To już czternasty pełnometrażowy film z Marvel Cinematic Universe. Uniwersum zmienia się powoli w Uroborosa, pożerającego własny ogon, czego ten film jest najlepszym przykładem. Hype na Strange’a nie był na szczęście aż tak rozrośnięty jak na ostatniego Kapitana Amerykę, co w sumie wyszło filmowi na dobre. Bo chociaż Doctor Strange jest zapowiadanym od dawna wejściem MCU w magię/mistykę, to ciężko pozbyć się wrażenia, że gdzieś już to wszystko widzieliśmy. Uczucie podobne do tego, jakie miałem po ostatnich Gwiezdnych Wojnach – zmieniono detale, ale w gruncie rzeczy ten film jest bardzo podobny do pierwszego w serii. Na końcu artykuły znajdziecie TL;DR w formie filmu nagranego bezpośrednio po seansie.
Czym więc jest ten film? Przede wszystkim straconą szansą polskiego dystrybutora na fantastyczny tytuł „Doktor Dziwago”.
Poza tym… cóż, skojarzenia z Iron Manem nasuwają się wręcz same. Poczynając od bohatera – ten sam typ egoistycznego, acz bardzo kompetentnego palanta. Stephen Strange to Tony Stark, tylko niestety mniej charyzmatyczny, ze słabszymi sucharami. Tak samo jak Stark pomiata swoimi minionami, a nawet wysławia się w podobny sposób. Momentami człowiek-wydra jakim jest jest Benedict Cumberbatch stara się dodać trochę od siebie, ale schematyczny scenariusz mu to skutecznie uniemożliwia.
Film cierpi też na to samo schorzenie co wszystkie filmy MCU – słabych, niewyrazistych superłotrów. DC przy wszystkich problemach w swoich filmach radzi sobie w tym względzie znacznie lepiej. Może ma lepszy materiał wyjściowy? W każdym razie kreacja Madsa Mikkelsenen nic nie zmieniła w temacie – wróg jest płaski, jednowymiarowy i zupełnie nie budzi strachu.
Obraz jako całość jest bardzo solidny rzemieślniczo – w końcu po wyprodukowaniu trzynastu już filmów trudno, aby było inaczej. Film ma swój schemat, tempo, jest widowiskowy tam gdzie ma być widowiskowy (chociaż pewnie gdybym poszedł na seans 3D, to bym zwymiotował). Nie ma jednak w sobie nic nowego, nic co by mogło przekonać kogoś, kto MCU nie trawi. Z drugiej strony – szablonowość kolejnych produkcji z MCU sprawia, że Uniwersum jest bardzo spójne.
Nie chcę, żebyście odnieśli wrażeni, że Doktor Stange to film zły. Przeciwnie. Jest perfekcyjnie opracowanym produktem, na którym dobrze się bawiłem. Idealnym pod gusta większości widzów, z sympatycznymi, dającymi się polubić bohaterami. Tyle, że to już wszystko było i to nie jeden raz w ciągu 9 lat jakie minęły od premiery pierwszego Iron Mana.
W kontekście tego filmu warto się zastanowić dokąd zmierza Marvel. Po tylu filmach i tylu bohaterach, Uniwersum zaczyna coraz bardziej przypominać występy teatrzyku kukiełkowego. Zdaję sobie sprawę, że są to filmy na podstawie komiksów i wcale nie spodziewam się pogłębionych psychologicznie postaci z tragicznymi wyborami. Ale w pewnym momencie od płaskich postaci zaczyna się aż robić tłoczno. Świat zaczyna pachnieć wtórnością. Owszem były filmy bardziej odstające od schematu – Strażnicy Galaktyki czy Antman, ale coraz bardziej widać, że były to raczej wyjątki, a Marvel opracowawszy skuteczny model, szykuje się tylko do kolejnych skoków na kasę. Nie żeby chęć zarobku była czymś złym, jednak dobra opowieść ma to do siebie, że powinna się kiedyś kończyć. W przypadku Marvela kolejne zakończenia danej fazy, nie kończą tak naprawdę niczego. Zbliżamy się do punktu krytycznego, po którym wtórności nie będzie dało się zasłonić plejadą superbohaterów.
Jednak wracając do filmu – na pewno można go obejrzeć, bez strachu o wydane pieniądze. Jest to wycieczka do przebudowanego lunaparku. Może mieć parę nowych atrakcji, rollercoaster może różnić się zakrętami, ale to wciąż ten sam park który znamy i lubimy. Albo nie lubimy. Kto uwielbia ostatnie filmy o Harrym Potterze oraz Uniwersum Marvela, będzie wniebowzięty. Reszta będzie „tylko” zadowolona. Natomiast dla MCU jest to moim zdaniem ostatni dzwonek przed zbliżającą się katastrofą.
Ale i tak nie mogę się doczekać pyskówki Strange-Stark 😉
6/10
TL: DR:
Napisze jakiś komentarz, żeby autorowi nie było smutno.
Filmu nie widziałem i prawdopodobnie nie zobaczę, bo znudziły mi się filmy z superbohaterami, więc sie nie wypowiem.
Wyrażasz ten sam sentyment co autor. Ale jemu chyba nie jest smutno, bo ciągle dostaje bilety na prapremiery kinowe 🙂
Moim zdaniem seria Marvela to dno. Z małymi wyjątkami (Strażnicy Galaktyki). A już ten \”doktor proktor\” z daleka razi. Filmu nie widziałem, ale sam trailer daje pogląd na klasę filmu. Rzeczywistość \”zaginana\” rodem z \”Incepcji\”, bohater powielony na xero.
Żadne dno, filmy są robione bardzo starannie, aktorzy są dobierani bardzo dobrze(Scarlett <3), są nakręcone przyzwoicie, dobre efekty specjalne.
Ale filmy nudzą, bo po którymś filmie wiesz co będzie w następnych
$$
Jest bohater
Wszystko fajnie
Nagle ten zły, uuu pokonam cie kapitanie thorze
Iron Arrow przegrywa i musi uciekać
Spotyka starego mnicha/małe dziecko, albo znajduje lalke z dzieciństwa i uświadamia sobie, że musi walczyć
Pokonuje tego złego
Natalie Paltrow rzuca sie na szyje Hulk-menowi
Scena po napisach która zapowiada powrót tego złego, albo przyjście jakiegoś innego
$$
Wiesz, taki schemat pasuje do uniwersalnej opowieści epickiej. Mit o wojnie trojańskiej również można byłoby w ten sposób opisać 😉 Moim zdaniem problemem jest raczej to, że filmy tego typu używają dokładnie tych samych archetypów, modyfikując je w zbyt małym stopniu. Ant Man czy Strażnicy Galaktyki miały podobną strukturę, ale zupełnie innych bohaterów, przez co filmy były ciekawsze, przynajmniej w mojej opinii 🙂
Dla mnie sprawa jest prosta, albo lubisz to uniwersum albo nie i koniec. Ja lubię i lubię filmy Marvela, one są dla czystej rozrywki i nie ma co mieć jakiś wygórowanych wymagań, bo jak się zaczyna wymagać nie wiadomo czego, od czegoś co, bądź co bądź, jest przewidywalne i mniej więcej się wie co się dostanie to znak, że trzeba przestać tego typu filmy oglądać. Marvel jest solidny i jakiś poważnych wpadek nie mieli (w przeciwieństwie do Warnera-DC) i właśnie na tej solidności zarabiają pieniądze, ludzie to lubią dlatego chodzą na to do kina. Nie uważam, że wszystkie ich filmy są świetne, bo tak nie jest, ale są solidne. Więc nie zgodzę się z autorem, że to zmierza w złym kierunku. Ostatni Kapitan, był świetny, zarobił ponad miliard, więc co działa nie tak? A co do „Doktora Dziwago” i uczucia, że niektóre rzeczy już się widziało? Niestety na to cierpią wszystkie superbohaterskie pierwsze części, film ma za zadanie przedstawić postacie, pokazać świat i to jak funkcjonuje i na tym się skupili. Magia to nowość w tym uniwersum więc musieli to zrobić bo niedzielny widz by się nie połapał. Film polecam, dobrze wydane pieniądze, solidny film.
P.S. Pozdrowiania dla DaeL’a. 🙂
Wiesz, ja też lubię uniwersum Marvela i film mi się całkiem podobał, co widać po ocenie [sześć= dobry, siedem=bardzo dobry] 😉 Nie miałem dużych wymagań, ale wiesz, nawet taki serial jak James Bond co kilka odcinków robił reboot/zmianę stylistyki. Wprowadzenie świata magii było świetną okazją właśnie do wprowadzenia zmian, moim zdaniem przespaną. Chciałbym po prostu być czymś zaskoczonym, a nie tylko podziwiać nową ferie efektów specjalnych. Nawet nie czepiam się specjalnie podobieństwa struktury, tylko tego, że trudno znaleźć mi ważną różnicę pomiędzy Tonym Starkiem a Stephenem Strangem. Bo jeżeli świat zostanie zaludniony przez podobnych, generycznych bohaterów, zrobi się w nim zbyt tłoczno.
Marvel robi adaptacje swoich komiksów w wersji filmowej, taka jest specyfika bohatera, taki archetyp i oni tego nie zmienią. Stark i Strange tak są w komiksach napisani, a oni na tym właśnie budują charakter postaci w scenariuszu. Gdyby to zmienili no to już by to nie był Strange tylko ktoś inny. Być może w dalszych jego występach w MCU, charakter postaci się lekko przekształci i będzie tych podobieństw mniej. Jeśli chodzi o tłoczność to tu się zgodzę, film to nie komiks i mam nadzieję, że w kolejnych Avengersach dostaniemy lekką redukcję kadry. Co do zaskoczenia, to tu jest problem bo oni w pewnym stopniu mają związane ręce, te filmy są kierowane do bardzo szerokiego grona odbiorców i raczej na ryzyko nie mogą sobie zbytnio pozwolić, bo jednak za duże pieniądze idą na produkcję, a jeszcze więcej zarabiają. Więc nie ma co się spodziewać nie wiadomo jakich zmian i rewolucji. Plus, film jest jednak częścią dużego uniwersum, którego bolączką jest to, że te klocki muszą do siebie pasować, a całościowy obrazek musi wyjść prosty i spójny.
po drugim ironmanie przestalem miec nadzieje, ze zobacze jakis ciekawy film o superbohaterach (oprocz batmana, ale tam mamy technologie, a nie nadnaturalne moce). widze, ze chyba nadal nie ma niczego co mogloby mnie przekonac 😉
Doktor Dziwago ♡♡
Poddałbym w dyskusję dwie sprawy.
Nie powiedziałbym, że MCU idzie w złym kierunku. Ostatnie pięć filmów, to kolejno: Strażnicy, Avengers, Ant-Man, Civil War i teraz Strange. Strażnicy i Ant-Man, to filmy nieprzeciętne, inne. Jacy są \”awendżersi\” wszyscy wiemy, tu się zgodzę, ale takie Civil War? Dla mnie nie był wtórny, to świetny film akcji, a zaryzykuję stwierdzeniem, że najlepszy film Marvela. Strange\’a jeszcze nie widziałem, ale nawet jeżeli to sztampowe origin story, to chyba trochę za mało, żeby mówić, iż Marvel idzie w złym kierunku, skoro to właśnie ostatnie filmy były tymi \”innymi\”, tudzież \”lepszymi\”. Przecież w porównaniu do pierwszej fazy, w której właściwie tylko pierwsza część Iron-Mana czarowała, to znaczna poprawa 🙂
Z następnymi filmami też można wiązać nadzieję, originów właściwie nie będzie (być może w Black Panther, później tylko Captain Marvel), boję się tylko Avengersów, bo to będzie zbyt duży i ważny film, żeby miał się w stu procentach udać. Ale też wiążę z nim taką nadzieję, że po nim (jeżeli jeszcze wytrzymam superhero movie :D) zaczną odsuwać \”starą gwardię\”.
Druga sprawa, w której trudno mi się zgodzić, to kwestia czarnych bohaterów. Absolutnie nie kłócę się z tym, że ci w MCU są słabi – są, nie da się tego ukryć. Części już nawet nie pamiętam. Ale DC radzi sobie \”znacznie lepiej\”? Czym, tym niepełnosprawnym Lexem Luthorem? 😀 Zoda ciężko mi włożyć w kategorię \”villain\”. Zresztą, mi ciężko na ten moment w ogóle wypowiadać się o czymś takim jak DCEU, bo to jeden wielki żart, w każdej kwestii. Niech odsuną tego Snydera i zaczną robić filmy, na jakie Batman i spółka zasługują. Po nowych trailerach wygląda to lepiej, oby Justice League nie okazało się klapą, bo nie będzie z czego zbierać.
Doktor Dziwago 😀
W sumie dobrze się bawiłam. Mogli zatrudnić jakiegoś eksperta z dziedziny medycyny 😉 Polecam w 2d i po angielsku, jeśli ktoś ponimaju, bo w polskich napisach nie ujęli niektórych smaczków.
It’s approprіate time to make some plans for the future
and it’s time to be happy. I have read this post
and if I could I want to suggest you some interesting tһіngs or tips.
Perhapѕ you could ԝrite next articles referring to this article.
I desігe to read even more things about it!