest nierządnica ghiscarska, brat księcia to sam wcielony Inny, truciciel i sodomita. Ale dla królestwa jest jeszcze nadzieja. Prawowity następca powróci, i światłość zajmie miejsce ciemności, a noc zamieni się w dzień. Potomek wielkich rodów, dziedzic Smoka i Słońca, Światłonośca – Edric Dayne, Miecz Poranka, Bohater z Dorzecza i Wielki Król Dorne.
oplułam się przy „ghiscarskiej nierządnicy”
zakon kosmicznej apokalipsy lubi to 😉
Za Morsa były niższe podatki
ale tylko dla bogaczy
Za Morsa nie było biednych.
Za Morsa to były czasy.
za starego Yornwooda podatki były taki niskie, że można było płacić w nałożnicach
i to nawet tych ghiscarskich
Za Ostatniego bohatera i i Długiej Nocy wszyscy mieli pieniędzy jak lodu.
„Mors”, czy to nie jest znak, że za tym całym Dorne stoją Merlingi? 😉 Wodniaki z Rhoyne to zapewne również Merlingi, więc ich alians jest czymś oczywistym. Chyba zatem znamy zakończenie pieśni Lodu i Ognia, których koniunkcja nieuchronnie wiedzie do… wody.
Słowiański bóg głębinowy/podziemi obnaża prawdę o merlingach? :> czy to jakaś konspiracja? Co na to drzewonet?
Kolejny ciekawy tekst. Tak z ciekawości, są jeszcze jakieś wydarzenia które będziesz w ten sposób opisywać?
I jeszcze jedna myśl: prawdopodobnie niektóre rodzaje magii (kontrola nad smokami, być może również wargowanie) są związane z krwią/genami i pochodzeniem, więc ciekawe czy w Rhoynarach, a więc również Dornijczykach jest coś magicznego? Zwłaszcza, że chyba nikt poza Rhoynarami nie praktykował magii wody.
Tak, jest jeszcze kilka takich istotnych wydarzeń, które chciałbym opisać. Zresztą Lai też ma w zanadrzu parę odcinków HLiO. Ale w przyszłym tygodniu będzie Szalona Teoria.
”Odnaleźliśmy nowy dom. Tu będziemy żyli i tu umrzemy.” – królowa Nymeria
„Et Eärello Endorenna utúlien. Sinome maruvan ar Hildinyar tenn’ Ambar-metta.”
(””Zza Wielkiego Morza przybyłem do Śródziemia. Tu pozostanę i tu żyć będą potomkowie moi aż do końca świata.”) – Elendil Wysoki, syn Amandila Lorda Andúnië w Numenorze
…z kolei historia o powstaniu rodu Dayne’ów i założeniu Starfall nawiązuje do założenia Numenoru, gdy pierwsi Dunedainowie płynęli za gwiazdą Earendila, Gwiazdą Poranną i Wieczorną. A znana ze ŚLIO opowieść o Krwawnikowym Cesarzu i Ametystowej Cesarzowej prawie na pewno jest oparta na dziejach Ar-Pharazona Tar-Caliona i jego małżonki Tar-Miriel.
Pharazon znaczy złoty, zaś Calion 'Syn Światłości’. A Miriel znaczy klejnot… na przykład ametyst.
Sporo imion Królów Numenoru (Westernesse) brzmi łudząco podobnie do tytułów z PLIO:
Tar-Meneldur (V) Elentirmo – Sługa Niebios, Obserwator Gwiazd
Tar-Aldarion (VI) – Syn Drzew
Tar-Ancalimë (VII), pierwsza Królowa – Promienna, Najjaśniejsza
Tar-Anárion (VIII) – Syn Słońca
Tar-Ancalimon (XIV) – Najjaśniejszy
Tar-Anducal Herucalmo, Uzurpator – Herucalmo znaczy Pan Światła (Lord of Light), Anducal Światło Zachodu (tytuł Cersei Lannister)
Tar-Calmacil (XVIII) Ar-Belzagar – Miecz Światłości
Ar-Adûnakhôr (XX) – Władca Zachodu (Lord of the West)
Ar-Gimilzôr (XXIII) – Płomień Gwiazd (Starflame/Starfire) – tytuł Samwella Dayne, Króla Torrentine, który spalił i złupił Stare Miasto
Podobieństwa pomiędzy Wielkim Cesarstwem a Numenorem nie są dziwne, w końcu GRRM to wielki miłośnik Legendarium J.R.R. Tolkiena… a obie krainy są związane ze świtem, porankiem – Numenor to Elenna (od czego zapewne pochodzi Elenei z mitu o Durranie – Durinie), wyspa pod Gwiazdą Earendila czyli Wenus Ardy, na dodatek jest w kształcie symbolu Gwiazdy Porannej (5-ramienna gwiazda)… i tak jak mitologiczne postaci oparte na zachowaniu Wenus, Numenor rośnie w siłę, ale gdy próbuje uzurpować potęgę Władców Zachodu, zostaje strącony.
Od dłuższego czasu podejrzewam, że tak jak Elendil i jego synowie uciekli z ginącego Numenoru, tak Dayne’owie i Hightowerowie uciekli z Wielkiego Cesarstwa do Westeros…
Wyobrażam sobie pierwszego Lorda Starfall wychodzącego na brzeg i mówiącego: ”Zza Wielkiego Morza przybyłem do Westeros. Tu pozostanę i tu żyć będą potomkowie moi aż do końca świata”
Dunedain —–> Dayne
… i nagle wszystko staje się jasne… czym jest czarny oleisty kamień (Numenorejczycy budowali z czarnego oleistego kamienia, np. Orthanc był opisany w następujący sposób: It was black, and the rock gleamed as if it were wet, są również związani z meteorami, Głaz z Erech na który przysięgli Wiarołomcy (wg. Petera Jacksona zielone duszki) został ponoć przywieziony przez Isildura, a legenda głosiła, że spadł z nieba. A Świt to GRRMowy Narsil, miecz łączący wg. Tolkiena 'światło Słońca i Księżyca, głównych ciał niebieskich, wrogów ciemności’. Narsilion to 'Pieśń o Słońcu i Księżycu’.
Palantiry to w takim wypadku szklane świece, Osgiliath – Cytadela Zastępu Gwiazd z Kopułą Gwiazd to Stare Miasto z Cytadelą i Gwiezdnym Septem… długo można by mówić. Zamierzam kiedyś to wszystko pożądnie spisać, ale na razie nie znajduję czasu. Ale LML włączył co nieco z moich teorii do swojego eseju.
* inna ciekawostka, wg. ŚLIO ostatnim Królem Torrentine z rodu Dayne’ów był Vorian Dayne… w tzw. 'Expanded Dune’, czyli książkach napisanych przez syna Franka Herberta, Vorian Atryda był założycielem rodu Atrydów. O wpływie Diuny na twórczność GRRMa opowiada kilka odcinków IDEAS OF ICE AND FIRE na YouTube. Bardzo, bardzo polecam. Niestety dopiero kilka miesięcy sięgnąłem po Diunę – i okazuje się, że do tej pory sporo traciłem.
(Dziwne, że jeszcze nie wyleciałem z FSGK za spam)
Spam spamem, ale to co piszesz jest naprawdę ciekawe i świetnie się czyta
jeszcze jak xD
Jestem pod wrażeniem, że ktoś tak bardzo zagłębił się w lekturę Władcy Pierścieni. Szacun, bo w odróżnieniu od filmu to naprawdę niskiej jakości grafomania i do tego pisana topornym językiem.
Hmm… Czytałeś przypadkiem tłumaczenie wg. pana Łozińskiego?
„Upon the further side, some way within the valley’s arms high on a rocky seat upon the black knees of the Ephel Dúath, stood the walls and tower of Minas Morgul. All was dark about it, earth and sky, but it was lit with light. Not the imprisoned moonlight welling through the marble walls of Minas Ithil long ago, Tower of the Moon, fair and radiant in the hollow of the hills. Paler indeed than the moon ailing in some slow eclipse was the light of it now, wavering and blowing like a noisome exhalation of decay, a corpse-light, a light that illuminated nothing. In the walls and tower windows showed, like countless black holes looking inward into emptiness; but the topmost course of the tower revolved slowly, first one way and then another, a huge ghostly head leering into the night.”
Kto poza Lovecraftem i inymi mistrzami cosmic horroru umieliby wyrazić taką atmosferę słowami, a jednocześnie tak pięknie opisywać drzewa, rzeki, wieże, miasta, góry…
A weź, człowiek zdążył wyprzeć gdzieś głęboko traumę po tym, jak Łoziński przełożył Sagę Diuny, to nie, i tak o nim wcześniej czy później przypomną.
Pewien mój przyjaciel powiedział mi kiedyś mniej więcej to samo na temat polskiej PLIO… a inny znajomy w taki sposób opisał angielskiego Wiedźmina…
Przyznam, że nawet nie zwracałem uwagi kto był tłumaczem. Problemem był dla mnie brak napięcia, spowodowany przeciągającymi się opisami przyrody. Film idealnie wręcz podał tę historię. Rzecz jasna są pewne zmiany, których brak mi w filmie, np. Saruman i Shire, ale zestawiając ostatecznie te dwa media powiem stanowczo Film>Książka
Z ciekawości, co jest Twoim zdaniem lepsze: serialowa 'Gra o tron’, czy książki GRRMa?
Książki. Martin zaprezentował świat w którym każda postać ma jakieś swoje ambicje, marzenia, ale też słabości. Czasem wychodzi to przy bliższym poznaniu postaci, ale wszystko jest spójne z ciągiem przyczynowo-skutkowym. O serialu, szczególnie w tych nowszych sezonach już tego powiedzieć nie można. Gra o Tron obecnie kreuje się na baśń, gdzie wszystko ładnie musi się kończyć, logika postaci i opowiadanej historii praktycznie nie istnieje. Dedeki rozdają plot armor wybranym postaciom mimo, że w tych okolicznościach w świecie stworzonym przez Martina, powinni umierać po kilka razy na odcinek. Wystarczy wspomnieć polowanie na upiora, albo złote rady Tyriona, po których chyba każdy zacząłby zastanawiać się czyją stronę trzyma. Wnioski co jest lepsze nasuwają się już same.
nwm czy istnieje osoba która po przeczytaniu książek może twierdzić że serial jest lepszy. Masakracja Dorne w hardkorowym stylu, wycinanie kluczowych postaci, wycięcie Euronowi, Litllefingerowi i Tyrionowi jaj, absurd goni absurd, wybielanie postaci. Nie żebym twierdził że serial jest słaby ale proponuje tym którzy jeszcze niezabrali się za ten świat wpierw obejrzeć cały serial a potem czytać książki, w przeciwnym wypadku można się bardzo zawieść.
Tak, ja miałem to szczęście, że najpierw obejrzałem 6 sezonów, a potem dopiero przeczytałem książki. Przymykam więc oko na Stannisa-córkobójcę itd. Gdybym najpierw przeczytał „Pieśń”, z pewnością miałbym inne spojrzenie na wszystkim tu znane problemy serialu.
Za Tolkienem nie przepadam, często zbyt tetralne, plastikowe wszystko u niego było (filmy tylko to plastikowe wrażenie podkreślały i chyba najlepsze wrażenie robi w nich rozmach, nie cała reszta), ale za nic nie nazwałbym go grafomanem. Warto sprawdzić, co to określenie oznacza, zanim się go użyje. Zwłaszcza uznając, że jego dzieła to nie tylko grafomania, ale do tego niskiej jakości. Można woleć akcję od opisów; nie upoważnia jednak to do tak ostrych, nieprzemyślanych i niezasłużonych określeń. A już wspominanie o topornym języku można uznać tylko za prowokację. Toporny język u Tolkiena? Przecież on językiem głównie stoi. Niektórzy wręcz żartują, że całe Śródziemie wymyślił tylko po to, by dać upust maestrii języka, zarówno już istniejącego jak i tych, które stworzył.
Polecam przeczytał w oryginale, albo chociażby w przekładzie pani Skibniewskiej. Gdyż takie wnioski mogą wskazywać na ciężkie przeżycia związane z radosną twórczością pana Jerzego „a zrobię po swojemu i losowo” Łozińskiego.
Biorąc pod uwagę tyle komentarzy z równym zapałem wychwalające tłumacza, zaczynam faktycznie się zastanawiać, czy nie dać drugiej szansy trylogii. Nie jest to taki głupi pomysł, zwłaszcza biorąc pod uwagę, a ilu osobach wywarła ona wrażenie.
Zostaw Trylogię, przeczytaj Silmarilliona. Jego najlepsze dzieło. Tam problemy z dramaturgią i nadmierną opisowością przestają się liczyć. Taki zbiór mitów, legend i mistyki najlepiej prezentuje jego zalety jaki pisarza i najlepiej ukrywa wady.
Mi się Silmarillion czytało dosyć ciężko. To bardziej kronika niż powieść i czasami ciężko mi było przebrnąć przez długie, suche streszczenia wydarzeń. Natomiast Władcę czytałam i po polsku i w oryginale i w obu przypadkach wydał mi się całkiem niezły.
Ale w sumie jeśli oceniać tylko po „gładkości” czytania, to chyba najlepszy był Hobbit.
Hobbit się w pewnym momencie rozpada na dwie książki. Podobno JRR w trakcie pisania Hobbita wymyślił Władcę. Ten rozdźwięk między niewinną lekką bajką, a epopeją czuć w trakcie czytania. Niestety…
Tolkien początkowo chciał pisać o dalszych przygodach Bilba, ale uznał że skoro „i żył już długo i szczęśliwie” to nie mógł mieć żadnych przygód.
Audiobook „Władcy Pierścieni” wchodzi szybciej niż książka.
Skoro już jesteśmy w Dorne to są jakieś sensowne teorie na temat Gerolda Dayne’a- Ciemnej Gwiazdy? Jest zły? Pracuje dla kogoś potężniejszego? Uczestniczył w spiskowej hucpie Arianne na czyjeś polecenie? Jest kozłem ofiarnym? Trudni mi powiedzieć, ale czuję, że jego wątek się nie skończył i powróci w Wichrach.
to tyrek lannister!!
Spokojnie, Gerold Dayne to nie Tyrek, ale mogę powiedzieć, że Tyrek Lannister już się zdążył pojawić 😀
Teraz mnie zaciekawiłeś. Proszę rozwiń
Tyrek pojawił się na kartach powieści, jednak bardzo łatwo można było go przeoczyć, dla ułatwienia powiem, że był on w pierwszym i drugim tomie PLiO. Zaginął w trakcie zamieszek w KP, a jego dalsza historia oficjalnie jest nieznana.
o to grubo, dzieki za info ziomus
Pekin pytał raczej o okres po „zniknięciu”
Tyle wiemy z lektury książek. Co dalej z Tyrekiem? Zniknął podczas zamieszek w KP i nie ma po nim śladu. Podczas zamieszek udało się uratować całą królewską rodzinę (Tommena uratowali najemnicy Tyriona z Bronnem na czele, którzy wywieźli go bezpiecznie do zamku Rosby. Cersei później zwolniła ze służby Borosa Blounta za to, że oddał Tommena najemnikom.) Sansę uratował Ogar, Lollys Stokeworth choć wielokrotnie zgwałcona również została uratowana. Śmierć poniósł Preston Greenfield jeden z białych płaszczy. Tłum rozerwał na strzępy Wielkiego Septona. Najdziwniejsze w tym zamieszaniu jest jednak zniknięcie Tyreka Lannistera. Jest on wciąż członkiem panującej rodziny, były z nim związane pewne plany, ale nikt z Lannisterów nie ruszył palcem żeby dowiedzieć się co mu się przydarzyło. Najsensowniejsza wydaje mi się wersja o porwaniu. Wątpię by Tyrek sam przeszedł na stronę, któregoś ze spiskowców bo zwyczajnie nie miał powodu by to robić.
To Rhaegar.
1. Rhaegar nie zginął, zrobił to Dayne, założył jego zbroję, by oddać życie zamiast księcia i go chronić. W ten sposób Rhaegar sfingował swoją śmierć.
2. Pod Wieżą Radości to Rhaegar bronił żony i syna. Ned Stark nie wygrał, Rhaegar go zabił, jednak wiedział, że wojna jest przegrana, więc przy pomocy Ludzi Bez Twarzy zaczął udawać Neda. To tłumaczy, czemu w rozmowach z Robertem „Ned Stark” szanował Rhaegara, zamiast być na niego złym.
3. Dlatego też nie chciał opuszczać Winterfell, by chronić swojego syna, jednak Catelyn go przekonała. W KP udało mu się w końcu zasiąść na tronie zamiast Roberta, był blisko odzyskania władzy, ale został zdradzony i trafił do lochów.
4. W lochach zamienił się twarzami z… Zimnorękim, który udawał najpierw Syria, a potem Jaquena. W ten sposób Rhaegar wyjechał z KP w klatce w twarzy Jaquena.
5. Sam Zimnoręki w ciele Neda został ścięty, ale wcześniej wwargował się w gołębia, a Varys, będący w spisku z Rhaegarem, wykradł ciało Neda, zszył je i „Ned” wrócił w nie, pojechał na północ i został Zimnorękim. Dlatego Catelyn nie rozpoznała w szczątkach Neda.
6. Rhaegar pod formą Jaquena przeobraził się ponownie w Harrenhal z opłaconym Ludziem Bez Twarzy, który zabił wcześniej Gerolda na zlecenie Rhaegara, gdyż ten przynosił wstyd Dayne’om.
7. Rhaegar pod postacią Gerolda udał się do Dorne, by tam doprowadzić do wojny między Martellami i Lannisterami, poprzez atak na Myrcellę i w ten sposób ułatwić inwazję swojej siostrze, Daenerys.
8. Zimnoręki zaś to tak naprawdę zaginiony Aegon, który został Człowiekiem Bez Twarzy i ma na północy strzec Jona, swojego brata.
Tobie chyba tylko „Regał” w głowie.
Jak by tak było to typowa historia z marnego amerykanskiego filmu, zabili go i wrócił.
Zapomniałem dopisać, że rodzicami Tyriona są Drogo, Joanna i Daenerys.
Żarty żartami, ale mam wrażenie, że historia Rhoynarów ukazuje najpoważniejszy problem rozbudowanych światów fantasy. Życiorys Nymerii spokojnie nadaję się na oddzielną powieść, lub conajmniej dłuższe opowiadanie. Szanse jednak, że Martin kiedyś takie napisze są minimalne. W Świecie Lodu i Ognia jest dość materiału, aby stworzyć na jego podstawie kilka książek, opisać dokładnie Podbój, czy stworzyć zbiór legend siedmiu królestw. Niby powstaje Krew i Ogień, ale prawdopodobnie dzieje się to kosztem głównych powieści. Przechodząc do sedna – tworzenie wielkich światów fantasy jest zadaniem zajmującym całe życie autorowi, a kiedy zabierają się za to inni opowieść traci na stylu i spójności. Kiedy autor tworzy rozbudowany świat fantasy, tworzy mnóstwo historii, które nigdy nie doczekają się godnego przedstawienia.
O Sarnorze bym chciała poczytać, cudowna cywilizacja.
A zagłębiając się w Tysiące Światów zaczynam żałować, że George nie pisze opowiadań.
Szkoda, że jest już wiekowym pisarzem.
Dziwna sprawa że nie ma ani jednej wzmianki o Sarnorze, rozumiem że nie można wszystkiego upchnąć na kartach książki ale powiedzmy Saan mógłby splądrować im wybrzeże albo coś w tym stylu, bo z tego co się orientuje to jeszcze jedno ich miasto istnieje. Tak samo jest z ziemiami na wschód od Vaes Dothrak.
W pierwszych rozdziałach Daenerys khalasar Drogo mijał ruiny niedaleko wielkiej puszczy . To właśnie pozostałości po Sarnorze. Zagładę Sarnoru przetrwało tylko jedno miasteczko na wybrzerzu, które obecnie jest głównym partnerem handlowym Wolnego Miasta Lorath .