KsiążkiSeriale

Analiza: Gra o Tron, sezon 6, odcinek 10

Szósty sezon Gry o Tron za nami. I cóż to był za sezon! Według ocen użytkowników IMDB, w sezonie tym znalazły się jednocześnie najgorszy i najlepszy odcinek w historii serialu. Ja nie jestem wprawdzie w moich ocenach aż tak skrajny, ale jedno muszę przyznać – był to sezon pod wieloma względami wyjątkowy. A najbardziej wyjątkowe było jego, stojące pod znakiem odkrytych tajemnic, zakończenie.

W finale sezonu potwierdzenie znalazły dwie spośród Szalonych Teorii. Dowiedzieliśmy się zatem kim są prawdziwi rodzice Jona Snow. Ponadto potwierdziliśmy przypuszczenia dotyczące pewnych mięsnych pasztetów.

Niestety osoby przywiązujące się do niektórych niszowych teorii musiało też spotkać rozczarowanie. Piszę to jako człowiek, który całkowicie Was rozumie i podziela Wasz ból. Ale wymowa serialu jest jednoznaczna. Mace Tyrell nie jest Księciem Którego Obiecano. To książę, na którego nie zasłużyliśmy.

Nim przystąpię do mojej zwyczajowej, ironiczno-marudnej analizy odcinka, chciałbym zaprosić Was do wysłuchania podcastu, w którym miałem przyjemność uczestniczyć. Na zaproszenie koleżanek i kolegów z westeros.pl wziąłem w środę udział w nagraniu audycji poświęconej właśnie finałowi szóstego sezonu Gry o Tron. Myślę, że wywiązała się z tego ciekawa dyskusja i że warto poświęcić chwilkę, by podcastu wysłuchać.

Nagranie zaczyna się od 3:48.

Skończyliście? No to zaczynamy.

Królewska Przystań

Od wczesnego poranka wszyscy w stolicy Siedmiu Królestw chodzą jak na szpilkach. To pewnie dlatego, że ktoś cały czas przygrywa na pianinie. Też by mnie to drażniło. Poza tym w Sepcie Baelora trwają przygotowania do dwóch procesów – Lorasa Tyrella i Cersei. Do tego pierwszego nie dochodzi, albowiem Loras sam wyznaje swoje winy, zdradzając zresztą pamięć o swoim ukochanym Renlym. Ale nie czepiajmy się tego detalu, serialowy Loras to przecież postać zupełnie inna od Lorasa książkowego.

W ramach kary skóra Rycerza Kwiatów zostaje dotkliwie pocięta. Loras jak najtwardszy emo wytrzymuje tę bolesną torturę i wpada w objęcia siostry. Na szczęście to już dla niego koniec cierpień…

Milcz, albo potniemy ci też nadgarstki i puścimy płytę Tokio Hotel.
Milcz, albo potniemy ci też nadgarstki i puścimy płytę Tokio Hotel.

Ale czy na pewno?

Król Justin Bieber, zebrawszy w sobie całą odwagę chce opuścić Czerwoną Twierdzę, ale na drodze staje mu – tym razem łagodny jak baranek – Gregor Clegane. W tym samym czasie Wielki Maester Pycelle daje wyraz swoim kiepskim manierom, nie regulując należności u prostytutki. Chwilę potem zaczepia go dziecko, które – jak się zaraz dowiemy – rzekomo przekazuje mu wiadomość od króla. Wielki Maester podąża za chłopcem. Ale nie on jeden.

Oto Lancel Lannister udający się po królową Cersei dostrzega zbiegające ze schodów septu dziecko.

„Wygląda na sześć lat” – zauważa Lancel – „Będziemy potrzebowali posiłków.”

I rzeczywiście dwa wróble cofają się do septu, by przyprowadzić większą siłę, a Lancel zaczyna śledzić małą sierotkę. Dlaczego? Czy chodzenie po ulicach miasta za obcymi dziećmi to dla niego norma? To nie zostało wyjaśnione. Ale jedno jest pewne. Chłopiec prowadzi Lancela do tunelów pod Septem Baelora. Tam czeka już na niego sztylet. I wyścig z czasem. Na końcu tunelu, tuż pod septem, znajduje się pokaźny składzik dzikiego ognia, pozostawiony jeszcze przez Aerysa II, który fantazjował o byciu westeroskim Neronem. W książkach co prawda akurat ten konkretny składzik został zabezpieczony, choć sama informacja o takiej tykającej bombie o mało co nie doprowadziła poprzedniego septona do zawału. Czy i w serialu skład uda się unieszkodliwić. Czy Lancel zdoła bohatersko doczołgać się do świec i zgasić je w porę? Spoiler: nie.

Independence Day.
Independence Day.

Przed eksplozją zobaczymy jeszcze sprytną Margaery, rozpaczliwie próbującą wydostać swego brata z septu. Zobaczymy też ostatnie chwile Pycelle’a.

W epilogu Tańca ze smokami widzimy Varysa, który przy pomocy swoich małych ptaszków dokonuje egzekucji wpierw Wielkiego Maestera, a potem Kevana Lannistera. Serial poszedł inną drogą, być może ze względu na zbyt przegrzane teleporty, a może przez niechęć, by ktokolwiek stojący po stronie Daenerys brudził sobie ręce (co, zważywszy na to jaką hołotą dowodzi nasza królowa, jest cokolwiek dziwaczne). Tak czy siak, egzekucji Wielkiego Maestera Pycelle’a dokonuje Qyburn. I robi to w sposób w pełni zgodny ze swym charakterem. Nie z nienawiści, czy chorobliwego sadyzmu, ale z konieczności. I ze współczuciem.

Oczywiście Pycelle pewnie i tak zginąłby w sepcie Baelora, ale moim zdaniem nie ma się co krzywić na tę scenę, bo wypadła ona wprost doskonale. Pycelle umiera zasztyletowany przez małe dzieci (nb. Arya by się z takich ran łatwo otrząsnęła). Lancel ginie próbując ratować miasto. A Wielki Wróbel wraz ze swoim kluczem przybocznych wróbelków, Margaery i Loras Tyrellowie, ich ojciec Mace, Namiestnik Króla Kevan Lannister i całkiem spora grupa dworzan ginie w potężnej eksplozji. Dziki ogień niszczy Sept Baelora, a także grupę przylegających do niego budynków.

W Czerwonej Twierdzy, z okien swych komnat eksplozję obserwują król Tommen i królowa-matka. Król z przerażeniem. Cersei z kieliszkiem wina.

Ale że zabicie kilkuset ludzi to nie koniec planów Cersei, po chwili przenosimy się do lochów, w których czeka na nas septa Unella. Cersei rzeczywiście odbywa przed nią swoistą spowiedź. A potem pozostawią ją na pastwę ser Gregora. Wstyd. Wstyd.

Przejęty narzekaniami widzów, iż jest postacią niesamodzielną, król Tommen postanawia w końcu podjąć jakąś niekonsultowaną z nikim decyzję. Skacze z okna.

Kto nie skacze, ten z Królewskiej Gwardii, hop, hop, hop!
Kto nie skacze, ten z Królewskiej Gwardii, hop, hop, hop!

Znacznie mniej przejęta Cersei wiadomość przyjmuje beznamiętnie, zupełnie jakby już po śmierci Myrcelli pogodziła się z nieuniknionością usłyszanej w dzieciństwie przepowiedni. Ale brak emocji Cersei nie oznacza wewnętrznego spokoju. To raczej szaleńcza determinacja, by odejść z przytupem.

Kiedy Jaime (po krótkiej wyprawie do Bliźniaków) wraca do Królewskiej Przystani, zastaje nie tylko spalony Sept Baelora, ale również Cersei na Żelaznym Tronie. Czy to on przerwie obłęd Szalonej Królowej?

Nawiasem mówiąc objęcie przez któregoś z Lannisterów faktycznych rządów w Westeros nie jest całkowitym wymysłem scenarzystów serialowych. W istocie, po wygaśnięciu dynastii, następcy tronu należałoby szukać wśród rodów, w których płynie krew z żeńskich linii Baratheonów. Dokładnie w ten sam sposób na tronie Królestwa Polski zasiadł swego czasu Ludwik Węgierski – siostrzeniec Kazimierza Wielkiego. Rzecz jednak w tym, że w przypadku rodu Baratheonów o siostrzeńcach musimy zapomnieć. Trzeba się bowiem cofnąć aż 5 pokoleń wstecz. Tam zaś znajdziemy trzy ciekawe koligacje – z rodem Crakehallów, rodem Tullych i… Lannisterami.

Nie zmienia to wszakże faktu, iż po wyrzuceniu Jaimego z Królewskiej Gwardii, wyprzedza on Cersei w sukcesji.

Riverrun

Kiedy Bronn stwierdził, że chwilowo nie jest zainteresowany wycieczką na bok z dwiema paniami, nabrałem przypuszczeń, że to pod niego podszywa się Arya Bez Twarzy. Okazuje się jednak, że Arya wybrała sobie inny obiekt. Nim jednak miało dojść do krwawej zemsty, mieliśmy okazję posłuchać krótkiej rozmowy pomiędzy nieodżałowanym lordem Freyem a Jaimem Lannisterem. Tym dwóm postaciom nigdy nie było dane porozmawiać w książkach, ale jestem przekonany, że książkowy Jaime byłby równie rozdrażniony faktem, iż lord Frey uważa, że są do siebie podobni. Co więcej, nie wątpię, że szarganie pamięci po Blackfishu – rycerzu podziwianym przez młodego Jaimego – mogłoby być punktem zapalnym.

Swoją drogą Walder Frey jest już mocno stetryczały, bo bredzi coś o tysiącletnim zwierzchnictwie Tullych. Panie dziejku, Tully to się wybili dopiero po podboju Westeros przez Aegona. Stąd zresztą pogarda jaką darzą ich Freyowie – ród znacznie starszy i niegdyś bardziej wpływowy.

Już po tobie, bambaryło.
Już po tobie, bambaryło.

Gdy Jaime powiedział już Walderowi kilka cierpkich słów, a sala opustoszała, nadeszła pora na nowy odcinek programu „Arya, po prostu gotuj”. W dość onirycznej scenie, lord Walder przekonuje się, że pasztety nie zawsze są po prostu pasztetami, a służebne dziewki dziewkami. Arya zdejmuje swoją nową twarz, przedstawia się z imienia i nazwiska, i dokonuje zemsty.

Szkoda lorda Waldera, bo był przecudownym czarnym charakterem. Ale jeszcze bardziej szkoda pasztetów, bo w książkach były przecież czymś więcej niż tylko dowodem krwiożerczości mściciela. Pasztety symbolizowały szaleńcze zatracenie się w nienawiści, ale również ukrytą lojalność. No i karę wymierzoną przez bogów. Pasztety z Freyów w wykonaniu lorda Manderly’ego sprawiały, że myśleliśmy o wszystkich tych aspektach zemsty. Pasztety z Freyów upieczone przez Aryę, zmuszają nas wyłącznie do zastanowienia się nad tym czy plan dziewczyny był technicznie wykonalny.

Ale mimo wszystko to dobrze, że Arya wróciła.

Dorne

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Zakończyła się zatem również szczęśliwa seria ośmiu odcinków bez Dorne. Tym razem sytuację ratuje nieco lady Olenna, która jedzie po Żmijowych Bękarcicach jak Peja w dissach na Tede. Żeby jednak nie było nam zbyt miło, to Olenna litościwie oszczędza razów najgłupszej z tego towarzystwa – Ellarii Sand. Wkrótce też pada zdanie ukradzione z ust Dorana Martella. Zdanie, które w swym oryginalnym, książkowym kontekście, mroziło krew w żyłach. Zdanie, wypowiadane przez księcia Dorne dawało nam wgląd w plany, które stworzono długie lata temu.

„Czego pragnie moje serce?” – pyta Olenna.
„Zemsty. Sprawiedliwości.” – odpowiada kobieta, która pomściła swego ukochanego mordując jego najbliższych, niewinnych krewnych.
„Ognia i krwi.” – dodaje podsłuchujący zza drzwi eunuch, który walnie przyczynił się do obalenia dynastii Targaryenów.

Widok na Stare Miasto. Warszawa ma lepsze.
Widok na Stare Miasto. Warszawa ma lepsze.

Stare Miasto

Sam i Goździk muszą być wyjątkowo niesympatycznymi pasażerami, bo zostali wyrzuceni kawał drogi od swojego przeznaczenia. Ale dzięki temu mieliśmy okazję malowniczą panoramę miasta. Warta co najmniej dwóch głów wilkorów. Szkoda tylko, że Cytadela i Wysoka Wieża Hightowerów zostały najwyraźniej połączone w jedno.

Scenka w samej Cytadeli to mistrzostwo humoru sytuacyjnego, pokazujące świetny zmysł komediowy zarówno aktora wcielającego się w rolę Sama, jak i maestera. Ach, i ogromny plus za astrolabium. Naprawdę bardzo sympatyczna scenka, zwieńczona cudownym widokiem biblioteki.

Północ (i wizja Brana)

„Kiedy mieliśmy uczty, rodzina siedziała przy stole, a ja tam.” – bezczelnie kłamie Jon Snow. Przecież wszyscy wiedzą, że z dala od rodziny usiadł tylko raz, gdy do Winterfell przybył orszak króla Roberta. Wstyd. Wstyd.

Melisandre chce już odpowiedzieć jakimś żartem, kiedy do sali wpada ser Davos z azbestowym jelonkiem.

„Popatrz!” – mówi rzucając jelonka do Melisandre – „No zupełnie popsuty.”

Co więcej, Davos domaga się wyjaśnień dotyczących losu Shireen. Melisandre nie kryje się ze swoją zbrodnią, podnosi wszakże argument wyższej konieczności. To nie przekonuje niewdzięcznego Jona, który skazuje ją na wygnanie. Dziwnym zbiegiem okoliczności w kierunku, z którego nadchodzą Arya oraz Bractwo Bez Chorągwi.

"Melka, coś ty narobiła. Dlaczego ty ją kilim?"
„Melka, coś ty narobiła. Dlaczego ty ją kilim?”

Ale to jeszcze nie koniec naszych przygód w Winterfell. Do zamku przybywa biały kruk, zapowiadający nadejście zimy. „Rodzeństwo” rozmawia przez chwilę o wydarzeniach poprzednich dni, bitwie i „fortelu” Sansy, który polegał na wybiciu większości lojalnych im żołnierzy. Jon się nie gniewa i nazywa ją panią Winterfell. Z kolei Sansa nalega, by Jon przestał bękarcić, bo dla niej jest Starkiem.

Chwilę później nie jest już tak stanowcza. Littlefinger otwiera przed nią swe serce, w którym są już pieniądze, ale ciągle brak władzy i rudej panienki.

„Fajnieś se to wykombinował” – odpowiada Sansa.

A my pozostajemy w stanie emocjonalnego zawieszenia. Z jednej strony Północ potrzebuje Littlefingera. Ale z drugiej – trzymać go blisko siebie to jak kazać Sansie pilnować cytrynowych ciasteczek. Albo prosić Gregora Clegane o opiekę nad matką z dziećmi. Zostaną tylko okruszki. Tak z ciastek, jak z dzieci.

Tymczasem za Murem, pod tym samym czardrzewem, pod którym Jon i Sam składali swoje przysięgi, Benjen żegna się ze swoim bratankiem. Nie może przejść przez Mur, bo chronią go potężne zaklęcia. Oj, to zupełnie tak jak z jaskinią Trójokiej Wrony. Co za zbieg okoliczności. Przypomnijcie mi może w jaki sposób Nocny Król pokonał tamte zaklęcia?

Ale nim Bran Rozpierdzielacz zniszczy dzieło Brana Budowniczego, dana nam będzie jeszcze jedna wizja. Zakończenie sceny z Wieży Radości. Oto młody Eddard Stark wpada do komnety i odnajduje swoją siostrę w połogu. Niby to tylko spotkanie dyskontowej wersji Neda z aktorką, której nigdy wcześniej nie widzieliśmy, ale miało ono ogromny ciężar emocjonalny. Ostatnim tchnieniem Lyanna wyjawia Nedowi imię swego syna (o tym wkrótce) i prosi, by jej brat ocalił dziecko przed gniewem Roberta.

Mocniejszego potwierdzenia teorii R+L=J nie można sobie chyba wyobrazić… A nie, przepraszam, chyba można, bo reżyser, dla całkowitej pewności, uciął tę scenę na twarzy niemowlaka i pokazał nam dorosłego Jona. Tak, aby nie było wątpliwości.

Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że to może być Jon Snow.
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że to może być Jon Snow.

W Winterfell trwa właśnie narada. Yohn Royce nie lubi dzikich. Jakiś bezimienny człowiek sugeruje powrót do domu. Ale sytuację ratuje jak zwykle Lyanna Mormont. Tylko ona pamięta, że Północ pamięta. Po chwili jej słowa podchwytuje szczupły Wyman Manderly, który zdradza przy okazji prawdziwą tożsamość Jona.

„To Geralt z Rivii” – mówi – „Biały Wilk”

Ten fragment jego wypowiedzi zostaje jednak zagłuszony przez Robetta Glovera, który kala się za wcześniejszą odmowę stanięcia u boku Jona.

„De King in de Norf” – skanduje cała sala, włączywszy w to Davosa, Lyannę i rycerzy z Doliny.

Nie chcę krakać, ale ostatnim razem się to marnie skończyło.
Nie chcę krakać, ale ostatnim razem się to marnie skończyło.

Meereen

„Drogi Daario, możemy być razem, gdy znajdziesz lekarstwo na szarą łuszczycę” – mówi Dany.
„Ale ja nie mam szarej łuszczycy” – protestuje lyseński najemnik.
„Nie szkodzi” – odpowiada królowa.

Gdy problem Daaria zostaje rozwiązany, Daenerys ucina sobie jeszcze małą pogawędkę z Tyrionem. Pogawędkę zakończoną przypięciem mu odznaki Namiestnika. Dany mówi, że kazała zrobić ją specjalnie dla Karła, ale sam widziałem podobne po 49 złotych w sklepie, więc to chyba ściema. Tak czy siak, ładny gest.

Oczywiście mianowanie Tyriona Namiestnikiem, rodzi masę pytań.
1. Czy Tyrion dorósł do tej roli?
2. Czy nie są to dla niego za wysokie progi?
3. Czy zdaje sobie sprawę z rozmiaru odpowiedzialności?
4. Czy wie jak olbrzymie czekają go obowiązki?
5. Czy poradzi sobie z rosnącymi niepokojami?
6. Czy rozumie skalę problemów jakie będzie musiał rozwiązać?
7. Czy to zadanie go nie przerasta?

Ostatecznie flota wypływa. Wraz z nią świeżo teleportowany Varys, wraz ze statkami Dorne i Reach. Ponad tysiąc statków. Ćwierć miliona wojska. Trzy smoki. Powiedziałbym, że pozamiatane, ale jako że żeglarzami są Dothracy, to flota raczej w całości do Westeros nie dopłynie.

I to już koniec sezonu. Za tydzień podsumowanie oparte na Waszych ocenach. Ale nie zapomnijcie przyznać cytrynowych ciasteczek również temu odcinkowi!

[yop_poll id=”89″]

Related Articles

455 Comments

  1. Bardzo lubię czytać Twoje analizy. 🙂

    Czasami mam wrażenie, że ja jedna nie trawię młodej mormontówny.

    Ale za to chciałam dodać, że Tyrion był p.o namiestnika. I to przy królu, który go nienawidził i był psychopatą (no akurat w tym aspekcie będzie miał doświadczenie przy Dance)

    1. Młoda Mormontówna może wyrosnąć na kogoś takiego jak Olenna. Wtedy żaden chłop z nią długo nie wytrzyma :).

      1. Olenna w młodości akurat była manipulantką, która weszła do łóżka narzeczonego swej siostry, więc to zupełnie inny typ postaci. Dopiero wraz z wiekiem pozwoliła sobie na szczerość i złośliwość.

        A Mormontówna jest przefajniona, taki małoletni Batman, już drugi po Aryi. Gdyby to była kobieta pokroju Maegi Mormont, kobieta które swoje już przeżyła, swoje już widziała to co innego. A tak mamy gówniarę, która ustawia grupę dumnych lordów północy.
        Ja wiem, że w serialu to są popierdółki, które zapomniały, ale i tak to boli.

        1. W sumie mam podobne odczucia. Nie kupuje Lyanny Mormont. Polubiłem pyskatą wnuczkę Manderly’ego z sagi ale lady Mormont nie mogę strawić za jej arogancję.

          1. Mi Mormontówna bardzo się podobała kiedy pojawiła się po raz pierwszy. Mała dziewczynka która samym spojrzeniem ustawia wszystkich wokoło. Ale potem trochę przesadzili. Mam wrażenie, że zrobili to na zasadzie „hej, taka mała pyskata dziewczynka lepsza niż wszyscy dorośli na pewno bardzo się widzom spodoba! Musimy ją wepchnąć gdzie tylko się da!”
            Podobne wrażenie odniosłam przy scenie z Olenną i Bękarcicami. Myślenie twórców: „Hej! Nikt nie lubi bękarcic a Olenna ma fajny dominujący charakter! Widzowie będą zachwyceni jeśli każemy Królowej Cierni bez żadnego powodu poobrażać potencjalne sojuszniczki w ich własnym domu!”

    2. Lyanna Mormont jest OK, ale już jej wystarczy. Jeśli będą każdą motywacyjną przemowę wkładać w jej usta, to serial się zamieni w parodię.

      1. Nie ma z tym problemu, jest jeszcze Davos, któremu też całkiem dobrze idzie quasi-dyplomacja i ratowanie tyłka znudzonemu Jonowi.

  2. DaeLu, recenzja trzyma tradycyjny poziom, to znaczy chylę czoła. Ale tymczasem – tak na bieżąco – błagam, popraw ortografię (chołota, dażyć)! Komu jak komu, ale Mistrzowi to nie przystoi 🙂

  3. 1. Fajnie tak sobie pograć na utartych schematach, ale Tokio Hotel muzycznie stali nawet nieźle. 😀
    2. Dissy bardziej przypominają te Freda z „Chłopaki nie płaczą”. „Kolec, Stolec?” / „Barbara, Kopara?”

      1. Faktycznie. Głupia pomyłka. Chyba przez to, że czytałem ostatnio rozdział ŚLiO poświęcony Lys.

      1. Zdziwilem sie, ze zrobiono na niego oddzielna akcje. Przeciez on sobie tam zyl, specjalnie nikomu nie wadzil…

        1. Ano, ktoś miał pomysł na ładną scenę, trochę nawiązującą do książek. Sensu to wielkiego nie miało, ale wyszło nienajgorzej.

  4. Tak oto – z przytupem – zakończył nam się szósty sezon, a do następnego, 7-odcinkowego, pozostał niemal cały rok. Zastanawiam się, co te biedactwa zrobią jeśli (odpukać!) GRRM złośliwie nadal nie opublikuje „Wichrów Zimy”? A przecież muszą mieć jeszcze czas na napisanie scenariusza i wszelkie pracochłonne przygotowania. Co by w tej sytuacji miało powstać?

    1. Cóż zrobią? Dokładnie to samo, co w przypadku, gdy Martin wreszcie wyśle gotową książkę do wydawcy. Serial ma teraz na tyle mało wspólnego ze swoim papierowym pierwowzorem, że nic już nie zależy od fabuły sagi, a jedynie od informacji przekazanych już lata temu przez autora. Tak więc Twój strach i troska są próżne, siódmy sezon nie okaże się wielkim powrotem go korzeni i wysypem cytrynowych ciasteczek. Jedynie koniec, a i to nie jest pewne, będzie taki sam.

      1. Spokojnie, nie jestem aż tak przerażony i zatroskany 🙂 Już dawno traktuję serial bardziej jako wariacje na temat PLiO niż choćby próbę jej odwzorowania. Obawiam się jedynie, że otrzymamy jakiś koszmarek, w którym gwałtownie szukać się będzie pominiętych uprzednio wątków książkowych. Ale i tak – a może tym bardziej – będę zapewne oglądał z zainteresowaniem. Ale to tylko akademickie rozważania, czyli innymi słowy, jak to u klasyka: „nie teoryzuj, docent” 🙂

        1. Do końca zostało już tylko kilkanaście odcinków. Serial skupi się przede wszystkim na głównych postaciach i walką z Innymi. Wątki poboczne będą skracane i szybko ucinane. Padnie jeszcze więcej drugoplanowych bohaterów (pierwszoplanowych pewnie też).
          Z resztą już teraz to obserwujemy. Kolejne odcinki będą na pewno jeszcze bardziej widowiskowe ale będą też miały coraz mniej wspólnego z prozą Martina.

          1. dzięki tobie nie muszę już oglądać gry o tron, wszystko udało ci się streścić w jednym poście.

            dziękuję za zaoszczędzony na serialu czas, będzie mi potrzebny w czekaniu kolejne 14 lat na ostatnie książki,

          2. W celu uniknięcia spoilerów polecam wyprowadzić się na pustynię Gobi i zerwać z cywilizacją 🙂 .

  5. pamiętam, ale czy nie jest tak że maester zrzeka się rodowego nazwiska (ostatecznie do rodzaj zakonu, jak nocna straż)? Także trudno nazwać Aemona pełnoprawnym Targiem.

    1. Aemon zrzekł się swoich praw i nazwiska wstępując do cytadeli. Swojego pochodzenia jednak nie da się zmienić i w jego żyłach płynęła najczystsza targaryeńska krew.

  6. Plus jak Jajo miał wstąpić na tron to wielmoża kombinowali czy by Aemona nie ściągnąć, furda tam masterowanie. Sam Aemon im odmówił.

  7. Zauważyliście, że Światłonośca był ładnie wyeksponowany i podkreślony w ostatniej wizji Brana? Zastanawiam się co się z nim stało, czy Ned go zabrał i np. złożył w grobie Lyanny czy może logo słoneczka kryje się pod głową wilkora w Długim Pazurze ? 🙂 Światłonośca chyba nie był z Valyriańskiej stali ale w serialu to różnie bywa

    1. Świt, nie Światłonośca. To znaczy pewnie masz rację, ja też twierdzę, że to jest ten sam miecz, ale trzymajmy się oryginalnego nazewnictwa. W książkach Świt nie jest mieczem z valyriańskiej stali (Światłonośca zresztą też nie). Według książek Ned oddał świt rodowi Dayne, a jak to rozwiążą w serialu… pojęcia nie mam.

    2. Jon ma miecz od Lorda Dowódcy – starego Mormonta. Ned miał Lód, który został przekuty na dwa osobne. Jeden z nich ma Brienne.

    3. W związku z tym mam pytanie: skoro Świt jest Światłonoścą, to czemu w trakcie używania nie świeci, przynajmniej ja nie kojarzę sobie, by dawał efekty podobne do tych, którymi charakteryzował się miecz Stannisa, uznawany teraz za fałszywego Światłonoścę? O ile pamiętam stary Aemon twierdził też, że to podróbka, bowiem nie wydziela ciepła (zapewne kolejna jego cecha). Ale może przegapiłem jakieś opisy Świtu w książkach…

      1. „skoro Świt jest Światłonoścą, to czemu w trakcie używania nie świeci, ”

        Ciekawe pytanie.

        W polskim tłumaczeniu jest tak:
        „- Zaczyna się – powiedział ser Arthur Dayne, Miecz Poranka. Ujął w obie dłonie swój Świt. Jego ostrze, blade jak mleczne szkło, tańczyło, odbijając światło.”

        Natomiast w oryginale jest tak:
        “And now it begins,” said Ser Arthur Dayne, the Sword of the Morning. He unsheathed Dawn and held it with both hands. The blade was pale as milkglass, alive with light.

        Tekst oryginalny jest chyba celowo dwuznaczny. Poza tym nie wiemy co by się stało, gdyby Świt wziął do łapy Azor Ahai.

        Napisałem o Światłonoścy długaśny tekst, i będę się trzymał tez które tam sformułowałem. Moim zdaniem Świt był oryginalnym Światłonoścą. Co oczywiście nie znaczy od razu, że nadal będzie pełnić tę rolę.

        1. „Nie wiemy co by się stało, gdyby Świt wziął do łapy Azor Ahai”. I to mi się podoba! Zatem ustawiamy w rządku wszystkich potencjalnych kandydatów i teraz „kto wyciągnie ten miecz z kamienia tego i kowadła…”, to znaczy wróć! „Komu w rękach miecz ten rozbłyśnie jaskrawym światłem, ten jest prawowitym Azorem Ahai”. I tym oto sposobem mamy rozstrzygnięte wszelkie wątpliwości na temat Azorka 🙂

  8. Zgadza się, ale żaden z tych dwóch mieczy to jest ten o którym mówimy, Croupowi chodzi o scenę w wieży radości, Ned wchodząc do sali opiera o łóżko miecz z wygrawerowanym słońcem na jelcu. Zakładając że jest to celowe, założę się że miecz odegra jakąś rolę, chociaż w wizjach brana żadnej roli nie odegrał i dodatkowo wygląda jak zrobiony z normalnej stali, a o ile się nie mylę, Świt był biały?

  9. Świt nie koniecznie musi wyglądać tak samo w sadze i w serialu. Podobnie np. w serialu oczy Daenerys nie są fioletowe, a Umberowie mają inny herb itd. Nie zdziwiłbym się gdyby Świt w serialu wyglądał jak zwyczajny miecz.
    P.S. Świt wg ŚLIO miał mlecznobiałą klingę i prawdopodobnie jest długi jak Lód Starków. Jest wykonany z nieznanego metalu o właściwościach valyriańskiej stali. Jego pochodzenie jest owiane legendą. Mówi się, że wykonano go z rudy, która spadła z nieba pod postacią meteorytu.

  10. Jak widać pewien zastój w dyskusji. Dlatego też – wyłącznie dla „paddierżienja razgawora” jak powiadali starożytni Fenicjanie – proponuję zgadywankę, którzy uśmierceni już w serialu a dotąd żyjący w książce bohaterowie przetrwają także „Wichry Zimy”. Zaliczyć by tu trzeba (zapewne o wielu zapomniałem) Bloodravena/Trójoką Wronę, Hodora, Stannisa Baratheona, Shireen, królową Sellyse, Allisera Thorne’a, Wun Wuna, Mance Raydera, Roose i Ramseya Boltonów wraz z Grubą Waldą, Rickona Starka, Oshę, Waldera Freya,
    Blackfisha Tully’ego, Myrcellę, Tommena, Dorana Martella, Trystane’a, Areo Hotaha, Mace’a Tyrella, Lorasa, Maergery, Ser Barristana. Czy oni wszyscy w następnym tomie PLiO pożegnają ten padół?
    PS. Uzupełnienie listy mile widziane…

    1. Nie jestem pewna kto przetrwa, ale za to mogę z 98% pewnością określić kto zginie. Oczywistymi kandydatami są tutaj Myrcella i Tommen, Shireen pewnie też, a z nią jej matka. Prawdopodobnie śmierć spotka też Freya, Boltonów, Hodora, lorda Tyrella i ser Barristana. Z pozostałymi trzeba już się głębiej pozastanawiać ale myślę, że Arianne powinna stracić ojca a Maergery brata. I nie mam pewności co z samą Maergery.

      Do listy można dopisać jeszcze lady Jeyne Stark (nee Westerling).

      1. Loras, o ile pamiętam, jest wyłączony z gry, bo leży mocno poparzony po wyprawie na (chyba) Storm’s End?
        Margaery może przetrwać bo jej serialowa odtwórczyni poprosiła o zakończenie wątku postaci żony Tommena.

        Jeyne Stark (zd. Westerling) bym nie wliczała, bo ona już w serialu „umarła” (a raczej jej odpowiedniczka). W powieści było powiedziane, że „pozbyła sie” dziecka na żądanie matki, ale może owa matka kłamała w tej sprawie i jakiś potomek Robba się ostanie – w końcu byłby cenny jako prawowity dziedzic Winterfell (po prostu coś za łatwo przyszło teściowej mówienie o tym wydarzeniu) i Westerlingowie zaczną mieszać.

        Co do reszty postaci to się zgodzę, choć liczę na to, że choćby pożegnanie ze starym Walderem załatwią jakoś fajniej niż w serialu.

        1. Co do Lorasa to był atak na Smoczą Skałę 🙂 natomiast czy rzeczywiście jest poparzony i umierający to nie wiadomo, być może rozpuszczone zostały fałszywe informacje. Mam osobiście nadzieję, że to gwałtowne zgłoszenie się Lorasa na ochotnika do tej wyprawy miało jakiś ukryty cel, oprócz przyspieszenia zdobycia Smoczej Skały i tym samym odzyskania wysp zajętych przez Żelaznych 🙂

          1. Loras wyrwał się do ataku głównie dlatego, że chciał odzyskać Wyspy Tarczowe. Bez nich Wysogród był odsłonięty na ataki z Manderu

        2. Co do Lorasa nie możemy być pewni czy na prawdę leży umierający na Smoczej Skale. Historia o poparzeniu olejem i kilku innych ciężkich ranach to słowa Cersei, która mogła nieco ubarwnić relację Aurane Watersa z oblężenia Dragonstone.
          Wiadomo zbliża się proces Margaery. Cersei robi wszystko żeby trzymać z dala brata od siostry. Loras jest królewskim gwardzistą i jest porywczy jak Jaime. Walczyłby po stronie siostry i mógłby wszystko popsuć.

          1. Margaery wybrała proces sądowy. Gdyby miała być próba walki oczywiście postawiłaby na Lorasa.

          2. Proces nie przekreśla możliwości odbycia sądu bożego. Tak jak z Tyrionem – po zakończeniu rozprawy zażądał próby walki i ordalia zostały przeprowadzone. W przypadku Maergery reprezentować ją musiałby, jako królową, ktoś z Gwardii, a więc hipotetycznie także Góra, choć zapewne Cersei starałaby się do tego nie dopuścić.

          3. Margaery wybrała proces bo w próbie walki nie miałby jej kto reprezentować. Robert Strong jest już zaklepany dla Cersei, Jaime ma zbyt wiele powodów by w tym nie uczestniczyć, Balon Swann jest daleko w Dorne i ugania się za Geroldem Dayne, Osmund Ketlleblack siedzi w areszcie i też ma być sądzony, Loras niedysponowany, więc do wyboru pozostaje tylko Meryn Trant i Boros Blount. Margaery nie zamierza powierzać swego losu żadnemu z nich. Lorasowi ufała, a tym dwóm nie. Dlatego woli proces.

  11. Kiedy Daelu można się spodziewać teorii o imieniu Jona? Dawno nic nie wrzucałeś i już trochę tęskno za Szalonymi Teoriami (broń Boże bym Cię poganiał)

    1. dla takich jak wy powinien zrobic na zlosc i nie pisac ani jednej teorii wiecej, w kolko tylko „kiedy teoria, kiedy teoria, kiedy teoria”, co za banda pacanow, przez was nie mozna normalnie komentarzy czytac, teria jak bedzie to bedzie i po **** sie dopytujecie bałwany

      1. Weź człowieku już nic tutaj nie pisz bo swoim dziecinnym zachowaniem psujesz dyskusje innym (nawet tym jedynie czytającym, a nie udzielającym się aktywnie). Dość mam czytanie Twoich wypocin i nie tylko ja. I jeszcze jedno – to że koledzy z przedszkola/podstawówki (bo na wyżej intelektualnie Cie nie oceniam) się zachwycają jak rzucisz mięsem, to nie znaczy że ludzie dojrzalsi od Ciebie chcą czyta gówniarskie bluzgi.

        To tyle – przepraszam wszystkich za wpis nie na temat, ale już dość tego. Nie da się zrobić jakiegoś bana dziecku? Wiem, że czytać nie muszę, więc z góry dzięki za takie odpowiedzi.

        1. Akurat tym razem muszę się zgodzić z użytkownikiem „tak”. Może jego maniery pozostawiają sporo do życzenia, ale jego zdanie jest jak najbardziej słuszne. Ciągłe trucie DaeLowi o teorie jest irytujące nie tylko dla niego. Polecam znaleźć sobie inne rozrywki i nie męczyć tak naszego mistrza.

          1. A ja ośmielę się z tym nie zgodzić. Tak jak radosne wypisywanie „pierwszy!” po ukazaniu się nowego tekstu jednych może irytować, innych śmieszyć, ale na pewno nikomu nie szkodzi, tak samo zadawanie DaeLowi pytań o termin nowej teorii/analizy/recenzji krzywdy nikomu nie wyrządza, a jedynie świadczy o niecierpliwości z jaką czekamy na kolejne opracowania Mistrza. Zresztą Władcą, Imperatorem, Namiestnikiem, Lordem Protektorem, Wielkim Septonem, Arcymaesterem tej strony jest wyłącznie sam DaeL i tylko On decyduje, czy się na to zgadza, czy nie. Tymczasem cierpliwie odpowiada na te pytania, nikogo nie zbanował ani nie zakazał podobnych praktyk. Co rzecz jasna nie oznacza, iż w rzeczywistości się nie wścieka i tylko Bąbel Go mityguje 🙂

          2. W żadnym wypadku nie mam nic do ludzi, którzy pytają o te teorie, sam zawsze na nie czekam, jednak sam DaeL wspomniał już, że nie zamierza więcej podawać tematów kolejnych teorii. Dodajmy do tego jeszcze liczne incydenty, kiedy kolejna publikacja nie ukazuje się w określonym terminie i wiele osób w niezbyt uprzejmy sposób rozlicza go ze spóźnień. Dlatego w tym wypadku nie przyłączę się do linczu na koledze „tak”, bo na miejscu DaeLa irytowałbym się niesamowicie tymi „niecierpliwymi” komentarzami i poważnie rozważył przynajmniej zablokowanie komentarzy.

          3. Ja na miejscu Daela już dawno uczyniłbym miły nastrój banując kilka osób, ale Dael tego nie zrobił. Dlatego dajcie mu samemu zdecydować, co go irytuje, a co nie. 😀

          4. haha zdaniem jeden nazywa kogoś pacanem bo pyta kiedy na stronie będzie nowy content, drugi twierdzi, że takie pytania są dla NIEGO i daela irytujące… a cóż takiego w tym widzisz irytującego? to jest internet, to jest strona daela a ludzi na tą stronę przyciąga jej zawartość, czyli teorie – jeżeli mówi się, że wrzuci się je w dzień x, a nie ma ich w dzień x+2 / x+3 to co dziwnego w pytaniu o to kiedy się pojawią?

            a już tak trafiając w sedno, to japrdl nie wiem co może być irytującego w tym wszystkim akurat dla CIEBIE panie wazelina, rzal.pl ziomek

          5. Kolego „lol”, Twoim ziomkiem z pewnością nie jestem i pomijając już wyjątkowy styl Twojej wypowiedzi, wyraźnie wytłumaczyłem w kolejnej wiadomości, że to ciągłe pytanie i wymaganie dotrzymywania terminów przeradza się w powoli w personalne docinki w stronę DaeLa. Skoro uważasz za wazeliniarstwo szacunek dla autora tekstów, które wszyscy czytamy, nie widzę żadnego sensu w prowadzeniu z Tobą dyskusji.

          6. w pierwszym poście wyraźnie o tym wspomniałeś, jak się ktoś z tobą nie zgodził, to się taktycznie wycofałeś, niemniej nt.

            osobiście nie nazywam tego wazeliniarstwem, tylko ciebie wazeliniarzem, a to różnica 😛

          7. A z czego ja się niby wycofałem? Bo napisałem, że nic nie mam do ludzi, którzy tak piszą? Zazdroszczę Ci problemów w życiu, jeśli ograniczają się one do drobnych irytacji na forach internetowych. Co do drugiej części, ta wyjątkowo wyszukana docinka chyba tak ci poprawiła humor, że nie mam serca tego psuć. Mam tylko nadzieję, że jeszcze nie skończyłeś etapu wczesnej edukacji i wciąż masz szansę wyrosnąć na ludzi.

          8. zastanawia mnie fenomen w polskim internecie (jesteś jego nawet takim typowym przypadkiem, chociaż w tym wątku napotkałem na kilku bardziej klasycznych przedstawicieli) polegający na tym, że odpisując komuś na nieprzychylnego posta/wpis:
            – wbitka na wiek autora, każdy jest dla niego gimbem
            – pancz na gramatyke/skladnie/interpunkcje
            – moralizatorski ton
            – kwiecista, nadwyraz bujna polszczyzna na pograniczu grafomaństwa
            – kwestionowanie umiejętności czytania ze zrozumieniem
            – czerstwe, kiepskie i po prostu słabe pojazdy personalne
            – na koncu obowiazkowe „nie widzę sensu dalszej dyskusji”

            łącznie do zdobycia jest zatem 7 pkt

            przyznajmy zatem punktację:
            – za pierwszego posta dostajesz 3pkt. Mamy pancz na styl, moralizatorski ton, brak dyskusji.
            – za drugiego posta również dostajesz 4 pkt. Mamy wbitkę na wiek, moralizatorski ton, słaby pojazd + kwestionowanie umiejętności czytania ze zrozumieniem

            nie chorujesz na grafomaństwo i na szczęście dla ciebie nie oceniamy wazeliny

          9. aha, w poście nie zedytowałem „również dostajesz 4 pkt” – powinno być „dostajesz 4 pkt”

            początkowo za 1 posta dałem ci 4 pkt, ale jednak odjąłem za suche pojazdy, bo tego nie umiesz robić.

            przepraszam w imieniu mojego edytora

          10. Dosyć, proszę. Te sprzeczki są bardzo denerwujące dla pozostałych użytkowników, którzy widzą nowe komentarze i wchodzą z nadzieją wzięcia udziału w jakiejś interesującej dyskusji, a znajdują tylko wasze przekomarzania.

  12. DAELu mam do Ciebie pytanie. Skoro Varys i Ilyrio to kumple i razem planują inwazję Dothraków to czy Varys okłamuje Ilyria? Wg Ciebie Varys to Blackfyre i oczywiście chce pomóc „Aegonowi”, a Ilyrio cały czas pomaga Dany. Albo Varys robi Ilyria w przysłowiowego „konia” albo nie pamiętam tego, że Ilyrio też pomaga „Aegonowi”, a Dany zostawił na pastwę losu. Podczas łapania kotów razem planują inwazję, a jednak Varys jest za „Aegonem” to mnie nurtuje.
    Dzięki z góry za odpowiedź.

    1. To Ilyrio odstawił Tyriona do Gryfa i jeżeli dobrze kojarzę to dał środki na wynajęcie Złotej Kompanii. Z tym że plany Varysa/Ilyrio tak często się zmieniały (drogo/smoki/podbijanie zatoki niewolniczej), że też się już pogubiłem w tym kto jakie tam ma cele.

      Przy okazji przypomniało mi się jeszcze jedno, czemu nikt nie czepiał się teleportów Ilyrio w pierwszym sezonie serialu (podsluchiwana przez Arye rozmowa) ? Teraz każdy na siłę czepia się LF i Varysa…

      1. bo to nie był teleport, było kilka odcinków przerwy a z KL do pentos nie tak strasznie daleko

  13. Mam jeszcze 2 pytania:
    1. Przed przybyciem Targaryen’ów Westeros było zjednoczone, czy były to osobne królestwa? A jeśli były zjednoczone to kto był wtedy królem?
    2. Czemu akurat świadomość dziecka Dany przeszła do smoka? Przecież do namiotu podczas „tańca śmierci” Maeggi wszedł także Jorah i oczywiście Dany, czemu akurat dziecko straciło świadomość? Czy to prawda, że było już martwe w łonie Dany, czy stało się takie potworne dopiero przez same rytuały? A jeśli przez rytuały to czemu akurat dziecko, a nie Dany lub Jorah?
    Dzięki za odpowiedź 🙂

    1. Co do pytania 1 to pozwolę sobie udzielić odpowiedzi, bo ją znam. Przed przybyciem Targaryenów do Westeros, kraina ta była podzielna na Siedem Królestw, którymi rządzili podżegali królowie:
      – Północ -> Torrhen Strak
      – Dorzecze -> Harren Czarny (ten co zbudował Harenhall)
      – Dolina -> ktoś tam z Arrynow ich władca był chyba wtedy dzieckiem
      – Krainy Burzy -> Argilac Arogancki (nie on nie był z rodu Baratheonów. To Orys Baratheon przyjaciel Aegona (wg innych też przyrodni brat) dostał od niego we władania Koniec Burzy, ożenił się z córka Argilaca i przyjął ich herb dewizę itd.)
      – Krainy Zachodu – Loren Lannister
      – Reach – Mern Gardener ( ten ród wygasł, podczas bitwy zwanej Polem Ognia – zginęli w walce przeciw smokom Targaryenów)
      – Dorne -> Meria Martell.
      Aegon podbił wszystkie krainy oprócz Dorne, które zostało dołączone do ich Królestwa kilkaset lat pózniej chyba za rządów Daerona II.
      Ale na pytanie 2. nie znam odp, więc musimy poczekać na Daela

      1. Z tego co pamiętam, to Dorzecze nie było liczone jako królestwo tylko Żelazne Wyspy. Harren był z ŻW i podbił Dorzecze, które wcześniej było samodzielnym królestwem.

    2. Jeśli chodzi o pytanie nr 2 to choć nie mam 100% pewności, prawdopodobna wydaje mi się odpowiedź, że cienie z którymi tańczyła maegi mogły być w jakiś sposób powstrzymywane przez świadomość dorosłych, przytomnych ludzi i dlatego jako potrzebne dla smoków trzy istnienia zabrane zostały świadomość konia, niemowlęcia i człowieka majaczącego od gorączki. Ich umysły były na pewno najsłabsze spośród przebywających w namiocie istot i dlatego to one zostały przez cienie oderwane.

    3. maegi chciała się zemścić na khalu i dziecku i to zrobiła, danki nie musiała zabijać, zresztą nie dałoby się tego zrobić bo ma plot armor xD

      1. hahahahahah
        Dzięki za odpowiedzi 😀
        A co do tego wyżej, jeśli chodzi o Varysa i Ilyria? Wiecie coś więcej ode mnie?

  14. Jak czytałam TzS, to wydawało mi się, że Ilyrio wie doskonale o „Aegonie”. Przecież (poprawcie mnie jeśli się mylę) podróżował wraz z Tyrionem.
    Pierwotny plan chyba był taki: Ilyrio opiekuje się Dany i Viserysem, sprzedaje dziewczynę Drogo, zdobywa armię i mówi Viserysowi „hej, sorry koleś, ale jednak nie będziesz królem, bo tu jest twój bratanek”. I podbijają Westeros z Dothrakami.
    Jak żebraczy król zmarł, wykluły się smoki, to plan się zmienił. Wysłał do Dany statki, ale ona je zignorowała, więc wysłani Aegona do niej, bo potrzebowali smoków.

    .

    1. W sumie to ich zamiarem było też hajtnięcie Dany i Aegonem więc się podzielili: „ty bierzesz Dankę, a ja ogarnę chłopaka”, więc chyba wspólnie działają.

      1. Tak, działali razem i się nimi podzielili. Ale plan hajtnięcia się Aegona z Dany był dopiero planem C. Przecież najpierw wydali ją za Drogo i chyba nie wiedzieli, że koleś umrze.

      2. Mogę się mylić ale wydaje mi się, że Ilyrio wspierał całą trójkę Targaryenów (z pochodzeniem Aegona to kwestia sporna).
        Serowy lord najpierw inwestował w kampanię Viserysa z myślą o tym, że Viserys odwdzięczy się gdy zasiądzie już na Żelaznym Tronie. Jednak nikt nie był w stanie przewidzieć, że akurat on pójdzie do piachu, a lękliwa Daenerys zdobędzie pozycję wśród Dothraków.
        Planem B był Aegon. Pierwotna wersja planu zakładała, że Aegon oświadczy się Daenerys. Tyrion jednak trochę namieszał w głowie Aegonowi (zamiast płaszczyć się przed ciotką idź i sam zdobywaj Westeros. Ona sama powinna zareagować i wyruszyć z wsparciem).
        Ilyrio nie przestał wspierać Daenerys. Wysłał jej okręty z Pentos do Meeren. A na pokładzie Belwasa i zakamuflowanego Baristana Selmy.
        Uważam, że dla Ilyria liczy się przede wszystkim zysk. To kto zasiądzie na żelaznym tronie traktuje jako inwestycję. Kto mógłby być bardziej wdzięczny od Targaryenów, którym tron odebrano siłą?
        Varys w odróżnieniu od Ilyrio chce wspomóc właśnie Aegona. Daenerys i Viserysowi nie udzielił żadnego wsparcia. Bez mrugnięcia okiem wysłał na Daenerys zabójców gdy Robert dał taki rozkaz.
        Ostatecznie gdyby Aegon zasiadł na tronie i Varys i Ilyrio byliby usatysfakcjonowani.
        O motywacjach Varysa Dael napisał świetny dwuczęściowy tekst. Jeżeli ktoś nie czytał polecam.

  15. imię Jona Snow pochodzi od Jona Coningtona, który był przyjacielem Rhaegara. Tudzież według bardziej spiskowej teorii, jest to skrót imienia Jaehareys, które znacznie bardziej wskazuje na targarienskość Snowa. It is known

      1. tak oficjalnie. Natomiast teraz gdy już wiemy o rodzicach Snowa to pojawiły się dwie spekulacje, o których napisałem

  16. DeaL, gratulacje chłopie,

    za résumé całego filmowego sezonu uznaję Twą wypowiedź :
    DaeL 3 lipca 2016 o 20:12
    Ano, ktoś miał pomysł na ładną scenę, trochę nawiązującą do książek. Sensu to
    wielkiego nie miało, ale wyszło nienajgorzej.

    (podobnie jak złotymi literami przypominam podsumowanie poprzedniego sezonu
    SithFrog 12 czerwca 2015 o 12:15
    Chodziło mi o to, że to ostatnie wątki trzymające poziom i sens.)

    komentatorzy przeczytajcie proszę, raz jeszcze te słowa, czy nie zawierają Waszych rozczarowań ?
    Waszego bólu ? gdy HBO gwałci logikę opowieści naginając słowa by otrzymać barwny obrazek

    Ano, ktoś miał pomysł na ładną scenę, trochę nawiązującą do książek. Sensu to
    wielkiego nie miało, ale wyszło nienajgorzej.

    tak, przyznaję filmy ogląda się przyjemnie i gładko
    tak, przyznaję, po tylu latach gdy wracam teraz do książek mam w oczach twarze aktorów
    także twoje wypowiedzi DeaL wzbogacają mój światek PLiO
    dzięki

  17. Mam 2 pytania odnośnie książki PLiO. W Harrenhall była sytuacja z zupą łasicową w której Arya uwolniła Gloverów jeśli się nie mylę, a potem dowodzenie nad zamkiem przejął Roose Bolton. Dlaczego Arya uciekła skoro Boltonowie podlegali Starkow. I drugie pytanie na temat majaczeń umierającego Hostera Tully. Ciągle wymieniał jedno imię: Ruta. Wspominał coś o dzieciach z prawego łoża i krwi. Catelyn rozważała, że jej ojciec mógł w tajemnicy spotykać się z inną kobietą, ale ostatecznie nie chciała w to uwierzyć, potem długo przyrównywała tą kobietę do Lysy. Wiadomo kim naprawdę jest Ruta?

    1. Ruta nie była kobietą, była środkiem poronnym, który Tully podał Lysie, gdy zaciążyła z Littlefingerem. Ogólnie jest to zioło na tyle szkodliwe (podawane w tym celu), że prawdopodobnie rozwaliło Lysie organizm i uniemożliwiło donoszenie kolejnych ciąż aż do Słowika.

    2. Co do 1 pytania Arya postanowiła zachować ostrożność przy Boltonie i nie ujawniać tożsamości. Zapytała go jednak czy zabierze ją ze sobą. Bolton ją skarcił i powiedział, że jej miejsce jest w Harrenhall. Roose miał wyruszać ze swoimi wojskami w kierunku Duskendale, a zamek zostawić Vargo Hoatowi i jego kompanii. Arya nie chciała zostać w zamku z Hoatem bo widziała wcześniej do czego jest zdolny. Dlatego postanowiła uciec i odszukać Riverrun.

  18. Piszę tutaj, bo wątpię, że wyżej ktokolwiek to przeczyta. Chyba stałem się popularny na tej stronie, popularny na tyle, że ktoś już się pode mnie podszywa. Kilka komentarzy wyżej ktoś (tak) zwyzywał ludzi pytających o to kiedy będzie teoria, a ludzie odruchowo skojarzyli nick ze mną. Więc mówię wprost, nie byłem to ja. Patrząc na datę nawet wtedy nie było mnie na fsgk.pl, bo od paru dni dużo rzadziej stronę odwiedzam. W każdym razie pomimo kretynizmu autora, całkiem zabawna sytuacja.

    1. Po przeczytaniu pierwszych dwóch zdań byłem pewien, że wszystkie posty z merytoryczną dyskusją nie są Twoje. 😀 W sumie też dosyć zabawna sytuacja.

    2. Jeżeli ktoś uczynił to celowo, żeby podgrzewać emocje to jest to bardzo brzydka praktyka. To tak jakby ktoś pod nickiem „iguariusz” zaczął szkalować Stannisa. Chyba pora zacząć się zastanawiać nad zarejestrowaniem nicka.

    3. To tak na szybko – mogę potwierdzić, że tamten komentarz był napisany z innego adresu IP niż Twoje dotychczasowe. Jeśli sytuacja się powtórzy, to będę te komentarze kasował, bo faktycznie wygląda na to, że ktoś celowo sieje ferment.

      1. A więc mamy dobrego „tak-a” i złego „tak-a” jednocześnie. A może zły „tak” jest także dobrym „tak-iem”? Albo odwrotnie? Może zły „tak” skorzystał z innego adresu IP by podszyć się pod dobrego „tak-a”. Albo odwrotnie? Wspomniana popularność użytkownika o tym nicku rozpoczęła się już co najmniej kilka miesięcy temu i ciekawe, czy od początku był to ten dobry, czy ten zły „tak”? Rajmundzie Marficki! Do dzieła!

  19. Myślę, że trochę przesadzasz z podszywaniem się. Twój nick nie jest zbyt unikatowy, ktoś mógł nawet nie wiedzieć o Twoim istnieniu

  20. Mam też pytanie odnośnie procesu Cersei.
    Przecież była już raz sądzona i skazana na ten pokutny marsz.
    W takim razie za co znów mieli ją sądzić?

    1. Mogę się mylić ale marsz był bodaj „dobrowolnie” przyjętą karą za jej rozwiązłość (w większości dokonywaną po śmierci Króla Roberta). Przyznała się do nieobyczajnych kontaktów z Kettlebackiem oraz Lancelem. Dzięki temu uzyskała swobodę (została zwolniona z aresztu) do czasu procesu.

      Przewinienia cięższego kalibru czekają na osąd:
      – zdrada stanu (osadzenie bękartów na tronie), kazirodztwo,
      – zlecenie zabójstwa Wielkiego Septona,
      – doprowadzenie do śmierci Króla Roberta,
      – nakłanianie do składania fałszywych zeznań (wyszła na jaw cała ta intryga wymierzona w M. Tyrel).

    2. Tak jak wspomniał ignariusz marsz pokutny to kara za cudzołóstwo (po śmierci Roberta). Do innych o wiele cięższych zarzutów Cersei się nie przyznała bo niechybnie dostałaby karę śmierci. Cersei ma jeszcze prawo do próby walki i Roberta Stronga, który pomógłby jej oczyścić się z zarzutów.
      Jestem ciekawy czy teraz wszystko potoczy się jak w serialu. Czyli Tommen ulegnie Wielkiemu Wróblowi zakaże prób walki żeby złoczyńcy nie mogli unikać sprawiedliwości i Cersei wybierze przemoc i zrobi Kill’em All .

    1. Ale to już było w teorii o Inwazji Białych Wędrowców. Zresztą musiałeś czytać, bo foreshadowing z Zatoką Fok to moje „odkrycie”. A przynajmniej tak mi się wydaje. Parę razy już byłem pewny, że jako pierwszy na coś wpadłem, a potem się okazywało, że dana teoria jest już omówiona w necie w długaśnych esejach 🙂

  21. Ludzie bez Twarzy szaleją na forum, Euro się kończy, Martin nic nie pisze, następny sezon serialu niemal za rok, DaeL zapewne wypoczywa na Seszelach, Bąbel się rozleniwił, Oberyn czeka na ogłoszenie go triumfatorem Turnieju, a Jon chciałby się wreszcie dowiedzieć, jak ma na imię. Kanikuła, sezon ogórkowy… Jak żyć, panie premierze, jak żyć?!

      1. od dwóch godzin odwietrzam stronę co 10 min
        mam nadzieje ze teoria będzie tego warta (w sumie to na pewno będzie tego warta )
        Dael a jak postępy nad grą

        1. Tekst już jest.
          Co do postępów – powolutku. W zasadzie to dwa razy wolniej niż się spodziewałem. Ale od przyszłego tygodnia będę miał trochę więcej czasu, więc może się uda ruszyć z kopyta.

      2. Informuję, że już jestem po obiedzie. Choć obawiam się, że to nie o mój obiad chodziło. Zjadłem pomidorową i gulasz. Na przystawkę był dziwnie wyglądający pasztet, a na deser szarańcze w miodzie. Nie zaryzykowałem…

  22. Szczerze, nie czytałem 🙂 właśnie się zabrałem za twoje szalone teorie, które poleciła mi koleżanka 🙂

    Ale szacunek za wkład pracy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button